Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

3 posters
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Tower Bridge







Jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim. Jest mostem zwodzonym, umożliwiającym przepływanie statków oceanicznych do około 40,5 m wysokości powyżej poziomu wody. Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych - zawieszonymi 34 m nad jezdnią i przeszło 44 m nad oznaczeniem górnego poziomu w rzece. Od początku swojego istnienia uznawany był za arcydzieło ówczesnej inżynierii. Porównywano go ze słynną już wieżą Eiffla, zbudowaną pięć lat wcześniej.
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688

Na krawędzi balansu.
15/01/1947


Wzbił się chłodniejszą pochmurną nocą na samą górę. Tam, ze szczytu Tower Bridge obserwował turkusowymi ślepiami ludzi na dole. Wiatr poruszał pasmami czarnych włosów oraz bliźniaczą w barwie fakturą materiałowego płaszcza. Jego krańce miękko opadły na metalowe podłoże, po których i na których opierała się przykucnięta postura Demona. Cichy, wpatrzony, wyraźnie zamyślony nie drgnął ani na milimetr. Jeno aurą zdradzał bytność, zupełnie jakby kogoś do siebie wzywał.
- Wiem, że mnie słyszysz i czujesz. - Myśli płynęły wraz z prądem wód, również tych na dole. Oczami dalej przedzierał się przez gęsty dym; smog i brud unoszący się nad ulicami miasta. Stukotem galopującego czasu wodził za pędem postępu, którego tak bardzo wszyscy pragnęli; jak ćmy lgnące do światła, świadome zguby, a jednak dobrowolnie godzące się na tragiczne warunki istnienia. Z jednej strony mocno im tego współczuł, z innej poniekąd zazdrościł możliwości posmakowania wad i zalet życia, którego mu odmówiono.
I w tym tkwił pies pogrzebany.
Ukryte za zamkniętymi powiekami oczy posłały impuls i ściągnęły mocno brwi ku środkowi. Moc jestestwa raz jeszcze zatoczyła niewidzialne koło, tym razem większe, a następnie zamknęła, tworząc coś na wzór kopuły. Takiego wołania nie szło zignorować; na pewno nie przez rodzimą brać czy wrogów z Niebios. Jednak to nie oni leżeli w spektrum, a On; chłodny, elegancki, zawsze powściągliwy i ciekawski świata, ten, który miał stać na straży równowagi i który zgodnie z bożą wolą wypełnił rozkaz niczym posłuszny ogar.
Ciało do dziś pamiętało ból wydarcia życia z piersi, usta metaliczny smak krwi, a dusza precyzję cięcia oraz wygląd kosy wraz z przerażającą aparycją, pod którą nawiedziła go Śmierć.
- Dlaczego go tak słuchasz? - To już nie ważne, jak, kiedy i czy w ogóle odpowiedział na jawne wezwanie. Z ust i tak padły słowa, w których Demon zakopał niedokończone sprawy do wyrównania.

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Limbo było puste, szare i znajome. Samotność zapraszała Śmierć w swoje ramiona, nęcąc obietnicą dziwnego stanu pomiędzy istnieniem a jego brakiem. Zwyczajowo należało się temu oddać, spocząć na pustkowiach, by rozkoszować się momentem, w którym świat decydował się nie umierać. Takie chwile były rzadkością, niemal niemożliwym zbiegiem okoliczności. Wszystkie miejsca, każdy czas i strefa, odznaczały się pełnią życia. Niesamowite, że w ogóle istniały sekundy, w których żadna dusza nie próbowała opuścić ciała.
Sędziemu nie było jednak dane odpocząć. Gdzieś tam, pomiędzy barierą otaczającą Limbo, między żałością i niebytem, lawirowało wezwanie. Samo w sobie nie było nieśmiałe, choć brakowało mu siły, by całkowicie przebić się przez niewidzialne mury szarych pustkowi. Śmierć pozwoliła myśli rozbrzmieć. Posmakowała goryczy jaką ze sobą niosła. Niewielu było takich, którzy zdobyliby się na świadome wezwanie Kosiarza do siebie, ale Kabraxis nie był jednym z niewielu, nie był też jednym z wielu. Książę Piekieł nie musiał więc długo czekać. Styczniowa noc nagle stała się chłodniejsza, choć na skórze nie sposób było poczuć jakiegokolwiek podmuchu wiatru. Nawet w momencie, w którym postać Jonathana Blythe’a wylądowała na szczycie Tower Bridge, powietrze było stałe i niewzruszone. Lodowate. Skok w dół mostu wydawałby się bardziej zapraszający niż poważne lico mężczyzny. To zabawne jak aura Śmierci mogła być nieprzyjemna i otumaniająca, gdy tak naprawdę ona sama była ostoją cierpliwości i wyrozumiałości.
— Jeśli myślisz, że robię dla Niego cokolwiek ze względu na posłuszeństwo, jesteś w błędzie. To nie relacja pan i sługa. — Głos Sędziego był chłodny, choć łagodny. Ciemne oczy przesunęły się po sylwetce Demona, zatrzymując wędrówkę dopiero na jego twarzy. Źrenice, które pochłaniały cały Wszechświat, skupione były w tamtym momencie tylko i wyłącznie na Antychryście. — Jeśli myślisz, że wybrał ściągnięcie cię do Piekieł z powodu kaprysu i niechęci, również jesteś w błędzie. Nie było w tym też żadnego przypadku.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
Chłód zmroził drobiny wody w powietrzu i wtedy już wiedział, że nie był sam. Po wejrzeniu w pustkę ciemnego spojrzenia zrozumiał, dlaczego to akurat lód otulił jego ciało po ponownym odrodzeniu i pozostał z nim do dnia dzisiejszego. Uśmiechnąwszy się pod nosem, przytaknął myśli i poniekąd słowom, choć te początkowo wypowiadał we własnym wnętrzu z nutą kpiny.
Uosabiasz nicość, w niej spokój i ciszę, które jednocześnie błogosławią i zamykają w klatce, a jednak potrafisz odprowadzić ludzi do ich “domów” z gracją, dobrocią i delikatnością opadania kryształków tworzących przepiękne śnieżne płatki.
- Czemu, zamiast wyciągniętej ręki, ujrzałem jedynie kosę i lico potwora? - Gorycz przeciekała lepką mazią przez palce, lecz nie wynikała z niechęci czy nienawiści. Gęste krople upadając na ziemię, nie uderzały żalem czy gniewem. Nie podważały również autorytetu Przedwiecznego, nie spluwały prosto w twarz i nie rzucały oskarżeń, bowiem o nich już dawno zapomniał. Wzrok za to beztrosko spoglądał w puste eleganckie oblicze, dostrzegając w nim chłód i łagodność oraz potencjalny smutek wynikający z zamknięcia w szarym pałacu z przeplotem tęsknoty za kolorami, czymś, co śmiertelni określali mianem życia.
Nie od razu padły kolejne słowa po poprzednich, jedynie ciało wyprostowało posturę, aby fizycznie zrównać się poziomem, gdyż potęgą nie dosięgał Kosiarzowi do pięt.
- Więc dlaczego? - Niesprawiedliwość już dawno poszła w niepamięć. Swoim pytaniem nie wywlekał na wierzch okrutnego osądu, nie prosił nawet o zrozumienie. Wyciągniętą ręką, tą, która ongiś nosiła ślady pozostałości lepkiej krwi przelanej litrami za czasów piekielnych krucjat, wskazał za to na pierś, pod którą biło serce.  
On nie pytał o powody. Chciał jedynie wiedzieć, czemu Bóg i Śmierć, zwłaszcza ona, skoro nie przybywała na każde jego zawołanie, odebrała mu możliwość spędzenia sprawiedliwego życia z rodziną, a ją skazali na smutek.  
Pragnął również poznać powody tej nieustępliwej nieufności, z którą zawsze na niego spoglądał Mroczny Kosiarz.

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Śmierć oczywiście rozumiała rozgoryczenie. Ta emocja była jedną z najczęstszych jakie czuła od ludzi. Później był smutek i gniew. Jednak to gorzkie rozczarowanie pojawiało się zawsze. Oczywiście nie dziwiła się temu, nie ganiła żadnych reakcji, jakże miałaby odbierać żyjącej istocie prawo do wyrażania głęboko siedzących odczuć? Kabraxis nie był wyjątkiem, należała mu się przestrzeń do niezadowolenia, gniewu czy niechęci. Sędzia nie uznałby żadnej z tych rzeczy za zniewagę, tak jak za zniewagę nie uważał nawet nienawiści wobec swojej osoby. Ciężko pogodzić się jej z utratą – bliskich czy samego siebie, nie ma to znaczenia.
— Właśnie tak miałeś mnie zobaczyć. Jako potwora. Kosę, która decyduje o losie. Miałeś wiedzieć, że są moce potężniejsze niż to co znasz. Że jeśli równowaga zostanie zachwiana to nawet ogień piekielny nie uchroni cię przed konsekwencjami.
Mroczny Kosiarz rzadko pojawiał się pod postacią łagodnej i przyjemnej bryzy, ciepłego snu czy uśmiechu matki. Taki przywilej zazwyczaj zarezerwowany był dla ludzi, nadnaturalni nie mogli liczyć na przyjazną odsłonę Śmierci, bo dla nich jej pojawienie oznaczało coś zupełnie innego. Książę Piekieł, niezależnie od lat swojej późniejszej młodości, miał w sobie demoniczny pierwiastek, znacznie bardziej wzburzony i niebezpieczny.
Na twarzy Jonathana pojawił się niewielki uśmiech. Grymas przepełniony dziwną łagodnością, jakby rozmawiał z dzieckiem, które pytało go o przyczynę istnienia prostych rzeczy. Nie było w tym jednak nic, co mogłoby umniejszać Demonowi, żadnego dyskredytowania jego wiedzy czy doświadczenia.
— Bo jesteś synem swojego ojca. Lucyfer popełnił błąd i niezależnie od tego, co się powtarza, ani jak bardzo niesłuszne się to wydaje, dzieci zawsze będą odpowiadać za błędy swoich rodziców. Chciałeś żyć jak człowiek, ale twoja matka powiła Antychrysta. To jeden powód. — Ciemne oczy Sędziego w końcu przesunęły się z sylwetki Kabraxisa na wezbrane chmurami niebo. — Drugi powód jest taki, że nawet jeśli jesteś synem swojego ojca, nie jesteś jego kopią. Stanowisz siłę znacznie przychylniejszą dla równowagi Wszechświata niż Lucyfer. Jego zamknięcie i twoje objęcie pieczy nad Piekłem stanowi jedną z najlepszych pieczęci chroniących przed Apokalipsą.
Nic nie działo się przypadkiem. Wszystkie sfery poza Ziemią działały jak szachownica, a jeśli raz zostało się na niej pionkiem, nie sposób było uciec. Śmierć też była figurą i również musiała znać swoją rolę w tej układance.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
Turkus ustąpił miejsca pomarańczowej barwie nie z powodu złości, a rozbawienia, które tańczyło żwawym krokiem wzdłuż i wszerz wewnątrz jestestwa. Swoją fizyczną manifestację ukazało szerokim kpiącym uśmiechem, z kolei duchową powyższą zmianą koloru, który ustąpił po przejściu na słowa.
- I pojawia się w formie zakapturzonej postaci z kosą i mieczem, aby przypomnieć o potędze i wzbudzić respekt u Demonów, Niebian i niekiedy Grzeszników. To zabawne, jak łatwo jest przerobić i wykorzystać przyjęte zasady na własną korzyść. Przed upadkiem matka była człowiekiem i ja również nim byłem, Widzącym z krwi i kości z domieszką piekielnej krwi. Mimo to zostałem potraktowany jak nadnaturalny. Muszę przyznać, że choć gorzki w smaku i raczej marny powód, ten żart Wam się udał: Tobie i Bogu. - Lód pokrył rękę w całości, tworząc skorupę, którą to On wnet zmiażdżył jednym ruchem. Potem uniósł wzrok i począł podziwiać malusieńkie drobiny unoszące się ku górze przed całkowitym zniknięciem.
- Jeżeli grzechem było urodzenie, mógł zabić od razu, zamiast hodować jak bydło, a jeśli dzieci mają cierpieć za grzechy rodziców, to powinien zmieść z powierzchni ziemi całą moją linię. Nie uczynił tego On ani nie zrobiłeś tego Ty. To już samo w sobie stanowi dowód istnienia luk i manipulacji systemem. Gdybym więc był Aniołem, upadłbym dokładnie tak samo. - Powietrze wypełniło płuca i poruszyło piersią przy wydechu. Podmuch uniósł się hen wysoko, gorycz powoli zaczęła opadać, a żal choć pozostał, ustąpił piedestału ukradkowemu zerknięciu, dzięki któremu czernią oczu dostrzegł zdawkowy uśmiech na twarzy Śmierci.
Faktycznie Demon był mu jak zagubione dziecko, które szukało odpowiedzi i nawet nie śmiał temu zaprzeczyć.
- I tutaj dochodzimy do puenty, w której unicestwienie jest równoznaczne z uwolnieniem Lucyfera, co niejako daje podstawę do powołania się o nietykalność. Niejeden Demon pokusiłby się o wykorzystanie tego faktu. Przyznam, moje wezwanie było mało grzeczne, ale wbrew temu, co mogą sugerować moje słowa, ciekawi mnie. Jonathanie... Jak bardzo pragniesz odszukać Boga? Czy jest to coś, czego szczerze chcesz? Wyjdę naprzeciw podejrzeniom, ja dla przykładu nie spieszę się go szukać. Nie zależy mi na jego powrocie ani na byciu pionkiem w jego grze. Ty również nim jesteś, tak samo jak niesprawiedliwie potraktowane Dzieci Chaosu nimi były. Dlaczego więc nie chcieć szukać alternatyw? - Głos spokojny i wyjątkowo miękki przemówił do okrutnego Kata. Zwący się tymczasowo mówcą Demon, ni bał się wydźwięku, konsekwencji ani myśli powstałych po wysłuchaniu. Był szczery w swoich myślach i intencjach; odkryciu prawdy i znalezieniu lepszej drogi i balansu.
Dlatego gdy skończył, chciał spojrzeć raz jeszcze prosto w oczy Śmierci.

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Jonathan zmarszczył brwi. Płonące ogniem oczy Kabraxisa mogły spotkać się z czarnymi dziurami Śmierci. Wydawały się ciemnieć jeszcze bardziej, jakby mogły pochłonąć całe jestestwo Demona w dowolnej chwili. Mimo to brak w nich było wrogości czy niezadowolenia.
— Zostałeś potraktowany jak nadnaturalny, to znaczy jak? Jak według ciebie powinni być traktowani ludzie, a jak Anioły i Demony? Jak powinienem traktować Lillith?
Sędzia obserwował spektakl dziejący się tuż przed nimi. Obserwował lód pnący się po przedramieniu demona, wsłuchiwał się w melodię trzasku łamanej powłoki, lawirował spojrzeniem między kryształami lśniącymi w świetle księżyca. Piekło kojarzyło się z płomieniami i niemożliwym gorącem, ale jego najgłębsze warstwy odznaczały się zupełnie czymś przedziwnym. Prawdziwe Piekło dawno zamarzło, a powstała tam skorupa gasi zapał Lucyfera i każdego, kto śmiałby się doń zbliżyć.
— Mógł zabić od razu, ale jak widać twoja matka wyjątkowo cię kochała. Może jesteś jedynym kogo kiedykolwiek obdarzyła takim uczuciem. Nie zmienia to faktu, że nosisz na barkach ciężar ich grzechu, ale jaką winę ma cała twoja linia? Twoje dzieci nie muszą płacić za błędy ojca, bo w przeciwieństwie do własnego, on nie zniszczył obietnic jakie przynosił Raj. Nie zbuntował się. Nie jesteś swoim ojcem, a twoje dzieci nie są tobą. — Jonathan wciąż stał wyprostowany i chłodny. Kabraxis chętnie korzystał ze swoich mocy, było one zresztą po to, by właśnie to robić. Śmierć zawsze powściągliwe traktowała własną potęgę, zupełnie jakby jej używanie stanowiło nieprzyjemne przypomnienie, że powstała by odbierać. — Nie byłbyś Aniołem.
Dalsze słowa Księcia Piekieł były wysłuchiwane spokojnie. Mięśnie na twarzy Sędziego ani drgnęły, na licu wciąż malował się ten sam niewielki uśmiech. Mężczyzna odetchnął chłodnym powietrzem, jakby napawając się jego smakiem, a spomiędzy warg uleciał obłok pary. Śmierć nie miała powodów by kiedykolwiek kłamać, tym razem też nie zamierzała tego robić.
— Nie bierz mowy o pieczęci dosłownie. Nie jesteś kluczem do utrzymania Lucyfera w klatce, ale stanowisz doskonałego strażnika. — Ciemne oczy nadal obserwowały nocne niebo. — To czego pragnę ma niewielkie znaczenie. Wszechświat to dużo więcej niż ja i ty i nasze kaprysy. Czy chcę powrotu Boga? Tak, ale nie dlatego, że darzę go sympatią, ale dlatego, że bez niego balans nigdy nie zostanie osiągnięty. Jeśli sądzisz, że moglibyśmy stworzyć lepszy świat, tak jak kiedyś próbowano to zrobić, jesteś w błędzie. Dzieci Chaosu również płaciły za błędy swoich rodziców, którzy myśleli, że mogą istnieć poza jakimkolwiek prawem.
Kabraxis złapał spojrzenie Śmierci. Niezmiennie bezdenne i zacienione. To tam kryły się eony wojen. Każde powstanie i każdy upadek.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
- Wydawało mi się, że takie przypomnienie o potędze jest zarezerwowane TYLKO dla nadnaturalnych lub grzeszników, no, chyba że moja dusza była faktycznie tak mocno splamiona, ale w tym tkwi problem. - Zaśmiał się, lecz już bez kpiny. - Mogę nie być swoim ojcem, ale to nie znaczy, że w pełni popieram obecny system. A matka nie jest aż taka zła. - Kolejny śmiech, już bardziej swojski przeplótł się z drobinami chłodnego powietrza.
Potem Demon przymknął oczy.
- Nie mówię o sobie, a o tym, że nie każdy piekielny byłby skory na taką współpracę z Najwyższym i pewnie odwrotnie. Choć zawsze jest jeszcze jedna opcja. Ty, najpotężniejszy z nas wszystkich mógłbyś jednym ścięciem unicestwić Lucyfera i na zawsze zażegnać ten kryzys. Mógłbyś też wyeliminować wszystkie Demony. - Lub wywołać gorszy poprzez pobudzenie piekielnej braci, która do dziś uznawała swojego Króla za prawowitego lidera.
Oczami wyobraźni Kabraxis widział bunt rzesze piekielnych książąt; chaos i wojny, również te u stóp Niebios po przedarciu się przez linie oporu. Czuł również pustkę, gdyby naprawdę doszło do czystek w piekle.
Straszne to były wizje.
- Dzieci Chaosu jak wielu innych, nie byli swoimi rodzicami. Ich eliminacja była niesprawiedliwością, choć może i miłosierdziem lub czymś, co umyka nam przed nosami. Wiemy tylko tyle, ile podają nam źródła, gdyż całą resztę zabrał ze sobą Bóg. Życie poza prawem wojny nie jest zakazane. W czym niby jesteśmy gorsi? Twoje marzenia nie są mniej znaczące od pragnień człowieka. Nie uwierzę, że kryje się w Tobie wyłącznie pustka. - Śmierć może i stała beznamiętnie, patrząc i racząc się chłodem. Rozumiał to, a jednak mówił dalej, już nie jako przeklęty, o czym świadczyło ułożenie ręki na własnej lewej piersi, a więc tam, gdzie nawet po przemianie, wciąż iskrzyła nuta człowieczeństwa i szalonego wizjonerstwa, mieszanki dwóch, które mogły pomóc lub zaszkodzić, albo wnieść całe nic.
- Zapytam więc raz jeszcze, jakie są Twoje pragnienia Jonathanie? Bo moimi są zrozumienie motywu i języka rozejmu stron, poznanie prawdy stojącej za unicestwieniem Dzieci Chaosu, dopięcie tego, co uznajesz za niemożliwe i znalezienie alternatywy, aby przestać być zwykłym pionkiem w grze, któremu odmawia się marzeń. Jednym słowem; zmian. Nie oczekuję zrozumienia z Twojej strony. Byłoby nierozsądne przy jednej rozmowie. Bezczelnie wzywałem Cię po to, aby prosić jedynie o cień rozważenia prośby o pomoc w poznaniu prawdy. - Słowem, gestem i spojrzeniem, w którym trzaskał płomień człowieczeństwa.
Był dziwnym demonem, może nawet nieudanym eksperymentem rozdzierania i lepienia duszy na nowo, a jednak stał szczycie Tower Bridge; pełen żalu za rodzinę, mimo to cierpliwy, obrzydliwie ludzki i aż nadto rozmowny, wręcz igrający ze Śmiercią, jednocześnie proszący ją o...
Chyba mimo wszystko, nawet jeśli złudnie, nie do końca ufał tej nicości. Jeśli nawet otulała płaszczem swoje dzieciątko, to ileż eonów mogło ono żyć w cieniu światła, nie zaznawszy słodyczy życia ni jego kolorów?
Zatem... Czy prosił o niemieszanie się w sprawy? Czy raczej, kredyt zaufania?

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
— Nie sądzisz chyba, że byłeś święty? Jeśli myślisz, że większość ludzi widzi u progu moją łagodną stronę, to jesteś w błędzie. Nie czuj się urażony, bo zobaczyłeś kosę i potwora, przed tobą było wielu i będzie wielu po tobie. — Głos Jonathana pozostawał łagodny, choć zdecydowanie przybyło w nim chłodu. Brwi także zmarszczyły się bardziej, gdy usłyszał dalszą wypowiedź Demona. — Twoja matka nie była zła dla ciebie. Nie można powiedzieć, że żyła zgodnie z jakimikolwiek zasadami.
Lillith była jednak zupełnie innym tematem, który nie stanowił w tamtym momencie tak istotnej sprawy. To, co było dla Sędziego ważne, to przeświadczenie Kabraxisa, że sytuację w jakiej się znaleźli da się załatwić w tak prosty sposób jak unicestwienie kogoś. Taki krok zawsze stanowił ostateczność i pozostawiał długofalowy efekt, często brzemienny w skutkach.
— Sądzisz, że zabicie Lucyfera będzie rozwiązaniem? Wyeliminowanie Demonów? W momencie, w którym ludzie poznali czym jest grzech, świat przestał mieć możliwość istnienia bez niego. Czy w momencie, w którym mówiłem o równowadze, słuchałeś wystarczająco uważnie?
Powaga na twarzy Sędziego została na moment przełamana. Wykwit niezadowolenia zatańczył na ustach. Nie powinien ganić Kabraxisa za snucie ewentualnych planów, rozważanie innych opcji, ale w świadomości Śmierci nie istniało żadne wyjście, które brałoby pod uwagę pozbycie się jednej ze stron.
— Za grzech popełniony w Raju teraz odpowiadają wszyscy ludzie. Czy to niesprawiedliwe? Być może. Czy możemy to zmienić? Nie, możemy znać w tym swoje miejsce. Jestem Śmiercią, nie stworzono mnie bym marzył i prowadził własne krucjaty, a Aniołów nie stworzono po to, by upadały. Lucyfer zapoczątkował ciąg wydarzeń, które zmieniły wszystko.
Książę Piekieł mówił dalej, a w miarę jak słowa opuszczały jego usta, powietrze wokół wydawało się gęstnieć. Jonathan, ten w którym Kabraxis chciał odnaleźć jakiś cień zainteresowania, buntu czy żywych emocji, wydawał się jedynie coraz bardziej oddalony i spowity mrokiem.
— Odpowiem więc jeszcze raz. Moje pragnienia nie mają tu żadnego znaczenia. — Głos tym razem zagrzmiał nieco głośniej, a Demon mógł poczuć jak ten dźwięk rezonuje w jego piersi. Dokładnie tam, gdzie czaiły się resztki człowieczeństwa, chęć zmian, pragnienie czegoś więcej. Sędzia mógł wydawać się smutny, za maską chłodu być może znajdowała się barwna paleta emocji, ale nie pozwalał sobie żeby to one nim kierowały. Książę Piekieł nie rozumiał jednej rzeczy; potęga wiąże się z odpowiedzialnością i ustępstwami, często bolesnym wykluczeniem własnych pragnień. Korona zawsze będzie ciążyć, bo nie jest darem, a przekleństwem.
— Życzę ci powodzenia. Jeśli znajdziesz coś, co wyda ci się słuszne, trzymaj się tego. Być może znów zostanę zmuszony, by przybyć z kosą i w postaci potwora. Nie wiem, nie lubię gdybania. Zmiana Króla na piekielnym tronie byłą dobrym posunięciem, niezależnie od tego jak ty na nią patrzysz. Być może ugrasz coś więcej. — Po ostrym tonie nie było już ani śladu. Wyrozumiałość czarnych oczu łagodnie głaskała oblicze Demona. Śmierć dawała mu kredyt zaufania od samego początku, zupełnie tak jak Najwyższemu Aniołowi. Nosili na swoich barkach znacznie większe brzemię niż mogli przypuszczać.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
Pokręcił głową, na którą opadło kilka ciemnych pasm. Słuchał w milczeniu, a im dalej szła rozmowa, tym więcej cech podobieństwa dostrzegał w Jego osobie. Tak bardzo się od siebie różnili, Bóg i Śmieć, jednako dzielili te same atuty, które momentami utrzymywały ich w stagnacji doczesnego porządku.
Ale tylko w jego czarnych oczach.
-Wbrew temu, co ponownie powiedziałeś, słucham aż nadto uważnie, analizując każdy detal. Eliminacja to nie wyjście a opcja jedna z wielu, mało satysfakcjonująca, ale nadal skuteczna choćby i na krótką metę. - Nagana mieszała się z kolejną porcją chłodu, ostrości i łagodności. Przejawy szczątków emocji, nawet smutku, były miłą odskocznią od szarości i monotonii obrazu, na tyle silną, aby znów posunąć się o ten krok dalej i ułożyć rękę na ramieniu potwora z kosą w dłoni.
Tylko na chwilę.
- Swoją krucjatę zaczął zbyt szybko i pochopnie, dlatego upadł. Wbrew pozorom znam smak brzemienia i odpowiedzialności, dlatego jestem Ci wdzięczny. Niezależnie od podejścia czy żalu, żywię wobec Was współczucie. Może tego właśnie nie rozumiem, oddania się samotności, ale będę to powtarzał. Marzenia to nie wstyd i emocje też, czasami pomagają spojrzeć ciut szerzej na wiele spraw. Masz rację, może znów przyjdzie Ci unieść kosę. Kto wie? - Po oddaniu przestrzeni ciało ponownie stanęło na krawędzi i zaraz usiadło, zapraszając gestem do spoczynku obok.
Mimo wysokości, widok był nieziemski.
- Choćby przyszło mi zapłacić najwyższą cenę, nic nie szkodzi. Gwiazda symbolizuje nadzieję, ewentualnie rebelię lub głupotę. Niezależnie od znaczenia, jest niezbywalnym śladem podjętej akcji i to wystarczy. Wiesz, czemu pomimo bycia znienawidzonym lubię ludzi? Bo nie boją się ryzyka i nigdy się nie poddają. Są w stanie nieść zarówno dobro i zlo i to czyni ich pięknymi do tego stopnia, że zaciera się granica słów o grzechu pierworodnym a prawdziwej wolności. Inspirują mnie, dlatego gra jest warta świeczki. Są tez całkiem zabawni. Jacyś zapadli Ci w pamięć? - Rezonujące echo nieprędko opuściło wnętrze jestestwa. Być może go z tego powodu i niejako w ramach podzięki za cień wyrozumiałości, Demon zeszedł na inszy temat, otwierając się jeszcze bardziej, ot tak, swojsko bez utrzymywania gardy.
Nie oczekiwał bliźniaczego działania, wiedział, na czym stał i że w taki lub inny sposób będzie obserwowany, niemniej miejsce czekało, a ręka nadal zapraszała.

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Kolejnych słów Kabraxisa słuchał już w milczeniu, nie zabierając więcej głosu. Wszystko co zamierzał przekazać zostało powiedziane, reszta musiała sama ułożyć się w głowie Demona. Nie zamierzał prostować innych spraw, nie zamierzał zachęcać do żadnych działań, a już tym bardziej przepraszać. Przeszłość to czasy dawne, być może blizny po nich nadal swędzą brzydkimi wybroczynami na skórze, jednak nic nie dało się zrobić. Z teraźniejszością  i przyszłością natomiast można było prowadzić pertraktacje, układać je podłóg własnych planów. Nawet jeśli Kabraxis nie miał władzy nad wszystkim, wciąż decydował o znacznej części swojego istnienia. Być może z ich dwójki, to właśnie on stanowił uosobienie wolnej woli. Śmierć, choć potężna, więziona była przez takie same kajdany jak Lucyfer i Bóg – poczucie powinności i przeznaczenia do konkretnego zadania.
Jonathan zawiesił się na moment w obrazie jaki oferował mu nocny Londyn. Patrzył na gwiazdy nieśmiało mrugające zza chmur. Liczył obłoki ciepłych oddechów, które tańczyły w znacznie chłodniejszym powietrzu. Miasto wydawało się małe i senne, choć wiedział, że jest to tylko pozór. Ludzie w końcu zaczynali żyć i cieszyć się z ciężkiego powrotu do normalności, którą jeszcze niedawno przysłaniała im wojna. W końcu jednak przeniósł spojrzenie na zachęcającą dłoń Księcia Piekieł. Nie zastanawiał się długo – usiadł, wciąż poważny i elegancki, ale jednak już nieco mniej niedostępny.
Sędzia zgadzał się, ludzie faktycznie potrafili inspirować. Zaskakiwali na każdym kroku, zarówno swoją podłością jak i dobrocią serca. Stanowili istoty niesamowicie złożone i Blythe był pewien, że zaskakiwali nawet Boga, ich twórcę.
— Pierwsi ludzie byli niezapomnianym widokiem. Przez moment nieświadomi zupełnie jak małe dzieci, ale szczęśliwi i żyjący w harmonii. W końcu coraz odważniejsi, będący władcami Raju. Ostatecznie zbyt głodni wiedzy i ufni. — Jonathan przerwał na moment, zastanawiając się, czy jakieś inne istnienie wyryło mu się pamięci. Było ich tak dużo, że niemal stawały się wielkim kolektywnym duchem, zbyt nieuchwytnym by go określić. — Chciałbym powiedzieć, że pamiętam wielkich faraonów, okropnych zbrodniarzy i wspaniałych męczenników, ale po nich zawsze przychodzili kolejni faraonowie, zbrodniarze i męczennicy. Kiedy zabieram ludzką duszę, na ten jeden moment ta jednostka jest dla mnie centrum całego Wszechświata. Jej życie, jej wybory i pragnienia stają się aż nazbyt wyraźne. W jednej chwili taki człowiek jest dla mnie tym najbardziej znaczącym, ale szybko rozmywa się, bo nadchodzi pora na kolejnego. Nie mam nikogo, kto zapadłby mi w pamięć, bo były ich miliardy. A tobie ktoś zapadł w pamięć? Jakiś nieszczęśnik, który sprzedał ci duszę, czy może święty opierający się twoim sztuczkom?
Jonathan wyglądał na szczerze zainteresowanego. Rozmowy o ludziach zawsze stanowiły dla niego przyjemność.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
Świst kajdan przedzierał nuty śpiewu świata i nieustannie przypominał o niewoli. Może go nie rozumiał i musiał pojąć lub znał aż nazbyt dobrze, toteż zamiast boczenia się, miał je poluzować, aby i oni potrafili dostrzec więcej niż dotychczas. Widoczna wdzięczność za kredyt zaufania mieszała się z rezygnacją wobec postawy. Jak grochem o ścianę - Pomyślał, ale poniekąd wiedział, dlaczego tak było. Kiedy więc odpuścił na ten jeden raz i zaprosił do luźniejszej rozmowy, nie tylko schował zawsze istniejącą własną dumę i piekielną aurę do kieszeni
- I co czujesz, gdy widzisz życie takiego zczłowieka? - Demon otworzył się z zupełnie innej strony; ludzkiej, wokół której pływały malusie iluzje rybek, takie, które miewał tendencje tworzyć w swoim własnym kręgu.
- Otacza Cię wtedy jakieś ciepło? A może odczuwasz to, co on? - Zaśmiał się. - A czemu zaraz nieszczęśnik lub święty? - Po czym zamyślił na dłuższą chwilę, jakby szukając w pamięci najciekawszych osób.
- Pomyślmy... Pamiętam jednego takiego europejskiego Króla z czasów średniowiecza, z którym uwielbiałem grać i pić, jego żonę i urodziwe damy dworu. Renesansowego poetę, co to myślał, że zawojuje świat, a potem musiał się srogo tłumaczyć, bo wywołał komiczny skandal. Pamiętam też występy sławnych osobistości, które swoją myślą wybiegały przed ich czasy oraz ulicznych artystów z najdalszych zakątków świata, którzy poszukiwali inspiracji na poczet stworzenia dzieł. Generałów i żołnierzy, z którymi miałem styczność w czasie wojny; między innymi sympatycznego właściciela tutejszej, najlepszej moim zdaniem cukierni. Dzieciaka z ulicy ze swoim wiernym psim towarzyszem, który poprosił mnie o grosz, a w zamian dałem mu ciut więcej, bo czemu nie? Niech ma. I tego nieszczęsnego księdza, który zaprzedał duszę w zamian za pomoc innym. To jedna z dwóch osób, z którymi kiedykolwiek zawiązałem pakt. Mimo wszystko staram się tego nie robić. Nie mogę złamać obiegu, ale nikt nie zakazuje mi wybierania alternatyw. Zabiorę go do siebie, gdzie będzie mógł w spokoju odbyć walkę z własnym grzechem, wyjątkowo z dala od ingerencji innych piekielnych. O, heh, poznałem też i zapamiętałem przedszkolaki w kręgu, ale czy to się liczy? - Znów się zaśmiał. - Hej! - I oburzył teatralnie.
- Nie dokuczam wyłącznie świętym, a każdemu, komu należy się rozruszanie dupska. Takiemu Alexowi dla przykładu. Wiesz, ile męczył rytuał, aby odesłać demona? Dziś jest oczywiście mistrzem w swoim fachu, za co nieskromnie odbiorę nutkę zasług, bo ja mu pokazałem to i owo. Chociaż szczerze mnie nienawidzi, jak zresztą każdy, kto mnie pozna, to i tak sprzedaję mu pstryczki w nos, żeby wyluzował. - Żarty trzymały się go non stop, tak jak ręka, którą ułożył na brzuchu. Po wyciszeniu spojrzał ukradkiem na Jonathana.
- Nie za bardzo wszystko widzisz w barwach pracy? Dusz i ludzi może być miliardy, ale ktoś na pewno musiał zapaść Ci w pamięć, ktoś, kogo poznałeś za jego życia, miast w czasie odprowadzania na drugą stronę. Najlepiej zamykać w pamięci pamięć o wyjątkowych osobach. - Rodzinę i kolejne pokolenia również pamiętał.

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Pytania Kabraxisa były trudne, bo Śmierć nie miała na nie odpowiedzi, która mogłaby usatysfakcjonować jego ciekawość. Specyfika jej pracy wymagała nauki trudnej sztuki zapomnienia. Umysł, niezależnie jak silny i potężny, mógłby mieć wielki problem, gdyby zachowywał każdą twarz i każdą historię odchodzących ludzi. Przez moment dostawali całą uwagę, a świat faktycznie zatrzymywał się na tej krótkiej chwili ulatywania duszy z fizycznej powłoki. Później szli w dalszą drogę, a Mroczny Kosiarz oddalał wspomnienia, by przygotować sobie miejsce na kolejną istotę, która go potrzebowała.
— Co czuję? — powtórzył pytanie, obserwując iluzję pływających stworzeń. Na jego twarzy nie było konsternacji, choć Demon mógł się domyślić, że Jonathan szuka dobrej odpowiedzi. — Moje odczucia są absolutnie różne od ich własnych. Prawdę mówiąc to ja nakierowuję ich w stronę pewnych emocji. Wzmagam strach, bądź przeciwnie, odsuwam zwątpienie. Czasami jest mi żal, ale nie umierających, a tych których zostawiają. Zazwyczaj jednak pojawia się ta specyficzna mieszanka uczucia, że coś zyskałem i równocześnie straciłem. Tak jakbyś wrócił do domu po długiej podróży, ale zdał sobie sprawę, że nie do końca czujesz się w nim dobrze. Nigdy jednak nie czuję satysfakcji.
Sędzia obserwował twarz Księcia Piekieł. Zastanawiał się jakim człowiekiem mógłby być, gdyby nie został zrodzony przez Lillith i Lucyfera. Czy wtedy wygrałaby ta delikatna strona, która kryła się gdzieś głęboko, pod warstwą goryczy, komizmu i gniewu. Demony były łamane i formowane na nowo i być może to stanowiło ich największą ochronę i przekleństwo zarazem. Wyprucie znacznej części pozytywnych emocji stanowiło zbroję i broń jednocześnie. Gorzej, jeśli kiedykolwiek pragnienie człowieczeństwa wracało. Kabraxis czuł żal za odebrane mu możliwości, ale czy chciałby znów być jedynie śmiertelnikiem? Sędzia nie spytał.
— Kim była druga osoba, z którą zawarłeś pakt? — Ciemne oczy z ciekawością szukały odpowiedzi. Nic z słów Demona nie zdziwiło go szczególnie. Wiedział, że w przeciągu dziejów wszystkie klasy społeczne lubowały się w towarzystwie piekielnych wysłanników. Oferowane możliwości były kuszące, ale nie tylko to – samo towarzystwo odważnych i charyzmatycznych demonów wydawało się cudowną rozrywką. Grzech zawsze smakował słodko, a Śmierć była ostatnia do oceniania ich wyborów w tym aspekcie.
— Myślisz, że pstryczki w nos sprawią, że Mistrz Zakonu się rozluźni? — Niewielki uśmiech wykwitł na twarzy mężczyzny. Alexander zdecydowanie nie przepadał za Księciem Piekieł, co nie stanowiło szczególnego zaskoczenia, biorąc pod uwagę fakt ich zupełne różnych podejść do życia. — Nie próbowałeś przyjść z alkoholem, papierosami, zetrzeć cwanego uśmieszku z twarzy i bezinteresownie zaoferować mu informacje na temat sprawy nad którą pracuje?
Oczywiście, że takie założenie było niemal absurdalne. Współpraca Zakonu i Piekieł chyba nigdy nie stanie się rzeczywistością.
— Ciężko nie widzieć wszystkiego w barwach pracy, gdy całe twoje istnienie jest właśnie nią. To nie wybór, to konieczność. Pewne istoty mają jeden cel i być może taki właśnie jest mój. Muszę cię więc rozczarować, ale nie pamiętam nikogo, kto naprawdę byłby dla mnie szczególnie wyjątkowy. Jeśli to się zmieni, dam ci znać.
Być może Śmierć kiedyś zakwestionuje swoje własne miejsce na szachownicy, ale zdecydowanie taki moment jeszcze nie nadszedł.

@Kabraxis
Kabraxis

Król Piekieł

https://sweet-urge.forumpolish.com/t375-kabraxis-krol-piekiel
https://www.youtube.com/watch?v=lVyo5K1e2Wo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t378-the-bounds-of-the-universe#687
https://sweet-urge.forumpolish.com/t377-the-devil-you-know#686
https://sweet-urge.forumpolish.com/f131-domek-nad-strumieniem
https://sweet-urge.forumpolish.com/t379-dandelion#688
Kim była druga osoba... - Demon powtórzył pytanie, zmarszczył brwi i udzielił odpowiedzi (nie rozpisuję, bo być może dam na to szukajkę xD); o historii, okolicznościach, w zasadzie o wielu rzeczach, mniejszych, większych, również o tym, że pewnego dnia duszę tej osoby również umieści w swoim, o ironio, najspokojniejszym kręgu, aby mogła w ciszy stoczyć bój i być może go nawet wygrać.
- Czy pstryczki go rozluźnią, nie wiem... Na pewno skutecznie odwracają uwagę od nadmiaru pracy. Poza tym faktycznie nie próbowałem przyjść do niego tak po ludzku, ale bądźmy realistami, czy cokolwiek by to zmieniło? Każde z nas ma tendencję do odgórnego oceniania drugiej jednostki. Może kiedyś pójdę za radą, czemu nie, ale na pewno z dala od jego ludzi, którzy najchętniej skróciliby mnie o łeb. Jeden taki, Levi się nazywa, śmieszny typ, bardzo oddany sprawie. Stawiam, że jako pierwszy byłby skłonny powiesić na ścianie moją głowę jako trofeum. Ciebie by pewnie polubił, Maela to odgórnie, bo jest aniołem. - Kolejność słów nie była przypadkowa. Rozłożona niczym mięciutki dywan na zimnym betonie miała pomóc przy wejściu na pierwszy stopień schodów, potem drugi i trzeci, ilekroć echo trudniejszego tematu odbijało się kapryśnie od miejsca do miejsca w środku głowy.
A ten po usłyszeniu wyjątkowo smutnych słów wyjaśnienia, łatwy nie był.
- No dobra, a co z osobami, z którymi rozmawiasz na co dzień? A pacjenci, których przyjmujesz w gabinecie jako terapeuta? Ich przecież nie musisz zapominać, ba, nawet nie możesz na czas niekrótkich, prawda? Dalej, nie mówię już o wyjątkowości czy głębszym odczuciu, a czymś prostszym na dobry początek. Ładna dziewczyna? Piegowaty dzieciak? Ewentualnie jakaś niesforna para wyjątkowo dziwacznych osób? Zawsze możemy skoczyć na spacer i sprawdzić Twoją pamięć w terenie, co Ty na to? - Rodziło się komiczne pytanie...
Kto tu komu był pacjentem, a kto psychologiem?

@Śmierć
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Ciekawość Śmierci została zaspokojona na tyle, że nie ciągnęła już wątku zawieranych przez Demona paktów. Skupiła się natomiast na kwestii Alexandra i jego ciężkich (ale nie niespodziewanych) relacji z Księciem Piekieł. Faktycznie, nie było wielkich szans na zmiany w tym zakresie, choć trudne czasy wymagały trudnych sojuszy. Pomimo zakończenia wojny nie czekały ich prostsze dni, a Londyn podnoszący się z kolan stanowił idealne miejsce do mniejszych bądź większych potyczek, które mogłyby nie być na rękę żadnej ze stron.
Nieco tajemniczy uśmiech pojawił się na twarzy Jonathana, gdy Kabraxis wspomniał o Levi’m. Ten łowca z pewnością przyniesie więcej problemów niż ktokolwiek mógł się spodziewać, choć faktycznie nie można było mu odmówić zaangażowania. Ryzykancka natura zdecydowanie jednak wymagała obserwacji, bo między odwagą a głupotą istniała bardzo cienka granica.
— Mieliśmy się okazję spotkać, choć delikwent tego nie pamięta. Umarł od strzału w głowę za sprawą niecodziennej rozrywki jaką jest ruletka z jednym z twoim Heroldów. Śmierć na życzenie. On także ujrzałby mnie w postaci potwora, przynajmniej w tym momencie, gdyby przyszedł na niego czas. Co będzie kiedyś, czas pokaże.
Temat wydawał się prostszy i bardziej swobodny niż wcześniej obrane. Kabraxis nie dawał jednak za wygraną, wciąż drążąc dziurę w pamięci Jonathana. Sędzia długo się wahał, ale w końcu zaspokoił ciekawość rozmówcy. Doskonale wiedział, że odpowiedź nie będzie ani prosta, ani przyjemna – bardziej dla niego czy Demona? Jeśli Książę chciał usłyszeć zabawną, romantyczną czy szczęśliwą historię, zdecydowanie czekało go rozczarowanie. Śmierć mało znała takich opowieści.
— Pod koniec drugiej wojny zabierałem duszę żołnierza. Dbam o to, by ewentualni świadkowie nie pamiętali mojej ludzkiej formy, ale tym razem brakło mi wyczucia. Pierwszy i zapewne ostatni raz. Okazało się, że żona tego biedaka wszystko widziała. Widziała Jonathana i widziała jego prawdziwe oblicze. Nie miałem o tym pojęcia, do czasu aż nie przyszła do mojego gabinetu. Opowiedziała o wszystkim. Chciałem wymazać jej to wspomnienie, ale w jej oczach było coś, co nie pozwoliło mi tego zrobić. — Twarz Kostuchy spochmurniała, a na czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka. — Przez rok przychodziła do mnie na terapię. Starałem się wyprowadzić ją z głębokiej melancholii, ale dokładnie w rocznicę odejścia jej męża przyszedłem i po nią. Widzisz, nie zapamiętałem jej dlatego, że to tragiczna opowieść. Zapamiętałem ją dlatego, bo wiedziała że przychodzi do Śmierci, kogoś kto zabrał jej ukochanego, a i tak rozmawiała ze mną jak z drugim człowiekiem. Gdy brałem jej duszę, wydawała się zadowolona, że mnie widzi, choć nie powinna.
Sędzia w końcu podniósł się na równe nogi. Jego ciemne oczy obserwowały jeszcze przez moment twarz Kabraxisa. To ciężkie spojrzenie w końcu rozmyło się w cień, a po postaci Jonathana nie było śladu. Demon mógł jedynie usłyszeć echo jego głosu w swojej głowie – zgadzam się na spacer, ale musi on poczekać. Mam pracę do wykonania, świat rzadko przestaje umierać.

z.t Śmierć @Kabraxis
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: