1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+7
Jia Wang
Diablo
Hextre
Jill Creyden
Loki
Kabraxis
Admin
11 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Serce Chciwości
Miejsce schadzek, rozmów, wymiany doświadczeń - ogółem Serce Chciwości jest wielką złotą salą, która często stanowi miejsce masowych spotkań. Niech nikogo nie zwiedzie surowy, lekko zmechanizowany wygląd. Wystarczy jedno skinienie dłoni obecnego w komnacie, aby potęga kół zębatych poruszyła mosiężnymi płytami na podłodze, w których kryją się meble powszechnego użytku na potrzeby zapewnienia komfortu.
Pod jedną z takich płyt mieści się ukryte zejście w dół, do miejsca, w którym Demony mogą podziwiać prawdziwie bijące Złote Serce, w którym ludzie skrywają swoją chciwość.
Pod jedną z takich płyt mieści się ukryte zejście w dół, do miejsca, w którym Demony mogą podziwiać prawdziwie bijące Złote Serce, w którym ludzie skrywają swoją chciwość.
Jill Creyden
Rezydent
Derasho była średnio zadowolona ze swoich własnych efektów. Cóż okazuje się, że rozmowa ze śmiertelnikami i to w sposób, który nie pokaże jej rosnącej irytacji, nie jest jej mocną stroną. Zdecydowanie lepiej idzie jej skradanie. No cóż...
Usiadła po turecku, ze skrzyżowanymi, bosymi stopami na jednym z bardziej wygodnych krzeseł i czekała aż Laverna skończy zdawać swój raport. Wyglądało na to, że ich grupa zdziałała dużo więcej. Można było mieć nadzieję, że będzie się liczył wspólny raport, inaczej jej mniejszy udział będzie widoczny. Kiedy nadeszła jej kolej, żeby mówić, pochyliła się do przodu.
-Owszem, podobno Theodore znalazł jakąś księgę, której nie potrafił odczytać. Miał też wizje Apokalipsy. Sam określał się mianem szaleńca Do tego miał świadomość, że jest śledzony lub obserwowany przez kogoś. W jego mieszkaniu nie widać jakichś śladów walki, krwi, ani nic podobnego. Anna i jej przyjaciółka znalazły jakąś książkę, na którą zwróciły uwagę i są teraz w jej posiadaniu. Do tego jeden z lasów wokół Londynu, może być prawdopodobnym miejscem ukrycia się Theodore'a, niestety nie wiemy, który, ani czy posiada on automobil by pojechać gdzieś dalej od Londynu. Udało mi się nawiązać delikatną współpracę z jedną z Łowczyń, która może w przyszłości podrzucić jedną czy drugą wskazówkę. To chyba tyle ode mnie. powiedziała kończąc swoją wypowiedź Derasho.
@Hell
Usiadła po turecku, ze skrzyżowanymi, bosymi stopami na jednym z bardziej wygodnych krzeseł i czekała aż Laverna skończy zdawać swój raport. Wyglądało na to, że ich grupa zdziałała dużo więcej. Można było mieć nadzieję, że będzie się liczył wspólny raport, inaczej jej mniejszy udział będzie widoczny. Kiedy nadeszła jej kolej, żeby mówić, pochyliła się do przodu.
-Owszem, podobno Theodore znalazł jakąś księgę, której nie potrafił odczytać. Miał też wizje Apokalipsy. Sam określał się mianem szaleńca Do tego miał świadomość, że jest śledzony lub obserwowany przez kogoś. W jego mieszkaniu nie widać jakichś śladów walki, krwi, ani nic podobnego. Anna i jej przyjaciółka znalazły jakąś książkę, na którą zwróciły uwagę i są teraz w jej posiadaniu. Do tego jeden z lasów wokół Londynu, może być prawdopodobnym miejscem ukrycia się Theodore'a, niestety nie wiemy, który, ani czy posiada on automobil by pojechać gdzieś dalej od Londynu. Udało mi się nawiązać delikatną współpracę z jedną z Łowczyń, która może w przyszłości podrzucić jedną czy drugą wskazówkę. To chyba tyle ode mnie. powiedziała kończąc swoją wypowiedź Derasho.
@Hell
Loki
Herold
Że był wściekły to mało powiedziane, gdyby nie fakt, że musiał zachować jakieś pozory to pewnie miotałoby nim jak Szatan i pewnie pogrążyłby się w tym, co lubi najbardziej czyli sianu chaosu. A jednak był tutaj, tupał niecierpliwie, bo złość rozpierała go od środka i niewiele brakowało, by sięgnął po pierwszą lepszą rzecz i miotnął nią w coś lub kogoś. Był wściekły, bo swoim zdaniem poszło mu tragicznie. Nie dowiedział się w sumie niczego, co mogłoby cokolwiek dać. A jeszcze bardziej denerwował go fakt, że w ogóle szukali. Nie rozumiał sensu tego wszystkiego, a jeśli czegoś nie lubił robić, to tego, co jego zdaniem nie miało sensu.
- Na globusie w księgarni, jest symbol kultystów i plama krwi najprawdopodobniej odciśnięta kciukiem w miejscu Londynu. Poza tym staruch z księgarni niewiele wiedział. Nie rozmawiał często z Theodorem i na pewno nie on zgłosił jego zniknięcie. – mruknął i przemknął spojrzeniem po pobliskich ścianach. – Poza tym ten nasz zaginiony ogólnie był uważany za osobę często koncentrującą się na jednej rzeczy z tendencją do lekceważenia innych.
Usiadł w końcu, chociaż to nie przeszkadzało mu dalej tupać. Jego spojrzenie zdecydowanie zbyt często padało na @Diablo .
@Hell
- Na globusie w księgarni, jest symbol kultystów i plama krwi najprawdopodobniej odciśnięta kciukiem w miejscu Londynu. Poza tym staruch z księgarni niewiele wiedział. Nie rozmawiał często z Theodorem i na pewno nie on zgłosił jego zniknięcie. – mruknął i przemknął spojrzeniem po pobliskich ścianach. – Poza tym ten nasz zaginiony ogólnie był uważany za osobę często koncentrującą się na jednej rzeczy z tendencją do lekceważenia innych.
Usiadł w końcu, chociaż to nie przeszkadzało mu dalej tupać. Jego spojrzenie zdecydowanie zbyt często padało na @Diablo .
@Hell
Lilium
Rezydent
Spoczęła miękko na jednej z przygotowanych puf, dłonią gładząc jedwabisty materiał, którymi wyściełany był mebel. Chociaż nie przynosiła na spotkanie żadnej intrygującej informacji mogącej przybliżyć ich - wszystkich zebranych - do rozwikłania zagadki zniknięcia księgarza, nie omieszkała nachylić swojego ucha, by zebrać rosę najświeższych plotek. Delikatny, zamyślony uśmiech rozświetlał jej twarz, gdy przysłuchiwała się słowom pierwszej z wysłanniczek piekieł.
— Któż wie, w jak skomplikowanej sieci relacji utknęła nasza droga mała Anna? — cichy głos Lilium zawtórował słowom Laverny roztrząsającym powiązania partnerki zaginionego oraz małżeństwa jego znajomych — Jest to wręcz na wskroś… altruistyczne. Rzadkie to zjawisko, zważywszy na powojenne okoliczności… — przeniosła ciężar na przedramię, układając się w pozycji półleżącej — Może nasza mała pielęgniarka skrywa jakiś szkielet w szafie?
Następnie jej wzrok powędrował do drugiej z kobiet, która rozpoczęła swoje sprawozdanie. Taksowała ją chwilę wzrokiem, być może ze zbyt dużą intensywnością, niż wypadało damie przyznać.
— Nie możemy zaprosić obu kobiet na miłe wakacje w ciepłych krajach? — palce zsunęły się po szyi, zaczepiając się o cienkie ramiączka jasnej sukni, odsłaniając więcej, niż powinny, lecz jeszcze nie na wulgarny sposób — Może w ten sposób udałoby nam się rozwiązać ich języki?
Na słowa mężczyzny przemawiającego jako trzeci natomiast przekrzywiła lekko głowę, w manierze niemal pytającej, nim przeniosła swój wzrok na jego towarzysza, do którego wzrok Demona uciekał z dużą częstotliwością. Spróbowała odszukać wzrok ciemnowłosego Inkuba, nim przemówiła ponownie:
— Któż wie do jakich zabaw postanowili wykorzystać Theodora?
@Hell
Bellum
Herold
Zjawił się wkrótce po Lilium. Łatwiej jest opuścić suknię niż wciągnąć spodnie. W tym jednak wypadku kwestie tekstylne mogły nie mieć wielkiego znaczenia, jeśli chodzi o kolejność pojawienia się w miejscu, gdzie toczyły się demoniczne dysputy.
Słuchał słów, które mógł usłyszeć, ze względu na czas swojego przyjścia. Człowiek skupiony na swoim zadaniu, potrafiący zatracić się w nim bez reszty, brzmiał jak ktoś, kogo nie trudno byłoby odnaleźć, gdyby za jego zniknięciem stał on sam. To jednak było bardzo pochopne stwierdzenie i Bellum miał na tyle rozsądku, by nie dzielić się nim. W szczególności, że fundamenty jego poglądów na kwestię zaginięcia Theodora były tak liche, że nie utrzymałyby szałasu z patyków i Demon dobrze zdawał sobie z tego sprawę.
Nie mógł jednak zgodzić się ze swoją "siostrą" chociażby dla samej zasady. Toteż delikatnie uśmiechnąwszy się, przysiadł na sąsiednim miejscu i rzekł:
- Byłbym ostrożny w rozwiązywaniu języków na miłych wakacjach w ciepłych krajach, bywa bowiem że rozplątując język w zaproponowany sposób dojdzie do jego uszkodzenia i zbrukania informacji służalczym fałszem. Gdyby jednak nie udzielenie informacji i to prawdziwych stanowiło ryzyko? Myślę, że choć mniej chętnie, to sprawniej uzyskalibyśmy to co pewne i jasne.
W zasadzie mieli niewiele. Las, których było wiele. Książka, która nie była w ich posiadaniu. No i potencjalni świadkowie, którzy jak zrozumiał Demon, nie byli skorzy do mówienia - jak dotychczas. Na dodatek Bellum nie zdążył zbudować w Londynie żadnej siatki powiązań, kontaktów i znajomości, które mógłby teraz poruszyć. Miał tylko teatr niezdatny do tego, ażeby wystawić w nim sztukę. Niegotowy przez miesiące, w których stał nieużywany. W zasadzie mógł szukać pomocy tylko u weteranów, którzy go pamiętali. Z którymi widział się przez kilka minut na polach bitew. Na razie nic nie wskazywało jednak, że taka pomoc będzie przydatna.
- Intryguje mnie część, w której nasz drogi Theodor miał być śledzony... Skoro to nie my, a także nie Niebo - wiemy dobrze, ze oni wolą zwiastować i przychodzić w glorii, chwale i dźwiękach trąb... Intrygujące zatem, kto mógłby śledzić poczciwego człowieka. W szczególności, że jak się wydaje - za sprawą nieoczekiwanego aliansu - nie byli to także łowcy. Cóż to za symbol kultystów z księgarni? Nasi wierni fani, czy nieco bardziej problematyczni fanatycy?
@Hell
Słuchał słów, które mógł usłyszeć, ze względu na czas swojego przyjścia. Człowiek skupiony na swoim zadaniu, potrafiący zatracić się w nim bez reszty, brzmiał jak ktoś, kogo nie trudno byłoby odnaleźć, gdyby za jego zniknięciem stał on sam. To jednak było bardzo pochopne stwierdzenie i Bellum miał na tyle rozsądku, by nie dzielić się nim. W szczególności, że fundamenty jego poglądów na kwestię zaginięcia Theodora były tak liche, że nie utrzymałyby szałasu z patyków i Demon dobrze zdawał sobie z tego sprawę.
Nie mógł jednak zgodzić się ze swoją "siostrą" chociażby dla samej zasady. Toteż delikatnie uśmiechnąwszy się, przysiadł na sąsiednim miejscu i rzekł:
- Byłbym ostrożny w rozwiązywaniu języków na miłych wakacjach w ciepłych krajach, bywa bowiem że rozplątując język w zaproponowany sposób dojdzie do jego uszkodzenia i zbrukania informacji służalczym fałszem. Gdyby jednak nie udzielenie informacji i to prawdziwych stanowiło ryzyko? Myślę, że choć mniej chętnie, to sprawniej uzyskalibyśmy to co pewne i jasne.
W zasadzie mieli niewiele. Las, których było wiele. Książka, która nie była w ich posiadaniu. No i potencjalni świadkowie, którzy jak zrozumiał Demon, nie byli skorzy do mówienia - jak dotychczas. Na dodatek Bellum nie zdążył zbudować w Londynie żadnej siatki powiązań, kontaktów i znajomości, które mógłby teraz poruszyć. Miał tylko teatr niezdatny do tego, ażeby wystawić w nim sztukę. Niegotowy przez miesiące, w których stał nieużywany. W zasadzie mógł szukać pomocy tylko u weteranów, którzy go pamiętali. Z którymi widział się przez kilka minut na polach bitew. Na razie nic nie wskazywało jednak, że taka pomoc będzie przydatna.
- Intryguje mnie część, w której nasz drogi Theodor miał być śledzony... Skoro to nie my, a także nie Niebo - wiemy dobrze, ze oni wolą zwiastować i przychodzić w glorii, chwale i dźwiękach trąb... Intrygujące zatem, kto mógłby śledzić poczciwego człowieka. W szczególności, że jak się wydaje - za sprawą nieoczekiwanego aliansu - nie byli to także łowcy. Cóż to za symbol kultystów z księgarni? Nasi wierni fani, czy nieco bardziej problematyczni fanatycy?
@Hell
Jia Wang
Rezydent
Laverna
26 lat
55 kg
160cm
0
Człowiek: Pierwsze co się zauważa, patrząc na nią, to typowa dla Azjatek uroda. Miękkie, łagodne linie twarzy, z której trudno odczytać wiek. Może mieć zarówno coś koło osiemnastu lat, jak i ponad trzydzieści, ciągle wyglądałaby podobnie, bez ani jednej zmarszczki, ciągle z tak samo promienną cerą, której zazdrości Azjatkom każda europejka. Ma nieskazitelnie białą skórę, która na całe szczęście utrzymuje swój kolor, nawet jeśli spędzałaby całe dnie na ostrym słońcu. Oczy, całkiem duże jak na Azjatkę, o migdałowym kształcie, z ciemnoczekoladową barwą tęczówki, która czasami tylko błyska złotem i odcieniami jakby zamiast tęczówek zostały osadzone tam kamienie o nazwie tygrysie oko. Zwykle poważne, niedające wyraźnych znaków, że w jej wnętrzu panuje właśnie jakaś burza, jedynie lekkie sugestie, które wyłapią tylko ci, którzy znają ją lepiej. Dalej, malutki nos i ładnie wykrojone malinowe usta, które cały czas układają się w łagodny uśmiech. Włosy, czarne jak u każdej Azjatki, długie do połowy pleców, lśniące i zadziwiająco miękkie w dotyku. Często spięte w górze za pomocą tradycyjnej, chińskiej, bardzo ozdobnej spinki.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
27
02/07/2024
Spokojnie słuchała wszystkich, notując co ważniejsze informacje na rzecz raportu. Milczała chwilę po tym, jak ostatnia osoba umilkła, analizując w głowie wiadomości, jakie zebrali i doszła do kilku wniosków. Najpierw jednak trzeba było sprawdzić jeszcze jedną rzecz.
— Widzę, że Hextre się nie pojawił. Czy ktoś z nim rozmawiał na temat jego znalezisk? — Potrzebowała ustalić, czy musi dopisać sobie kolejną rzecz na listę do zrobienia, czy jednak nie było to konieczne.
— Póki co, z zebranych informacji wychodzą mi następujące luki, które warto byłoby spróbować uzupełnić:
Po pierwsze — Co to za księga, którą znalazły Anna z przyjaciółką? Jaka jest jej zawartość?
Po drugie — Loki, czy możesz mi narysować znak tych kultystów? Przydałoby się również dowiedzieć o nich czegoś więcej. Kim są, jakie mają cele, ile osób liczy ich zgrupowanie, jak długo w ogóle działają... Jak najwięcej informacji, które może rzucą nam światło na to, dlaczego ich znak pojawił się w księgarni. Skoro żadna ze stron nie jest odpowiedzialna za śledzenie Theodora, to co jeśli to oni go śledzili? Być może mają jakieś informacje o naszym zaginionym, warto sprawdzić ten trop.
Zostaje jeszcze kwestia tego, co wiedzą anioły i łowcy. Z aniołami niby współpracujemy, ale może coś ukrywają? Na pewno była jedna ekipa złożona z Liel i Raziela z chóru Potęg, która przepytywała znajomych Theodora, nikogo z naszych z nimi nie było, więc mogli odkryć coś, o czym nie wiemy. Łowcy mają swoje odrębne śledztwo, więc być może również wpadli na coś, co mogłoby nam rzucić więcej światła na całą sprawę zaginięcia.
Czy któreś z was ma ochotę zająć się którąś z wymienionych spraw? Sama chętnie poszperam w bibliotece na temat kultystów. A może widzicie jeszcze jakiś trop, który warto byłoby sprawdzić? — Informacje do raportu już miała, za to nie znaczyło to, że nie mieli opcji na kopanie dalej w tym, co już znaleźli. Intrygowali ją ci cali kultyści. Ile wiedzieli? Czy byli jakoś połączeni z zaginięciem ich śmiertelnika? Końcówka jej ogona zawinęła się w półokrąg i zaraz wygięła się w drugą stronę przez szybkie machnięcie. Czekała na odpowiedź na jej propozycję kolejnych działań, a być może i dorzucenie kolejnych opcji, jakie mogą zbadać. Jasne, pewnie mogła sama wszystko zrobić, jednak zajęłoby to jej zdecydowanie zbyt wiele czasu i w efekcie pozostaliby w tyle względem reszt grup, stąd padła próba rozdzielenia poszukiwań na całą grupę, nawet jeśli jej chciwość względem wiedzy i bycia zawsze w pełni poinformowaną szarpała się w jej wnętrzu, próbując nakłonić ją do zachłannego zajęcia się wszystkim we własnym zakresie. Jeśli Loki zgodził się narysować jej znak, którym posługiwali się kultyści, zamierzała podać mu swój notatnik oraz pióro, by mieć wszystko w jednym miejscu.
@Hell
Jill Creyden
Rezydent
Derasho westchnęła. Była niezadowolona z tego, jak mało udało się jej dowiedzieć, szczególnie na temat księgi, która wydawała się być jednym z kluczowych elementów tej układanki, a na pewno czymś najbardziej konkretnym. A jednak nie udało się jej dowiedzieć zbyt wiele. A, a cóż nie ukrywała, że chciała pokazać, że dobrze sobie radzi z powieżonymi jej zadaniami, kto wie, może nawet lepiej niż reszta demonów.
-Nie mam pojęcia czy księga jest teraz w posiadaniu Anny, jej przyjaciółki, czy też pozostała nietknięta w domu Theodore'a. Musiałam się szybko ulotnić zanim zobaczyłam co sie z nią stało. Ale, razem z moją nowo poznaną 'przyjaciółką' możemy spróbować się czegoś dowiedzieć w tej sprawie. Ale nie mogę obiecać zbyt dużo westchnęła niezadowolona, wiercąc się na krześle tuż po zakończeniu swojej odpowiedzi. Tak mało konkretów. Jednak to było chyba tylko tyle i aż tyle co mogła ze swojej strony zaoferować na ten stan wiedzy, który posiadała. Wiedziała tylko, że trzeba działać, a nie bezczynnie czekać. Cokolwiek nie stało się z Theodorem, każda chwila mogła okazać się cenna. Nawet jeśli mężczyzna jest już zimnym trupem. -Choć jeżeli ktoś inny chciałby to przejąć i porozmawiać z Anną, ktoś kogo twarzy ona jeszcze nie zna, to też nie ma problemu. W takim wypadku mogę zająć się kultystami. Czy to grzebiąc w bibliotece, czy też w sposób bardziej praktyczny.
@Hell
-Nie mam pojęcia czy księga jest teraz w posiadaniu Anny, jej przyjaciółki, czy też pozostała nietknięta w domu Theodore'a. Musiałam się szybko ulotnić zanim zobaczyłam co sie z nią stało. Ale, razem z moją nowo poznaną 'przyjaciółką' możemy spróbować się czegoś dowiedzieć w tej sprawie. Ale nie mogę obiecać zbyt dużo westchnęła niezadowolona, wiercąc się na krześle tuż po zakończeniu swojej odpowiedzi. Tak mało konkretów. Jednak to było chyba tylko tyle i aż tyle co mogła ze swojej strony zaoferować na ten stan wiedzy, który posiadała. Wiedziała tylko, że trzeba działać, a nie bezczynnie czekać. Cokolwiek nie stało się z Theodorem, każda chwila mogła okazać się cenna. Nawet jeśli mężczyzna jest już zimnym trupem. -Choć jeżeli ktoś inny chciałby to przejąć i porozmawiać z Anną, ktoś kogo twarzy ona jeszcze nie zna, to też nie ma problemu. W takim wypadku mogę zająć się kultystami. Czy to grzebiąc w bibliotece, czy też w sposób bardziej praktyczny.
@Hell
Misqse
Herold
Elizabeth Ward
33 lat
53 kg
159 cm
-1
Powłoka ludzka: W ludzkiej formie stylizuje się na elegancką kobietę, z trefionymi kasztanowymi włosami i nienagannym makijażem. Szczupła w idealnie dobranych sukienkach i biżuterii, powala spojrzeniem ciemnych, brązowych oczu, niektórzy mówią, że to w nich można dojrzeć głębię piekła.
Annaszei: W prawdziwej formie jej oczy zmieniają barwę na żółte, włosy zapalają się ogniem, a spomiędzy nich wystają ogromne zakręcone rogi. Starannie wymalowane paznokcie wydłużają się do szponów, a tyłu pojawia się ogon.
Sodom: W tej formie skóra zamienia się w poszarzałą łuskę, która pokrywa całe ciało, a rogi stają się masywniejsze i po bokach wyrasta dodatkowa para.
W oczach buchają ognie piekielne, które zdają się rozsadzać ciało od środka, a ich blask przebija się pomiędzy łuskami na piersi.
Annaszei: W prawdziwej formie jej oczy zmieniają barwę na żółte, włosy zapalają się ogniem, a spomiędzy nich wystają ogromne zakręcone rogi. Starannie wymalowane paznokcie wydłużają się do szponów, a tyłu pojawia się ogon.
Sodom: W tej formie skóra zamienia się w poszarzałą łuskę, która pokrywa całe ciało, a rogi stają się masywniejsze i po bokach wyrasta dodatkowa para.
W oczach buchają ognie piekielne, które zdają się rozsadzać ciało od środka, a ich blask przebija się pomiędzy łuskami na piersi.
20
28/10/2024
Nie lubiła rzucać się w oczy, wychodziła z założenia, że im mniej wchodzi w drogę wyższym rangom demonom, tym więcej ma swobody. Musiała też przyznać sama przed sobą, że zdecydowanie za dużo czasu spędzała teraz na ziemi, w ludzkiej formie. Co prawda mogła tłumaczyć się przed samą sobą i światem, że taka rola Herolda, ale gdzieś w głębi wiedziała, że to nie prawda. Będzie musiała to zmienić, ale może jeszcze nie teraz.
Wsparta o ścianę słuchała z zaciekawieniem raportów zdawanych przez jej pobratymców i bawiła się końcówką własnego ogona.
Jak na dłoni widać było, że nie wszyscy palą się do współpracy z aniołami, oczywiście rozumiała to w pełni, ale w tym przypadku byli sojusznikami jeśli chodziło o zachowanie statusy quo. A Misqse niczego bardziej niż utrzymania obecnego stanu rzeczy nie pragnęła.
- Mogłabym spróbować dowiedzieć się co wiedzą nasi skrzydlaci – zaczęła odbijając się od ściany i wchodząc w krąg światła. – Powiedzmy, że mam na jednego wpływ, a i oni przecież dostali rozkaz współpracy z nami. Może będzie skłonny podzielić się jakimiś.. ciekawostkami? – kącik jej ust powędrował w górę w półuśmiechu. Miała co prawda w zanadrzu jedną ludzką istotę, którą za sprawą paktu obdarzyła częściowo mocami, i która chciała je wykorzystać by wstąpić do Zakonu, ale demonica dawno nie sprawdzała jak tamta sobie radziła. Może to był dobry moment, by odwiedzić ją i zajrzeć przez ramię. To jednak zachowała dla siebie, nie chciała robić fałszywych nadziei, mogło się okazać, że Poppy, przerażona tym co zobaczyła za sprawą mocy zachlewa się teraz w jakimś barze i jest zupełnie nieprzydatna.
@HellWsparta o ścianę słuchała z zaciekawieniem raportów zdawanych przez jej pobratymców i bawiła się końcówką własnego ogona.
Jak na dłoni widać było, że nie wszyscy palą się do współpracy z aniołami, oczywiście rozumiała to w pełni, ale w tym przypadku byli sojusznikami jeśli chodziło o zachowanie statusy quo. A Misqse niczego bardziej niż utrzymania obecnego stanu rzeczy nie pragnęła.
- Mogłabym spróbować dowiedzieć się co wiedzą nasi skrzydlaci – zaczęła odbijając się od ściany i wchodząc w krąg światła. – Powiedzmy, że mam na jednego wpływ, a i oni przecież dostali rozkaz współpracy z nami. Może będzie skłonny podzielić się jakimiś.. ciekawostkami? – kącik jej ust powędrował w górę w półuśmiechu. Miała co prawda w zanadrzu jedną ludzką istotę, którą za sprawą paktu obdarzyła częściowo mocami, i która chciała je wykorzystać by wstąpić do Zakonu, ale demonica dawno nie sprawdzała jak tamta sobie radziła. Może to był dobry moment, by odwiedzić ją i zajrzeć przez ramię. To jednak zachowała dla siebie, nie chciała robić fałszywych nadziei, mogło się okazać, że Poppy, przerażona tym co zobaczyła za sprawą mocy zachlewa się teraz w jakimś barze i jest zupełnie nieprzydatna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Demony siedziały i rozprawiały w najlepsze, aż korytarzem od głównego wejścia poniósł się stukot. Rytmiczny dźwięk odbijania się twardych kantów od kamiennej posadzki przypominał ciężką melodię wybijaną na kastanietach, banalnie prostą i wręcz monotonną, choć szybko została ubarwiona bardziej chaotycznym i delikatniejszym brzękiem. Tego wielu z nich nie omieszkałoby pomylić, tak brzmiał uderzany o siebie drobny metal, najprędzej w postaci monet lub biżuterii.
— Poodejdź, dziecino... to czaas na mą grę... — płynęły szeleszczące słowa, układając się w beztroską melodię. — W oobjęciach mrooku i... cie-ni...
Ta jednoosobowa orkiestra szybko zjawiła się w progu, zatrzymując się na chwilę, by rozchylić odrzwia i wsunąć się do środka. Szybko i zwinnie, by zamykające się wrota nie przytrzasnęły długiego, włochatego ogona.
— Noo niee, co za nudyy... — zarzępolił i pokręcił głową. Złote kopyta zastukały ponownie o kamień w lekkim truchcie, kiedy demon już zlokalizował swój cel w postaci tej, która siedziała w centrum. Obskoczył ją wokoło, by znaleźć się za plecami diablicy. — Laverno, jak dawno się nie widzieliśmy, to aż przykree... — wymruczał, kładąc z namaszczeniem długie palce na jej ramionach, by delikatnie je zacisnąć, jakby pazurami chciał podziurawić jej koszulinę. Kościany łeb demona znalazł się tuż przy jej uchu. — Masz dla mnie coś ciekawego? Bo ja dla ciebie tak... — mruknął, by za moment oddać jej przestrzeń osobistą, śmiejąc się w głos. To czy w ogóle się znali, nie miało dla niego znaczenia.
Co starsi rezydenci mogli kojarzyć Cyanetela z Pierwszego lub Drugiego Kręgu, czego nie trudno było się domyślić już na pierwszy rzut oka. Że ostatnio znowu zmienił miejsce zamieszkania, też mogło niekoniecznie dziwić, ale że trafił akurat do okrutników, to już wydawało się niepokojące. Podobno zaskarbił sobie miejsce tam dalece wypaczonym sadyzmem i było to nawet do uwierzenia. Cyanetel miał opinię obłąkanego, nawet jak na standardy piekła.
— Zgadnij, w której ręce! — zaproponował z entuzjazmem, wystawiając w górę obie otwarte dłonie. — Wszyscy możecie zgadywać! — zachichotał, kręcąc obwieszonym złotymi kółeczkami ogonem.
Czekał na ich reakcję, ale tylko przez chwilę, zrobiwszy kilka kroków do tego czy tamtego demona, ostatecznie zajmując miejsce na środku pomiędzy ich siedzeniami.
— Żałosne — rzucił i ciężko było powiedzieć w kogo lub w co ma to być skierowane, włącznie z nim samym. Choć kościany łeb niewiele miał mimiki, to cała jego postawa i wzrok zdawały się spoważnieć, odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy tak stanął prosto i spojrzał na Jię. — Masz. Prezent od Hextree... Ale to nie list miłosny. Chyba — zachichotał, dając jej czarną kopertę, i znowu spoważniał. — Znalazł to w mieszkaniu Theosia, w samym sercu kominka. A teraz ma u mnie dług. Ty też. Pamiętaj. — Ostatnie słowo zaakcentował, jakby chciał mrugnąć do niej okiem, obejrzał się po obecnych, aż wypatrzył sobie ofiarę na pożegnanie. — Bywaj, sikoreczko — rzucił do Elizabeth. Fakt, że przewyższał ją o prawie pół metra, wyjątkowo go bawił. Cyanetel czmychnął jednak szybko, z truchtu przechodząc do kozich podskoków, którymi skierował się do jednych z bocznych drzwi.
Czarna koperta była zapieczętowana, ale bez żadnego konkretnego symbolu. Wewnątrz znajdowała się kartka, wyraźnie rozprostowana po intensywnym zmięciu w kulę, miejscami nadpalona. Gdzieś na górze, jakby na początku strony z notesu, zapisane było kilka słów, ręcznie, wiecznym piórem.
Ślepiec. Nie mogą nic podejrzewać.
— Poodejdź, dziecino... to czaas na mą grę... — płynęły szeleszczące słowa, układając się w beztroską melodię. — W oobjęciach mrooku i... cie-ni...
Ta jednoosobowa orkiestra szybko zjawiła się w progu, zatrzymując się na chwilę, by rozchylić odrzwia i wsunąć się do środka. Szybko i zwinnie, by zamykające się wrota nie przytrzasnęły długiego, włochatego ogona.
— Noo niee, co za nudyy... — zarzępolił i pokręcił głową. Złote kopyta zastukały ponownie o kamień w lekkim truchcie, kiedy demon już zlokalizował swój cel w postaci tej, która siedziała w centrum. Obskoczył ją wokoło, by znaleźć się za plecami diablicy. — Laverno, jak dawno się nie widzieliśmy, to aż przykree... — wymruczał, kładąc z namaszczeniem długie palce na jej ramionach, by delikatnie je zacisnąć, jakby pazurami chciał podziurawić jej koszulinę. Kościany łeb demona znalazł się tuż przy jej uchu. — Masz dla mnie coś ciekawego? Bo ja dla ciebie tak... — mruknął, by za moment oddać jej przestrzeń osobistą, śmiejąc się w głos. To czy w ogóle się znali, nie miało dla niego znaczenia.
Co starsi rezydenci mogli kojarzyć Cyanetela z Pierwszego lub Drugiego Kręgu, czego nie trudno było się domyślić już na pierwszy rzut oka. Że ostatnio znowu zmienił miejsce zamieszkania, też mogło niekoniecznie dziwić, ale że trafił akurat do okrutników, to już wydawało się niepokojące. Podobno zaskarbił sobie miejsce tam dalece wypaczonym sadyzmem i było to nawet do uwierzenia. Cyanetel miał opinię obłąkanego, nawet jak na standardy piekła.
— Zgadnij, w której ręce! — zaproponował z entuzjazmem, wystawiając w górę obie otwarte dłonie. — Wszyscy możecie zgadywać! — zachichotał, kręcąc obwieszonym złotymi kółeczkami ogonem.
Czekał na ich reakcję, ale tylko przez chwilę, zrobiwszy kilka kroków do tego czy tamtego demona, ostatecznie zajmując miejsce na środku pomiędzy ich siedzeniami.
— Żałosne — rzucił i ciężko było powiedzieć w kogo lub w co ma to być skierowane, włącznie z nim samym. Choć kościany łeb niewiele miał mimiki, to cała jego postawa i wzrok zdawały się spoważnieć, odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy tak stanął prosto i spojrzał na Jię. — Masz. Prezent od Hextree... Ale to nie list miłosny. Chyba — zachichotał, dając jej czarną kopertę, i znowu spoważniał. — Znalazł to w mieszkaniu Theosia, w samym sercu kominka. A teraz ma u mnie dług. Ty też. Pamiętaj. — Ostatnie słowo zaakcentował, jakby chciał mrugnąć do niej okiem, obejrzał się po obecnych, aż wypatrzył sobie ofiarę na pożegnanie. — Bywaj, sikoreczko — rzucił do Elizabeth. Fakt, że przewyższał ją o prawie pół metra, wyjątkowo go bawił. Cyanetel czmychnął jednak szybko, z truchtu przechodząc do kozich podskoków, którymi skierował się do jednych z bocznych drzwi.
Czarna koperta była zapieczętowana, ale bez żadnego konkretnego symbolu. Wewnątrz znajdowała się kartka, wyraźnie rozprostowana po intensywnym zmięciu w kulę, miejscami nadpalona. Gdzieś na górze, jakby na początku strony z notesu, zapisane było kilka słów, ręcznie, wiecznym piórem.
Jia Wang
Rezydent
Laverna
26 lat
55 kg
160cm
0
Człowiek: Pierwsze co się zauważa, patrząc na nią, to typowa dla Azjatek uroda. Miękkie, łagodne linie twarzy, z której trudno odczytać wiek. Może mieć zarówno coś koło osiemnastu lat, jak i ponad trzydzieści, ciągle wyglądałaby podobnie, bez ani jednej zmarszczki, ciągle z tak samo promienną cerą, której zazdrości Azjatkom każda europejka. Ma nieskazitelnie białą skórę, która na całe szczęście utrzymuje swój kolor, nawet jeśli spędzałaby całe dnie na ostrym słońcu. Oczy, całkiem duże jak na Azjatkę, o migdałowym kształcie, z ciemnoczekoladową barwą tęczówki, która czasami tylko błyska złotem i odcieniami jakby zamiast tęczówek zostały osadzone tam kamienie o nazwie tygrysie oko. Zwykle poważne, niedające wyraźnych znaków, że w jej wnętrzu panuje właśnie jakaś burza, jedynie lekkie sugestie, które wyłapią tylko ci, którzy znają ją lepiej. Dalej, malutki nos i ładnie wykrojone malinowe usta, które cały czas układają się w łagodny uśmiech. Włosy, czarne jak u każdej Azjatki, długie do połowy pleców, lśniące i zadziwiająco miękkie w dotyku. Często spięte w górze za pomocą tradycyjnej, chińskiej, bardzo ozdobnej spinki.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
Annaszei: Mleczna skóra z ludzkiej formy zmienia się w jeszcze czystszą biel, niczym świeży śnieg. Przy świetle padającym pod odpowiednim kątem, czasami rozbłyśnie delikatnie kolorami, niczym biały opal. Długie włosy zmieniają barwę na tę samą, połyskującą opalami biel, skręcając się w puszyste loki, które pomimo skrętu, dalej sięgają jej do talii. Oczy już całkiem wyraźnie mienią się płynnym złotem. Z głowy wyrastają dwa długie rogi zakręcone ku tyłowi czaszki, przypominające kształtem rogi gerenuka długoszyjego. Z pleców, które wzdłóż kręgosłupa porasta miękkie, krótkie futerko wpasowujące się w kolor skóry, wyrasta zaś para kremowych, połyskujących metalicznie, niczym sierść jasnego konia rasy Akhlal-Tekkiner skrzydeł, których pióra na końcówkach muśnięte są złotem. Formę Annaszei dopełnia jeszcze długi, giętki ogon, pokryty krótkim, alabastrowym w dotyku, futerkiem oraz zakończony pędzelkiem dłuższych włosów.
Sodom: Jej forma sodom na pierwszy rzut oka przypomina chińskiego smoka, jednak różni się o tyle, że ma ona dłuższe łapy oraz posiada parę pierzastych skrzydeł. Do tego jej wielkość nie przekracza wysokością średniej wielkości psa, co oznacza, że zwykle sięga ludziom gdzieś do uda. Rogi ma takie same jak w formie annaszei, długie, przypominające rogi gerenuka długoszyjego. Oczy dalej pozostają plamą płynnego złota, zaś zamiast typowych dla smoków łusek, pokryta jest futrem przypominającym to, jakie mają jasne konie rasy Akhlal-Tekkiner. Krótkie włosie odbija światło, sprawiając, że wygląda ono, jakby było metaliczne. Skrzydła dopasowują się kolorem i połyskiem pod główny kolor futra, podbijając jedynie mocniej złote znaczenia na końcówkach piór. Dłuższa grzywa ciągnąca się po łbie i części kręgosłupa, oraz przy końcówce ogona, również błyszczy w podobny sposób, jednak mają odrobinę ciemniejszy kolor. Podbrzusze wyróżnia jej jaśniejszy kolor, możliwy do opisania jedynie jako biały opal. Podbrzusze lśni i odbija różnorodnie kolory, jak ten piękny mineraloid.
27
02/07/2024
— Myślę, że skoro Anna już Cię kojarzy, może być bardziej chętna do rozmowy z Tobą. Warto spróbować, najwyżej jeśli nie wyjdzie, to spróbujemy z kimś innym. — Skinęła głową, zapisując sobie w notatniku, że Derasho zajmie się próbami zorientowania się w kwestii księgi.
— Byłoby wspaniale. Sama niezbyt integrowałam się z niebianami, więc zakładam, że raczej nie byliby zbyt otwarci w rozmowie ze mną. Michael, z którym współpracowaliśmy, nie był zbyt rozmowny, ani przydatny poza niwelowaniem mojej aury, żeby śmiertelnicy się rozluźnili... — Zwróciła się teraz do Misqse. Skoro miała kogoś znajomego wśród aniołów, to Jia podejrzewała, że pewnie pójdzie jej to zadanie lepiej, niż gdyby sama miała próbować znaleźć jakiegoś anioła chętnego do w ogóle porozmawiania z nią, a co dopiero do cywilizowanej wymiany informacji.
— Jeśli się czegoś dowiecie, możecie do mnie napisać i zajmę się wtedy rozesłaniem wieści dalej do wszystkich zainteresowanych. Oczywiście, możecie również sami przekazać wszystkim wieści, najważniejsze, żebyśmy wymieniali się informacjami między sobą, żeby niepotrzebnie nie krążyć wokół wątków, które już zostały zbadane i działać sprawnie. Zajmę się też przekazywaniem wiadomości do Kabraxisa, żeby nie bombardować go niepotrzebnie milion razy tymi samymi informacjami. — Podsumowała, chcąc już powoli kończyć zebranie, kiedy nagle do sali wślizgnął się kolejny demon. Kojarzyła go, ale czy kiedykolwiek wymienili ze sobą jakieś słowa? Nie była pewna. Dla niej był praktycznie jak obcy, o którym słyszała głównie od innych i to raczej na zasadzie ostrzeżeń, aby się nie zbliżać do z deczka szalonego demonicznego pomiotu.
— Ciekawego? Jak widać, niestety raczej się zanudzisz... — Obróciła powoli złote pióro w palcach i delikatnie przechyliła głowę, jakby zastanawiała się, czy nie chwycić narzędzia porządniej i nie wbić go w ciało demona, który pozwalał sobie na zbytne spoufalanie się. To, że była z kręgu chciwości nie znaczyło, że nie odwinie się, jeśli ją sprowokować. A nie bardzo lubiła, kiedy praktycznie obce istoty naruszały jej przestrzeń osobistą. Biorąc jednak pod uwagę, że aktualnie demon przeniósł się do kręgu okrutników, wbicie mu pióra w zadek zapewne mógłby potraktować jako zaproszenie do zabawy, która jej osobiście by się niezbyt spodobała. Nie można było ukrywać, że demon w kwestii rozmiarów i zapewne wagi miał nad nią sporą przewagę.
— W lewej. — Rzuciła bez głębszego zastanawiania się i bez zbytniego zachwytu zabawą, jaką wymyślił obłąkany demon. Brzmiała odrobinę jak zmęczona matka, która nie chce zrobić dziecku przykrości, więc gra w jego grę, nawet jeśli nie ma na to ochoty.
— Z jakiej racji mam dług? — Prychnęła zaraz oburzona, bo przecież nie prosiła demona, żeby robił za kuriera dla Hextre, któremu najwyraźniej nie chciało się przytaszczyć zadka na spotkanie i porozmawiać ze wszystkimi. Jeszcze czego, żeby płaciła za lenistwo innego demona. Przyjęła jednak kopertę, by zaraz sprawdzić, co znajdowało się wewnątrz niej.
— Przekreślone słowo ślepiec oraz zdanie "nie mogą nic podejrzewać".— Zrelacjonowała zawartość koperty reszcie, chociaż póki co nijak się to nie składało do kupy. Jedynie ślepiec kojarzył jej się z tarotem, ale czy miał on cokolwiek wspólnego z tą notatką i co, tego nie miała, póki co jak odkryć. Być może rozjaśni się to kiedy znajdą więcej informacji.
— Wszystkie informacje, jakie były, są przekazane. Kolejne opcje są rozdzielone, więc możemy się chyba rozejść. — Stwierdziła, zerkając na swoje notatki i wsadzając kartkę i kopertę za okładkę swojego notatnika, w którym również zapisała sobie w kolejnym punkcie okoliczności znalezienia kartki przez Hextre, oraz otrzymania jej na zebraniu. Zaraz też wstała, rozkładając trochę skrzydła, które były w niezbyt wygodnej pozycji przez odrobinę zbyt długi czas. Spojrzała po wszystkich zebranych i pożegnała się z nimi, by zaraz ruszyć do swoich kwater i zacząć pracować nad zamianą swoich notatek w zgrabny raport, który trzeba było jeszcze przekazać władcy.