1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+4
Hextre
Levi O'donnel
Mistrz Gry
Admin
8 posters
Admin
Admin
Księgarnia 'Silent Hill'
Księgarnia Theodora Hill'a, tajemniczego Widzącego, który wydaje się być kluczem do odnalezienia Boga. Przed jego zniknięciem można był w tym miejscu nabyć wiele interesujących tytułów, często niedostępnych w innych miejscach. Obecnie księgarnia została przejęta przez Łowców, którzy szukają istotnych wskazówek na temat aktualnego miejsca pobytu Hilla. Nad księgarnią znajduje się niewielkie mieszkanko Widzącego.
Zakon pilnuje miejsca na tyle skrupulatnie, że ciężko jest dostać się do środka, szczególnie jeśli jest się istotą nadnaturalną.
Zakon pilnuje miejsca na tyle skrupulatnie, że ciężko jest dostać się do środka, szczególnie jeśli jest się istotą nadnaturalną.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
111
21/06/2024
Data: 23 stycznia 1947, czwartek
Czas: dzień, koło południa
Pogoda: słonecznie z drobnymi chmurami, niezbyt zimno
Grupa: Satqiel | Amirah | Hextre | Loki | Levi O'donnel
Limit znaków: Zgodnie z regułami eventu, post maksymalnie na 1000 znaków. Wszelkie dodatkowe myśli i odczucia proszę umieszczać w komendzie "spoiler". Nie będą one brane pod uwagę przez Mistrza Gry.
Kolejka: Dowolna, ale piszemy tylko jeden post na turę, chyba że prowadzący stwierdzi inaczej.
Limit akcji na postać: 1 per postać, nie trzeba podkreślać czynności.
Czas na odpis: 48h od ostatniego posta MG. Nieuzasadniony brak odpisu = pominięcie osoby.
Ekwipunek: Proszę o wymianę w 1 poście rzeczy, które posiada przy sobie postać.
Informacja: Proszę linkować wszystkie rzuty (post z rzutem, nie temat) w postach, w których wykonywana jest akcja, to ułatwi ich znalezienie. Mogę Was pingować o to, żeby wykonać rzut do już napisanego posta, przed moim odpisem, więc paczajcie na discorda. Jeśli ktoś nie rzuci, a skończy się czas na odpis, to rzucę za niego.
Prowadzący: @Alexander Huxley
Czas: dzień, koło południa
Pogoda: słonecznie z drobnymi chmurami, niezbyt zimno
Grupa: Satqiel | Amirah | Hextre | Loki | Levi O'donnel
Limit znaków: Zgodnie z regułami eventu, post maksymalnie na 1000 znaków. Wszelkie dodatkowe myśli i odczucia proszę umieszczać w komendzie "spoiler". Nie będą one brane pod uwagę przez Mistrza Gry.
Kolejka: Dowolna, ale piszemy tylko jeden post na turę, chyba że prowadzący stwierdzi inaczej.
Limit akcji na postać: 1 per postać, nie trzeba podkreślać czynności.
Czas na odpis: 48h od ostatniego posta MG. Nieuzasadniony brak odpisu = pominięcie osoby.
Ekwipunek: Proszę o wymianę w 1 poście rzeczy, które posiada przy sobie postać.
Informacja: Proszę linkować wszystkie rzuty (post z rzutem, nie temat) w postach, w których wykonywana jest akcja, to ułatwi ich znalezienie. Mogę Was pingować o to, żeby wykonać rzut do już napisanego posta, przed moim odpisem, więc paczajcie na discorda. Jeśli ktoś nie rzuci, a skończy się czas na odpis, to rzucę za niego.
Prowadzący: @Alexander Huxley
To był całkiem typowy czwartek, a przynajmniej na mieście nie działo się zbyt wiele. Samochody toczyły się po ulicach, ktoś z dala trąbił na niedzielnego kierowcę, jakiś młody chłopak biegał z gazetami, starając się jak najszybciej je wszystkie sprzedać i mieć wolne popołudnie. Nikt nie zdawał sobie sprawy z wielkich problemów i jeszcze większych zagadek, które zaprzątały głowy co poniektórych mieszkańców Londynu, pozornie zwykłych przechodniów, na których mało kto zwracał uwagę.
To był ich wstępny atut, lecz czy przydatny, czy wręcz przeciwnie, to już sami musieli ocenić. Kamienica, w której mieściła się biblioteka, stała na rogu ulicy, przyklejona do sobie podobnych zabytkowych budynków, które szczęśliwie niemal nie ucierpiały w trakcie działań zbrojnych. Zielono malowana elewacja nosiła na sobie znamiona czasu, farba była odrapana, zwłaszcza u dołu, u góry zaś marszczyła się od słońca. W lekko przykurzonych szybach piętrzyły się książki wystawione na pokuszenie tłumów, w środku zaś wysokie regały tworzyły mały labirynt, którego serce stanowił zabytkowy globus postawiony na okrągłym stoliczku. W kąciku pod zegarem, którego wahadło kiwało się leniwie, stało zabytkowe biurko otoczone szafkami na aktówki i karty biblioteczne. W tym to kąciku William Anderson mieszał niespiesznie dopiero co zaparzoną herbatę. Ubrany był dość zwyczajnie, ale bardzo schludnie. Jego nieco dłuższe włosy były uczesane, tak jak i krótki zarost. Obydwa pokrywała już siwizna ze względu na zbliżającą się starość. Na nosie spoczywały równie wiekowe okulary.
W lokalu znajdowały się już trzy osoby, chłopiec w wieku jakichś jedenastu lat z kaszkietem pod pachą przeglądał dział komiksów, zaś kawałek dalej elegancka pani kartkowała książkę kucharską z wypiekami okolicznościowymi. Bliżej biurka, w dziale ksiąg historycznych plątał się mężczyzna około czterdziestki, ubrany w elegancki płaszcz, na nosie miał okulary, zaś jednym ręku ozdobną laskę. Levi z łatwością mógł poznać Tuckera.
Proszę wszystkich przychodzących o rzut na Czujność.
Levi O'donnel
Uczeń
Ekwipunek: cały zestaw członka Zakonu, czyli pistolet, poświęcone naboje, wisiorek z krzyżem, butelka wody święconej, kieszonkowe Pismo Święte, podręczna apteczka, paczka Lucky Strike'ów (bardzo ważne), zapalniczka na benzynę.
Jeden z uczestników z pewnością nie potrafił się wtopić w tłum pełnego zwykłych przechodniów. Nie żeby to jakkolwiek samemu Leviemu przeszkadzało - bo nie przeszkadzało, tak długo jak nie miał żadnego zgłoszenia na komisariat. Miał nadzieję, że nadgoni niedogodności związane z jego wizerunkiem umiejętnościami.
Wszedł do środka księgarni. Przeszedł się powolnym krokiem, chcąc się zorientować, czy ktoś w ogóle tutaj był, a jeśli tak - to kto. Mijając powoli regały, dostrzegł znajomą twarz członka zakonu.
- Czołem, Ed. - Przywitał się cicho z Tuckerem, stając obok niego. Ciemne oczy wydawały się być na moment radosne, co w sumie nie byłoby nic dziwnego, zważywszy na to, że darzył Edwarda pewną sympatią. W końcu obaj dzielili podobne zainteresowania i lubowali się w dobrym alkoholu, a Levi, cóż, doceniał dobry alkohol i wyrafinowane gusta.
- Rzuciło ci się cokolwiek w oczy, czy przeglądasz książki hobbistycznie? - Spytał szeptem, mając oczywiście szacunek do miejsca, w jakim się znalazł.
Rzut na czujność
Jeden z uczestników z pewnością nie potrafił się wtopić w tłum pełnego zwykłych przechodniów. Nie żeby to jakkolwiek samemu Leviemu przeszkadzało - bo nie przeszkadzało, tak długo jak nie miał żadnego zgłoszenia na komisariat. Miał nadzieję, że nadgoni niedogodności związane z jego wizerunkiem umiejętnościami.
Wszedł do środka księgarni. Przeszedł się powolnym krokiem, chcąc się zorientować, czy ktoś w ogóle tutaj był, a jeśli tak - to kto. Mijając powoli regały, dostrzegł znajomą twarz członka zakonu.
- Czołem, Ed. - Przywitał się cicho z Tuckerem, stając obok niego. Ciemne oczy wydawały się być na moment radosne, co w sumie nie byłoby nic dziwnego, zważywszy na to, że darzył Edwarda pewną sympatią. W końcu obaj dzielili podobne zainteresowania i lubowali się w dobrym alkoholu, a Levi, cóż, doceniał dobry alkohol i wyrafinowane gusta.
- Rzuciło ci się cokolwiek w oczy, czy przeglądasz książki hobbistycznie? - Spytał szeptem, mając oczywiście szacunek do miejsca, w jakim się znalazł.
Rzut na czujność
Ostatnio zmieniony przez Levi O'donnel dnia Wto Wrz 03, 2024 9:40 am, w całości zmieniany 2 razy
Hextre
Rezydent
Ekwipunek: neseser sensownych rozmiarów, nóż, lupa, zapalniczka, pióro, kilka jedwabnych woreczków.
Mało kto zwracał uwagę na niego? Ha! Co za obraza! Wszyscy powinni patrzeć tylko i wyłącznie na niego, na to jak lśnił pięknem aż za granicą się zastanawiali pewnie co to za gwiazda w tym Londynie buszuje.
No, ale niech już im będzie. Poprawił płaszcz i wszedł do księgarni, pewny siebie i wyprostowany. Stanął rozejrzał się dookoła, ale musiał przyznać, że był zagubiony jeśli chodzi o układ pomieszczenia i rozłożenie towarów. Nie było więc rady i musiał podejść do kasy.
- Dzień dobry. Szukam książek geologicznych, mineralogia, o kamieniach, minerałach i takie tam. - machnął lekceważąco ręką, rozglądając się nadal, licząc, że może w ostatniej chwili znajdzie wzrokiem to czego szukał i obejdzie się bez pomocy, ale niestety nie wyłapał nic.
Kości
Mało kto zwracał uwagę na niego? Ha! Co za obraza! Wszyscy powinni patrzeć tylko i wyłącznie na niego, na to jak lśnił pięknem aż za granicą się zastanawiali pewnie co to za gwiazda w tym Londynie buszuje.
No, ale niech już im będzie. Poprawił płaszcz i wszedł do księgarni, pewny siebie i wyprostowany. Stanął rozejrzał się dookoła, ale musiał przyznać, że był zagubiony jeśli chodzi o układ pomieszczenia i rozłożenie towarów. Nie było więc rady i musiał podejść do kasy.
- Dzień dobry. Szukam książek geologicznych, mineralogia, o kamieniach, minerałach i takie tam. - machnął lekceważąco ręką, rozglądając się nadal, licząc, że może w ostatniej chwili znajdzie wzrokiem to czego szukał i obejdzie się bez pomocy, ale niestety nie wyłapał nic.
Kości
Universal Person
Universal Person
Universal Person
Przewodnik po świecie, ten, który ma wpływ na pomniejsze wydarzenia.
???
???
???
0
45
21/06/2024
Edward Tucker nie wyglądał na ukontentowanego. Prawdę mówiąc ten mężczyzna rzadko był zadowolony, gdy chodziło o opuszczanie siedziby Zakonu. To nie tak, że nie lubił pracy w terenie – uwielbiał ją, bo w większości przypadków mógł stanowić sam o sobie, jako iż nie było lepszego łowcy istot nadnaturalnych. Tym razem nie chodziło jednak o łapanie i zabijanie, chodziło o pilnowanie i niańczenie, a to krzyczało nieznośnie słowami ‘ostrożnie’ i ‘bez konfliktów’. Wodził więc nieco znużonym spojrzeniem po regałach z książkami, starając się znaleźć cokolwiek przydatnego. Łypał czasem znad swoich okularów w stronę wejścia, obserwując nowo przybyłe twarze. W końcu znalazł wśród nich Levi’ego, który ostatecznie zbliżył się do Tuckera, zaczepiając go. Mężczyzna oparł się na swojej lasce, nachylając się w stronę znajomego członka zakonu bardzo swobodnie.
— A wyglądam, jakbym do poduszki lubił sobie poczytać książki historyczne?
Zaskakujący był fakt, że od Edwarda nie dało się wyczuć alkoholu. Wydawał się trzeźwy, być może temu miał marudną minę i burkliwy ton. O’donnel jednak mógł być pewien, że pod połami płaszcza oprócz broni i piersiówki z wodą święconą, mężczyzna trzyma również taką z alkoholem. — Nie znalazłem jeszcze nic.
Wzrok Tuckera szybko spłynął po postaci Levi’ego, przenosząc się na Hextere. Jeśli ktoś był wyczulony na aurę, która otaczała demony, był to właśnie ten członek zakonu. W końcu polowanie na te sukinsyny było jego najważniejszym zadaniem. Nikły uśmiech pojawił się na zarośniętej twarzy.
@Satqiel @Amirah @Loki @Alexander Huxley @Levi O'donnel @Hextre
— A wyglądam, jakbym do poduszki lubił sobie poczytać książki historyczne?
Zaskakujący był fakt, że od Edwarda nie dało się wyczuć alkoholu. Wydawał się trzeźwy, być może temu miał marudną minę i burkliwy ton. O’donnel jednak mógł być pewien, że pod połami płaszcza oprócz broni i piersiówki z wodą święconą, mężczyzna trzyma również taką z alkoholem. — Nie znalazłem jeszcze nic.
Wzrok Tuckera szybko spłynął po postaci Levi’ego, przenosząc się na Hextere. Jeśli ktoś był wyczulony na aurę, która otaczała demony, był to właśnie ten członek zakonu. W końcu polowanie na te sukinsyny było jego najważniejszym zadaniem. Nikły uśmiech pojawił się na zarośniętej twarzy.
@Satqiel @Amirah @Loki @Alexander Huxley @Levi O'donnel @Hextre
Amirah
Legionista
Sarah Amelia Carstairs
Kindness is a mark of faith, and whoever is not kind has no faith.
26
57
172
0
Ludzka postać: Długie, rudoblond włosy, które w świetle słońca lśnią niczym aureola na prawosławnych ikonach. Tatuaż pomiędzy piersiami na wysokości serca: אֶמֶת, w języku hebrajskim oznacza prawdę. Blizny na plecach, które powstały, gdy osłoniła rannego towarzysza przed odłamkami na polu bitwy. Chodzi z kocią gracją, chociaż lekko utyka na lewą nogę, co jest konsekwencją walk na linii frontu.
Forma przejściowa: Ten sam tatuaż, co w ludzkiej formie, ale wyglądający jak otwarta rana żłobiona nożem. Ubrana zwykle w niebieskie, powłóczyste szaty. Potężne, białozłote skrzydła i długie włosy tej samej barwy.
Forma prawdziwa: Olbrzymi kot o dłuższej, wiecznie zmierzwionej, złotobiałej sierści i pierzastych skrzydłach tej samej barwy, wielkością dorównuje największym koniom pociągowym, a jego pazury są ostrzejsze od chirurgicznych skalpeli.
Forma przejściowa: Ten sam tatuaż, co w ludzkiej formie, ale wyglądający jak otwarta rana żłobiona nożem. Ubrana zwykle w niebieskie, powłóczyste szaty. Potężne, białozłote skrzydła i długie włosy tej samej barwy.
Forma prawdziwa: Olbrzymi kot o dłuższej, wiecznie zmierzwionej, złotobiałej sierści i pierzastych skrzydłach tej samej barwy, wielkością dorównuje największym koniom pociągowym, a jego pazury są ostrzejsze od chirurgicznych skalpeli.
30
29/06/2024
Ekwipunek: pistolet Browning HP, zapasowy magazynek, książeczka wojskowa i dokumenty osobiste, nieśmiertelniki, notes i ołówek
link do rzutu na czujność
To był długi poranek i wyczerpujący. Theodore Hill. Ten człowiek, Widzący na dodatek, mógł posiadać informacje niezbędne do znalezienia Boga. Co więcej, interesował się nim też Zakon, może MI6, ale nie zdążyła przejrzeć archiwów w poszukiwaniu jego teczki.
Amirah stanęła przed księgarnią. Miejsce nie było imponujące, ale z pewnością było dobrze pilnowane. Poprawiła marynarkę od cywilnego uniformu i przystanęła na rogu ulicy, żeby przyjrzeć się księgarni. Po chwili zaczęła się przechadzać w okolicy księgarni, chcąc znaleźć drugie wejście do budynku i dalej do mieszkania Theodore. Z wejściem do środka chciała poczekać na przybycie Satqiela...
A Hextre... został zauważony przez członków Zakonu we wnętrzu księgarni, mieszanie się w to, w tym momencie było nierozważne.
@Alexander Huxley @Satqiel @Hextre @Loki @Levi O'donnel
link do rzutu na czujność
To był długi poranek i wyczerpujący. Theodore Hill. Ten człowiek, Widzący na dodatek, mógł posiadać informacje niezbędne do znalezienia Boga. Co więcej, interesował się nim też Zakon, może MI6, ale nie zdążyła przejrzeć archiwów w poszukiwaniu jego teczki.
Amirah stanęła przed księgarnią. Miejsce nie było imponujące, ale z pewnością było dobrze pilnowane. Poprawiła marynarkę od cywilnego uniformu i przystanęła na rogu ulicy, żeby przyjrzeć się księgarni. Po chwili zaczęła się przechadzać w okolicy księgarni, chcąc znaleźć drugie wejście do budynku i dalej do mieszkania Theodore. Z wejściem do środka chciała poczekać na przybycie Satqiela...
A Hextre... został zauważony przez członków Zakonu we wnętrzu księgarni, mieszanie się w to, w tym momencie było nierozważne.
@Alexander Huxley @Satqiel @Hextre @Loki @Levi O'donnel
Hextre
Rezydent
Niestety książek o minerałach nie było zbyt wiele w tej księgarni, ale sprzedawca pokierował go do jednej z półek, tej przy której stało już dwóch mężczyzn. Zmarszczył nos, czując nadchodzącą interakcję, ale zaraz uśmiechnął się lekko, bo w sumie dobrze, niech patrząc na niego biedaki, na biżuterię, na pierścionki, na przypinki, na idealną skórę dzięki drogim kremom. Był idealny.
Podszedł do nich jak gdyby nigdy nic i stanął zaraz zapatrując się w książki. Huh, no tak, nie powinien się dziwić, że książki o tej tematyce mało kogo interesują, więc nie będą na wyciągnięcie ręki. Do tego jednak wyłapał tytuł jaki go interesował. Dotknął lekko w ramię mężczyznę który miał maskę na twarzy.
- Przepraszam, zdejmie mi Pan tę czerwoną książkę? - zagadał, wskazując na lekturę, zachwycając się w duchu błyskiem srebrnego pierścienia. - Swoją drogą nie jest tu tak zimno by się całkowicie osłaniać. Nie słyszał Pan o tym, jak umarła Kleopatra? Skórę trzeba pokazywać. - może zabrzmiał jak emerytka, ale chłop wyglądał naprawdę podejrzanie taki zakryty, aż było to dziwne, bo co? Chce obrabować księgarnię? Z takim strojem do raczej do banku zaprasza.
Podszedł do nich jak gdyby nigdy nic i stanął zaraz zapatrując się w książki. Huh, no tak, nie powinien się dziwić, że książki o tej tematyce mało kogo interesują, więc nie będą na wyciągnięcie ręki. Do tego jednak wyłapał tytuł jaki go interesował. Dotknął lekko w ramię mężczyznę który miał maskę na twarzy.
- Przepraszam, zdejmie mi Pan tę czerwoną książkę? - zagadał, wskazując na lekturę, zachwycając się w duchu błyskiem srebrnego pierścienia. - Swoją drogą nie jest tu tak zimno by się całkowicie osłaniać. Nie słyszał Pan o tym, jak umarła Kleopatra? Skórę trzeba pokazywać. - może zabrzmiał jak emerytka, ale chłop wyglądał naprawdę podejrzanie taki zakryty, aż było to dziwne, bo co? Chce obrabować księgarnię? Z takim strojem do raczej do banku zaprasza.
Levi O'donnel
Uczeń
Z początku nie zwrócił większej uwagi na nowego przybyłego, będąc skupionym na samym Tuckerze. Zakapior nie był dzisiaj w dobrym humorze i jeśli trzeźwość miała być częściowym powodem to wcale się nie dziwił. Mężczyzna po prostu lepiej funkcjonował po spożyciu alkoholu, zupełnie jak legendy o pijanych mistrzach sztuk walki.
- Racja. Szukaj dalej, Ed. Może znajdziesz taką, co ma wysokoprocentową zawartość. - Levi parsknął przez nos w odpowiedzi. Tym samym, wypowiadając niewinny żart, wpadł mu pomysł na potencjalny prezent dla Tuckera na urodziny. O'donnel skinął głową na oficjalną odpowiedź.
- Będę od ciebie potrzebować... Coś. - Odkaszlnął, jakby czas i miejsce były odpowiednie na rozmowy o broniach palnych, ale nie dokończył - choć nie zamierzał mówić o tym w dosłowny sposób - gdyż poczuł na sobie dotyk. Levi obrócił głowę w stronę jegomościa i spojrzał w dół, zważywszy na różnice we wzroście, po czym dopiero teraz poczuł, że coś mu w nieznajomym nie pasowało. Łowca chciał być nawet miły, nie z samej grzeczności co z wychowania...
Levi sięgnął po książkę. Nie tą czerwoną, a niebieską. Podał ją nieznajomemu.
- Proszę. - Rzekł, nie odpowiadając na pytanie ani uwagi o Kleopatrach i jakimś tam odsłanianiu skóry.
- Racja. Szukaj dalej, Ed. Może znajdziesz taką, co ma wysokoprocentową zawartość. - Levi parsknął przez nos w odpowiedzi. Tym samym, wypowiadając niewinny żart, wpadł mu pomysł na potencjalny prezent dla Tuckera na urodziny. O'donnel skinął głową na oficjalną odpowiedź.
- Będę od ciebie potrzebować... Coś. - Odkaszlnął, jakby czas i miejsce były odpowiednie na rozmowy o broniach palnych, ale nie dokończył - choć nie zamierzał mówić o tym w dosłowny sposób - gdyż poczuł na sobie dotyk. Levi obrócił głowę w stronę jegomościa i spojrzał w dół, zważywszy na różnice we wzroście, po czym dopiero teraz poczuł, że coś mu w nieznajomym nie pasowało. Łowca chciał być nawet miły, nie z samej grzeczności co z wychowania...
Levi sięgnął po książkę. Nie tą czerwoną, a niebieską. Podał ją nieznajomemu.
- Proszę. - Rzekł, nie odpowiadając na pytanie ani uwagi o Kleopatrach i jakimś tam odsłanianiu skóry.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
111
21/06/2024
Okolica była spokojna, ale być może coś w niej pozostawało nie tak. Levi jeszcze przed wejściem do księgarni mógł poczuć się obserwowany. Przez moment wydało mu się, że kątem oka zauważył jakąś postać zwróconą twarzą prosto na niego, ale kiedy tylko spróbował się obejrzeć, nikogo takiego już nie było.
Hextre również miał wrażenie, że jakieś oczy są w niego wlepione, ale nie mógł znaleźć żadnego potencjalnego źródła. Może to tylko jakiś zazdrośnik albo wścibskie dziecko.
Już od wejścia O'donnel mógł poczuć na sobie kolejne uważne spojrzenie, tym razem z całkiem znanego i oczywistego źródła. Księgarz nie wyglądał na zachwyconego jego obecnością, ale nie odezwał się.
Pojawienie się kolejnych gości nie byłoby wcale dziwne, gdyby nie fakt, że przyszło ich naraz całkiem sporo. William zerknął za siebie na zegar, jakby upewniając się, że jest taka godzina, jaką pamiętał. Zaraz jednak spojrzał na Vincenta.
— Geologia... — wymruczał i zastanowił się przez moment, gładząc dłonią brodę. — To będzie regał B-16, półka piąta, o, w tamtą stronę. — Wskazał palcem gdzieś na prawo, mniej więcej trasę przez środek księgarni.
Rzucanie okiem niestety nie na wiele się w tej chwili zdało, półki wyglądały normalnie, a wszelkie szufladki i tak były pozamykane.
Na zewnątrz Amirah nie musiała długo szukać, głównie dlatego, że sam budynek nie był bardzo duży. Minęła wejście i z drugiego boku kamienicy dostrzegła wklejoną w dawną wąską uliczkę zapewne klatkę schodową. Pnące się po ścianie w górę luksfery jasno dawały znać, że nie jest to przestrzeń mieszkalna.
Wciąż brakowało jej towarzysza, wokół ani widu ani słychu.
@Levi O'donnel @Hextre @Amirah @Satqiel @Loki @Universal Person
Hextre również miał wrażenie, że jakieś oczy są w niego wlepione, ale nie mógł znaleźć żadnego potencjalnego źródła. Może to tylko jakiś zazdrośnik albo wścibskie dziecko.
Już od wejścia O'donnel mógł poczuć na sobie kolejne uważne spojrzenie, tym razem z całkiem znanego i oczywistego źródła. Księgarz nie wyglądał na zachwyconego jego obecnością, ale nie odezwał się.
Pojawienie się kolejnych gości nie byłoby wcale dziwne, gdyby nie fakt, że przyszło ich naraz całkiem sporo. William zerknął za siebie na zegar, jakby upewniając się, że jest taka godzina, jaką pamiętał. Zaraz jednak spojrzał na Vincenta.
— Geologia... — wymruczał i zastanowił się przez moment, gładząc dłonią brodę. — To będzie regał B-16, półka piąta, o, w tamtą stronę. — Wskazał palcem gdzieś na prawo, mniej więcej trasę przez środek księgarni.
Rzucanie okiem niestety nie na wiele się w tej chwili zdało, półki wyglądały normalnie, a wszelkie szufladki i tak były pozamykane.
Na zewnątrz Amirah nie musiała długo szukać, głównie dlatego, że sam budynek nie był bardzo duży. Minęła wejście i z drugiego boku kamienicy dostrzegła wklejoną w dawną wąską uliczkę zapewne klatkę schodową. Pnące się po ścianie w górę luksfery jasno dawały znać, że nie jest to przestrzeń mieszkalna.
Wciąż brakowało jej towarzysza, wokół ani widu ani słychu.
@Levi O'donnel @Hextre @Amirah @Satqiel @Loki @Universal Person
Hextre
Rezydent
Został pokierowany i poszedł zgodnie z instrukcjami, cały czas mając to dziwne wrażenie bycia obserwowanym. Nie był zaskoczony, bo w końcu wiedzieli, że będą tu gdzieś widzący, nawet wiedział gdzie, jednak czy to oni się patrzyli? Chyba nie.
Nie dostał odepchnięty, czy jakkolwiek ofukany, co sprawiło, że od razu zrobiło mu się miło. No proszę, czyli go nie poznał? Możliwe.
Z uśmiechem patrzył na mężczyznę, który wyciągnął się po książkę. Dopiero kiedy dostał ją w ręce nie spojrzał na okładkę i nie mógł oderwać od niej oczu. Minęła sekunda, dwie, trzy. Zmieszany popatrzył na mężczyznę.
- Oh… Czy jest Pan jednym z tych... - nachylił się lekko do niego, zadzierając przy tym głowę przez różnicę wzrostu. - ...no wie Pan. - poruszył brwiami porozumiewawczo, prostując się do swojej pozycji. - Jeśli to nie problem, to... Nadal bym poprosił czerwoną książkę, ta jest niebieska, ale też obejmuje temat jaki mnie interesuje. - popatrzył na półkę. - Czerwona to ta szósta od prawej. - pokierował go licząc na jego pomoc jeszcze raz. Niech się nie zraża!
Nie dostał odepchnięty, czy jakkolwiek ofukany, co sprawiło, że od razu zrobiło mu się miło. No proszę, czyli go nie poznał? Możliwe.
Z uśmiechem patrzył na mężczyznę, który wyciągnął się po książkę. Dopiero kiedy dostał ją w ręce nie spojrzał na okładkę i nie mógł oderwać od niej oczu. Minęła sekunda, dwie, trzy. Zmieszany popatrzył na mężczyznę.
- Oh… Czy jest Pan jednym z tych... - nachylił się lekko do niego, zadzierając przy tym głowę przez różnicę wzrostu. - ...no wie Pan. - poruszył brwiami porozumiewawczo, prostując się do swojej pozycji. - Jeśli to nie problem, to... Nadal bym poprosił czerwoną książkę, ta jest niebieska, ale też obejmuje temat jaki mnie interesuje. - popatrzył na półkę. - Czerwona to ta szósta od prawej. - pokierował go licząc na jego pomoc jeszcze raz. Niech się nie zraża!
Satqiel
Legionista
Ekwipunek: Narzędzia do zawodu monter/elektryk, lornetka, latarka na dynamo, paczuszka z petardami, łom i torba/worek na to wszystko
Najwyraźniej odrobinę spóźniony pojawił się w okolicy, biorąc pod uwagę, że musiał doszukać się gdzie jest jego koleżanka, a wewnątrz budynku już znajdował się błyskający na czerwono jegomość. Czyli akcja poszła do przodu bez niego. Musiał nadrobić swoje. Wpierw począł rozglądać się w terenie by wyłapać swoją towarzyszkę, która to najwyraźniej obeszła budynek. Jak tylko załapał ją wzrokiem zbliżył się do niej raptownie z uśmiechem na twarzy.
- Dobry wieczór Pani Detektyw. Widzę, że już coś planujesz, także postaram się pomóc na ile to możliwe. Pytanie jednak szybkie z mojej strony: czy rozważałaś wejście od strony dachu? Nie jest to dla nas trudne w końcu. - Zagadał do niej telepatycznie, po czym zaczął samemu się rozglądać nad sobą czy wlot w taki sposób wchodził w możliwość.
Link do testu na czujność: https://sweet-urge.forumpolish.com/t39p40-kostki
Najwyraźniej odrobinę spóźniony pojawił się w okolicy, biorąc pod uwagę, że musiał doszukać się gdzie jest jego koleżanka, a wewnątrz budynku już znajdował się błyskający na czerwono jegomość. Czyli akcja poszła do przodu bez niego. Musiał nadrobić swoje. Wpierw począł rozglądać się w terenie by wyłapać swoją towarzyszkę, która to najwyraźniej obeszła budynek. Jak tylko załapał ją wzrokiem zbliżył się do niej raptownie z uśmiechem na twarzy.
- Dobry wieczór Pani Detektyw. Widzę, że już coś planujesz, także postaram się pomóc na ile to możliwe. Pytanie jednak szybkie z mojej strony: czy rozważałaś wejście od strony dachu? Nie jest to dla nas trudne w końcu. - Zagadał do niej telepatycznie, po czym zaczął samemu się rozglądać nad sobą czy wlot w taki sposób wchodził w możliwość.
Link do testu na czujność: https://sweet-urge.forumpolish.com/t39p40-kostki
Universal Person
Universal Person
Universal Person
Przewodnik po świecie, ten, który ma wpływ na pomniejsze wydarzenia.
???
???
???
0
45
21/06/2024
Edward puścił komentarz o wysokoprocentowej zawartości mimo uszu. Być może w innych okolicznościach jego reakcja byłaby nieco bardziej emocjonalna, ale cóż, znajdowali się w pracy. Być może Tucker był pijakiem, ale jeśli chciał wykazywał się profesjonalizmem.
— Świetnie, coś może poczekać. Dużo ludzi potrzebuje ode mnie wielu rzeczy, ustaw się w kolejce.
Łowca rozmawiał ze swoim towarzyszem cichym tonem, ale jego oczy nie spoglądały na znajomą twarz. Śledziły za to dokładnie teren biblioteki, szczególnie często zahaczając o postać Hextere. Przeczucie rzadko myliło Tuckera, tym razem nie mogło być inaczej. Im bliżej nich znajdował się mężczyzna, tym cięższa stawała się manierka z wodą święconą ukryta w połach płaszcza. Mimo wszystko byli w miejscu bardzo publicznym, dlatego jedyne co pozostało Edwardowi to gra. Cóż, mógł grać.
Prośba nieznajomego została zlekceważona przez Levi’ego. Czerwona książka zamiast niebieskiej. Kącik ust Mistrza Cechu Łowców zadrżał lekko.
— Przepraszam za mojego towarzysza — odezwał się w końcu, trącają Levi’ego laską w piszczel. Nie starał się być delikatny, bo i czemu miałby to robić. — Już podaję panu książkę. Szósta od prawej.
Ciężka dłoń Tuckera przebiegła po grzbietach kolejnych pozycji. W końcu złapał za jedną z nich, podając w stronę Hextere książkę. Okładka bynajmniej nie była czerwona, a brudnozielona.
@Amirah @Loki @Alexander Huxley @Levi O'donnel @Hextre @Satqiel
— Świetnie, coś może poczekać. Dużo ludzi potrzebuje ode mnie wielu rzeczy, ustaw się w kolejce.
Łowca rozmawiał ze swoim towarzyszem cichym tonem, ale jego oczy nie spoglądały na znajomą twarz. Śledziły za to dokładnie teren biblioteki, szczególnie często zahaczając o postać Hextere. Przeczucie rzadko myliło Tuckera, tym razem nie mogło być inaczej. Im bliżej nich znajdował się mężczyzna, tym cięższa stawała się manierka z wodą święconą ukryta w połach płaszcza. Mimo wszystko byli w miejscu bardzo publicznym, dlatego jedyne co pozostało Edwardowi to gra. Cóż, mógł grać.
Prośba nieznajomego została zlekceważona przez Levi’ego. Czerwona książka zamiast niebieskiej. Kącik ust Mistrza Cechu Łowców zadrżał lekko.
— Przepraszam za mojego towarzysza — odezwał się w końcu, trącają Levi’ego laską w piszczel. Nie starał się być delikatny, bo i czemu miałby to robić. — Już podaję panu książkę. Szósta od prawej.
Ciężka dłoń Tuckera przebiegła po grzbietach kolejnych pozycji. W końcu złapał za jedną z nich, podając w stronę Hextere książkę. Okładka bynajmniej nie była czerwona, a brudnozielona.
@Amirah @Loki @Alexander Huxley @Levi O'donnel @Hextre @Satqiel
Loki
Herold
Czujność/Percepcja
Rzut na czujność.
Rzut na czujność.
Ekwipunek: portfel, paczka papierosów, zapalniczka i rewolwer z dodatkowymi nabojami.
Stał kawałek dalej i palił papierosa. Widział, jak powoli zbiera się towarzystwo, które miało wziąć udział w tej misji. Zauważył, że anioły z jakiegoś dziwnego powodu wolą wejść od dupy strony, zamiast otwarcie udać się do sklepu i tam spróbować coś zdziałać. Było to na swój sposób ciekawe, może właśnie dlatego, po zgaszeniu papierosa udał się właśnie za nimi do tylnego wejścia.
- Nie przyda się wam pomoc, kogoś kto w razie kłopotów może się wyłgać jakimś miłym kłamstwem? - Rzucił wesoło do pary skrzydlatych. Uśmiechnął się również przyjaźnie, oczywiście jak go odeślą, to pójdzie do księgarni, ale na razie próbował swojego szczęścia z nimi.
Admin
Admin
The member 'Loki' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 7, 6, 8, 5
'k10' : 7, 6, 8, 5
Amirah
Legionista
Sarah Amelia Carstairs
Kindness is a mark of faith, and whoever is not kind has no faith.
26
57
172
0
Ludzka postać: Długie, rudoblond włosy, które w świetle słońca lśnią niczym aureola na prawosławnych ikonach. Tatuaż pomiędzy piersiami na wysokości serca: אֶמֶת, w języku hebrajskim oznacza prawdę. Blizny na plecach, które powstały, gdy osłoniła rannego towarzysza przed odłamkami na polu bitwy. Chodzi z kocią gracją, chociaż lekko utyka na lewą nogę, co jest konsekwencją walk na linii frontu.
Forma przejściowa: Ten sam tatuaż, co w ludzkiej formie, ale wyglądający jak otwarta rana żłobiona nożem. Ubrana zwykle w niebieskie, powłóczyste szaty. Potężne, białozłote skrzydła i długie włosy tej samej barwy.
Forma prawdziwa: Olbrzymi kot o dłuższej, wiecznie zmierzwionej, złotobiałej sierści i pierzastych skrzydłach tej samej barwy, wielkością dorównuje największym koniom pociągowym, a jego pazury są ostrzejsze od chirurgicznych skalpeli.
Forma przejściowa: Ten sam tatuaż, co w ludzkiej formie, ale wyglądający jak otwarta rana żłobiona nożem. Ubrana zwykle w niebieskie, powłóczyste szaty. Potężne, białozłote skrzydła i długie włosy tej samej barwy.
Forma prawdziwa: Olbrzymi kot o dłuższej, wiecznie zmierzwionej, złotobiałej sierści i pierzastych skrzydłach tej samej barwy, wielkością dorównuje największym koniom pociągowym, a jego pazury są ostrzejsze od chirurgicznych skalpeli.
30
29/06/2024
Cóż... Rozpoznanie mogło pójść lepiej, a na pewno mogłaby być bardziej uważna, skoro Satqielowi udało się do niej podejść bez zwracania na siebie uwagi.
-Pani Detektyw to niezbyt precyzyjne określenie, ale w kontakcie z Zakonem możemy używać tego określenia... - W końcu wątpiła, żeby jej ludzcy przełożeni byli zachwyceni tym, że wszędzie chwali się przynależnością do wywiadu brytyjskiej armii.
-Moglibyśmy tam wlecieć, ale to mogłoby zwrócić uwagę Zakonu, jeśli mają czujki ustawione poza księgarnią. Na ich miejscu obstawiłabym też okolice, a nie tylko wnętrze budynku. - Komunikacja telepatyczna z pewnością była przydatna w tym momencie, chociaż z boku też mogłoby to wyglądać dość dziwnie...
- Gardzę kłamstwem, ale nakazano nam współpracować, więc przyjmę pomoc w razie potrzeby. - Zmierzyła Lokiego wzrokiem i wzruszyła ramionami. To nie był czas na umoralniające pogaduszki.
- W środku jest co najmniej dwóch mężczyzn z Zakonu i... twój kolega. - przekazała bardzo skrótowo obraz sytuacji - Chcę znaleźć inną drogę do mieszkania Theodore'a, żeby ich ominąć. Z piekielnymi Zakon raczej nie będzie chciał negocjować.
@Mistrz Gry @Loki @Satqiel @Hextre @Levi O'donnel @Alexander Huxley
-Pani Detektyw to niezbyt precyzyjne określenie, ale w kontakcie z Zakonem możemy używać tego określenia... - W końcu wątpiła, żeby jej ludzcy przełożeni byli zachwyceni tym, że wszędzie chwali się przynależnością do wywiadu brytyjskiej armii.
-Moglibyśmy tam wlecieć, ale to mogłoby zwrócić uwagę Zakonu, jeśli mają czujki ustawione poza księgarnią. Na ich miejscu obstawiłabym też okolice, a nie tylko wnętrze budynku. - Komunikacja telepatyczna z pewnością była przydatna w tym momencie, chociaż z boku też mogłoby to wyglądać dość dziwnie...
- Gardzę kłamstwem, ale nakazano nam współpracować, więc przyjmę pomoc w razie potrzeby. - Zmierzyła Lokiego wzrokiem i wzruszyła ramionami. To nie był czas na umoralniające pogaduszki.
- W środku jest co najmniej dwóch mężczyzn z Zakonu i... twój kolega. - przekazała bardzo skrótowo obraz sytuacji - Chcę znaleźć inną drogę do mieszkania Theodore'a, żeby ich ominąć. Z piekielnymi Zakon raczej nie będzie chciał negocjować.
@Mistrz Gry @Loki @Satqiel @Hextre @Levi O'donnel @Alexander Huxley
Levi O'donnel
Uczeń
Levi miewał na sobie spojrzeń wielu ludzi i nieludzi. Rzeczywiście może mu coś mignęło kątem oka, jednak tym razem intuicja podpowiadała mu, aby tego nie ignorować. Miał to na uwadze z tyłu głowy.
Z Tuckerem nie zamierzał się przekomarzać, bo rzeczywiście znajdowali się w pracy. Jednak zanotował mentalnie, że będzie musiał przyspieszyć kolejkę w odpowiedni sposób. Najprawdopodobniej książka z wysokoprocentową zawartością nie poczeka do jego urodzin - na tę myśl O'donnel uśmiechnął się do siebie, co pozostało niezauważone pod jego okryciem.
Do nieznajomego miał się już odezwać, ale dostał w piszczel. Wypuścił z ust lekko stłumiony pomruk, ale stał twardo, podążając wzrokiem za wyciągniętą ręką Tuckera w stronę książki. Widząc, jaką złapał, posłał mu spojrzenie pełne aprobaty. Naprawdę żałował, że znajdowali się w pracy. Miał w zanadrzu dalszą część zabawy.
W końcu odszedł od dwójki, zostawiając Edwarda z nieznajomym. Skierował się w stronę zabytkowego globusa. Miał tylko nadzieję, że nie był aż tak zabytkowy, że dotknięcie palcem by go zniszczyło.
Musiał sprawdzić. Pac. Przekręcił globus.
Z Tuckerem nie zamierzał się przekomarzać, bo rzeczywiście znajdowali się w pracy. Jednak zanotował mentalnie, że będzie musiał przyspieszyć kolejkę w odpowiedni sposób. Najprawdopodobniej książka z wysokoprocentową zawartością nie poczeka do jego urodzin - na tę myśl O'donnel uśmiechnął się do siebie, co pozostało niezauważone pod jego okryciem.
Do nieznajomego miał się już odezwać, ale dostał w piszczel. Wypuścił z ust lekko stłumiony pomruk, ale stał twardo, podążając wzrokiem za wyciągniętą ręką Tuckera w stronę książki. Widząc, jaką złapał, posłał mu spojrzenie pełne aprobaty. Naprawdę żałował, że znajdowali się w pracy. Miał w zanadrzu dalszą część zabawy.
W końcu odszedł od dwójki, zostawiając Edwarda z nieznajomym. Skierował się w stronę zabytkowego globusa. Miał tylko nadzieję, że nie był aż tak zabytkowy, że dotknięcie palcem by go zniszczyło.
Musiał sprawdzić. Pac. Przekręcił globus.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
111
21/06/2024
W księgarni zrobił się już mały tłumek gości. Pomyślałby kto, że społeczeństwo chce się edukować i rozwijać, niestety byłby to trochę mylny wniosek. Chłopiec stojący przy komiksach zawiesił na Hextre i jego chwilowych towarzyszach swój uważny wzrok. Nie był w tym pierwszy, ale z pewnością on nie krył się ze swoją ciekawością.
Młoda pani domu powoli sunęła w ich stronę, śledząc wzrokiem bardziej wysokie półki aniżeli towarzystwo. Właśnie dlatego prawie potrąciła Levi'a.
— Przepraszam... — rzuciła cicho, jeszcze zanim na niego spojrzała, a jak już spojrzała, tak zrezygnowała z kolejnych tłumaczeń i szybko odwróciła się z powrotem do książek. Nosiła obcasy, ale i tak brakowało jej paru centymetrów, więc stanąwszy zgrabnie na palcach, sama dzielnie sobie poradziła ze zdjęciem książki. Tej czerwonej. Najwyraźniej dla siebie, bo zapatrzyła się w okładkę, a potem otwarła na losowej stronie.
Globus w barwach sepii wyglądał na drugą połowę XIX wieku, a przynajmniej na taki był stylizowany. Ruszył się trochę topornie, zapewne trochę zabrudzony warstewką kurzu w zawiasach. Uwagę O'donnela w zasadzie bez trudu przykuło przebarwienie, ciemniejsza bura plama w miejscu południowej Anglii, jakby ktoś przyłożył tam brudny paluch. Tam też, w samym środku plamy dorysowano ołówkiem jakiś bazgroł: ꞰḲ
Obserwując bibliotekę, Loki miał pewność, że sam też jest obserwowany. Przez czyje oczy, to pozostawało zagadką, choć pewnie wiele mógł się domyślić.
Satqiel również czuł na sobie uważne spojrzenie, a przynajmniej coś w tym stylu, jednak ciężko mu było określić, z której strony. Być może był to jakiś znudzony sąsiad w jednym z okolicznych okien, a może jednak łowcy pilnowali księgarni lepiej niż na pierwszy rzut oka.
Wejście przez dach prawdopodobnie byłoby możliwe. Nawet jeśli nie było tam klapy strychowej, to było takowe okno wychodzące prostopadle do drzwi wejściowych. Czy jednak warto było zwracać na siebie uwagę wszystkich przechodniów?
@Levi O'donnel @Loki @Hextre @Amirah @Satqiel
Młoda pani domu powoli sunęła w ich stronę, śledząc wzrokiem bardziej wysokie półki aniżeli towarzystwo. Właśnie dlatego prawie potrąciła Levi'a.
— Przepraszam... — rzuciła cicho, jeszcze zanim na niego spojrzała, a jak już spojrzała, tak zrezygnowała z kolejnych tłumaczeń i szybko odwróciła się z powrotem do książek. Nosiła obcasy, ale i tak brakowało jej paru centymetrów, więc stanąwszy zgrabnie na palcach, sama dzielnie sobie poradziła ze zdjęciem książki. Tej czerwonej. Najwyraźniej dla siebie, bo zapatrzyła się w okładkę, a potem otwarła na losowej stronie.
Globus w barwach sepii wyglądał na drugą połowę XIX wieku, a przynajmniej na taki był stylizowany. Ruszył się trochę topornie, zapewne trochę zabrudzony warstewką kurzu w zawiasach. Uwagę O'donnela w zasadzie bez trudu przykuło przebarwienie, ciemniejsza bura plama w miejscu południowej Anglii, jakby ktoś przyłożył tam brudny paluch. Tam też, w samym środku plamy dorysowano ołówkiem jakiś bazgroł: ꞰḲ
Obserwując bibliotekę, Loki miał pewność, że sam też jest obserwowany. Przez czyje oczy, to pozostawało zagadką, choć pewnie wiele mógł się domyślić.
Satqiel również czuł na sobie uważne spojrzenie, a przynajmniej coś w tym stylu, jednak ciężko mu było określić, z której strony. Być może był to jakiś znudzony sąsiad w jednym z okolicznych okien, a może jednak łowcy pilnowali księgarni lepiej niż na pierwszy rzut oka.
Wejście przez dach prawdopodobnie byłoby możliwe. Nawet jeśli nie było tam klapy strychowej, to było takowe okno wychodzące prostopadle do drzwi wejściowych. Czy jednak warto było zwracać na siebie uwagę wszystkich przechodniów?
@Levi O'donnel @Loki @Hextre @Amirah @Satqiel
Hextre
Rezydent
Czy on się właśnie zakochał? Bardzo możliwe! Ale żeby w dwóch chłopach na raz? Zwariował.
Kolejna zła książka jedynie poszerzyła jego uśmiech, był kompletnie rozczulony, aż ułożył dłoń na sercu nim odebrał lekturę, bo odebrał ją, nie miał zamiaru odtrącać jej tylko ze względu na jej kolor.
- To nadal nie ten kolor, ale doceniam starania, to urocze. - posłał mu czułe spojrzenie i zaraz stanął z nim ramię w ramię. - Pomogę może, hm? Tak będzie łatwiej. Podniesiesz rękę i będziemy liczyć razem. - obrócił się jeszcze w stronę zamaskowanego mężczyzny. - Kochany, podejdziesz i pomożesz koledze? W końcu nie zostawia się swoich gdy wymagają wsparcia, nieprawdaż? - nawołał mężczyznę chcąc by podszedł. Dadzą radę, w końcu do trzech razy sztuka. Szkoda tylko, bo ta gra coraz bardziej mu się podobała.
@Universal Person @Levi O'donnel
Kolejna zła książka jedynie poszerzyła jego uśmiech, był kompletnie rozczulony, aż ułożył dłoń na sercu nim odebrał lekturę, bo odebrał ją, nie miał zamiaru odtrącać jej tylko ze względu na jej kolor.
- To nadal nie ten kolor, ale doceniam starania, to urocze. - posłał mu czułe spojrzenie i zaraz stanął z nim ramię w ramię. - Pomogę może, hm? Tak będzie łatwiej. Podniesiesz rękę i będziemy liczyć razem. - obrócił się jeszcze w stronę zamaskowanego mężczyzny. - Kochany, podejdziesz i pomożesz koledze? W końcu nie zostawia się swoich gdy wymagają wsparcia, nieprawdaż? - nawołał mężczyznę chcąc by podszedł. Dadzą radę, w końcu do trzech razy sztuka. Szkoda tylko, bo ta gra coraz bardziej mu się podobała.
@Universal Person @Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Mruknął pod nosem "ups", kiedy został potrącony przez drobną kobietę. Nawet uniósł przy tym ręce w odruchu.
- Nic się nie stało. - Odpowiedział głośniej pomimo jej speszenia. Całe szczęście, nie pokazała bardziej żywiołowych reakcji. Słowa demona zignorował, już raz dostał laską po piszczeli od Edwarda. Nie mógł dać się sprowokować do robienia szopek w miejscu pracy.
Wzrok skupił na globusie. Obrócił go i ustawiał mapą Anglią do niego. Zawiesił spojrzenie na zabrudzonym miejscu i na symbolu na środku. Mruknął coś pod nosem i wyprostował się, chcąc odnaleźć obecnego właściciela księgarni. Podszedł do Williama. Odchrząknął, zanim się odezwał.
- Przepraszam. Interesowałoby mnie coś z gatunku medycyny, dokładniej anatomii, choć inne książki zakrawające o medycynę również mnie interesują. - Zagaił, spoglądając na starszego mężczyznę ciemnymi tęczówkami. - Miałby pan coś godnego polecenia?
- Nic się nie stało. - Odpowiedział głośniej pomimo jej speszenia. Całe szczęście, nie pokazała bardziej żywiołowych reakcji. Słowa demona zignorował, już raz dostał laską po piszczeli od Edwarda. Nie mógł dać się sprowokować do robienia szopek w miejscu pracy.
Wzrok skupił na globusie. Obrócił go i ustawiał mapą Anglią do niego. Zawiesił spojrzenie na zabrudzonym miejscu i na symbolu na środku. Mruknął coś pod nosem i wyprostował się, chcąc odnaleźć obecnego właściciela księgarni. Podszedł do Williama. Odchrząknął, zanim się odezwał.
- Przepraszam. Interesowałoby mnie coś z gatunku medycyny, dokładniej anatomii, choć inne książki zakrawające o medycynę również mnie interesują. - Zagaił, spoglądając na starszego mężczyznę ciemnymi tęczówkami. - Miałby pan coś godnego polecenia?
Satqiel
Legionista
No proszę. A któż to taki byczy na niego spojrzeniem? I to jeszcze tak, że nie sposób znaleźć źródła? Irytujące. Nie ułatwiało to zadania, no ale nie przyszedł tutaj licząc na to, że będzie łatwo.
- Skoro obserwują budynek oraz okolice to myślę, że trzeba im to utrudnić. Najłatwiej byłoby nam to zrobić w nocy, ba, mam nawet sprzęt do tego. Ale skoro już tu jesteśmy, a koła zębate ruszyły się z racji pobytu demona w księgarni... myślę, że warto to wykorzystać. A tego nowego jegomościa można wziąć jako odwrócenie uwagi, być może ściągnie on z nas wzrok który tak nas dyba... w każdym razie zdaje się na twoją decyzje. - Powiedział telepatycznie do koleżanki, po czym skierował swoje kroki w kierunku eleganckiego demonika.
- Kłamstwem czy nie, twoja pomoc z pewnością się przyda. Kto wie, może twa śliczna buźka skrywa w sobie więcej talentów niż tylko efemerydy. Myślisz, że dałbyś radę jakoś ściągnąć z nas nieproszone spojrzenie, byśmy mogli trochę poszperać? - Zarzucił do Lokiego klepiąc go po ramieniu zachęcająco.
- Skoro obserwują budynek oraz okolice to myślę, że trzeba im to utrudnić. Najłatwiej byłoby nam to zrobić w nocy, ba, mam nawet sprzęt do tego. Ale skoro już tu jesteśmy, a koła zębate ruszyły się z racji pobytu demona w księgarni... myślę, że warto to wykorzystać. A tego nowego jegomościa można wziąć jako odwrócenie uwagi, być może ściągnie on z nas wzrok który tak nas dyba... w każdym razie zdaje się na twoją decyzje. - Powiedział telepatycznie do koleżanki, po czym skierował swoje kroki w kierunku eleganckiego demonika.
- Kłamstwem czy nie, twoja pomoc z pewnością się przyda. Kto wie, może twa śliczna buźka skrywa w sobie więcej talentów niż tylko efemerydy. Myślisz, że dałbyś radę jakoś ściągnąć z nas nieproszone spojrzenie, byśmy mogli trochę poszperać? - Zarzucił do Lokiego klepiąc go po ramieniu zachęcająco.
Ostatnio zmieniony przez Satqiel dnia Sob Wrz 07, 2024 8:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|