Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Zniszczony Londyn







Południowa dzielnica Londynu ucierpiała najbardziej ze wszystkich. Część miejsc nadal jest odgruzowywana, niektóre budynki zostały zniszczone doszczętnie. Ludzie przechodzący przez zgliszcza mają strach w oczach, jakby znowu mieli usłyszeć syreny alarmowe, które ostrzegają przed nalotem. W tych rejonach wciąż można zauważyć żołnierzy, którzy zostali zwerbowani do sprzątania zawalonych fasad i zabezpieczania miejsc stwarzających zagrożenie. Niekiedy znajdowane są niewypały, broń czy inne przedmioty, których obecność przypomina o niedawnym konflikcie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773

Levi + Alice Nash
14 stycznia 1947 roku


Od zakończenia wojny minęły niecałe dwa lata, również niecałe dwa lata minęły od jego powrotu z frontu. Przez cały ten czas nie był w stanie spojrzeć w stronę zawalonej kamienicy w tej części Londynu. Nie umiał zmusić się do stanięcia naprzeciw zniszczonego domu. W końcu jednak przyszedł ten dzień i Levi podszedł do żołnierzy, którzy najpierw zaalarmowani zareagowali na jego widok. O'donnel wyciągnął od razu ręce do góry i pokazał swój dokument tożsamości oraz papier potwierdzający jego odbytą służbę we wojsku. Po krótkim wyjaśnieniu został swobodnie puszczony na teren, by mógł przeszukać swoje dawne mieszkanie, a raczej to, co z niego zostało.
Pierdolone zdjęcie. Chciał znaleźć to jedno, pierdolone zdjęcie. O nic więcej nie prosił, chociaż liczył, że mógłby znaleźć coś więcej pod stertą gruzu. Z domu nie zostało wiele - stał na brzegu szeregu łączonych mieszkań i to on oberwał najmocniej. Jedna ściana była całkowicie zdemolowana, ukazując wewnętrzne ułożenie pokoi. Jego mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze, a schody zdawały się nie być aż tak zniszczone, by z nich nie skorzystać. Przełknął głośno ślinę, kiedy przeszedł przez próg drzwi, zerkając na zdemolowane wnętrze tego, co niegdyś kojarzyło mu się z domem. Sofa okryła się pyłem, meble leżały poprzewracane, kartki papieru walały się po podłodze. Podszedł do jednego z mebli, gdy dostrzegł spoczywające na ziemi charakterystyczny prostokąt. Sięgnął po zdjęcie oprawione w ciemną ramkę.
Z niej zaglądała matka Leviego. Taka, jaką zapamiętał. I on, na jej kolanach, jak jeszcze był małym chłopcem.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Minęło pół roku, jak wróciła po wojnie do Londynu, lecz nadal Alice nie miała okazji przejść się po południowej części Londynu. Słyszała, że tam są pozostałości starego Londynu, który nie został odbudowany. Ponadto w szpitalu krążą wiadomości wśród personelu medycznego, że warto tutaj czasem zaglądać, aby sprawdzić, czy nikt nie potrzebuje pomocy. Dodatkowo Brytyjski Czerwony Krzyż też czasem wysyła wolontariuszy, aby pomóc w sprzątaniu ruin. Był styczeń i pogoda nie była zbytnio ciepła, lecz zgodziła się dzisiaj pójść w stronę zniszczonego Londynu, aby w razie potrzeby wesprzeć w pierwszej pomocy. Nałożyła na głowę służbową opaskę z czerwonym krzyżem, na siebie założyła szary płaszcz, na ręce skórzane rękawiczki, a do torby wrzuciła kilka bandaży i butelkę wody. Podjechała wpierw konną dorożką na drugą stronę mostu, a potem podeszła w stronę żołnierzy. Szybko nałożyła dodatkowo opaskę na ramię z czerwonym krzyżem i oznajmiła im, że będzie tu przez dwie godziny, jakby ktoś potrzebował pilnej pomocy. Puścili ją i początkowo nawet dostała asystę żołnierza, który miał ją ubezpieczać.
Nie przypuszczała jednak, że widok gruzowiska, który pokazywał jej się z każdą chwilą, sprawi, że kolejne kroki będzie dokonywała z trudnością. Zatrzymała się przy jednej z kamienic, która była zrujnowana przez bombę. Na moment zamknęła swoje powieki, aby wziąć głębszy wdech. Zaczęły nachodzić ją wspomnienia, jak wychodziła siedem lat temu z katakumb, a połowa Londynu była w dymie i gruzowisku.
- Możesz przekazać kapitanowi, że będę tutaj czuwać. Przy okazji pomogę w porządkowaniu tutejszej kamienicy. Gdyby coś się wydarzyło, poślę posłańca do was — oznajmiła Alice w stronę żołnierza. Ten spojrzał na nią niepewnie, ale znając rozkazy kapitana odnośnie pomocy Brytyjskiego Czerwonego Krzyża, przyjął do wiadomości jej słowa i po kilku sekundach oddalił się w stronę wartownika. Ona natomiast ostrożnie postanowiła wejść do bloku i początkowo jedynie rozejrzeć się, jak wygląda tutaj rozkład pomieszczeń.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Przyglądał się zdjęciu, ignorując stukot kopyt o brukowaną ulicę. Dopiero po dłuższej chwili się otrząsnął i usiadł na sofie. Obdarzenie dodatkowym ciężarem umęczonej podłogi nie było najrozsądniejsze, ale stracił rezon. Widok matki, tak żywej na fotografii, przywołał falę wspomnień i żalu. Ze wszystkich mieszkań złączonych w kamienicy, musiało oberwać akurat to. Niemcy odebrali jego najcenniejszy element jego życia. Odsłonił dół twarzy, naciągając kominiarkę na nos i wyciągnął papierosa, a potem zapalniczkę. Odpalił.
Wtedy usłyszał dźwięk, który świadczył o nadchodzących osobach trzecich. Podniósł się z sofy. Z ciekawości skierował się do drzwi prowadzących na klatkę schodową, skąd dochodziły kroki. Ćmił zwijkę w ustach, zawieszając ciemne spojrzenie na głowie kobiety, która w końcu wyłoniła się od dołu. Potem odnalazł twarz, która wydała mu się znajoma na pierwszy rzut oka. Czerwona opaska wyjaśniała jej pobyt, być może nawet pomogła w odświeżeniu sobie pamięci.
Okręt. Ewakuacja z Dunkierki. Levi w tamtym czasie nie odniósł szczególnych obrażeń, ale wybuch granatu z dalszego dystansu odepchnął go na tyle, że stracił równowagę i przywalił głową o kamień. Kask? Chciałby pamiętać, co się stało, że akurat w tamtym momencie go nie miał założonego. Na całe szczęście skończyło się tylko na rozcięciu i wstrząśnieniu mózgu. Alice była tą, która się go opatrzyła i doglądała stanu zdrowia, robiąc to samo z pozostałą masą żołnierzy z o wiele gorszymi urazami. Były to czasy zanim jeszcze Naziści złapali go w niewolę i oszpecili twarz.
- Pani Alice Nash. - Rzekł na głos, kiedy zauważyła jego osobę. Z zakrytą w połowie twarzą zapewne trudno byłoby jej odgadnąć, kim był mężczyzna, który się właśnie do niej odezwał. - HMS Hawk, operacja Dynamo podczas ewakuacji z Dunkierki. - Urwał, by zaciągnąć się papierosem.
- Levi O'donnel. Opatrzyła mnie wtedy pani. - Wyjaśnił po krótce, kim był i skąd ją kojarzył.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Wchodząc do środka kamienicy, nie spodziewała się znaleźć tam żywej osoby. Faktem też było to, że sama nie zapytała, czy ktoś tutaj mógł przebywać. Zakładała, że gdyby to była niebezpieczna osoba, to żołnierze nie przepuściliby takiej osoby.
Wpierw usłyszała czyjeś kroki dochodzące z góry, które powoli kierowały się w jej stronę. Alice ostrożnie weszła do środka, lecz nie zbliżała się zbytnio do schodów. Trzymała mocno w dłoni swoją torbę i czekała, aż osoba postanowi jej się ujawnić. Widok osoby, która miała uszkodzoną porządnie twarz, kiedyś był rzeczą normalną. Teraz jedynie to mogło wywoływać wspomnienia z tamtych zdarzeń, lecz tyle rannych żołnierzy i cywili przewijało się wtedy przez szpitale polowe, że czasem ciężko było dopasować nazwisko do widocznej twarzy. Operacja Dynamo, ewakuacja Dunkierki. Słysząc te terminy, zaraz w myślach zaczęła przypominać sobie kolejną falę rannych, którą wraz z innymi pielęgniarkami opatrywała przybyłych żołnierzy.
- Dobrze widzieć, że udało się Panu przetrwać ten okres. Cieszę się, że mogłam wtedy jakkolwiek pomóc. - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Pamięta, że było kilka osób rannych z poparzonymi i uszkodzonymi twarzami, z którymi miała przyjemność rozmawiać. Kiedy pomyślała o nazwisku, miała wrażenie, że skądś to kojarzy. - Widzę, że rany jakoś się zagoiły. Z żuchwą wszystko jest w porządku? – dopytała spokojnym tonem. Nie wiedziała, czy nie wystąpiły jakieś skutki uboczne po tym wydarzeniu u Leviego. Skierowała swoje spojrzenie na widoczny fragment twarzy, chcąc wzrokiem ocenić, czy prócz blizn były widoczne jakieś inne zniekształcenia. W żaden sposób nie chciała być nieuprzejma i chociażby ściągać mu maskę z twarzy. Ona szczerze cieszyła się, że przynajmniej jedna opatrywana i leczona wtedy osoba jest w stanie obecnie stąpać żywo po Londynie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi zmieszał się na wspomnienie o ranach. Zacisnął nieznacznie usta, miętosząc tytoniową zwijkę. W końcu odciągnął dłoń od warg, pozwalając sobie na wypuszczenie dymu.
- Z żuchwą... Ach. - Zrozumiał, że Alice mogła dalej go nie kojarzyć. Nie miał żalu, bynajmniej, w końcu z tej dwójki to on dalej zasłaniał twarz kominiarką. Blizny przebijały się tam, gdzie odkrywał materiał. Jednak Levi nie był w stanie przemóc się do ściągnięcia jej z gęby. Nie teraz, nie kiedyś, być może nigdy.
- To nie tak. To, co jest tutaj... - Wymownie przytknął palca wskazującego na żuchwie, gdzie znajdywało się jasna blizna po nacięciu. - ...To pamiątka po niewoli. Wojska Trzeciej Rzeszy lubowały się w takich zabawach. Widziała mnie Pani jeszcze przed tym... Choć rozumiem, że mój nietypowe nakrycie twarzy może utrudnić identyfikację tożsamości. Proszę nie mieć mi za złe, ale tego zadania pani nie ułatwię. - Rzekł spokojnie, choć przy wspomnieniu o zabawach Trzeciej Rzeszy można było usłyszeć nutę goryczy.
- Służba? - Spytał, wymownie wskazując opaskę na głowie kobiety.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Kobieta, widząc jego zmieszanie, poczuła się nieco głupio. Nie chciała wprawiać rozmówcy w dyskomfort, jedynie upewnić się, czy otrzymane rany sprawiają jakiś dodatkowy problem. Widok części twarzy, która miał na sobie blizny i historie ich powstania, nie przywoływał dobrych myśli. Z tego powodu postanowiła uszanować jego wolę i nie drążyć w tym momencie zobaczenia w pełni jego twarzy. Bo nawet jeśli chciałaby sobie silnie przypomnieć, to umysł będzie podsuwać jej kadry z twarzy owiniętej w bandaże, które zmieniała regularnie i widok poparzonych połaci skóry.
- Kojarzę jedynie pańskie nazwisko, a też nie mam zamiaru przymuszać Pana do zdejmowania maski. Wojna odbiła się na każdym z nas, mniej lub bardziej. - Na moment sama aż zachwiała się po wypowiedzeniu tych słów. Każdy poniósł jakieś straty na tej wojnie. Stracił albo rodzinę, albo został ranny. Alice nie znała do tej pory żadnych osób, które wyszłyby z wojny bez żadnego urazu. Tylko czy ktoś z nich chciał w tym momencie rozmawiać o tym? Wszak wspomnienia wciąż są żywe z tamtego okresu.
Zaraz po chwili cicho westchnęła. - Można tak powiedzieć. W ramach Czerwonego Krzyża dziś przez chwilę czuwam tutaj. A Pan... zna historię tej kamienicy? Wie Pan, kto będzie chciał odzyskać jej wspomnienia? Początkowo skinęła głową, a po zadaniu pytania rozejrzała się po pomieszczeniu. Skoro był wcześniej żołnierzem, to Alice zakładała, że albo komuś znajomemu chce pomóc w szukaniu starych śladów historii, albo sam może być związany z tym miejscem. A Alice nie chciała być przy nim bezpośrednia, wolała zostawić mu dowolność w odpowiedzi.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Nie dało się zauważyć, że jego słowa wprowadziły Alice w zmieszanie. Choć nie do końca to było jego zamierzeniem, tak wiedział, iż w pewnym sensie było to nieuniknione. Do różnych grymasów twarzy zdążył przywyknąć. Jednak zmieszanie na cudzych facjatach nie powstrzymywało Leviego przed szczerością. Przyjął z delikatną ulgą słowa kobiety i skinął jedynie głową.
- ...Znam. - Przytaknął z pewnym zawahaniem i z jeszcze większym, o czym świadczyła dłuższa cisza, przytaknął na kolejne pytanie. - Wiem... Ja. - Obwieścił, zaciągając się papierosem. Chociaż poza nim samym był jeszcze ktoś, kto zapewne chciałby odzyskać rzeczy i znajdował się wśród żywych.
- I nie tylko ja. Mój kolega z dawnych lat, również zaciągnięty na wojnę, mieszkał tutaj. Na przeciwko. - Powiedział, wskazując na drzwi na przeciwko jego dawnego mieszkania, kiedy oboje stanęli na odpowiednim piętrze. W drugiej dłoni dalej dzierżył zdjęcie, które odnalazł w środku zdemolowanego pokoju.
- Stracił nogę na froncie. Jego matka jest już stara i schorowana. Ojciec zginął na wojnie. - Zaczął mówić dalej, celowo omijając swojej historii i wszystkiego, cokolwiek jego dotyczyło.
- Ja akurat już mam to, po co przyszedłem... - Dodał zaraz, ściskając wymownie oprawione w ramkę zdjęcie. - Bomba prawie wszystko zniszczyła, nie mam co stamtąd zbierać. - Zamiast tego, poprowadził ich w stronę drzwi mieszkania na przeciwko - tego, o którym wspominał. Ono nie było złym stanie, nie tak w opłakanym, jak mieszkanie Leviego. Nie oberwało bezpośrednio, więc skończyło się na wybitych szybach w oknach, przewróconych gdzieniegdzie meblach, ale w ogólnym rozrachunku, wszystko wyglądało, jakby było w jednym kawałku.
- Fotografie, biżuterie... Wszystko, co ma wartość sentymentalną. Tego szukamy. - Nakreślił jasno, kierując się w stronę mebli.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Gdyby być może obydwoje spotkali się w innych okolicznościach, może by odważyli się powiedzieć coś więcej. Wojna rani, jak i łączy ludzi, którzy mają wspólny cel. Im udało się przetrwać, pomagając sobie wzajemnie. Tylko jakim kosztem? Takim kosztem, jak tutejsza kamienica? Nawet gdy Levi przyznał się, że zna to miejsce i szuka tu pamiątek, to było jedno z wielu miejsc, które zostały zbombardowane w tamtym okresie. Grzecznie ruszyła w kierunku wskazanym przez towarzysza i rozglądała się po zniszczonym mieszkaniu. Jednak gdy usłyszała, że on już stąd wziął wszystko, swoje spojrzenie skierowała w jego stronę. Zauważyła trzymaną w dłoni jakąś ramkę, zapewne z jakimś zdjęciem. Zdjęcie z rodziną? Aż na samą myśl poczuła gulę w gardle, której przez kilka sekund nie mogła się pozbyć. Szybko podniosła wzrok na Leviego, a następnie w następnym kierunku ich wędrówki.
- Coś tutaj znajdziemy, panie Levi. Nawet jeśli bomby mocno tknęły ten obszar, to zawsze coś się znajduje w takich miejscach. – powiedziała po dłuższej chwili milczenia, jednocześnie podchodząc do najbliższej komody, na którą były przewalone inne szafki. Odłożyła z boku swoją torbę, aby jednocześnie mieć ją pod ręką w razie potrzeby szybkiej reakcji. - Sugeruję wpierw zrobić porządek z meblami, aby nie walały się niebezpiecznie. - Zarzuciła pomysł na głos, sama próbując zająć się lżejszą szafą. Ta akurat nie posiadała zbyt wielu ciężkich rzeczy, więc wydawała się być łatwiejsza do ustawienia. - Przy okazji, jeśli nie przeszkadza to Panu… po tej całej wojnie, gdzie udało się Panu zatrzymać w pracy? Mam wrażenie, że jak jestem tu pół roku, to jest jeszcze większy ruch, niż gdy pracowałam w szpitalach polowych. - Była ciekawa, czy udało mu się znaleźć jakąś pracę. Sama też ostatnio dostrzega, że zamiast szukać starych znajomości, jest bardziej ostrożna i czujna, że niemal czasem zapomina spojrzeć na twarze zwykłych ludzi spacerujących zarówno po szpitalu, jak i po Londynie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Powiódł za spojrzeniem Alice, kiedy ta utkwiła wzrok na ramce. Wtedy po prostu odchylił jedną stronę czarnego płaszcza, chowając ją w wewnętrznej kieszeni.
W środku wskazanego pomieszczenia, podszedł do szafy, przy której stanęła kobieta. Przystał od razu na jej propozycję, aby nieco uporządkować wnętrze. Przy okazji, w głowie Leviego, odblokowywały się dalej kolejne wspomnienia, kiedy to za dzieciaka przychodził w odwiedziny do Państwa Evansów. Matka Edwarda zazwyczaj była w domu, kiedy głowa rodziny znajdowała się w pracy, a matka Leviego często musiała zostawić go samego. Ciężki los samotnej matki. Pani Evans zwykła robić dobre obiady - bardziej różnorodne i smaczniejsze.
- Wróciłem do pracy w szpitalu. Konkretniej w prosektorium. - Odpowiedział lekko, choć nieco niewyraźnie. Papieros dalej trzymał się w jego ustach, kiedy podnosili szafkę. W tej chwili był wdzięczny za ten small talk. Odwracał uwagę od niepożądanych myśli. - Nic dziwnego. Wojna się skończyła, mężczyźni mogli wrócić na swoje stanowiska. Również kobiety, które pełniły służbę medyczną na froncie, wróciły. Londyn próbuje stanąć na nogi. My próbujemy stanąć na nogi. Wciąż mamy problem z tymi, którzy doznali dotkliwych urazów na wojnie. Ze wszystkich najczarniejszych scenariuszy modlę się, by nie stał się ten, w którym wybuchłaby kolejna epidemia jakiejś paskudnej choroby. Zawsze istnieje jakieś ryzyko, że dalej pod niedbale sprzątniętymi gruzami walają się martwe ciała w zaawansowanym stadium gnicia... - O czym mógłby gadać człowiek, który obcował ze śmiercią zawodowo, jak nie o śmierci? Wyprostował się, dopalił papierosa i rzucił na podłogę. Przyklepał niedopałek butem, kierując się do następnego mebla.
- Czyli rozumiem, że pani również pracuje w szpitalu? - Spytał, podtrzymując rozmowę. Choć pracował tam od początku powrotu na ojczyznę, nie zdarzyło mu się spotkać Alice, choćby mijając się korytarzem. Niemniej specyfika jego zawodu wymuszała na nim przebywanie na innym oddziale.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Z pomocą Leviego udało się nieco uporać z tym kątem, który już pozwalał na bezpieczne przeszukiwanie mebli. Widziała kurz, pył, jakieś odłamki, które były w szafie, czy też stare, podarte i poniszczone ubrania. Pozostawało więc dalej szukać, aż znajdzie się coś bardziej sentymentalnego. Jednocześnie też wysłuchała słów, z którymi osobiście się zgadzała, i to w stu procentach.
- Owszem, lecz przez te pół roku nie miałam okazji schodzić do pańskiej części. Pracuję wyżej, z żywymi, których należy opatrzyć, bądź podać odpowiednie leki. Ale jak miałabym być szczera - na chwilę przerwała, bo podeszła do drugiej szafy i otworzyła drzwi, po których powstała chmura kurzu. Kaszlnęła dwukrotnie i ręką pomachała, aby jak najskuteczniej pozbyć się pyłu z otoczenia. - to wolałabym uniknąć kolejnej epidemii. Mimo że obecnie i tak już zbyt wiele nie mam do stracenia, to nie po to człowiek przetrwał ten ciężki okres, aby stać się jednym z kolejnych pionków, które można usunąć na szachownicy. - Powiedziała, będąc szczera z tym, co sądzi na ten temat. Wiadomo, że poszłaby dalej pomagać podczas kolejnych konfliktów, ale niech ludzie nie tworzą ku temu głupich i narwanych powodów. W sumie sama do końca nie rozumiała powodu wybuchu drugiej wojny światowej. Czytała w gazetach, że był atak na jakiś port na wschodzie i że doszło do złamania jakiegoś paktu porozumienia, lub coś podobnego. Dlaczego w tym wszystkim musiała oberwać Wielka Brytania? Jak chcieli wojować na swojej wyspie, to powinni tam się zatrzymać, a nie bombardować Londyn.
- Nawet teraz, mimo zapewnienia spokoju, człowiek nie jest w stanie czasem spokojnie przejść po ulicy. Kiedyś pamiętam, przed wojną, że chętnie szukało się gramofonu, aby puścić nowe utwory z płyt zza oceanu. A teraz? Albo wracają stare wspomnienia, niepotrzebnie dostrzega się zagrożenie w nieznanych osobach, czy też ciągle trzeba obracać się dookoła siebie. Też tak Pan ma? - Chciała wykorzystać fakt, że rozmówca chciał chwilę porozmawiać, to trochę o śmierci, jak i o szpitalu, dlatego też pociągnęła ten temat nieco dalej. Przy okazji chciała ostrożnie zbadać temat, czy może on byłby w stanie powiedzieć, że widok dziwnych świateł pod postacią aur co jakiś czas jest faktycznie efektem nadmiernej paniki i obawy przed kolejnym niespodziewanym atakiem.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi milczał, skupiając się na ustawianiu mebli, a także na przysłuchiwaniu się słowom Alice.
- ...Osobliwe porównanie. - Skomentował bardzo zdawkowo, lecz precyzyjnie. Poczuł dziwny uścisk w żołądku, kiedy usłyszał wzmiankę o tym, iż kobieta nie miała już nic do stracenia. Nie chciał mówić tego na głos, ale oboje stali w tym samym miejscu. Odwrócił się w jej stronę, kiedy zaczęła pokasływać, chcąc się upewnić, czy wszystko było z nią w porządku. Upewniwszy się, że reakcja była wywołana kurzem, wrócił do przeglądania szafek nocnych przy łóżku. Wysuwając półkę, dostrzegł małe, zamykane pudełko. Otworzył, oczekując napotkania biżuterii, ale nic bardziej mylnego. Było puste. - Hieny cmentarne. - Skomentował Levi z wyraźnym zniesmaczeniem, pokazując Alice puste pudełko po biżuterii. Westchnął ciężko i odłożył przedmiot na szafkę, kierując się powoli do następnego pomieszczenia - kuchni.
- Zapewne nikt nie chce ulec złudzeniu nadziei, że tym razem będzie lepiej. Jak to było w przypadku, gdy nastał chwilowy pokój po pierwszym wybuchu wojny... Wszyscy jesteśmy kłębkami nerwów, Panno Alice. Nikt nie chce dopuścić do siebie myśli, że może być lepiej, żeby niepotrzebnie się nie zawieść. - Wyjaśnił spokojnym tonem. Jednak rzeczywiście była wyraźna różnica między czasem po pierwszej wojnie, a po teraźniejszej. - Katastrofy wyciągają z ludzi wszystko, co najgorsze. Odebrany dobytek, bieda... Przestępczość wzrasta. Komisarz Birkins wspominał, że ostatnimi czasy dochodzi do większej ilości... - Urwał i westchnął. Na cholerę miałby ubierać to w delikatniejsze słowa? - Morderstw. - Dokończył.
- Czasy kryzysu są najlepsze do tego, by zło czerpało z tego korzyść. - Dodał za moment, przeszukując szuflady w kuchni. Nie wiedział, że Alice również była Widzącą, a on wciąż dobierał słowa ostrożnie.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Człowiek, który przetrwał wojnę i widział, że nie miał obecnie żadnej bliskiej sercu osoby, miał wrażenie, że żyje po to, aby egzystować. Pewnie, można pomagać znajomym, przyjaciołom, lecz nikt nie jest w stanie zwrócić utraconej rodziny. Przynajmniej Alice nie znała żadnych racjonalnych sposobów na przywrócenie im życia. To, że jakaś osoba proponowała jej specyficzną umowę związaną z jej rodziną kilka miesięcy temu, dla niej wydawało się czymś nierealnym i postanowiła czym prędzej uciec od tej dziwnej osoby. Zabawne, że teraz to jej się przypomniało, jak oglądała kolejną szafę. Zaraz też odwróciła się w stronę Leviego, który pokazał jej puste pudełko po biżuterii. Cicho westchnęła, ale wiedziała, że to jest standardowy widok w takich miejscach jak te. - Wszystko zabierają, może znajdziesz jakąś ukrytą skrytkę. Ja jedynie to znalazłam poniszczone albo rozdzielone przedmioty. – Przekazała mu wieści i wróciła do dalszego przeszukiwania szaf. Wysłuchała również z ciekawości słów towarzysza. Z nich wynikało, że w każdym człowieku wychodzi jakaś zła strona. W jej przypadku byłoby co, nadmierna panika, która doprowadzi ją do obłędu? Bo to tak zwykle się kończyło, jak się u kobiety diagnozowało problemy ze stabilnością pod postacią czy to nadmiernej histerii, czy też paniki.

Tymczasem wyjęła z szuflady ramkę do zdjęcia. Niestety nie było żadnego zdjęcia, a ramka była podłamana. - Tylko z czym to zło identyfikować, panie Levi? Zły jest człowiek, który próbuje chronić swoją rodzinę i strzela do oponenta? A może człowiek, który próbuje zawierać wyimaginowane umowy? Po pańskich słowach można sugerować, że każdy z nas może mieć w sobie cząstkę zła. - Zaraz po tych słowach cicho westchnęła pod nosem. - Nie wiem. Może ma pan rację, Panie Levi. Może to wszystko jest nadmiernym stresem i obawiamy się powrotu do wojny. - Zaraz dopowiedziała, nieco zrezygnowanym tonem. Jednocześnie wysunęła nieco szufladę i znalazła tam małą książeczkę z wyrwanymi kartkami. Nie wszystkimi, lecz wyglądało to na jakieś skromne osobiste zapiski. - Wie pan co, jakiś notesik znalazłam z zapiskami. Nie wiem, czy to pamiętnik, czy jego notes na jakieś sprawunki. Niech Pan spojrzy, Panie Levi. - Alice nie chciała nadto wchodzić w prywatność przyjaciela Leviego. Poniekąd bała się, że jak zacznie czytać, to znajdzie jakieś zapiski o dzieciach, a tego wolała uniknąć, zwłaszcza będąc w towarzystwie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi uśmiechnął się subtelnie, wyłapując drobny niuans, kiedy Alice zwraca się do niego po imieniu. Nie powiedział jednak nic w tym temacie. Pozostało mu tylko puścić ciche westchnięcie, jako rezygnacja wobec złej natury ludzkości.
Ciekawy temat dopiero się nawijał. Z początku Levi nie wyłapał tak jasnego znaku o wyimaginowanej umowie. Skupiony na ostatnim pytaniu, niemal od razu powiedział to, co nasuwało mu się na język.
- Każdy ma w sobie cząstkę zła. - Zaczął, kierując się w stronę okna z wybitymi szybami. Stał teraz w kuchni, zerkając na moment na ulicę. - Niekiedy sytuacja wymusza na nas popełnić czyny moralnie wątpliwe. Niekiedy jest to działanie podsycone przez... - Urwał. Wyprostował się, kiedy zrozumiał, co przed chwilą usłyszał z ust Alice.
- Co ma pani na myśli, mówiąc "wyimaginowane umowy"? - Spytał wyjątkowo zaalarmowany tym, że Alice mogła przeżyć spotkanie z jakimś piekielnym pomiotem. O ile on sam igrał z demonami i to bardzo często, tak wolał chronić każdego człowieka przed działaniem złych sił. Podszedł do miejsca, gdzie wciąż przebywała kobieta, biorąc do ręki notes. Sam nie czuł się zobligowany do zerknięcia na treść. Mimo wszystko przewertował wzrokiem kilka pierwszych lepszych kartek, kiedy otworzył notes. Nie czytał, po prostu upewnił się, że przedmiot rzeczywiście okazał się skrupulatnie zapisywanym pamiętnikiem.
- Dziękuję, pani Alice. Wygląda na to, że to jest pamiętnik. Przekażę. - Rzekł, chowając tym razem i ten przedmiot do drugiej, wewnętrznej kieszeni płaszcza. Spojrzał zaraz wymownie na kobietę, oczekując kontynuacji opowieści o wyimaginowanej umowie.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Rozmowa na temat zła mogła być spokojnie ciągnięta. Mimo wszystko temat był bardzo ciekawy, jak i zarazem mocno dyskusyjny, gdyż ona sama już zaczynała tracić wiarę w to, że będzie w stanie odróżniać zło od dobra. W czasie wojny zło było proste do znalezienia. Teraz wszystko się komplikowało. Już nawet chciała zadać pytanie o to, co podsyca działanie, kiedy za to usłyszała pytanie o rzecz, o której nie spodziewała się, że ktokolwiek będzie się tym przejmować. Zaraz spięła się, bo to przypominało jej o dziwnym i zarazem przerażającym spotkaniu w Liverpoolu. Dobrze, że wtedy zdołała od niego uciec.
Początkowo nic nie chciała mówić o tej umowie, lecz widziała już, jak Levi idzie w jej stronę. Podała mu notes, który okazał się być pamiętnikiem. Przez chwilę uśmiechnęła się, lecz ten uśmiech zaraz znikł, jak zauważyła jego wymowne spojrzenie. Powiedzieć i być uznaną za znerwicowaną kobietę, czy spróbować to wyminąć? Oto jest pytanie.
- Mówię o umowach, które są tak wyimaginowane, że nawet Bóg by je wyśmiał, panie Levi. – powiedziała po dłuższej chwili wahania. Nie kłamała, a przynajmniej sama w to wierzyła. - Ale nie ma co o nich rozmawiać, panie Levi. Tej osoby nie widziałam tutaj w Londynie, więc nie będzie próbować nagabywać. - powiedziała, lecz sama mimochodem zerknęła w stronę stłuczonego okna, chcąc zobaczyć, czy jest w stanie tam kogoś zobaczyć. Na szczęście nie widziała tam nikogo. - Ale jeśli pan się martwi, panie Levi, to nie doszło do porozumienia. Trochę trudno było mi się tej osoby pozbyć, ale nie wierzę w to, że ktoś byłby w stanie … - na chwilę zamilkła, nie wiedząc, czy dobrze robi, mówiąc o tym Leviemu. Teraz powinna czuć się bezpieczniej, bo nie wierzy w to, że tamta osoba ją tutaj znajdzie. Z drugiej strony tamta osoba też była dziwna, jak niektórzy ludzie tutaj w Londynie. Może warto spróbować znaleźć sojusznika, skoro tamci mogą być też w jakimś porozumieniu? Widać było, że biła się z myślami, czy dokończyć to zdanie. Poza tym i tak wiedziała, że samo wypowiedzenie tego też ją będzie sporo kosztować, bo wolała unikać rozmów o swojej rodzinie, która nie żyje. Aż na samą myśl poczuła, jak jedna łza zaczęła wydostawać się z kącika oka. Kiedy poczuła ją na poliku, starła ją dłonią, na której dalej miała rękawiczkę. - Przepraszam, proszę się tym nie kłopotać, panie Levi. - powiedziała, jednocześnie na moment odwracając się od rozmówcy. Wiedziała, że jak dostanie chwilę, to trochę się uspokoi
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Alice miała dużo szczęścia, że napotkała kogoś takiego, jak Levi. Już abstrahując od tego, że łączyła ich najwyraźniej jedna wspólna cecha, to mężczyzna nie zwykł podchodzić lekceważąco do kobiet. Został wychowany przez jedną - tę, która musiała dać sobie radę bez męskiego ramienia, gdyż mężczyzna uciekł od odpowiedzialności.
Alice mogła dostrzec, jak brwi O'donnela uniosły się, gdy ten usłyszał o tak charakterystycznym określeniu. Była to zaledwie krótka, przemijająca ekspresja twarzy i tak ograniczonej przez materiał kominiarki. Niemniej, jego spojrzenie złagodniało, kiedy tylko zrozumiał, iż kobiecie ciężko przychodziło mówić o przeżyciu z tą nietypową osobą. Levi zdobył się na gest, kładąc rękę na jej przedramieniu. Może i był byłym wojskowym, ale wojna nie wyprała go całkowicie z empatii. Na widok pojedynczej łzy zmiękł, a słysząc przeprosiny, pokręcił głową.
- Nie, proszę nie przepraszać. - Zaczął, gładząc delikatnie rękę przez materiał jej ubrania. Nic, co byłoby nieprzyzwoite. - Spytam otwarcie, Alice. Czy spotkałaś kogoś, kogo intencje były na tyle wątpliwe, że kwestionowałaś to, abyś miała wtedy styczność z człowiekiem? - Tak, jak obiecał, zapytał otwarcie. Najwyżej on wyjdzie na obłąkanego, ale do listy przypisanych mu przez społeczeństwo dziwactw, dodatkowe nie robiło mu już różnicy. Ludzie wystarczająco krzywo na niego spoglądali przez to, że zasłaniał twarz. Padło na kominiarkę, gdyż tylko ona robiła to w najbardziej efektywny sposób.
O'donnel puścił ramię Alice, nie zwracając, że sam tym razem zapomniał zwrócić się do niej z oficjalnym zwrotem. Obejrzał się po pomieszczeniu, podchodząc zaraz do przewróconych krzeseł, które stały przy stole. Postawił je, a kiedy nogi mebli dotknęły podłoża, docisnął je swoim ciałem, chcąc sprawdzić ich stabilność. Kiedy wszystko wskazywało na to, że wszystko było z nimi w porządku, Levi wskazał na jedno z krzeseł.
- Proszę usiąść i opowiedzieć mi o tym zajściu. Obiecuję, że zostanie to tylko między nami. - Rzekł spokojnie, samemu siadając na drugim krześle. Wyciągnął przy okazji paczkę papierosów, najpierw wyciągając ją w stronę Alice.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice była trochę wdzięczna, że po takich słowach znalazła się osoba, która chciała ją wysłuchać i nie sugerowała, że przesadza z tym wszystkim. Tyle razy to słyszała od znajomej, że nie miała ochoty już z nią na ten temat rozmawiać. A Levi zamiast tego dopytywał się o różne detale, które sprawiały, że chciała powiedzieć więcej, zwłaszcza o tych dziwnych rzeczach, które czasem widywała zarówno w Liverpoolu, jak i obecnie w Londynie. Poczuła jego dotyk, który nie był jakkolwiek zły.
Słysząc pytanie, które było nader dziwne, spojrzała na niego zmieszana. Nigdy nie myślała takimi kategoriami. Jedyne, co widywała czasem, to jakieś dziwne światła nad postaciami, lecz mało kiedy miała z nimi jakiś inny kontakt. Nie licząc tamtej osoby, która chciała zawrzeć umowę. Wzrokiem obserwowała, jak oddalił się, aby znaleźć w miarę stabilne krzesło. Sama tymczasem szybko jeszcze przetarła policzek, w obawie, że będzie on nader wilgotny.
- Dziękuję - powiedziawszy, spojrzała to na wskazywane krzesło, jak i na papierosa. Dawno nie paliła, ale postanowiła skorzystać z okazji. Wzięła go i skierowała koniec w stronę Leviego, aby ten mógł go odpalić.
- Nigdy pod tym kątem nie myślałam, panie Levi. Ale w sumie tamta osoba była dosyć specyficzna. Nie dość, że jakaś dziwna… jakby to powiedzieć… coś dziwnego emanowało z jej otoczenia. Czasami widuję z oddali takie osoby, ale tamten mężczyzna do mnie wtedy zagadał jako pierwszy. - Alice zakładała, że do tego momentu Levi zdąży odpalić jej papieros, więc wzięła go do ust i zaciągnęła się na chwilę. Zaraz też wypuściła dym tytoniowy gdzieś na bok. - Ale on był jakiś taki specyficzny. Próbował przekonywać do zawarcia umowy. Chciał zrobić rzecz, którą w sumie żaden człowiek nie byłby w stanie zrobić. Nie wiem, panie Levi, o to panu chodzi? - Skoro postanowił grać w otwarte pytania, to Alice spróbuje mu zaufać i powiedzieć o tym dziwnym mężczyźnie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel, jak ten dżentelmen, podpalił końcówkę papierosa kobiecie. Skinął głową na podziękowanie i bez odwracania wzroku od Alice, przysłuchał się jej odpowiedziom. Subtelne drgnięcie brwi pojawiło się na jego twarzy, gdy usłyszał coś o czymś dziwnym, co emanowało z otoczenia. Mruknął ciche "hm", a dym papierosowy opuścił nozdrza. Nie odezwał się jednak, dopóki nie powiedziała wszystkiego, co miała do powiedzenia. Założył w końcu kostkę lewej nogi na kolano prawej.
- Poniekąd. - Odpowiedział na pytanie, które miało być jedynie wstępem do tego, o co sam zamierzał wypytać. - Od obłąkanych różni ich to, że potrafią znać szczegóły naszego życia aż za dobrze. Elokwencja w wymowie i zachowaniu przykuwa uwagę i wyzwala chęć poznania bliżej, pomimo iż w środku człowiek aż gotuje się, by uciec. Rozumiem, że wtedy też pani odniosła takie wrażenie? - Ciemne oczy przyglądały się emocjom, jakie malowały się na twarzy kobiety.
- Pani obserwacje brzmią dość specyficznie. Czy dzieliła się pani nimi z kimś wcześniej? - Podsumował na głos, nie chcąc jeszcze ujawnić tego, iż dzielili ten sam dar/przekleństwo. Zamilkł na dłuższą chwilę, odbiegając wzrokiem. Wrócił spojrzeniem na rozmówczynię, kiedy zebrał myśli. - Pani przeczucie było najpewniej trafne i nie nazwałbym tego działaniem nadmiernego stresu. Należy ufać samemu sobie i własnym osądom. Bardzo dobrze pani zrobiła, że uciekła od tej osoby.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice starała się nie pomijać faktów, które wtedy dostrzegła przy spotkaniu z tamtym mężczyzną. Problem był jedynie taki, że nie wiedziała, jak to wszystko dobrze opisać w słowach. Z tego powodu liczyła na to, że Levi faktycznie będzie wiedział, o co pytać, a nie sugerować wariactwo. Z lekką niepewnością wysłuchała odpowiedzi towarzysza. Widać było na jej twarzy, że musiała się zastanowić, czy nie dodać do tego opisu czegoś jeszcze. Coś było w tym człowieku, co przyciągało do posłuchania o tej umowie, a także po krótkiej chwili jej myśli krzyczały, aby uciekać. Czy to był wystarczający opis? Sama do końca nie wiedziała, czy było w tym coś jeszcze.
- Tak… tylko że wtedy on dodatkowo sugerował, że jest w stanie… wskrzeszać. - Na chwilę można było zauważyć ból na jej twarzy, kiedy wymawiała ostatnie słowo. Zadrżała nieznacznie, że aż pociągnęła znów kolejną porcję tytoniu. Wypuściła po chwili dym, nie bawiąc się w żadne sztuczki. Kto to wymyślał, aby obiecywać zwracanie zmarłych jako zawarcie umowy? Coś nierealnego!
Na pytanie o to, czy z kimś się dzieliła, można było zauważyć lekkie zawahanie na twarzy Alice. - Tak szczerze, panie Levi… Pan jest pierwszą osobą, która po wysłuchaniu dwóch zdań chciała dowiedzieć się więcej o tym zdarzeniu. - Widziała, jak wodził wzrokiem to po pomieszczeniu, to po niej. To było ciekawe, że on chce więcej wiedzieć o tym, lecz też wykazuje się, że coś może wiedzieć o tym wszystkim. Nie wiedziała, czy dobre wnioski wyciąga z tej rozmowy, ale coś tutaj mogło być na rzeczy.
- To jak Pan by to nazwał, Panie Levi? Skoro to nie nadmierny stres, to co to jest? - Zadała pytanie, kierując swoje spojrzenie na mężczyznę. Dlaczego mówi, że dobrze zrobiła, uciekając przed nim? I skąd wie, że to nie jest ani stres, ani ewentualna nadmierna panika?
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Wskrzeszać. Levi nie był zaskoczony. Nie tym razem, skoro już niuanse o nietypowości persony zdołał wyłapać już wcześniej. Wiedział, że kobieta nie mówiła o człowieku, ale o demonie.
- Myśli pani, że to czysty przypadek, że pochwaliła się tym wskrzeszaniem akurat pani? - Spytał, retorycznie. On znał odpowiedź. Piekielne pomioty były przebiegłe, nie raz potrafiły mieć wgląd do ludzkich dusz. O'donnel akurat dobrze o tym wiedział, a jego zuchwałe do nich podejście i częste obcowanie pomagało mu zrozumieć ich motywy jeszcze bardziej.
Westchnął, gdy zasłyszał to szczere wyznanie. Nic dziwnego, większość została uznawana za wariatów, gdy mówiło się o tym otwarcie. Levi nie mógł jednak aż tak bezczelnie napomnieć o Zakonie. Chciał pomóc kobiecie, ale nie mógł narażać grupy na potencjalny donos. Jedno podejrzenie o bycie fanatykiem i... Cóż, wszyscy mieliby niemały problem.
- I dobrze, niech pani nikomu o tym nie wspomina. Ludzie na ogół reagują źle na takie opowieści. - Rzekł stanowczo. O ile chciał wesprzeć Alice, tak nie mógł zaprzeczać rzeczywistości tylko dla jej komfortu psychicznego.
Zamilkł, słysząc to pytanie. Patrzył długo w jej oczy, zastanawiając się nad czymś. Wahał się.
- Też ich widzę, pani Alice. - Rzekł w końcu, nie odpowiadając bezpośrednio na pytanie. Badawczo się jej przyglądał.
Sponsored content

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: