Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Kasyno Crockfords







Miejsce ukryte w pozornej kamienicy, kolebka nielegalnego hazardu i miejsce podejrzanych biznesów. Na wejściu przypomina zwykły bar, ale po powiedzeniu pewnego hasła, można uzyskać dostęp do piwnicy adekwatnie urządzonej pod zabawę niskiej jakości. Lokal prowadzony jest przez miejską mafię przyciąga margines wszelkiej maści.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029

All in
18.01.1947


Liel zdarzało się odwiedzać takie miejsca jak podrzędne, wątpliwie legalne kasyno od czasu do czasu. Znała hasło od jednego z bywalców pubu, któremu raz zbyt wartka rzeka ginu rozwiązała język bardziej niż pewnie by tego chciał. Ona wtedy nie dała po sobie poznać, że klient się zagalopował, za to sprawnie zmieniała w takich chwilach temat, aby nie wymuszać więcej sekretów, póki nie było to potrzebne dla wyższego dobra - i właśnie dla takiego wyższego dobra przychodziła do ośrodków hazardu. Przegrane pieniądze, rozpacz pomieszana z obłąkańczą wręcz nadzieją na cud mamony, która magicznie odmieni czyjś los. Nie oceniała tych nieszczęśników - o ile nie byli to nałogowcy z rozmysłem doprowadzający swoich bliskich do ruiny. Wbrew pozorom wielu z nich było samotnikami, przegrywającymi jedynie swoje pieniądze, często gęsto zrezygnowani, nawet nie wierzący już w łut szczęścia. Co im pozostało? Tutaj migoczące cyferki dawały ułamek szansy, na zewnątrz czekała tylko szarość i brak perspektyw.
Lubiła te najniższe warstwy społeczne - bynajmniej nie z powodu egzaltowania się ich cierpieniem, nie zamierzała też nikomu wmawiać, że współczesne męczeństwo da mu wejściówkę do raju. Nie lubiła tych bajek. Najzwyczajniej w świecie czuła się na miejscu wśród tak prostych istot i tak jak podobne sytuacje dawały pole do popisu dla przyszłych demonów - tak, gdy człowiek znajdował się na dnie może spróbować się od niego odbić. Potrzebował jedynie impulsu, pomocnej dłoni albo jak to niektórzy szumnie zwą - anioła stróża. Taką rolę sobie wybrała. Jeśli pomoże chociaż jednemu z nich to cała seria wycieczek była warta zachodu.
Nie było tu zbyt wiele miejsca, aby przechadzać się w tę i z powrotem, z kolei sama Liel nie rwała się do wprawiania pieniędzy w ruch w taki sposób, więc o ile nie było to konieczne dla utrzymania gry pozorów, o tyle najczęściej przyczajała się przy czymś, co zapewne miało robić za bar z wybitnie wąską ofertą szczyn, zwanych szumnie cydrem. Rzuciła nonszalancko monetą w stronę mało sympatycznie wyglądającego jegomościa, wzięła „trunek” i zajęła się ukradkową obserwacją, udając bardzo powolny proces liczenia zaskórniaków z kieszeni. Chwała za to, że jeden z bywalców pubu przywitał się z nią i mogła zacząć liczyć od nowa. Na gorejące gacie Maela, ten cydr był naprawdę kiepski. Dobrze, że była już na to przygotowana i zabrała ze sobą butelkę, z której będzie przelewać coś lepszego.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Łowca znał ten przybytek, a jakże. Nie to, że gustował w najtańszym hazardzie. Wolał rozrywki, które stawka przebijała wartość pieniądza. To był właśnie powód, dla którego tutaj przybył. Szukał inspiracji na wieczór, który szykował dla Lokiego. Zjawiał się tutaj od czasu do czasu, grywając sporadycznie w ruletkę, chcąc poznać nie tylko jej zasady, ale również to, co sprawiało, iż ludzie tak chętnie do niej wracali. Zresztą, nie tylko o nią się rozchodziło. Może zaczerpnie z tego wieczora więcej niż zakładał.
Gość w kominiarce od razu przykuł uwagę klienteli. O ile dla prowadzących lokalu był znany, tak dla większości nieświadomych niekoniecznie. Levi jednak udawał, że nie dostrzegł konsternacji na twarzach niektórych z nich. Zapewne odgórnie został uznany za członka mafii. W planie miał dzisiaj usiąść i obserwować odgrywające się gry, ale zamiast tego dostrzegł kogoś z nietypową aurą. Raz, że miejsca nieszczególnie szczyciły się obecnością pań, dwa... Zdawała się nie być zwykłym śmiertelnikiem.
Stanął przy barze, nie obserwując kobiety, jedynie ukradkiem. Gapienie się nie leżało w jego naturze. Zdawał sobie sprawy z tego, w jakie zakłopotanie mogło to wprawić, czego był obecnie idealnym przykładem.
- Podwójną whisky. - Rzucił do gościa za ladą. Tamten łypał na niego skonsternowanym i złowrogim spojrzeniem. Musiał być nowy, poprzedni barman wiedział o kimś takim, jak Levi, choć zapewne nie był jedynym kwiatkiem tego obskurnego miejsca.
- Nie wygląda pani na częstego bywalca kasyn. - Podzielił się swoim zuchwałym spostrzeżeniem w stronę rudowłosej. Jednakże rzeczywiście nie spodziewałby się anioła w takim miejscu. Prędzej założyłby się o to, że napotkałby tutaj demona, w końcu to jedno z tych miejsc, w których znalazłby sobie idealną pożywkę dla swojej spaczonej duszy. Levi przechwycił podane mu szczyny, wyciągnął swoje zaskórniaki i wyłożył na blat. Następnie odsłonił dół kominiarki, żeby zaczepić ją na nosie, a do ust przyłożył szklankę. Zanim upił łyk, pierw powąchał. Skrzywił się znacznie. Rzeczywiście były to szczyny, a nie alkohol. A on lubił tylko ten jakościowy.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Nim się obejrzała straciła rachubę czasu. Minęła minuta, dwie, kwadrans, pół godziny? Ciężko powiedzieć. Za każdym razem była pod wrażeniem jak obserwowanie śmiertelników potrafiło być zajmujące - a raczej cała otoczka owej obserwacji. Obmyślała skąd mogą być, wyłapywała drobnostki świadczące o ich zawodach, statusach, ewentualnej rodzinie, albo chociaż żonie, nałogach. Lubiła sobie tłumaczyć, że w ten sposób przy okazji trenuje zdolność obserwacji prostej ludności, z której często dało się czytać jak z otwartej księgi, ale potrafili ją już nie raz zaskoczyć. Z dwojga i tak sto razy bardziej wolała obcować z tą częścią społeczeństwa uznawaną za niższą w hierarchii niż z jakimiś pożal się lordami i innymi wysoko postawionymi. Zakłamanie etykiety nie wychodziło jej najlepiej.
Jeden z bywalców zwrócił jej uwagę. Dostrzegła obrączkę na jednym z palców, odczytała też jego przybitą ekspresję jako mieszaninę pustej nadziei, wstydu i smutku. To nie był człowiek przepełniony sztuczną miłością do hazardu. Prędzej obstawiałaby kogoś, kto znalazł się w ciężkiej sytuacji i potrzebował zdobyć pieniądze w krótkim czasie. Pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że mógł nie lubić tej formy rozrywki, ale nie miał lepszego pomysłu. Już miała oderwać się od baru - co mogłoby być nawet dobrym określeniem, bo ciężko jej było określić kiedy ktoś tutaj sprzątał czymś innymi niż mokrą szmatą pamiętającą wyprawy krzyżowe -kiedy usłyszała męski głos tuż obok. Drgnęła, wyrwana z zamyślenia, po czym powoli obróciła głowę w stronę, z której dobiegał głos. W ten sposób dała sobie czas na to, aby mózg w pełni zanotował słowa. Przechyli lekko głowę i uśmiechnęła się zaczepnie.
- Może tak być. - odparła bardzo swobodnie jak na kogoś, kto nie pasował do tego miejsca. Pewnie dlatego, że absolutnie nie czuła się jakby była na terytorium wroga lub po prostu niepewnym gruncie.
- Ty za to wyglądasz jak ktoś, kto ma wprawę w bywaniu tutaj i w innych tego typu miejscach. - dodała bezceremonialnie, absolutnie nie przejmując się tym, by do nieznajomego jegomościa zwracać się per „pan”. Byli w podrzędnym kasynie, półświatek tańczył i śpiewał dookoła nich. Dla Liel było to jedno z ostatnich miejsc, gdzie spodziewałaby się czyjegokolwiek oburzenia z powodu braku manier. Idąc do piekarni po bułki raczej nie oburzasz się, że nie mają w sprzedaży parasola.
Upiła ostatni łyk smutnego cydru, rzuciła okiem na mężczyznę za barem, a gdy upewniła się, że zajął się czymś innym - wyciągnęła spod płaszcza butelkę whisky i dolała do szklanki. Spojrzała ukradkiem na zamaskowanego wędrowca i uniosła kącik ust w szelmowskim uśmieszku.
- Co nie oznacza, że nie jestem przygotowana na różne sytuacje. Chociaż fakt faktem, ciebie nie widziałam tutaj wcześniej, więc najwyraźniej oboje jesteśmy kiepsko poinformowani w pewnych kwestiach. A na pewno zapamiętałabym takiego cichociemnego bywalca jak ty.
Upiła łyk przemyconego trunku, a na jej twarzy od razu odmalowała się ulga z powodu braku konieczności picia pomyj.
- Ulrica. - rzuciła mimochodem.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi kiwnął powolnie głową, słysząc bezceremonialny zwrot bez formy grzecznościowej.
- Już jesteśmy na "ty". - Było to bardziej stwierdzenie niż zapytanie. Nie umknęło jego uwadze to, że Anielica wyjątkowo swobodnie czuła się w otoczeniu podejrzanej klienteli kasyna. Kobiety, zwłaszcza w takich miejscach, mogły zostać dość nieprzyjemnie potraktowane. Nie oceniał jednak potrzeby czucia ryzyka, ani też nie zamierzał pełnić morałów tej, której powłoka jedynie oszukiwała realną ilość lat. Wręcz rozumiał potrzebę znalezienia się w takim miejscu, jak to.
- Po czym poznałaś? - Spytał, choć samo pytanie nasuwało sarkazm, tak jego ton głosu pozostawał dość bezbarwny. - Tak w zasadzie, częściej mnie można znaleźć w bibliotece niż tutaj. - Powiedział za chwilę otwarcie, dłuższą chwilę spoglądając na swoje whisky. W końcu zdecydował się przetestować jego jakość - a raczej brak - zatapiając usta w bursztynowym alkoholu. Najpierw poczuł palące uczucie w gardle, a potem paskudny posmak czegoś, co ewidentnie nie przypominało whisky. Na chwilę odstawił szklankę i kątem oka dostrzegł przebiegły ruch ze strony rudowłosej, która postanowiła sobie dolać przyniesionego alkoholu. Wypuścił powietrze nosem w lekkim rozbawieniu. Przebiegły anioł.
Levi sięgnął do kieszeni, żeby sięgnąć po paczkę papierosów. Następnie wyciągnął ją otwartą w stronę Urlici. Wyglądała młodo, ale z jakiegoś powodu nie wzbudzała w nim poczucia, aby karcić ją za nie używanie formy grzecznościowej.
- Levi O'donnel. - Przedstawił się z imienia i nazwiska. Jeśli kobieta poczęstowała się tytoniową zwijką lub odmówiła, w końcu sięgnął sam po jedną z paczki i przyłożył do ust. W pomieszczeniu i tak było już wystarczająco nadymione. Dwie dodatkowe palące gęby nic by tutaj nie zmieniły. Dlatego więc odpalił swojego papierosa.
- Raz The Daily Telegraph napisało artykuł o dziwaku w kominiarce kręcącym się po wschodniej części Londynu. Poznałaś właśnie nie-sławę tego miasta. - Powtórzył, chcąc wrócić do tematu. Przypomniał sobie o tamtym momencie i jak bardzo był zniesmaczony samą treścią artykułu, który namiętnie nazywał go dziwakiem, który zasłania twarz i straszy ludzi. - Więc? Co sprowadza anioła w takie miejsce? - Spytał zaraz bez ogródek, oczywiście nie mając na myśli anioła w kontekście pięknej urody kobiecej, ale użył tego określenia tylko ze względu na to, że osoby postronne mogły obrać taką interpretację.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Musiała przyznać, że zamaskowany jegomość w takim miejscu jak to krzyczał na kilometr, by nie wchodzić z nim w bliższe interakcje. Mimo to nie czuła się zagrożona, a wręcz bardzo swobodnie - „jak u siebie”. Przebywanie w pubie dało jej solidne przeszkolenie co do postrzegania szemranego towarzystwa, które częściej tylko wyglądało podejrzanie, a w gruncie rzeczy byli najzwyczajniejsi na świecie. Ba, miała wrażenie, że już prędzej porządnie prezentujący się członkowie społeczeństwa okażą się faktycznym szemranym towarzystwem. W końcu pod latarnią najciemniej.
Posłała ukradkowe spojrzenie na tytoniową ofertę, po czym z lekkim uśmieszkiem wzięła jednego, skinąwszy głową w niemym geście podziękowania. Uprzejmość za uprzejmość, więc ukradkiem podsunęła mężczyźnie butelkę z przyniesionym trunkiem. Wymiana rodem z opowieści, aby udowodnić drugiej stronie, że ma się czyste intencje.
- Czuję się zaszczycona w takim razie mogąc spotkać takiego celebrytę. - rzuciła prześmiewczo, odpalając papierosa. Nie była nałogowym palaczem, ale czasem nawet rozumiała dlaczego tyle osób popada w ten nałóg. W towarzystwie miło było zapalić, tworzyło to pewien rodzaj społecznego rytuału, podczas którego można lepiej poznać rozmówców, szczególnie, gdy widzi się z nimi pierwszy raz. Fajka pokoju nigdy nie zmieniła tradycji, jedynie formę.
- Komplemenciarz. - zaśmiała się mrugając do niego zaczepnie. Nie dziwiła się, że zadał takie pytanie, dodatkowo podobało jej się bezpośrednie podejście do rozmowy, a że Levi i tak już trącał Widzącym na kilometr to wiedziała, że pod tym kątem grali w otwarte karty. Zresztą, był po prostu śmiertelnikiem, a czasem brakowało jej bardziej szczerego kontaktu w rozmowie z ludźmi.
- Obserwuję, nawiązuję znajomości, zostawiam namiary na swój pub. - odpowiedziała, po czym upiła kolejny łyk między nikotynowymi oddechami. - W takich miejscach znajduje się wiele cierpiących dusz, nad którymi mało kto się pochyla, więc kto miałby nie starać się zaoferować wyciągniętą dłoń jak nie ja i mój skromny, acz wesoły przybytek? Umiem o siebie zadbać, więc nie obawiam się takich miejsc, nie uwłaczają mi, a czasem nawet dobrze jest się koleżeńsko poprać po mordach. - wyszczerzyła się. Pod pewnymi względami Liel była jak ta chłopczyca, która włóczy się z chłopakami, bije z nimi, ale w sumie to jest ziomkiem w ekipie. Mael nie miał z nią lekko w paru momentach ich wspólnego życia. Zresztą sama Liel nigdy nie była dobra w dyplomacji i z prostymi chłopami lepiej było się trochę potargać dla oczyszczenia atmosfery. Ten język rozumieli najlepiej i zazwyczaj kufelek po rozluźniał nawet tych co bardziej zaczepnych.
- Zresztą wyglądasz mi na takiego, co sam doskonale wie, że nawiązywanie znajomości w takich miejscach to nic trudnego. Eksponat A. - wskazała na siebie, jakby co najmniej prezentowała się szerszej publice w konkursie. - A ty? Zwykła chęć rozegrania pieniędzy czy jeszcze czegoś szukasz?
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Papieros został wzięty, a butelka została podsunięta. Widząc ją, wychylił na haust to, co miał w szklance i sięgnął po trunek, by ukradkiem sobie dolać. Nie patrzył na etykietę, nie chcąc tracić czasu na czytanie, podczas gdy wylewał zawartość butelki do szkła. Wszystko to, nim odpalił papierosa, którego dopiero teraz wetknął do ust, oddając pod ladą Urlice jej własność.
Skinął głową na jej słowa o zaszczycie, samemu uśmiechając się półgębkiem. Podał jej zapalniczkę, żeby mogła odpalić sobie tytoniową zwijkę. Cały proces, jaki się między nimi zadział, przypominał nielegalną dilerkę, a tymczasem ich wymiana pod blatem miała nieco bardziej niewinny charakter. Zaciągnął się dymem, chcąc załagodzić palenie w gardle spowodowane palącym alkoholem kiepskiej jakości i spojrzał na Rudą kątem oka. Komplemenciarz. Wypuścił powietrze nosem w cichym parsknięciu.
Przysłuchiwał się, odwracając głowę w stronę Rudej, skupiając na niej swoją całą uwagę. Ciemne oczy Łowcy wyjątkowo nie były okryte zasłoną obojętności. Rzadko kiedy ktokolwiek potrafił wzbudzić w nim jakiekolwiek zainteresowanie. Anielica odbiegała od kanonu współczesnego zachowania kobiet. O'donnel doceniał jednostki podążające zgodnie z własnym, wewnętrznym "ja".
- A co to za przybytek, że zostawiasz na niego namiary cierpiącym? Tam zawsze zakład jest wygraną? - Spytał, rzucając kolejnym sarkazmem, ale nie tym uszczypliwym, tylko koleżeńskim - o ile tak można było nazwać relacje z istotą, którą dopiero co się poznało. - Koleżeńsko poprać po mordach... Nie wiem, który z tutaj zgromadzonych zdołałby uderzyć publicznie kobietę. Co innego dzieje się u niektórych w czterech ścianach poza wzrokiem osób trzecich... - Urwał i obdarzył ją podejrzliwym wzrokiem. Choć zdecydowanie większość klienteli stanowili mężczyźni, tak i bywały tutaj kobiety. Może Urlica hobbistycznie naparzała się po mordach z innymi "damami". Niemniej, nie drążył tematu, dopóki sama Ruda nie postanowiła go rozwinąć. O'donnel zamiast tego zwilżył usta lepszej jakości whisky. Jego usta ułożyły się w coś na wzór cichego uznania, ale nie powiedział nic na głos.
- Powiedzmy, że to część mojej pracy. - Rzekł na jej uwagę o jego wyglądzie. - Szukam inspiracji. Zakłady o pieniądze mnie nie interesują. - Odpowiedział krótko i konkretnie, spoglądając na nią wyczekująco, jakby wypatrywał reakcji.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Zauważenie jakichkolwiek oznak mimiki u jej nowego kompana nie należało do najprostszych, ale wydawało jej się, że dostrzegła parę drobnych emocji. Chwalą za to Stwórcy, bo już zaczynała się obawiać, że ma do czynienia z jednostką pozbawioną większych reakcji. Nie żeby się już z tym nie spotkała, w końcu ludzie chociażby po traumatycznych przejściach życiowych bardzo często zamykali się w swoim wewnętrznym świecie, wręcz upośledzali na podstawowe bodźce. Ciężko się dziwić, niejeden pewnie stał się kimś zupełnie nowym po ostatnich wojnach. Widoki setek, tysięcy trupów, kompanów z pourywanymi kończynami błagających o ratunek lub śmierć - psychika każdego miała swój limit. Różniły się ewentualnie objawy jej złamania. Jeśli przypadkowy znajomy Liel należał do tych z nerwicą powojenną to tym bardziej powinna być dla niego godnym kompanem w spędzaniu wolnego czasu. Może już nigdy się nie spotkają, a może ich ścieżki przetną się jeszcze wiele razy. Nigdy nie wiadomo.
- Mam własny pub nad Tamizą. - odparła z lekkim brzmieniem dumy w głosie. Nic dziwnego, była naprawdę zadowolona z tego jak jej przystań maluczkich funkcjonowała. Szczególnie, że wypracowała to własnymi rękami. - Nazywa się Holy Grail. Lubię żartować, że kiedy napijesz się z kielicha tam to kto wie, może twoje życzenie zostanie spełnione. W tym lub następnym życiu. - dodała ze znaczącym uśmiechem akcentując koniec wypowiedzi. Skoro miała do czynienia z Widzącym to wiedziała, że zrozumie to nieco inaczej niż większość osób mogłaby interpretować taką frazę. Dodatkowo bardzo lubiła ten swój wyświechtany slogan, chociaż głównie przez niektóre powieści romansowe, które zdarzyło jej się przeczytać. Niby powód trywialny, ale będąc osobą ceniącą prostotę nie widziała powodu do wstydu.
Parsknęła śmiechem w szklankę, gdy Levi wyrzucił z siebie swój pogląd na temat niskiego prawdopodobieństwa uderzenia kobiety w takich miejscach.
- Powiedziałabym, że mało wiesz, aczkolwiek nie wyglądasz na takiego, więc muszę przyznać, że aż mnie to skonsternowało. Realia są bazgrolą inne, chociaż faktycznie, kobiety w takich miejscach i okolicach mogą szybciej liczyć na gwałt. Wiążę się to z użyciem zdecydowanego przymusy, więc z drugiej strony zaliczyłabym to jako podniesienie ręki.
Jej spojrzenie na moment zrobiło się zimniejsze, jakby echo chłodnej furii na moment zmąciło taflę. Szybko zaczęło wracać do poprzedniego stanu, jednakże drobne stężenie mięśni twarzy Anielicy zdradzało, że jest to temat, który wzbudza w niej większe emocje, być może dlatego, że będąc kobietą była w stanie zrobić lepszy użytek ze swojej empatii w tym konkretnym zakresie.
Opróżniła szybki haustem szklanice i ukradkiem ponownie uzupełniła zawartość naczynia. Postanowiła, że najlepszym sposobem na ogarnięcie się będzie ponowne skupienie na słowach mężczyzny - po których, nawiasem mówiąc, uniosła lekko brew oraz kącik ust, jak hazardzista, któremu coraz bardziej zaczynała podobać się gra w stąpanie po cienkim lodzie.
- Więc co cię inspiruje? Proste ludzkie słabości? Spirale w dół? Rosnąca ekscytacja przemieszana z nadzieją w oczach? - zapytała nonszalancko, lekko nachylając głowę w stronę Levi’ego. - I przede wszystkim czy ma sens, abym wypytywała Cię o to, na czym polega twoja praca? Potrafię uszanować chęć posiadania sekretów.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi zdecydowanie był upośledzony, może niekoniecznie na podstawowe bodźce, ale wojna go przemieliła. Wyprała go z emocji, ale nie pozbawiła empatii. Ciężej było mu szukać wrażeń. Nie interesowało sporo rzeczy. Nie za bardzo mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości i to jeszcze bez rodziny. Nie mógł normalnie sypiać po nocach. Rozrywki szukał w czymś bardziej wyszukanym niż w rozmowach o pogodzie. Ludzie na ogół go nudzili, zapewne stąd tak lgnął do nadnaturalnych i to tych obu rodzajów. Zapewne gdyby pozbawić go okrycia twarzy i przymknąć oko na szpetne blizny, zapewne i tak byłoby trudno odgadnąć, jakimi emocjami się kierował. Pusty, prawie martwy...
Jednak nie teraz, kiedy rozmawiał z Liel. Brązowe oczy zdawały się być ożywione i słuchał z zaciekawieniem, co Ruda miała do powiedzenia. Czuł się przy niej zaskakująco swobodnie. Na tyle, że pozwolił na odgórne zwracanie się do siebie bez oficjalnej formy. W normalnych okolicznościach, gdyby rozmawiał ze zwykłą kobietą, wróciłby do tego, co nakazywała kultura osobista.
- Następnym życiu? - Przewrócił oczami. - Wolałbym nie. - Nie dokończył, a przecież właśnie chodziło o następne wcielenie - nie chciałby męczyć się dalej na tym łez padole w kolejnym wcieleniu. Według nauk Zakonu po śmierci było tylko Niebo, Piekło i Czyściec. Jego wiara nie dopuszczała istnienia reinkarnacji, o której nawet nie miał pojęcia. Nie miał też pojęcia o Obiegu Dusz i o tym, że rzeczywiście dusza była w stanie wracać na Ziemię, jeśli taki był osąd ostateczny.
Wypił zawartość szklanki, wypuścił powietrze ustami. Za chwilę przyłożył papierosa, żeby zaciągnąć się dymem.
- Najwyraźniej na czas wojny wypadłem z obiegu. Nie wykluczam, że przedtem nie działy się różne rodzinne tragedie, ale one zwykły rozgrywać się właśnie pośród czterech ścian, nie publicznie. Choć, takie miejsca, jak te... - Urwał i machnął ręką, uznając nagle, że niewarte było to dokończenia własnej myśli. Skoro Ruda była świadkiem przemocy na kobietach w tym czy innym lokalu, nie mógł jej wmówić, że nie była.
- Przyszedłem obejrzeć rozgrywki w ruletkę. Chciałbym stworzyć własny jej rodzaj na własne potrzeby. Po prostu z innymi zasadami. - Odpowiedź okazała się być bardziej przyziemna niż Liel zapewne oczekiwała. Szykował się bowiem na grę, której stawką było zdrowie i życie. W tym lepszym przypadku po prostu upodlenie się alkoholem.
- Pracuję w szpitalu jako patolog. - Rzekł beznamiętnie, spoglądając na nią teraz ukradkiem, dostrzegając iż rozmówczyni nachyliła się w jego stronę. - Pytać zawsze jest sens. Nie zawsze uzyskasz odpowiedź, jaką chcesz. Ewentualnie, możemy zagrać w grę. - Zaproponował, wypuszczając kłębek dymu ustami. Cokolwiek miał na myśli, kiedy powiedział "gra".
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Standardowa reakcja u osób po przejściach - może tylko osobistych w zaciszu domowym, może na wojnie, może po innych wydarzeniach, które wypłukały z nich jakąkolwiek radość z życia. Przestała się już dziwić, że ludziom umyka koncept czegoś potem i z biegiem lat coraz lepiej rozumiała, że można mieć po prostu dość. Miała nawet w sobie pokłady współczucia dla takiego stanu rzeczy, mimo że aż ciężko byłoby jej sobie wyobrazić jak bardzo trzeba być zniszczonym, gdy w obliczu Śmierci witasz ją jak długo wyczekiwanego znajomego. Nie widziała sensu, aby tłumaczyć nowemu kompanowi jak to faktycznie może wyglądać i że brak lub znikome wspomnienia z czasów bycia śmiertelnikiem mogą umilić egzystencję takim jednostkom. Kiedyś i tak umrze, jak oni wszyscy.
- Nie sądzę, by przed wojną to wyglądało zgoła inaczej. Ludzie jako istoty niewiele się zmieniają na przestrzeni wieków, czasami dodatkowo ich hamuje zmieniający się kodeks karny. Mimo to, w miejscach na pograniczu , w strefie, do której większość wolałaby się nie zapuszczać… tam to prawo jest tylko na papierze, ponieważ czyn nie zgłoszony nie istnieje w rozumieniu prawa. To było, jest i pewnie będzie. Niestety. - odparła wzruszając ramionami. Kiedyś bardzo frustrował ją taki stan rzeczy, ale z biegiem lat, dekad, wieków zaczęła akceptować pewnie prawidła natury. W końcu nie byli tutaj, aby naprawiać dzieło Stwórcy.
Na informację o nowej ruletce uniosła brwi w ekspresji zaciekawienia, która jeszcze pogłębiła się, gdy Levi zaczął wspominać o swoim zawodzie. Nie brzydziło jej to, zresztą jakby mogło? Miała stały kontakt z robolami, żebrakami, szeroko pojętą biedotą, a na dodatek sama jeszcze pamiętała wojny z demonami. Było naprawdę mało rzeczy, które mogłyby Liel odpychać. Dodatkowo, jako wojownik z natury i z „profesji” zawsze doceniała znajomość anatomii, która jest pomocna w znaczniej większej ilości przypadków niż się mogło wydawać.
- Grę, powiadasz. - mruknęła, upijając kolejny łyk i dogaszając resztkę papierosa w przetyranej życiem popielniczce na barze. Na jej twarzy przebijało się zainteresowanie i swego rodzaju oznaki braku adrenaliny, który uwierał Anielicę od jakiegoś czasu. - Mów dalej, bo zaczyna brzmieć intrygująco.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Pamiętał to rozczarowanie, kiedy Huxley wprowadził go w tajemnice istnienia zaświatów. Levi nigdy nie był wierzący, aczkolwiek ujawnienie się anioła w drugiej formie podczas misji, kiedy obaj mieli mieć dokonaną egzekucję, wszystko zmieniło. Później właśnie dowiedział się, iż po śmierci było coś. Może niekoniecznie wiedza Zakonu oddawała rzeczywistość i nie wspominała o Obiegu Dusz, ale idea istnienia życia po śmierci wyjątkowo zawiodła O'donnela. Zapewne mina Leviego wyryła się w głowie Alexa i do dziś ją pamiętał.
- W takim razie, musiałem odwracać wzrok od krzywd, jakie się działy dookoła. - Stwierdził niemalże gorzko. Został przeorany przez życie i wielokrotnie bieda zmusiła go do sięgania się po niekoniecznie moralne sposoby zarobków; dzięki temu zwiedzał nieciekawe miejsca i rozmawiał z równie nieciekawymi ludźmi. Może jednak było z nim tak, że przesiąkł tym samym gównem, które spaczało serca innych i odwracał wzrok od krzywd, a później zapominał, że nie reagował. To byłoby akurat całkiem ludzkie zachowanie. O'donnel zdawał sobie sprawy wręcz za bardzo, jak bardzo był nieidealnym człowiekiem.
Dostrzegł to, co malowało się na twarzyczce anielicy. On z kolei korzystał z dobrodziejstwa zasłaniania twarzy i krył się ze swoimi emocjami. Miał chęć zagrania w ruletkę, ale zakłady przeważnie dotyczyły pieniędzy. Z drugiej strony, ciężko byłoby zagrać w ruletkę jedynie we dwójkę. Westchnął cicho, kiedy kobieta skomentowała jego propozycję. Dopalił papierosa i zgasił go o popielniczkę, a następnie łyknął darowanego whisky ze szklanki.
- Akurat miałem na myśli zwykłą grę w karty. Z tym, że przegrany będzie musiał odpowiedzieć na jedno pytanie zadane przez wygranego. O ile jest cokolwiek, czego chciałby się dowiedzieć ktoś taki, jak ty, o takim kimś, jak ja. - Stwierdził machając lekko dłonią. Nie szykował cudów na kiju - na to zasługiwali wyjątkowi znajomi, ci o bardziej demonicznych korzeniach. Co nie zmieniało faktu, że nawet najprostsza gra mogłaby się przekształcić w coś intrygującego. - Proponuję grę w Wojnę. Oddać swoje szczęście losowości życia. - Sprecyzował. Oczywiście, jeśli Urlica miała jakiś lepszy pomysł, zawsze się mogła nim podzielić.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Nie czuła aż tak dużego oburzenia na gorzkie stwierdzenie Levi’ego. Czasy, gdy bulwersowały ją potknięcia czy brak szlachetnych odruchów ludzi przemijały, natomiast zastąpiła to próbą zrozumienia. Na podstawie chociażby klientów jej pubu była w stanie zauważyć, że próby zastosowania empatii w wątpliwych moralnie zwierzeniach lub innych problematycznych momentach życia sprawdzały się lepiej. Ci śmiertelnicy potrzebowali za życia pomocy, wsparcia, a nie kolejnego młota. Nie przybywali do ich rzeczywistości, aby dodatkowo ich sądzić, od tego była Śmierć, gdy rachunek zostanie podliczony. Póki wchodzili z nimi w interakcję musieli przede wszystkim stanowić podpowiedź co do obieranej drogi. Nie mogli oburzać się na ludzką głupotę, gdy ulegali demonom lub zawierali z nimi pakty, jeśli nigdy nie dostali alternatywy pomocy. Zdesperowani ludzi sięgną do samego dna Piekła jeśli miałoby im to pomóc w przeżyciu lub uratowaniu kogoś dla nich ważnego. Abstrahując od sytuacji, gdy ktoś brata się z demonem dla chociażby bogactwa czy innych mało wartościowych rzeczy, zdradzających zepsutą naturę. Wtedy Liel nie siliła się na empatię, bo i po co.
Mężczyzna wciąż prowadził z nią konwersację, wiedząc kim była, a na dodatek przyznawał się do swoich ewentualnych potknięć, błędów, porażek. To dawało pewne widoki na polepszenie losu jego duszy, a tego Liel w swej misji musiała się chwycić. W końcu po to tu przyszła, prawda?
- Gra w wojnę brzmi w porządku, ciężko pomylić się w zasadach. - uśmiechnęła się zawadiacko. - I nie wiem jakie zdanie o nas masz, wasza percepcja jest nieco inna. Mimo to wychodzę z założenia, że każdy może mieć w sobie coś ciekawego, czasem tylko stara się to ukryć, ale sam nawet o tym nie wie. To nie mitologia, gdzie potrzebuje się najznamienitszego herosa, bo inaczej fabuła nie pójdzie do przodu.
Puściła mu przyjacielskie oczko, choć bardzo ciężko byłoby ich nazwać przyjaciółmi. Ba, nawet miano znajomych obecnie zdawało się być nieco na wyrost. Mimo to Liel szybko rozluźniała się przy takich spotkaniach, przynajmniej w kwestii prowadzenia rozmowy. Gdyby sytuacja się zaogniła i trzeba by zacząć walczyć - była zawsze gotowa, ale póki nic tak dynamicznego nie miało miejsca zamierzała po prostu cieszyć się pogawędką bez zbędnej sztywności.
- Warunki mi pasują i już jestem ciekawa jakie zadałbyś mi pytanie. Nie jestem wybitna w gry karciane - chociaż tutaj to bardziej pojedynek na farta. Zaraz się okażę, jak powinnam mierzyć swoje szczęście.
Dolała do swojej szklanki trunku, po czym podsunęła butelkę Levi’emu, samej odkładając naczynie na blat i pocierając dłonie w gotowości do zabawy.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel nawet nie dbał o to, jak zostałby odebrany przez rozmówczynię. Biorąc jednak pod uwagę to, iż była aniołem, zakładał, że mogła mieć dość oceniający stosunek do śmiertelników. Nie wiedział, ile rudowłosa miała pokładów cierpliwości i empatii dla takich szarych ludków, jak on. Fakt, że dalej go słuchała, powinien być dość wymowny. Anioły były różne, niektóre charakterne, ale nie mógł złego zdania o nich powiedzieć. Dlatego też jego brew drgnęła, gdy Urlica nadmieniła coś o percepcji.
- Dobre. - Wtrącił bez namysłów, kiwając przy tym głową. W kwestii zdania o aniołach, oczywiście. - Dzięki jednemu z was, ja i mój dowódca, nie doczekaliśmy się grupowej egzekucji naszego całego pułku. Nasze ciała przykryłyby leśną ściółkę, z zasuniętymi workami na głowie, bez imienia, bez niczego. Ale, jak widać, jestem tutaj. - Przyznał otwarcie, przywołując jedną z kluczowych sytuacji w jego życiu. Pamiętał, jak wielkie wrażenie zrobił na nim widok anioła w jego prawdziwej formie. - Racja. - Przytaknął jej uwadze na temat herosów i mitologii. Dostrzegłszy puszczenie oczka, nie zareagował szczególnie na ten gest. Ciemne oczy po prostu obserwowały kobietę intensywnie. Wyciągnął w końcu talię kart ze swojego płaszcza i przetasował je. Potem zaczął wykładać na blat, na przemian sobie i rudowłosej.
- Mam jedno takie, które nurtuje mnie od dłuższego czasu. Albo może i kilka. - Wyjawił niezbyt precyzyjnie, nie chcąc się dzielić na wstępie wszystkim. Rozdawszy wszystkie karty, sięgnął po podsuniętą butelkę, nalał szybko do swojej szklanki i oddał Rudej. Sam wyciągnął jeszcze paczkę papierosów, kierując ją w stronę anioła. Potem sięgnął po jedną ze zwijek i odpalił. Złapał za stos kart przed nim i wyłożył pierwszą kartę.
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 2
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Uśmiechnęła się aż zadziwiająco ciepło, gdy Levi pozwolił jej wejrzeć we fragment swojego życia. Zawsze niesamowicie cieszyły ją takie historie, potwierdzały cel istnienia ich - Aniołów. Oczywiście, nie sprawiał jej radości fakt, że najpierw w czyimś życiu musiało się ostro popsuć, by mogło dojść do cudownej interwencji sfer wyższych, ale już za dobrze rozumiała, że życie śmiertelników to jedna wielka ruletka. Są chwile dobre, są chwile złe. Śmiertelnicy byli dla niej tak chaotyczni, mieli w sobie tyle emocji i kombinacji zdarzeń, że byli zdolni do rzeczy najlepszych i najgorszych nawet bez ingerencji Nieba czy Piekła.
- Ciesze się, że mogliśmy pomóc. Gdyby nie to, nie wymienialibyśmy się teraz używkami. - powiedziała i uniosła wyżej szklankę na znak małego toastu. - Chociaż nie zawsze jesteśmy na czas, nie zawsze tam gdzie trzeba. - mruknęła cicho i nieco gorzko, po czym upiła łyk trunku.
Jeszcze bardziej nurtowało ją jakie pytanie mógłby mieć do niej Levi. Pewnie sporo, w końcu byli zgoła różnymi od siebie istotami, nawet jeśli Anioły potrafiły być czasem bardzo ludzkie. Poczęstowała się kolejnym papierosem, obserwując kalejdoskop zmieniających się kart w ich drobnej rozgrywce. W tych dywagacjach totalnie zapomniała, że ona też powinna pomyśleć o jakimś pytaniu. Lub pytaniach. Z góry założyła, że przegra, ale może i do niej uśmiechnie się gwiazda hazardu? O ile można to było hazardem nazwać.
- Jeśli wygram to mogę się zgodzić, abyś zadał mi jedno pytanie. Po kolejne będziesz musiał przyjść do pubu. - posłała mu uśmiech spryciarza.
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Liel' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 5
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi podążył za gestem i również uniósł szklankę, żeby za chwilę upić bursztynowej cieczy.
- Nikt was za to nie będzie winić. Powiedziałbym, że nie macie interesu w tym, żeby pomagać któremukolwiek z nas. Może wtedy w naszych szeregach znajdował się ktoś bardzo dla niego ważny. - Pozwolił sobie na krótkie gdybanie. Nie uważał, żeby anioły były względnie dobre. Wcześniej nie był wierzącym, a więc kwestionował całkiem sporo zapisków i wizerunków, jakie narzucała jego religia.
Levi miał pytania, motywowane prostymi powiązaniami, które w odniesieniu do innych ras ludzkich byłyby nieco rasistowskie. Niemniej, wyglądało na to, że nie była to jego kolej na zadanie pytania.
- Wtedy będzie zero w tym zabawy. - Stwierdził tym samym, beznamiętnym tonem, co dotychczas, wyciągając karty. - Do pubu mogę zajść i bez tego. O ile nie będzie ci przeszkadzać obecność mężczyzny w kominiarce. - Dodał zaraz nieco niewyraźnie, kiedy przytrzymał papierosa w ustach.
Pojedynek nie trwał długo, Liel zdawała się w większości wygrywać, również wygrywała wojny, jakie się natrafiły. W końcu Levi został bez kart. Westchnął przy tym i spojrzał na kobietę.
- Zastanawiam się, czego chciałabyś się dowiedzieć na mój temat. - Rzekł na głos, spoglądając na anielicę wyczekująco. Nie wiedziała jeszcze, że należał do Zakonu. W jej oczach zapewne był nic nieznaczącym szarakiem, jedynie posiadającym dość nietypową stylizację. Samo zachowanie Leviego było dość niepozorne, choć w połączeniu z kominiarką właśnie to było intrygujące. Może rzeczywiście w tym człowieku kryło się coś więcej, niż na to wyglądało.
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
„Nie macie interesu w tym”. To jedno zdanie już coś powiedziało Liel o jej nowym kompanie do szklanki. Założyła, że Levi widzi podejmowanie jakiejkolwiek akcji jako wymianę. Jeśli nie masz po co komuś pomagać to tego nie robisz. Jeśli nie masz czegoś w zamian to nic nie robisz. Nawet jeśli jesteś Aniołem. Zastanowiłaby się nad tym skąd miał takie przeświadczenie, ale wiedziała, że jest aż nadto potencjalnych powodów i tak sprowadzających się do jednego. W życiu tego mężczyzny nie było za bardzo bezinteresowności. Może kiedyś, gdy był dzieckiem, może pojedyncze sytuacje w późniejszym etapie życia, ale poza tym same transakcje. Przysługa, towar, waluta. Coś musiało być, bo inaczej pewnie trącało mu to spiskiem czy inną pułapką.
- Nie wszystko w życiu wymaga specjalnego powodu. - mruknęła pod nosem i upiła kolejny łyk. Nie chciała ciągnąć dalej tej myśli. Jeśli kogoś tak życie ukształtowało to w trakcie jednej pogadanki nie zmienisz toru jego poglądów - ale może z czasem…
- No tak, faktycznie. Jak widać bywam tylko w wysokich sferach, gdzie nie ma mężczyzn w kominiarkach. Na przykład w tym momencie, wspaniały lokal, pięć gwiazdek i moje gratulacje dla szefa kuchni. - prychnęła rozbawiona i momentalnie wyobraziła sobie jak wszyscy obecni w kasynie niszą fraki, z sufitu zwisa kryształowy żyrandol, a pomiędzy bywalcami śmiga lokaj rodem z czasów wiktoriańskich. A niech to, mogła ubrać swoje najlepsze majtasy na takie ekskluzywne posiedzenie.
Z rosnącym zadowoleniem obserwowała ich karcianą potyczkę, a gdy ostatecznie potwierdziło się jej zwycięstwo nie powstrzymała się od ściszonego „yessss”. Wypuściła tryumfalny obłok dymu z usta, uśmiechając się od ucha do ucha jak dziecko, które właśnie wygrało w szkolnym konkursie nowe kredki. Podała Leviemu dłoń w podziękowaniu za grę, po czym zamyśliła się nad pytaniem. Właściwie to miała już kilka propozycji w swojej głowie, ale teraz musiała wybrać tylko jedną z nich. Ciężki orzech do zgryzienia.
- Jest potencjalnie wiele rzeczy, które mogłaby, chcieć wiedzieć, dlatego też liczę, że uda nam się grać częściej. - uśmiechnęła się nieco złośliwie, po czym znowu rozpromieniła się niczym najzwyklejsza dziewczyna, która szczególnie z taką ekspresją niezbyt pasowała do takiej speluny. Nic to. - Hm, chyba już mam. Co sprawia ci największą radość?
Tak o. Nie zamierzała wypytywać go o jakieś bardzo personalne rzeczy, o jego słabe strony, nie badała wrogiego gruntu, a przynajmniej nic nie dawało jej oznak, że powinna. Ot, chciała poznać coś miłego związanego z Levim. Może kiedyś przyda jej się ta informacja, by polepszyć mu dzień? Już z pubu wyniosła przyzwyczajenie do wyszukiwania takich drobiazgów i już wiele razy jej się to przydało.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi był realistą - tak twierdził chyba każdy pesymista. Zakładał gorszy scenariusz, żeby się niepotrzebnie nie zawieść. Sam nie miał problemu dawać z siebie więcej coś bezinteresownie. Niemniej ludzie mieli tę tendencje do kłamstw, oszustw i wykorzystywania dobroci drugiej osoby. Podejrzewał, że aniołami - skoro te już i tak wyglądały dość podobnie do ludzi - kierowały podobne odczucia. Sam fakt, że mogły upaść, świadczył o tym, iż były zdolne do czynienia zła. Poza tym, tak jak już zdążył wyjawić Razielowi w ich niedawnej rozmowie, nie uważał, żeby wszystko było zero-jedynkowe. Nawet dobro. Nawet anioły.
- Nie wszystko. - Przytaknął jej, bo to nie było tak, że się z nią nie zgadzał, ale również nie rozwinął tego tematu. Na ironię Rudej uśmiechnął się tylko półgębkiem. Alkohol zdecydowanie go rozluźniał, to i miał bardziej żywiołowe reakcje niż nikły uśmiech.
Ze spokojem obserwował wykładane karty na blat. Przyszło mu przegrać, a ciemne oczy spojrzały na uradowaną Urlicę. Podał jej dłoń. W duchu zazdrościł jej takiego entuzjazmu. On sam nie potrafił za długo cieszyć się z wygranej, jeśli wygrywał zbyt często i gra była zwyczajnie zbyt łatwa.
- Kolejna runda przed nami. - Obwieścił z uśmiechem na twarzy, chcąc rozwiać jej wątpliwości. Chciał mieć przynajmniej jeszcze jedną szansę na zadanie pytania.
Rudowłosa w końcu podzieliła się swoim pytaniem. I jego prostota go rozbroiła, co objawiło się delikatnym ściągnięciem się ku sobie brwi. Przez moment nawet źle się poczuł z tym, że jego pytanie będzie w celach przynoszących mu korzyść. Tak, bynajmniej nie zamierzał wypytywać się nadnaturalnej o jej ulubiony kolor. Zesztywniał na krótszą chwilę, spoglądając na nią w milczeniu.
- Eee... - Wydukał z siebie w końcu i odwrócił spojrzenie na chwilę, jakby odpowiedź miał znaleźć gdzieś w otoczeniu kasyna. Im dłużej myślał nad odpowiedzią, tym bardziej dochodził do wniosku, że lista przynoszących mu radość zdążyła się radykalnie zmniejszyć przez ostatnie lata. Cierpiał na znieczulenie emocjonalne, bezsenność i uzależnienia od używek.
- Największą radość...? - Powtórzył słowa, próbując znaleźć odpowiednią czynność, która rzeczywiście znajdowała się na szczycie listy. Mógłby wymienić czytanie książek i nie byłoby to kłamstwem, ale jednak wątpił, aby książki były powodem do jakiejś dużej radości. - Największą radość sprawia mi to, kiedy mogę spełnić czyjąś prośbę w profesjonalny sposób. - Odpowiedział w końcu, kiedy już wrócił spojrzeniem na Liel. Zabrał ich karty i zaczął tasować. W końcu dopiero zaczęli się dobrze bawić.
Rozłożył na nowo karty. Odpalił kolejnego papierosa, uprzednio upijając whisky. Podczas gdy reszta pakowała swoje pieniądze, nieraz całe majątki życia w ruletkach i na maszynach, oni po prostu grali w karty o zadawanie sobie pytań.

KartyGramy w karty
Levi O'donnel carried out 1 launched of one k10 :
5
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Reakcja Leviego na jen pytanie mieściła się w granicach jej założeń. Konsternacja, zbicie z tropu, zagubienie. W duchu aż ją to rozbawiło. Ludzie bardzo często zapominają o takich trywialnych drobnostkach jak zwykła radość. Coraz częściej mogła zaobserwować wyścig szczurów, zagubienie w rzeczywistości, a ostatnie wojny wywróciły całą ludzkość do góry nogami. Niektórzy odnaleźli w sobie bohaterstwo, inni najgłębszą ciemność, jeszcze kolejni pogubili się doszczętnie i zostali ziejącą pustką w środku - i wcale nie miała na myśli ran postrzałowych. Nowy kompan Liel nie wydawał się być wesołym facetem. Sprawiał raczej wrażenie właśnie takiej chodzącej pustki. Znikome ekspresje, oszczędność w słowach, sam fakt spotkania w takim miejscu jak to. Miała wrażenie, że biło od niego … nic. Jakby był cieniem, złudzeniem, wspomnieniem człowieka. Pewnie wielu tak sobie wyobrażało miłe spotkania jakiś medium z duchami, którym pomaga się przejść na drugą stronę. Anielica nie zamierzała jeszcze wyprawiać Leviego na tamten świat, co najwyżej przy odrobinie ironii czy innego poczucia humoru wszechbytu będzie miała okazję odprowadzić jego duszę, gdy przyjdzie czas. Świat był mały, a losy istot splatały się w komiczny sposób. Kto wie.
Odpowiedź przyjęła z uśmiechem, jakby potwierdzając dostarczenie komunikatu.
- Prawie jak służbista - choć na takiego nie wyglądasz. Z drugiej strony wyglądasz na kogoś, kto miałby zaraz wyciągnąć broń palną, kazać wszystkim paść na ziemię, a samemu zabrać wszystkie kosztowności. Ale ani jakoś tego nie widzę, ani to nie bank, ani my nie jesteśmy bohaterami taniego kryminału czy westernu.
Obserwowała tasowanie i wykładanie kart, zastanawiając się co też za pytanie mężczyzna trzyma w zanadrzu. Zaproponował kolejną rundę i miała jakieś takie dziwne wrażenie, że dopóki nie uda mu się z siebie wyrzucić tej ujętej w słowa ciekawości to będą tu siedzieć do bladego świtu.
- Chociaż… - mruknęła z lekkim rozbawienie, nie odrywając wzroku od kart. - Stylizacja kowboja mogłaby ci pasować. Stylowy kapelusz na głowie i chusta na twarzy. Zaraz zobaczymy czy ta talia jest za mała na nas dwóch.


Liel carried out 1 launched of one k10 :
2
Sponsored content

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: