1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+7
Jia Wang
Diablo
Hextre
Jill Creyden
Loki
Kabraxis
Admin
11 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Serce Chciwości
Miejsce schadzek, rozmów, wymiany doświadczeń - ogółem Serce Chciwości jest wielką złotą salą, która często stanowi miejsce masowych spotkań. Niech nikogo nie zwiedzie surowy, lekko zmechanizowany wygląd. Wystarczy jedno skinienie dłoni obecnego w komnacie, aby potęga kół zębatych poruszyła mosiężnymi płytami na podłodze, w których kryją się meble powszechnego użytku na potrzeby zapewnienia komfortu.
Pod jedną z takich płyt mieści się ukryte zejście w dół, do miejsca, w którym Demony mogą podziwiać prawdziwie bijące Złote Serce, w którym ludzie skrywają swoją chciwość.
Pod jedną z takich płyt mieści się ukryte zejście w dół, do miejsca, w którym Demony mogą podziwiać prawdziwie bijące Złote Serce, w którym ludzie skrywają swoją chciwość.
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Można byłoby pomyśleć, że Diablo zupełnie zignorował piekielne spotkanie. Może zjawił się z opóźnieniem? Nic z tych rzeczy. Przyglądał się zgromadzonym na odległość, już od samego początku.
Nie miał nic przeciwko współpracy z aniołami. W końcu mieli wspólny cel. Chcieli dowiedzieć się czegoś o zaginionym Bogu, przy tym unikając wpadek, takich jak celowe lub nie, wygadanie ludziom, a w szczególności Widzącym, prawdy o zaginionym. Nie rozumiał za to swoich pobratymców. Choć na szali była równowaga świata, nikt by nie zyskał na niepowodzeniu misji, oni wciąż próbowali uczynić wszystko, by uprzykrzyć życie pierzastym. Było to dla niego o tyle zaskakujące, że ich obecność podczas tej misji, ich lepsze relacje z Łowcami, czy dużo łaskawsze podejście do bezużytecznych śmiertelników, mogło okazać się autem, którego brakowało Dzieciom Piekieł. Nie mogli się przecież oszukiwać, że ich podejście do ludzi, było co najmniej kością niezgody w jakichkolwiek rozmowach z Zakonem.
On, choć nie przejmował się niczym, co sięgało poza czubek jego nosa, rozumiał powagę sytuacji. Widział też, że Uzurpator, choć nieszczególnie skaczący z radości na współpracę z Najwyższym i jego poplecznikami, wolał skupić się na naglącym problemie. Spory, intrygi, knucie i wszystko, co ich otaczało na co dzień, mogli pozostawić ten jeden raz za sobą. No, przynajmniej w trakcie wykonywania zadania. Nikt przecież nie mówił o czasie wolnym.
Zrobił kilka kroków do przodu, tym samym wyłaniając się z cienia, w którym spędził większą część spotkania. Na jego twarzy gościł ponury uśmiech, lustrujący każdego z osobna.
- Och, jak wspaniale było was wysłuchać. Doprawdy, wzruszyłem się. - przetarł swoje ślepia w geście strząsania z nich łez. - Cieszę się jednak, że nas Władca, przed przybyciem tutaj, nie wykąpał się kotle lawy. Palicie się do bitki! Czy wy bierzecie naszą sytuację na poważnie? Nie jesteśmy bożyszczami ludzi, ani też Widzących. Nasze ptaszyny, choć możemy się z nimi nie zgadzać, są nam tutaj na rękę.
Podszedł do Lokiego, puszczając do niego szelmowskie oczko.
- Jeśli mnie potrzebujecie, jestem do waszej dyspozycji. W końcu kto nie jak ja, potrafi sobie lepiej poradzić w przekonywaniu ludzi, czy Niebian, do siebie. - te słowa wypowiedział w najbardziej zawadiacki sposób, w jaki tylko jego plugawe usta potrafiły.
Następnie skierował swoje kroki, wraz z całą uwagą, w stronę Kabraxisa.
- Wybacz Uzurpatorze, że tak wtrąciłem się do waszej uroczej pogawędki. Nie zamierzałem, ale dostałem dreszczy, gdy ci tutaj, zaczęli zachowywać się jak nieokiełznane bestie, które chcą tylko rozszarpać swoją ofiarę, bez rozważenia konsekwencji. - skrzyżował ręce na piersiach. Zastanowił się przez chwilę. - Nie chcemy chyba nikogo prowokować. Szczególnie naszych Świetlików. Pakt można złamać w bardzo łatwy sposób, a to tylko utrudniłoby nasze zadanie. Jeśli mi pozwolisz, to moje macki sięgają w często niedostępne miejsca. Mogą sprawić, że nasza część tej układanki rozwikła się na naszą korzyść. Ptaszyny, odkąd Bóg przepadł w nieznane, są dużo podatniejsze na sugestie. A jeśli przy tym któryś z nich zgrzeszy parę razy, tym większe dla mnie zwycięstwo. - kiedy nadarzy mu się lepsza okazja do splugawienia anioła, jeśli nie ta? Jeśli przy okazji wyciągnie trochę cennych informacji, to upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu.
@Kabraxis
@Loki
@Hextre
@Jill Creyden
Kabraxis
Król Piekieł
Widok przemieszczających się demonów po sali wywołał tylko jedną reakcję, mianowicie poprawę dupska na fotelu i założenie nogi na nogę wraz z poprawą długiego smoczego ogona. Z przymkniętymi oczyskami Uzurpator intensywnie nad czymś myślał i tak przez dobrą ziemską minutę do dwóch, a nawet trzech nim nie odzyskał kontaktu z piekłem.
- Z Widzących łowców znane mi są dwie pewne jednostki. Jedna, raczej najmniej przychylna, to Alexander Huxley, mistrz zakonu i młoda łowczyni Rayne Alarie. Są jeszcze Margaret Cavendish attaché w domu aukcyjnym i Levi O'donnel, Widzący, którego stosunkowo łatwo wpakować w bagno z wykorzystaniem podejrzliwości wobec jego wiecznie zamaskowanej facjaty. Niestety w obu przypadkach nie potwierdzę ich powiązania z Zakonem. - Demon nie sądził, aby ta informacja jakkolwiek pomogła pozostałym, ale nie mogła też zaszkodzić.
- Wszelkie istotne informacje na temat koszmarów, ich genezy, sprawy związanej z Bogiem czy Lucyferem należy bezwzględnie zdobyć i zachować. Dowody naszego istnienia również. Jeżeli faktycznie się nami interesował, to warto wiedzieć, jak dalece pociągnęła go ciekawość. Tym cenniejsze będą wszelkie potencjalnie sporządzone notatki na temat aniołów - prócz wiadomej obserwacji ich z naszej strony. Je również należy zdobyć, najlepiej poza oczami skrzydlatych i przeanalizować. Pozostałe, mniej ważne dowody i cokolwiek, co mogłoby wspomóc łowców w poszukiwaniu zaginionego - obrócić w proch, choćby i wiązało się to z podpaleniem jego mieszkania. Nim smoczysko przeszło do kolejnego punktu, odwróciło łeb, aby spojrzeć na kolejnego delikwenta, Diablo.
- Bycie na rękę to nie wszystko. O ile Niebianie faktycznie mogą okazać się pomocni, o tyle musimy mieć na względzie ich zdradę, przybicie piątki z łowcami na naszą niekorzyść, a już na pewno baczną obserwację naszych poczynań. Nie zapominajmy, że podobnie jak my, tak i oni z całą pewnością przeprowadzają podobne spotkanie, na którym mogą padać podobne argumenty. - W końcu i gadzisko wstało, aby rozprostować i rozruszać nogi.
- Więc mamy ustalony wstępny plan. Derasho przejmie Annę, z którą utnie sobie kobiecą pogadankę, Hextre przemknie do mieszkania Theodora, aby móc w nim pomyszkować, Loki Tobie zostawiam Raziela i łowców, aby ułatwić zadanie Hextre, Diablo jeśli ufasz potędze swojej perswazji, dobrze, spróbuj ulepić anielską glinę pod naszą korzyść. Póki co omawiamy wyłącznie nasze działanie, wiadomo, że dojdą do tego również Niebianie. W tym celu wskazane byłoby dokonanie wcześniejszego rozeznania, zarówno w ich szeregach, jak i po samej okolicy, w której mieści się księgarnia. Jak najbardziej współpracujmy z Niebianami na wspólny cel, ale Widzącego zgarnijmy dla siebie. Oczekuję skuteczności i dbania o pakt, aby w razie komplikacji oskarżenie o jego naruszenie nie padło na nas. To, co wydarzy się pomiędzy scenami, niech pozostanie kruczkiem. Nie obchodzi mnie, co stanie się ze staruszkiem, mieszkaniem Theodora czy łowcami oraz to, czy i ile potencjalnych paktów napiętnuje dusze. Zakończmy tę misję sukcesem, aby móc wspólnie świętować zwycięstwo. Czy ktoś ma jakieś pytanie? Wątpliwość? Chciałby coś powtórzyć lub od siebie dodać? Powtórzę raz jeszcze; jeśli otrzymam jakiekolwiek informacje od Najwyższego, natychmiast je Wam przekażę. - Nastała cisza. Scena należała do zebranych.
@Diablo
@Loki
@Hextre
@Jill Creyden
- Z Widzących łowców znane mi są dwie pewne jednostki. Jedna, raczej najmniej przychylna, to Alexander Huxley, mistrz zakonu i młoda łowczyni Rayne Alarie. Są jeszcze Margaret Cavendish attaché w domu aukcyjnym i Levi O'donnel, Widzący, którego stosunkowo łatwo wpakować w bagno z wykorzystaniem podejrzliwości wobec jego wiecznie zamaskowanej facjaty. Niestety w obu przypadkach nie potwierdzę ich powiązania z Zakonem. - Demon nie sądził, aby ta informacja jakkolwiek pomogła pozostałym, ale nie mogła też zaszkodzić.
- Wszelkie istotne informacje na temat koszmarów, ich genezy, sprawy związanej z Bogiem czy Lucyferem należy bezwzględnie zdobyć i zachować. Dowody naszego istnienia również. Jeżeli faktycznie się nami interesował, to warto wiedzieć, jak dalece pociągnęła go ciekawość. Tym cenniejsze będą wszelkie potencjalnie sporządzone notatki na temat aniołów - prócz wiadomej obserwacji ich z naszej strony. Je również należy zdobyć, najlepiej poza oczami skrzydlatych i przeanalizować. Pozostałe, mniej ważne dowody i cokolwiek, co mogłoby wspomóc łowców w poszukiwaniu zaginionego - obrócić w proch, choćby i wiązało się to z podpaleniem jego mieszkania. Nim smoczysko przeszło do kolejnego punktu, odwróciło łeb, aby spojrzeć na kolejnego delikwenta, Diablo.
- Bycie na rękę to nie wszystko. O ile Niebianie faktycznie mogą okazać się pomocni, o tyle musimy mieć na względzie ich zdradę, przybicie piątki z łowcami na naszą niekorzyść, a już na pewno baczną obserwację naszych poczynań. Nie zapominajmy, że podobnie jak my, tak i oni z całą pewnością przeprowadzają podobne spotkanie, na którym mogą padać podobne argumenty. - W końcu i gadzisko wstało, aby rozprostować i rozruszać nogi.
- Więc mamy ustalony wstępny plan. Derasho przejmie Annę, z którą utnie sobie kobiecą pogadankę, Hextre przemknie do mieszkania Theodora, aby móc w nim pomyszkować, Loki Tobie zostawiam Raziela i łowców, aby ułatwić zadanie Hextre, Diablo jeśli ufasz potędze swojej perswazji, dobrze, spróbuj ulepić anielską glinę pod naszą korzyść. Póki co omawiamy wyłącznie nasze działanie, wiadomo, że dojdą do tego również Niebianie. W tym celu wskazane byłoby dokonanie wcześniejszego rozeznania, zarówno w ich szeregach, jak i po samej okolicy, w której mieści się księgarnia. Jak najbardziej współpracujmy z Niebianami na wspólny cel, ale Widzącego zgarnijmy dla siebie. Oczekuję skuteczności i dbania o pakt, aby w razie komplikacji oskarżenie o jego naruszenie nie padło na nas. To, co wydarzy się pomiędzy scenami, niech pozostanie kruczkiem. Nie obchodzi mnie, co stanie się ze staruszkiem, mieszkaniem Theodora czy łowcami oraz to, czy i ile potencjalnych paktów napiętnuje dusze. Zakończmy tę misję sukcesem, aby móc wspólnie świętować zwycięstwo. Czy ktoś ma jakieś pytanie? Wątpliwość? Chciałby coś powtórzyć lub od siebie dodać? Powtórzę raz jeszcze; jeśli otrzymam jakiekolwiek informacje od Najwyższego, natychmiast je Wam przekażę. - Nastała cisza. Scena należała do zebranych.
@Diablo
@Loki
@Hextre
@Jill Creyden
Loki
Herold
Nie umknęło mu pojawienie się Diablo, uśmiechnął się nawet lekko do niego. Słuchał wszystkiego uważnie i analizował.
Przymknął oczy skupiając się na słuchaniu tego, co ma do powiedzenia Król Piekła. Wydawać się mogło, że nie pozostało nic innego, jak czekanie na informacje ze strony Aniołów, a także rozeznanie się w terenie zanim faktycznie przejdą do akcji. Miał nazwiska, na które mógł zwrócić uwagę. Widzący mogą być silnym sprzymierzeńcem niezależnie od tego czy należą do Zakonu czy nie.
Pokiwał powoli głową, nadal nie otwierając oczu. W duszy, nie tyle się modlił co po prostu miał nadzieję, że będą mieli szczęście i rozstawienie pionków będzie dla nich zadowalające lub przynajmniej sprzyjające. Nie miał żadnych pytań, ani więcej wątpliwości. Właśnie dlatego otworzył w końcu oczy i powiódł spojrzeniem po zebranej tu hałastrze.
Przymknął oczy skupiając się na słuchaniu tego, co ma do powiedzenia Król Piekła. Wydawać się mogło, że nie pozostało nic innego, jak czekanie na informacje ze strony Aniołów, a także rozeznanie się w terenie zanim faktycznie przejdą do akcji. Miał nazwiska, na które mógł zwrócić uwagę. Widzący mogą być silnym sprzymierzeńcem niezależnie od tego czy należą do Zakonu czy nie.
Pokiwał powoli głową, nadal nie otwierając oczu. W duszy, nie tyle się modlił co po prostu miał nadzieję, że będą mieli szczęście i rozstawienie pionków będzie dla nich zadowalające lub przynajmniej sprzyjające. Nie miał żadnych pytań, ani więcej wątpliwości. Właśnie dlatego otworzył w końcu oczy i powiódł spojrzeniem po zebranej tu hałastrze.
Jill Creyden
Rezydent
Słysząc pierwsze zdanie nowoprzybyłego demona, cóż Derasho aż uniosła się nieco na swoim ogonie. Miała ochotę powiedzieć co innego, jednak ze względu na to, że było to spotkanie poniekąd oficjalne, co więcej, ona współdzieliła tutaj, choć nieoficjalnie rolę gospodarza drugiego kręgu, to ograniczyła się jedynie do stwierdzenia: -Hmm, wygląda na to, że niektórzy z nas czują się w towarzystwie pierzastych z góry bardzo dobrze i swobodnie. fakt, że musieli współpracować z aniołami tam na Ziemi, nie znaczyło, że Derasho będzie przyjmować dobrze stwierdzenia w swoim domu, że Aniołowie są do czegoś potrzebni i to oni, demony, źle robią narzekając na nich. Przeniosła spojrzenie na Króla Piekła, jednocześnie z powrotem całkowicie przysiadając na swoim ogonie.
-Chyba wszystko na ten moment zostało już powiedziane. Przy jakichkolwiek innych, nieprzewidzianych scenariuszach, pozostanie nam jedynie improwizować. Chyba wszystko o czym mogli pomyśleć, siedząc wygodnie w fotelach zostało już powiedziane.
-Chyba wszystko na ten moment zostało już powiedziane. Przy jakichkolwiek innych, nieprzewidzianych scenariuszach, pozostanie nam jedynie improwizować. Chyba wszystko o czym mogli pomyśleć, siedząc wygodnie w fotelach zostało już powiedziane.
Hextre
Rezydent
Spotkanie trwało w najlepsze i nagle głos postanowił zabrać on. Czekał cierpliwie, aż wszyscy dadzą swoje pomysły, żeby samemu powiedzieć jako ostatni i udawać mądrego mówiąc oczywistości.
- Szkoda, że z Demonami nie idzie ci choć w połowie tak dobrze. - dobrze dogaduje się z innymi, to może powinien wśród nich żyć? Skoro taki talent ma, to raz dwa mianowaliby go swoim władcą, czy nie, czy może coś pominął?
Mimo wszystko czerpał mniejszą lub większą zabawę z oglądania jak Diablo się puszy i stroszy i próbuje podejść Króla. Uśmiechnął się nawet kącikiem ust rozbawiony naiwnością tak nisko postawionego demona.
Kabraxis jednak w końcu przedstawił plan, a Hextre słuchał go uważnie, przeskakując spojrzeniem z osoby na osobę, zależnie o kim właśnie była mowa.
- Ja mam do Ciebie sprawę, ale chciałbym ją omówić na osobności. - zamruczał lekko przechylając łepek na bok. Tak, sprawa była delikatna, nie chciał aby inni się w nią mieszali. Reszta wydawała mu się załatwiona i oczywista.
@Kabraxis @Diablo @Jill Creyden
- Szkoda, że z Demonami nie idzie ci choć w połowie tak dobrze. - dobrze dogaduje się z innymi, to może powinien wśród nich żyć? Skoro taki talent ma, to raz dwa mianowaliby go swoim władcą, czy nie, czy może coś pominął?
Mimo wszystko czerpał mniejszą lub większą zabawę z oglądania jak Diablo się puszy i stroszy i próbuje podejść Króla. Uśmiechnął się nawet kącikiem ust rozbawiony naiwnością tak nisko postawionego demona.
Kabraxis jednak w końcu przedstawił plan, a Hextre słuchał go uważnie, przeskakując spojrzeniem z osoby na osobę, zależnie o kim właśnie była mowa.
- Ja mam do Ciebie sprawę, ale chciałbym ją omówić na osobności. - zamruczał lekko przechylając łepek na bok. Tak, sprawa była delikatna, nie chciał aby inni się w nią mieszali. Reszta wydawała mu się załatwiona i oczywista.
@Kabraxis @Diablo @Jill Creyden
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
O pierzastych się nie martwił. Jednak Kabraxis miał rację co do Łowców. Nawet jeśli Niebianie ich nie zdradzą, bo nie bardzo leżało to w ich naturze, to jeśli współpraca z Widzącymi okaże się dla nich korzystniejsza, demony zejdą na drugi plan. Nie mogli sobie na to pozwolić.
- Pobawimy się z nimi w kotka i myszkę. Oni nie mogą kłamać, ale my jak najbardziej tak. Co, gdyby ich tak nakarmić czymś wiarygodnym, ale całkowicie wymyślonym? Może o samych Łowcach? Nie ma gwarancji, że nam zaufają, ale jeśli zasiejemy w nich ziarenko niepewności co do ludzi... To może rozwiązać się to na naszą korzyść. - zaproponował, wciąż lawirując wśród zebranych. Nie mógł ustać w miejscu. Wiedział, że nie jest tolerowany wśród zgromadzonych. Nie chciał za długo znajdować się w zasięgu któregokolwiek z nich.
Jego oczy zaświeciły się niebieskim blaskiem, gdy tylko usłyszał od Króla Piekieł, że może spróbować namieszać wśród aniołów. Był podekscytowany taką rolą. Zjednywanie sobie sojuszników, to było coś, co wychodziło mu naprawdę nieźle. W końcu był nie najgorszym manipulantem. - Jak sobie życzysz.
Gdy znajdował się przy Jill, a ta niemal wyglądała jak urażona jego słowami, puścił do niej zalotne oczko. Uwielbiał się droczyć. Szczególnie z kimś tak podatnym na proste zaczepki. - Moja droga, jestem demonem z pierwszego kręgu. Kusić i zjednywać, by doprowadzić do czyjegoś upadku, to moja najlepsza sztuczka. Czy Lilith to nie najlepszy przykład, że z kontaktów z aniołami, może powstać coś przepięknie okropnego? - bawiło go to, jak inne podrzędne demony próbowały się unosić, tak jakby znaczyły więcej niż on. Jedyni, którzy zasługiwali tutaj na uwagę i jakikolwiek ponadprogramowy szacunek, to byli Loki i Kabraxis.
Teraz znajdował się dużo bliżej Hextre. Ten od początku pałał do niego nienawiścią. Nieodwzajemnioną, acz na pewno unikał z nim kontaktu. Nie był zbyt bystrym demonem. Rozmowy z nim przypominały mu te ludzkie, w których rodzice paplali jakimś bełkotem do swoich nierosłych dzieci.
- Och, wciąż się dąsasz, że nie zapraszamy cię do pierwszego kręgu? Nie martw się. Może któryś Sukkub lub Inkub się w końcu nad tobą ulituje. - pstryknął palcami i puścił do niego buziaczka. Po tym spojrzał na Lokiego i uśmiechnął się do niego, kręcąc przy tym biodrami.
Niemal ryknął śmiechem, gdy demon z drugiego kręgu postanowił nie poprosić, lecz niemal zażądać od Uzurpatora, by ten porozmawiał z nim na osobności. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Tak jakby ten łasy na kosztowności pomiot mógł mieć coś interesujące do dodania w tej sprawie.
- Ja jestem ukontentowany. Jeśli czegoś się dowiem, to nie omieszkam się z wami tym podzielić. - nawet jeśli go nie znosili, to grał dla drużyny. Może bardziej dla samej rasy niż zebranych, ale liczyły się efekty.
Nie miał więcej pytań, sugestii czy wątpliwości. Był gotowy przystąpić do swojego zadania, a przynajmniej do jego w nim części.
@Kabraxis
@Loki
@Hextre
@Jill Creyden
- Pobawimy się z nimi w kotka i myszkę. Oni nie mogą kłamać, ale my jak najbardziej tak. Co, gdyby ich tak nakarmić czymś wiarygodnym, ale całkowicie wymyślonym? Może o samych Łowcach? Nie ma gwarancji, że nam zaufają, ale jeśli zasiejemy w nich ziarenko niepewności co do ludzi... To może rozwiązać się to na naszą korzyść. - zaproponował, wciąż lawirując wśród zebranych. Nie mógł ustać w miejscu. Wiedział, że nie jest tolerowany wśród zgromadzonych. Nie chciał za długo znajdować się w zasięgu któregokolwiek z nich.
Jego oczy zaświeciły się niebieskim blaskiem, gdy tylko usłyszał od Króla Piekieł, że może spróbować namieszać wśród aniołów. Był podekscytowany taką rolą. Zjednywanie sobie sojuszników, to było coś, co wychodziło mu naprawdę nieźle. W końcu był nie najgorszym manipulantem. - Jak sobie życzysz.
Gdy znajdował się przy Jill, a ta niemal wyglądała jak urażona jego słowami, puścił do niej zalotne oczko. Uwielbiał się droczyć. Szczególnie z kimś tak podatnym na proste zaczepki. - Moja droga, jestem demonem z pierwszego kręgu. Kusić i zjednywać, by doprowadzić do czyjegoś upadku, to moja najlepsza sztuczka. Czy Lilith to nie najlepszy przykład, że z kontaktów z aniołami, może powstać coś przepięknie okropnego? - bawiło go to, jak inne podrzędne demony próbowały się unosić, tak jakby znaczyły więcej niż on. Jedyni, którzy zasługiwali tutaj na uwagę i jakikolwiek ponadprogramowy szacunek, to byli Loki i Kabraxis.
Teraz znajdował się dużo bliżej Hextre. Ten od początku pałał do niego nienawiścią. Nieodwzajemnioną, acz na pewno unikał z nim kontaktu. Nie był zbyt bystrym demonem. Rozmowy z nim przypominały mu te ludzkie, w których rodzice paplali jakimś bełkotem do swoich nierosłych dzieci.
- Och, wciąż się dąsasz, że nie zapraszamy cię do pierwszego kręgu? Nie martw się. Może któryś Sukkub lub Inkub się w końcu nad tobą ulituje. - pstryknął palcami i puścił do niego buziaczka. Po tym spojrzał na Lokiego i uśmiechnął się do niego, kręcąc przy tym biodrami.
Niemal ryknął śmiechem, gdy demon z drugiego kręgu postanowił nie poprosić, lecz niemal zażądać od Uzurpatora, by ten porozmawiał z nim na osobności. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Tak jakby ten łasy na kosztowności pomiot mógł mieć coś interesujące do dodania w tej sprawie.
- Ja jestem ukontentowany. Jeśli czegoś się dowiem, to nie omieszkam się z wami tym podzielić. - nawet jeśli go nie znosili, to grał dla drużyny. Może bardziej dla samej rasy niż zebranych, ale liczyły się efekty.
Nie miał więcej pytań, sugestii czy wątpliwości. Był gotowy przystąpić do swojego zadania, a przynajmniej do jego w nim części.
@Kabraxis
@Loki
@Hextre
@Jill Creyden
Kabraxis
Król Piekieł
Widok małej słownej przepychanki pomiędzy demonami nie był czymś, co bawiło i grzało Kabraxisa, przynajmniej oficjalnie. To, co kryło się jego w łepetynie było zupełnie inną bajką.
- Skupcie się na zadaniu. Wyjaśnienie niezgodności może poczekać. - Bitka, kłótnia, seks pary lub z użyciem ułożenia na trójkącik... Uzurpator nie pędził z podawaniem pomysłów na tacy, wierzył i liczył na kreatywność podopiecznych, także w kwestii poszukiwań.
- Stawka jest wysoka, a opinia chwiejna. Grupą wypadową będzie przewodził Loki. - Padły stanowcze słowa. Ich treść nie broniła nikomu zabawy, ani tym bardziej nie ograniczała przeklętych do działania w jednym schemacie. Każdy, w tym i Diablo mógł udowodnić swoją przydatność, wykazać się, a dzięki temu zyskać niemałą przychylność w oczach szefa, Patrona/Strażnika.
Zadanie było jasne, cele też - skinienie głową do Diablo dawało mu pewne poletko swobody, zaś spojrzenie na Lokiego, miało przypomnieć o wadze przywilejów i nie tylko. W dłoniach umieściło niewidzialny metaforyczny bat na wypadek niesubordynacji lub konieczności przypomnienia o panującej hierarchii.
- Jeśli to wszystko, spotkanie uważam za zakończone. Nie dajcie się wyprowadzić z równowagi, sponiewierać i co ważniejsze, nie pozwólcie Łowcom na poznanie Waszych mocy i cech. Im mniej wiedzą, my lepiej się bawimy. - Demon dodał na zakończenie, a następnie spojrzał na Hextre.
Zakładając, że znów udało mu się go pogłaskać skrzydłem, uniósł nim jego pyszczek w dość stanowczy sposób.
- A gdzie "poproszę"? - Wstęga owinęła się wokół gardzieli, na twarzy pojawił szeroki i ciut niebezpieczny uśmiech, oczy błysnęły turkusem, a język lubieżnie oblizał wargi.
- Dobrze wykorzystaj moją uwagę. - Mimo ciekawości wobec ludzi i luźnego podejścia poza godzinami pracy, Kabraxis nie zapominał kim był,gdzie był i z kim rozmawiał.
Dopiero po chwili zabrał wstęgę z szyi Hextre.
@Hextre
@Diablo
@Loki
@Jill Creyden
- Skupcie się na zadaniu. Wyjaśnienie niezgodności może poczekać. - Bitka, kłótnia, seks pary lub z użyciem ułożenia na trójkącik... Uzurpator nie pędził z podawaniem pomysłów na tacy, wierzył i liczył na kreatywność podopiecznych, także w kwestii poszukiwań.
- Stawka jest wysoka, a opinia chwiejna. Grupą wypadową będzie przewodził Loki. - Padły stanowcze słowa. Ich treść nie broniła nikomu zabawy, ani tym bardziej nie ograniczała przeklętych do działania w jednym schemacie. Każdy, w tym i Diablo mógł udowodnić swoją przydatność, wykazać się, a dzięki temu zyskać niemałą przychylność w oczach szefa, Patrona/Strażnika.
Zadanie było jasne, cele też - skinienie głową do Diablo dawało mu pewne poletko swobody, zaś spojrzenie na Lokiego, miało przypomnieć o wadze przywilejów i nie tylko. W dłoniach umieściło niewidzialny metaforyczny bat na wypadek niesubordynacji lub konieczności przypomnienia o panującej hierarchii.
- Jeśli to wszystko, spotkanie uważam za zakończone. Nie dajcie się wyprowadzić z równowagi, sponiewierać i co ważniejsze, nie pozwólcie Łowcom na poznanie Waszych mocy i cech. Im mniej wiedzą, my lepiej się bawimy. - Demon dodał na zakończenie, a następnie spojrzał na Hextre.
Zakładając, że znów udało mu się go pogłaskać skrzydłem, uniósł nim jego pyszczek w dość stanowczy sposób.
- A gdzie "poproszę"? - Wstęga owinęła się wokół gardzieli, na twarzy pojawił szeroki i ciut niebezpieczny uśmiech, oczy błysnęły turkusem, a język lubieżnie oblizał wargi.
- Dobrze wykorzystaj moją uwagę. - Mimo ciekawości wobec ludzi i luźnego podejścia poza godzinami pracy, Kabraxis nie zapominał kim był,gdzie był i z kim rozmawiał.
Dopiero po chwili zabrał wstęgę z szyi Hextre.
@Hextre
@Diablo
@Loki
@Jill Creyden
Loki
Herold
Zgadzał się poniekąd z Kabraxisem, wyjaśnienie pewnych niezgodności może poczekać, teraz musieli skupić się na swoim zadaniu, które i tak do łatwych nie miało należeć. Zwłaszcza, że wystarczy sam niekorzystny układ pionków na planszy i będą musieli kombinować i wymyślać na poczekaniu co zrobić, a wtedy zdecydowanie przyda im się zdolność do współpracy.
- Dobrze – nie był zaskoczony, już wcześniej była mowa o tym, że ma przewodzić. W terenie miał sporo doświadczenia, a z Widzącymi może go jeszcze nabyć. Na pewno nie zamierzał się z nikim kłócić i w razie czego powinien sobie poradzić z kłótliwymi podwładnymi. A przynajmniej taką miał nadzieję.
Wysłuchał co do powiedzenia ma jeszcze Król Piekieł, żeby ostatecznie ulotnić się z Serca Chciwości. Jeśli ktoś go będzie chciał znaleźć, to go znajdzie. Na razie jednak nie zapowiadało się, żeby ktoś chciał z nim o czymś rozmawiać.
/zt.
- Dobrze – nie był zaskoczony, już wcześniej była mowa o tym, że ma przewodzić. W terenie miał sporo doświadczenia, a z Widzącymi może go jeszcze nabyć. Na pewno nie zamierzał się z nikim kłócić i w razie czego powinien sobie poradzić z kłótliwymi podwładnymi. A przynajmniej taką miał nadzieję.
Wysłuchał co do powiedzenia ma jeszcze Król Piekieł, żeby ostatecznie ulotnić się z Serca Chciwości. Jeśli ktoś go będzie chciał znaleźć, to go znajdzie. Na razie jednak nie zapowiadało się, żeby ktoś chciał z nim o czymś rozmawiać.
/zt.
Hextre
Rezydent
Plan został ustalony, a rozmowa mogła zostać zakończona. Lubił takie spotkania, krótkie, ale względnie zwięzłe, gdzie mają okazje sobie porozmawiać, mrugnąć okiem, odwołać się do czegoś. Nie z każdym co prawda, ale jednak.
Przechylił lekko łepek w bok.
- Wciąż? Nie mieliśmy okazji rozmawiać na te tematy. Najwidoczniej w wolnych chwilach prowadzisz ze mną dialogi w swojej własnej głowie. Urocze. - czy chciałby należeć do pierwszego kręgu? Nie bardzo, uczucia i przyjemności mijają, a kamienie szlachetne i metale nie, ich cena nigdy nie spada, a taki poużywany demon mówi sam przez się. Oczywiście jest to kwestia bardzo subiektywna, on osobiście wolał spać z diamentami niż z jakąś demonicą.
Żegnając Lokiego wzrokiem szybko calutka jego uwaga przerzuciła się na Króla kiedy znów poczuł jego skrzydło na sobie, później pod psią bródką, jaką dał demonowi ustawić tak jak sobie tego życzył. Objęty za szyję zmrużył ślepia w zadowoleniu i z postawionymi uszkami, spod przymrużonych powiek patrzył na Kabraxisa z uśmiechem.
- Prooooszęęęę… - zamruczał, a jego długi ogon bujnął się w lewo i prawo. Czy to uwłaczało jego dumie? Jego czemu? On nie miał dumy, on miał jedynie wartość, szalenie wysoką, najwyższą ze wszystkich tutaj zgromadzonych! No może Król Piekieł był od niego nieco droższy.
Przechylił lekko łepek w bok.
- Wciąż? Nie mieliśmy okazji rozmawiać na te tematy. Najwidoczniej w wolnych chwilach prowadzisz ze mną dialogi w swojej własnej głowie. Urocze. - czy chciałby należeć do pierwszego kręgu? Nie bardzo, uczucia i przyjemności mijają, a kamienie szlachetne i metale nie, ich cena nigdy nie spada, a taki poużywany demon mówi sam przez się. Oczywiście jest to kwestia bardzo subiektywna, on osobiście wolał spać z diamentami niż z jakąś demonicą.
Żegnając Lokiego wzrokiem szybko calutka jego uwaga przerzuciła się na Króla kiedy znów poczuł jego skrzydło na sobie, później pod psią bródką, jaką dał demonowi ustawić tak jak sobie tego życzył. Objęty za szyję zmrużył ślepia w zadowoleniu i z postawionymi uszkami, spod przymrużonych powiek patrzył na Kabraxisa z uśmiechem.
- Prooooszęęęę… - zamruczał, a jego długi ogon bujnął się w lewo i prawo. Czy to uwłaczało jego dumie? Jego czemu? On nie miał dumy, on miał jedynie wartość, szalenie wysoką, najwyższą ze wszystkich tutaj zgromadzonych! No może Król Piekieł był od niego nieco droższy.
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Nie miał nic przeciwko temu, że to Loki będzie ich prowadził. Choć był demonem, często nawet bardzo krnąbrnym, to słuchał poleceń. Nie chciał w końcu spotkać się ze swoim przeznaczeniem zbyt wcześnie. Wolał jednak podziwiać chaos, siedząc cały i szczęśliwy na swoim wygodnym krześle, w swoim nieprzyzwoitym barze.
Wysłuchał Króla Piekieł do końca i skinąwszy głową, powoli skierował się do wyjścia. Nie odpowiedział na kolejną zaczepkę Hextre, bo i nie widział ku temu potrzeby. Pewni ludzie się nie zmieniają, a u demonów było o to jeszcze trudniej. Musiał żyć z tym bystrzakiem pod jednym dachem, czy tego chciał, czy nie. Jeśli będzie mógł go wymijać na ulicy bez żadnego słowa, to takie wycofanie mu zupełnie pasuje.
Mimowolnie tylko uśmiechnął się pod nosem, gdy demon został złapany przez Kabraxisa za bezczelne zachowywanie się wobec władcy. Cóż, jednak nie był taki wspaniały i nad wszystkimi. Jego miejsce zostało mu wskazane. Nie interesował się za to tym, co Hextre miał do powiedzenia. Nie zamierzał podsłuchiwać czy nie zżerała go ciekawość. Miał swoje zadanie do zrealizowania i z całą pewnością uczyni wszystko, by poszło mu najlepiej, jak tylko mogło.
Nie żegnając się z nikim personalnie, opuścił Serce Chciwości i udał się w nieznane.
Wysłuchał Króla Piekieł do końca i skinąwszy głową, powoli skierował się do wyjścia. Nie odpowiedział na kolejną zaczepkę Hextre, bo i nie widział ku temu potrzeby. Pewni ludzie się nie zmieniają, a u demonów było o to jeszcze trudniej. Musiał żyć z tym bystrzakiem pod jednym dachem, czy tego chciał, czy nie. Jeśli będzie mógł go wymijać na ulicy bez żadnego słowa, to takie wycofanie mu zupełnie pasuje.
Mimowolnie tylko uśmiechnął się pod nosem, gdy demon został złapany przez Kabraxisa za bezczelne zachowywanie się wobec władcy. Cóż, jednak nie był taki wspaniały i nad wszystkimi. Jego miejsce zostało mu wskazane. Nie interesował się za to tym, co Hextre miał do powiedzenia. Nie zamierzał podsłuchiwać czy nie zżerała go ciekawość. Miał swoje zadanie do zrealizowania i z całą pewnością uczyni wszystko, by poszło mu najlepiej, jak tylko mogło.
Nie żegnając się z nikim personalnie, opuścił Serce Chciwości i udał się w nieznane.
z/t
Jill Creyden
Rezydent
A więć Loki miał odpowiadać, za ich zadanie. Cóż zawsze można było trafić gorzej, więc Derasho nie będzie narzekać. Najważniejsze, że nie był głupi ani szczególnie czepliwy, reszta jakoś ułoży się sama. Nie miała jakoś nic wielkiego przeciwko słuchaniu jego poleceń.
Wyglądało na to, że wszyscy powiedzieli już wszystko co było do powiedzenia. Pozostał tylko Hextre, który najwyraźniej bardzo mocno chciał porozmawiać sam na sam. Jak dla Derasho nie najszczęśliwszy dobór czasu rozmowy - każdy będzie snuł domysły o czym rozmawiali, albo sobie dopowiadał. Zawsze lepiej szukać audiencji nie tak publicznie, a tak by mało kto o tym wiedział. Niemniej to nie była jej sprawa, wobec czego Derasho skinęła łagodnie Uzurpatorowi głową, poczym udała się, może bardziej zaczęła pełzać w kierunku wyjścia.
/zt.
Wyglądało na to, że wszyscy powiedzieli już wszystko co było do powiedzenia. Pozostał tylko Hextre, który najwyraźniej bardzo mocno chciał porozmawiać sam na sam. Jak dla Derasho nie najszczęśliwszy dobór czasu rozmowy - każdy będzie snuł domysły o czym rozmawiali, albo sobie dopowiadał. Zawsze lepiej szukać audiencji nie tak publicznie, a tak by mało kto o tym wiedział. Niemniej to nie była jej sprawa, wobec czego Derasho skinęła łagodnie Uzurpatorowi głową, poczym udała się, może bardziej zaczęła pełzać w kierunku wyjścia.
/zt.
Kabraxis
Król Piekieł
Gdy wszyscy opuścili salę, Kabraxis powrócił do pierwszej formy. Lubił ją i dbał, aby służyła mu jak najdłużej - również pod względami wyglądu w kontekście ubioru. Czarny idealnie skrojony garnitur bez choćby jednego zagniecenia okrywał ludzkie ciało i nawet nie śmiał pokryć się piekielnym płomieniem. Jedynym widocznym diabelskim atutem pozostały chwilowo skrzydła, które po lekkim "skróceniu", swobodnie tańczyły w powietrzu.
- No więc Hextre. - Długi gadzi język, ale bez rozdwojonej końcówki, raz jeszcze oblizał lubieżnie wargi, gdy ciało zasiadło wygodnie na fotelu, pozwalając dwóm wstęgom opaść, a pozostałym zniknąć.
- Jaką masz do mnie sprawę, że aż wystrzeliła Tobą jak bełtem z kuszy? - Zakończone zebranie podarowało Chciwcowi pełnię uwagi Króla Piekieł. Teraz po jego stronie leżał patyczek inicjatywy. Ciemne ślepia z zaciekawieniem obserwowały demona, wyczekując akcji z jego strony.
@Hextre
- No więc Hextre. - Długi gadzi język, ale bez rozdwojonej końcówki, raz jeszcze oblizał lubieżnie wargi, gdy ciało zasiadło wygodnie na fotelu, pozwalając dwóm wstęgom opaść, a pozostałym zniknąć.
- Jaką masz do mnie sprawę, że aż wystrzeliła Tobą jak bełtem z kuszy? - Zakończone zebranie podarowało Chciwcowi pełnię uwagi Króla Piekieł. Teraz po jego stronie leżał patyczek inicjatywy. Ciemne ślepia z zaciekawieniem obserwowały demona, wyczekując akcji z jego strony.
@Hextre
Hextre
Rezydent
Zostali sami, oczywiście, że zostali, w końcu jak Kabraxis mógł by mu odmówić, jak ktokolwiek mógłby mu odmówić? Do tego tak pięknie poprosił, to było z góry przeznaczeniem naznaczone.
Przesunął po nim spojrzeniem od góry do dołu kiedy się przemienił. Nadal wyglądał ładnie, choć zdecydowanie rzadko kiedy uroda go interesowała, bardziej kochał to co ją wzbogacało, czyli odpowiedni strój i dodatki.
- Sprawa zapłaty... - Podstawił łapkę na podłokietniku, później kolejną, a później nadal patrząc na Króla spłynął z fotela i znalazł się przy demonie. Potulnie otarł się bokiem o jego nogi brzęcząc cicho łańcuszkami i drogimi kamieniami jakie miał na sobie.
- Mam nadzieję, że nie mówiłeś na poważnie, że mizianie i całuski to tylko żarty. - spojrzał na niego smutnym, psim spojrzeniem i wśliznął mu się pyszczkiem na uda.
@Kabraxis
Przesunął po nim spojrzeniem od góry do dołu kiedy się przemienił. Nadal wyglądał ładnie, choć zdecydowanie rzadko kiedy uroda go interesowała, bardziej kochał to co ją wzbogacało, czyli odpowiedni strój i dodatki.
- Sprawa zapłaty... - Podstawił łapkę na podłokietniku, później kolejną, a później nadal patrząc na Króla spłynął z fotela i znalazł się przy demonie. Potulnie otarł się bokiem o jego nogi brzęcząc cicho łańcuszkami i drogimi kamieniami jakie miał na sobie.
- Mam nadzieję, że nie mówiłeś na poważnie, że mizianie i całuski to tylko żarty. - spojrzał na niego smutnym, psim spojrzeniem i wśliznął mu się pyszczkiem na uda.
@Kabraxis
Kabraxis
Król Piekieł
Brew uniosła się ku górze, kiedy w dość zuchwały sposób Hextre wślizgnął swój pyszczek na mięsiste udo. Prawdziwy chciwiec. - Pomyślał Kabraxis, a nawet zaśmiał się dźwięcznie, rozbawiony widokiem piekielnego, który już łasił się po nagrodę, choć jeszcze na nią nie zasłużył.
- A więc ze wszystkich nagród, ponad wszystko pragniesz fizycznego kontaktu... Pieszczot... A może bardziej rozkoszy w Domu Rozpusty... A gdyby tak postawić Cię przed wyborem: złoto i kosztowności czy atencja? Co byś wybrał? - Hextre chciał, Hextre dostał, ale tylko przedsmak dotyku i to nie dłoni, a wstęgi, która subtelnie przejechała od czubka łba, przez calutki grzbiet aż po część ogona z zahaczeniem o urocze kamyczki, dzwoneczki i wszystko to, co zdobiło demoniczne cielsko. Ręka ułożona na podłokietniku w tym czasie ani drgnęła, bo gdyby to zrobiła, wówczas Uzurpator nie utrzymałby pozycji w związku ze złożeniem rzeczonej obietnicy, którą najwyraźniej Chciwiec potraktował dość poważnie.
- Moim zwyczajem jest nagradzać za posłuszeństwo i karać za niesubordynację. Ciebie nie dotyczy ani to pierwsze, ani drugie, bo jeszcze nie wykazałeś się w żaden sposób. - Wstęga odsunęła się od pyszczka, a zamiast niej odrobinę przybliżyła twarz Kabraxisa, na której zagościł szeroki i drapieżny uśmiech z ciut wysuniętymi kłami, ale tylko na chwilę.
- Na mizianie i całuski musisz wpierw zasłużyć, szczególnie w wykonaniu Sukkubów i Inkubów. No, chyba że aż tak bardzo kusi Cię być moim zwierzakiem, ale to wiązałoby się z dwiema rzeczami: bezwzględnym posłuszeństwem i zazdrością ze strony Cerbera oraz Lewiatana. - Po chwili wszystko w wyglądzie Antychrysta wróciło do normy.
- A teraz... Powiedz, co jeszcze chodzi po Twojej głowie, bo nie uwierzę, że tylko sprawa domniemanej czułości. - Ciekawie było podjąć uroczę gierkę z Demonem Chciwości, zwłaszcza takim, któremu zasadnie przypięto renomę zabójcy kobiet i konfiskatora ich majątku.
@Hextre
- A więc ze wszystkich nagród, ponad wszystko pragniesz fizycznego kontaktu... Pieszczot... A może bardziej rozkoszy w Domu Rozpusty... A gdyby tak postawić Cię przed wyborem: złoto i kosztowności czy atencja? Co byś wybrał? - Hextre chciał, Hextre dostał, ale tylko przedsmak dotyku i to nie dłoni, a wstęgi, która subtelnie przejechała od czubka łba, przez calutki grzbiet aż po część ogona z zahaczeniem o urocze kamyczki, dzwoneczki i wszystko to, co zdobiło demoniczne cielsko. Ręka ułożona na podłokietniku w tym czasie ani drgnęła, bo gdyby to zrobiła, wówczas Uzurpator nie utrzymałby pozycji w związku ze złożeniem rzeczonej obietnicy, którą najwyraźniej Chciwiec potraktował dość poważnie.
- Moim zwyczajem jest nagradzać za posłuszeństwo i karać za niesubordynację. Ciebie nie dotyczy ani to pierwsze, ani drugie, bo jeszcze nie wykazałeś się w żaden sposób. - Wstęga odsunęła się od pyszczka, a zamiast niej odrobinę przybliżyła twarz Kabraxisa, na której zagościł szeroki i drapieżny uśmiech z ciut wysuniętymi kłami, ale tylko na chwilę.
- Na mizianie i całuski musisz wpierw zasłużyć, szczególnie w wykonaniu Sukkubów i Inkubów. No, chyba że aż tak bardzo kusi Cię być moim zwierzakiem, ale to wiązałoby się z dwiema rzeczami: bezwzględnym posłuszeństwem i zazdrością ze strony Cerbera oraz Lewiatana. - Po chwili wszystko w wyglądzie Antychrysta wróciło do normy.
- A teraz... Powiedz, co jeszcze chodzi po Twojej głowie, bo nie uwierzę, że tylko sprawa domniemanej czułości. - Ciekawie było podjąć uroczę gierkę z Demonem Chciwości, zwłaszcza takim, któremu zasadnie przypięto renomę zabójcy kobiet i konfiskatora ich majątku.
@Hextre
Hextre
Rezydent
Nie został od początku odtrącony i właśnie dlatego kochał Króla Piekieł! Dbał o wszystkich po równo nieważne czego chcieli! Prawdziwy anioł z niego. Nie obrażał się nawet na to co mówił. Że niby kontaktu chce ponad kosztowności? Że niby powinien iść do burdelu? Niech mówi co chce, bo Król zawsze ma rację. Padło pytanie, które być może miało być podchwytliwe, ale dla Hextre odpowiedź była prosta.
- Złoto i kosztowności. - wybrał błyskawicznie. - One przyciągają uwagę dając atencję. - dwa w jednym, prawda? A czy atencja była zasłużona, prawdziwa czy szczera, to kto by na to patrzył. Nieważne czy gadają dobrze, czy źle, ważne, żeby gadali.
Na muśnięcie wstążką poczuł dreszczyk wzdłuż kręgosłupa, który podążał za dotykiem, a który na pewno był widoczny i wyczuwalny pod skrzydłem. Do tego kamyki delikatnie migotały kiedy zostały poruszone, jakby odzwierciedlały nastrój chciwego.
Słuchał go dalej, jak zaczarowany, uszami stojącymi na baczność, bojącymi się odwrócić, żeby nie stracić ani słowa. Oczy również nie uciekały na boki pomimo przytłaczającej obecności kogoś o wiele wyżej stojącego niż on. Wiele razy słyszał, że to głupota, ale jeśli ktoś jest naprawdę silny, to spojrzenia zwykłego psa nie zrobią na nim wrażenia.
Oblizał się niecierpliwie słysząc o tym, że najpierw musi zasłużyć, ale sekundę później jego uszy poszły w tył słysząc nazwy demonów, jakimi nie tyle gardził, to uważał je za poważną chorobę.
- Nie widzę tu w niczym problemu. - odmruczał prowokacyjnie, skoro byli i tak blisko siebie i nie było potrzeby mówić głośniej.
Kolejne drążenie tematu sprawiło, że rozmowa o nagrodzie poniekąd się skończyła. Zabrał łepek z jego nóg i odwrócił się od niego, ale tylko po to aby pół metra przed nim uwalić się na ziemi u jego stóp, na grzbiet. Eksponując brzuch wyciągnął łapki, zaczepiając pazurki o ozdobny dywan, niby niechcący zarzucił ogonem teraz jego układając na nogach Króla.
- Dlaczego miałoby w tym być coś więcej? - zaśmiał się pod nosem i zabujał ogonem. - Czy towarzystwo i przyjazne spojrzenie Króla Piekieł nie jest czymś wartym wszystkiego? - prestiż sam w sobie, piękno stania obok, a jeszcze gdyby Kabraxis nosił jego biżuterię! Wszyscy by wiedzieli kogo traktować z wywyższeniem.
@Kabraxis
- Złoto i kosztowności. - wybrał błyskawicznie. - One przyciągają uwagę dając atencję. - dwa w jednym, prawda? A czy atencja była zasłużona, prawdziwa czy szczera, to kto by na to patrzył. Nieważne czy gadają dobrze, czy źle, ważne, żeby gadali.
Na muśnięcie wstążką poczuł dreszczyk wzdłuż kręgosłupa, który podążał za dotykiem, a który na pewno był widoczny i wyczuwalny pod skrzydłem. Do tego kamyki delikatnie migotały kiedy zostały poruszone, jakby odzwierciedlały nastrój chciwego.
Słuchał go dalej, jak zaczarowany, uszami stojącymi na baczność, bojącymi się odwrócić, żeby nie stracić ani słowa. Oczy również nie uciekały na boki pomimo przytłaczającej obecności kogoś o wiele wyżej stojącego niż on. Wiele razy słyszał, że to głupota, ale jeśli ktoś jest naprawdę silny, to spojrzenia zwykłego psa nie zrobią na nim wrażenia.
Oblizał się niecierpliwie słysząc o tym, że najpierw musi zasłużyć, ale sekundę później jego uszy poszły w tył słysząc nazwy demonów, jakimi nie tyle gardził, to uważał je za poważną chorobę.
- Nie widzę tu w niczym problemu. - odmruczał prowokacyjnie, skoro byli i tak blisko siebie i nie było potrzeby mówić głośniej.
Kolejne drążenie tematu sprawiło, że rozmowa o nagrodzie poniekąd się skończyła. Zabrał łepek z jego nóg i odwrócił się od niego, ale tylko po to aby pół metra przed nim uwalić się na ziemi u jego stóp, na grzbiet. Eksponując brzuch wyciągnął łapki, zaczepiając pazurki o ozdobny dywan, niby niechcący zarzucił ogonem teraz jego układając na nogach Króla.
- Dlaczego miałoby w tym być coś więcej? - zaśmiał się pod nosem i zabujał ogonem. - Czy towarzystwo i przyjazne spojrzenie Króla Piekieł nie jest czymś wartym wszystkiego? - prestiż sam w sobie, piękno stania obok, a jeszcze gdyby Kabraxis nosił jego biżuterię! Wszyscy by wiedzieli kogo traktować z wywyższeniem.
@Kabraxis
Kabraxis
Król Piekieł
- Jest i nawet jest warte jeszcze większych zasług dla piekła niżeli sukces w misji. - Rozczulenie widokiem wyeksponowanego brzuszka? Nigdy nie zaistniało. Miało miejsce natomiast powstanie Kabraxisa i podejście do wywalonego demona, celem przejechania skrzydłem po odsłoniętym ciele; brzuszku i poniekąd pełechatym ogonie, który do niedawna spoczywał przy/na nogach Uzurpatora, a następnie obwiązania nim całego psiego jestestwa, uniesienia i postawienia na tak zwanych łapkach: jeśli nie przy pomocy pojedynczej wstęgi, to ze wspomogą telekinezy.
- Tymczasem darujmy sobie całe to przedstawienie. Próba wkupienia się w moje łaski jest bezsensowna. Pokaż mi prawdziwy pazur jak na demona przystało. Idź i wykonaj zadanie, wespnij się na szczyt hierarchii swojego kręgu, zdobądź zaszczyt podjęcia testu, zalicz go i stań się elitarnym gwardzistą. Wtedy będziesz prawdziwie godny, abym spojrzał na Ciebie przyjaźnie i przychylnie: ja i Plutos, Strażnik Twojego Kręgu.- Dobre chęci działały w Niebie i na Ziemi czasami też. W piekle ich moc nie istniała - w nim liczyły się siła, spryt i ambicja. Kabraxis dobrze, o ile nie za dobrze o tym wiedział i jeśli nawet czuł rozbawienie charakterem sytuacji, nie mógł sobie pozwolić na choćby odrobinę uległości wobec "słodkiego" uroku Hextre.
Władcy piekła takie zachowanie nie przystało, no chyba że w trakcie zabawy w Domu Rozpusty lub w komnatach własnego pałacu przy równie zbereźnej grze. Póki co szczerze wątpił, aby Hextre naprawdę chciał zostać jego maleńkim zwierzaczkiem, bo o ile miałoby to sens przy seksie, o tyle poza murami sali rozpusty uszłoby za prawdziwie uwłaczające godność Chciwca, wszak jeszcze by kto powiedział, że brak mu samozaparcia.
- Tylko jako ktoś prawdziwie ważny będziesz mógł pyskować do Sukkubów i Inkubów, których tak nie trawisz, ino byle nie przy Lilith lub na większych zgromadzeniach. - Obraza? Nie. To była tylko lekka sugestia podchodząca pod zaczepkę po przypomnieniu sobie małego sparingu słownego pomiędzy Chciwcem a Diablo.
@Hextre
- Tymczasem darujmy sobie całe to przedstawienie. Próba wkupienia się w moje łaski jest bezsensowna. Pokaż mi prawdziwy pazur jak na demona przystało. Idź i wykonaj zadanie, wespnij się na szczyt hierarchii swojego kręgu, zdobądź zaszczyt podjęcia testu, zalicz go i stań się elitarnym gwardzistą. Wtedy będziesz prawdziwie godny, abym spojrzał na Ciebie przyjaźnie i przychylnie: ja i Plutos, Strażnik Twojego Kręgu.- Dobre chęci działały w Niebie i na Ziemi czasami też. W piekle ich moc nie istniała - w nim liczyły się siła, spryt i ambicja. Kabraxis dobrze, o ile nie za dobrze o tym wiedział i jeśli nawet czuł rozbawienie charakterem sytuacji, nie mógł sobie pozwolić na choćby odrobinę uległości wobec "słodkiego" uroku Hextre.
Władcy piekła takie zachowanie nie przystało, no chyba że w trakcie zabawy w Domu Rozpusty lub w komnatach własnego pałacu przy równie zbereźnej grze. Póki co szczerze wątpił, aby Hextre naprawdę chciał zostać jego maleńkim zwierzaczkiem, bo o ile miałoby to sens przy seksie, o tyle poza murami sali rozpusty uszłoby za prawdziwie uwłaczające godność Chciwca, wszak jeszcze by kto powiedział, że brak mu samozaparcia.
- Tylko jako ktoś prawdziwie ważny będziesz mógł pyskować do Sukkubów i Inkubów, których tak nie trawisz, ino byle nie przy Lilith lub na większych zgromadzeniach. - Obraza? Nie. To była tylko lekka sugestia podchodząca pod zaczepkę po przypomnieniu sobie małego sparingu słownego pomiędzy Chciwcem a Diablo.
@Hextre
Hextre
Rezydent
Uwielbiał takie życie, nie było ono jeszcze idealne, ale było na całkiem dobrej drodze do takiego.
Poczuł jak jest łapany i podnoszony. Sflaczały jak kot dał się ustawić na łapkach, no ani drapać fotela ani dywanu nie pozwolą w spokoju, a niby demony mogą robić co sie im wymyśli.
Zmarszczył lekko nosek na jego słowa. To wszystko nie mogło być łatwe, ale zdecydowanie było bardziej bezbolesne niż myślał, szczególnie, że jego godność ni jak nie ucierpiała, wręcz przeciwnie! Wszyscy zobaczyli, że Kabraxis się zgodził na prywatną rozmowę, że poświęca mu czas! Nikt mu nie dorówna, nigdy!
Położył uszka, niechętny do takich ambitnych zadań jak wspinanie się na szczyt. W teorii brzmiało to dobrze, a w praktyce wiedział, że nie będzie to dla niego możliwe. Wolał już kisić się bezpiecznie w swojej norce z workami kryształów. A to całe pyskowanie do demonów z I kręgu...
- I bez bycia ważnym mogę im pyskować. - zaśmiał się rozbawiony myśleniem Króla. - Ale rozważę czy podana cena jest stosowna w stosunku do zapłaty. - przeciągnął się przypadając przodem ciała do ziemi. To całe siedzenie na fotelu i łaszenie się trochę go zmęczyło.
@Kabraxis
Poczuł jak jest łapany i podnoszony. Sflaczały jak kot dał się ustawić na łapkach, no ani drapać fotela ani dywanu nie pozwolą w spokoju, a niby demony mogą robić co sie im wymyśli.
Zmarszczył lekko nosek na jego słowa. To wszystko nie mogło być łatwe, ale zdecydowanie było bardziej bezbolesne niż myślał, szczególnie, że jego godność ni jak nie ucierpiała, wręcz przeciwnie! Wszyscy zobaczyli, że Kabraxis się zgodził na prywatną rozmowę, że poświęca mu czas! Nikt mu nie dorówna, nigdy!
Położył uszka, niechętny do takich ambitnych zadań jak wspinanie się na szczyt. W teorii brzmiało to dobrze, a w praktyce wiedział, że nie będzie to dla niego możliwe. Wolał już kisić się bezpiecznie w swojej norce z workami kryształów. A to całe pyskowanie do demonów z I kręgu...
- I bez bycia ważnym mogę im pyskować. - zaśmiał się rozbawiony myśleniem Króla. - Ale rozważę czy podana cena jest stosowna w stosunku do zapłaty. - przeciągnął się przypadając przodem ciała do ziemi. To całe siedzenie na fotelu i łaszenie się trochę go zmęczyło.
@Kabraxis
Kabraxis
Król Piekieł
Życie w piekle nie było usłane wygodami, a i na złoto należało sobie niekiedy zasłużyć. Tak jak łatwo niektórym szło wspinanie się na szczyt, czym prędzej spadali z piedestału Ci, którzy czując się zbyt pewnie, zbyt często odsłaniali plecy. Kabraxis znał te zasady, czasami sam je wyznaczał, zaś innym razem boleśnie odczuwał na skórze. Wędrówka przez mękę trwała długo, a ta na górski szczyt jeszcze dłużej. Chyba tylko dzięki nim Demon wyrobił w sobie tyle cierpliwości i wyrozumiałości, aby na dzień dobry nigdy nikogo nie oceniać, ni tym bardziej szkalować.
- Oby któryś z nich w końcu nie uciął Twojego języka. Byłoby szkoda. Nie zawiedź. Bardzo nie lubię porażek. - O ile Uzurpator darzył każdego podopiecznego taką samą ilością "miłości", co "nienawiści" wobec niesubordynacji i nieudolności, o tyle, nawet jeśli w rozbawieniu, nie mógł pozwolić sobie na więcej, niżeli słowo przestrogi i przypomnienia o nadchodzącym zadaniu. Niech Hextre nazwie to jak chce, czasami należało trzymać wszystko i wszystkich twardą ręką. Niestety na rozgraniczenie spraw biznesowych i prywatnych rzadko zdarzały się okazje, a już na pewno nie w piekle. Mimo wszystko przed zniknięciem do swojej fortecy, Kabraxis uraczył demona uśmiechem.
Jedno musiał mu przyznać, momentami miał chłop jaja i był zabawnie i uroczo bezczelny.
Kabra z/t <3
- Oby któryś z nich w końcu nie uciął Twojego języka. Byłoby szkoda. Nie zawiedź. Bardzo nie lubię porażek. - O ile Uzurpator darzył każdego podopiecznego taką samą ilością "miłości", co "nienawiści" wobec niesubordynacji i nieudolności, o tyle, nawet jeśli w rozbawieniu, nie mógł pozwolić sobie na więcej, niżeli słowo przestrogi i przypomnienia o nadchodzącym zadaniu. Niech Hextre nazwie to jak chce, czasami należało trzymać wszystko i wszystkich twardą ręką. Niestety na rozgraniczenie spraw biznesowych i prywatnych rzadko zdarzały się okazje, a już na pewno nie w piekle. Mimo wszystko przed zniknięciem do swojej fortecy, Kabraxis uraczył demona uśmiechem.
Jedno musiał mu przyznać, momentami miał chłop jaja i był zabawnie i uroczo bezczelny.
Kabra z/t <3
Jia Wang
Rezydent
Laverna
26 lat
55 kg
160cm
0
Człowiek: Pierwsze co się zauważa, patrząc na nią, to typowa dla Azjatek uroda. Miękkie, łagodne linie twarzy, z której trudno odczytać wiek. Może mieć zarówno coś koło osiemnastu lat, jak i ponad trzydzieści, ciągle wyglądałaby podobnie, bez ani jednej zmarszczki, ciągle z tak samo promienną cerą, której zazdrości Azjatkom każda europejka. Ma nieskazitelnie białą skórę, która na całe szczęście utrzymuje swój kolor, nawet jeśli spędzałaby całe dnie na ostrym słońcu. Oczy, całkiem duże jak na Azjatkę, o migdałowym kształcie, z ciemnoczekoladową barwą tęczówki, która czasami tylko błyska złotem i odcieniami jakby zamiast tęczówek zostały osadzone tam kamienie o nazwie tygrysie oko. Zwykle poważne, niedające wyraźnych znaków, że w jej wnętrzu panuje właśnie jakaś burza, jedynie lekkie sugestie, które wyłapią tylko ci, którzy znają ją lepiej. Dalej, malutki nos i ładnie wykrojone malinowe usta, które cały czas układają się w łagodny uśmiech. Włosy, czarne jak u każdej Azjatki, długie do połowy pleców, lśniące i zadziwiająco miękkie w dotyku. Często spięte w górze za pomocą tradycyjnej, chińskiej, bardzo ozdobnej spinki.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
27
02/07/2024
24.01.1947
Po jakże zajmującym i mrożącym jej tyłek zbieraniu informacji na polu golfowym wypadało zebrać się razem z resztą demonów, które również wykonywały swoje części gromadzenia wiedzy i porównać swoje odkrycia. Dlatego zorganizowała zgromadzenie ze wszystkimi, wysyłając im krótką notatkę z prośbą o przybycie do serca chciwości. Trzeba było zdać raport Kapibraxowi, a lepiej było nie truć władcy dupy co chwilę, składając osobne raporty, żeby jeszcze sam musiał potem to wszystko składać w logiczną całość. Znajomym gestem zmusiła mechanizm do wysunięcia wygodnych siedzisk i usadowiła się na jednej z miękkich puf, mając na względzie wygodę i swoje skrzydła. Czekała, aż wszyscy się zbiorą i dopiero wtedy odezwała się, nie ruszając się jednak z miejsca.
— Widzę, że chyba wszyscy się zebraliśmy. Podjęłam się spisania raportu z naszych poszukiwań dla Kabraxisa, więc pozwolę sobie zabrać głos pierwszej. Grupa, w której byłam ja, Diablo oraz ze strony anielskiej znalazł się Michael, miała za zadanie przepytać znajomego Theodora o imieniu Harry. On i jego żona zgodnie stwierdzili, że księgarnia, w której pracował nasz poszukiwany, ma bogate zbiory. Lokal aktualnie częściowo działa pod opieką byłego właściciela — Williama. Wokół księgarni od jakiegoś czasu kręcą się, jak to ujęła para, "obce osoby", więc możemy założyć, że są to łowcy. Policja nic z nimi nie robi, albo nie dostali zgłoszenia o zaginięciu i podejrzanych osobach, albo je zignorowali. Harry wspomniał, że Theodore uwielbia kolekcjonować książki, może trafił na jakąś, na jaką nie powinien? Theodore miał ponoć dostęp do białych kruków. Dodatkowo żona Harrego wsypała się, że wspierają z mężem finansowo partnerkę Theodora, Annę i kobieta zdaje się ją lubić, w każdym razie nie ma nic przeciwko wspieraniu jej. — Podsumowała ich wiedzę, nikłą, bo nikłą, jednak wiele więcej z podejrzliwego bankiera nie daliby rady wyciągnąć, przynajmniej w jej odczuciu.
— Jakie informacje ma reszta grup? Czy znaleźliście coś w księgarni, albo Anna przekazała jakieś ważne wskazówki? — Zapytała obecne osoby, by dowiedzieć się, czy ich wiedza łączy się jakoś z tym, co znaleźli, a może nawet jakoś rozszerza wątki, które wypłynęły z rozmowy z bankierem.
@Hell
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Diablo przybył na miejsce spotkania wyjątkowo punktualnie, co było niemal anomalią w jego przypadku. Zwykle zjawiał się z bez zapowiedzi i pewną nutą teatralności, spóźniając się dokładnie tyle, by wywołać zamieszanie, lecz nie tym razem. Bez słowa usadowił się wygodnie, z nogą nonszalancko przerzuconą przez kolano, a na jego twarzy igrał ten zniewalający, choć podejrzany uśmiech, którym zwykł obdarzać świat. Zresztą, co więcej mógł powiedzieć? Jia, jak zawsze profesjonalna, przekazała wszystkie informacje, jakie udało im się zebrać podczas ich mrożącej krew w żyłach misji - oczywiście jedynie przez temperaturę - na polu golfowym.
Zatem siedział, bardziej zajęty obserwacją niż uczestnictwem, jak cień przyglądający się scenie, w której rolach nie zamierzał brać udziału bez potrzeby. Wzrokiem omiatał zebrane demony, zastanawiając się, kto wkrótce spróbuje się podlizać Uzurpatorowi i wywalczyć sobie prywatną audiencję. To irytowało go najbardziej - nie czuł odrazy do samego aktu, ale do tej ślepej determinacji, z jaką niektóre z tych istot próbowały zyskać przychylność Antychrysta, choć znaczyły tak niewiele. Jeszcze bardziej zniesmaczał go jednak fakt, że ten pozwalał na takie podchody. W końcu cóż to za wielki władca, jeśli otacza się lizusami i miernotami?
Diablo nie zamierzał dać się wciągnąć w tę farsę. Niezależnie od tego, co działo się wokół niego, zawsze trzymał dystans, wyczekując, aż sytuacja rozwinie się w kierunku, który by go zaintrygował. Bo jeśli coś go napędzało, to właśnie ciekawość - ta wiecznie żywa iskra, która kazała mu badać, kusić, manipulować i droczyć się, gdy tylko zauważył sposobność.
@Hell