Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Londyn wschodni







Wschodnia część Londynu nie cieszy się najlepszą opinią, w większości zresztą słusznie. To tutaj znajdują się największe połacie slumsów, których rysy szpecą miejski krajobraz, a zapachy i brud uprzykrzają życie zarówno mieszkańców, jak i przypadkowych przechodniów. Uniwersytet Londyński znajduje się na zachodnim krańcu dzielnicy i stanowi niejako ostoję oświecenia w nieprzyjaznym świecie. Londyńskie metro ma tu kilka mniej popularnych stacji, Restauracja 'Indigo' serwuje nie najgorsze jedzenie, a Fryzjerstwo u Sheltonów to usługi na całkiem dobrym poziomie za niewygórowane ceny. Jest też oczywiście fundacja Złoty Lew, kolejna perełka wrzucona do błota, jak to lubią mawiać ważni bogacze. Jest Szkoła London Sunrise oraz komisariat policji, gdzie ruch rzadko kiedy ustaje, czasem z różnych, a czasem z podobnych powodów.
Universal Person

Universal Person


Alice Nash & Anthony Harris
17 stycznia 1947 roku, południe
Mieszkanie Anthony'ego Harrisa


Pan Harris w tym roku będzie kończyć osiemdziesiąt lat. Życie wiele lat temu pozbawiło go syna, który zginął na Pierwszej Wojnie. Żona, choć próbowała podnieść się z utraty jedynego dziecka, poddała się kilka lat później. Odebrała sobie życie, zostawiając krótki list z przeprosinami dla Anthony'ego. Dopóki nie zaatakowało go otępienie starcze, musiał radzić sobie sam i z latami żegnać starszych członków pozostałej rodziny.
Później został sam. Stadium jego choroby nie było jeszcze tak zaawansowane, dlatego przydzielono mu opiekę zdrowotną, która miała przychodzić do jego domu. Pan Harris oprócz otępienia starczego, był również diabetykiem i ktoś musiał doglądać stanu jego zdrowia. Nierzadko miał problem z utrzymaniem porządku w swoim mieszkaniu i to nie tylko przez utratę sił z wiekiem, ale czasami Anthony miał momenty, w których uparcie czegoś szukał po szafkach i szufladach. Miał w zwyczaju wyrzucać wszystko na podłogę i później nie sprzątał. Czasem też chodził do pobliskiego komisariatu, aby zgłosić zaginięcie żony, która od lat już nie żyła. Innymi razami miał w zwyczaju wychodzić na ulicę w swoim starym, wojskowym mundurze, przekonany, iż ojczyzna wzywała go do obrony ziem przed Niemcami. Stan psychiczny pana Harrisa pogarszał się i zdawać się mogło, że ostatnio ten pogarszał się w zastraszająco szybkim tempie.
Tego dnia Anthony zapomniał, że oczekiwał wizyty Alice. Stał w oknie, oparty o parapet i spoglądał na ludzi, którzy przechodzili ulicą. W pewnym momencie mignęła mu osoba drobnej kobiety, która regularnie przychodziła do niego doglądać jego stanu zdrowia, ale jego wzrok już nie domagał. Jego mieszkanie, na szczęście, nie zostało przewrócone do góry nogami. Jedyny problem był z herbatą na stole. Pan Harris odsunął się od okna i przysiadł na fotelu. Wziął łyk zaparzonego napoju i zmarszczył siwe, krzaczaste brwi. Coś było z nią nie tak, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego...

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Zdołała wrócić z mieszkania po spacerze z panem Jonathanem, a jak weszła do szpitala, to przypomniała sobie, że tego dnia powinna odwiedzić jednego ze swoich stałych pacjentów. Zwykle pamiętała o swoich pacjentach, ale ten poranny spacer po parku nieco wytrącił ją z równowagi. Na szczęście, jak tylko spojrzała na dzienną rozpiskę, zaraz zaczęła przygotowywać swoją medyczną torbę, w której znajdowała się porządna dawka wieprzowej insuliny zabezpieczona w szklanym pojemniku, pompka do mierzenia ciśnienia, jego karta choroby, kilka bandaży oraz środek m.in. do odkażania ran. Po ostatniej wizycie uznała, że będzie zabierać asekuracyjnie, na wypadek, gdyby znów uderzył się o róg szafki w głowę. Do torby wrzuciła też zalecany przez lekarza roztwór w szczelnie zamkniętej szklanej fiolce, który miał złagodzić jego agresywne zachowanie. Wrzuciła do tego także metalową strzykawkę oraz szczelnie zamkniętą grubą igłę. Zerknęła jeszcze dla pewności na jego kartę choroby. Otępienie starcze, cukrzyca 2. stopnia, potrafi być czasem agresywny. Upewniła się, że zabrała wszystkie rzeczy, po czym ruszyła najpierw po dorożkę, a potem z nią udała się do wschodniej części Londynu.

Wiedziała, że ma chwilę, więc starała się iść równym krokiem do mieszkania pana Harrisa. Na jej ustach zagościł spokojny uśmiech, a w myślach starała się zachować spokój. Akurat gdy podeszła do kamienicy, jeden z sąsiadów wychodził. Alice przywitała się skinieniem głowy i przeszła przez pierwsze drzwi do budynku. Skierowała się do mieszkania staruszka i grzecznie stanęła przy drzwiach do jego mieszkania. Ubrana w szary płaszcz i kapelusz, miała jedynie torbę medyczną, która w tym zestawieniu była biała z czerwonym oznaczeniem krzyża. W lewej dłoni trzymała torbę, prawą zaś skierowała do drzwi, do których po chwili zapukała.
- Panie Harris, to ja, Alice – zawołała w miarę wyraźnie, aby Anthony mógł ją dobrze usłyszeć. Pielęgniarka była ciekawa, czy dziś był w dobrym humorze. Postanowiła jak zwykle poczekać na reakcję pacjenta, zanim zechce próbować sama wejść do mieszkania.

@Universal Person
Universal Person

Universal Person

Jeden z sąsiadów, pan Manson, skinął głową, elegancko łapiąc za swój kapelusz.
- Dzień dobry, pani Nash. - Przywitał ją z uśmiechem, ale ewidentnie się gdzieś spieszył. Alice przychodziła do Anthony'ego regularnie już tyle czasu, że całe sąsiedztwo ją kojarzyło i poszeptywało dobre słowa. Co innego można byłoby powiedzieć o kimś, kto opiekował się starszym człowiekiem, który został sam?
Harris pił herbatę, krzywiąc się pod nosem i spoglądając w dół, nie mogąc zrozumieć źródła problemu. Widział go, ale nie rozumiał. Starcze otępienie skutecznie odbierało mu możliwość łączenia faktów, co wzbudzało go tylko w stan irytacji. Herbata jednak nie miała być na ten moment zapalnikiem. O ile w ogóle, cokolwiek. Wzdrygnął się na dźwięk stukania w drzwi, a następnie odłożył filiżankę i skierował się do drzwi. Otworzywszy je, zaskoczył się na widok Alice. Ewidentnie wyglądał na zdezorientowanego.
- Ach, to dzisiaj... - Rzekł i odsunął się, wskazując całym ramieniem, aby kobieta weszła do środka mieszkania. Niewielkim korytarzem przeszedł do salonu połączonego z kuchnią. - Proszę, niechże pani wejdzie. Kompletnie wyleciało mi z głowy, że to dzisiaj. Ja się przygotuję, a w tym czasie pani może sobie usiąść. - Zaczął tłumaczyć, po czym skierował się do drzwi niewielkiej sypialni. Alice mogła wyczuć, że coś było nie tak, choć nie od razu. Jednak gdyby chciała podążyć śladem za panem Harrisem, mogłaby zrozumieć, że mężczyzna, ni stąd ni zowąd, wywlókł walizkę z szafy. Następnie zaczął wypakowywać z szuflad swoje rzeczy. Wyglądało to tak, jakby szykował się na dłuższy pobyt poza domem.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice była wdzięczna, że ludzie mieszkający w tutejszej kamienicy byli mili i życzliwi. Rzecz jasna, też im pomagała w nagłej sytuacji, czy to w przypadku opatrzenia po poparzeniu, czy sprawdzenia gorączki u jakiegoś dziecka. Nie odmawiała pomocy, jeśli ją o to proszono. Dlatego też dzisiaj jest w tej kamienicy, aby pomóc staruszkowi.
Na widok Anthony’iego, Alice uśmiechnęła się szerzej z życzliwością i szybko zbadała wzrokiem stan pacjenta. Nie widziała żadnych skaleczeń, lecz trochę wydawał się być zdezorientowany. Czyżby miał kolejny atak otępienia? Wiedziała, że musi to sprawdzić.
- Na spokojnie, nic się nie stało, panie Harris - oznajmiła spokojnym tonem i weszła do mieszkania. Zdjęła płaszcz, który powiesiła na wieszaku, i udała się zaraz za śladem pana Harrisa. Podniosła nieznacznie brew do góry, widząc zaskoczoną walizkę, którą zaraz zaczął pakować.
- Wszystko w porządku, panie Harris? Widzę, że wyjął pan walizkę - spróbowała zagadać, nie chcąc zbytnio przestraszyć pacjenta. Odłożyła na pobliskie krzesło swoją torbę medyczną i skierowała swoje spojrzenie na pacjenta. Zastanawiała się, ile on jeszcze zdoła wytrzymać zastrzyków z insuliną dożylnie. Czy dzisiejsza dawka pomoże na najbliższe kilka dni?
- Przejdźmy może na chwilę do kuchni, panie Harris. Nie wypada wszak pozwalać, aby dama czekała, sam pan tak często powtarza - dopowiedziała łagodnym tonem, wskazując ręką w kierunku jego kuchni. Nie mogła pozwolić, aby ten się spakował i uciekł, więc musiała go przede wszystkim zagadać i wyperswadować pomysł, jaki mu wpadł teraz do głowy.
Universal Person

Universal Person

Pan Harris bynajmniej nie spodziewał się, że osoba, która właśnie go odwiedziła, będzie chciała na dłużej się rozgościć w jego mieszkaniu. Wyciągając walizkę i pakując rzeczy, trwał w przekonaniu, iż właśnie odwiedziła go inna opiekunka, zapewne poprzednia - jeszcze długo przed Alice - żeby zabrać go na oględziny do szpitala ze względu na jego pogarszający się stan.
Prawie osiemdziesięcioletni mężczyzna wyprostował się, słysząc zapytanie dobiegające zza pleców. Odwrócił się w stronę młodej kobiety. Minę miał zdezorientowaną. Krzaczasta, siwa brew drgnęła. Harris pewnie zastanawiał się, dlaczego właśnie zadała mu to pytanie. Przecież dzisiaj mieli umówioną wizytę w szpitalu...
- Wyjąłem, wyjąłem. - Pokiwał głową i odwrócił się z powrotem w stronę walizki, aby zacząć wkładać do niej rzeczy. - Kompletnie wypadło mi z głowy, przepraszam. Proszę dać mi chwilę i zaraz będę gotowy do wyjścia. - Podszedł do szafki nieco skrępowany, wyciągając dalej swoje ciuchy. Krok miał powolny, podeszwami stóp szurał charakterystycznie o linoleum. Oderwał spojrzenie od tego, co robił, gdy pielęgniarka znów się odezwała. Za chwilę uśmiechnął się i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Och, pani Miller, proszę nie wykorzystywać moich słów przeciwko mnie! - Zawołał rozbawiony, ale ugiął się pod prośbą kobiety i skierował się do kuchni. - No dobrze, młoda damo. Widzę, że musisz mieć coś bardzo ważnego do powiedzenia. Byle szybko, bo musimy iść do szpitala. - Rzucił, kierując się powolnym, szurającym krokiem w stronę fotela i usiadł.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice z początku z pewnym niepokojem w duchu obserwowała poczynania staruszka. Nie wiedziała, co takiego mu teraz wpadło do głowy, więc zdawała sobie sprawę z tego, że musi teraz być bardzo czujna. Jeden fałszywy ruch i on jeszcze zdoła jej uciec z tego mieszkania, nim zdąży zawołać któregoś z sąsiadów w kamienicy. Nic na początku się nie odzywała, tylko bacznie przyglądała się jego poczynaniom. Jej reakcję można było dopiero zaobserwować, kiedy podłapał zaproszenie do kuchni. Pielęgniarka łagodnym spojrzeniem omiotła pacjenta i spokojnym krokiem poszła za nim do kuchni.
– Dziś z pewnością nie ma wizyty w szpitalu, panie Harris. Ale jeśli pan chce, to mogę sprawdzić w pańskiej karcie, na kiedy zaplanowana jest kolejna wizyta w szpitalu. Chyba że pan gorzej się czuje, to proszę powiedzieć – powiedziała spokojnym tonem, kierując się do krzesła. Odłożyła swoją medyczną torbę na stół, sama zaś na moment zajęła miejsce i skierowała spojrzenie na staruszka. Zarejestrowała, że zwraca się do niej po innym nazwisku, ale nie chciała go wytrącać nadto z równowagi. Alice otworzyła nieznacznie torbę i wyciągnęła kartę pana Harrisa, która była na brzegu.
– Pan może przy okazji powiedzieć, jak się czuje. Rana na głowie już się zagoiła? Bo humor widzę, że dopisuje – Alice, nie chcąc, aby staruszek zbyt wiele myślał o szpitalu, spróbowała go zagadać o samopoczucie, poruszając przy tym jedną z jego ostatnich ran. Biedak uderzył się głową o szafkę i trzeba było mu nałożyć lekki opatrunek. Rana nie była głęboka i nie krwawiła nadto, lecz w jego stanie nigdy nie było pewne, czy dalej nie odczuwa skutków tego zdarzenia. Wzrokiem przeleciała po karcie i otworzyła na stronie z wizytami w szpitalu. Kolejna zaplanowana wizyta była na luty, gdzie miało dojść do przebadania poziomu glukozy i insuliny w jego krwi.
Universal Person

Universal Person

Staruszek zastygł w drodze na fotel, gdy tylko Alice powiadomiła o braku dzisiejszej wizyty w szpitalu. Obrócił się, oparty jednym ramieniem o oparcie mebla, i spojrzał na nią, próbując zrozumieć sytuację. Dezorientacja wróciła na twarz starszego. Zorientował się, że znowu musiało się dziać to. Wypuścił z ust ciche westchnienie.
- Nie, nie... Proszę się nie przejmować, wszystko ze mną w porządku. - Powiedział z wyraźną nutą smutku w głosie. Był bezsilny wobec choroby, która zjadała jego psychikę, a bycie świadomym tego, że traciło się siebie każdego dnia po trochu, niezwykle przerażała. Jednak nie mówił tego na głos. Był z tym wszystkim sam. Wolał oszczędzić szczegółów i niemiłych wyżaleń pani Miller. - Wizyta... Została odwołana, czy w ogóle jej nie było na dzisiaj? - Dopytał tylko, siadając w końcu na fotelu, smutne spojrzenie wbił w Alice. Domyślał się, która z opcji była realna, ale miał nadzieję, że może wcale się nie pomylił...
Na wspomnienie o ranie, starzec podniósł dłoń i opuszkami palców przesunął po ranie, która prawie się zagoiła. Humor przestał dopisywać, co kobieta jawnie mogła zauważyć. Niemniej pan Harris skinął głową z grzeczności.
- W tym wieku to wszystko wyrasta z podłogi i nawet nie wiadomo, kiedy człowiek się potknie... - Wymusił na sobie delikatny uśmiech i machnął ręką. Nie chciał wspominać, że zapomniał samo zajście - moment potknięcia i uderzenia się głową o szafkę. - Ale tak, już wszystko w porządku. - Dodał za moment, po czym wyprostował się, kiedy się zorientował, że nie zaproponował Alice nic do picia. - Na miłość boską, gdzie moje maniery... Napiłaby się czegoś, pani Miller? - Spytał i nim odpowiedziała, dziadek szurał swoim krokiem w stronę kuchni.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Widząc, że Anthony w miarę dobrze zniósł pierwszą szokującą wiadomość, poniekąd ulżyło jej w głębi duszy. Nie panikował, nie złościł się, nie chciał stawiać uporu na swoją rację. To zdecydowanie była dobra wiadomość, lecz na tyle istotna, że później to odnotuje w kartotece.
Na pytanie o wizytę, Alice odłożyła kartę obok torby i skierowała swoje uprzejme spojrzenie w stronę pacjenta. Łagodny uśmiech zagościł na jej ustach, a w myślach zastanawiała się, jak przekazać informacje jak najłagodniej. Nie umknęło jej uwadze to, że nastrój zmienił się diametralnie. Jednego była pewna – kłamstwo nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Dziś tylko miałam wpaść z wizytą do pana, panie Harris. Wizyta w szpitalu będzie niebawem, w przyszłym miesiącu. - spróbowała w swoich słowach pocieszyć staruszka, że ta pomyłka nie była jakaś ogromna. Ale niestety Alice obawia się, że kolejne wizyty mogą wcale nie być lepsze.
- To najważniejsze. - oznajmiła łagodnym tonem, ciesząc się, że pomimo wszystkiego, z raną już jest wszystko w porządku. Alice chciała z powrotem przenieść swoje spojrzenie na torbę, kiedy usłyszała kolejne słowa, związane z napojem. Nie zdążyła przenieść swojego spojrzenia, a staruszek już zdążył wstać. No proszę, jeszcze tej energii ma w sobie. Przeszła jej myśl po głowie i zaraz wstała, aby ruszyć za nim w stronę kuchni.
- Wystarczy czaj, panie Harris. Pomogę przenieść do stolika. - powiedziała, kiedy udało jej się zrównać z gospodarzem. Nie chciała angażować się w etap parzenia herbaty, aby staruszek czuł się dobrze jako gospodarz. Chciała jedynie pomóc potem zalaną herbatę przenieść do stolika, aby po drodze się nie wylała. Przy okazji chciała zobaczyć, jak wygląda sprawność staruszka. Czy mocno się potyka, traci czasem równowagę, a może szybko traci siły? Wszystko, co mogłaby zaobserwować, było istotne dla pielęgniarki. Dlatego nie zdejmowała uprzejmego uśmiechu z ust i starała się być obok pacjenta.
Universal Person

Universal Person

Pan Harris otworzył usta. Z nich wydobyło się powolne, lecz ciche "och", podczas gdy ostrożnie kiwnął głową. Ewidentnie nad czymś myślał. Niemniej ogólne rozluźnienie napięcia i subtelne podejście Alice zadziałało na starca w sposób, jaki miała na celu. Nie rozzłościł się bardziej ani nie popadł w większą beznadzieję. Zamiast tego, zaczął podejrzewać, że rzeczywiście pomyłka nie była tak wielka, a z nim samym nie było tak źle.
- Proszę się nie trudzić, pani Miller. Ja przyniosę herbatę. - Powiedział jasno i nawet podkreślił swoje słowa twardym machnięciem ręki, co by postawić na swoje. - Nieczęsto mam gości, a taką ładną, młodą kobietę to trzeba odpowiednio przyjąć w progach. Niechże pani spocznie, a ja zaraz wrócę. - Dodał za chwilę, bo mimo wszystko zależało mu na gościnności, a jego gest wcale nie był wywołany szczególnie wezbraną złością. Może delikatną irytacją, ale przecież kto by się nie zirytował, gdyby mu non stop usiłowano wtrącić się w wykonywanie błahych obowiązków?
Zniknął za drzwiami kuchni, bez względu na to, czy Alice chciała ostatecznie za nim podążyć lub nie. Nastawił wodę, a z szafek wyciągnął jedną z herbat do parzenia. Przygotował również mleko oraz... Cóż, coś, co prawdopodobnie było brakującym elementem herbat, ale absolutnie nie pasowało do całej układanki. Poczekał, aż woda się zagotuje, a Alice w tym czasie mogła przygotować zastrzyk oraz wszystko inne, cokolwiek miała do zrobienia jako pielęgniarka i opiekunka pana Harrisa.
Wkrótce Anthony wrócił, trzymając dwie filiżanki herbaty. Stanąwszy w progu zorientował się, że pił wcześniej już jedną i kompletnie o niej zapomniał. Odłożył na stół naczynia wypełnione świeżo zaparzoną herbatą, a stare naczynie wyniósł do kuchni. Westchnął ciężko z dezaprobatą do siebie i za chwilę znów był w salonie.
- No, proszę bardzo, pani Miller. - Wskazał gestem otwartej dłoni na naczynie. Alice mogła dojrzeć, że oprócz niedokładnie rozmieszanego mleka w herbacie na wierzchu pływało oczko tłuszczu.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pielęgniarka z uwagą obserwowała pana Harrisa, chcąc wyłapać jak najwięcej szczegółów na temat jego obecnego stanu zdrowia. Już wiedziała, że umysł mu szwankuje, pozostała jeszcze motoryka oraz metabolizm. Jej reakcją na jego stanowczość był szerszy uśmiech połączony z przytaknięciem głowy. Skoro był uparty, nie będzie na siłę mu wchodzić w paradę. Jednak chwilę stanęła w miejscu, aby skupić swoje spojrzenie na motoryce staruszka. Nie spostrzegła, aby się potknął, czy utracił równowagę, bądź trafił we framugę. Zadowolona z tego faktu, wróciła do salonu i podeszła do stołu, na którym była jej medyczna torba. Na początku wyjęła kartę pacjenta i ołówek. Położyła te dwa narzędzia na stole i zaczęła wypełniać kartę o dzisiejszą datę. Kartę taką zostawiła na stole z ołówkiem, a swoje skupienie skierowała na przygotowanie się do aplikacji zastrzyku. Wyjęła metalową strzykawkę, igłę, szklany pojemnik z insuliną, pompkę do mierzenia ciśnienia, środek do odkażania ran, opatrunki oraz szczelnie zamkniętą szklaną fiolkę. Ułożyła to wszystko na stole, a swoją torbę tymczasowo przeniosła ze stołu na krzesło, na którym będzie później siedziała. Całość jej wyjętego sprzętu zajmowała jakoś ¼ tego stołu, lecz widać w tym był porządek. Grubą igłę – 3 mm o długości 1 cm, a sama strzykawka nie była wybitnie ogromna – była z miarką 5 porcji. Ze względu na to, że w szpitalu strzykawkę wysterylizowała, jedynie igłę wyjęła z zabezpieczonego folią opakowania i nałożyła ją na strzykawkę.
W tym czasie do salonu przyszedł staruszek z herbatkami. Alice spojrzała na niego, jak i na herbatkę, która była dla niej przygotowana. Widząc pływające oczko tłuszczu, zapragnęła jedynie odwlec picie owej herbaty.
- To zanim posmakujemy pańskiej herbaty, zrobimy sobie zastrzyk, dobrze? Dziś… - po tych słowach Alice zerknęła ponownie na kartę pacjenta. Ostatni zastrzyk był w prawe ramię, więc należało teraz zmienić miejsce. Brzuch się nada, szczególnie że nie ma cienkiej igły. - Pójdzie zastrzyk w brzuch. - powiedziała spokojnym tonem z łagodnym uśmiechem na ustach. Przeniosła swoje łagodne spojrzenie na staruszka. Na razie chciała zaaplikować jedynie samą insulinę. Tamten środek uspokajający wolała zostawić na kryzysową sytuację, jeśli ona będzie potrzebna. - Zrobimy to i będziemy mogli spokojnie wypić herbatę. - dodała. Wolała, aby teraz zaaplikować zastrzyk, póki pan Harris współpracuje i jest komunikatywny. Poza tym lepiej jest aplikować zastrzyk, zanim przyjmie się pokarmy. Sama też wolała na razie nie myśleć o czekającej na nią herbacie z tłuszczem. Wolała skupić się na swojej pracy, dlatego też do ręki schwyciła pompkę do mierzenia ciśnienia, niejako wskazując staruszkowi, że na ten moment przejmuje dowodzenie w tym spotkaniu.
- Tylko jeszcze sprawdzimy dzisiejsze ciśnienie. Na razie wystarczy, aby pan usiadł na łóżku i najlepiej albo podwinął rękaw porządnie, bądź zdjął koszulę. - oznajmiła spokojnym tonem. Dla niej widok męskich torsów nie był czymś dziwnym, w szpitalu niejednego takiego opatrywała. Teraz też starała się zachowywać profesjonalnie, bo ważne dla niej było to, aby zarówno dobrze zmierzyć ciśnienie, jak i później zaaplikować zastrzyk bez jakichś zbędnych komplikacji.

Rzut kością na mentalistę
Universal Person

Universal Person

Staruszek z początku nie przejął widokiem strzykawki. Kłuty był regularnie, a i widoku krwi jako były żołnierz się nie bał. Problem pojawił się w momencie, kiedy przyszła wzmianka o miejscu nakłucia. Brzuch. Dzisiaj ewidentnie nie był dzień na przeprowadzanie zastrzyku w tę partię ciała. Pan Harris usiadł i wydał z siebie stłumiony jęk. Skrzywił usta i wyglądał teraz niczym obrażone dziecko.
- Najmocniej panienkę przepraszam, ale wolałbym w rękę. Ją to można kłuć ile wlezie. - Machnął ręką. Przynajmniej tyle, że nie odstawiał sceny niczym wcześniej wspomniane dziecko. Za chwilę sięgnął dłonią po filiżankę i upił z niej herbaty. Skrzywił się nawet bardziej. Odsunął naczynie od ust, wciąż mając je dość blisko i spojrzał w dół. Nie mógł jednak wykryć problemu. Wiedział, że coś było nie tak, ale za cholerę nie potrafił odgadnąć co.
- Coś z tą herbatą jest nie tak... - Rzekł pod nosem, nie przejmując się przez moment, że nie był tutaj sam. Za chwilę podniósł wzrok na młodą kobietę. Dopiero teraz dotarły do niego jej polecenia. Anthony wstał i skierował się w stronę łóżka. Na razie grzecznie podwinął rękaw, aby pielęgniarka mogła bez problemu zbadać jego ciśnienie. Jednak zastrzyk, na ten moment, zdawał się być kwestią sporną.
- Ciśnienie, ciśnienie... Na pewno będzie wysokie. - Westchnął smutno do samego siebie, a potem zerknął na Alice wyczekująco. - Ale z tym zastrzykiem to na pewno nie w brzuch, pani Miller. - Przystanął na swoim, czekając na dalsze poczynania kobiety.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pielęgniarka chciała przystąpić do wykonywania swoich czynności, aby mieć tę trudniejszą część swojej pracy za sobą. Jak już będzie wykonany zastrzyk, to będzie można przejść nawet do plotkowania ze staruszkiem.
- Panie Anthony, a czy chcemy, aby ręka potem bolała przez następne dwa tygodnie? Jeśli zrobimy zastrzyk w rękę, to będzie miał pan problem z noszeniem nawet lekkich przedmiotów i będzie musiał pan brać dodatkowe lekarstwa na zakrzep. - grzecznie próbowała mu przekazać, co się stanie, gdy znów dostanie zastrzyk w rękę. Ona namawiała, aby jednak pozostali przy brzuchu, chociażby ze względu na fakt, że igła była zdecydowanie za gruba, aby nią wkuwać się w rękę. Ona była dostosowana pod brzuch, a nie brała ze sobą innej igły.
W zakresie herbaty Alice zerknęła na moment na pana Harrisa, a w głębi duszy ulżyła, że być może nie będzie musiała wypić całej tej herbaty. Ale ta myśl zaraz się ulotniła, bo pacjent postanowił udać się w stronę łóżka. Pielęgniarka wyciągnęła dodatkowo z torby stetoskop, który zawiesiła sobie na szyi. Wraz z pompką podeszła do staruszka i nałożyła na rękę mankiet 2 cm nad zgięciem łokcia.
- Na razie proszę spokojnie oddychać i nic nie mówić przez chwilę, panie Harris. - powiedziała łagodnym tonem, uśmiechając się w jego stronę. Nie chciała teraz wdawać się w dyskusję, aby przypadkiem faktycznie nie wyszło zbyt wysokie ciśnienie. Włożyła dwa palce, chcąc upewnić się, że opaska nie jest zbyt mocno zaciśnięta, i skierowała swoje spojrzenie na pompkę. Drugą ręką nałożyła stetoskop na uszy, a jego słuchawkę umieściła pod opaską, tuż na tętnicy. Zakręciła zawór przy gruszce i zaczęła naciskać na gruszę, aby powoli napompować mankiet. Kiedy napompowała do wartości 200 mmHg, odkręciła powolutku zawór i zaczęła wypuszczać powietrze, jednocześnie wyczekując w słuchawkach pierwszego odgłosu uderzenia. Kurczowo spoglądała na manometr, zerkając, jak wskaźnik bardzo wolno opada.
Przy pierwszym uderzeniu Alice ujrzała, że wskazywany pomiar wynosił 173 mmHg. W myślach zaczęła odliczać sekundy, aby utrzymać skupienie na pomiarze przez około półtora minuty. Po minięciu 100 sekund, Alice z obawą zauważyła, że ciśnienie spadło do zaledwie 103 mmHg. To zdecydowanie nie był dobry wynik. Wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała z troską na staruszka. - Chyba pan miał nosa co do ciśnienia. Zanim podam panu insulinę, będę musiała zbić ciśnienie, więc będą dzisiaj dwa zastrzyki. Jedno będzie w brzuch, a drugie z lekiem na ciśnienie mogę podać na drugą rękę. Tylko ostrzegam – będzie bolało, bo nie mam cieńszej igły. - oznajmiła, obserwując uważnie mimikę twarzy pacjenta. Miał zbyt wysokie ciśnienie i należy mu je zdecydowanie szybko zbić. Z tego powodu Alice zaraz zaczęła zdejmować z ręki opaskę i ostrożnie odłożyła ją do torby. Przystanęła przy stole, zaczynając ostrożnie dobierać poszczególne pojemniki, aby nie pomylić dawek.

Rzut na potencjalny wynik ciśnienia
Universal Person

Universal Person

Mina pana Harrisa mówiła sama za siebie. Ściągnięte brwi, skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Był oburzony, że musiał dostać zastrzyk w brzuch. Logiczne argumenty ciężko przedzierały się do jego jaźni. Najchętniej tupnąłby nogą, wstał, uciekł i zamknął się w kuchni, ale nie chciał robić takich problemów swojej młodej pielęgniarce, która była przecież dobrą i młodą kobietą. Cierpliwą, przede wszystkim. Oczywiście staruszek nie był też szczęśliwy na widok grubej igły i najchętniej uniknąłby dodatkowej dawki bólu.
- Niesłychane. - Zaczął markotnie Anthony. - Człowiek namęczył się na froncie, przeżył kilka postrzałów w nogi, ręce, czy brzuch... I nawet na starość nie chcą mu dać spokoju. - Zalamentował, koniec końców ulegając sugestii Alice o zastrzyku w brzuch. Niemniej, przygotował najpierw rękę do zmierzenia ciśnienia. Postąpił według zaleceń pielęgniarki, rozluźnił ramię i zaczął oddychać spokojnie. Czuł jednak, że kłucie w brzuch zdenerwowało go na tyle, że na pewno wynik nie będzie najlepszy.
Gdy usłyszał słowa młodej kobiety, westchnął tylko ciężko.
- Rzeczywiście, nie czuję się dzisiaj najlepiej. - Przyznał z lekkim smutkiem w głosie. Postawa pana Harrisa złagodniała podczas mierzenia ciśnienia, ale na kolejne instrukcje, jego brwi ponownie ściągnęły się do siebie. Ewidentnie nie był szczęśliwy na wieść o byciu nakłuwanym - i to aż dwa razy!
- Będzie bolało, będzie bolało... A kiedy przyjdą czasy, kiedy nie będzie? - Anthony znowu zalamentował, co mogło z początku wyglądać na wyraźny sprzeciw, ale ręce staruszka zatrzymały się na dole koszulki, którą miał na sobie i podwinął ją do góry, żeby ściągnąć całkowicie. Odrzucił ją na bok. - Miejmy to za sobą. - Machnął ręką, nie spoglądając na Alice. Z kolei kobieta mogła dojrzeć starą bliznę na brzuchu starca. Znajdowała się nieco poniżej pępka, była owalna i blada, co wskazywało na to, że rzeczywiście była to stara blizna po postrzale kulą.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pielęgniarka obserwowała reakcję pacjenta, który nie był chętny na zastrzyki w brzuch. Próbowała jakoś przekonać go racjonalnymi argumentami i liczyła się z tym, że będzie musiała go jeszcze przez dłuższą chwilę przekonywać. Nie chciała mu zrobić żadnej zbędnej krzywdy i to był jej priorytet. Słyszała jego marudzenie, na które skwitowała pogodnym uśmiechem. Niektórzy muszą pomarudzić, więc Alice nawet nie chciała wnikać w zbędną dyskusję, która mogłaby tylko pogorszyć sprawę. Istotniejsze dla niej było to, że widoczna była jego współpraca, chociażby przez zmierzenie ciśnienia. Zawsze to był początek, który dawał szansę na wykonanie zabiegu bez dodatkowych komplikacji.
- Na to pytanie nawet Bóg nie jest w stanie odpowiedzieć - odpowiedziała spokojnym tonem na retoryczne pytanie o ból i zaraz podeszła do stołu.
Napełnianie i wbijanie igły, kto nie lubi, nie musi czytać:
Nie chcąc przeciągać, nacisnęła spust, aby równomiernie i sprawnie wprowadzić lekarstwo do krwioobiegu mężczyzny. Drugą dłonią natomiast przez chwilę trzymała dłoń pana Harrisa, gdyby próbował się wyrwać. Kiedy spust doszedł do końca, Alice puściła dłoń staruszka, aby sięgnąć po gazę i przyłożyć ją do miejsca, gdzie igła przeszła przez ciało. Szybkim ruchem wyjęła igłę i jednocześnie dosyć mocno nacisnęła na miejsce ukłucia.
- Zaraz powinno być lepiej. Przez chwilę trzeba tylko przetrzymać gazę, aby rana się zasklepiła - oznajmiła spokojnym tonem. Strzykawkę trzymała w jednej dłoni, którą odsunęła od ręki Anthony’ego. Za to jej druga dłoń mocno zacisnęła się na miejscu ukłucia. - Następny już nie będzie taki bolesny, obiecuję - dodała. Wiedziała, że kolejny zastrzyk w brzuch tą igłą już nie powinien aż tak boleć.
Universal Person

Universal Person

Odpowiedź Alice nie była pocieszająca dla starca. Skłoniła go za to w stronę bardziej mroczniejszych rozmyślać, zakrawających o śmierć. Cóż, w jego wieku rozmyślania na jej temat były całkiem normalne. Złość została zastąpiona lekkim smutkiem.
- Zapewne człowiek odpocznie od wszystkiego dopiero w trumnie. - Rzekł melancholijnie, choć w jego spojrzeniu można było dostrzec pogodzenie się ze stanem rzeczy. Może to i nawet lepiej, bo najwyraźniej to powstrzymało pana Harrisa przed dalszym lamentem. Gdy ujrzał wyjętą z torby, nie odwrócił wzroku, tylko po prostu czekał. Wyglądał, jakby poddał się wobec nadchodzącej sytuacji, pogodził się, że będzie bolało, a przecież... Przecież to tylko zastrzyk.
Wyciągnął posłusznie rękę, przyglądając się uważnie całemu procesowi, jaki zamierzała przeprowadzić pielęgniarka. Nie wyrywał się, chcąc mieć to zdarzenie najzwyczajniej za sobą. Widać, starcza choroba nie do końca zamieniła go w naburmuszone dziecko i potrafił przekalkulować sytuację - i zdecydowanie wolał nie stawiać oporów ani odprawiać żadnych scen, które tylko by przedłużyły całą tę nieprzyjemność. Poczuł wprowadzony lek w żyle, a później zalało go... Uczucie. Organizm od razu zareagował na wprowadzoną substancję, regulując ciśnienie. Poczuł się spokojniej i lepiej. Przytrzymał gazę według instrukcji Alice.
- Tak, tak... Już chyba nawet czuję się lepiej. - Pokiwał głową, podnosząc wzrok z gazy na młodą kobietę. Za chwilę uśmiechnął się pogodnie, jakby zapomniał o niedogodnościach związanych z kłuciem igłami. - Jak robi to pani, to nawet tak mocno nie boli. Ma pani do tego rękę, pani Miller. Poprzednia panienka nie była taka delikatna. - Pochwalił ją, przypominając sobie poprzednią kobietę, która stanowiła nad nim opiekę... O ile taka rzeczywiście wcześniej była.
- Czy mam się położyć? - Spytał, chcąc mieć zastrzyk w brzuch już za sobą. Zanim jednak odpowiedziała, pan Anthony już leżał. Na szczęście, dalej żywy, po prostu zniecierpliwiony postanowił nie czekać.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pielęgniarka starała się, aby cały zabieg przebiegł sprawnie, dlatego też pomimo usłyszenia cudzego nazwiska, uśmiechnęła się delikatnie w stronę pana Harrisa. Nie będzie go wyprowadzać z błędu, nie kiedy dostał właśnie lekarstwo na uspokojenie, które niemal natychmiast zadziałało.  
- Jak pan widzi, staram się robić to na tyle delikatnie, jak mogę - powiedziała łagodnym tonem, puszczając ucisk na ranie kłutej. Podniosła lekko gazę i widząc, że niewielka rana nie krwawi, zostawiła luźno gazę na ranie. Zaraz też wstała z miejsca, nie chcąc tracić zbędnego czasu.  
Przed nią były inne poprzedniczki, w końcu też niekiedy pielęgniarki wymieniały się czasem wizytami, jeśli coś im nagle wypadło. Dlatego tym bardziej odnotuje dzisiejsze zdarzenie w kartotece, aby następne osoby wiedziały, co tu się działo.  
- Tak, poproszę - nie zdążyła dokończyć, a pacjent już zdołał się położyć na plecach. Aż jej uśmiech się rozszerzył i czym prędzej zaczęła napełniać ponownie strzykawkę, tym razem insuliną. Sprawnie powtórzyła tę samą czynność, a następnie podeszła do pana Harrisa. Wpierw nieco nachyliła się, a wolną dłoń ułożyła na brzuchu, którą zaraz zaczęła zbierać fałdy tłuszczu nieopodal pępka. Nie było tego wiele, ale zaraz jak puściła fałdy i ręką zbadała okolice pępka, wyczuła, że nie ma zbyt dużej odległości między organami a skórą. Wiedząc to, drugą ręką już z przygotowaną strzykawką zaczęła przykładać pod kątem 45 stopni.  
- Będę wbijać, panie Harris - wolała przygotować mentalnie pacjenta, niż aby miał nagle zaskoczony ruszyć się i przypadkiem sprawić, że zawartość strzykawki dostanie się w nieodpowiednie miejsce. Zaraz też wbiła igłę kilka centymetrów w głąb i docisnęła do końca spust. Wolną ręką zaraz złapała za gazik, który przyłożyła w miejsce wejścia igły. Wyciągnęła strzykawkę i przytrzymała gazę w miejscu, tym razem nieco dłużej.  
- Zaraz jak się zasklepi, to nalepię plaster i będzie można powoli wstać. Proszę mi powiedzieć, panie Harris, czytał pan jakąś ostatnio ciekawą książkę? - postanowiła na moment zachęcić staruszka do opowiadania, aby nie musiał się denerwować na to, że musi leżeć bezsilnie w łóżku. Alice zerknęła to na ranę, to na staruszka, mając nadal pogodne spojrzenie na twarzy.
Universal Person

Universal Person

- Nie ma na co czekać, herbata nam wystygnie. - Nie było to pośpieszenie, w żadnym wypadku. Anthony przypomniał sobie, że przecież zaparzył im herbatę, stąd jego brak cierpliwości na odpowiedź. Przeczekał, aż Alice przygotowała miejsce do wstrzyknięcia igły. Mięśnie spięły się lekko pod dotykiem młodej kobiety, ale nie powiedział nic, jak ten dzielny pacjent, który zasługiwał na naklejkę.
Skinął głową, gdy pielęgniarka powiadomiła go o wkłuciu. To było bardzo ważne - mówić do pacjenta, co zamierzało się z nim zrobić, jakie kroki zostaną podjęte, czego pacjent się ma za chwilę spodziewać. Alice miała dobre podejście. Na tyle dobre, że ze wszystkich pielęgniarek pana Harrisa, to właśnie jej wizyty znosił najlepiej. Ktoś nazwałby to powołaniem do wykonywanego zawodu.
- Mhm. - Mruknął tylko, unosząc głowę, gdy dalej trwał w pozycji leżącej. Przyjrzał się gazie przyłożonej w miejsce w ukłucia, a potem przeniósł spojrzenie na Alice, która właśnie spytała się o książkę. Zapytanie również było dobrą taktyką. Anthony zapomniał o stygnących herbatach, a w jego oku błysnęło światełko. - Książkę, tak. Bardzo ciekawą. "Wehikuł Czasu". Czytała pani? - Spytał najpierw, nim po krótce opowiedział, o czym traktowała powieść. Co prawda, czytał ją o wiele więcej czasu wstecz, niż mu się wydawało, ale jej treść i sens pamiętał wciąż doskonale. Zresztą, leżąca książka na szafce nocnej nie wskazywała na tytuł, który właśnie wymienił Harris - "Trzej Muszkieterowie", to na niej widniało.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice cieszyła się, że Anthony współpracuje, i nawet jeśli przez moment przypomniał sobie o tej herbacie z tłuszczem, to nic nie odpowiedziała. Jak jej się uda wymigać od tej herbaty, to będzie to jeszcze większy sukces, ale nie chciała sobie zapeszać od razu. Po udanym zastrzyku Alice nawet nieco uśmiechnęła się szerzej, chcąc tym samym pokazać panu Harrisowi, że wszystko jest teraz w porządku. Na pytanie o książkę, której zbytnio nie czytała, pokręciła przecząco głową.
- Widziałam tytuł okładki u jednego z pacjentów, ale nie miałam okazji jej przeczytać. Mam nadzieję, że jest ciekawa? - tymi słowami chciała zachęcić, aby coś opowiedział ciekawego o treści tej książki. Czy to był jakiś dramat, romans, a może jakaś nowela? Wiedziała, że zbytnio czasu nie będzie miała na czytanie książki, ale z chęcią wysłucha tego. Zerknęła sobie z ciekawości na książkę na szafce, myśląc, że to będzie ta książka.
- Och, o niej pan mówi? - zaraz dopytała się grzecznym tonem, lecz nie wyciągała ręki po nią. Za to wzrokiem wróciła do rany i, widząc, że już zaczęła się spokojnie zasklepiać, luźno pozostawiła gazik. Wstała i podeszła do stołu, aby sprzątnąć swoje przyrządy medyczne.
Universal Person

Universal Person

Harrison najpierw wysłuchał odpowiedzi Alice, żeby potem przejść do krótkiego streszczenia. Jeśli się uda pielęgniarce, może nie tylko sprawi, że starzec usiedzi na miejscu, a może przez zagadanie zapomni o tej nieszczęsnej herbacie z tłuszczem. Wzrokiem powiódł tam, gdzie spojrzała pani Nash i zmarszczył brwi. Nie widział z tej odległości, a nie chciał się ruszać z miejsca, jako że jeszcze przez chwilę musiał trwać w pozycji leżącej.
- Tak. - Rzekł, w końcu przekonany, że czytał obecnie Wehikuł Czasu, a nie Trzech Muszkieterów. A tytułu, cóż, nie dostrzegał. - Wizja pana Wellsa jest niezwykle ciekawa. Jak pani sobie wyobraża daleką przyszłość, pani Miller? W Wehikule Czasu główny bohater przenosi się w bardzo odległą przyszłość, gdzie rasa ludzka, pomimo sporego postępu technologicznego, zaczęła cofać się w rozwoju przez dobrobyt i beztroskość. - Wyjaśnił pokrótce, a potem podniósł się, gdy Alice podeszła do stołu, żeby posprzątać sprzęt medyczny. Zdawał się zapomnieć o fakcie, że miał przystawiony gazik do rany, zapomniał też, czy dalej miał leżeć na łóżku.
- No, chodźmy! Herbata już się pewnie letnia zrobiła. - Rzekł pogodnie, nie bacząc na opadnięty na podłogę gazik. Zamiast tego, sięgnął po ściągniętą wcześniej koszulę, żeby się ubrać i zaraz gotów czmychnąć w stronę salonu, gdzie czekały herbaty. Czuł się już dobrze po zastrzykach Alice.

Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: