Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
First topic message reminder :


Londyn zachodni







Zachodni sektor Londynu to urokliwe miejsce, w którym można między innymi bogatą w zbiory Księgarnię 'Silent Hill', przepiękny Hotel 'The Grand Royal', który zaserwuje nam wszelkie potrzebne i niepotrzebne wygody, a także mniej wyrafinowane przybytki. Miłośnikom towarzyskich wrażeń przypadnie do gustu Klub 'Dancing Queen' lub też całkiem przyjemny Bar 'Epoch Essence', a pasjonaci nowego zachodniego stylu życia z przyjemnością odwiedzą sławną ulicę handlową, gdzie znaleźć można podobno niemal wszystko.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Przechylił lekko głowę. Wiedział, że nie wypadało naciskać, ale mimo wszystko to było ciekawe. Inna sprawa, że czasem smutek przysłania radość płynącą z pewnych wspomnień. Nie można zapominać o tym, co było dobre, tylko dlatego, że odeszło razem z najbliższymi.
- Wiem, że nie powinien, ale na czym pani grała i dlaczego nie ma o czym mówić? To złe wspomnienia? – Zapytał delikatnie, z łagodnością w głosie i ciepłem, które miało za zadanie podnieść na duchu jego rozmówczynię. Wiedział, że trudno rozmawia się o pewnych rzeczach, ale nie można było całe życie unikać o nich rozmowy. To będzie bolało tylko coraz bardziej i bardziej.
- Hm… może. Z kawą też na początku nie było łatwo – przyznał z rozbawieniem. Wrócił wspomnieniami do swoich początków i siłą rzeczy nie mógł się nie uśmiechnąć. Doskonale pamiętał swoją pierwszą próbę wypicia kawy i to jak mu mordę od niej wykręciło. Dopiero potem dowiedział się, że istnieją takie rzeczy jak mleko, które można dodać do kawy czy cukier. Inna sprawa, że musiał się również przyzwyczaić do lekko gorzkawego smaku kawy.
Uśmiechnął się ciepło.
- Jest jak najbardziej aktualna, chcę pomóc – zapewnił gorąco. Szpital był jednym z lepszych celi, było tam dużo ludzi, którzy zrozpaczeni będą chcieli odmienić swój los. Gdyby udało mu się w jakiś sposób związać się z tym miejscem, na pewno mógłby się pochwalić dobrze wykonaną robotą.
Przechylił lekko głowę, niczym zaciekawiony czymś kot lub pies. Uniósł mimo wszystko w ciepłym uśmiechu kącik ust.
- Dziwnym wrażeniu? Wolno mi spytać, co było w nim takiego dziwnego? – Domyślał się o co chodzi, ale nie zamierzał zdradzać się z tą wiedzą. – Och to bardzo miłe z pani strony, ja z kolei zapraszam do mojej rezydencji, gdyby poczuła się kiedyś pani bardzo samotna. Znajdzie się u mnie zapewne jakaś herbata czy kawa, zależy co pani woli.
Bardzo liczył na to, by częściej spotykać się z tą kobietą. Nie znaczyło to jednak, że planował w tej chwili rezygnować z jej towarzystwa. Było ono bardzo miłe, a i mógł się wywiedzieć pewnych rzeczy.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Tak dobrze się rozmawiało, że szkoda było psuć nastrój o nieco zaprzeszłe czasy, które sprawiały ból. Dlatego chwilę zawahała się, zanim jakkolwiek zechciała udzielić odpowiedzi na jego pytanie. - Niekoniecznie złe, jedynie bolesne. Ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. - Postanowiła powiedzieć na głos, aby zamknąć na razie ten temat. Dopiero co się poznali, a Alice nie chce opowiadać o przeszłości, kiedy przyszła na spacer do parku, aby się rozluźnić. Może przy innym spotkaniu nadarzy się jakaś okazja, aby powiedzieć coś więcej. I tak jest na tyle dobrze odnośnie fortepianu, że stara się unikać miejsc, w których mogłaby natknąć się na ten instrument muzyczny. I do tej pory idzie jej to całkiem nieźle.
Informacje związane zarówno z kawą, jak i z pomocą, Alice odpowiedziała serdecznym uśmiechem na twarzy. No naprawdę, aż sama nie wie, dlaczego miała takie dziwne wrażenie o tym mężczyźnie. Jak tak nawet teraz spojrzała na niego, to wyczuwała coś tajemniczego i niebezpiecznego, co ostrzegało przed nim. Tyle że ona autentycznie po krótkiej rozmowie nie widzi niczego, co mogłoby pokrywać się z tymi przeczuciami. Przy tamtym osobniku sprawdziło się to, ale przy Jonathanie już nie. Dziwna zależność doprawdy.
- Nawet nie potrafię tego opisać, Panie Jonathanie. Ale to może być związane z tym, że Pan nieco mnie zaskoczył tak nagłym pytaniem, a ja byłam zagłębiona w myślach. Wie Pan, chodząc na samotne spacery, muszę być ostrożna. - Nie chciała ze szczegółami mu opisywać tego dziwnego uczucia. Wolała za to uznać, że to pierwsze wrażenie jest winą tego, że on jest obcy, a ona sama spacerowała i ze względu na poprzedniego natręta nie miała zbytnio dobrego nastawienia na rozmowę z nim. Tak w sumie było to najlepsze do wytłumaczenia.
- Bardzo to miłe z Pana strony. Nie będę chciała Pana dręczyć swoimi wizytami, lecz może kiedyś skorzystam z Pańskiego zaproszenia. Mam tylko nadzieję, że nie jest ono jakoś mocno oddalone od miasta. Ma Pan jakieś ewentualne inne miejsce na pozostawienie korespondencji do Pana? - Z grzeczności nie chciała od razu odmawiać na to zaproszenie, ale też nie chciała mu robić nadto przykrości. Alice zwykle nie przebywa w bogatszych dzielnicach, ale pewnie na jakieś zaproszenie wpadnie. Zwłaszcza jeśli to by się wiązało chociażby z przekazaniem informacji odnośnie współpracy, jeśli Jonathan nie poda jakiegoś innego sposobu komunikacji z nim.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał ze zrozumieniem głową. „Wiedział” co znaczy ból po stracie najbliższych i w tym momencie stwierdził, że nie będzie już dłużej drążył tego tematu, zgodnie z wolą jego rozmówczyni. Zamiast tego przez chwilę uważnie jej się przyglądał, chcąc się przekonać czy wszystko w porządku i czy kobieta nie potrzebuje jakiejś formy pocieszenia. Widząc, że jest w miarę okej, tylko delikatnie się uśmiechnął.
Tajemnica nie zawsze musi być czymś złym, a niebezpieczeństwo? Był Teksańczykiem, czy oni sami z siebie nie są niebezpieczni ze swoim noszeniem wszędzie broni i wybuchowym charakterem? Chociaż na razie Loki był bardzo spokojny przy swojej rozmówczyni i można powiedzieć, że doskonale odgrywał rolę czarującego dżentelmena. Jakby nie patrzeć do tego został stworzony. Do odgrywania ról, które pozwolą mu ugrać jak najwięcej w kontaktach z ludźmi.
- Hm… dotychczas głównie słyszałem, że jestem diabelnie czarujący albo roztaczam niebezpiecznie pociągającą aurę, może to coś w tym stylu? Rozumiem, kobieta mimo wszystko powinna być ostrożna w tych niebezpiecznych czasach. Podejrzewam, że dużo ludzi korzysta z rozpaczy innych i szuka łatwych sposobów na zarobek – na początku trochę żartował, ale potem spoważniał. Niebezpiecznie było tak chodzić samemu, można się było natknąć na niebezpiecznych ludzi. W końcu po wojnie chyba każdy nosił broń i bagaż wspomnień, które mogły doprowadzić do strasznych rzeczy.
- Droga pani, to nie będzie dręczenie tylko przyjście w gości. Spokojnie, moja droga to wcale nie jest daleko od miasta. Już podaję – podał swój adres korespondencyjny i w razie czego również numer telefonu. Wiedział, że nie wszyscy go jeszcze mieli, ale zwykle w takich miejscach jak szpital był dostęp do aparatu telefonicznego, podobnie jak były urocze budki policyjne, ale z nich połączenia szły tylko w bardzo konkretnym kierunku.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice radziła sobie z tym tylko dlatego, że szybko zmieniała temat na inny. Tak, aby nie myśleć o tym za długo i nie wracać do starych dobrych wspomnień. Była wdzięczna, że Jonathan postanowił już nie poruszać tego tematu i odwzajemniła jego uśmiech swoim. Mogła już pozwolić swoim myślom krążyć wokół innego tematu, jak chociażby pierwsze kontakty z obcymi osobami.
- Nawet tutaj nie zdoła Pan uniknąć ludzi żebrzących, dlatego podczas spacerów staram się unikać wchodzenia w ciemne uliczki. Lecz i tak czasem to nie ma znaczenia, bo potrafią złapać nawet przy głównej alejce. Jak to Pan powiedział… niebezpieczna aura… ona po wojnie dosyć często się objawia, czasem bardziej, a czasem mniej. Wynik obecnych czasów, jak Pan wspomniał wcześniej. - postanowiła nieco przyznać mu racji. Ciężko było jej jednoznacznie określić powód tych dziwnych aur, lecz pozwoliła sobie jeszcze na moment przyjrzeć się towarzyszowi. Postanowiła, że spróbuje ignorować to dziwne przeczucie, dopóki nie zrobi czegoś podejrzanego.
- Och, skoro tak, to pozwolę sobie zapisać na swojej kartce. - mówiąc to, zaraz z torebki wyciągnęła skrawek papieru i ołówek. Zanotowała zarówno podany przez niego adres, jak i numer telefonu. Alice zwykle nie korzysta z telefonu, w mieszkaniu też nie ma aparatu telefonicznego. Potrafiła jednak wybierać numer, więc w przypadku potrzeby skontaktowania się, zdoła w ten sposób przekazać mu najważniejsze informacje. Na kartce można było zauważyć pismo, które było pisane na szybko, lecz było w miarę czytelne. Alice po chwili schowała kartkę z ołówkiem do swojej torebki i uśmiechnęła się w stronę Jonathana. Tymczasem z boku można było dojrzeć, że powoli zbliżali się do akwenu wodnego. Alice poczuła lekki żal, że zaraz zakończy jakże miłą konwersację, ale też zdawała sobie sprawę z tego, że w ciągu godziny powinna wrócić do mieszkania, aby przygotować się na popołudniowy dyżur.
- O, już chyba zbliżamy się do akwenu. Będzie Pan wiedział, w którą stronę teraz się udać, czy mam pomóc wskazać właściwą ścieżkę? - zapytała grzecznie, robiąc powolne kroki.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał ze zrozumieniem głową. Wiedział, że tego nie uniknie. Jakby nie patrzeć miasto było w rozsypce i pewnie brakowało miejsc do mieszkania i nie tylko. Właściwie to wszystkiego brakowało i jakby nie patrzeć, to doskonały moment żeby pomagać ludziom.
- Cóż tego należałoby się spodziewać po zniszczonym wojną mieście. Ludzie potracili wszystko, nie tylko rodziny ale często również domy i ucierpiały pewnie miejsca, które dotychczas zajmowały się pomocą takim ludziom. Niemniej powinna być pani ostrożna, zdesperowani i zrozpaczeni ludzie często nie mają nic do stracenia – powiedział poważnie. Już się dowiedział od komisarza na komendzie policji, że w razie czego może się bronić. Pytanie tylko, czy ktoś to powiedział Alice i czy była świadoma tego, że w obronie własnej, nie zostałaby pociągnięta do prawie żadnych konsekwencji swoich czynów.
- Śmiało – powiedział nieco weselszym tonem i kiedy uzbroiła się w kartkę, podał jej swoje dane. Może dzięki temu uda się im jeszcze kiedyś spotkać. W sumie powiedziała mu, gdzie w razie czego jej szukać. Szpital był bardzo ciekawą opcją, chociaż wolałby bardziej odosobnione miejsca, spokojne, gdzie mogli rozmawiać o wszystkim i o niczym.
Dostrzegł akwen i cicho westchnął. Szkoda kończyć tak miłe spotkanie i jeszcze milszą konwersację.
- Chyba będę – przyznał, bo nie był tego do końca pewien. Podniósł spojrzenie na Alice i uśmiechnął się czarująco. – Dotrzymać pani towarzystwa podczas dalszego spaceru, a może odprowadzić do domu? Gwarantuję miłą rozmowę i bezpieczeństwo.
Nie powinien się napraszać, ale nikt nie bronił mu wyjść z dżentelmeńską propozycją. Co ważniejsze, do niczego nie zmuszał, jedynie uprzejmie oferował.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice starała się być na tyle ostrożna, ile wiedziała, jak mogła. Nie mieszkała sama, starała się często spacerować w miejscach publicznych i nie spacerowała po parku nocami w pojedynkę. Te trzy zasady starała się stosować i do tej pory jakoś jej się sprawdzały. Pomimo tego przytaknęła głową, przyjmując sugestie dawane przez Jonathana.
Dlatego też ten spacer, mimo że mógłby się szybko zakończyć, wytrwał do skrawka akwenu. Zdecydowanie było to miłe, bo na ustach Alice utkwił wesoły uśmiech. Zdecydowanie warto było posiadać tak miłe wspomnienia po tych ciężkich czasach. Rozejrzała się po akwenie i już myślami była skierowana, aby wrócić tą samą ścieżką, którą teraz szła z Jonathanem.
- Ależ nie trzeba, panie Jonathanie. Dziękuję za jakże miłą... - mówiąc to, ujrzała kątem oka postać, która była jej zdecydowanie znajoma. Powieka na moment zadrgała, a w jej oczach zagościł strach, który zaczął stawać się namacalny. Widziała postać osoby ubrane niemal identycznie jak kilka miesięcy temu, w szary prochowiec, kapelusz na głowie i papieros w ustach. Wyczuła zaraz zbliżającą się znajomą dla niej aurę, a kiedy rysy mężczyzny stały się bardziej wyraźne, panicznie skierowała spojrzenie na Jonathana.
- Wie Pan co, może jednak skorzystam z Pańskiej pomocy. Tylko może przejdziemy się na trochę dłuższy spacer, jeśli Panu nie przeszkadza. - mówiąc to, było widać, jak wzrokiem panicznie przenika między Jonathanem a zbliżającym się mężczyzną.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Nie skupiał się na otoczeniu, zwłaszcza że w tej chwili prowadził bardzo miłą rozmowę i miał wystarczająco absorbujące towarzystwo. Może gdyby było inaczej, znałby powód panicznego zachowania Alice. Dyskretnie rozejrzał się dookoła i zobaczył dziwną postać zmierzającą w ich kierunku. Być może przechodzień, a może – patrząc po zachowaniu Alice – coś więcej.
- Nie przeszkadza mi to – zapewnił. – Przepraszam – szepnął tylko do niej, by potem otoczyć ją swoim ramieniem, dając tym samym znak, że znajduje się pod jego ochroną. Jeśli to będzie za mało, posunie się dalej, chociaż wiedział, że to może być nieco ryzykowne.
Przygarnął do siebie Alice i w ten sposób mogli ruszyć dalej. Dla ludzi mógł być to niewinny gest, oznaczający nic innego, jak protekcje, dla niego był to sposób na zaznaczenie granicy i poniekąd oznaczenie ofiary, jako swojej.
- Park mimo zimy prezentuje się bardzo ładnie – rzucił z delikatnym uśmiechem do Alice. Mogli ruszyć i jeśli kobieta wykazała taką chęć, to wznowili swój spacer. – Chociaż pewnie wiosną będzie wyglądał jeszcze ładniej, ma pani tutaj jakieś ulubione miejsce?
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice przyjęła ramię Jonathana, niemalże próbując nawet przez moment schować się w nim. On był jedyną osobą, której mogłaby w tym momencie zaufać na tyle, aby pozwolić się chronić przed zbliżającym się osobnikiem.
- Dziękuję - szepnęła cicho w stronę Jonathana, będąc wdzięczna za jego ochronę. Bała się zmierzyć ponownie z osobą, która na widok objęcia Alice przystanęła i spoglądała w ich stronę. Alice zaraz też ruszyła u boku Jonathana na dalszy spacer, tyle że kierując się inną ścieżką, niż którą do tej pory szli.
- Zimą wszystko wygląda, jakby czekało na odrodzenie się życia. Powinien Pan tutaj przyjść, jak będą kwitnąć kwiaty. - powiedziała po chwili, próbując się nieco uspokoić. Zerknęła za siebie i, widząc, jak tamten mężczyzna ich śledzi, ale z większego dystansu, wróciła wzrokiem do Jonathana. - A ulubione miejsce… w tym parku kiedyś miałam. Zarówno piękne są ogrody przy Buckingham Palace, ale też bardziej preferuję spacer po Queen’s Garden. One są w innym parku, ale jest tam sporo miejsca umożliwiającego spacerowanie w zaciszu wśród kwiatów. Wiosną czasem przy stawie można napotkać nawet różne ptaki, niekoniecznie tylko kaczki. A propos zwierząt… - mówiąc o tym, przypomniała sobie jedną ciekawą anegdotkę, którą zapamiętała z opowieści jednych żołnierzy. - Wie Pan, że tu nawet w zamku niegdyś rodzina królewska trzymała prawdziwe zoo? Tutaj zoo obecnie jest właśnie przy Queen’s Garden, ale jeśli Pana interesują różne ciekawostki historyczne, to warto pójść i zobaczyć Tower of London. W jednej z wież podobno są ślady bytności, lecz sama do tej pory nie miałam okazji zobaczyć tego na żywo. - opowiadała, idąc u boku Jonathana. Nie wiedzieć czemu, ale pomimo złego przeczucia, ufała mu. Nieświadomie jedynie nie zdawała sobie sprawy z tego, że zmierzali do okolicy parku, którą sumiennie starała się unikać od kilku lat. Za bardzo była skupiona zarówno rozmową, jak i ucieczką przed tamtym osobnikiem, że nie zauważyła przejścia w Parku, który kierował w okolice jej wcześniejszego mieszkania.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Przez krótką chwilę rozważał mocniejsze zaakcentowanie swojej obecności, a także co ważniejsze rangi, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Alice była Widzącą, gdyby zobaczyła coś czego nie powinna mogłaby się spłoszyć jak łania, a tego zdecydowanie nie chciał.
- Wierzę, że wygląda to cudownie – powiedział z delikatnym uśmiechem. Czuł, że ktoś podąża za nimi, więc zdecydował się mimo wszystko udawać, że niczego nie widzi, a jednocześnie nadal mieć blisko siebie Alice. Jeśli będzie trzeba naprawdę dobitniej da do zrozumienia, że kobieta jest jego ofiarą. – Kiedyś? Rozumiem, że teraz już nie tak miło odwiedza się tamto miejsce, a szkoda, bo pokryty kwiatami park musi wyglądać pięknie, a pani brzmi, jakby bardzo te kwiaty lubiła.
Słuchał opowieści o tych zwierzętach, które gromadziły się przy stawie. Wodopoje zawsze były łatwym miejscem do polowań. Można tam było spotkać dużo istot, które spragnione traciły czujność. Hm… może mimo wszystko nie powinien o tym teraz myśleć.
- Brzmi ciekawie. Moglibyśmy się kiedyś przejść razem, skoro pani również jest tym zainteresowana – powiedział z grzecznym uśmiechem. Kobieta poszukiwała bezpieczeństwa, a jednocześnie była ciekawa miasta – czy może być lepsze połączenie, które można by wykorzystać? Chyba nie.
Widział, że otoczenie nieznacznie się zmieniało, ale na razie nic nie mówił.
- A w zoo już pani była? Mają tam coś ciekawego, czy na razie odbudowuje się po wojnie? – Zapytał z szczerą ciekawością, a jednocześnie chęcią podtrzymania miłej rozmowy. W ten sposób mógł odwrócić uwagę Alice od tego, co ich goniło.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice była wdzięczna, że nie zadaje pytań odnośnie jej zachowania, tylko dalej brnie w spokojnej rozmowie. To poniekąd pozwalało jej na skupienie się myślami na toczącej się rozmowie, niż na panicznym zerkaniu za siebie.
- Nie chodzę tam, odkąd zostałam wdową. Rozumie pan – czasem wspomnienia są nadwyraz bolesne. - oznajmiła krótko, zaraz też spoglądając przed nogi, aby zobaczyć, czy nie potknie się o jakieś konary. - Ale pan może śmiało tam zabrać którąś z dam. Powinno to im się spodobać. - podniosła wzrok, nieco już się uspokajając. Jeszcze całkiem nie wyzbyła się uczucia strachu, lecz nie czuła potrzeby ciągłego odwracania się za siebie.
- Jeśli Panu to nie będzie przeszkadzać, to chętnie się przejdę. Tylko nie nadaję się zbytnio na przewodnika, ostrzegam od razu. - oznajmiła, nieznacznie unosząc kąciki ust. Nie była młodą panienką, która rumieni się na każde zaproszenie, ale jego propozycja była wręcz zbyt kusząca, aby odmówić. Spacer i zwiedzanie w miłym towarzystwie było zdecydowanie czymś odprężającym po pracy.
Chciała zerknąć za siebie, lecz w momencie obrotu głowy usłyszała pytanie o zoo. Jedynie kątem oka nikogo nie ujrzała w oddali, więc uznała, że lepiej będzie odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Do zoo nie zaglądam zbytnio. Czasem spaceruję przy nim, ale tak jak każde miejsce, próbuje się odbudować. Jak widziałam na plakatach, są jakieś tygrysy i lwy, czy też małpy, ale nie wiem, czy o tej porze roku nie ma ograniczeń przy wybiegach. Temperatury tutaj też robią swoje. - odpowiedziała spokojnym tonem, spoglądając już przed siebie. Ku zaskoczeniu dostrzegła jedną ze skromnych alejek, które rozbudziły jedno z jej wspomnień z byłym mężem. Cicho westchnęła, lecz wiedziała, że nie może się cofnąć. Nie, jeśli tamta osoba gdzieś tam mogła czekać na nią.
- Ale też są miejsca, które mimo wojny niezbyt wiele się zmieniły. - powiedziała nieco cichszym tonem, kierując spojrzenie na drzewo, które obecnie nie posiadało korony. Pamiętała to drzewo, to był ich ulubiony punkt, aby usiąść i pośmiać się wspólnie. Poczuła, jak mimowolnie jedna łza chciała wydostać się z kącika oka, więc szybko postanowiła przyłożyć dłoń do kącika oka i pozbyć się tej łzy. - Przepraszam, minęło nieco czasu, odkąd tutaj byłam. - chwilę przystanęła, aby wziąć głębszy wdech, zrobić wydech i skierować kroki na dalszy spokojny spacer. - Często tutaj z mężem przebywałam, zanim… wie pan. - nie chciała dokańczać, ale liczyła na to, że Jonathan będzie na tyle bystry, że zrozumie jej przekaz. Ile to mężów ginęło na wojnie, ciężko to było zliczyć.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał ze zrozumieniem głową. Wspomnienia potrafiły być strasznym ciężarem, jeśli nie przeprocesowało się ich odpowiednio, a prawda była taka, że ze śmiercią bliskich często trudno się było pogodzić. Nie zamierzał tez bardziej brnąć w temat związany z bolesnymi wspomnieniami.
- Sam proponowałem, więc spokojnie, nie będzie mi przeszkadzać. Moim zdaniem świetnie sobie pani radzi teraz w tej roli – przyznał z wesołym uśmiechem. Bardzo dobrze sobie radziła w oprowadzaniu nieznanego sobie mężczyzny po parku. Inna sprawa, że dzięki temu istniała szansa na kolejne spotkanie. Ile ich już umówili w tej chwili? Kilka na pewno, ciekawe ile z tego dojdzie do skutku.
Widział, że chciała się obejrzeć, ale w żaden sposób na to nie zareagował. Zresztą zadał swoje pytanie odnośnie zoo. Dla zwierząt taka wojna musiała być jeszcze bardziej stresująca niż dla ludzi. W końcu człowiekowi, nawet dziecku wytłumaczysz co się właśnie dzieje. Ze zwierzętami się tak nie dało.
- Tygrysy i lwy? Mam wrażenie, że ludzie w Londynie bardzo lubią egzotyczne stworzenia i zabytki – zażartował, a właściwie roześmiał się. Rozumiał jednak, że po pierwsze zoo się odbudowuje, a po drugie zimą pewnie są jakieś obostrzenia albo po prostu park nie jest otwarty, żeby nie narażać zwierząt na chłód. Z drugiej strony większość zwierząt miało futro i niebywałą zdolność do dostosowania się do panujących warunków – podobnie zresztą jak człowiek.
Rozejrzał się dookoła, gdy wspomniała o niezmieniających się miejscach. Skromna alejka, teraz dość niepozorna, bo nawet śniegu za bardzo nie było, który wybieliłby tutejsze klomby. Niemniej wiosną czy latem mogła mieć w sobie pewien urok. Podejrzewał, że to jedno z tych spokojniejszych miejsc, gdzie można usiąść i cieszyć się prywatnością.
- Nic nie szkodzi droga pani. Smutek to naturalna rzecz i nie należy się go wstydzić – powiedział łagodnym tonem. Emocje były po to, żeby je odczuwać i czerpać z nich siłę lub ulgę. – ani tym bardziej przed nim powstrzymywać. Wie pani, że na przykład w Meksyku bliskim zmarłym urządza się fiesty? A święto zmarłych jest bardzo… hucznie i kolorowo obchodzone. Wie pani dlaczego? Bo meksykanie wierzą, że wszyscy się w końcu spotkamy w zaświatach i pamięć o ukochanych, którzy od nas odeszli, powinny być dla nas radosnymi wspomnieniami z których czerpiemy siłę.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice od małego przywykła do opowiadania różnych historyjek, czasami nawet związanych z historią miasta, bo miała początkowo za zadanie pocieszać inne dzieci. Potem podrosła i zaczęła pocieszać inne osoby, a przy okazji miała możliwość usłyszenia kolejnych historii, mniej lub bardziej wciągających. Być może to sprawia, że jakaś tam wiedza jest w niej, mimo iż w siebie w tym zakresie nie wierzy. Uśmiechnęła się na moment szerzej, kiwając jednocześnie głową w podziękowaniu za te słowa.
- Wie Pan, skoro jest tutaj specjalnie stworzona dzielnica Soho, to raczej kwestia tolerowania egzotyki nie sprawia większego wrażenia. - cicho zaśmiała się wesoło na jego żart. Ludzie lubią, jak jest coś nowego i to było widać. Londyn nie różni się w tym zakresie od innych miast. Sama jakby miała spojrzeć na swój kilkuletni rejs statkiem podczas wojny, nie sądziła, że wśród brudu, krwi i przemocy, po zakończeniu wojny zdoła na moment poznać namiastkę ciekawości w nowym miejscu.
- Och, doprawdy? Nie umiałabym sobie wyobrazić takiej fiesty przy grobach… Mogę przynieść dla nich czy to znicz, czy wieniec, a potem pójść na spotkanie z kimś, lecz ucztowanie brzmi dla mnie dziwnie. Brzmi to dla mnie jak cieszenie się z ich śmierci. - powiedziała po chwili zastanowienia się nad tą kwestią. Nie wyobrażała sobie, aby zrobić sobie fiestę przy nagrobkach męża i dzieci. - A zdecydowanie nie cieszę się z ich śmierci. - zarzuciła nieco smutno, rozglądając się jednocześnie po otoczeniu. Coś w jej głowie mówiło, że oni chcieliby, aby była szczęśliwa, lecz do tej pory unikała zagłębiania się w te tematy. - Już wolę wierzyć, że się z nimi spotkam kiedyś w Niebie. – nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że zaczęła mówić w liczbie mnogiej.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał głową, bo coś w tym było, że Londyn całkiem nieźle radził sobie z tolerowaniem egzotyki lub zapraszaniem jej do siebie. Co było aż dziwne, ale z drugiej strony jak mądry, otwarty na nowości lider prowadzi to nic dziwnego, że miasto a nawet kraj zmienia się na lepsze. Gdyby mieli do czynienia z ksenofobicznym bucem to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
- Naprawdę. Faktycznie tak może brzmieć, ale w rzeczywistości ci ludzie świętują ponieważ wierzą, że w ten jeden dzień zmarłych granice między światem żywych a martwych, są na tyle cienkie, że ci, którzy odeszli, mogą się ponownie spotkać z żywymi. Rozsypywane są wtedy płatki kwiatów prowadzące z cmentarzy do domów, szykowane smakołyki i cała rodzina jednoczy się przy stole, wierząc, że razem z nimi ucztują ich zmarli bliscy – tłumaczył z delikatnym uśmiechem. Dla niego to wierzenie było… ciekawe i na swój sposób ciepłe. Wiara w to, że nasi zmarli bliscy w jeden dzień stają obok nas i ucztują razem z nami, jest bardzo ciekawym spojrzeniem na śmierć. Szkoda, że nie miało to żadnego pokrycia z rzeczywistością. Niemniej ludzie lubili wierzyć, że ci którzy odeszli w ogóle są zainteresowani swoją żywą rodziną – szkoda, że to również nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością.
- Chyba nikt nie cieszy się ze straty bliskich – przyznał, chociaż był w stanie wymienić parę takich przypadków, gdzie wręcz czekano na czyjąś śmierć, by mieć z tego konkretną korzyść.
Potem uśmiechnął się delikatnie i podniósł spojrzenie we wcześniej wspomniane niebo.
- Wedle tutejszej wiary, wszyscy się tam kiedyś spotkamy – mruknął, chociaż nie wyglądał do końca na zadowolonego. Opuścił spojrzenie na Alice i uśmiechnął się do niej.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Egzotykę czasem można było dostrzec w niektórych dzielnicach Londynu. Alice miała kilka razy możliwość wizyty w Soho, gdy miała pójść z wizytą domową, aby wstrzyknąć odpowiednie zastrzyki. Lecz nie miała do tej pory możliwości zetknięcia się z innym zwyczajem obrządku, o który teraz opowiadał jej Jonathan.
- Zadziwiający i zarazem dziwny zwyczaj, doprawdy - odpowiedziała z nieznacznym uśmiechem na twarzy. Teoretycznie każdy miał prawo do przechodzenia żałoby na swój sposób, lecz jej tutejsze wychowanie wręcz nie pozwalało na wyobrażenie sobie takich celebracji przy nagrobkach. Może, gdyby zobaczyła to na żywo, zmieniłaby zdanie. Trudno jej to teraz oceniać, skoro poznała to jedynie z opowieści.
- To Pan w to nie wierzy? - zadała pytanie, kierując wzrok na Jonathana. Była ciekawa, dlaczego powiedział o tutejszej wierze. Już wiedziała, że nie był anglikaninem, więc była zaciekawiona taką wypowiedzią towarzysza. - Nie jest to nic złego, rzecz jasna. To czasem pomaga przebrnąć przez trudne chwile. Sama nie wiem, czy bym z czasem nie oszalała, gdybym nie wierzyła w to, że po śmierci spotkam się w Niebie z mężem i dziećmi. Ale to też jest jedynie moja perspektywa, może Pan ma inne doświadczenia w tej kwestii - dopowiedziała, czując poniekąd rosnącą ciekawość. Spacer tymczasem spokojnie szedł wzdłuż wąskiej ścieżki, aż doszli do jednej z londyńskich ulic. Alice widząc okolicę, na dłuższy moment utkwiła spojrzenie w jednej z podniszczonej kamienicy.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał głową, bo faktycznie meksykanie dziwnie żegnali swoich bliskich, a także dziwnie obchodzili święto zmarłych. Nawet jeśli było to dziwne, miało w sobie pewien ładunek ciepła. Tej właśnie wiary, że bliscy nawet po śmierci nadal są blisko nas i się nami opiekują. Brzmiało to tak… czysto i niewinnie. Aż nierealnie.
- Nieszczególnie – przyznał z delikatnym uśmiechem. Wciąż udawał teksański akcent, ale to właśnie był problem. Teksańczycy byli bardzo wierzącym ludem, który też bardzo chętnie strzelał do innych, ale to nie miało w tej chwili takiego znaczenia. – Znaczy wierzę w ludzi, wierzę w to że warto mieć nadzieję i tym podobne rzeczy, ale po prostu… nieszczególnie wierzę w to, że po śmierci czeka nas Niebo albo że jakiś Pan u góry wydaje osądy lub słucha modlitw. Bardziej przemawia do mnie wizja naszych skośnookich przyjaciół, że dusze wędrują, że następuje ich odrodzenie w nowej formie.
Mimo wszystko rozumiał jej punkt widzenia, każdy trzyma się tego, czego był nauczony. Wbrew pozorom mało ludzi ma odwagę tak po prostu zmienić swoje wierzenia, albo porzucić to, co uważali do tej pory. Inna kwestia, że religia zawsze była tematem bardzo drażliwym i dla wielu… oczywista była tylko jedna droga, czym zamykali się na inne sposoby myślenia.
- Niemniej każdy wierzy to, co jest dla niego wygodne lub daje mu nadzieje i uważam, że tak właśnie powinno być – odpowiedział z delikatnym wzruszeniem ramion. Zabawne dla niego było ile różnych wiar ludzie w tak zwanym między czasie wymyślili i jak wszystkie były dalekie od prawdy, a jednocześnie jej bliskie.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice nie spodziewała się, że zdoła w swoim życiu napotkać osobę o trochę innej wierze, przynajmniej w zakresie wiedzy pośmiertnej. Sama, jakby miała mówić z medycznego punktu widzenia, człowiek umiera i pozostaje jedynie martwe ciało, ale nie potrafiła tak mówić w stosunku do swoich bliskich.
- W końcu każdy ma do tego prawo. - oznajmiła spokojnym tonem głosu, o czym cicho westchnęła. Spoglądała na widoczną kamienicę, w której wcześniej zamieszkiwała, i jednocześnie toczyła z nowo poznaną osobą rozmowę na temat śmierci. Co za paradoks, nieprawdaż? Dosłownie robiła te rzeczy, których normalnie by unikała, niczym dzień pełen sprzeczności. Aż nie chciała chyba wiedzieć, czy coś jeszcze dzisiaj przypadkiem nie złamie jej postanowień.
- Szkoda tylko, że nikt nie znalazł sposobu na cofnięcie czasu. Co innego jest liczyć na spotkanie z bliskimi, czy też nawet odrodzić się w nowej formie. Jeden mnie nagabywał, że niby takie rzeczy są możliwe, ale to jest wbrew naturze, jak i logice. Wie Pan, pracuję w szpitalu, więc gdyby była wiedza z zakresu ożywiania zmarłych, to bym uwierzyła w to. - rzuciła smutnym tonem. Po dłuższej chwili udało jej się oderwać wzrok od kamienicy i ruszyć dalej spokojną ulicą w kierunku swojego mieszkania. Poczuła, że są na widoku, więc tylko odwróciła głowę do tyłu. Nie ujrzała za sobą nikogo idącego, więc wróciła wzrokiem przed siebie.
- Już chyba jest bezpiecznie. Dziękuję za pomocne ramię. - mówiąc to, spojrzała na Jonathana z nieznacznym uśmiechem na twarzy. Ręką delikatnie zasugerowała, że może już puścić ją z kaftana bezpieczeństwa.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Pokiwał głową, bo z tym się zgadzał. Każdy miał prawo do własnego zdania i własnych wierzeń. Bez tego podstawowego prawa ludzie niewiele by się różnili od mrówek, które uwijają się w ukropie i nawet nie mają za bardzo czasu rozmyślać nad sensem własnego istnienia.
- Tak, to prawdziwa szkoda – powiedział cicho, a potem uważnie słuchał co ma do powiedzenia Alice. Słysząc co miało miejsce, miał ochotę ciężko westchnąć i uderzyć się w czoło, ale ostatecznie tylko skończyło się na cichym westchnięciu i delikatnym podjęciu tematu. – Mówiła pani, że wierzy w spotkanie z rodziną w Niebie, ale czy wierzy pani też w inne cuda, których dokonał… jak on miał… och już wiem, Jezus? – Zapytał z ciekawością.
Mówi się, że odpowiednio zaawansowana nauka to po prostu magia, dla słabiej rozwiniętych cywilizacji. Kapłani od setek lat wykorzystywali swoją wiedzę, przeciwko tym, którzy nie byli odpowiednio wyedukowani. Inna sprawa, ze teraz było nieco prościej pewne rzeczy wytłumaczyć. Zwłaszcza, że w czasach kryzysu ludzie lubili słowo „cud” i chociaż na cudotwórców patrzyło się raczej przez pryzmat powątpienia, to byli tacy, którzy dali radę swoimi umiejętnościami przekonać do tego, ze są… namaszczeni mocą, pozwalająca na istnienie cudów.
- Zawsze do usług, droga pani – zgodnie z jej słowami wypuścił ją z „kaftana bezpieczeństwa”, chociaż w razie czego nadal był blisko.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice, gdy dostała pytanie o swoją wiarę w cuda, przez chwilę musiała się zastanowić. Wierzy w to, że Król jest zwierzchnikiem kościoła, Jezus może i w opowieściach zmartwychwstał, lecz od tego czasu nie odnotowano innych przypadków związanych z powrotem do życia. Nie było żadnej boskiej interwencji w tym temacie.
- Jezus mógł dokonywać takich czynów, lecz od tamtego czasu nie napisano żadnej nowej księgi w Biblii. Nie słyszałam też żadnych innych imion osób, które mogłyby ożywiać zmarłych. O cudach to się jeszcze czasem słyszy, że jest jakieś boskie objawienie czy też uzdrowienie chorego, w co jeszcze mogę uwierzyć, jeśli przy tym uczestniczy jakiś kapłan. W końcu poza tym nie ma żadnej magii - oznajmiła spokojnie, na końcu niemalże się wesoło uśmiechając. Nie była do tej pory świadkiem żadnego cudu, lecz też starała się do tego podchodzić zdroworozsądkowo. Uwierzy w jakieś ingerencje boskie, jeśli to będzie związane czy to z uzdrowieniem chorego, czy też z ukazaniem jakiejś boskiej obecności. Na wszystkie inne „cuda” potrzebuje wytłumaczenia w praktyce.
Uśmiechnęła się na jego słowa i spokojnie dalej szła spacerem. - Wie Pan, nawet na upartego mogłabym Pana nazwać cudotwórcą, bo nie dość, że dzięki Panu udało się zgubić nagabywacza, to jeszcze spacerowałam po miejscu, które od kilku miesięcy usilnie unikałam. Ale to też może być po prostu zwykły zbieg okoliczności.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Widział, że się zastanawia i wiedział, że to dobry znak. Jeśli się zastanawia, to znaczy, że kwestionuje swoją wiarę. Chociaż w tym momencie potrzebował zapewnienia, że mimo wszystko jest bardziej wierząca, niż niewierząca. I w sumie coś takiego dostał. Jednocześnie wiedział, że musi to wszystko dobrze rozegrać. Wystarczyło jedno źle wypowiedziane słowo i wszystko mogło pójść w las. Jak już było wspomniane, zaufanie to bardzo krucha rzecz.
- Czasem nie jest potrzebna kolejna księga, by udokumentować wielkie zdarzenie. Jak sama wspomniałaś, cuda się zdarzały. Pytanie jednak nie brzmiało czy się zdarzały, ale czy wierzysz w to, że mogą się zdarzyć i można ich faktycznie doświadczyć? – Potrzebował jednoznacznej odpowiedzi. Bo tak, cuda się zdarzały, ale raczej nie były to działania ze strony tej strony, która powinna ich dokonywać. Był niemalże pewien, że większość cudów, było po prostu dziełem jego współtowarzyszy, którym zależało na jak największej ilości paktów. Zresztą, było mówione, ludzie chętnie chwalą się dobrymi rzeczami, które ich spotkały.
Towarzyszył jej, bo mimo wszystko nie widział powodu, by przerywać ten jakże miły spacer.
- Moja droga pani, nie wierzę w zbiegi okoliczności. Jak to mówią, wszystko jest częścią większego planu, a co za tym idzie, wierzę że pisane nam było się spotkać – powiedział spokojnie, a na jego ustach zagościł uśmiech. – Możliwe, że pisane jest mi przynieść pani ukojenie tego straszliwego bólu, po stracie najbliższych – stwierdził ze wzruszeniem ramion. Nie, nie chciał brzmieć na zadufanego, czy pewnego siebie, w tym momencie raczej sprawiał wrażenie osoby żartującej.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pytanie Jonathana sprawiło, że Alice na moment utkwiła spojrzenie przed siebie. W myślach próbowała znaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie, które wbrew pozorom nie było dziecinnie łatwe.
- Zależy, co się pod tym kryje. Ożywienie zmarłych – zdecydowanie nie. Odrośnięcie uciętej kończyny – wątpię. Uzdrowienie z ciężkiej choroby – już prędzej. Cuda są rzeczą boską, ale też trzeba mieć w tym racjonalne spojrzenie. Nie będę negować tego, co zostało zapisane w Piśmie Świętym, bo to zostało spisane przez świadków tych wydarzeń. W obecnych czasach… no cóż, póki nie zobaczę, to nie chcę wyrokować, czy to był cud boski. - Odpowiedziała zgodnie z tym, w co wierzyła. Wiara jest ostoją i pomaga w trudnych chwilach, lecz w zakresie cudów Alice miała nieco racjonalne podejście.
Pielęgniarka po słowach mężczyzny uśmiechnęła się nieco szerzej w jego stronę. - Być może w pańskich słowach kryje się prawda. Londyn jest co prawda dużym miastem, ale skoro Pan chce zainwestować w szpital, to pewnie jeszcze kilka razy się spotkamy. A ukojenie bólu… - Alice na chwilę spojrzała gdzieś w bok, a jej uśmiech nieznacznie zgasł. - Kto wie, choć wolałabym czasem zapomnieć o nim. - Cicho westchnęła pod nosem. - Może to Pan będzie tym lekarstwem, zobaczymy. - Dodała, a jej uśmiech z powrotem zagościł na twarzy. - Ale doceniam wsparcie, co by nie było, Panie Jonathanie. - Dorzuciła z lekkim śmiechem na koniec zdania.
Sponsored content

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: