1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+6
Jill Creyden
Raziel
Hextre
Levi O'donnel
Kabraxis
Admin
10 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Stolik nr. 1
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Paź 26, 2024 5:05 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kabraxis
Król Piekieł
Darmo to dobra cena! Kolejnym plusem było poznanie imienia Widzącego. Odnotowane i zanotowane w pamięci, amen.
- Dzień święty należy solidnie święć - Gdyby jeszcze z podobnym oddaniem wszyscy przestrzegali innych zasad. Przekręt słów padł nieprzypadkowo - tylko troszkę dla sprzedaży metaforycznego i niewinnego pstryczka w nosek ulubionego łowcy i większego rozbawienia widokiem przedstawienia w wykonaniu innych: Hextre i Raziela.
Pannę Jill, którą Kabraxis siłą rzeczy znał bo piekło, gestem ręki zaprosił bliżej.
- Postawi... Drugiego drinka. - Aluzja do... Nie interesuj się Pan, bo kociej mordki dostaniesz.
- Prawdziwe owocny dzień. Przypadek czy gra losu? - Jak na udawanego księdza przystało, Demon dobył z kieszeni spodni ulubioną monetę, którą rzucił, złapał i spojrzał.
- Whisky... - Rzekł demon do pracownicy - po szklance na łebka - na razie.
- Dzień święty należy solidnie święć - Gdyby jeszcze z podobnym oddaniem wszyscy przestrzegali innych zasad. Przekręt słów padł nieprzypadkowo - tylko troszkę dla sprzedaży metaforycznego i niewinnego pstryczka w nosek ulubionego łowcy i większego rozbawienia widokiem przedstawienia w wykonaniu innych: Hextre i Raziela.
Pannę Jill, którą Kabraxis siłą rzeczy znał bo piekło, gestem ręki zaprosił bliżej.
- Postawi... Drugiego drinka. - Aluzja do... Nie interesuj się Pan, bo kociej mordki dostaniesz.
- Prawdziwe owocny dzień. Przypadek czy gra losu? - Jak na udawanego księdza przystało, Demon dobył z kieszeni spodni ulubioną monetę, którą rzucił, złapał i spojrzał.
- Whisky... - Rzekł demon do pracownicy - po szklance na łebka - na razie.
Raziel
Chorąży
Cyril Septimus Wyatt
Above all else, you have earned a rest from this endless battle.
20
68
175
7
Powłoka ludzka:
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
144
05/08/2024
Wzrok demona skupiony na jego ciele był czymś iście deprawującym. Obdartym z jakiejkolwiek świętości. Poczuł się jak kawałek mięsa wystawiony u rzeźnika na ladę. Czy to właśnie tego doświadczali uprawiający nierząd? Choć sam planował, w krytycznym momencie swojego życia, pochylić się nad tym niegodziwym zawodem, to doświadczając tego uczucia, raz jeszcze przypominał sobie o swojej nieskalanej jak dotąd pruderyjności. Nie zamierzał wystawiać się na pokuszenie, które prowadziło do upadku tak wielu jemu podobnym.
- Dostrzegłem. - odparł tylko krytycznie, ignorując ton i sarkazm w głosie blondyna. - Jeśli chcesz porozmawiać, to jestem na to gotowy. Zaś jeśli szukasz uciech, to wysłałeś telegram pod niewłaściwy adres. - nie był chłopcem, którego można posiąść. Jest tylko ludzką powłoką, skrywającą dumną Potęgę. Niech demon lepiej o tym nie zapomina. - Coś mocnego poproszę. - nie pijał alkoholu za często, ale nie odmówi tej okazji. Może dowie się czegoś interesujące od zgromadzonych.
Zasiadł przy stoliku, na wskazanym mu wcześniej krześle.
- Dostrzegłem. - odparł tylko krytycznie, ignorując ton i sarkazm w głosie blondyna. - Jeśli chcesz porozmawiać, to jestem na to gotowy. Zaś jeśli szukasz uciech, to wysłałeś telegram pod niewłaściwy adres. - nie był chłopcem, którego można posiąść. Jest tylko ludzką powłoką, skrywającą dumną Potęgę. Niech demon lepiej o tym nie zapomina. - Coś mocnego poproszę. - nie pijał alkoholu za często, ale nie odmówi tej okazji. Może dowie się czegoś interesujące od zgromadzonych.
Zasiadł przy stoliku, na wskazanym mu wcześniej krześle.
Hextre
Rezydent
Postawi im wszystko co chcą. Stać go było! Mówił to już? MA PIENIĄDZE! Ha! Dlatego też patrzył na anielskiego obdarciucha, co to był zbyt dumny, a jednak wszedł w rozmowę.
- Wszystko co robię ma sens, adresy telegramów też. - nie mylił się, zazwyczaj, ale nikt inny nie musiał o tym wiedzieć.
- To lubię. - pochwalił jego wybór trunku. Nie ważne jaki smak, ważne by było czuć procenty.
Założył nogę na nogę i oparł się wygodnie o krzesło.
- To co u ciebie? Nadal nie chcesz skorzystać z mojej oferty? - zagadnął, świdrując go wzrokiem. Biedakowi proponował pomoc, a ten się zapiera jak osioł. Może coś się zmieniło.
- Wszystko co robię ma sens, adresy telegramów też. - nie mylił się, zazwyczaj, ale nikt inny nie musiał o tym wiedzieć.
- To lubię. - pochwalił jego wybór trunku. Nie ważne jaki smak, ważne by było czuć procenty.
Założył nogę na nogę i oparł się wygodnie o krzesło.
- To co u ciebie? Nadal nie chcesz skorzystać z mojej oferty? - zagadnął, świdrując go wzrokiem. Biedakowi proponował pomoc, a ten się zapiera jak osioł. Może coś się zmieniło.
Jill Creyden
Rezydent
Zaproszono Jill usiadła na wolnym krześle. Nie znała dwójki mężczyzn, ale wcale jej to nie krępowało. Wyglądało na to, że Hextre postanowił przynajmniej podrażnić się z młodszym z nich, którego niewinnośc i skrępowanie były doprawdy zabawne. Nie zmieniało to jednak faktu, że był dosyć przystojny. Skinęła głową Kapibraxisowi, którego doskonale znała z piekła.
Przez chwilę zastanawiała się co zamówić, zanim powróciła do rzeczywistości, że znajduje się w powojennym Londynie więc pewnie nie ma co za bardzo wydziwiać. -Whisky, poproszę. Podwójną. skoro kto inny płaci, to dlaczego nie skorzystać. Skoro dzień ma się nie skończyć na herbacie i szarlotce tym lepiej. Przeniosła spojrzenie na nieznajomego młodzieńca, nachylając się lekko w jego stronę, z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
-Może w takim razie mój drogi, masz ochotę na kobiece towarzystwo do... rozmów? rzuciła bawiąc się jego skrępowaniem.
Przez chwilę zastanawiała się co zamówić, zanim powróciła do rzeczywistości, że znajduje się w powojennym Londynie więc pewnie nie ma co za bardzo wydziwiać. -Whisky, poproszę. Podwójną. skoro kto inny płaci, to dlaczego nie skorzystać. Skoro dzień ma się nie skończyć na herbacie i szarlotce tym lepiej. Przeniosła spojrzenie na nieznajomego młodzieńca, nachylając się lekko w jego stronę, z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
-Może w takim razie mój drogi, masz ochotę na kobiece towarzystwo do... rozmów? rzuciła bawiąc się jego skrępowaniem.
Kabraxis
Król Piekieł
Jak na osobnika przeklętego, przyjemnie się patrzyło na, o zgrozo, radość tutejszych bywalców, choćby i obciążoną najsilniejszą wersją grzechu - nie no bez przesady, każdy z każdym się tylko przekomarzał.
Nuta sentymentu błysnęła w ciemnych ślepiach Kabraxisa, który bacznie lustrował każdą z osób. Po złożeniu zamówienia chętnie rozniósł wszystkim ich napitki - wliczając w grupę Klientów swojego ulubionego łowcę.
Po rozdaniu trunków Uzurpator opuścił lokum, lecz przedtem uiścił opłatę za herbatę oraz promocyjną kolejkę.
Darmo to dobra cena, ale nie wypadało, aby szef narażał pracownika na zbędne koszty. Nie on.
No chyba że w drugiej turze po posłaniu uśmiechu do urodziwej Jill, zawadiackiego Hextre, zakłopotanego Raziela oraz leciwego Alexa.
Przynajmniej tutaj nie próbowali się pozabijać.
Z/z
Nuta sentymentu błysnęła w ciemnych ślepiach Kabraxisa, który bacznie lustrował każdą z osób. Po złożeniu zamówienia chętnie rozniósł wszystkim ich napitki - wliczając w grupę Klientów swojego ulubionego łowcę.
Po rozdaniu trunków Uzurpator opuścił lokum, lecz przedtem uiścił opłatę za herbatę oraz promocyjną kolejkę.
Darmo to dobra cena, ale nie wypadało, aby szef narażał pracownika na zbędne koszty. Nie on.
No chyba że w drugiej turze po posłaniu uśmiechu do urodziwej Jill, zawadiackiego Hextre, zakłopotanego Raziela oraz leciwego Alexa.
Przynajmniej tutaj nie próbowali się pozabijać.
Z/z
Raziel
Chorąży
Cyril Septimus Wyatt
Above all else, you have earned a rest from this endless battle.
20
68
175
7
Powłoka ludzka:
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
144
05/08/2024
Demony nie znały skromności. Ich obecność zawsze była namacalna, przytłaczająca, wypełniała każdą przestrzeń, którą zajmowały, jakby chciały pokazać, że nie boją się niczego ani nikogo. On był Aniołem, dumnym i świadomym swojej prawdziwej natury. Ludzka powłoka, którą przywdziewał, była jedynie naczyniem, kruchą fasadą. Wiedział, że to, co widzą inni, to tylko powierzchowność, która nie oddaje jego prawdziwej mocy ani duchowej głębi. Choć teraz stał w cieniu, bez grosza przy duszy, nie pozwalał, by to drobne, ziemskie upokorzenie osłabiło jego wewnętrzną siłę.
Wypił podaną mu kolejkę duszkiem. - Pomocy? Tak nazywasz próbę kupienia kogoś? - zadrwił z demona. Nie był śmiertelnikiem. Nie był łasy na materialne dobra. - Niby kobiece, ale prawdopodobnie nie mniej plugawe niż tego tutaj. - zerknął na Jill tylko na chwilę, by szybko powrócić wzrokiem do swojego nemezis. - Dalej łechtasz swoje ego prostym ludem? Cenisz siebie tak nisko, czy po prostu na więcej cię nie stać? - czy miał tutaj na myśli także siebie? Może.
Wypił podaną mu kolejkę duszkiem. - Pomocy? Tak nazywasz próbę kupienia kogoś? - zadrwił z demona. Nie był śmiertelnikiem. Nie był łasy na materialne dobra. - Niby kobiece, ale prawdopodobnie nie mniej plugawe niż tego tutaj. - zerknął na Jill tylko na chwilę, by szybko powrócić wzrokiem do swojego nemezis. - Dalej łechtasz swoje ego prostym ludem? Cenisz siebie tak nisko, czy po prostu na więcej cię nie stać? - czy miał tutaj na myśli także siebie? Może.
Alexander Huxley
Wielki Mistrz Zakonu
Lekko uniósł brwi na ten komentarz, co najmniej nieskromny i niepoprawny. Ale czego miałby się spodziewać po pierwszorzędnym demonie, jeśli można go tak nazwać.
— Przynajmniej nie pod sklepem... — skomentował trochę sceptycznym tonem, bo i całkiem możliwe, że sporo znajomych Lawrence'a tak właśnie świętowało.
Zerknął na towarzystwo, które ten zaprosił im do stołu. Nie znał żadnego z tej trójki, ale dwoje aż za bardzo przypominało jego rozmówcę.
— Los nie gra ludźmi — odparł spokojnie, jakby stwierdzał prosty fakt.
Interesowny facet, choć zgodził się sypnąć im groszem na ladę, dalej skupiał się na tym wycofanym facecie. Za chwilę dołączyła doń i kobieta.
Dostał napitek od Kabraxisa. Czy powinien go pić? Cóż, znał zasady tu panujące, nie powinien mieć wątpliwości, zwłaszcza, że to nie był pierwszy lepszy demon i mimo wszystko się szanował. Jako tako. Chyba. A jednak siłą przyzwyczajeń taka myśl przeszła mu przez głowę.
Zerknął na wypitą do połowy herbatę i whisky zaraz obok. A potem złapał za szklankę i przechylił na raz.
Poszedł zapłacić za swoją herbatę, a wychodząc, zerknął na blondyna z lokami. Z tej całej zbieraniny wydawał się nie pasować, ale nie poświęcił im więcej czasu, musiał kogoś znaleźć.
z.t.
— Przynajmniej nie pod sklepem... — skomentował trochę sceptycznym tonem, bo i całkiem możliwe, że sporo znajomych Lawrence'a tak właśnie świętowało.
Zerknął na towarzystwo, które ten zaprosił im do stołu. Nie znał żadnego z tej trójki, ale dwoje aż za bardzo przypominało jego rozmówcę.
— Los nie gra ludźmi — odparł spokojnie, jakby stwierdzał prosty fakt.
Interesowny facet, choć zgodził się sypnąć im groszem na ladę, dalej skupiał się na tym wycofanym facecie. Za chwilę dołączyła doń i kobieta.
Dostał napitek od Kabraxisa. Czy powinien go pić? Cóż, znał zasady tu panujące, nie powinien mieć wątpliwości, zwłaszcza, że to nie był pierwszy lepszy demon i mimo wszystko się szanował. Jako tako. Chyba. A jednak siłą przyzwyczajeń taka myśl przeszła mu przez głowę.
Zerknął na wypitą do połowy herbatę i whisky zaraz obok. A potem złapał za szklankę i przechylił na raz.
Poszedł zapłacić za swoją herbatę, a wychodząc, zerknął na blondyna z lokami. Z tej całej zbieraniny wydawał się nie pasować, ale nie poświęcił im więcej czasu, musiał kogoś znaleźć.
z.t.
Hextre
Rezydent
Czy się szanował? Owszem, o ile nie wjedzie odpowiednia cena.
Anioł po raz kolejny odmówił.
- Dramatyzujesz... - przewrócił oczyma na jego słowa, które chyba miały go obrazić? Nie był pewien. Szybko została mu złożona kolejna oferta i to od kogo! Spojrzał na kobietę i zaraz spiorunował anioła wzrokiem.
- Tu się z tobą zgodzę, choć lepiej zobaczyć ją w akcji. - oj miała ona towarzystwo i miała ona ręce i usta godne pochwały. To co potrafiła robić z kamieniami i metalami, a do tego jak umiała to reklamować i się targować. Zazdrościł jej wielu rzeczy.
Dopił kilkoma łykami zamówienie, które było takie jak każdego innego. Powoli podniósł się z krzesła.
- Mój drogi, ja po prostu mam dobre serce i dbam o tych co są gorsi ode mnie. - odpowiedział mu uprzejmym głosem, lekko się nachylając do niego z uniesionymi kącikami ust.
- Kochana, idziemy? - rzucił do kobiety prostując się dumnie i licząc, że przyjmie ona gest podania swojego łokcia przez demona.
Anioł po raz kolejny odmówił.
- Dramatyzujesz... - przewrócił oczyma na jego słowa, które chyba miały go obrazić? Nie był pewien. Szybko została mu złożona kolejna oferta i to od kogo! Spojrzał na kobietę i zaraz spiorunował anioła wzrokiem.
- Tu się z tobą zgodzę, choć lepiej zobaczyć ją w akcji. - oj miała ona towarzystwo i miała ona ręce i usta godne pochwały. To co potrafiła robić z kamieniami i metalami, a do tego jak umiała to reklamować i się targować. Zazdrościł jej wielu rzeczy.
Dopił kilkoma łykami zamówienie, które było takie jak każdego innego. Powoli podniósł się z krzesła.
- Mój drogi, ja po prostu mam dobre serce i dbam o tych co są gorsi ode mnie. - odpowiedział mu uprzejmym głosem, lekko się nachylając do niego z uniesionymi kącikami ust.
- Kochana, idziemy? - rzucił do kobiety prostując się dumnie i licząc, że przyjmie ona gest podania swojego łokcia przez demona.
Jill Creyden
Rezydent
Przez chwilę przez głowę Jill przebrnęła myśl jak bardzo smutne i żałosne musi być życie aniołów. Ciągle powstrzymywanie najbardziej naturalnych i normalnych potrzeb. Prawie było jej ich żal. Prawie. Uniosła szklankę w kierunku anioła kiedy mówił o plugawym towarzystwie -Cóż Twoja strata. Ale dziękuję za komplement. jej uśmiech powiększył się kiedy usłyszała Hextre.
-Cóż mogę powiedzieć, jestem kobietą wielu talentów. Wielu talentów. wyglądało na to, że anioł nie dostarczy im już więcej rozrywki pod żadnym względem, będzie jedynie pałał swoim świętym oburzeniem. Nie pozostało więc nic, jak wypić whisky jednym haustem i poprosić przechodzącą kelnerkę o zapakowanie szarlotki na wynos. Odpowiedziała swoim szerokim uśmiechem na uśmiech demona. Stanowili dobry duet i całkiem dobrze się dogadywali, toteż bez wahania przyjęła jego ramię i obydwoje skierowali się do wyjścia. Przechodząc obok Jill jeszcze puściła aniołowi oko.
zt x 2
-Cóż mogę powiedzieć, jestem kobietą wielu talentów. Wielu talentów. wyglądało na to, że anioł nie dostarczy im już więcej rozrywki pod żadnym względem, będzie jedynie pałał swoim świętym oburzeniem. Nie pozostało więc nic, jak wypić whisky jednym haustem i poprosić przechodzącą kelnerkę o zapakowanie szarlotki na wynos. Odpowiedziała swoim szerokim uśmiechem na uśmiech demona. Stanowili dobry duet i całkiem dobrze się dogadywali, toteż bez wahania przyjęła jego ramię i obydwoje skierowali się do wyjścia. Przechodząc obok Jill jeszcze puściła aniołowi oko.
zt x 2
Raziel
Chorąży
Cyril Septimus Wyatt
Above all else, you have earned a rest from this endless battle.
20
68
175
7
Powłoka ludzka:
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
Cyril to młody mężczyzna o krótkich, falujących jasnobrązowych lub ciemnym blond włosach, które nadają mu pogodny wygląd. Jego jasnoniebieskie oczy emanują energią i bystrością, a promienna, delikatnie opalona cera dodatkowo podkreśla zdrowy i zadbany wygląd. Mimo że jego sylwetka jest dobrze zbudowana, Cyril pozostaje szczupły i niewyróżniający się wzrostem. Jego twarz często zdobi wyważony uśmiech, który w połączeniu z wyrazistymi rysami oddaje jego dojrzałość i pewność siebie.
Elyon:
Raziel emanuje tajemniczością, odziany w lśniącą, misternie zdobioną zbroję, która promieniuje boskim światłem, podkreślając jego nadprzyrodzoną naturę. Posiada imponujące, śnieżnobiałe skrzydła, które rozłożone do lotu, onieśmielają swoimi rozmiarami. Kaptur nieustannie skrywa jego twarz, lecz pozwala dostrzec długie, popielate włosy oraz przenikliwe spojrzenie, które uderza swoją spostrzegawczością. Jego postawa jest zawsze nienaganna, gotowa reprezentować powagę Nieba, ale także nieść nieuniknioną sprawiedliwość tym, którzy odważą się zagrozić jego domowi.
Adon:
O rozmiarach kilkupiętrowego budynku, ze skrzydłami przypominającymi liście drzewa, Raziel w tej formie uosabia światło. Potężna zbroja, której ludzka ręka nigdy nie mogłaby stworzyć, składa się z niebiańskiej szaty oraz złotego hełmu o kształcie orlego dzioba. Wokół jego postaci unoszą się bezkształtne świetliki, dodając mu aurę mistycznej energii. Choć wciąż przypomina humanoidalną istotę, w tej formie przekracza wszelkie granice ludzkiego zrozumienia, stając się bytem zupełnie odmiennym i transcendentnym.
144
05/08/2024
Nie skomentował odchodzącego duetu. Pokiwał tylko głową, lekko pochylony do tyłu na krześle, nawet zadowolony z ich wyjścia. Sączył sobie na spokojnie drugą szklaneczkę zamówionego alkoholu, jakby nic się nie wydarzyło. Intensywne, acz krótkie spotkanie, nie wywarło na nim większego wrażenia. Typowy dzień, zwyczajne demony. Puszące się jak koty, które myślą, że świat kręci się wokół nich. To przecież nie tak, że nie mógł wybrać inaczej. Zarówno jako człowiek, jak i Niebianin. Upaść nie było trudno. Mógł oddać swoją duszę pokusom i ćwierkać jak jego niedawne towarzystwo. Czy jednak tego pragnął? Czy chciał być tak prosty i nieumiejący stawić czoła trudnościom przeciętnego życia? Przecież należał do Światła. Mógł mieszkać w Złotym Mieście. Pławić się w boskim luksusie. Czy demony, gnieżdżące się w Kręgach, były aż tak zdesperowane, by postawić nogę na Ziemi śmiertelników i przeinaczać ich naturę w ludzką? Materializm był próżny. Nie był pokazem siły, czy statusu wśród nieludzi, lecz zwykłej słabości. Pycha przychodziła z łatwością.
Dopił co jego i westchnąwszy, nie odnajdując dzisiaj w herbaciarni Maela, postanowił wrócić innego dnia. Wstał z miejsca, uśmiechnął się do przechodzącej obok kelnerki, poprawił nienagannie czysty, acz znoszony prochowiec i ruszył do wyjścia. Jego dzień się jeszcze nie skończył. Wciąż musiał zarobić na swoje przetrwanie.
zt
Dopił co jego i westchnąwszy, nie odnajdując dzisiaj w herbaciarni Maela, postanowił wrócić innego dnia. Wstał z miejsca, uśmiechnął się do przechodzącej obok kelnerki, poprawił nienagannie czysty, acz znoszony prochowiec i ruszył do wyjścia. Jego dzień się jeszcze nie skończył. Wciąż musiał zarobić na swoje przetrwanie.
zt
Jia Wang
Rezydent
Laverna
26 lat
55 kg
160cm
0
Człowiek: Pierwsze co się zauważa, patrząc na nią, to typowa dla Azjatek uroda. Miękkie, łagodne linie twarzy, z której trudno odczytać wiek. Może mieć zarówno coś koło osiemnastu lat, jak i ponad trzydzieści, ciągle wyglądałaby podobnie, bez ani jednej zmarszczki, ciągle z tak samo promienną cerą, której zazdrości Azjatkom każda europejka. Ma nieskazitelnie białą skórę, która na całe szczęście utrzymuje swój kolor, nawet jeśli spędzałaby całe dnie na ostrym słońcu. Oczy, całkiem duże jak na Azjatkę, o migdałowym kształcie, z ciemnoczekoladową barwą tęczówki, która czasami tylko błyska złotem i odcieniami jakby zamiast tęczówek zostały osadzone tam kamienie o nazwie tygrysie oko. Zwykle poważne, niedające wyraźnych znaków, że w jej wnętrzu panuje właśnie jakaś burza, jedynie lekkie sugestie, które wyłapią tylko ci, którzy znają ją lepiej. Dalej, malutki nos i ładnie wykrojone malinowe usta, które cały czas układają się w łagodny uśmiech. Włosy, czarne jak u każdej Azjatki, długie do połowy pleców, lśniące i zadziwiająco miękkie w dotyku. Często spięte w górze za pomocą tradycyjnej, chińskiej, bardzo ozdobnej spinki.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
25
02/07/2024
10.01.1947
Zimno kąsało ledwo widoczne zza puchatego szalika kawałki skóry, kiedy przemierzała uliczki, kierując się ku herbaciarni. Miała ochotę na herbatę. Dobrą herbatę, parzoną w poprawny sposób i z otoczeniem, w które mogła się wtopić. Anglia bywała nieprzyjemna, kiedy wyglądem odstawało się od natywnych jej mieszkańców. Nie miała ochoty zmieniać wyglądu tylko z tak błahego powodu, więc musiała ścierpieć rasistowskie zachowania. Stąd też czasami zapuszczała się do herbaciarni, nawet jeśli była ona prowadzona przez najwyższego z aniołów, to przynajmniej w tym otoczeniu wyglądała, jakby była całkowicie na swoim miejscu i wręcz wtapiała się w tło. Weszła spokojnie do ciepłego budynku, odwiesiła okrycie wierzchnie i zaraz zamówiła zieloną herbatę z jaśminem. Zapach na sali sam nasunął jej ochotę na tę konkretną herbatę, a że przy okazji była to jedna z jej ulubionych, to nie było co się zastanawiać. Spokojnie usiadła przy pierwszym wolnym stoliku i kiedy otrzymała herbatę, zaraz uniosła naczynie, aby napić się parującego naparu.
Duncan Gideon Ramsay
Mieszkańcy
Duncan będąc rasowym Brytyjczykiem nie mógł mieć dnia bez filiżanki dobrej herbaty, dlatego też udał się do miejsca, gdzie ową herbatę mógł otrzymać i mieć jakąkolwiek pewność, że będzie ona dobrej jakości. Nienawidził taniego gówna i choć był świadom tego, że jest się po wojnie, to pewne standardy trzeba zachować. Nic tak nie zachęcało do skosztowania dobrej herbaty, jak zapachy w herbaciarni. To zresztą w herbaciarni wpadł na pomysł, żeby w swoim lokalu upewnić się, że zapach chmielu i słodu będzie odczuwalny na każdym kroku.
Przyzwyczajony był do zimna i nie przejmował się nim za bardzo, ale nie był na tyle głupi, żeby udać się w londyńskie ulice bez płaszczu, powiesił go na odpowiednim miejscu i udał się w głąb lokalu, żeby znaleźć dogodne dla siebie miejsce. Dość szybko rzuciła mu się w oczy pewna Azjatka z dwóch powodów, które są dość oczywiste. Aparycja i aura... Coś było na rzeczy, ale nie dał po sobie tego poznać i wolał jednak na początku potraktować to, jak potencjalną, międzyludzką interakcję. Zanim podszedł do nieznajomej, to poprawił swój czarny garnitur.
- Dobry wieczór, można się dosiąść? -
Dopytał mężczyzna nieznajomą z lekkim uśmiechem, zanim chamsko zajął miejsce. Może i bywał chamem wobec głupców, ale Duncan potrafił się zachować po dżentelmeńsku. Może i rzeczywiście nieznajoma mogła być ofiarą niekiedy rasistowskich zachowań, ale u Duncana zdecydowanie występuje ciekawość i chęć bycia uprzejmym... Przynajmniej na razie nic nie wskazywało na to, żeby Brytyjczyk przed nią się znajdujące miał jakieś złe zamiary.
@Jia Wang
Przyzwyczajony był do zimna i nie przejmował się nim za bardzo, ale nie był na tyle głupi, żeby udać się w londyńskie ulice bez płaszczu, powiesił go na odpowiednim miejscu i udał się w głąb lokalu, żeby znaleźć dogodne dla siebie miejsce. Dość szybko rzuciła mu się w oczy pewna Azjatka z dwóch powodów, które są dość oczywiste. Aparycja i aura... Coś było na rzeczy, ale nie dał po sobie tego poznać i wolał jednak na początku potraktować to, jak potencjalną, międzyludzką interakcję. Zanim podszedł do nieznajomej, to poprawił swój czarny garnitur.
- Dobry wieczór, można się dosiąść? -
Dopytał mężczyzna nieznajomą z lekkim uśmiechem, zanim chamsko zajął miejsce. Może i bywał chamem wobec głupców, ale Duncan potrafił się zachować po dżentelmeńsku. Może i rzeczywiście nieznajoma mogła być ofiarą niekiedy rasistowskich zachowań, ale u Duncana zdecydowanie występuje ciekawość i chęć bycia uprzejmym... Przynajmniej na razie nic nie wskazywało na to, żeby Brytyjczyk przed nią się znajdujące miał jakieś złe zamiary.
@Jia Wang
Jia Wang
Rezydent
Laverna
26 lat
55 kg
160cm
0
Człowiek: Pierwsze co się zauważa, patrząc na nią, to typowa dla Azjatek uroda. Miękkie, łagodne linie twarzy, z której trudno odczytać wiek. Może mieć zarówno coś koło osiemnastu lat, jak i ponad trzydzieści, ciągle wyglądałaby podobnie, bez ani jednej zmarszczki, ciągle z tak samo promienną cerą, której zazdrości Azjatkom każda europejka. Ma nieskazitelnie białą skórę, która na całe szczęście utrzymuje swój kolor, nawet jeśli spędzałaby całe dnie na ostrym słońcu. Oczy, całkiem duże jak na Azjatkę, o migdałowym kształcie, z ciemnoczekoladową barwą tęczówki, która czasami tylko błyska złotem i odcieniami jakby zamiast tęczówek zostały osadzone tam kamienie o nazwie tygrysie oko. Zwykle poważne, niedające wyraźnych znaków, że w jej wnętrzu panuje właśnie jakaś burza, jedynie lekkie sugestie, które wyłapią tylko ci, którzy znają ją lepiej. Dalej, malutki nos i ładnie wykrojone malinowe usta, które cały czas układają się w łagodny uśmiech. Włosy, czarne jak u każdej Azjatki, długie do połowy pleców, lśniące i zadziwiająco miękkie w dotyku. Często spięte w górze za pomocą tradycyjnej, chińskiej, bardzo ozdobnej spinki.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
25
02/07/2024
Z Brytyjczykami mogła się kłócić o to, czy wiedzieli, co to dobra herbata. W końcu pili earl gray razem z mlekiem. Nie wiedziała, jak można pić taką abominację, kiedy istniała milk oolong, która z mlekiem smakowała o wiele lepiej. W każdym razie spojrzała na Brytyjczyka, który do niej podszedł, chcąc przyłączyć się do jej stolika.
— Dobry wieczór. — Odezwała się, nie kryjąc lekkiej naleciałości akcentu. Czasami mówiła bez akcentu, czasami z, zależnie od humoru. Drobnym gestem wskazała miejsce naprzeciwko siebie, jakby zapraszała, aby usiadł, a zdobiona, złota obrączka z niewielkim aleksandrytem odbiła światło. Przy okazji delikatnie przechyliła głowę, obserwując aurę mężczyzny, jednak nie dając tego po sobie poznać.
— Mam jednak nadzieję, że nie zamierza Pan przy mnie pić bawarki, inaczej może Pan poszukać innego stolika. — Zaznaczyła jednak, a w jej intonacji słowa "bawarka" słychać było obrzydzenie na samą myśl, że ktoś miałby jej tę abominację pić tuż przed nią.
— Dobry wieczór. — Odezwała się, nie kryjąc lekkiej naleciałości akcentu. Czasami mówiła bez akcentu, czasami z, zależnie od humoru. Drobnym gestem wskazała miejsce naprzeciwko siebie, jakby zapraszała, aby usiadł, a zdobiona, złota obrączka z niewielkim aleksandrytem odbiła światło. Przy okazji delikatnie przechyliła głowę, obserwując aurę mężczyzny, jednak nie dając tego po sobie poznać.
— Mam jednak nadzieję, że nie zamierza Pan przy mnie pić bawarki, inaczej może Pan poszukać innego stolika. — Zaznaczyła jednak, a w jej intonacji słowa "bawarka" słychać było obrzydzenie na samą myśl, że ktoś miałby jej tę abominację pić tuż przed nią.
Duncan Gideon Ramsay
Mieszkańcy
Brytyjczycy rzeczywiście lubią sobie przywłaszczać tytuł znawców herbaty, ale Duncan poznał na tyle świata, że dawno temu zdążył się pozbyć tego przeświadczenia i zdecydowanie preferuje azjatyckie podejście do picia herbaty, co zresztą udowodni w najbliższym czasie.
Lekkim skinieniem głowy podziękował za zaproszenie i teraz zajął miejsce jak należy. Aura zdecydowanie miała naleciałości demoniczne, ale nie była tak silna jak u typowego demona. Jaki jest jednak powód takiego stanu rzeczy? Jia musi dojść do tej odpowiedzi sama drogą konkluzji, bądź będąc bezpośrednią ze swoim rozmówcą.
- Dziękuję serdecznie. - Odpowiedział z uśmiechem zanim zajął miejsce, po czym odpowiedział na dalsze słowa nieznajomej wpierw obdarzając ją nieco szelmowskim uśmiechem na twarzy. Może bolała trochę ta "bawarka" z jej ust, ale był na tyle świadomym koneserem, że trudno było debatować w tej sprawie. - Mogę zapewnić, że nie jestem tego typu Brytyjczykiem. Najczęściej gustuję w herbatach zielonych i białych. Mleko w mojej ocenie częściej zabija potencjał, który kryje się w liściach herbaty, niż go uwydatnia. Jeśli ma Pani rekomendację, to chętnie z owej skorzystam. Miałem w planach zamówić białą herbatę Yinzhen, o ile lokal będzie ją mieć na stanie. -
Zakładał, że zaskoczy tymi słowami nieznajomą, ale czy rzeczywiście tak będzie? Czas pokaże. Na pewno czas jednak ujawnił przed oczami Duncana kawałek biżuterii z aleksandrytem. Spojrzał na nią kątem oka, bo obrączka odbiła światło w jego stronę. Kamień był dla niego trudny do identyfikacji, ale pochodząc z dobrego domu mógł przynajmniej wydedukować, że nie była to tania obrączka.
- Gustowna obrączka. Czyżby ona była powodem przebywania w Londynie? -
Zapytał z nutką ciekawości w swoim głosie. Intrygowała go Jia. Dużo było kropek, których jeszcze nie był w stanie połączyć, a Duncan uwielbiał zagadki. Zawsze interesowały go rzeczy i ludzie skrywający sekrety. Może po prostu był głodny wiedzy samej w sobie? Może ekscytował go sam proces zdobywania wiedzy? Na tę chwilę trudno powiedzieć.
Kiedy Duncan usiadł i zaczął być bliżej Jii, mogła delikatnie wyczuć mieszankę zapachów różnych ziół jak chociażby szałwia czy geranium albo rumianek z ubrań Duncana jako, że w swoim domu miał rośliny, które wypełniały jego lokum tymże zapachem. Nie widać na pierwszy rzut oka wykwintnej biżuterii czy nadmiarowego blichtru, ale mężczyzna ewidentnie wiedział, czym jest ciężka praca. Wyglądał na takiego, który pracuje na swój dobrobyt.
Lekkim skinieniem głowy podziękował za zaproszenie i teraz zajął miejsce jak należy. Aura zdecydowanie miała naleciałości demoniczne, ale nie była tak silna jak u typowego demona. Jaki jest jednak powód takiego stanu rzeczy? Jia musi dojść do tej odpowiedzi sama drogą konkluzji, bądź będąc bezpośrednią ze swoim rozmówcą.
- Dziękuję serdecznie. - Odpowiedział z uśmiechem zanim zajął miejsce, po czym odpowiedział na dalsze słowa nieznajomej wpierw obdarzając ją nieco szelmowskim uśmiechem na twarzy. Może bolała trochę ta "bawarka" z jej ust, ale był na tyle świadomym koneserem, że trudno było debatować w tej sprawie. - Mogę zapewnić, że nie jestem tego typu Brytyjczykiem. Najczęściej gustuję w herbatach zielonych i białych. Mleko w mojej ocenie częściej zabija potencjał, który kryje się w liściach herbaty, niż go uwydatnia. Jeśli ma Pani rekomendację, to chętnie z owej skorzystam. Miałem w planach zamówić białą herbatę Yinzhen, o ile lokal będzie ją mieć na stanie. -
Zakładał, że zaskoczy tymi słowami nieznajomą, ale czy rzeczywiście tak będzie? Czas pokaże. Na pewno czas jednak ujawnił przed oczami Duncana kawałek biżuterii z aleksandrytem. Spojrzał na nią kątem oka, bo obrączka odbiła światło w jego stronę. Kamień był dla niego trudny do identyfikacji, ale pochodząc z dobrego domu mógł przynajmniej wydedukować, że nie była to tania obrączka.
- Gustowna obrączka. Czyżby ona była powodem przebywania w Londynie? -
Zapytał z nutką ciekawości w swoim głosie. Intrygowała go Jia. Dużo było kropek, których jeszcze nie był w stanie połączyć, a Duncan uwielbiał zagadki. Zawsze interesowały go rzeczy i ludzie skrywający sekrety. Może po prostu był głodny wiedzy samej w sobie? Może ekscytował go sam proces zdobywania wiedzy? Na tę chwilę trudno powiedzieć.
Kiedy Duncan usiadł i zaczął być bliżej Jii, mogła delikatnie wyczuć mieszankę zapachów różnych ziół jak chociażby szałwia czy geranium albo rumianek z ubrań Duncana jako, że w swoim domu miał rośliny, które wypełniały jego lokum tymże zapachem. Nie widać na pierwszy rzut oka wykwintnej biżuterii czy nadmiarowego blichtru, ale mężczyzna ewidentnie wiedział, czym jest ciężka praca. Wyglądał na takiego, który pracuje na swój dobrobyt.
Kabraxis
Król Piekieł
/przejmuję, bo minął tydzień od postów. Zapraszam serdecznie
Data: do ustalenia
Temat: ostatnie wydanie gazety (klik)
Data: do ustalenia
Temat: ostatnie wydanie gazety (klik)
Do kawy najlepsze było ciastko, do herbaty zresztą też zgodnie z niestarzejącym się spisem zasad angielskiej bytności. Do konsumpcji i spokojnych oględzin gorących tematów w gazecie najlepiej sprawdzała się herbaciarnia. To do niej więc przybył, zamówił gorący napój wraz ze słodką przekąską, zajął miejsce, po czym wyjął najnowsze wydanie plotek na świeżo. Wzrokiem powiódł po artykułach z pierwszej strony, a na niektóre uniósł brew do góry. A mówili, że ponoć czasy powojenne niosły za sobą jedynie ból i cierpienie. No jak widać niektórzy potrafili w ubarwianie życia innych mieszkańców.
Spokojnego niby nikt nie ruszał. Z drugiej strony miejsce przy stoliku na wyłączność nie było, tak więc, kto chciał, zawsze mógł się przyłączyć do wspólnej lektury i plotkowania.
Pigeonel
Legionista
/wbijam. LOYO, czy jakoś tam
Jakieś 20 minut wcześniej... Pigeonel, szedł sobie ulicą... W sumie to chodnikiem. Ręce trzymał w kieszeni. Nagle spojrzał, patrzy. 5 funtów prawdziwych angielskich, niepodrabianych sobie na ziemi leży prawie nieruszone, bo jednak trochę podeptane. Oczka się chłopakowi zaświeciły, szybko chwycił pieniądz, a że uczciwy był z niego człowieczek, to rozejrzał się i zapytał:
- Przepraszam, czy ktoś nie zgubił przypadkiem piątaka? - a że ludzie wokół zabiegani byli, to nikt większej uwagi na Pigeonela nie zwracał, bo nie oszukujmy się... Chłopak swoim dość obszarpanym wyglądał sprawiał raczej wrażenie takiego, co prędzej komuś piątaka zabierze, niż odda. Dlatego po chwili Pigeonel uznał, że to co znalezione, to jego. Uśmiechnął się do siebie i rzekł z radością. - Będzie na krłosanta!
Toteż Pigeonel zaczął poszukiwania jakiejś przytulnej knajpki, gdzie też mógłby wydać swoje uczciwie znalezione pieniądze. Po dwudziestu minutach wędrowania wokół herbaciarni, nagle spostrzegł, że był właśnie przed herbaciarnią. Bez większego zastanowienia wszedł do środka. Przez długą chwilę próbował wyjaśnić sprzedawczyni czym był "qruasąt", lecz ostatecznie nie doszli do porozumienia. Lekko rozczarowany i zmartwiony Pigeonel postanowił więc zamówić zwykłą, czarną, mocną herbatę i szarlotkę. Rozejrzał się na szybko po lokalu i spostrzegł, że gościu jakiś sobie siedział i gazetę czytał. To sobie Pigeonel pomyślał, że co ma chłop sam siedzieć i się z tą gazetą będzie męczyć. Podszedł, beztrosko przysiadł się bez żadnego zapytania, czy przemyślenia czegokolwiek, gryznął sobie porządnie szarlotki i zapytał z ustami pełnymi jabłkowego wypieku.
- Fiszą foś fiekawego? - a z ust uleciały mu pojedyncze okruszki, które niczym deszcz słodkich meteorytów na stolik opadły.
Jakieś 20 minut wcześniej... Pigeonel, szedł sobie ulicą... W sumie to chodnikiem. Ręce trzymał w kieszeni. Nagle spojrzał, patrzy. 5 funtów prawdziwych angielskich, niepodrabianych sobie na ziemi leży prawie nieruszone, bo jednak trochę podeptane. Oczka się chłopakowi zaświeciły, szybko chwycił pieniądz, a że uczciwy był z niego człowieczek, to rozejrzał się i zapytał:
- Przepraszam, czy ktoś nie zgubił przypadkiem piątaka? - a że ludzie wokół zabiegani byli, to nikt większej uwagi na Pigeonela nie zwracał, bo nie oszukujmy się... Chłopak swoim dość obszarpanym wyglądał sprawiał raczej wrażenie takiego, co prędzej komuś piątaka zabierze, niż odda. Dlatego po chwili Pigeonel uznał, że to co znalezione, to jego. Uśmiechnął się do siebie i rzekł z radością. - Będzie na krłosanta!
Toteż Pigeonel zaczął poszukiwania jakiejś przytulnej knajpki, gdzie też mógłby wydać swoje uczciwie znalezione pieniądze. Po dwudziestu minutach wędrowania wokół herbaciarni, nagle spostrzegł, że był właśnie przed herbaciarnią. Bez większego zastanowienia wszedł do środka. Przez długą chwilę próbował wyjaśnić sprzedawczyni czym był "qruasąt", lecz ostatecznie nie doszli do porozumienia. Lekko rozczarowany i zmartwiony Pigeonel postanowił więc zamówić zwykłą, czarną, mocną herbatę i szarlotkę. Rozejrzał się na szybko po lokalu i spostrzegł, że gościu jakiś sobie siedział i gazetę czytał. To sobie Pigeonel pomyślał, że co ma chłop sam siedzieć i się z tą gazetą będzie męczyć. Podszedł, beztrosko przysiadł się bez żadnego zapytania, czy przemyślenia czegokolwiek, gryznął sobie porządnie szarlotki i zapytał z ustami pełnymi jabłkowego wypieku.
- Fiszą foś fiekawego? - a z ust uleciały mu pojedyncze okruszki, które niczym deszcz słodkich meteorytów na stolik opadły.
Kabraxis
Król Piekieł
Oczy co ruch wodziły po kolumienkach tekstu, pochłaniając spisane czarną barwą wersety tekstu szatana, znaczy się nowinek z Londynu. Jedne mniejsze od innych, a drugie bardziej absurdalne od trzecich – no przyznał kiwnięciem Diabeł, że ludziom w mieście się nie nudziło, a niektórzy przekraczali nawet spisaną normę kreatywności! Z niemałym zachwytem zagłębiał się więc jeszcze bardziej w lekturę, przerywając ją na charakterystyczne cichutkie siorbnięcia zaparzonej herbaty.
Gdy tu nagle...
- Strzelanina w Klubie... - Kaszl, burdelu. - Napaść w Zoo i do tego rozkwit hazardu. Że dwa pierwsze jakoś niespecjalnie dziwią, to okej, ale trwonienie pieniędzy to już zaskoczenie. Myślałem, że obecne czasy raczej zachęcają do oszczędzania niż szastania. Chusteczkę? - To, że przejęcie się troskami ludzi ze strony czytelnika było nikłe, stanowiło fakt. Co innego odrobina kultury i wyjście na przeciw przybyłemu z propozycją zaoferowania czegoś do przetarcia buzi, na której mogły wylądować okruszki szarlotki. Z tym to nawet Los zawiązał zabawną rzecz, mianowicie konieczność odłożenia gazety, co z kolei prowadziło do ujawnienia lica.
No i wtedy miało się też wydać, że przyszedł Anioł do Demona, drogą zwykłego spojrzenia niezwykłych ocząt.
@Pigeonel - uzupełnij pliska profil o obowiązkowe tematy <3
Gdy tu nagle...
- Strzelanina w Klubie... - Kaszl, burdelu. - Napaść w Zoo i do tego rozkwit hazardu. Że dwa pierwsze jakoś niespecjalnie dziwią, to okej, ale trwonienie pieniędzy to już zaskoczenie. Myślałem, że obecne czasy raczej zachęcają do oszczędzania niż szastania. Chusteczkę? - To, że przejęcie się troskami ludzi ze strony czytelnika było nikłe, stanowiło fakt. Co innego odrobina kultury i wyjście na przeciw przybyłemu z propozycją zaoferowania czegoś do przetarcia buzi, na której mogły wylądować okruszki szarlotki. Z tym to nawet Los zawiązał zabawną rzecz, mianowicie konieczność odłożenia gazety, co z kolei prowadziło do ujawnienia lica.
No i wtedy miało się też wydać, że przyszedł Anioł do Demona, drogą zwykłego spojrzenia niezwykłych ocząt.
@Pigeonel - uzupełnij pliska profil o obowiązkowe tematy <3
Pigeonel
Legionista
Pigeonel w najlepsze zajadał się szarlotką. To była naprawdę dobra szarlotka. Chociaż wciąż żałował, że nie był to crossaint. Przysłuchiwał się też temu, co się w londyńskim świecie działo i z czego to słyszał, no to same problemy. Trochę martwiące, ale czego w sumie innego się po tych gazetach spodziewać. Nie będą to przecież pisać, że wszystko w porządku i życie jest piękne, bo raczej nikt by tego nie czytał. Wobec tego Pigeonel z udawanym zainteresowaniem przytakiwał głową, słuchając kolejnych nowinek. A w między czasie siorbnął sobie porządnie herbatki.
- Aj, aj! Gorąca! - powiedział, machając ręką na oparzony język. Do tego momentu jego rozmówca stanowił dla Pigeonela tło dla kulinarnych przygód, ale kiedy to zaoferował mu chusteczkę i chłopak mógł zobaczyć jego oblicze, no to się tak w sumie trochę niezręcznie zrobiło.
- Umm... Nie... Dziękuję. Już jadłem - udzielił odpowiedzi, doskonale świadczącej o jego kulturze i nieprzeciętnej inteligencji.
Tylko, co więcej i dalej miał biedny, poczciwy Pigeonel zrobić? No chłopak nie wiedział. Małpka w jego głowie, która była odpowiedzialna za procesy myślowe zaczęła grzebać w archiwach pamięci, próbując znaleźć jakiś właściwy kodeks postępowania na taką sytuację. Tymczasem Pigeonel siedział i się gapił w oczy demonowi. Jego ręka zaś mimowolnie sięgnęła po filiżankę z herbatą i młodzieniaszek jeszcze raz, bez choćby drgnięcia powiekami, donośnie sobie siorbnął.
- Aj, aj! Gorąca! - powiedział, machając ręką na oparzony język. Do tego momentu jego rozmówca stanowił dla Pigeonela tło dla kulinarnych przygód, ale kiedy to zaoferował mu chusteczkę i chłopak mógł zobaczyć jego oblicze, no to się tak w sumie trochę niezręcznie zrobiło.
- Umm... Nie... Dziękuję. Już jadłem - udzielił odpowiedzi, doskonale świadczącej o jego kulturze i nieprzeciętnej inteligencji.
Tylko, co więcej i dalej miał biedny, poczciwy Pigeonel zrobić? No chłopak nie wiedział. Małpka w jego głowie, która była odpowiedzialna za procesy myślowe zaczęła grzebać w archiwach pamięci, próbując znaleźć jakiś właściwy kodeks postępowania na taką sytuację. Tymczasem Pigeonel siedział i się gapił w oczy demonowi. Jego ręka zaś mimowolnie sięgnęła po filiżankę z herbatą i młodzieniaszek jeszcze raz, bez choćby drgnięcia powiekami, donośnie sobie siorbnął.
Kabraxis
Król Piekieł
Reakcja anielskiego gołąbka na odsłonięcie facjaty siedzącego obok tudzież naprzeciwko, sprawiła, że ten tam po drugiej stronie niemal opluł się w duchu herbatą, zaś na zewnątrz słyszalnie parsknął, nie kryjąc rozbawienia sytuacją.
- Uwaga, gorące. - Czy to pod wpływem chwili a może poczuciu obowiązku, Demon poczuł potrzebę uprzedzenia Niebianina o temperaturze naparu, który lada moment pragnął spożyć.
- Gorsze od łażenia z poparzonym językiem jest ugryzienie się w polik. Obu nie polecam. - Po czym dorzucił od siebie pięć grosików dla rozluźnienia wyraźnie napiętej sytuacji.
Tak, był piekielnym, w dodatku jego obecnym zarządcą, ale to przecież nie świadczyło, że zaraz rzuci się na gołąbka z łapami lub że pośle w jego stronę negatywne prądy. Obaj siedzieli w lokalu o neutralnym charakterze, co dawało możliwość nawiązania swobodnej rozmowy.
- Mają tutaj wyjątkowo dobre ciasteczka, gdyby Pan chciał się jeszcze skusić. O! No proszę... - Nagle Kabraxis zerknął z zaciekawieniem na jeden z artykułów. - Jeden ze świadków twierdził, że w całe wydarzenie były zamieszane siły nadprzyrodzone. Kobieta nieustannie wspominała o uskrzydlonym mężczyźnie, który towarzyszył pielęgniarce w trakcie próby ratowania ofiary. - No ciekawe. Nikt z Niebian nie plotkuje o wydarzeniach w Zoo? - Rzucił luźno w zaintrygowaniu sprawą oraz tym, czy przezabawny Anioł wiedział coś na ten temat.
@Pigeonel
- Uwaga, gorące. - Czy to pod wpływem chwili a może poczuciu obowiązku, Demon poczuł potrzebę uprzedzenia Niebianina o temperaturze naparu, który lada moment pragnął spożyć.
- Gorsze od łażenia z poparzonym językiem jest ugryzienie się w polik. Obu nie polecam. - Po czym dorzucił od siebie pięć grosików dla rozluźnienia wyraźnie napiętej sytuacji.
Tak, był piekielnym, w dodatku jego obecnym zarządcą, ale to przecież nie świadczyło, że zaraz rzuci się na gołąbka z łapami lub że pośle w jego stronę negatywne prądy. Obaj siedzieli w lokalu o neutralnym charakterze, co dawało możliwość nawiązania swobodnej rozmowy.
- Mają tutaj wyjątkowo dobre ciasteczka, gdyby Pan chciał się jeszcze skusić. O! No proszę... - Nagle Kabraxis zerknął z zaciekawieniem na jeden z artykułów. - Jeden ze świadków twierdził, że w całe wydarzenie były zamieszane siły nadprzyrodzone. Kobieta nieustannie wspominała o uskrzydlonym mężczyźnie, który towarzyszył pielęgniarce w trakcie próby ratowania ofiary. - No ciekawe. Nikt z Niebian nie plotkuje o wydarzeniach w Zoo? - Rzucił luźno w zaintrygowaniu sprawą oraz tym, czy przezabawny Anioł wiedział coś na ten temat.
@Pigeonel
Pigeonel
Legionista
Gdyby się diabeł od razu na Pigeonela rzucił z łapami, no to chłopaczek miałby największy problem rozwiązany. Jak walczyć, to w sumie wiedział. Ale wiedział też, że diabły zamiast uczciwie walczyć, to zazwyczaj wolały stosować podstępy i różne mentalne gierki, w których doświadczenia naiwny i skonfundowany aniołek zbyt wielkiego nie miał. Z drugiej strony, miejsce na walkę rzeczywiście dobrym i dogodnym nie było. No tak przy ludziach, w herbaciarni, przy ciastkach, no tak trochę nie wypadało. Pigeonel wysłał mentalny sygnał do małpki w głowie, by jak najszybciej podesłała mu jakąś sugestię. I małpka zareagowała, wyciągając odpowiedni protokół, nakazujący przed rozpoczęciem walki zrobić szybki zwiad i rozpoznanie tego jakie piekielna istota mogła mieć zamiary. Na pewno jakieś złe, bo w końcu to diabeł, ale może dałoby mu się te zamiary nieco popsuć, w inny sposób, niż rzucając się na diabła z dzidą. Może tenże diabeł tylko szukał okazji, by zdeprawować jakiegoś niewinnego człowieka, a tak to trafił na dzielnego Pigeonela, który złu tak łatwo, by się nie dał.
- Dobrze, dzielna małpko... - Pigeonel na głos pochwalił swój móżdżek, zapominając na moment, że wewnętrzny dialog należy prowadzić po cichu. - Huh? - dodał po chwili i się znowu poparzył herbatą mimo ostrzeżenia.
Tym razem jednak nie dał tego po sobie poznać. Odstawił filiżankę ze zdecydowanym stuknięciem o talerzyk. Lekko zmarszczył brwi i spojrzał z ogromną powagą Kabrixowi w oczy, dając mu znać, że był gotów podjąć wyzwanie słownej walki.
Myślisz sobie diabełku, że masz do czynienia z kompletnym durniem, co?! Wkrótce się jednak przekonasz, z jaką intelektualną skałą przyszło ci się zderzyć! - pomyślał Pigeonel, tym razem po cichu. Następnie przemówił
- Ludzie bardzo dużo gadają. Właściwie, to mógł być to zwykły struś - oznajmił z pełnym przekonaniem Pigeonel. W końcu rzecz działa się w zoo, więc całkiem logiczne było, że mogły być tam strusie.
@Kabraxis
- Dobrze, dzielna małpko... - Pigeonel na głos pochwalił swój móżdżek, zapominając na moment, że wewnętrzny dialog należy prowadzić po cichu. - Huh? - dodał po chwili i się znowu poparzył herbatą mimo ostrzeżenia.
Tym razem jednak nie dał tego po sobie poznać. Odstawił filiżankę ze zdecydowanym stuknięciem o talerzyk. Lekko zmarszczył brwi i spojrzał z ogromną powagą Kabrixowi w oczy, dając mu znać, że był gotów podjąć wyzwanie słownej walki.
Myślisz sobie diabełku, że masz do czynienia z kompletnym durniem, co?! Wkrótce się jednak przekonasz, z jaką intelektualną skałą przyszło ci się zderzyć! - pomyślał Pigeonel, tym razem po cichu. Następnie przemówił
- Ludzie bardzo dużo gadają. Właściwie, to mógł być to zwykły struś - oznajmił z pełnym przekonaniem Pigeonel. W końcu rzecz działa się w zoo, więc całkiem logiczne było, że mogły być tam strusie.
@Kabraxis
|
|