1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+4
Hextre
Levi O'donnel
Mistrz Gry
Admin
8 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Księgarnia 'Silent Hill'
Księgarnia Theodora Hill'a, tajemniczego Widzącego, który wydaje się być kluczem do odnalezienia Boga. Przed jego zniknięciem można był w tym miejscu nabyć wiele interesujących tytułów, często niedostępnych w innych miejscach. Obecnie księgarnia została przejęta przez Łowców, którzy szukają istotnych wskazówek na temat aktualnego miejsca pobytu Hilla. Nad księgarnią znajduje się niewielkie mieszkanko Widzącego.
Zakon pilnuje miejsca na tyle skrupulatnie, że ciężko jest dostać się do środka, szczególnie jeśli jest się istotą nadnaturalną.
Zakon pilnuje miejsca na tyle skrupulatnie, że ciężko jest dostać się do środka, szczególnie jeśli jest się istotą nadnaturalną.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Ciężko byłoby ustalić współrzędne, gdyż rysunek przykrywał spory obszar południowej Anglii, jednak jego centrum znajdowało się mniej więcej na Londynie.
William tymczasem zdobył gumkę i zaczął pozbywać się brzydkiego bohomaza ze swojej historycznej perełki. W zasadzie największy problem stanowiła tu ciemna plama, na którą starzec mamrotał pod nosem.
— Jakie znowu atrakcje? — prychnął Will, odwracając się od delikatnie mazanego globusa. Zmarszczył brwi, spoglądając na O'donnela, potem przeniósł wzrok na okno i owe brwi uniósł. — Na wszystkich świętych!... — Podszedł szybko do okna, nie bardzo dowierzając w to, co widział. — Jeszcze kolejnego mi tutaj... Niee, tego już za wiele! — oznajmił groźnie i z impetem odłożył na biurko gumkę do mazania, by wyjść na zewnątrz. — Hej, panowie na służbie czy przerwie?! — dało się jeszcze słyszeć, nim drzwi księgarni nie zamknęły się same z siebie.
Levi został sam.
Uratowana panna cofnęła się za swojego bohatera, a potem jeszcze parę kroków w tył, ale nie odchodziła całkiem. Najwyraźniej jej ciekawość wygrała z zażenowaniem sytuacją, natomiast wokół już zebrał się luźny tłum gapiów.
— Też coś! — wtrącił się młodzieniec. — U was w USA też porywa się panny do tańca, nawet jeśli tego nie chcą?
— Co za zwyczaje! — oburzyła się jakaś starsza kobiecina w kapeluszu.
— Spokój, spokój... — policjant machał rękoma na ludzi, ale niewiele mógł zdziałać.
Wtedy też nadbiegł zniecierpliwiony exwłaściciel księgarni.
— Proszę coś z tym zrobić, tu jest poważny lokal, a nie rynek dla muzykantów — dodał, zanim jeszcze mundurowy odniósł się do jego oskarżeń o bycie na przerwie.
— Proszę się uspokoić, tylko dodaje pan zbiegowiska — ofukał go i machnął ręką na kogoś, kto zatarasował jezdnię, a potem zwrócił się do Lokiego. — Zakłóca pan spokój w miejscu publicznym, za to jest mandat, drogi panie. Proszę o dokumenty — oznajmił tak fachowo, jak tylko umiał, kiedy ludzie nadal szemrali między sobą. Zaraz i zerknął na nich. — Każdy, kto będzie tu stać, otrzyma mandat, rozejść się!
@Levi O'donnel @Loki
William tymczasem zdobył gumkę i zaczął pozbywać się brzydkiego bohomaza ze swojej historycznej perełki. W zasadzie największy problem stanowiła tu ciemna plama, na którą starzec mamrotał pod nosem.
— Jakie znowu atrakcje? — prychnął Will, odwracając się od delikatnie mazanego globusa. Zmarszczył brwi, spoglądając na O'donnela, potem przeniósł wzrok na okno i owe brwi uniósł. — Na wszystkich świętych!... — Podszedł szybko do okna, nie bardzo dowierzając w to, co widział. — Jeszcze kolejnego mi tutaj... Niee, tego już za wiele! — oznajmił groźnie i z impetem odłożył na biurko gumkę do mazania, by wyjść na zewnątrz. — Hej, panowie na służbie czy przerwie?! — dało się jeszcze słyszeć, nim drzwi księgarni nie zamknęły się same z siebie.
Levi został sam.
Uratowana panna cofnęła się za swojego bohatera, a potem jeszcze parę kroków w tył, ale nie odchodziła całkiem. Najwyraźniej jej ciekawość wygrała z zażenowaniem sytuacją, natomiast wokół już zebrał się luźny tłum gapiów.
— Też coś! — wtrącił się młodzieniec. — U was w USA też porywa się panny do tańca, nawet jeśli tego nie chcą?
— Co za zwyczaje! — oburzyła się jakaś starsza kobiecina w kapeluszu.
— Spokój, spokój... — policjant machał rękoma na ludzi, ale niewiele mógł zdziałać.
Wtedy też nadbiegł zniecierpliwiony exwłaściciel księgarni.
— Proszę coś z tym zrobić, tu jest poważny lokal, a nie rynek dla muzykantów — dodał, zanim jeszcze mundurowy odniósł się do jego oskarżeń o bycie na przerwie.
— Proszę się uspokoić, tylko dodaje pan zbiegowiska — ofukał go i machnął ręką na kogoś, kto zatarasował jezdnię, a potem zwrócił się do Lokiego. — Zakłóca pan spokój w miejscu publicznym, za to jest mandat, drogi panie. Proszę o dokumenty — oznajmił tak fachowo, jak tylko umiał, kiedy ludzie nadal szemrali między sobą. Zaraz i zerknął na nich. — Każdy, kto będzie tu stać, otrzyma mandat, rozejść się!
@Levi O'donnel @Loki
Levi O'donnel
Uczeń
Łowca uśmiechnął się sam do siebie. Żałował naprawdę, że był w pracy i nie mógł na spokojnie oglądać, jak Loki zwracał na siebie uwagę wszystkich ludzi dookoła. Jedno musiał przyznać - facet rzeczywiście lubił siać chaos i wychodziło mu to dobrze. Wzburzony William wyszedł z księgarni i dołączył do tłumu aferzystów, a Levi bez skrępowania udał się w stronę biurka, przy którym przesiadywał przed chwilą właściciel.
Nie ociągał się, rozejrzał się względnie po meblach, jak i również regałach oraz szafach z aktówkami. Potem ruszył do przeszukania samego biurka, zarówno tego, co znajdowało się na wierzchu, jak i po szufladach, o ile te nie były na klucz.
Nie ociągał się, rozejrzał się względnie po meblach, jak i również regałach oraz szafach z aktówkami. Potem ruszył do przeszukania samego biurka, zarówno tego, co znajdowało się na wierzchu, jak i po szufladach, o ile te nie były na klucz.
PercepcjaLevi szuka czegokolwiek, co mogłoby należeć do Theodora. Dokumenty, książki, sentymentalne bibeloty, cokolwiek.
Levi O'donnel carried out 2 launched of one k10 : - 4 , 1
Loki
Herold
Obserwował chaos, którego był prowokatorem i naprawdę ciężko było mu się w tym momencie nie uśmiechnąć – powstrzymał się i jedynie rozłożył ręce w geście bezsilności i rezygnacji. A potem aż spojrzał na policjanta zaskoczony, chwycił się za klapę eleganckiego płaszcza – bo mimo wszystko nie wyglądał jak pierwsza, lepsza łachudra. Właściwie to wyglądał, jak ktoś kto ma pieniądze i nie boi się ich wydawać.
- Mandat? Zakłócanie spokoju w miejscu publicznym? Drogi panie władzo! Zakłócałbym spokój, gdybym chodził i proponował damą coś czego nie wypada lub ordynarnie mówiąc, lał na mur – żachnął się. – To był, panie władzo, przejaw radości, który faktycznie nazbyt wylewnie okazałem. Niemniej jestem w Londynie od niedawna i… przyznam szczerze, wciąż ciężko mi się tu zaaklimatyzować. U nas w Teksasie, wie pan… troszkę luźniejsze nastroje.
Podszedł do właściciela księgarni.
- Pana również przepraszam, niemniej źródłem mojej radości jest fakt, że znajomi z Anglii, których gościłem u siebie w Teksasie, sporo dobrego opowiadali o tej księgarni. Wręcz zachwalali tutejsze zbiory i właściciela o ogromnej wiedzy. Po prostu… ogromnie się ucieszyłem widząc, że stoi i ma się dobrze. Tak też się składa, że chciałem porozmawiać z panem o możliwej inwestycji w biznes – zaczął czarować słowem i uśmiechem.
- Mandat? Zakłócanie spokoju w miejscu publicznym? Drogi panie władzo! Zakłócałbym spokój, gdybym chodził i proponował damą coś czego nie wypada lub ordynarnie mówiąc, lał na mur – żachnął się. – To był, panie władzo, przejaw radości, który faktycznie nazbyt wylewnie okazałem. Niemniej jestem w Londynie od niedawna i… przyznam szczerze, wciąż ciężko mi się tu zaaklimatyzować. U nas w Teksasie, wie pan… troszkę luźniejsze nastroje.
Podszedł do właściciela księgarni.
- Pana również przepraszam, niemniej źródłem mojej radości jest fakt, że znajomi z Anglii, których gościłem u siebie w Teksasie, sporo dobrego opowiadali o tej księgarni. Wręcz zachwalali tutejsze zbiory i właściciela o ogromnej wiedzy. Po prostu… ogromnie się ucieszyłem widząc, że stoi i ma się dobrze. Tak też się składa, że chciałem porozmawiać z panem o możliwej inwestycji w biznes – zaczął czarować słowem i uśmiechem.
ManipulacjaLoki bajeruje, zarówno policjanta, jak i exwłaściciela księgarni.
Loki carried out 1 launched of one k10 : - 7
Admin
Admin
The member 'Loki' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 1, 3, 6
'k10' : 1, 3, 6
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Meble były stare, a kąty księgarni obrastały kurzem. Aktówki zawierały dokumenty związane z budynkiem i interesem, głównie stare i bardzo stare. Były też teczki pracowników, ale brakowało obecnego właściciela.
Biurko zaś, jak to biurko, pełne przydatnych szpargałów. Levi zauważył, że ktoś rozlał atrament w szufladzie na przybory do pisania, ale plama wyglądała na wiekową.
Jakaś starsza pani oburzyła się, słysząc słownictwo Lokiego i postanowiła sobie pójść. Ktoś inny prychnął śmiechem.
— Panie władzo, jego stać na dziesięć manda... — W tym momencie uciszył go kolega i odciągnął za róg, by nie byli na widoku.
Policjant nie wyglądał na przekonanego jego tłumaczeniami. Z pewnością też nie udzielała mu się ta sama radość z dzisiejszego dnia.
— Pana dokumenty! — zażądał, a na to polecenie niektórzy ludzie zaczęli się rozchodzić, inni odsunęli się na bezpieczną odległość.
William zmarszczył brwi.
— Opowiadali? Nie wiem, o kim to opowiadali, ale to już nie mój biznes — odparł mu bez namysłu. — Specyficznie okazuje pan radość, nie powiem, żeby mi to schlebiało — dodał dość sucho. Zerknął na policjanta, na ludzi i wycofał się powoli.
Zdarzenie losowe na ulicy...
Biurko zaś, jak to biurko, pełne przydatnych szpargałów. Levi zauważył, że ktoś rozlał atrament w szufladzie na przybory do pisania, ale plama wyglądała na wiekową.
Jakaś starsza pani oburzyła się, słysząc słownictwo Lokiego i postanowiła sobie pójść. Ktoś inny prychnął śmiechem.
— Panie władzo, jego stać na dziesięć manda... — W tym momencie uciszył go kolega i odciągnął za róg, by nie byli na widoku.
Policjant nie wyglądał na przekonanego jego tłumaczeniami. Z pewnością też nie udzielała mu się ta sama radość z dzisiejszego dnia.
— Pana dokumenty! — zażądał, a na to polecenie niektórzy ludzie zaczęli się rozchodzić, inni odsunęli się na bezpieczną odległość.
William zmarszczył brwi.
— Opowiadali? Nie wiem, o kim to opowiadali, ale to już nie mój biznes — odparł mu bez namysłu. — Specyficznie okazuje pan radość, nie powiem, żeby mi to schlebiało — dodał dość sucho. Zerknął na policjanta, na ludzi i wycofał się powoli.
Zdarzenie losowe na ulicy...
Admin
Admin
The member 'Mistrz Gry' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 9
'k10' : 9
Loki
Herold
Widząc, że z jego czarowania za wiele nie wyszło, westchnął cicho. Skrzywił się również nieznacznie, kiedy policjant niemalże krzyknął.
- Już, spokojnie – powiedział i zgodnie ze słowami sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, żeby wyciągnąć portfel w którym miał niezbędne dokumenty. Podał je policjantowi, razem z certyfikatem na broń, bo ta niestety stała się widoczna kiedy odchylił poły płaszcza.
Spojrzał krótko na właściciela.
- Nie pana? Och, to musieli przeoczyć w opowieściach. A czyj jeśli można wiedzieć? – Zmienił swoją postawę z pewnej siebie na bardziej… grzecznego, nawet odrobinę wycofanego. Nie chciał w tym momencie prowokować dalej. Chciał współpracować i pokazywał to na każdy możliwy sposób.
- Już, spokojnie – powiedział i zgodnie ze słowami sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, żeby wyciągnąć portfel w którym miał niezbędne dokumenty. Podał je policjantowi, razem z certyfikatem na broń, bo ta niestety stała się widoczna kiedy odchylił poły płaszcza.
Spojrzał krótko na właściciela.
- Nie pana? Och, to musieli przeoczyć w opowieściach. A czyj jeśli można wiedzieć? – Zmienił swoją postawę z pewnej siebie na bardziej… grzecznego, nawet odrobinę wycofanego. Nie chciał w tym momencie prowokować dalej. Chciał współpracować i pokazywał to na każdy możliwy sposób.
Levi O'donnel
Uczeń
Levi nie zamierzał długo zabawić przy biurku Williama. Był rozczarowany, że nie znalazł nic konkretnego. Plama zaschniętego atramentu nie była żadnym tropem - mógł zastanowić się tylko nad powiązaniem tego z plamą na globusie, o ile ta rzeczywiście przypominała odcisk palca pokrytego atramentem. Natomiast zanotował w głowie, iż brakowało akt dotyczących Theodora.
Raz jeszcze podszedł do globusa, przyglądając się charakterystycznej plamie potraktowanej już gumką do mazania. Podniósł rękę i przyłożył palca w to samo miejsce. Jeśli nie znajdzie tutaj niczego, będzie musiał poszukać szczęścia w mieszkaniu Theodora. Ewentualnie jeszcze chwilę pomęczyć Williama swoją osobą, ale, koniec końców, wszystko zaprowadziłoby go innego pomieszczenia.
Raz jeszcze podszedł do globusa, przyglądając się charakterystycznej plamie potraktowanej już gumką do mazania. Podniósł rękę i przyłożył palca w to samo miejsce. Jeśli nie znajdzie tutaj niczego, będzie musiał poszukać szczęścia w mieszkaniu Theodora. Ewentualnie jeszcze chwilę pomęczyć Williama swoją osobą, ale, koniec końców, wszystko zaprowadziłoby go innego pomieszczenia.
Percepcja -> CzujnośćLevi próbuje przyjrzeć się bliżej symbolowi i odciśniętej plamy. Czy jest w stanie rozpoznać, aby z przedmiotu emanowało coś niepokojącego?
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 7, 4, 5
'k10' : 7, 4, 5
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Policjant odebrał od niego dokumenty. Nieco najeżył się na widok broni, ale dostawszy do rąk również certyfikat, który na pierwszy rzut oka wyglądał w porządku, chyba nieco się uspokoił. Zaczął przeglądać najważniejsze informacje, by zaraz podejść do parapetu księgarni, by móc spisać delikwenta.
Księgarz chciał się wycofać, ale dostał pytanie, którego nie mógł zignorować mimo szczerych chęci.
— Pan Hill... Dziwne i niedziwne, żeś pan nie słyszał, zniknął stąd nie tak dawno temu — mruknął William. — Ja go tylko zastępuję. — Rozejrzał się wokół. — Cholera, coraz dziwniejsze rzeczy się wokół niego kręcą...
Policjant za chwilę podszedł z powrotem do Lokiego, oddając mu dowód.
— Proszę bardzo. To będzie mandat w wysokości pięciu fun... — poinformował go grzecznie i zaraz urwał, słysząc krzyk starszej kobiety.
— Moje perły! Na Boga, okradli, okradli mnie! — zawołała zrozpaczona, macając się po szyi i obojczykach, kręcąc się w koło na chodniku w poszukiwaniu zguby, lecz tej nigdzie nie było. Tylko jakaś biegnąca sylwetka mignęła Lokiemu między ludźmi i zniknęła za najbliższym rogiem.
Policjant najwyraźniej też to dostrzegł.
— Stać, policja! — zawołał i zagwizdał, biegnąc za naroże budynków, ale nie dotarł zbyt daleko, gdyż złodziejaszek rozpłynął się w tłumie przechodniów.
Plama na globusie raczej nie pochodziła z tego samego źródła, gdyż miała inne zabarwienie, bardziej brunatne niż niebieskawe. Pasowała wielkością do jego kciuka, co sugerowało tym samym, że odcisk wykonał mężczyzna. To było jednak wszystko. Symbol został na tyle zamazany, że nie sposób już było go odczytać, zaś całość nie wydawała się ani trochę nadzwyczajna.
@Loki @Levi O'donnel
Księgarz chciał się wycofać, ale dostał pytanie, którego nie mógł zignorować mimo szczerych chęci.
— Pan Hill... Dziwne i niedziwne, żeś pan nie słyszał, zniknął stąd nie tak dawno temu — mruknął William. — Ja go tylko zastępuję. — Rozejrzał się wokół. — Cholera, coraz dziwniejsze rzeczy się wokół niego kręcą...
Policjant za chwilę podszedł z powrotem do Lokiego, oddając mu dowód.
— Proszę bardzo. To będzie mandat w wysokości pięciu fun... — poinformował go grzecznie i zaraz urwał, słysząc krzyk starszej kobiety.
— Moje perły! Na Boga, okradli, okradli mnie! — zawołała zrozpaczona, macając się po szyi i obojczykach, kręcąc się w koło na chodniku w poszukiwaniu zguby, lecz tej nigdzie nie było. Tylko jakaś biegnąca sylwetka mignęła Lokiemu między ludźmi i zniknęła za najbliższym rogiem.
Policjant najwyraźniej też to dostrzegł.
— Stać, policja! — zawołał i zagwizdał, biegnąc za naroże budynków, ale nie dotarł zbyt daleko, gdyż złodziejaszek rozpłynął się w tłumie przechodniów.
Plama na globusie raczej nie pochodziła z tego samego źródła, gdyż miała inne zabarwienie, bardziej brunatne niż niebieskawe. Pasowała wielkością do jego kciuka, co sugerowało tym samym, że odcisk wykonał mężczyzna. To było jednak wszystko. Symbol został na tyle zamazany, że nie sposób już było go odczytać, zaś całość nie wydawała się ani trochę nadzwyczajna.
@Loki @Levi O'donnel
Loki
Herold
Kątem oka obserwował jak policjant wypisuje mu mandat, chyba będzie się musiał przyzwyczaić do wydawania pieniędzy wbrew własnej woli – z drugiej strony, miał ich tyle a temu miastu zdecydowanie przyda się porządna zapomoga.
Inna sprawa, że nieszczególnie zainteresował się zamierzaniem wywołanym przez złodziejaszka. Jego cel był nadal tutaj, a to oznaczało, że może uda mu się porozmawiać. Zwłaszcza, że problem w postaci policji właśnie się rozpłynął.
- Coraz dziwniejsze? Co ma pan na myśli? – Dopytywał, jak na zaciekawionego człowieka przystało. – Mam nadzieje, że nic panu nie grozi, poza takimi niegroźnymi wariatami, jak ja – rzucił wesoło, chociaż z początku poważnie.
Inna sprawa, że nieszczególnie zainteresował się zamierzaniem wywołanym przez złodziejaszka. Jego cel był nadal tutaj, a to oznaczało, że może uda mu się porozmawiać. Zwłaszcza, że problem w postaci policji właśnie się rozpłynął.
- Coraz dziwniejsze? Co ma pan na myśli? – Dopytywał, jak na zaciekawionego człowieka przystało. – Mam nadzieje, że nic panu nie grozi, poza takimi niegroźnymi wariatami, jak ja – rzucił wesoło, chociaż z początku poważnie.
Levi O'donnel
Uczeń
O'donnel przyglądał się plamie na globusie. Dotknąwszy jej nie poczuł niczego. Zatrzymał się, orientując się iż właśnie stanął w martwym punkcie. Odwrócił się jeszcze w stronę okna, żeby odszukać sylwetki Lokiego oraz Williama. Przed księgarnią dalej odbywało się przedstawienie, nie wiedział tylko, czy to dalej demon pociągał za sznurki, czy jednak nawarstwiał się dziwny natłok zdarzeń losowych. Będąc w środku, zamkniętym w czterech ścianach wypełnionymi regałami z książkami nie wiedział, o czym mogli rozprawiać na zewnątrz. Chwilowo rozważał dołączenie do mężczyzn, ale przypomniał sobie o przeczuciu, jakie go obeszło, gdy znalazł się w zasięgu księgarni. Cholera wiedziała, kto miał jeszcze oko na zdarzenia wokół tego budynku, a O'donnel nie lubił być na widoku - mimo że kłóciło się to z jego dość osobliwym stylem ubioru.
Póki były właściciel dalej przebywał na zewnątrz, Levi postanowił odnaleźć drzwi od środka biblioteki, które prowadziły do mieszkania Theodora. Zaczął krążyć przy ścianach, dopóki ich nie wypatrzył i nie nacisnął klamki.
Póki były właściciel dalej przebywał na zewnątrz, Levi postanowił odnaleźć drzwi od środka biblioteki, które prowadziły do mieszkania Theodora. Zaczął krążyć przy ścianach, dopóki ich nie wypatrzył i nie nacisnął klamki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Policjant kręcił się jeszcze chwilę na rogu ulicy, ale zgubiony trop najwyraźniej wytrącił go z rezonu. Nie mógł też przecież zostawić swojej zdobyczy, co w zasadzie już zrobił. I chyba się na tym złapał, bo widok Lokiego rozmawiającego z Williamem przyniósł mu ulgę.
— A szkoda gadać... — machnął ręką starzec i zakręcił wąsem w zniesmaczeniu. — Grozi? Nie, grozić to nie... Głupstwo. Wszyscy tylko wtykają nos w cudze sprawy, wie pan, a im te są głośniejsze, tym bardziej chcą wtykać. Takimi sprawami powinna się zająć policja, a nie uliczni bohaterowie. Mam rację, panie wła... — rzucił okiem za mundurowym, ale go nie zobaczył. Być może mieli tu gdzieś auto, a w nim radio. — Hmpf... Powinienem wracać — wymruczał, zawracając do księgarni.
Tymczasem w środku Levi nie miał wielkich trudności ze znalezieniem drzwi na zaplecze. Jeśli szukać wejścia przez księgarnię, to mogło być tylko tam. Zamek jednak pozostawał zamknięty. Raczej nie był solidny ze względu na luz całych drzwi, ale jednak był, a zza nich dolatywały zniekształcone przsz zaporę głosy.. Levi mógł próbować się włamać albo poszukać drugiego wejścia do mieszkania.
@Levi O'donnel @Loki
— A szkoda gadać... — machnął ręką starzec i zakręcił wąsem w zniesmaczeniu. — Grozi? Nie, grozić to nie... Głupstwo. Wszyscy tylko wtykają nos w cudze sprawy, wie pan, a im te są głośniejsze, tym bardziej chcą wtykać. Takimi sprawami powinna się zająć policja, a nie uliczni bohaterowie. Mam rację, panie wła... — rzucił okiem za mundurowym, ale go nie zobaczył. Być może mieli tu gdzieś auto, a w nim radio. — Hmpf... Powinienem wracać — wymruczał, zawracając do księgarni.
Tymczasem w środku Levi nie miał wielkich trudności ze znalezieniem drzwi na zaplecze. Jeśli szukać wejścia przez księgarnię, to mogło być tylko tam. Zamek jednak pozostawał zamknięty. Raczej nie był solidny ze względu na luz całych drzwi, ale jednak był, a zza nich dolatywały zniekształcone przsz zaporę głosy.. Levi mógł próbować się włamać albo poszukać drugiego wejścia do mieszkania.
@Levi O'donnel @Loki
Levi O'donnel
Uczeń
Zamiast otworzyć drzwi, okazało się, że mógł jedynie pocałować klamkę. Podwoje nie ruszyły, a Levi westchnął cicho na własną naiwność, że te mogłyby pozostać niezamknięte na klucz. Odsunął się nieznacznie od drzwi i obejrzał je od góry, do dołu. Potem przyjrzał się samemu zamkowi, nachylając się nisko. Złodziejaszkiem ani włamywaczem nie był, ale za to usłyszał jakieś dźwięki, które dobiegały zza drzwi.
Theodore wrócił...? Zmrużył oczy na tę myśl i dla pewności przylgnął do drzwi, chcąc wsłuchać się w jakiekolwiek słowa, jakie stamtąd dochodziły. Następnie po prostu zapukał. Nie za głośno, subtelnie, jakby właśnie miał być niezapowiedzianym gościem.
Theodore wrócił...? Zmrużył oczy na tę myśl i dla pewności przylgnął do drzwi, chcąc wsłuchać się w jakiekolwiek słowa, jakie stamtąd dochodziły. Następnie po prostu zapukał. Nie za głośno, subtelnie, jakby właśnie miał być niezapowiedzianym gościem.
Loki
Herold
Obserwował swojego rozmówcę. Nie sądził, że ten mimo wszystko będzie tak chętnie z nim rozmawiał. Na razie jednak zamierzał z tego korzystać.
- To faktycznie okropne, jak ludzie tak wtykają nos w nieswoje sprawy. I zwykle nic dobrego z tego nie wynika – powiedział ze spokojem. Wsunął ręce do kieszeni płaszcza, bo trochę mu marzły. – Och to jest toczone jakieś śledztwo w sprawie zniknięcia pana Hilla? – Starał się być grzecznie ciekawy i nie nadwyrężać swojego rozmówcy zbytnio, ani nie wymagać od niego odpowiedzi z kosmosu. Tylko to, co faktycznie mógł się dowiedzieć.
- Zdecydowanie powinien pan wracać i jeśli nie ma pan nic przeciwko to też wejdę do księgarni. Strasznie mrożnie u was w Londynie. W Teksasie mielibyśmy teraz całkiem przyjemne ciepełko – powiedział i jeśli William ruszył do księgarni, to po prostu podążył za nim faktycznie mu towarzysząc.
- To faktycznie okropne, jak ludzie tak wtykają nos w nieswoje sprawy. I zwykle nic dobrego z tego nie wynika – powiedział ze spokojem. Wsunął ręce do kieszeni płaszcza, bo trochę mu marzły. – Och to jest toczone jakieś śledztwo w sprawie zniknięcia pana Hilla? – Starał się być grzecznie ciekawy i nie nadwyrężać swojego rozmówcy zbytnio, ani nie wymagać od niego odpowiedzi z kosmosu. Tylko to, co faktycznie mógł się dowiedzieć.
- Zdecydowanie powinien pan wracać i jeśli nie ma pan nic przeciwko to też wejdę do księgarni. Strasznie mrożnie u was w Londynie. W Teksasie mielibyśmy teraz całkiem przyjemne ciepełko – powiedział i jeśli William ruszył do księgarni, to po prostu podążył za nim faktycznie mu towarzysząc.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Pomimo szczerych chęci podsłuchiwania, Levi nie wyłapał nic konkretnego. Dość szybko też głosy przycichły. Być może dzieląca ich przestrzeń i zapewne kolejne drzwi to była za duża bariera, by mógł coś zyskać. Nikt też nie mógł odpowiedzieć na pukanie do zamkniętego na klucz zaplecza.
William mruknął coś pod nosem, co mogło być nieartykułowaną zgodą z tymi słowami. Nie było nic gorszego, niż niepotrzebna wścibskość.
— Zgłaszano zaginięcie, tak myślę — odparł na kolejne pytanie, najwyraźniej on sam się tym akurat nie zajął. Zmarszczył brwi i spojrzał po mężczyźnie, rozejrzał się wokół za policjantem, a potem prychnął cicho. — Spróbuj pan zacząć śpiewać, a osobiście pobiegnę po policję — rzucił i zawrócił do księgarni.
Dzwonek u drzwi zabrzęczał cicho, kiedy były właściciel interesu wszedł pewnym krokiem i skierował się do swego biurka. Poprawił ułożenie papierów, sięgnął po pióro i zaczął sprawdzać notatki. Nie minęło wiele czasu, jak dostrzegł Levi'a nieopodal wewnętrznych drzwi.
— Potrzebuje pan czegoś? — zawołał do niego bez większego skrępowania, jako że byli obecnie jedynymi klientami.
@Levi O'donnel @Loki
William mruknął coś pod nosem, co mogło być nieartykułowaną zgodą z tymi słowami. Nie było nic gorszego, niż niepotrzebna wścibskość.
— Zgłaszano zaginięcie, tak myślę — odparł na kolejne pytanie, najwyraźniej on sam się tym akurat nie zajął. Zmarszczył brwi i spojrzał po mężczyźnie, rozejrzał się wokół za policjantem, a potem prychnął cicho. — Spróbuj pan zacząć śpiewać, a osobiście pobiegnę po policję — rzucił i zawrócił do księgarni.
Dzwonek u drzwi zabrzęczał cicho, kiedy były właściciel interesu wszedł pewnym krokiem i skierował się do swego biurka. Poprawił ułożenie papierów, sięgnął po pióro i zaczął sprawdzać notatki. Nie minęło wiele czasu, jak dostrzegł Levi'a nieopodal wewnętrznych drzwi.
— Potrzebuje pan czegoś? — zawołał do niego bez większego skrępowania, jako że byli obecnie jedynymi klientami.
@Levi O'donnel @Loki
Levi O'donnel
Uczeń
No cóż, każdy mógł popełnić błąd i pomylić drzwi na zaplecze z drzwiami do mieszkania Theodora. Zdarzało się nawet najlepszym. I najgorszym. Miał nadzieję, że nikt nie zauważył go, jak dobijał się do drzwi prowadzących na zewnątrz, bo kto mógłby mu otworzyć? No, nikt.
Wzdrygnął się na głos pana Williama.
- Przypomniałem sobie... - Zaczął, zerkając jeszcze oceniająco za okno. Wyglądało na to, że zajście z mundurowymi zniknęło. - ...Że Pan Hill zamówił specjalnie dla mnie egzemplarz z anatomii. Wie pan, czy jest on u siebie w mieszkaniu? W sensie, pan Hill, nie egzemplarz z anatomii... - Dopytał, zgrywając nieco zmieszanego i wycofanego, stając w pewnej odległości od Williama i spoglądając na niego wyczekująco. Zupełnie niegroźny pan w kominiarce.
Wzdrygnął się na głos pana Williama.
- Przypomniałem sobie... - Zaczął, zerkając jeszcze oceniająco za okno. Wyglądało na to, że zajście z mundurowymi zniknęło. - ...Że Pan Hill zamówił specjalnie dla mnie egzemplarz z anatomii. Wie pan, czy jest on u siebie w mieszkaniu? W sensie, pan Hill, nie egzemplarz z anatomii... - Dopytał, zgrywając nieco zmieszanego i wycofanego, stając w pewnej odległości od Williama i spoglądając na niego wyczekująco. Zupełnie niegroźny pan w kominiarce.
Loki
Herold
Uniósł w górę jedną z brwi. Zgłaszano zaginięcie, czyli to nie mężczyzna zgłaszał zaginięcie głównego poszukiwanego. Ciekawe.
- Zgłaszano? To nie pan zgłosił jego zniknięcie? – Zapytał wyraźnie zaciekawiony. Później roześmiał się niewinnie i uniósł ręce w obronnym geście. – Spokojnie, nie planuję dalszych recitali. Doskonale rozumiem, że występy na ulicach Londynu nie są mile widziane – odpowiedział, chociaż delikatnie się uśmiechał. Zupełnie, jakby próbował rozbawić swojego rozmówcę.
Wszedł do sklepu i rozejrzał się z zaciekawieniem po jego wnętrzu. Niewiele brakowało, żeby wybuchł śmiechem widząc Leviego. Zaczął się przechadzać po sklepie rozglądając się za czymś ciekawym, co mogłoby przykuć jego spojrzenie.
- Zgłaszano? To nie pan zgłosił jego zniknięcie? – Zapytał wyraźnie zaciekawiony. Później roześmiał się niewinnie i uniósł ręce w obronnym geście. – Spokojnie, nie planuję dalszych recitali. Doskonale rozumiem, że występy na ulicach Londynu nie są mile widziane – odpowiedział, chociaż delikatnie się uśmiechał. Zupełnie, jakby próbował rozbawić swojego rozmówcę.
Wszedł do sklepu i rozejrzał się z zaciekawieniem po jego wnętrzu. Niewiele brakowało, żeby wybuchł śmiechem widząc Leviego. Zaczął się przechadzać po sklepie rozglądając się za czymś ciekawym, co mogłoby przykuć jego spojrzenie.
Percepcja
Loki szuka czegoś... ciekawego.
Loki szuka czegoś... ciekawego.
Admin
Admin
The member 'Loki' has done the following action : Rzut kością
#1 'k10' : 7
--------------------------------
#2 'k10' : 4
#1 'k10' : 7
--------------------------------
#2 'k10' : 4
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
131
21/06/2024
Na zadane pytanie księgarz wzruszył ramionami.
— Ano nie, ktoś mnie ubiegł — odparł niefrasobliwie i dość zdawkowo, nie widząc tu niczego, nad czym można by się rozwodzić. Za moment zmrużył lekko oczy, słysząc jego obietnice, ale nic nie odpowiedział, tylko wrócił do swoich spraw i swoich papierów. Przynajmniej na chwilę.
William wstał od biurka i podszedł do O'donnela, lustrując go wzrokiem. Wygląd mężczyzny nie sprawiał, że ludzie podchodzili z dobrym nastawieniem, a sytuacja wcale tego nastawienia nie poprawiała. Fakt, że Levi kręcił się po księgarni od dłuższego czasu i niczego nie kupił, też nie działał na jego korzyść.
— Licho jedno wie, gdzie on jest, ale na pewno nie u siebie — burknął starzec i ciężko było powiedzieć, czy jest to frustracja z zachowania O'donnela, czy z poruszonego tematu. — Jaki to był tytuł? Powinno dać się go znaleźć... o ile szanowny pan Hill znowu nie narobił bałaganu... — dodał, wracając powoli do swego biurka.
Tymczasem Loki myszkował po półkach, niestety nie znalazł niczego nadzwyczajnego, co najwyżej kilka interesujących tytułów w całkiem nowym wydaniu. Niektóre książki były naprawdę ładne, oprawione na twardo z wszytymi wstążkami, ale czy to było coś istotnego, to ciężko powiedzieć.
@Levi O'donnel @Loki
— Ano nie, ktoś mnie ubiegł — odparł niefrasobliwie i dość zdawkowo, nie widząc tu niczego, nad czym można by się rozwodzić. Za moment zmrużył lekko oczy, słysząc jego obietnice, ale nic nie odpowiedział, tylko wrócił do swoich spraw i swoich papierów. Przynajmniej na chwilę.
William wstał od biurka i podszedł do O'donnela, lustrując go wzrokiem. Wygląd mężczyzny nie sprawiał, że ludzie podchodzili z dobrym nastawieniem, a sytuacja wcale tego nastawienia nie poprawiała. Fakt, że Levi kręcił się po księgarni od dłuższego czasu i niczego nie kupił, też nie działał na jego korzyść.
— Licho jedno wie, gdzie on jest, ale na pewno nie u siebie — burknął starzec i ciężko było powiedzieć, czy jest to frustracja z zachowania O'donnela, czy z poruszonego tematu. — Jaki to był tytuł? Powinno dać się go znaleźć... o ile szanowny pan Hill znowu nie narobił bałaganu... — dodał, wracając powoli do swego biurka.
Tymczasem Loki myszkował po półkach, niestety nie znalazł niczego nadzwyczajnego, co najwyżej kilka interesujących tytułów w całkiem nowym wydaniu. Niektóre książki były naprawdę ładne, oprawione na twardo z wszytymi wstążkami, ale czy to było coś istotnego, to ciężko powiedzieć.
@Levi O'donnel @Loki