Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

'No-Tell' Motel








Nie można od tego miejsca oczekiwać standardów jak w prestiżowym hotelu, ale z pewnością można tu odnaleźć prywatność. Ściany Motelu 'No-Tell' widziały więcej niż niejedna fasada wiekowych budowli. To właśnie tutaj ludzie przychodzą by wynająć pokój i załatwić brudne interesy, by sprzedać swoje ciało czy zaszyć się przed nieprzychylnymi spojrzeniami. Nie jest to jednak miejsce do załatwiania jedynie podejrzanych spraw. Motelowe pokoje przyjęły wiele łez związanych z rozstaniami, ale słyszały równie dużo wyznań miłości. Obsługa (zawsze należą do niej osoby z darem Widzenia ) gwarantuje anonimowość zarówno ludziom jak i istotom nadnaturalnym.


Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Paź 26, 2024 5:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094

Alice Nash & Levi O'donnel
28.01.1947 r.


Po otrzymaniu od Anny liściku napisanego przez Levi’ego, Alice próbowała uporządkować wszystko w głowie. Z jednej strony był ten dziwny mężczyzna, który ją wtedy w parku śledził. Potem te napaści, a jeszcze teraz dochodzi sprawa jej przyjaciółki, która się skomplikowała. Tym bardziej, że Anna przez te kilka dni mieszkała u niej, czujnie obserwowała, jak wychodziła z mieszkania. Nie wiedziała, czy są obserwowane, czy ktoś nie będzie chciał włamać się do wynajmowanego mieszkania. Starała się dać namiastkę bezpieczeństwa, która w tym całym chaosie była niezbędna.
Kiedy zbliżała się godzina piętnasta, przekazała przyjaciółce, że idzie na spotkanie i powinna wkrótce wrócić. Poleciła jej, aby wróciła z jedną ze współlokatorek, które też pracowały w szpitalu. Powiedziała przyjaciółce jedynie tyle, że musi się spotkać z kimś w motelu. Alice planowała później przyjaciółce wszystko wytłumaczyć, ale w głębi duszy bała się tego spotkania. Musiała wziąć głęboki wdech, aby się uspokoić. Założyła jasny płaszcz i udała się do najbliższej dorożki, która podwiozła ją na wskazany przez O’donnela adres. Zapłaciła kierowcy, po czym udała się w stronę recepcji. Akurat w chwili wejścia wybiła godzina szesnasta na zegarze.
- Przyjechałam tu, więc nie mogę się wycofać - powiedziała szeptem do siebie, kierując wzrok na pracownika recepcji. Zaraz też uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dzień dobry. Mam udać się do pokoju numer piętnaście. Którędy mam się udać? - grzecznie zapytała mężczyznę. Sama jeszcze rozejrzała się po miejscu, gdyż wcześniej nie miała okazji tutaj przebywać. I tu ma być bezpieczne miejsce do rozmów? Miała nadzieję, że faktycznie tak będzie, bo nie chce czytać kolejnego artykułu w gazecie z jej udziałem.
Pracownik z uśmiechem na ustach wskazał jej drogę do pokoju. Grzecznie podziękowała i udała się pod drzwi pokoju numer piętnaście. Kiedy stanęła przed nimi, wpierw złapała za klamkę, lekko ją nacisnęła, ale zaraz ją puściła i grzecznie zapukała. W sumie nie wiedziała, czy Levi tam będzie na nią czekać, czy ona ma tam czekać. I tak było to dla niej co najmniej dziwne, że przychodzi sama do motelu. Rozejrzała się jeszcze, lecz nie ujrzała żadnych innych osób na korytarzu.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel nie był głupi. Wyczuł desperację i obawy z krótkiego listu od Alice, dlatego sam zbyt wiele nie uwzględnił we własnym odpisie, a bynajmniej niczego więcej ponad niezbędnego minimum. Tak było najbezpieczniej, zwłaszcza że - o złośliwości losu - obaj w pewnym sensie byli na stronach gazet. Niemniej, żadne nie wiedziało o sobie nawzajem. W każdym razie, Levi nie wpadł na to, że kobieta rozprawiająca o aniele miała akurat na imię Alice Nash.
Słysząc pukanie do drzwi, poderwał się z parapetu. Najpierw zajrzał przez judasza w drzwiach, a dopiero po chwili uchylił je, by przywitać znajomą kobietę. Miał na sobie do połowy nasuniętą maskę, a w ustach jarzył się wetknięty papieros. W środku było siwo, pomimo uchylonego lufciku. Pokój piętnasty był zwyczajnym pokojem, tylko że w No-Tell Motel służyły one nie tylko do jednorazowych nocnych przygód. Za młodu, kiedy kręcił się nie raz w nieciekawym towarzystwie, nie raz jego starsi koledzy korzystali z usług cichego motelu w celach dopinania wątpliwej legalności biznesów.
- Alice. Wejdź proszę. - Przywitał ją i odsunął się na bok, chcąc przepuścić ją, by mogła wejść swobodnie do środka. Choć sam śledzony nie był, to również popadł w lekką paranoję. W końcu każdy bandzior w kominiarce mógł być skojarzony z nim, a sprawa miała się o tyle gorzej, że rzeczywiście był tym bandziorem w kominiarce. Zapłata grzywny zamiotła sprawę pod dywan, ale na pewno nie uciszyło mediów.
- Przepraszam za dobór miejsca i za nikły dobór słów w moim odpisie, ale z treści twojego listu wynikło, że chciałaś się ze mną spotkać i rozprawić o czymś poufnym. - Zaczął na wstępie i wskazał ręką w stronę okrągłego stolika, który był usadowiony po przeciwległej ścianie, gdzie znajdowało się łoże. Po dwóch stronach stały dwa krzesła.
- Nie dopytywałem w liście, dlatego spytam teraz... Co się dzieje? O jakim niebezpieczeństwie wspomniałaś? - Usiadł, kierując na nią spojrzenie swoich ciemnych oczu. Choć brzmiał obojętnie, był w rzeczywistości zmartwiony. Przysunął do siebie popielniczkę i strzepnął nadmiar popiołu z papierosa. Obok leżała paczka Lucky Strike'ów. - Częstuj się, jeśli chcesz zapalić. - Zaproponował swobodnie, chcąc dać jej nieco względnego komfortu.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Widząc przed sobą mężczyznę w masce, Alice w głębi duszy ucieszyła się. Nawet nie przeszkadzało jej to, że miał papierosa w ustach, który lekko dymił. Skinęła nerwowo głową, lecz na ustach gościł niewielki uśmiech.
– Panie Levi. - przywitała się i za jego zgodą weszła do pokoju. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu, które było już nieco zapełnione dymem. Zwykle nie paliła i starała się nie przebywać w takich miejscach, ale teraz to stanowiło mało istotny fakt.
Podeszła w stronę stołu. Zdjęła z siebie płaszcz, który powiesiła na krześle, a sama zaraz zajęła miejsce, kierując swoje spojrzenie na mężczyznę.
- Zwykle nie palę, ale chyba się nie obejdzie. - rzuciła, spoglądając przez moment na papierosy. Pierwsze odczucie ulgi minęło, za to zaczęło rosnąć w niej niepewność i panika. Niepewnie wyciągnęła rękę po papierosa. - Zapalisz mi? - zapytała, wystawiając mu końcówkę papierosa do zapalenia. Zaraz też spróbowała wziąć spokojne oddechy, aby myślami nakierować się na temat rozmowy.
- Wspominał pan, że jak będę wyczuwała jakieś dziwne przeczucia, to żebym się ich słuchała i następnie ewentualnie panu wspomniała, jeśli coś się wydarzyło. - spróbowała zacząć, lecz słysząc swoje pierwsze słowa, aż pokręciła głową. - To znaczy, uhm… już w ciągu jednego tygodnia zdołałam napotkać trzy różne osoby, co do których te moje… przeczucie, jak to pan ujął wtedy, ostrzegało przed nimi, w tym jeden człowiek, przez którego przeprowadziłam się z Liverpoolu tutaj do Londynu. Myślałam, że odpocznę od tego dziwnego nagabywacza, ale pojawił się ostatnio w parku. - wzięła krótki oddech, czując, że zaczyna być nieco nerwowa. - Nie mam już męża, który by mnie ochronił, a na domiar złego przygarnęłam przyjaciółkę do siebie, aby jej pomóc. I jeszcze to feralne wydarzenie w zoo opisane w tej nieszczęsnej gazecie. Już jedni, co mnie wtedy widzieli, na drugi dzień próbowali mnie zaatakować. A później, kilka dni później, jak spacerowałam z przyjaciółką, zjawiają się niespodziewanie jakieś kobiety, jedna coś gubiła, druga zaraz znalazła i próbowały zagadywać moją przyjaciółkę o jej problemy, zwłaszcza taka jedna, z której było to przeczucie, co wspominałeś wtedy – takie negatywne, ale do samego końca spaceru nie potrafiła się odczepić. - po kolejnym panicznym słowotoku, zmartwiona zerknęła na papieros. - Ja już nie wiem, czy nadwyraz panikuję, przesadzam, czy wariuję. Może tak, skoro mam zwidy, ale z drugiej strony ktoś te zwidy opisał w prasie. - po tych słowach westchnęła zrezygnowana, nie wiedząc już, co myśleć o swojej sytuacji.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Levi. - Poprawił Alice, zgodnie z jego wcześniejszą prośbą, by nie zwracała się w jego stronę formalnie. Listy to całkiem inna sprawa, te zawsze miały oficjalną formę. Kiedy już oboje siedzieli, skinął tylko głową. Domyślał się właśnie, że sprawa będzie na tyle poważna, że kobieta sięgnie po papierosy. Wyciągnął swoją zapalniczkę i odpalił jednego, gdy miała już go w ustach.
Był gotów usłyszeć... Coś. Cokolwiek, ale nie spodziewał się aż trzech napotkanych nadnaturalnych - a raczej być może nadnaturalnych. Wspomniany osobnik z Liverpoolu był bez wątpienia jednym z nich, jeśli miał sugerować poprzednim opisem Alice, który wskazywał na to, iż tamten lubował się w składaniu niemożliwych do spełnienia ofert. Poza tym, zalał go potok słów, które były motywowane wzrastającą paniką. Oczywiście Alice jak najbardziej miała prawo do odczuwania takich negatywnych emocji.
Z całego tego potoku najbardziej wyłapał ostatnie. Zanim jednak poddał się typowemu odruchowi ludzkiemu, zrobił pauzę. Zgasił papierosa, obrócił się całym ciałem do rozmówczyni i splótł dłonie. Przeprowadzenie wywiadu bez porządku wprowadziłoby tylko więcej chaosu. Jak to się mawiało - first things first.
- Ten nagabywacz z Liverpoolu. Jak wyglądało to zajście? Czy coś ci zrobił? - Spytał najpierw o to, co najbardziej zagrażało Alice i było jej największym - w jego ocenie - zmartwieniem. - Wszystko po kolei, Alice. Spacer z przyjaciółką, o co konkretnie pytały? - Spytał, wyciągając kolejnego papierosa i odpalając go w ustach. - Proszę, opisz sytuację w zoo i o jakich zwidach mówiłaś? - Rozdzielił to na trzy osobne wydarzenia, gdyż ze słów pielęgniarki wszystko wskazywało na to, że właśnie takimi one były. Nie wiedział jeszcze, w jakiej linii czasowej się one odbyły, ale tylko uporządkowanie tego pomoże im dojście do konkretnego rozwiązania. Już teraz na wstępie wiedział, że nagabywacz będzie wzięty pod lupę Zakonu. W końcu to do nich należała ochrona obywateli przed działaniami piekielników. Na pewno będzie musiał poinformować resztę i zapewnić Alice bezpieczeństwo.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Kiedy Levi odpalił jej papierosa, zaciągnęła się odruchowo. Nie wzięła zbyt dużego wdechu, więc zaraz wyjęła papieros z ust i wypuściła dym, kierując go bardziej na prawą stronę. Czuła, że sprawy zaczynają się u niej komplikować, a zaraz jeszcze dojdą kolejne, które mogą być związane z Anną. Obawiała się, że w zakresie własnych problemów sama nie zdoła tego zaradzić, a przyjaciółki nawet nie chciała w to mocno angażować. I tak miała wiele na głowie.
Dzięki Bogu, że zdołała poznać Leviego. Może nie znają się zbyt długo, ale on był pierwszą osobą, która nie zlekceważyła jej opowieści o tym nagabywaczu, oprócz jej przyjaciółki. Dlatego, mimo obaw i paniki, postanowiła zwrócić się do niego z całym tym problemem.
Po usłyszeniu pierwszego pytania, Alice pozwoliła sobie na wzięcie drugiego wdechu, który zaraz szybko wypuściła, odwracając na moment głowę w prawą stronę.
- To było całkowicie przypadkowe i niespodziewane… spacerowałam sobie po parku, kiedy nagle wpadł na mnie mężczyzna. Pierwsze przeczucie mówiło mi, aby odejść i zostawić go. Zaraz jednak za sobą zauważyłam jego charakterystyczny strój… był w oddali i zbliżał się do mnie. Ów mężczyzna zaproponował mi pomoc, a ja, nie chcąc być sama, zgodziłam się. Przeszliśmy spory kawałek parku, aż w końcu on odpuścił. Napędził mi strachu, którego nie miałam, a ten mężczyzna okazał się być zagranicznym dżentelmenem, który chce zainwestować w nasz szpital. Gdyby nie on, nie wiem, jak by to spotkanie się skończyło, ale… - zrobiła pauzę, aby zrobić wdech. - Ale nie wiem, czy jak wtedy mnie napotkał, to czy nie obserwuje mnie czasem. Niby nikt za mną nie szedł, ale też nie spodziewałam się nagle go zobaczyć w parku. - dodała, uważając, że jest to istotna według niej uwaga.
Zerknęła wzrokiem na popielniczkę, którą zaraz przysunęła bliżej siebie. Strzepnęła do niej zbędny tytoń, po czym odsunęła ją w kierunku Leviego.
- Spacer… Niby zachowywały się normalnie, próbowały zagadywać, ale jak próbowały dowiedzieć się o problemach przyjaciółki… jak mogłam, to chroniłam przyjaciółkę i skracałam tematy, zwłaszcza że nikt normalny nie chciałby z obcą osobą rozmawiać o problemach przy pierwszym przypadkowym spotkaniu w parku, czy później przekonując na kawę. Coś mi się w jednej kobiecie nie podobało ciągle, Jill miała bodajże na imię. - na tyle, jak pamiętała, i nie musiała łamać danej obietnicy przyjaciółki, opowiedziała pokrótce to dziwne spotkanie z tamtymi trzema kobietami.
- Natomiast zoo... część rzeczy prasa opisała. Ogólnie była bójka trójki młodych mężczyzn, próbowałam uratować czarnoskórego, który był ciężko ranny, ale niestety – nie udało się. Ale też tam trochę zawiniłam, bo myślałam, że jak dwójka młodzieży odchodzi, to zostawią w spokoju. A oni zamiast tego ruszyli w moją stronę. Młody student, jak się później dowiedziałam, ruszył z pomocą i odciągnął jednego z nich. Trochę mnie poturbował, ale… - zrobiła tutaj na chwilę pauzę, bo dalej w myślach miała czasem ten widok, jak tamten człowiek dobija kopnięciem w głowę. - Nie wiem, czy to na skutek tego wszystkiego, bo byłam cała w stresie i poddenerwowana… Udało mi się dosyć szybko uspokoić na tyle, aby złożyć na miejscu zeznania, lecz zanim je złożyłam… nie wiem… na moment za sobą widziałam jakąś postać anielską ze skrzydłami? Nie wiem, co to miało znaczyć, czy faktycznie coś takiego widziałam. Myślałam, że to były jakieś urojenia ze stresu, ale potem zobaczyłam ten artykuł… I już sama nie wiem, co o tym myśleć. - starała się w miarę spójnie opisać sytuację, aby Levi mógł zadać jakieś dodatkowe pytania. Sama zresztą nie wiedziała, co powinna myśleć o tej sytuacji z zoo.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Skinął głową, jakby na zachętę dla Alice. Wysłuchał przedstawioną okoliczność w parku. Wzmiankę o inwestycji w szpital go nie zainteresowała, pewnie dlatego, że uznał za priorytet rozwiązanie problemu, z jakim borykała się pielęgniarka. Jakby nie patrzeć, koleżanka ze wspólnego miejsca pracy i kobieta, która parę lat wcześniej pomogła do opatrzeć.
- Opisz mi, proszę, jego wygląd. Posiada jakieś cechy charakterystyczne z wyglądu? Znasz jego imię, nazwisko albo jakąkolwiek informację? Wszystko może być istotne. - Wypytał O'donnel. Jego głos nie brzmiał nawet tak nieentuzjastycznie, jak zawsze. Wyglądał i brzmiał na przejętego. Wiedział, że trzeba będzie zacząć działać coś w kierunku zapewnienia środków zapobiegawczych.
Cierpliwie wysłuchał słów Alice o zajściu na spacerze. Wiedział, że nic nie działo się przypadkiem. Inaczej sprawa wyglądałaby, gdyby to mężczyźni nagabywali kobiety - mógłby snuć wnioski, iż byli to przeciętni natręci desperacko szukający uwagi pięknych kobiet. Inaczej sprawa wyglądała, gdy nagabywaczami były właśnie inne kobiety.
- Czy masz jakiekolwiek podejrzenia, dlaczego tak bardzo zależało na tym, aby wypytać się twojej przyjaciółki o jej życie prywatne? - Spytał w końcu, odstawiając na bok bardziej szczegółowe informacje. Imię jednej z nich nie było istotne, nie mógł też stwierdzić, że wspomniana była nadnaturalną.
Potem okoliczności w zoo. Levi zamilkł, gdy wspomniała o tym, że zauważyła anielską postać. Ciemne oczy na moment zwróciły się na dół, na popielniczkę. Zaciągnął się dymem i strzepnął popiół, wydobywając z ciebie ciche westchnienie. W prasie rzeczywiście pojawiła się wzmianka o tym, jakoby był ktoś świadkiem widoku skrzydlatej istoty. Wyraźnie się nad czymś zastanawiał, co już samo w sobie mogło wzbudzić pewne podejrzenia u rozmówczyni. Dotychczas O'donnel rzeczowo i chłodno podchodził do sprawy. Teraz jednak zastanawiał się, czy powiedzenie cokolwiek o istotach nadnaturalnych miało jej zaszkodzić, czy jednak lepsze miałoby być milczenie.
- Co było potem? - Spytał, zamiast dociekać szczegółów samego - tragicznego zresztą - zajścia w samym zoo. - Próbowałaś go... Sięgnąć? Złapać? Porozmawiać? - Dopytał z błyskiem w oku. Ciężko było mu stłumić rosnącą fascynację na myśl o aniele.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Wzięła głęboki wdech i spróbowała sobie przypomnieć sytuację z parku, jak wtedy dostrzegła tamtego mężczyznę. Zaraz też nieznacznie zadrżała, więc czym prędzej zaciągnęła się kolejny raz papierosem. - Widziałam go tutaj w jego typowym szarym prochowcu i papierosem w ustach. Nosi też kapelusz na głowie w ciemnych barwach. - próbowała opisać, w co ostatnio był ubrany. - W średnim wieku, ma jasną karnację skóry, więc nie będzie się nadto wyróżniać tutaj. Imię… nie wiem. On, jak mnie zauważył wtedy, to zaczął się pytać wpierw, czy jestem wierząca i czy nie chciałabym odzyskać straconych bliskich przez wojnę. Jakiś dziwnie narwany był i nie chciał mi wtedy odpuścić, nawet jak starałam się szybko zakończyć konwersację. - na tyle, ile mogła i pamiętała, starała się w miarę dobrze opisać mężczyznę.
W przypadku sytuacji związanej z Anną, Alice nie była pewna, czy powinna mu mówić o wszystkim bez zgody przyjaciółki. Ponadto obiecała jej wtedy, że wszelkie informacje zostaną między nimi. - Wiem, że jest nieco zaniepokojona sytuacją ze swoim narzeczonym. Nie wiem, czy nie wplątał się w coś niebezpiecznego, a teraz ludzie próbują do niego dojść poprzez biedną Annę. Ale to są tylko moje spekulacje, wiem, że z pewnością ta kobieta mnie mocno zaniepokoiła swoją aurą, jak i te dwie, które były z nią, a potem jakoś ta jedna rozdzieliła się od nas, idąc w swoją stronę. - powiedziała. Nie wiedziała, czemu od samego początku miała te złe wrażenie na Jill, lecz z drugiej strony nie chciała narażać Anny na zbędny dodatkowy stres, który nie byłby w stanie pomóc w tej jakże patowej sytuacji.
- W sumie... nic. To było takie szybkie i dynamiczne. Wpierw udało mi się jakoś szybko i sprawnie uspokoić, odwróciłam się i ujrzałam tę postać za sobą. Przez chwilę wpatrywałam się, lecz zaraz wróciłam wzrokiem do policjanta, aby dać mu zeznania. Później, jak się ponownie odwróciłam, już nie widziałam tej postaci. Gdyby nie prasa, myślałabym, że miałam jedynie zwidy i majaki po stresie, ale o tej sytuacji nie mówiłam nikomu. Potem dopiero w gazecie zobaczyłam, że ktoś napisał o tej postaci, że ktoś też mógł ją ujrzeć. Nie znam przypadków, aby podobnych majaków doznawały dwie różne osoby w tym samym momencie. - chciała to sobie racjonalnie wytłumaczyć, ale artykuł w gazecie zdecydowanie tego jej nie ułatwia. Wręcz przeciwnie – wszystko skomplikował. - Sam ostatnio mówiłeś, że jak coś wydarzy się nietypowego, to abyś dał znać. - dodała, licząc na to, że będzie chciał powiedzieć, co ona mogła właściwie widzieć.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Rzeczywiście, wygląd dość... Przeciętny. - Skwitował z cichym westchnieniem opisany wygląd delikwenta. Tak można było określić niemal każdego mężczyznę w Londynie i w ogóle w Anglii. Levi pobłądził chwilę wzrokiem po hotelowym pokoju i wrócił za chwilę na twarz Alice. - Zadam ci teraz pytanie, ale nie chcę, żebyś popadała w większą panikę. Widziałaś, aby kręcił się wokół twojego domu? - To przede wszystkim. Czy nadnaturalny, czy nie, wyglądał na zdesperowanego, skoro podążył śladem pielęgniarki. Może to był przypadek, ale O'donnel na to nie liczył. Od razu na język cisnęły mu się kolejne pytania, ale tym razem wstrzymał się aż nie usłyszy odpowiedzi.
- W coś niebezpiecznego... - Powtórzył za Alice, nie odwracając od niej wzroku. - Czy twoja przyjaciółka powiedziała ci wszystko? Jeśli chodzą za nią podejrzani ludzie, nawet jeśli to kobiety, i wypytują o jego narzeczonego, nie brzmi to dobrze. Najpierw ten mężczyzna, o którym przed chwilą wspomniałaś, potem one... Nie nazwałbym tego zbiegiem okoliczności. - I rzeczywiście tak nie było. Pani Nash była Widzącym, a ci skutecznie przyciągali uwagę. Dodatkowo niefortunnie złączona przyjaźnią z Anną. Jeszcze żeby tylko O'donnel to wiedział. - Musisz mi powiedzieć więcej, jeśli chcesz, żebym ci pomógł. - Wyperswadował jej sytuację, bo i co mógł innego zrobić, jak nie sięgnąć po logiczne argumenty.
- Tak. - Potwierdził na słowa Alice. Wyglądał na zawiedzionego, gdy historia skończyła się tym, że widok anioła trwał zaledwie ułamek sekundy. -Cóż, prawdopodobnie był to anioł. Nie wszyscy są zdolni je dostrzec. Teraz role mogą się odwrócić i to ty możesz mnie uznać za niespełna rozumu, ale sam widziałem... Nie jeden raz. Pierwszy uratował mi życie, gdy zostałem schwytany przez Niemców. Gdy miało dojść do egzekucji w lesie, zainterweniował. Uratował mnie i cały pułk, łącznie z moim dobrym kompanem. - Opowiedział po krótce O'donnel, obserwując ją uważnie, choć dość łagodnie. Skoro Alice doszła do wniosku, iż nie miała majaków po tym, jak pojawił się opis w prasie, zdecydował się wyłożyć pewne karty na stół.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Chciałaby móc więcej powiedzieć o tym człowieku, jakieś dodatkowe detale, lecz nie była w stanie niczego istotnego dodać. Miał jedynie te charakterystyczne ubranie, które rzuciło jej się w oczy i przez to się przestraszyła nie na żarty. Słysząc jednak następne pytanie, Alice na moment musiała się zastanowić. Czy pamięta, aby ten osobnik kręcił się potem w okolicy? Kurde, tak bardzo była pochłonięta pomocą Annie, że bardziej skupiała się na wyszukiwaniu jakichkolwiek obecności osób trzecich. Lecz chwila…
- Wtedy… kiedy napisałam ci ten liścik… rano miałam wrażenie, że mignął mi z okna kapelusz z prochowcem na rogu ulicy. Szybko zniknął wtedy, lecz jak potem szłam do pracy, to nie widziałam tej osoby. Podejrzewasz… że może mnie obserwować? - nie chciała wpadać w panikę, ale już to sprawiło, że zaczęła się w myślach obwiniać, że sprowadza na swoją przyjaciółkę następne problemy. Drgnęła mimo woli, a po chwili wzięła kolejny wdech tytoniu.
- Nie chcę bez niej mówić, Levi. Obiecałam Annie, że nie powiem nikomu, a sprawa jak dla mnie robi się coraz bardziej poważna. Ostatnio nawet kiedy byłyśmy w mieszkaniu jej narzeczonego, ktoś był w środku i myszkował, czy Bóg wie co tam jeszcze robił. Mieszka teraz u mnie, ale nie wiem na jak długo, skoro tamten mnie znalazł. - powiedziała coraz bardziej zaniepokojona. Tak jak w szpitalu nie ukrywała się z faktem, że przyjaźni się z Anną, tak starała się nie mówić o problemach, które napotykała jej przyjaciółka. Obietnic należało dotrzymywać, a przynajmniej takie przekonanie miała Alice. - Ale jedyne, co mogłabym w sumie powiedzieć, to że ostatnio czuła się obserwowana przed tym zdarzeniem w parku. To było dodatkowym argumentem, abym ją zgarnęła do siebie. - dodała, uznając, że to mogłaby powiedzieć, nie narażając się na złamanie obietnicy danej przyjaciółce. Alice nie wie, czy z tego wszystkiego nie będzie trzeba pomyśleć o jakiejś dodatkowej pomocy. Lokalna policja nie wiadomo, czy da radę znaleźć Theodore’a, a tu ciągle coś się dzieje niepokojącego. Jeszcze teraz doszła ta nowa wskazówka z lasem i bagnem. Które z tych miejsc należało wpierw przeszukać? Sama zbytnio nie wiedziała.
Słysząc krótką opowieść o spotkaniu Leviego z aniołem, Alice na moment w zdumieniu przysłuchała się tej opowieści. Pojawiający się anioł, który ratuje pułk.
Zaraz jednak uderzyły w nią wspomnienia z ostatniego spotkania z Cyrilem, które próbowała zapomnieć. Ujrzała ten dziwny rozbłysk światła, a następnie sylwetkę ze skrzydłami u niej w mieszkaniu. Była tak blisko, lecz zaraz przybrał postać Cyrila i zniknął. Czy on był aniołem? Mrugnęła parę razy powiekami, chcąc przywrócić swoje myśli do rzeczywistości.
- Anioł? Od tak pojawił się, pomógł i uratował? Czy oni… - Alice nie wiedziała, jak ująć w słowach swój problem, więc przez chwilę stukała palcami wolnej dłoni po stole. - ... pojawiają się w swojej formie i znikają? Czy może mają jakieś swoje formy, że wpierw pojawia się jakiś… rozbłysk światła, potem pojawiają się w swojej postaci, a następnie... hm… znikają nagle? Czy to jest jakaś zdolność, którą mamy, że widzimy… aniołów… w ludziach? - Słychać było, że Alice miała problemy z wytłumaczeniem tego, co ją dręczyło w myślach. Czy ona naprawdę widziała wtedy anioła? Wtedy nie była w takim stresie, aby móc sobie cokolwiek wyobrazić. Dłoń, w której trzymała papierosa, lekko zadrżała, zaś druga dłoń przestała stukać po blacie stołu.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Spotkałaś go w Liverpoolu, a kilka dni temu tutaj, w Londynie. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności. - Nie powiedział tego bezpośrednio, ale tym dał jej do zrozumienia, że właśnie takie miał podejrzenia. Panika nie była wskazana, ale rozumiał obawy Alice, zwłaszcza że była ona kobietą i - jak wspomniała - bez męża. Nie miał kto jej chronić, ale tu pojawił się O'donnel z silnym obowiązkiem dbania o ludzi ogółem. Musiał jednak jeszcze się zastanowić nad tym, co miał powiedzieć w kwestii śledzącego jej nie-człowieka.
- To komplikuje sprawę, Alice. - Uświadomił ją na głos. Ton miał poważny, ale spokojny. Na moment oczy zwróciły swoją uwagę ponownie na popielniczkę. Za chwilę ciemne oczy spod wachlarzu jasnych rzęs spoglądały na nią z powrotem. - Zaproponowałbym, żeby się spotkać w trójkę, ale jaka jest szansa na to, żeby twoja przyjaciółka chciała w ogóle ze mną rozmawiać? - Spytał, szukając każdego możliwego wyjścia do rozwiązania tej sytuacji. Nie chciał zostawić Nash całkiem samej z problemami własnymi i problemami, jakie przyniosło jest zgarnięcie przyjaciółki pod dach. Byłby w stanie się spotkać bez względu na to, jakie pierwsze wrażenie by zrobił. Okrycie twarzy dla O'donnela było świętością, ale zdawał sobie sprawę z tego, jak ludzie zwykli na jego reagować. Może Anna zareagowałaby nieco łagodniej, gdyby zrozumiała, że Alice darzyła go zaufaniem.
Opowieść o uratowanym pułku na powrót rozbrzmiała w jego wyobraźni. Oczy miał żywsze niż przed chwilą. Dociekliwość ze strony rozmówczyni świadczyło o tym, że wierzyła w to, co zobaczyła. Nie negowała słów Leviego ani nie poddawała ich wątpliwości. To dobry znak, zdecydowanie dało mu to zielone światło na to, aby kontynuować i, być może, przejść do tej gorszej części.
- Przyleciał. Nie pojawił się... Nagle, ale... Nie widziałem jego przybycia, jeśli o to pytasz. Miałem na oczach zasunięty worek. Pamiętam wymawianą na głos modlitwę mojego kolegi, niemieckie, szydercze głosy. Nagle ich śmiech przemienił się w panikę i krzyki. Uciekali w popłochu, kiedy dookoła wezbrał się silny wiatr. Kiedy zdjąłem worek z głowy, zobaczyłem go, unoszącego się w powietrzu. Miał skrzydła. - To ostatnie dodał w sposób, jakby to była najbardziej interesująca część historii. Levi fascynował się nadnaturalnymi istotami z niebios w sposób naturalny dla śmiertelnika.
- Cóż... Nie znikają. Potrafią się kamuflować i chodzić między nas, jak zwykli ludzie. Jednak ich prawdziwą naturę mogą dojrzeć nieliczni. - Wyjaśnił ostrożnie, spoglądając na Alice intensywnie. Czekał na dalsze pytania lub na łagodne przejście, aby móc wspomnieć o tej gorszej i istotnej części o zaświatach.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Cicho westchnęła, słysząc jego słowa. Skoro on też uważał, że to nie jest zwykły przypadek, to oznacza jedynie tyle, że mogą zaraz być poważne problemy. Nieco zadrżała mimowolnie, czując, jak strach przed tamtym mężczyzną nieco wzrósł. Miała coraz mniej pomysłów, w jaki sposób mogłaby ochronić siebie, jednocześnie pomagając Annie. Ucieczka do innego kraju? Nie chce zostawić przyjaciółki samej. Przeprowadzka – gdzie byłoby bezpiecznie w Londynie? Im więcej próbowała myśleć, tym coraz mniej opcji przychodziło jej do głowy.  
- Nie wiem, Levi. Musiałabym z nią porozmawiać. - nie była w stanie powiedzieć, czy Anna będzie chętna do zwierzenia się z problemów Leviemu. Alice widziała, jak Annie było źle, jak i bała się mówić jej o tym problemie. A co dopiero w przypadku innych osób. Musiałaby porozmawiać z przyjaciółką, ale wtedy też wiązałoby się to z powiedzeniem o całej tej obecnej sytuacji. Alice nie wiedziała, czy była na to gotowa. Zdawała sobie sprawę z tego, że powinna być szczera wobec przyjaciółki i powiedzieć jej o tym, że tamten mężczyzna powrócił. Aż jej lewa ręka na chwilę zadrżała, lecz ustała po kilku sekundach.  
Po usłyszeniu opowieści, Alice ciągle zastanawiała się nad młodym studentem. Z opowieści Leviego wynika, że ów anioł, którego zobaczył, unosił się w powietrzu ze skrzydłami i przepędził innych wrogich żołnierzy. Brzmiało to tak heroicznie i wspaniale, niczym z powieści biblijnych o obrońcach. W parku zaś jedynie ta postać pojawiła się nagle po wszystkim, ale później było to dziwne zdarzenie z Cyrilem. A może to nie był przypadek?  
- Czyli… potrafią być ludźmi, nagle zmienić się w swoją naturę, a potem nagle powrócić do swojej poprzedniej formy? Pytam, bo… - po tych słowach Alice zerknęła na papierosa, którego zaraz wrzuciła do popielniczki. - po tym całym zdarzeniu… podszedł do mnie student, który wtedy pomógł mi w tej sytuacji. Mieliśmy się udać do kawiarni, ale że wszystkie miejsca były zajęte, to zaprosiłam go do mieszkania. Pamiętam, że w zamian za pomoc chciał jedynie porozmawiać, więc uznałam, że jak chce, to od razu… no wiesz. Tyle że podczas tej rozmowy miał podejście mocno… religijne, ale na koniec tego wszystkiego… nagle padł blask światła, ujrzałam ponownie tę formę anioła, a kilka chwil później ujrzałam znów Cyrila i wyszedł z mieszkania. On… to mogłoby być jako jeden z aniołów? Oni… normalnie tutaj chodzą, próbują żyć między nami – ludźmi? A co z tymi osobami, co mówiłeś, że jak wyczuję negatywną aurę, to aby uciekać? Oni są jakoś powiązani z tymi aniołami? - padły kolejne pytania ze strony Alice, która wróciła wzrokiem na rozmówcę. Czuła, jak wiele myśli naraz przychodziło jej do głowy, lecz chciała spróbować ułożyć wszystko w jedną całość.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Skinął jej głową w odpowiedzi. Nie wiedział, że jej przyjaciółka była nachodzona podczas spaceru przez jego koleżankę z Zakonu. Niemniej towarzystwo demona na pewno utrudniało sprawę. Zastanawiał się nad czymś, ale nie chciał już więcej naciskać na Alice. Odniósł wrażenie, że to przyniosłoby jedynie odwrotny skutek od zamierzonego.
- Są cały czas aniołami. - Wtrącił, nie odwracając wzroku od kobiety. Papieros powoli się kończył, ale Levi męczył go do samego końca, jakby nie lubił marnotrawienia. - Ich natura jest dalej zagadką, mimo że wiem więcej od ciebie. Określenie o przybieraniu "form" byłoby chyba najodpowiedniejsze. - Dodał jeszcze, a potem zamilkł, by przysłuchać się dalszej opowieści Alice. Wspomnienie o Cyrilu coś wzbudziło w oku O'donnela. Ledwo widoczna ekspresja, która mogła świadczyć o tym, że wiedział, o kim mówiła.
- Wszystko wskazuje na to, że miałaś kontakt z aniołem. Tak, żyją wśród nas, choć ich cel życia wśród nas nie jest mi do końca znany. - Wyjaśnił spokojnie, pozwalając w końcu papierosowi odejść na wieczny spoczynek, odsyłając go do popielniczki. Odkaszlnął, przykładając odruchowo zwiniętą dłoń w pięść do odsłoniętych ust. Czuł, że musiał sobie zrobić przerwę od dymu. - Podczas przebywania w otoczeniu anioła, człowiek doświadcza nieuzasadnionego spokoju. Ich obecność wpływa na nas kojąco. Przeciwne odczucia towarzyszą nam, gdy spotyka się ich przeciwieństwo - upadłych, potępieńców, profanatorów. - To chyba nie było delikatne przejście i przedstawienie tej gorszej wiadomości. Levi jednak nigdy nie był dobry w pocieszaniu, był za to pragmatyczny. Wiedział, że mógł teraz przestraszyć Alice, ale uznał, że pozwolenie jej żyć w nieświadomości przyniosłoby o wiele więcej złego niż dobrego.
- Wiem, jak to brzmi, Alice, ale posłuchaj mnie do końca. Pomogę ci. - Zapewnił na wstępie, nachylając się do przodu i patrząc prosto w jej oczy. - One też muszą dostosować się do życia w naszym świecie. Nie mogą działać zbyt jawnie pośród nas. Ważne, żebyś nie wpuszczała nikogo do swojego mieszkania. Całkiem możliwe, że skończy się tylko na nagabywaniu, ale jeśli nie... - Sięgnął do kieszeni po buteleczkę wody święconej. Klasyczny zestaw początkującego zakonnika. - To wywołuje w nich silny wstręt i odpędza. Podobnie, jak sól. Weź to. Postaram się załatwić tobie ochronę. Powiedz, masz u siebie w domu telefon stacjonarny?
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Słysząc, że anioły, przybierając różne formy, dalej są aniołami, nieco zaskoczyło dziewczynę. Z drugiej strony tłumaczyło to to dziwne podejście Cyrila i upór, z którym mówił o pewnych kwestiach.
- Coś jeszcze wiesz o aniołach? Coś powinnam wiedzieć o nich? - zapytała, nie wiedząc, czy coś powinna o nich wiedzieć. Wydawał się być osobą, która sporo wiedziała, sam też to podkreślił w rozmowie. Ona chciała mu zaufać i spróbować zrozumieć to, co właściwie widzi. Trochę dla niej było dziwne, że nagle okazuje się, że w ramach „daru” jest w stanie widzieć różne dziwne rzeczy, czy też istoty.
- Upadłych, potępieńców? Masz na myśli... demony też tutaj są? - ta informacja była zdecydowanie istotna w tym, co jej właściwie powiedział. Dlaczego te istoty właściwie tutaj są? Levi nie był w stanie jej tego wyjaśnić, ale to pytanie już zapisało się w jej pamięci.
Słuchała uważnie, jak i przytakiwała, zgadzając się na jego wsparcie. Sprawiał wrażenie osoby bardziej kompetentnej, która jednocześnie próbowała wytłumaczyć, co właściwie się dzieje wokół niej. Zgarnęła butelkę wody, którą położyła na stoliku. - Telefonu nie mam, wynajmuję ze znajomymi mieszkanie niedaleko szpitala. Coś konkretnego powinnam zrobić solą, czy zawartością tej butelki? I ta ochrona, co masz właściwie na myśli? - zadała kilka pytań, nie zdejmując wzroku z Leviego. Bała się i niepewnie przez moment spojrzała na butelkę. Czy to pomoże ochronić się przed nagabywaczem? Jak właściwie powinna go nazywać? Miała wrażenie, że ta dawka informacji jest zdecydowanie spora dla niej, ale próbowała to jakkolwiek ogarnąć. Brzmiało to dziwnie, ale też dziwne było widzenie tych anielskich skrzydeł. Może powinna spróbować tej metody i zobaczyć, czy zadziała.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Zachowałbym wobec nich ostrożność. Nie bez powodu część upadłych nazywa się upadłymi, choć z reguły nie ma się czego obawiać z ich strony. - Zauważył Levi. Czy coś więcej o nich wiedział? Mógł się opierać tylko na własnych doświadczeniach, a same zapiski w zakonnych bibliotekach niewiele o nich mówiły. Bynajmniej nic, co warto było wspomnienia kobiecie, która i tak przyjmowała za dużo wiedzy na ich temat. - Zazwyczaj są ciekawskie nas i naszych zwyczajów. Są też bardzo wrażliwe, zwłaszcza na krzywdę. Niezwykle empatyczne istoty, choć pewnie nie wszystkie. - Dodał tylko tyle od siebie, choć była to bardziej subiektywna opinia.
- Tak. - Odpowiedział krótko. Nic więcej do dodania. Przez moment zapadła cisza, w której Levi spoglądał uważnie na Alice, chcąc wyczytać emocje malujące się na jej twarzy. - Ale, tak jak wspomniałem, nie są jawne w swoich działaniach. Zmierzam do tego, że sytuacja nie musi wyglądać tak źle, jak brzmi. Po tym, co mi już powiedziałaś, wnioskuję, że desperacko poszukuje kogoś, kto byłby w stanie poświęcić swoją dusze w zamian za skryte pragnienia. Cokolwiek miał do zaoferowania, pod żadnym pozorem nie zawieraj układu z demonem. - Poradził spokojnie, nieustannie ją obserwując. Potem wzrokiem przeskoczył na przekazaną buteleczkę święconej wody. Alice nie miała do kogo zwrócić się z problemem, więc rzeczywiście nietypowe rady O'donnela mogły okazać się słusznym rozwiązaniem. Przynajmniej nie uznała go za wariata.
- Wodą święconą opryskać tego nagabywacza, jeśli nie odpuści i będzie dalej cię dręczyć. Demony reagują wstrętem na wszystko, co jest poświęcone. Powinno go skutecznie odstraszyć i przy okazji zdemaskować, czy rzeczywiście mamy styczność z demonem. No i na sól... Solą możesz zabezpieczyć swoje mieszkanie, jeśli obawiasz się wtargnięcia demona. Lub go uwięzić w okręgu. - To drugie wypowiedział bardziej jako ciekawostka, choć tak zapobiegawczo wolał, żeby już teraz to wiedziała, aniżeli później. - Odezwę się do... Mojego znajomego. Zapewnię, aby przez kilka albo kilkanaście nocy ktoś patrolował ulicę, na której mieszkasz. Przekonamy się, czy rzeczywiście podejrzany delikwent kręci się w okolicy. - Wyjaśnił, na czym miała polegać ta ochrona i w końcu odchylił się, aby oprzeć się o oparcie, uprzednio sięgając do paczki papierosów. Za chwilę odpalił tytoniową zwijkę.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice jedynie przytaknęła, przyjmując jego ostrzeżenie. - A czy w takim przypadku, jak ta … osoba, istota? - mówiąc, nie wiedziała, jak powinna określać człowieka-anioła i zwiesiła na chwilę głos. - jak mówi o kimś, że jest diabłem wcielonym, to należy to brać dosłownie? Trochę to było dziwne słyszeć, że anioł nie ma nadziei na to, że uda się kiedykolwiek nakierować człowieka na właściwą ścieżkę i porównuje go do jednej z gorszych osób. - Po tych informacjach teraz nie wiedziała, jak powinna brać ostrzeżenie odnośnie Jonathana. Wtedy Cyrila skrytykowała dosyć mocno, ale nie wiedziała kompletnie, co za tymi słowami może się kryć. Chciała się priorytetowo skupić na ochronie zarówno przyjaciółki, jak i siebie. Więc jeśli to ostrzeżenie było naprawdę istotne, to wiedziała, że będzie musiała to wziąć pod uwagę.
Przez moment w Alice widać było zakłopotanie, które mieszało się ze strachem i obawą. Nie wiedziała, czy to wszystko ma jakikolwiek sens, ale sama wiedziała, że gdyby to miała opowiedzieć innym osobom, znów mogłaby się spotkać z niezrozumieniem. Zwłaszcza, jeśli dochodziłoby do fragmentu z aniołem. - To dusza ma jakąkolwiek wartość? - spytała, zdziwiona tym faktem. Pierwszy raz słyszała, aby ktoś rzeczywiście handlował duszami. Owszem, tamten osobnik był dziwny i proponował rzecz nierealną, lecz nie doszli do tematu zapłaty. Cyril też coś wspominał o rzeczy, która jest bardziej wartościowa od przedmiotów czy osób. Czemu to wszystko jest takie dziwne i specyficzne? Nie umiała na to znaleźć odpowiedzi.
Słysząc, co może zrobić z wodą święconą i solą, utkwiła swoje spojrzenie na fiolce. I to wszystko miało pomóc jej ochronić się przed nagabywaczem? Demonem, jak to nazywał Levi? Miała spore wątpliwości co do tego, ale czegoś też musiała spróbować. - To wszystko brzmi tak … dziwnie, irracjonalnie. Anioły, demony, sól, woda święcona. Rozumiem, że jak to wszystko zrobię, będę już miała całkowity spokój od wszelkich demonów? - dopytała się niepewnym tonem głosu. Na ochronę zgadzała się, więc przytaknęła nieznacznie głową. Chciała mieć spokój od tego mężczyzny, jak i wszelkich innych potencjalnych demonów, jeśli rzeczywiście one tutaj przebywają. Wzięła w dłoń butelkę i nieznacznie ją otworzyła, aby powąchać jej zawartość. Pachniała jak zwykła woda, nie było w niej nic nadzwyczajnego. - Woda ma trafić na skórę, czy wystarczy, jak natrafi na jego ubranie, które ma na sobie? - dopytała się zaraz, wracając spojrzeniem na Leviego.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Nie znał okoliczności ani osoby, o której musiał wspomnieć Cyril.
- Skoro dostałaś ostrzeżenie od anioła, powinnaś jak najbardziej potraktować je poważnie. - Tak podpowiadał rozsądek, którego O'donnel od czasu do czasu odmawiał się słuchać w imię własnych pobudek. Nie wiedział, że mowa była o Jonathanie, z którym miał już pewne przeżycia za sobą. Gdyby jednak miał tę świadomość, z kim Alice miała przyjemność się widzieć, Levi również by ją ostrzegł.
- Rzeczywiście można się w tym wszystkim pogubić. - Przyznał dość lekko, jak na powagę sytuacji. Brak zmiany na ustach czy w zmarszczeniu się dolnych powiek świadczyło o tym, że nie postanowił uraczyć Alice osobliwym poczuciem humoru, chociaż w przypadku O'donnela brak ekspresji wcale nie musiał niczego oznaczać... - Ale zdaje się, że nie masz wyjścia, jak po prostu spróbować. Zważywszy na to, że masz pod swoim dachem przyjaciółkę, radziłbym nie robić niczego, co zwróciłoby na siebie uwagę. Dziwnie by zareagowała, gdyby zastała swoją przyjaciółkę rozsypującą sól po mieszkaniu. - Poradził Levi, chociaż w aktach desperacji, nigdy nie wiadomo, do czego byłby w stanie posunąć się człowiek. Słysząc pytanie Alice, zamilkł na moment. Otworzył usta i zaraz zamknął je, jakby nad czymś się zastanawiał. - Potraktuj tego demona, jak złodzieja, który chce się wkraść do twojego domu. To, że na świecie istnieje wiele złodziejów, nie znaczy od razu, że wszyscy udadzą się zakraść akurat do twojego mieszkania. Załóżmy, że jednak chciałoby się zakraść kilku, twoje działania prewencyjne na pewno skutecznie odbierają im możliwość dokonania wtargnięcia. Więc, w skrócie, poniekąd tak. - Wyjaśnił, bo wiedział, do czego zmierzał jej tok myślenia i chciał zawczasu zredukować wzbierający strach w kobiecie.
- Demon zareaguje na samą jej obecność, jeśli znajdzie się wystarczająco blisko, o ile zdążysz odkręcić butelkę. Wystarczy, by krople wylądowały na jego ubraniu. Woda święcona w kontakcie z ich skórą je parzy. - Odpowiedział na jej pytanie. - Wystarczy czasem poświęcić grunt, na którym się znajdujesz, aby zniechęcić demona do skrócenia dystansu. - Dodał jeszcze, strzepując popiół z papierosa.
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: