Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Sala konferencyjna







Zwana również "wielkim salonem" lub "malowanym salonem", przy czym ta ostatnia nazwa jest znacznie bardziej oficjalna i pochodzi z samych początków posiadłości, a dotyczy bezpośrednio wystroju wnętrza. Na ścianach oprócz obrazów, widnieje wiele wspaniałych fresków przedstawiających motywy greckie lub antyczne, niektóre zaś biblijne lub czysto przyrodnicze. W kątach stoją rzeźby faunów lub jednorożców, podobnie jak przy szerokich, lekko kręconych schodach, które prowadzą tu z korytarza wyższego piętra. Tuż pod nimi znajduje się wejście z właściwego poziomu. Sala wypełniona jest kilkoma długimi stołami ułożonymi tak, by maksymalnie ułatwić rozmowy między wszystkimi uczestnikami zgromadzenia. Stół najbliżej schodów, prostopadły do wnętrza jest zarezerwowany dla przywódcy Zakonu oraz Mistrzów. Oficjalnie miejsce to służy wystawnym ucztom organizowanym przez rodzinę White.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703

Step by step
Wstęp do I rozdziału dla Łowców - 7 stycznia, wieczór


Zimowe miesiące były dziwną porą. Człowiek miał wrażenie, że dzień ucieka zbyt szybko, a noc trwa o wiele za długo, mimo że od lat wyglądało to tak samo. Od lat tak samo wszystko zamierało, ledwie wskazówki zegara minęły południe, a słońce już chyliło się ku zachodowi, zasypiały ptaki, bezdomne psy szukały schronienia przed mrozem. Czasem można było odnieść wrażenie, że wszystko wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na kolejny świt, w nadziei, że go zobaczy.
Teraz wskazówki zegara popłynęły dużo dalej, zbliżając się do ustawienia w pionowej linii. Mechanizm tykał miarowo, co w ogólnym spokoju wnętrza wydawało się aż nazbyt głośne. A przynajmniej tak właśnie było, póki w salonie nie zaczęły zbierać się pierwsze osoby, rozpoczynając ciche rozmowy. Z każdą chwilą mamrotane do siebie słowa nabierały wyrazu i śmiałości. Huxley nie przerywał im. Stał u szczytu schodów, oparty o balustradę i czekał, aż zjawią się wszyscy. Wciąż brakowało głównego Kronikarza oraz paru niżej postawionych person, ale mieli jeszcze kilka minut. Można było odnieść wrażenie, że bynajmniej mu się nie spieszy, a może to po prostu przeświadczenie, że zjawią się o właściwym czasie.
Jego wzrok wylądował na Cedriku, który od dłuższego czasu siedział już na swoim krześle i chyba starał się nie zwracać na siebie uwagi. Trochę tak, jakby miał w głowie o wiele ciekawsze tematy i nie mógł się doczekać, aż do nich wróci. Co nie zmieniało faktu, że postarał się nawet ubrać bardziej elegancko niż zazwyczaj. Odrobinę.
Gdzieś przy oknie stał Edward wraz z Shirley i Thomasem, dyskutując żywo o ostatnich nowinach z wielkiego świata, jakie pojawiały się w gazetach. Albert plątał się tu i tam i oglądał freski, ktoś inny próbował znaleźć sobie zajęcie już przy stole i udawać, że nie nasłuchuje cudzych rozmów.

@Levi O'donnel  @Margaret Cavendish

Zapraszam na zebranie rozpoczynające I rozdział. Nie wszyscy są w stanie uczestniczyć teraz w grupówce, ale uznajemy, że każda aktywna postać z Zakonu gdzieś tam siedzi i słucha. Osoby dopiero tworzące KP będę wprowadzać indywidualnie na bieżąco, w razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości, wiecie, gdzie mnie złapać <3
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Szósta wieczór się zbliżała, zegar tykał, a Levi kuśtykał. Delikatnie, nie chcąc dać po sobie poznać, że cokolwiek mu było. Kominiarkę miał zaciągniętą na twarz, zawitał salę bez papierosa w ustach. Pora nakarmienia zwierzątka miała nadejść później. Skinął w stronę Edwarda, Shirley i Thomasa stojących przy oknie. Cedrika również dostrzegł, ale ten wydawał się być wyłączony z otaczającego go świata, a Levi nie próbował na siłę wchodzić z nim w interakcję i mu przeszkadzać. Sam jak najbardziej rozumiał potrzebę bycia niewidzialnym w otoczeniu.
O'donnel zasiadł na tylnym stoliku, mając dobry widok na Alexandra, który stał na przeciwko na górze i opierał się o balustradę. Z nim dopiero teraz się przywitał, podnosząc do góry otwartą dłoń i zaraz usadowił się wygodnie na krześle, przyjmując nonszalancką pozycję. Nie mógł zresztą siedzieć normalnie - długie nogi nie mieściły się pod stołem, zatem ułożył je tak, aby mu pasowało. Oparł plecy o oparcie, a ręce złożył do siebie, splatając ze sobą palce. Odwrócił głowę, by zawiesić spojrzenie na drugim oknie, gdzie nikt się nie znajdował i oczekiwał na rozpoczęcie zebrania. Zastanawiał się, co będzie tematem omawianym tego wieczora.

@Alexander Huxley
@Margaret Cavendish
Margaret Cavendish

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t410-margaret-cavendish
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t416-poczta-margaret-cavendish#789
https://sweet-urge.forumpolish.com/t417-is-revenge-a-science-or-an-art#791
https://sweet-urge.forumpolish.com/t426-ivycrest-hall#851
https://sweet-urge.forumpolish.com/t415-we-all-have-our-reasons#786
Coraz więcej czasu spędza w zakonnej bibliotece, przedzierając się przez jedną z ksiąg, która spędza jej sen z powiek. Rozszyfrowanie starych zapisków nie byłoby tak trudne i mozolne, gdyby woluminy od początku przechowywano w stosownych warunkach, nie zaś pozwalając na ich niszczenie. Sypiące się strony, namokły gdzieniegdzie papier - takie zadania potrafią napsuć krwi. Od lat wzmaga w sobie cierpliwość, nie tylko podczas pracy z reliktami, ale i ścierając się z zakonnikami. Nie, (raczej) nie ma wśród nich wrogów, ale niektórzy wybitnie odznaczają się młodzieńczym, irytującym temperamentem. To oni niekiedy sprawiają, że spotkania łowców zmuszają do błagania o pomstę do Nieba, szczęśliwie kiedy na horyzoncie pojawia się Huxley, nastaje spokój.
Ciszę poprzetykaną tykaniem zegara i prowadzonymi ściszonym głosem rozmowami przecina rytmiczny stukot obcasów, niosący się korytarzem. Margaret pojawia się w sali konferencyjnej jako jedna z ostatnich, lecz wcale nie spóźniona. Spóźnienia są przecież oznaką nietaktu i brakiem poszanowania dla czasu innych, a do tego nie lubi dopuszczać. Skinieniem głowy odpowiada wszystkim, którzy zwracają ku niej swoje spojrzenie, sama zaś posyła przelotny uśmiech Alexandrowi. Zauważa nonszalancką pozę Leviego, ta jednak wcale jej nie dziwi. Zdążyła na tyle przywyknąć do jego specyficznych zwyczajów, że przestała mu to wypominać.
- O’donnel - wita go krótko, zajmując miejsce obok przy stoliku na tyłach. Stąd ma dobry widok na resztę sali, jak i towarzystwo, które, ma nadzieję, oszczędzi jej zbędnych komentarzy. Opiera się wygodnie i zakłada jedną nogę na drugą, wyrównując materiał wełnianej spódnicy o grubym splocie. Poprawia jeszcze skórzany pasek zapiętego na nadgarstku zegarka, po czym wraca spojrzeniem do Wielkiego Mistrza i czeka na rozpoczęcie spotkania.

@Levi O'donnel  @Alexander Huxley
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Powoli, jedna po drugiej, zbierały się wszystkie twarze. Salon wypełniał się odgłosami kroków i cichych rozmów, przesuwanych krzeseł, krótkich powitań, którymi nikt nie chciał zakłócać względnego spokoju. Choć w rzeczywistości była ta bardziej aura oczekiwania, która z każdą chwilą zdawała się być bardziej wypełniona niecierpliwością.
Alex przesuwał wzrokiem po wszystkich wchodzących. Odwzajemnił powitanie O'donnela skinieniem głowy, a za chwilę podobne skierował do Margaret. Dwójka uczniów na krótki moment przykuła uwagę Huxleya, przez tłok jego myśli przetarabaniło się pytanie odnośnie postępów w ich zadaniu, choć to było stosunkowo świeże. Zdawał sobie sprawę, że w takich sytuacjach najtrudniej bywało zacząć. Prawdopodobnie nie inaczej będzie z tym, które mieli dopiero otrzymać.
Drzwi wejściowe do sali otworzyły się po raz kolejny, a odziany w niezmiennie elegancki garnitur Michael Lowe wszedł dumnie i niespiesznie.
— Mistrzu. — Skinął głową w stronę Huxleya, nim podobnie zdawkowo przywitał się z pozostałymi.
Alexander nie pozostawał dłużny, ale skoro tylko Kronikarz zajął swoje miejsce, odkleił się od balustrady, założył ręce na plecami i ruszył schodami na poziom sali.
— Witam wszystkich na zebraniu... czy może raczej powinienem powiedzieć "odprawie" — zaczął, przesuwając po nich wzrokiem. — Z pewnością większość was słyszała już o różnych tragicznych przypadkach, tak w Londynie, jak i całym kraju. Nie jest niczym dziwnym, że wojna zbiera żniwo nawet po jej zakończeniu, jednak niektóre przypadki są znacznie bardziej zastanawiające. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Theodore Hill. On i jego zniknięcie. — Huxley dopiero teraz usiadł na swoim miejscu. — Wiemy, że był Widzący, lecz nie afiszował się z tym. Prowadził księgarnię w zachodniej części miasta, Silent Hill i starał się wieść zwyczajne życie, aż parę miesięcy temu jego zachowanie uległo raptownej zmianie. Wycofaniu. — Przeniósł wzrok na młodego Egzorcystę. — Cedriku?
Wywołany z towarzystwa Dale wyraźnie powrócił z własnych myśli do rzeczywistości.
— Uhm, zdaniem naszych informatorów pan Hill nie tylko zaczął odcinać się od znajomości, zanim to zrobił... jeszcze zanim to zrobił dręczyły go koszmary. — Z każdym słowem głos Cedrika zdawał się dopiero nabierać pewności siebie. — Miał rzekomo wspominać o wizjach niedoli, zniszczenia i czegoś na wzór plag egipskich. Niestety są to przekazy z trzeciej ręki, nie mamy dokładnych opisów. Niemniej... — przesunął ręką po podbródku — nie pasuje on do schematu człowieka obłąkanego albo dręczonego przez lęki czy obsesje. Poza tymi, które wynikły już z wizji, prawdopodobnie, pojawiły się one zbyt nagle i były zbyt intensywne jak na psychozę. Innymi słowy, mamy podstawy uważać, że rzeczywiście coś widział i nie od niego to zależało.
— Ostatecznie pan Hill zaginął, nie dalej niż tydzień temu. Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby widzieć sceny z apokalipsy, ale jeśli jego sny były prawdziwe, Zakon musi go odnaleźć. Musimy dowiedzieć się, co się dzieje i co z tym dalej zrobić. Osoba pana Hilla jest nam niezbędna, w dodatku żywa, a czas może uciekać szybciej niż nam się wydaje — kontynuował. — Nasz wywiad nie szczędzi pracy, jednak utknął w martwym punkcie, dlatego przekazuję to zadanie każdemu z was.

@Levi O'donnel @Margaret Cavendish
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Cavendish. - Przywitał ją w podobnym tonie. Na moment powiódł za nią wzrokiem, odchylając głowę w jej stronę i obserwował, jak zasiada obok niego. Niemniej nie odezwał się więcej. W obecności Margaret nie potrzebował słów, żeby czuć się komfortowo. Dziwne.
Odwrócił swoją uwagę z powrotem na Alexandra, kiedy ten zaczął schodzić na dół. W miarę słuchania, Levi nachylił się do przodu, żeby oprzeć łokieć o stół, a policzek o nadgarstek. Słyszał o bibliotece "Silent Hill". Parokrotnie był tam, jak typowy mol książkowy, szukał czegoś nowego dla zajęcia zadręczonego umysłu. Gdy Huxley wywołał do tablicy Cedrika, ciemne oczy zwróciły swoją uwagę na chłopaka. Potem kątem oka zerknął na Margaret, dając jej porozumiewawcze spojrzenie. Przypadek dość podobny do Laury z miejscowego muzeum, z tą różnicą, że Laura nie cierpiała na wizje. Bynajmniej nie te o plagach egipskich. No i nie została porwana...
Levi wierzył, że skoro padły zapewnienia, że objawy odbiegały od paranoi, postanowił nie kwestionować słuszności stawienia tezy, jakoby za wizjami stało coś więcej niż choroba psychiczna. Nie mogąc usiedzieć w miejscu, Levi ponownie zmienił pozycję na krześle. Tym razem odchylił się, żeby oprzeć się o oparcie krzesła i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Poczekał, aż mężczyźni podzielą się tym, co mieli i w końcu Levi zdecydował wziąć głos.
- Czy Pan Hill miał wcześniej bardziej specyficznych klientów w swojej bibliotece? - Spytał, po odchrząknięciu, aby oczyścić gardło. - Czy nie wpakował się w jakieś niebezpieczne towarzystwo? Jakiekolwiek poszlaki sugerujące, że osoba trzecia mogła stanowić zagrożenie dla jego życia? - Odłożył na bok kwestię wizji, bo nie one tutaj były ważne. Nie w przypadku wytropienia i znalezienia osoby pana Hill'a.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Słowa obydwu mężczyzn odbiły się atmosferą powagi i milczenia pełnego osobistych domysłów. Pytania wisiały w powietrzu, czekając na swoją kolej, ale jako pierwszy odezwał się O'donnel. Bardzo szybko przykuł tym uwagę Tuckera, którego mina wyglądała na dość sceptyczną. Nie żeby podważał słuszność dociekań, ale chyba uważał to za pomylony trop.
— "Specyficzni klienci biblioteki" brzmią jak sekta. Oprócz kociarzy, żadnej tu nie widziano — rzucił, jak zawsze dzieląc się z towarzystwem nie tylko opinią, ale i nastawieniem.
— Nie oceniałbym tego tak pochopnie, Edwardzie — skomentował Wielki Mistrz, przenosząc znów spojrzenie na O'donnela. — Choć rzeczywiście nic szczególnego do nas nie dotarło. Obecnie cały teren księgarni jest pod naszą opieką. Wiadomo natomiast, że pan Hill miał przyjaciół z różnych grup społecznych. Najbogatszy z nich jest pracownikiem Bank of England, był fundatorem ich towarzyskich spotkań w Epoch Essence. Drugi z nich to przeciętny pracownik tutejszej fabryki oraz prosty rybak, wszystkie ich personalia otrzymacie na papierze do wglądu. Lepiej nie wynosić ich poza teren posiadłości. Tak samo posiadamy dane jego wybranki, podejrzewam, że będzie najlepszym źródłem informacji o ostatnich dniach. Niemniej, jeśli mowa o problemach, zacząłbym poszukiwania właśnie w barze — podsumował i skinął na Kronikarza, który położył na brzegu stołu kilka aktówek.
— Lub w kościele — odezwał się Michael zdawkowo, a czując na sobie niezadowolone spojrzenie Huxleya, postanowił rozwinąć. — Spowiednika obowiązuje tajemnica, ale nie każde słowo musi ją łamać.
— Jeśli to wpływ jakiegoś demona... — odpalił się Cedrik i zawahał na moment. — To ksiądz i tak nic nam nie powie. Będzie chciał nas chronić. A że to demon odpowiada za wizje, to... nie jest wykluczone. Coś nie z tego świata mogło się do niego przyczepić, choć on sam nie wydaje się osobą, która miałaby ściągać uwagę takich istot. No, chyba że toczył znacznie bardziej... ekstrawaganckie życie osobiste. — Dale przesunął sobie dłonią po karku. — Nie możemy też wykluczyć, że pan Hill jest opętany.
Alex pokiwał z wolna głową. Nie bardzo teraz potrafiłby wskazać dowody, ale sny i wizje mogły być dostatecznie mocną sugestią takiego stanu. Być może odpowiedź przyniosłyby rzeczy osobiste Theodora.

@Margaret Cavendish @Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi odpowiedział milczeniem, wymownie spoglądając na Tuckera, kiedy się odezwał. Lubił gościa, zdawać się mogło, że podzielali większość zainteresowań, ale nierzadko w rozmowach okazywało się, iż mają dość odmienne poglądy. Nie odezwał się więc - jeszcze - gdyż Pegaz postanowił się odezwać w tej kwestii. Ciemne oczy z powrotem wskoczyły na Mistrza, słuchając uważnie informacji. Skinął, gdy usłyszał wzmiankę o wybrance Theodora.
Wzrok zwrócił na Michaela, który postanowił wtrącił się do dyskusji. Tutaj O'donnel wypuścił powietrze nosem, znaczyło to tylko, że był nastawiony sceptycznie do tej nietypowej propozycji.
- Stąd moje pytanie o nietypowych gościach. Jak dobrze wiemy, piekielne pomioty lubią chodzić wśród nas pod ludzką postacią. Niemniej, zamiast gdybać, skupiłbym się na rzeczach bardziej istotnych. Pójść przeprowadzić krótkie rozeznanie z wybranką pana Hill'a, jeśli jego partnerka nie będzie mieć wystarczających informacji, pójść do kolejnych nazwisk, jakie mamy na liście. - Zaczął Levi, odlepiając dłoń od policzka i gestykulując nią leniwie. - Rozumiem, że skoro sama biblioteka jest pod naszą opieką, nic tam użytecznego nie zostało odnalezione? Dla pewności mógłbym się rozejrzeć jeszcze raz. Być może pan Hill zostawił coś albo u siebie w domu albo w bibliotece. - O'donnel zaoferował się tylko w jednej kwestii były to sprawy wymagające spostrzegawczości. Mógł przyjść, sprawdzić. Rozmawiać? Niekoniecznie. Niemniej czuł, że nawet jeśli ktoś z Zakonu zdążył nieco powęszyć w bibliotece, to pewno zostało coś pominięte. Nie zaszkodziłoby się upewnić; przebadać dom Theodora, jak i również jego bibliotekę. Levi zakładał, że to drugie i tak Hill musiał traktować jak drugi dom. Ludzie, którzy mieli szacunek do książek, zazwyczaj robili to z czystej pasji.
- Dręczenie księży i popychanie ich do moralnego dylematu na naszą korzyść uznałbym za ostateczność. - Rzucił na koniec, spoglądając beznamiętnym, martwym spojrzeniem w stronę Michaela. Każda opcja mogła być wykorzystana, ale warto było sięgnąć za te, które zdawały się mieć największy sens już na samym początku.
Shen Aihan

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t467-shen-aihan
https://www.youtube.com/watch?v=9lgq6pTsCV4
https://sweet-urge.forumpolish.com/t479-poczta-aihan
https://sweet-urge.forumpolish.com/t478-another-one-bites-the-dust
https://sweet-urge.forumpolish.com/t539-memory-of-grace
Przez większość dyskusji Aihan siedziała w milczeniu i przysłuchiwała się hipotezom i informacjom podawanym przez pozostałe osoby zgromadzone w sali, swój wzrok zatrzymując na dłuższą chwilę na Wielkim Mistrzu; kobiety nie dziwiło, iż sprawa zaginięcia Theodora Hilla postawiła na nogi cały Zakon Widzących. Nie sprzeczała się co do ponadnaturalnej natury snów zaginionego; argumenty, które w międzyczasie padły, były bardzo przekonywujące. Na niewielkiej karteczce symbolicznie starała się zapisać najważniejsze nazwiska, a także powiązania. Po chwili spojrzała na mężczyznę w kominiarce i przysłuchiwała się jego propozycjom; nie wchodziła z nim w polemikę, zdawały się być w pełni racjonalne.
Czy mamy dostęp do ksiąg rachunkowych lub spisu ksiąg jakie zostały zakupione bądź sprzedane przez księgarnię w ciągu ostatnich kilku miesięcy? — zabrała po chwili głos starając się nie wejść nikomu w słowo, dyskusja wszak była dosyć żywiołowa — Może coś, co przyniosło panu Hillowi koszmary senne, ukryte było w jednej z nich? Może księgarz trafił na jakiś odpowiednik osławionego „Necronomiconu” bądź innej przeklętej księgi, która go opętała? — wypowiedź zwieńczyła drobnym uniesieniem kącików ust.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Nie szturchnięty żadną odpowiedzią, kulturalną czy też nie, Edward wrócił do uważnego przysłuchiwania się dyskusji. Jeśli ktoś spojrzał na niego w tym czasie, to ciężko było powiedzieć, czy popiera, czy też nie dziwaczne zapędy staruszka. Z pewnością jednak niepoprawna propozycja Kronikarza spotkała się z negatywnym odbiorem większości zebranych.
Alexander zdawał się porzucić już ten wątek, układając w głowie to, co Levi postanowił dobroczynnie podsumować.
— Jeśli w ogóle weźmiemy to pod uwagę — zaznaczył mimo wszystko ową ostateczność, a brzmiał tak, jakby nie zamierzał iść tym scenariuszem. — Podzielicie się na grupy, będziemy działać równocześnie. O'donnel, przeszukasz jeszcze raz księgarnię. Jeśli niczego tam nie znajdziesz, trzeba będzie zainteresować się mieszkaniem pana Hilla. — Umilkł na moment, przenosząc wzrok na dwie pozostałe kobiety, z czego jedna najwyraźniej poczuła się wywołana do tablicy. Nie żeby Huxley miał cos przeciwko, jej uwagi wydawały się trafne. Przynajmniej po części. — Byłbym ostrożny z mieszaniem w to... miejskich legend. — I była to bardziej elegancka nazwa dla bajek. — Jednak klątwa zapisana na papierze lub symbol wielkiej mocy... mogłyby mieć z tym coś wspólnego, wciąż niewiele wiemy o rytuałach enochiańskich — przyznał z namysłem. — Co się tyczy dostępu do ksiąg rachunkowych... oficjalnie nie. — Przeniósł wzrok na Levi'a. — Nasi ludzie obserwują okolicę. Mogą zająć czymś pana Williama Andersona, który obecnie dogląda księgarni, jej poprzedni właściciel. — Wątpliwe było, by chciał prezentować dokumentacje biznesowe przypadkowym osobom z ulicy. — Shen, twoim zadaniem będzie porozmawianie z Anną Edwards. Być może twoje hobby i jej pielęgniarski zawód pomoże wam nawiązać nić porozumienia. Jeśli potrzebujesz wskazówek, zwróć się do Shirley... Cavendish, rozpoczniesz przesłuchania znajomych pana Hilla, wybierz na początek, którego uznasz za słuszne. Wszelkie dziwactwa, na jakie się natkniecie, mają trafić do rąk Dale'a.
Umilkł i przesunął wzrokiem po obecnych, sprawdzając, czy ktoś ma jakieś pytania czy inne wątpliwości.

@Margaret Cavendish @Levi O'donnel @Shen Aihan
Margaret Cavendish

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t410-margaret-cavendish
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t416-poczta-margaret-cavendish#789
https://sweet-urge.forumpolish.com/t417-is-revenge-a-science-or-an-art#791
https://sweet-urge.forumpolish.com/t426-ivycrest-hall#851
https://sweet-urge.forumpolish.com/t415-we-all-have-our-reasons#786
Podczas podobnych spotkań zachowuje ciszę. Przysłuchuje się wymienianym zdaniom, na kartach pamięci zapisując potrzebne szczegóły. Z uwagą przenosi spojrzenie z jednego mówcy na drugiego, przyswajając to, co ważne, ale i to, co może okazać się istotne w przyszłości.
Cała sprawa zaginionego chłopaka nie napawa entuzjazmem. Miałaby go w głębokim poważaniu i uznała za bezmyślnego dzieciaka, który najpewniej nie potrafi trzymać zapiętego rozporka spodni, gdyby nie wzmianka o apokaliptycznych wizjach. Bycie dręczonym przez koszmary jest z pozoru zupełnie niegroźnym zjawiskiem. Kto w dzisiejszych czasach jest w stanie przespać spokojnie noc? Tyle że specyficzne zachowania alarmują czujność, zarówno przywodząc na myśl sytuację z Laurą, jak i zmarłym przed paroma laty mężem. On także zaczął przejawiać pozornie neutralne zachowania, a jakie okazały się być zwiastunem nadchodzącej tragedii.
Kobieca dłoń układa się na drewnianym stole, stukając cicho palcami o lakierowany blat. Margaret bierze głębszy oddech i zatrzymuje powietrze w piersi, by wypuścić je zaraz ze świstem. Skinieniem głowy przyjmuje polecenie Mistrza, by zająć się znajomymi Theo.
- Zapoznam się ze szczegółami personaliów tych mężczyzn i podejmę decyzję - oświadcza spokojnym, metodycznym tonem, nie zdecydowawszy jeszcze, do kogo zwrócić się jako pierwszego. Dziwnym jest, że właściciel księgarni - skąd dzieciaki mają w tych czasach pieniądze, by prowadzić biznesy? - ma wśród swoich bliskich znajomych bankiera, rybaka i pracownika fabryki. Skąd ten rozstrzał? Co ich wszystkich łączy? Czy łączy ich cokolwiek, a może jest to ślepy zaułek? Cavendish zwykła wszystko poddawać w wątpliwość i niczego nie uznaje za pewnik.

@Alexander Huxley  @Levi O'donnel  @Shen Aihan
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi przysłuchiwał się propozycjom reszty, ale czekał jedynie na podział zadań ze strony Alexa. Dlatego skinął głową, kiedy usłyszał, że w jego interesie będzie przeszukanie księgarni a następnie domu zaginionego. Kwestia przesłuchań nie była jego konikiem, bynajmniej nie do końca... Po prostu wśród cywili nie wzbudzał sympatii, zwłaszcza z kominiarką na twarzy. Miał inne nawyki z wojska, w celu złamania czyjegoś ducha, ale te metody nijak przydałyby się na, chyba, niewinnej partnerce.
Szukanie, węszenie... Żyć, nie umierać. Niemniej wyprostował się, kiedy usłyszał imię i nazwisko potencjalnej partnerki zaginionego. Kojarzył, ale nie wiedział, w którym kościele dzwoniło. Nic to, nie odezwał się. Nie zastanawiał się nad koneksjami młodego Theodora z bankierami, choć zapewne była to kwestia czasu, zanim zacząłby się nad tym zastanawiać. Był jednak pragmatyczny i od myślenia, wolał robić. O'donnel nie miał już więcej pytań i był gotów do działania. Czekał na zakończenie zebrania, o ile nie zostanie wywołany jeszcze do tablicy.
Shen Aihan

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t467-shen-aihan
https://www.youtube.com/watch?v=9lgq6pTsCV4
https://sweet-urge.forumpolish.com/t479-poczta-aihan
https://sweet-urge.forumpolish.com/t478-another-one-bites-the-dust
https://sweet-urge.forumpolish.com/t539-memory-of-grace
Zadania zostały przydzielone, a kobieta czuła się napełniona determinacją, by jak najszybciej przyczynić się do wypełnienia powierzonej jej części. Sprawy zaginięć wymagały sprawnego działania, a każdy dzień drastycznie zmniejszał szanse na powodzenie poszukiwań. Mężczyzna mógł równie dobrze się przed kimś lub czymś ukrywać, a to znaczyło, iż Zakon mógł mieć w swym poszukiwawczym przedsięwzięciu konkurencję; tak czy siak musieli dostać się do Theodore'a Hilla w możliwie jak najkrótszym czasie.
Anna Edwards, pielęgniarka. Zapewne najłatwiej można byłoby znaleźć ją w pracy, a pracowała najpewniej w szpitalu bądź pomagała w jednej z pomniejszych praktyk medycznych. Jednak czy w takich okolicznościach kobieta chciałaby zwierzać się pacjentce ze swoich problemów? Na ten moment Aihan uznała, że najnaturalniejszym rozwiązaniem byłoby zaaranżowanie "spontanicznego" spotkania w miejscach, które Edwards zwykle odwiedzała. Przecież nie mogła po prostu zapukać do jej drzwi i zawołać: "Otwierać, Zakon!"
Tak się też stanie. — odpowiedziała lakonicznie, skinięciem głowy potwierdzając swoje słowa, a następnie spojrzała na cyruliczkę, starając się nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Po zebraniu chciała dowiedzieć się, co wiadomo o relacjach między zaginionym a Edwards oraz znaleźć punkt zaczepienia do poszukiwań pielęgniarki.

@Alexander Huxley  @Levi O'donnel  @Margaret Cavendish
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Skinął głową w odpowiedzi na słowa Margaret. Jak najbardziej rozumiał i popierał takie podejście, zresztą, sam je zasugerował. Nie było sensu iść na oślep, znacznie szybciej mogli dość do sedna sprawy przy odrobinie spokojnej analizy. A przynajmniej Huxley był pewien, że to jedna z tych zagadek, które mają sensowną odpowiedź. Miał taką nadzieję.
Jego wzrok przesunął się po milczącym O'donnelu. To milczenie ewidentnie oznaczało zgodę, abstrahując od tego, że sprzeciwu nawet nie oczekiwał po żadnym z zebranych. Ostatnią szczyptę uwagi poświęcił Aihen, która również nie miała więcej sugestii do dodania. Można było pójść dalej.
— Doskonale. Edwardzie, będziesz osobiście nadzorował stróżowanie przy księgarni, póki nie nabierzemy pewności, że niczego tam nie ma. — Mówiąc to, miał na myśli ostateczny raport złożnony przez O'donnela. — Thomasie, skieruj część siatki wywiadowczej na slumsy, ludzie lubią tam znikać. — Kiedy obydwaj przyjęli to do wiadomości, Huxley wstał, a wraz z nim pozostali. — To wszystko, nie traćcie czasu. Jak już mówiłem, nie wiemy, ile go mamy. W razie czego wiecie, gdzie mnie szukać — oznajmił i chciał skierować się do wyjścia, ale po drodze zaczepił go Kronikarz i odcinągnął nieco na bok.
W tym czasie Tucker już wychodził, zapewne chcąc jak najszybciej przygotować niezbędne rzeczy, Thomas zaczepił Cedrika na słowo o dziwnych zjawiskach w slumsach, zaś pan Green pozwolił sobie zgarnąć jedną z teczek, które starzec pozostawił na biurku i przejrzeć jej zawartość...

Akta osobowe nie były obszerne, wyłuskano w nich najważniejsze informacje o każdej z powiązanych z panem Hillem osób i o nim samym. Do każdego z nazwisk dołączono miejsce zamieszkania, przy czym adres Theodora pokrywa się z adresem samej księgarni, zaś jej poprzedni właściciel rezyduje niedaleko.

W skrócie:

Theodor Hill - lat 24, kawaler; właściciel księgarni "Silent Hill", którą po wojnie odkupił od Williama Andersona, były żołnierz; średni status majątkowy; pozostawał w niesformalizowanym związku z Anną Edwards; prowadził przeciętne życie towarzyskie, spotykając się regularnie z trzema znajomymi (Harry Crawford, Joe Johnson, Aaron Davies); od około dwóch tygodni pan Hill zaczął odsuwać się od bliskich, a wręcz izolować, aż zniknął bez śladu. W tym czasie, zgodnie z krążącymi o nim plotkami, miały go nawiedzać wizje plag egipskich i biblijnej apokalipsy, szczegółowe opisy są dość skąpe i chaotyczne, z pewnością przeszły przez liczne usta i uszy.

Harry Crawford - lat 32, żonaty; posiada dwójkę dzieci; pracownik Bank of England, były żołnierz; wysoki status majątkowy; zawód żony: gospodyni domowa; o rodzinie Crawfordów od lat krążą plotki o licznych przekrętach finansowych, jednak niczego im nie udowodniono. Cechy charakterystyczne: chudy, wysoki mężczyzna, gładko ogolony, blondyn, elegancki ubiór.

Joe Johnson - lat 30; żonaty; oczekuje dziecka; rybak na samozatrudnieniu; niski status majątkowy; zawód żony: ekspedientka. Cechy charakterystyczne: chudy brunet krótko ścięty, ogorzała twarz, lekki zarost, luźny, prosty ubiór.

Aaron Davies - lat 28; żonaty; posiada syna; pracownik fabryki włókien "Dream Fibres"; niski status majątkowy; częsty gość okolicznych pubów i knajpek. Cechy charakterystyczne: postawny, jasno rude, dłuższe włosy, roboczy ubiór.

Anna Edwards - lat 27; dziewczyna Theodora Hilla; bezdzietna wdowa; pielęgniarka w Szpitalu im. św. Józefa; średni status majątkowy; mocno wycofana w stosunku do obcych po zniknięciu pana Hilla. Cechy charakterystyczne: drobna postura, blondynka, piegi, zielone oczy, skromny ubiór.

William Anderson - lat 68; kawaler; emeryt, były właściciel księgarni "Silent Hill"; obecnie dogląda księgarni; nisko status majątkowy. Cechy charakterystyczne: długie włosy i broda, okulary, schludny ubiór.

@Margaret Cavendish @Levi O'donnel @Shen Aihan

To jest koniec zebrania, można wychodzić z wątku. Jak ktoś chce jeszcze zagadać do jakiejś postaci, to zapraszam.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Wzrok O'donnela powiódł na Edwarda. Posłał mu subtelny uśmiech, ledwo widoczny spod zakrytej twarzy. Niemniej cieszył się, że to on będzie w pobliżu, podczas gdy Levi będzie węszyć po bibliotece. Milczenie Leviego było bardziej niż wymowne. Nie kwestionował rozkazów Alexa, nie po to zgodził się zaciągnąć do Zakonu, żeby z nim nie współpracować. Potrzebował tej organizacji - dawała mu namiastkę służby we wojsku. Czuł się potrzebny. Miał cel. Dostawał zadania. No i każdy miał swoje miejsce w hierarchii, czego nigdy nie zamierzał podważać.
Jako że do niego nie należały zadania związane z pozyskiwaniem danych o osobach związanych z Theodorem, nie podszedł do biurka, gdzie znalazły się akta. Levi poczekał z grzeczności do końca wypowiedzi Pegaza. Skinął na koniec głową i podniósł się z krzesła.
- Do następnego, Cavendish. - Rzucił do kobiety, wymijając jej miejsce, kierując się powoli do wyjścia. Po drodze skinął na odchodne pozostałym członkom Zakonu, nie pomijając Alexandra, którego pożegnał gestem uniesionej dłoni. Potem wyszedł.

zt.
Shen Aihan

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t467-shen-aihan
https://www.youtube.com/watch?v=9lgq6pTsCV4
https://sweet-urge.forumpolish.com/t479-poczta-aihan
https://sweet-urge.forumpolish.com/t478-another-one-bites-the-dust
https://sweet-urge.forumpolish.com/t539-memory-of-grace
Kości zostały rzucone, a rozkazy były bardziej niż jasne. Aihan wysłuchała ostatnich słów, nim podniosła się z miejsca i skierowała w stronę leżących na biurku akt osobowych. Starając się nie wprowadzać nadmiernego zamieszania, przekartkowała dokumentację, pobieżną uwagę poświęcając informacjom dotyczącym pozostałych osób, nim skupiła się na Annie, crème de la crème zgromadzonych danych. Ironią losu wydało się Aihan, iż współdzieliła z powierzoną jej osobą stan społeczny - może to zapoczątkuje między nimi jakąś nić porozumienia?  

Przyswoiła najważniejsze informacje, zwłaszcza te dotyczące rysopisu poszukiwanej.  Nie zawracała głowy cyruliczce - uznała, że to, co zostało jej przekazane, jest wystarczające do odnalezienia Anny. Wymieniła się grzecznościami ze swoimi towarzyszami i pożegnawszy się, opuściła posiadłość White. Wizja śledztwa jak najbardziej ją ekscytowała.


Wyjście z Lokacji

Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Dyskusja między Wielkim Mistrzem a Kronikarzem pozostała jedynie dla ich własnych uszu. Było się tego spodziewać, nikt nie śmiał przeszkadzać dwóm najważniejszym osobom w Zakonie, a przynajmniej tytularnie. Nikt też nie miałby ku temu powodów, wszystko, co musieli wiedzieć, zostało powiedziane lub przekazane na papierze, a jeśli potrzebowaliby więcej, oni raczej nie byli pierwszym i najlepszym źródłem informacji. Jakby nie spojrzeć, każdy był tutaj specjalistą od czegoś innego, jakkolwiek wysoko nie ceniłby się Michael.
Ich dyskusja nie trwała długo i urwała się jakimś mniej wyraźnym burknięciem starca. Huxley odpowiedział najwyraźniej niewzruszony i odprowadził go wzrokiem do drzwi sali. Spojrzał po pozostałych, sprawdzając, czy wszyscy zajęli się tym, czym powinni, pożegnał tych, co wychodzili i sam również ruszył w stronę korytarza, a potem swojego gabinetu.


KONIEC
z.t. dla wszystkich
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: