Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Wschodnie slumsy









Wschodni Londyn już od lat szczyci się niechlubną opinią serca miejscowego ubóstwa, a ledwo zakończona wojna i wciąż ciągnące się niedostatki tylko pogłębiają ten stan. Zwarta, wręcz nieprzyjemnie ciasna zabudowa składa się głównie z drewnianych chat lub częściowo murowanych, o zwykle płaskich dachach krytych deszczułkami lub falowaną blachą. Ściany bywają łatane czym popadnie, okna stłuczone lub zabite deskami, jeśli nie było ich z czego naprawić. Nad uliczkami rozciągnięte są sznury do suszenia bielizny, na chodnikach walają się śmieci i niejadalne resztki regularnie zbierane przez szczury i bezpańskie psy i koty. Dzieci biegają na bosaka, a większość podwórek to wydeptane do błota skrawki wolnej przestrzeni, zwykle wykorzystywane do prania na zewnątrz czy innych prac, bo i ciężko tu mówić o świeżym powietrzu. Bród lęgnie się w każdym zakamarku, również w samych domach, których maleńkie izdebki nasuwają pytanie jak ci wszyscy ludzie się tu mieszczą. Przeludnienie i skrajna wielodzietność są w slumsach doskonale widoczne, jeszcze bardziej utrudniając rządowe plany likwidacji tych obszarów. Wiele osób jest sceptycznie do nich nastawiona na domiar złego, a powszechność różnego rodzaju przestępstw czyni tę dzielnicę niebezpieczną zarówno dla przypadkowych przybyszów, jak i stróżów prawa.
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
04.01.1947r.

Jako demon powinien pławić się w brudzie, biedzie, smutku i desperacji, z drugiej strony jego przynależność do drugiego kręgu brzydziła się tym co nie jest drogie, bogate i błyszczące. Robota jednak musiała zostać wykonana, a szmugler diamentów ukarany za próbę kradzieży. Hextre odwiedził mężczyznę bez zapowiedzi oczywiście, bo lubił patrzeć na ludzi w chaosie, na strach w ich oczach kiedy wiedzą, że nie są ani trochę gotowi na to co ma nadejść.
Odwiedziny się przeciągały, demon nie mógł się nacieszyć pięknem obskurnego domu i brakiem ciastek dla gości. W końcu jednak słońce zaczęło zachodzić i nadszedł czas by zbierać się na poważnie.
Drzwi domu się otworzyły, sam je za sobą zamknął. Zerknął przelotnie na swoje dłonie, na których w kłykciów była zdarta skóra, niedoczyścił też krwi spod paznokci. Nie chciał już nawet wąchać swojego ubrania, bo co jak co, ale katowanie człowieka sprawiło, że się upocił. Sapnął, poprawił marynarkę i ruszył przed siebie. Czas wrócić do sklepu.

@Raziel


Ostatnio zmieniony przez Hextre dnia Pon Paź 14, 2024 1:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735


Choć sam był biedny, to regularnie odwiedzał londyńskie slumsy. Co prawda nie mógł nikomu dopomóc finansowo, ale zawsze znalazło się coś, w czym mógł użyczyć pomocnej dłoni. Pobliski kościół zajmował się leczeniem chorych ludzi lub ich namaszczaniem, gdy ich stan zdrowia był już wyrokiem śmierci. Pojawiał się wówczas, często w drugiej formie, niewidoczny dla tych, którzy nie przekroczyli jeszcze granicy, by ukoić im w bólu. Zaś w ludzkiej powłoce służył swoim medycznym, choć jeszcze nie pełnym, wykształceniem, podawał posiłki i zajmował dzieci i starsze osoby rozmowami. Bardzo doceniał możliwość pochylenia się nad tymi, którzy tego najbardziej potrzebowali.


Dopiero co wyszedł z prowizorycznej lecznicy. Za dzisiejszą pomoc dostał bochenek chleba i odrobinę suszonych, kandyzowanych owoców, by umilić sobie wieczór przy książce. Skierował swoje kroki na mniej uczęszczaną uliczkę, nucąc sobie pod nosem jakiś kawałek. Jego humor był rewelacyjny.
Wszystko miało się zmienić, gdy w oddali dostrzegł znajomą mu postać. Demon. Prawdopodobnie, gdy on, trzymając konającą osobę za rękę i starającą się ją zapewnić, że Bóg ją kocha i już wkrótce przekroczy Bramy Nieba, ten obdzierał nieszczęśników z tego, co im tylko pozostało. Jak nisko mierzył ten Piekielny Pomiot, żeby sięgać do kieszeni najbiedniejszych i tych, którzy już niewiele mieli do stracenia.
- Miałem rację, że nisko mierzysz. - rzucił tylko za nim, gdy znajdował się już na tyle blisko, że Hextre mógł go usłyszeć. - Bogaci nie ulegają twoim pokusom? - dodał w najbardziej cynicznym tonie, który mógł opuścić jego gardło.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
Z daleka go wywąchał, a kiedy go zobaczył, to nie spuszczał z niego wzroku, bo wiedział, że Anioł nawiąże rozmowę. Zawsze miał coś do powiedzenia, jakąś szpileczkę do wbicia, jakieś skarcenie, wytknięcie tego jakie demony są straszne i okropne. Mało anielski ten aniołek, chociaż w ludzkiej formie to i tak nie ma znaczenia.
Uśmiechnął się szeroko na jego słowa i stanął w miejscu przesuwając wzrokiem po Razielu, zatrzymał spojrzenie dopiero na oczach niebianina, co już rzucał kolejną uwagę.
- Ulegają, każdy ulega, czasami aż za bardzo i trzeba ich nastawić, nieprawdaż? - zaczął, podchodząc do niego bliżej i wystawił w jego stronę dłoń, wierzchem do góry, żeby zaprezentować mu obdarcia. - Mój mały wybawco poratuj biedną duszę i zajmij się moimi ranami, proszę. - dalej się w niego wpatrywał, teraz miękko, prosząco, z nadzieją w oczach i potulnością jak zbity pies.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Słowa demona na niego nie działały. Nie zamierzał sobie pozwolić, by w jakimkolwiek stopniu wpłynęły na jego emocje. W końcu w tym byli najmocniejsi. Dla niego potyczki słowne nigdy nie były pokazem siły, czy potęgi nieludzi. To tylko próba stłamszenia rozmówcy, która niekoniecznie działała na anioły. Przynajmniej nie na Potęgi.
- Och, przemoc fizyczna. Czyli wasze sztuczki nie zawsze działają. Trzeba pochylić się nad barbarzyńskimi metodami. - rozumiał przemoc i nie ukrywał, że sam ją stosował w Wielkim Konflikcie z największą przyjemnością, to nie widział sprawiedliwości i honoru w znęcaniu się nad słabszymi. - Jedyne co mogę dla ciebie zrobić, to wysłać cię z powrotem do piekła, pomiocie. - choć nie był wybitnym medykiem, to radził sobie z takimi ranami. Nie zamierzał jednak pomagać demonowi. Musiał sam sobie zalizać rany.
Ruszył przed siebie, nie obdarowując go nawet krótkim spojrzeniem. - Moja litość jest poza zasięgiem grzeszników. - dodał tylko po chwili.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
- Barbarzyńskie czy nie, ważne, że działa. - zaśmiał się perliście na kolejną próbę nawrócenia. Że niby miał zdać sobie sprawę z tego, że zachowuje się jak zwierzę? Wiedział to, do tego dążył.
- Ja bym cię mógł zabrać do nieba, ale znając cię raczej nie reflektujesz. Twoja strata. - wzruszył ramionami, chociaż czy był to znak tego, że się podda? Do pierwszego kręgu mu daleko, oj daleko, ale trochę zabawy nikt mu nie zabroni, bo w końcu spotkanie bez ubrań chętnie wykorzysta do prezentacji biżuterii na odkrytej skórze.
Uniósł brew kiedy został wyminięty. Ofiara znów mu ucieka. Ciekawe, że jeszcze się nie nauczył.
Anioł nie zaszedł daleko, a poczuł rękę obejmującą go w talii.
- A nie jest waszym zadaniem pomagać grzesznikom wrócić na dobrą ścieżkę? - zaszeptał mu do ucha.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
- Raz jeszcze się powtórzę, bo może mnie wcześniej nie zrozumiałeś - nie oceniam metody samej w sobie, tylko kto ją dobiera. Człowiek człowiekowi wilkiem, nie zaskakuje mnie to, ale po demonach spodziewałem się większej finezji. - nie zamierzał zbawiać świata. Grzech powstał wraz z pierwszym człowiekiem. Zdawał sobie sprawę z tego, że zło zawsze będzie istniało i jest niezbędne do zachowania równowagi. Tak samo, jak i jego misja.
- Demon, który ma czelność mówić o niebie, gdy prawdziwego nigdy nie poznał, to dopiero zabawny przypadek. Jeśli zaś mówisz o swoich zwierzęcych żądzach, to nie jestem zainteresowany. Spoufalaj się z grzesznikami i sobie podobnymi. Ich uwaga jest cała twoja. - nie był skrajnie pruderyjny. Na pewno nie w postaci Cyrila. W końcu sam myślał o nierządzie jako formie zarobku. Nie zamierzał jednak splugawić się dotykiem żadnego demona. Jego świat by się zawalił.
Tak szybko, jak ręka objęła go w talii, tak prędko wykręcił się i stanął twarzą w twarz z Hextre. Piekielne Dziecię pozwalało sobie na zbyt wiele. Nie był to jednak powód do zwad. Jeszcze nie.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś. Nie dbam o grzeszników. Niech przeżywają piekielne tortury przez eony. Jestem Sprawiedliwością, nie Łaską. - był Potęgą i zwalczanie zła, które chciało zaburzyć równowagę, było jego jedynym celem.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
A więc to tak? Nie da się mu tak oszukać.
- Finezji ludzie nie zrozumieją, są za głupi. - właśnie, po co marnować kreatywność i zasoby, siłę i energię na coś bardziej efektownego, szczególnie, że tym razem nie miał widowni.
Nikt mu jednak nie zabroni nic sugerować, ani działać na wyobraźnię, która u aniołka widocznie mocno pracowała.
- Drobna odmiana jest miła. - żeby życie miało smaczek, raz demon, raz człowiek, raz anielski pudelek.
Objął go, ale nie było mu trzymać go zbyt długo. Oj nie ma tak łatwo. Dłoń prawie ześlizgnęła się z aniołka, ale Hextre udało się chwycić w garść kawałek ubrania mężczyzny, żeby nie uciekł mu całkowicie.
- W takim razie chyba nie jesteś zbyt dobry w swojej robocie, co? - zapytał, przerzucając spojrzenie na trójkę chłopców, co właśnie przebiegła przez ulicę i poleciała w ciemną alejkę pomiędzy kamienicami, jeden z nich coś kurczowo ściskał pod pazuchą zrypanej życiem kurtki. - Nie pokażesz im sprawiedliwości? W końcu po siódme... - kradzież uskuteczniana przez młodzików była ostatnio bardzo popularna, nie to, żeby miał coś przeciwko temu. Niech kradną ile chcą, byle nie od niego.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
- W takim razie nie tylko oni. - oczywiście nie myślał tu o wszystkich demonach. Wielu było sprytnych i zaradnych. W swojej historii spotkał też kilku wybitnych strategów, którzy potrafili zajść jego pobratymcom za skórę w czasie Wielkiego Konfliktu. Hextre jednak był dla niego zwykłym śmieszkiem. Ekwiwalentem ludzkiego złodziejaszka i krętacza. Nic, czym przed zniknięciem Boga by się zainteresował.
- Żyjecie bez zasad i jakichkolwiek granic moralnych. Nie dziwię się, że mówisz takie rzeczy. - czy zaskoczyłaby go informacja, że Hextre miał okazję gościć w swoim łożu każdego? Wliczając w to jakiegoś Niebianina? Zapewne nie. Słyszał już o takich schadzkach. Nie mu jednak było oceniać postępowanie innych. Każdego czekał ten sam osąd. Nic się przed nim nie ukryje.
- Za kogo ty nas masz? Nie mieszamy się w ludzkie przewinięcia. Otrzymali od Najjaśniejszego wolną wolę i sami muszą zadecydować, w którą stronę ona ich poprowadzi. Zresztą, nawet jeśli, to nie o śmiertelników mi chodziło. Przed tym niezrozumiałym dla mnie Paktem, walczyłem z wami. To wy najlepiej poznaliście moją Sprawiedliwość. - nie miał pojęcia, czy Hextre kiedykolwiek uczestniczył w jakimś nieziemskim konflikcie. Po prawdzie nie dbał o to.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
- Ohh… Nie martw się na pewno kiedyś zmądrzejesz. - odbił piłeczkę. Może i nie był zjawiskowy, czy wspaniały jak niektóre demony, może i przed Wielkim Konfliktem by się nim Raziel nie zainteresował, ale teraz to teraz, w tej chwili aniołek stoi grzecznie i słucha jego gadaniny.
Co było, a nie jest zostaje tajemnicą, jedną wielką niewiadomą, niemożliwą do potwierdzenia czy zanegowania.
Na kolejny mały monolog zaprychał nosem niepocieszony, że znów jest pouczany i edukowany, ale z drugiej strony co niby miał innego o roboty, jak nie zostać tu i nie podroczyć się jeszcze trochę z nim? Kto wie, może nawet się polubią.
- Lubiłeś te robotę co? Teraz to musi ci się nudzić. - walki i konflikty, sprawiedliwość, a teraz? Takie jedno wielkie mech. Owszem, coś do robienia było, jednak to nie to co kiedyś.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Demon próbował grać jego kartami, ale bardzo nieumiejętnie. Nie czuł się zaskoczony. Piekielnicy nie byli przyzwyczajeni do tego, że się ich nie słuchano. W oczach grzeszników byli kimś wyjątkowym, przepotężnym, stanowiący drogę do bogactwa, szczęścia, spełnienia wszystkich marzeń. Musiał przyznać, że w tym szło im całkiem dobrze. Choć może Hextre nie był równie uzdolniony. W końcu jego zmęczone dłonie świadczyły o tym, że nie jest złotoustym.
- Prychasz jak niezadowolony kot. Zabolało? Ugodziłem diabelską dumę? - choć stronił od towarzystwa demonów, musiał przyznać, że odnajdywał satysfakcję w zwycięskich potyczkach z nimi na słowa. - Idź wydać ciężko zarobione dzisiaj pieniądze w jakimś burdelu. Może się czegoś napij. Od razu ci przejdzie. Wiele wam do spełnienia nie potrzeba.
Demon miał rację, że brakowało mu dawnego życia. Nie musiał się z tym kryć. Był dumny ze swojej misji. Z uwielbieniem wykonywał rozkazy. - Brakuje mi gładzenia tobie podobnych, ale nie nudzę się. Ludzie też są interesujący. - nie mniej liczył na to, że Pakt w końcu zostanie złamany i będzie raz jeszcze mógł nieść Światło z Jego imieniem na ustach.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
Niezadowolony kot? Naprawdę? Słodki jest.
- Może trochę, ale za nazwanie mnie kotkiem wszystko ci wybaczę. - uśmiechnął się do niego uroczo. Zbyt wiele razy był obrażany, żeby przejmował się takimi pierdołami.
Skrzywił się na wspomnienie burdelu, chociaż wynikało to bardziej z wydawania pieniędzy na takie idiotyzmy, które można dostać bardzo łatwo za darmo.
- Masz rację, jakiś rubin, szafir i trochę złota. - wzruszył ramionami, ale zastanawiał się dalej jakie inne drobne rzeczy zapewniłyby mu spełnienie i szczęście. Może dobre ciasto, albo wielki dom? Ubrania wyszywane nicią z domieszką srebra?
- Interesujący? Pff. Chyba zbyt długo wśród nich przebywasz, że zaczynasz widzieć dziwne rzeczy. - splótł ręce na piersi i cofnął się o pół kroku, jakby właśnie rozmawiał z trędowatym. - Ale wy anioły macie jakąś dziwną obsesję na punkcie ludzi, to się nie dziwię, że uważasz to coś... - rzucił, wskazując palcem za siebie na kobietę trzepiącą przez okno obrus. - ...za ciekawe. -sam kiedyś by się z nim zgodził, ale teraz widział już tyle schematów, tyle zachowań i grzechów, że wszystko zlewało u się w jedno.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Nazwanie go kotem nie miało służyć za komplement, ale ostatecznie był to demon, który tylko czekał, by przeinaczyć wszystkie słowa Niebianina na swoją korzyść. Musiał być ostrożniejszy.
- Nie napawaj się dumą. Bardziej widzę tu spasłego, rozwydrzonego i rozpieszczonego kocura, niż dostojnego łowcę, który potrafi zaimponować swoją gracją. - w końcu piekielnik wymuszał na ludziach majątek, a nie sam go zarobił. Był zwykłym pasożytem. Robalem, który należało rozgnieść pod butem.
Kolejne słowa Hextre go nie zaskoczyły. Jedyne co posiadał w głowie, to dobra materialne. To już Chochliki były bardziej wielowarstwowe. No i przy tym interesujące. Zdecydował się jednak tego nie komentować. Nie musiał. Jego twarz wyrażała dezaprobatę.
- Wiesz, że wcale nas tak dużo od nich nie różni, prawda? Duszę mamy tą samą. Podlegamy tym samym prawom natury. Możesz zostać osądzony w ten sam sposób. Znów stać się człowiekiem. - zaśmiał się, gdy usłyszał o obsesji na punkcie śmiertelników. Słowa te wypowiedziane przez demona, który nie istniałby dzisiaj bez grzechu pierworodnego popełnionego przez Ewę, był dla niego czymś uroczo naiwnym. - Wiesz, że jeśli twoje działania doprowadzą do śmierci człowieka, trafisz do Limbo? Mam nadzieję, że ten dzień kiedyś nastąpi. - szturchnął go w ramię.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
Mógł obracać wszystko tak jak chciał, byle mu pasowało, a koty są urocze i dzięki nim czarownice zasięgały pomocy u demonów.
- Kot, to kot. - zamachał ręką. Gdyby tylko Raziel wiedział, że za wiele wiele lat grube koty będą na piedestale. - Z resztą nie jestem łowcą, a kolekcjonerem. - poprawił go, żeby aniołek nie mylił jednych demonów z drugimi.
- Tak, zdecydowanie zbyt dużo czasu z nimi spędzasz. - te same prawa? Taka sama dusza? Chciałby, żartowniś. Gardził kręceniem się wśród ludzi w celach dobroczynnych, co innego cele zarobkowe, czy szukania prowokacji, ale żeby tak dla przyjemności? Ughh, okropne.
Anioł po raz kolejny zachował się mało anielsko, okazując brak delikatności, chociaż może tacy jak oni mieli taki styl bycia?
- Nie martw się o to, nie jestem głupi. Z resztą nie dopuściłbym do Limbo, bo wtedy nie mógłbym się spotykać z tobą. - nie oddał mu za szturchnięcie, jedynie uśmiechnął się zauroczony. Coś było w tym aniołku, że trudno było mu być na niego złym. Może chodzi o tę zbroję jaką ma w połowicznej formie? Co jak co wygląda ona dobrze.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Powiadają, że tylko ci, co nie są inteligentni, nie zdają sobie sprawy z tego, że są obrażani. Może tak było i w przypadku tego demona. Nie zamierzał jednak się nad tym pochylać. Hextre nie był dla niego na tyle interesujący.
- Jeśli tak mówisz. - odparł tylko niechętnie. Jeśli nie mógł stoczyć potyczki słownej z przygłupim Dzieckiem Piekła, a do walki mu nie było spieszno, to nie zamierzał się już więcej wysilać. - Możesz siebie oszukiwać, ile tylko zechcesz. Nie jesteś wyjątkowy. Nikt z nas nie jest. Tylko Śmierć i Bóg są wolni od naszych ograniczeń. - jeśli demony uważały się za istoty wyższe od śmiertelników, to nie dziwił się już, że siedzieły w Piekle. To w końcu oni po torturach nie pamiętali swojego poprzedniego życia. Najczęściej właśnie ludzkiego.
- Nawet jeśli nie siedzisz w Limbo, to nie spotykasz się ze mną. Wpadamy na siebie przypadkowo. O to nie trudno, gdy w ludzkiej postaci mieszkamy w tym samym mieście. - choć Londyn był dużym i zatłoczonym miastem, odwiedzając podobne miejsca, do których niewielu się zapuszczało, szanse były niemałe, że jednak zobaczy się znajomą twarz. Nawet jeśli bardzo niechętnie.
- Wybacz, ale mam ważniejsze sprawy na głowie. Do niezobaczenia, mam nadzieję. - zmarzły mu odsłonięte dłonie oraz uszy. Nie chciał spędzić więcej czasu na zewnątrz. Choć choroby się go nie imały, nieprzyjemne uczucie chłodu wpływało też i na niego.

@Hextre
Hextre

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t369-vincent-zusebi#667
https://www.youtube.com/watch?v=ZRqCX0Hi3Fc&ab_channel=SharpayEvans-Topic
https://sweet-urge.forumpolish.com/t429-korespondencja-hextre#871
https://sweet-urge.forumpolish.com/t430-relacje-hextre#873
https://sweet-urge.forumpolish.com/t428-dziennik-hextre#870
Może gdyby usiedli przy cieście i porozmawiali ze sobą na spokojnie to by się okazało, że całkiem sporo ich łączy, ale na takie spotkanie się nie zapowiadało, może to i dobrze?
- Lubisz niszczyć dobrą zabawę, co? - mógł wierzyć w co chciał i jeśli będzie mieć ochotę wierzyć w swoją wyższość, to będzie to robić.
- Kto wie czy to przypadek. - uśmiechnął się do niego tajemniczo, bo miał w końcu swoje kontakty, a śledzenie kogoś tak charakterystycznego i jednocześnie tak wystawionego na świat bez żadnej ochrony, nie było trudne.
- Jasne, rozumiem. Do za tydzień o 13. - uniósł kąciki ust jednocześnie podnosząc rękę aby pomachać mu. No proszę, kostki przestały boleć. Ah te anioły, leczą samą obecnością.

2x z/t

@Raziel
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094

Oliver + Alice
21.01.1947 r.


Poranne wyjście ze szpitala z torbą medyczną nie sprawiło kobiecie większego problemu. Przeszła pomiędzy innymi lekarzami, trzymając w dłoni mocno swoją torbę z potrzebnymi medykamentami dla danego pacjenta. Spojrzała na rejestr i ujrzała, że ma się udać na slumsy. Problem w dokumentach był taki, że w ramach wskazanej ulicy opisano budynek, który zbytnio niczym się nie wyróżniał. Podniszczona kamienica z wyrwanymi zawiasami w drzwiach, stare podwójne okiennice i czarne napisy „MOVE OUT” na budynku. Alice nie miała pojęcia, dlaczego w rejestrze nie było żadnego adresu, ale już nie była w stanie odwołać przysługi robionej dla innej pielęgniarki. Spojrzała jeszcze na nazwisko, lecz ono zdecydowanie nie było angielskie.
Cicho westchnęła i wyszła przez główne drzwi wejściowe do szpitala. Chwilę musiała poczekać, aż podjedzie do niej powóz.
- Na slumsy potrzebuję, proszę. - powiedziała w stronę kierowcy, jednocześnie podnosząc torbę z oznaczeniem czerwonego krzyża. Alice zdawała sobie sprawę z tego, że nie wszyscy są chętni podjeżdżać do wschodnich rejonów, lecz jakoś musiała sobie radzić, skoro nie potrafiła prowadzić pojazdu. Kierowca niechętnie, ale podwiózł ją do wschodniej części Londynu, wysadzając ją przed wejściem do slumsów. Alice zapłaciła drobnymi i szybko wyszła z powozu. Nie wiedziała, ile czasu zajmie jej szukanie tego budynku, a podchodzący do jej nozdrzy odór zdecydowanie nie zachęcał do przebywania tam na dłuższy moment. Pewnym krokiem ruszyła w pierwsze uliczki, które były brudne, gdzieniegdzie walały się jakieś śmieci czy nawet resztki jedzenia.
- Dawno tu nie byłam. Oby tylko ten budynek nie był jakoś w głębi. - szepnęła pod nosem, ostrożnie mijając jeden ze śmietników, który zaczynał być obwąchiwany przez kota. Alice poczuła, jak nieprzyjemne dreszcze przeszły przez jej ciało, lecz nie stanęła. Szła dalej, mijając cudze i zarazem obce spojrzenia tutejszych mieszkańców. Mocno trzymała w jednej dłoni walizkę, aby nikt nie spróbował jej tego ukraść. Weszła w jedną uliczkę, potem wracała i szła do drugiej, rozglądając się chociażby za napisem na budynku. Nie widziała takowego, więc po kilku minutach weszła wgłąb slumsów. Przechodziła pomiędzy różnymi budynkami czy też mniejszymi uliczkami, lecz nigdzie nie była w stanie dostrzec szukanego budynku. W pewnym momencie stanęła na placu, rozejrzała się we wszystkie strony i jak już chciała ruszyć, usłyszała szczekanie psa. Alice odwróciła się w stronę dźwięku i tylko ujrzała, jak bezpański pies szczekał na koty, które zaczęły biegać po śmieciach. Pielęgniarka przełknęła ślinę, ponieważ wiedziała, że powinna zbadać część, w której właśnie bawią się zwierzęta. Wystarczyło, że zrobiła kilka kroków w ich stronę, a pies zaraz skierował na nią swoją uwagę. Szczeknął raz w jej stronę i podbiegł do niej. Alice chciała iść dalej, ale pies zaczął ją okrążać coraz intensywniej, kierując swój nos na jej torbę. Widząc to, podniosła wyżej swoją torbę.
- No już, zostaw. Odejdź, zostaw. - zaczęła mówić do psa, próbując przejść kolejne kroki, lecz zwierzę nie ustawało w swoich próbach.

@Oliver Burrows
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
W jego nozdrza wraz z innym, wilgotnym powietrzem uderzył zapach gnijących śmieci. Kucał nieruchomo przyglądając się całej grupie, brudnych, poranionych zwierząt kręcących się wkoło kontenerów.
To właśnie tam zwykle zostawiał im jedzenie choć nie był majętny. Renta kombatanta była skromna a z dorywczej pracy ledwo wystarczało mu na własne potrzeby. Żył z tygodnia na tydzień a mimo tego, ze wszystkich sił pomagał najsłabszym. Może robił to z czystego egoizmu chcąc być lepszym niż w rzeczywistości. A może po części starał się zadośćuczynić wszystko to czego dopuścił się na wojnie.
Nie wiedział.
Do świata realnego przyciągnęło go mruczenie. Wielki czarny kocur otarł się o jego wełniane spodnie i skórzane buty o wyższych cholewach, miał je jeszcze od czasu służby.
Przyglądał się jak, kilka osobników pałaszuje kasze ze skwarkami jaką im zostawił, pofukując cicho.  Nie jadły za wiele, wiedział o tym. Po wojnie były ważniejsze społecznie sprawy, niż bandy zdziczałych zwierząt, które utraciły właścicieli podczas bombardowania miasta. Czuł z nimi więź już od dziecka w sierocińcu też, nie brakowało kotów, które przechodziły przez wysokie mury.
Łączyło ich wiele- zdziczenie, nieufność i niezależność.
Przesunął dłonią po łbie kocura. Dając mu namiastkę uczucia i uwagi.
You need to stay here buddy.-Szepnął ledwo słyszalnie usprawiedliwienie. Nie miał miejsca w swoim mikroskopijnym mieszkaniu. A jego land lord nie zgodziłby się na zwierze.
Zerknął uważnie w stronę jednej z uliczek i uniósł się ze swojej pozycji co okupił cichym trzaskiem kolan.
Znał to szczekanie, należało do starego Harrego jak zwykł nazywać skundlonego owczarka niemieckiego, będącego w tej części jednym z przybłęd. Wsunął palce do ust i gwizdnął długo i przeciągle, zwracając na siebie uwagę zwierzęcia.
Kobieta, której uwagę Harry chciał złapać, wydawała mu się znajoma. Zupełnie jakby już ją gdzieś widział.
Kojarzył te karminowe usta i klasyczną urodę, najpewniej gdzieś się mijali, a może przypominała mu kogoś kogo już wcześniej miał okazję zobaczyć.
Otworzył ostatnią papierową torbę, która rozerwą tak by pies poczuł jedzenie. Zostawił ją przy budynku i głośniej krzyknął w jego stronę.
Come here boy!- obserwując jak pies idzie w kierunku strawy jaką mu pozostawił.
Podchodząc bliżej nieznajomej kobiety spostrzegł, że nie miała na sobie typowego ubrania osób pracujących i najuboższych zamieszkujacych te rejony miasta. Nie pasowała do otoczenia w jakim się znalazła a przynajmniej tak mu się wydawało.
Przepraszam ale czy mogę panią eskortować do ulicy głównej? Zapytał uprzejmie delikatnie wyciągając ramie w jej kierunku by mogła przełożyć przez nie dłoń. Jeśli to uczyniła był to sygnał by móc się przestawić.
Nazywam się Oliver Burrows, czy w sakali od jednego do dziesięciu, zdradzi mi pani jak bardzo się zgubiła? Zażartował obracając całe zdarzenie w powód do śmiechu. Spojrzał na jej profil i uśmiechnął się szeroko. Był to jeden z tego typu uśmiechów, które bez wątpienia są dziedzictwem sukkuba.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Szczeknięcie jedno i drugie jeszcze rozbrzmiało, zanim pies spojrzał w stronę głosu, który zaczął go przywoływać. Alice niepewnie jeszcze stała w miejscu, obserwując, jak pies podbiega do mężczyzny, który właśnie otwierał papierową torbę.
Wdech, wydech, jeszcze raz wdech.
Zniżyła rękę z torbą medyczną dopiero wtedy, kiedy pies zainteresował się zawartością torby. Serce jeszcze przez chwilę mocno biło, lecz Alice próbowała się już uspokoić. Przeniosła za to wzrok na mężczyznę, który podszedł w jej stronę i podał pomocną dłoń.
To nie było tak, że bała się psów. To były jak każde inne żywe istoty, nieprzewidywalne i czasem trudne do zrozumienia. Ona nie była w stanie odczytać wszystkich znaków ukazywanych przez zwierzęta, a brak możliwości rozmowy z nimi jedynie utrudniał współpracę. A to sprawiało, że w przypadku bezpańskich psów musiała zawsze uważać, aby przypadkiem nie wykonać złego ruchu.
- Do głównej jeszcze nie, ale chętnie przyjmę pomoc. - oznajmiła po chwili głosem, który był niepewny. Spojrzała jeszcze na moment w stronę psa, po czym podała mu swoją dłoń, aby przełożyć przez jego ramię. Drugą ręką dalej trzymała swoją medyczną torbę. Wróciła wzrokiem do Olivera i widząc uśmiech na jego twarzy, nieśmiało odwzajemniła swoim uśmiechem.
- Można powiedzieć, że nawet jedenaście. Dziękuję Panu za pomoc, panie Oliverze. Zbytnio tutaj nie uczęszczam, lecz zostałam skierowana do mieszkania w bloku, który ma napis "Move out" w tej dzielnicy. - powiedziawszy, rozejrzała się po placu i widocznych tutaj blokach. Nigdzie nie widziała tego napisu na pierwszy rzut oka.
- Może Pan będzie kojarzyć osobę, pan … - próbowała wypowiedzieć z pamięci nazwisko, ale widać było, że nie była w stanie tego wypowiedzieć. - Pozwoli Pan, że sięgnę do torby. - po tych słowach puściła na moment jego dłoń i nieco uchyliła swoją torbę, w której można było ujrzeć na wierzchu poukładane paczki z opatrunkami oraz kartkę. Alice wyciągnęła kartkę i spojrzała na tekst, który był na niej zapisany. Szcześniak. Tylko czuła, jak szczęką manewruje, nie mogąc wydobyć tych dziwnych złączonych spółgłosków. - Swisnak - powiedziała bardzo łamaną angielszczyzną, nie wiedząc, czy dobrze wypowiedziała to nazwisko. Dla pewności wskazała Oliverowi kartkę z nazwiskiem, licząc, że może rozpozna nazwisko z tekstu. - Jestem pielęgniarką ze szpitala i dzisiaj za koleżankę mam zmienić mu opatrunki. Alice Nash się nazywam, tak przy okazji. - dopowiedziała spokojniejszym tonem. Podniosła spojrzenie na mężczyznę, który nie wyglądał najlepiej. Wyczuwała od niego tutejszy zapach, tak jakby nim przesiąkał. Takie przynajmniej miała pierwsze wrażenie.
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
Oliver zamyślił się na kilka uderzeń serca, zupełnie jakby coś rozstrzygał we własnym sumieniu. Po chwili rozejrzał się z uniesionym podbródkiem, jakby sam szykując się do analizy sytuacji.
Wydaje mi się, że nastąpiło przesiedlenie mieszkańców, miejsc grożących zawaleniem. Niektóre  budynki wytrzymały bombardowanie… Urwał nie chcąc wracać do bolesnych wspomnień. Nie wydawało mu nader stosowne rozwijanie tego tematu zaraz po wojnie.
Nie jestem częstym bywalcem tej części miasta, zaglądam cyklicznie jedynie do sierocińca i … -Ruchem dłoni skierował jej uwagę na kosze na śmieci z kręcącymi się w okolicy dzikimi, bezpańskimi zwierzętami. Przyznając się niejako do tego, że należał do tej nielicznej grupy, która je dokarmiała. Zmilczał też fakt, że zmniejszyła się ich liczebność wraz z głodem jaki zapanował, pewnych rzeczy wszak nie należało poruszać przy kobiecie.
…nie jestem zaznajomiony… Chciał kontynuować jednak przystanął i pospiesznie dłonią przytrzymał torbę nieznajomej, chwycił przedmiot  od dołu, tak by ułatwić jej przeglądanie zawartości.
Wykonał ruch głową jakby badał otoczenie, skupiając spojrzenie oczu na czymś ponad jej ramieniem. Nie chciał wyjsć na nader wścibskiego, albo wprowadzić towarzyszkę w zmieszanie zaistniałą sytuacją.
Cofnął dłoń z jej torby i na nowo podał ramię.
Dyskretnie spoglądając na karteczkę, którą mu pokazała. Przymrużył ślepia wpatrując z napis jaki na niej widniał. Nie był nawet pewny czy aby było to napisane po angielsku. Nie miał tyle odwagi by mierzyć się z ów łamańcem samodzielnie.
Jakby… polak? Piloci w dywizjony 300 mieli podobne nazwiska… Zamyślił się na głos analizując sytuację.
Możemy podejść raz jeszcze we wskazany adres i podpytać sąsiadów czy nie wiedzą, gdzie aktualnie przebywa człowiek, którego pani poszukuje. Choć zaczynam myśleć, że jest to przegrana sprawa. To hermetyczna społeczność i obawiam się, że mogą nie być skorzy do rozmowy z nieznajomymi. Sytuacja nie pozostawiała złudzeń, szukał jednak konstruktywnych rozwiązań. Powoli skierował kroki w stronę, adresu widniejącego na kartce, którą przed chwilą widział.
Spróbujmy raz jeszcze. Zaproponował chcąc dodać obcej sobie kobiecie- nieco otuchy i nadzieji że sprawa może rozwiązać się jeszcze po ich myśli.
Sponsored content

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: