Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Gabinet psychiatryczny






Prywatny gabinet, w którym Jonathan przyjmuje swoich pacjentów. Choć znacznie częściej można spotkać go w Szpitalu im. Św. Józefa, tutaj także prowadzi sesje terapeutyczne czy spotkania po godzinach stałej pracy. Pomieszczenie utrzymane jest w minimalistycznym stylu. Ciepłe kolory drewna i dobre naświetlenie mają zadbać o nieco lepsze samopoczucie przyjmowanych ludzi. Jonathan zawsze oferuje swoim pacjentom kawę bądź herbatę, a popielniczka na stoliku zwykle bardzo szybko zapełnia się od wypalonych papierosów.
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
Czuł jak jego mięśnie karku spinają się, powodując tempy ból szyi. Zastygł siedząc, opierając łokcie na kolanach, jakby właśnie przygniatało go coś czego nie był w stanie unieść. Słońce wpadające przez szybę, chyliło się ku upadkowi wyostrzając cieniami rysy przedmiotów. Te odbijały się na podłodze tworząc iście groteskową mozaikę.
Odchrząknął.
Jakby zatracił zdolność mowy i dopiero teraz uczył się odzyskiwać ją na nowo. Po kilku uderzeniach serca, uniósł dłoń do góry, między palcami tlił się papieros a on kciukiem przesunął po czole jakby chciał coś je z niego przetrzeć.
W tej jednej chwili, obrazu jakie widział skupiały się wkoło frontu. Nie chciał skończyć jak jego koledzy i popaść w głęboką nerwicę okopową, stracić wzrok przez własne szaleństwo albo słuch.
Choć koszmary zelżały to jednak nie posiadał tak bliskich przyjaciół, którym mógłby się zwierzyć. A swoja historię chciał opowiedzieć jeden raz a potem zapomnieć zupełnie o przyszłości, pogrzebać ją w odmętach umysłu i ruszyć naprzód.
Cisza w tym miejscu miała siłę uderzenia gromu.
Uniósł spojrzenie na kruczoczarne włosy swojego rozmówcy, i przełknął ślinę, by nawilżyć dziwnie spieczone gardło.
Gdym tam siedział w swojej maszynie, nie pomny kim jestem… Powiedział ochrypłym od duszących się w nim emocji, których gorycz przełknął jak wszystko inne w swoim życiu.
… wiedziałem, że nie zostawiam po sobie niczego, ni nazwiska ni dziedzictwa. Pamięć o mnie będzie tak długa jak życie ostatniego człowieka, który mnie znał. Czuł, że to co mówi jest prawdą. Zaciągnął się drapiącym w gardło dymem, po czym wypuścił go spokojnie przez zaciśnięte zęby, jakby chciał by i ta tytoniowa gorycz przykleiła się do jego podniebienia.
Chmura szczypała w oczy jednak się tym nazbyt nie przejął.
Pociesza mnie myśl, że jest ktoś bardziej samotny niż ja kiedykolwiek będę…jest nim śmierć… wyobraża pan sobie towarzyszyć ludziom w ostatnich momentach życia? Być ułamkiem i namiastką przyjaciela i pocieszyciela a jednocześnie odczuwać pełność uczuć jedynie powierzchownie? Kontrakt miłości jest jej znany bo napatrzyła się uczuć kochanków i rodzin żegnających bliskiego a jednak… sama nigdy tego nie zasmakowała. Żałosne… Uśmiechnął się jakby czuł ten jeden moment wyższości nad bytem, którego nie był w stanie ogarnąć nawet swoim rozumiem. O śmierci wszak wiedział jedynie z książek i własnego doświadczenia gdy się niemal o nią otarł.
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Doskonale wiedział jak zachowują się ludzie, którzy się denerwują. Spięcie widoczne było na całym ich ciele. Szyja, ramiona, ściśnięte palce, marszczące się czoło. Nogi ciasto zaplecione ze sobą, dłonie pozostające w ruchu, niby przypadkiem zaczepiające o ucho czy nos. Niektórzy wybijali nieznany rytm uderzeniami stopy, inni kompulsywnie palili. Kolejni uciekali spojrzeniem, jakby wstydząc się tego, że w ogóle znaleźli się w tym miejscu. Jonathan pozwalał im na to, nie przejmując żadnej z emocji. Sam siedział rozluźniony i powoli pił herbatę, dając gościom tyle przestrzeni ile potrzebowali. Pozwalał by słońce zachodziło, przestało razić w oczy, dym papierosowy wypełnił pomieszczenie. W końcu każdy się otwierał, nie ważne czy chciał tylko przerwać ciszę, czy zależało mu na szczerej spowiedzi.
Słowa Olivera nie były zaskakujące. Psychiatra nie skomentował ich w żaden sposób, choć odpowiedź sama pchała się na usta – każdy z nas jest pamiętany, póki pamiętają nas znajome umysły. Nawet królowie staną się kiedyś mrzonką, historią odległej przeszłości, która już nie ma tak wielkiego znaczenia. Czy martwi w ogóle powinni frasować się kwestią pamięci? Gdziekolwiek byli – Piekło czy Niebo – mieli odrębną sferę gotową by zająć ich czas. Pamięć potrzebna jest żywym, a nie tym odchodzącym.
Kolejne zdania jednak bardziej zaciekawiły Jonathana. Zawsze ciekawie było słyszeć o własnym bycie z ust zwykłych ludzi. Ich pojęcie śmierci potrafiło różnić się diametralnie. Nie jego była rola, by wyprowadzać takie jednostki z błędu; ważne że w ogóle zastanawiali się nad istotą tego zjawiska. Oswojenie myśli o tym, że ich życie ma koniec, stanowiło pierwszy krok, by przestać się bać nieuniknionego.
— Jeśli dokonamy personifikacji i nadamy śmierci cechy istoty żywej i myślącej, zamiast myśleć o niej jak o procesie… faktycznie wyjdzie na to, że musi być bardzo samotna. — Oczy Blythe’a nie zdradzały żadnych szczególnych emocji. Oliver nie odnalazłby tam smutku, zrozumienia czy złości. Gdzieś w źrenicach czaiła się tylko łagodna ciekawość. — Czy czujesz się bardziej samotny teraz, niż czułeś się podczas wojny? Wielu żołnierzy wydaje się bardzo zagubionych po powrocie do rzeczywistości. Niewielu o tym niestety mówi, a może gdyby to robili, dwie samotne osoby mogłyby poczuć się mniej wykluczone.

@Oliver Burrows
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
Z nosa Olivera wydobył się przeciągły pomruk żachnięcia się na słowa psychiatry o tym, że śmierć była procesem. To była ta chwila, w której wydawało mu się, że doktorek sam nigdy nie doświadczył niczego związanego z umieraniem.
I choć Burrows w głębi ducha wiedział, że jego irytacja ma swoje podłoże w utracie przyjaciół podczas wojny i samotności jaka odczuwał wolał myśleć, że uosobieniem gniewu jest czarnowłosy przed nim.
Jaki proces? Przecież od starożytności mówili że śmierć przychodzi po każdego z nas. PRZYCHODZI! POJAWIA SIĘ… Indagował, męczył, zadziornie akcentował jakby wiedział coś więcej. Mówił z pełnym przekonaniem do tego stopnia, że postawa jego ciała uległa zmianie. Wyprostował się.
Zręcznym energicznym ruchem zapetował papierosa w popielniczce stojącej na meblu przed nim.
Bławe oczy zwróciły się w stronę lekarza. Bliki czające się w nich wyrażały coś nieodgadnionego, a jednak na tyle bystrego i czujnego, że miało się wrażenie jakby Oliver chciał skoczyć do gardła swojemu rozmówcy. Zupełnie jakby był gepardem wyszukującym swoją ofiarę.
Wiedział, że jego współrozmówca różni się od ludzi. Czym był? Tego nie miał pojęcia ale było coś w nim niepokojącego. Przy pierwszych spotkaniach nie miał aury ale teraz, mógł przysiąc że zaczyna ją dostrzegać.
Nie czułem się samotny podczas wojny, bo… nigdy nie jesteśmy sami, nie tak naprawdę.- Wypowiedział szczekliwie i zamyślił się. Jakby szukał słów do tego co tak w istocie chciał przekazać współrozmówcy.
Gdy jest się bliskim spotkania z nią… zaczynasz ją dostrzegać. Na granicy pola widzenia, jest tam. To dzięki niej nie boję się już umierania. Wiem że to nasza droga jest procesem a jej udział jest nieodzownym towarzyszem. No i muszę panu przyznać, że nie przed nią lęku… Szacunek albę bardziej spokój. Od tamtego czasu dużo czytam i mam wrażenie że wiele osób źle interpretuje jej istnienie. Wypowiedział szczerze, po czym nagle umilkł. Zmitygował się i niemal od razu na bezdechu dodał.
Jeśli to jest ten moment w którym przepisuje mi pan leki od których nie mogę być intymnie z nikim to proszę sobie darować! Weterani wszak wielokrotnie dzielili się między sobą informacjami o tym jak działały na nich leki przepisywane na nerwicę okopową, wymieniając wśród skutków ubocznych niemożność bycia z żoną.
Oliver wiedział jedno, prędzej dałby się zabić niż pozwolić na takie dysfunkcje po proszkach.
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Jonathan nie odczuwał gniewu wobec uniesień swojego pacjenta. Nie odczuwał też strachu, do tego uczucia było mu jeszcze dalej. Czy kiedykolwiek naprawdę się bał? Być może gdzieś głęboko w świadomości pozostawało wspomnienie prawdziwego terroru… a jeśli dopadał on samą Śmierć, musiał być potężny i wykraczający poza ludzkie rozumowanie. W ciemnych oczach psychiatry dało się dostrzec jedynie łagodną cierpliwość. Za źrenicami nie kryła się jednak pobłażliwość, bo przecież Oliver nie był dzieckiem ani szaleńcem, nie wymagał specjalnego i ulgowego traktowania. Odwiecznym problemem lekarzy każdej specjalizacji było traktowanie pacjenta jak istoty nierównej. O ile specjaliści trudniący się naprawianiem ciała powinni obchodzić się z zewnętrznymi powłokami delikatnie, ci zajmujący się problemami ducha często do przesady ugłaskiwali drzemiące w człowieku emocje. Negowanie nie prowadziło do niczego. Uciszenie zawsze powodowało opóźniony wybuch. Zbyt mocny nacisk często potrafił łamać, ale znacznie gorsze wydawało się Jonathanowi bezpieczne ugłaskiwanie. Jak pomóc komuś, komu boisz się powiedzieć prawdę?
— Jeśli wierzy się w siły wyższe można uznać, że śmierć również nią jest. Wierzy pan w siły wyższe? Bogów, a może przeznaczenie? — Pytanie zostało zadane z lekkością, zupełnie jakby psychiatra chciał dowiedzieć się jaka jest ulubiona potrawa rozmówcy. Gdy papieros wylądował w popielniczce, na stoliku pojawiła się pełna paczka. Jeśli Oliver chciał, mógł częstować się do woli. Zaskakujące było, jak bardzo ludzie upodobali sobie wszelakie trucizny jako środki zaradcze na stres.
— Źle interpretują jej istnienie. A jak ty je interpretujesz? Oswojenie się ze śmiercią nie jest czymś niezdrowym, może wręcz przeciwnie. Przynajmniej póki nie oswoimy się z nią bardziej niż z życiem. — Bystry wzrok dostrzegł spięcie w ciele weterana. Jeszcze zanim nastąpiło gwałtowne zaprzeczenie, Jonathan wiedział, że do niego dojdzie. Od razu rozwiał wątpliwości pana Burrowsa.
— Absolutnie. Rozmawiamy o rzeczach, o których ciężko czasami porozmawiać z innymi. Nie przepiszę panu leków, bo nie jest to nam potrzebne — zapewnił, uśmiechając się delikatnie. — Czy to właśnie tak pomaga się żołnierzom? Ucisza się lęk proszkami, zamiast dotrzeć do jądra ciemności?
Pytanie zadane było celowo – być może Oliver otworzy się nieco bardziej, wyłuszczy choć namiastkę problemu jaki występuje masowo po zakończeniu wojny. Gdzieś w odpowiedzi może kryć się wskazówka, że poza kojącą obecnością śmierci gdzieś w peryferiach percepcji, jest też obecność bardziej namacalna. Każdy ma bowiem w swoim życiu ludzi, z którymi spędza czas, nawet jeśli uporczywie wpiera, że jest zupełnie sam.

@Oliver Burrows
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
„Jeśli wierzy się w siły wyższe można uznać, że śmierć również nią jest. Wierzy pan w siły wyższe? Bogów, a może przeznaczenie?„

Słysząc to pytanie Burrowas nagle spoważniał. Widać było, że coś analizuje w sobie, po sposobie w jaki przeskakując jego jasne teczki od rozmówcy do czegoś ponad jego ramieniem. Niczym człowiek, który się zamyśla, analizuje nim wreszcie wyrzucie z siebie prawdę na tyle na ile ta, w owym czasie działa na jego korzyść.
Siostry zakonne nauczyły, że każdy z nas sam definiuje swój los. Oto przecież chodzi z wolną wolą, prawda? Więc nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie. Wierzę w anioły w demony są dla mnie tak samo namacalne jak pan siedzący przede mną. Urwał na chwilę. Gdy paczka papierosów ponownie upadła przed nim, wychylił ramię w jej kierunku. Przez jedno uderzenie serca trzymał palce nad opakowaniem, nim je chwycił w garść. Był jak nieufny zdziczały pies.
Puścił jednak przedmiot nie wyciągając papierosa. Wyszedł poza schemat swojego zachowania. Co nie zdarzało mu się za często.
Oswajanie to złe słowo. Raczej… koegzystencja. Dla niej jesteśmy jak karaluchy, tylko wyżej uorganizowane. Możemy ją fascynować, na poziomie dziecka, które wyrywa ważce skrzydła by przyglądać się jak pokracznie człapie… Chociaż wątpię by odnajdowała ciekawość w nas, bo widziała już wszystko. Nagle wzruszył ramionami, i zamyślił się przyglądając się przystojnej twarzy współrozmówcy. Zamrugał jakby coś do niego docierało.
Śmierć kojarzy mi się ze zblazowaniem, służbowością bo nigdy nie słyszałem by zawiodła i samotnością jako, że koniec końców zawsze jest sama. Nawet jeśli coś kiedyś było dla niej ważne będąc od początków zarania czasu i tak o tym zapomniała… okropne. Nagle pokręcił przecząco głową jakby w wyrazie autentycznej empatii jaką odczuwał, a może w wyrazie litości nad bytem, którego nie rozumiał.
Zacisnął szczękę uwidaczniając ponownie linię żuchwy.
Mamy to do siebie, że jesteśmy w stanie przyjąć w krótkim czasie ograniczoną ilość tragedii i lęku na raz, potem chyba przestajemy przyjmować pewne rzeczy. Tacy jak my stają się popsutym trybikiem maszyny rządowej. Wielu moich kompanów zniknęło, wiem że są w zakładach zamkniętych. Nie chce podzielić ich losu, czując się bezwolnym, czy mnie pan rozumie? Zapytał z nadzieją w głosie, zerkając na swoje szorstkie, spracowane dłonie.
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Cóż, faktycznie, wolna wola była czymś, czym mógł poszczycić się człowiek. Jego najcenniejszy dar i największe przekleństwo, które sprowadziło całą rasę ludzką na skraj upadku, a zarazem wyniosło w łańcuchu ewolucji. Mimo wszystko ludzie lubili mówić o losie i przeznaczeniu. Gdy umierał ktoś, kogo bardzo kochali, sprowadzali tragedię do prostego zdania – tak miało być. Bóg potrzebował tą dobrą duszę w swoich zastępach. Śmierć wiedziała, że prawda była zupełnie inna, ale zbyt przykra by o tym mówić. Czy faktycznie Pan chciał zbierać żniwo? Nie potrzebował kolejnych istnień w niebie. Śmierć dziecka, rodzica, kochanka, żołnierza czy złoczyńcy stanowiły przypadek, uboczną wolnej woli, zmazę po grzechu pierworodnym. Jonathan nie powiedział jednak żadnej z tych rzeczy, nie lubił poruszać tak wrażliwego tematu na sesjach terapeutycznych. Powiedziałby wręcz, że było to niewskazane.
Postrzeganie Śmierci przez Olivera było ciekawe, choć nie do końca słuszne. Sędzia, choć znacznie przewyższał ludzi wiedzą i potęgą, nie uważał ich za karaluchy. Człowiek fascynował go tak samo jak na początku stworzenia. Faktycznie widział już wszystko, ale miał taką możlwosć jedynie dzięi ludzkiej ciekawości i nieustępliwości. Może nawet zazdrościł ich tego ogromnego spektrum emocji i wyborów, bo sam zdecydowanie miał ograniczoną pulę.
— Gdybyś mógł stanąć z śmiercią twarzą w twarz, co byś zrobił? Co byś jej powiedział? — Ciekawość prowadziła Jonathana głębiej w tą konwersację. Przy okazji mógł zyskać szerzy obraz swojego pacjenta, jego strachu i pragnień.
— Śmierć powinna być sama, czyż nie? Posiadanie bliskich osób zmienia naszą perspektywę. Ona, teoretycznie, powinna mieć tylko jedną. Jak inaczej miałby wyglądać świat, gdyby ludzie przestali odchodzić? Życie ma swój koniec i może właśnie to powinno sprawiać, że każdy powinien czerpać z niego jak najwięcej. Choćby próbować. Jeśli praca jest czyimś celem, niech tak będzie. Jeśli to rodzina, niech poświęci jej całą uwagę. Mamy mały skrawek czasu na wykorzystanie go w należyty sposób. Jak mówisz, każdy sam definiuje swój los. Są rzeczy, które krzyżują nam plany, ale na końcu drogi i tak okazuje się, że we wszystkim mamy wybory do podjęcia.
Los żołnierzy po wojnie był smutny i niesprawiedliwy. Rząd nie zajmował się nimi w należyty sposób. Ludzie przelali swoją krew za kraj, który ostatecznie nie miał im do zaoferowania zbyt wiele.
— Jest taka kobieta, Margaret Holton. Wdowa po mężu żołnierzu. Założyła fundację Złoty Lew i pomaga rodzinom weteranów i im samym. Ona również nie chce żebyś podzielił taki los. Ja tego nie chcę. Więc powiedz mi, od czego pragnąłeś się uwolnić, przychodząc tutaj?

@Oliver Burrows
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
Zamyślił się, pierwszy raz od dawna został doprowadzony do stanu refleksji na który potrzebował więcej czasu. W swoim aroganckim rozumowaniu, lubił myśleć, że już nic go nie zaskoczy. Doktorek jednak potrafił.
Chciałbym wiedzieć dlaczego słucha błagań nim kogoś zabierze, albo dlaczego mnie oszczędziła mimo, że była przy moim łóżku gdy byłem ranny. Jest tego wiele od osobistych pytań po te dotyczące wszechświata. Odpowiedział poważnie, znów z uwagą przyglądając się mężczyźnie siedzącym przed nim.
Nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś z jego aurą było zdecydowanie nie tak. Kim do cholery mógł być?
Słuchał wywodu nie przerywając przez szacunek do współrozmówcy jednak zmarszczył czoło, jakby to co słyszał było sprzeczne z tym co wierzy.
Niby dlaczego? Wiele rzeczy zmienia naszą perspektywę, a te zmiany nie muszą być gorsze. Mogą ale czasem sprawiają, że jesteśmy w czymś lepsi, albo rozumiemy coś pełniej. Dajmy na to taki lekarz, który będąc rannym poznał perspektywę bycia pacjentem. Teraz może w pełni wykonywać swoją pracę, wie co powiedzieć lecząc bo lepiej rozumie, lęki z jakim trwa osoba przed nim. Oliwer uniósł jedną dłoń w geście, który miał znaczyć zatrzymanie. To był moment, w którym pierwszy raz od kiedy rozmawiać ze swoim lekarzem nie czuł się do końca zrozumiany.
Ja nie mówię, że śmierć miałaby przestać wykonywać swoją pracę. Uważam jedynie, że praca nie jest wszystkim tak samo jak rodzina. Przecież są ludzie najlepsi w tym co robią, wracający do domu do kochającej rodziny. Mam wrażenie, że Pana myślenie jest jednotorowe. Skoro czasu jest mało, to należy wykorzystać go pełniej. Jednak to moja perspektywa - człowieka. Urwał nagle, nie dopowiedział nic więcej. Nie rozwinął swojej myśli, zerknął w stronę okna jakby za nim miał odszukać jakąś odpowiedz.
Milczał.
Milczał nieznośnie.
Milczał kurewsko długo.
Nim wreszcie podjął odpowiedz na zadane przez psychiatrę pytanie.
Chciałbym przestać słyszeć w szumie liści odgłosów nadlatującego messerschmitta, chce przestać się bać podłużnego cienia, wyłaniającego się nieoczekiwanie, który kojarzy mi się z atakiem z flanki… Urwał nagle, sięgnął do leżących na stole papierosów i wyjął jednego z nich. Bez słowa wysupłał z marynarki zapalniczkę, odpalając skręta.
Zabawne, że rozmowy o śmierci nie sprawiały mu takiego lęku jak te o wojnie. Był warunkowany niczym pies Pawłowa.
Mam udać się do tej rzeczonej kobiety? Czy pozostać przy panu? Rzucił nagle zaciągając się trapiącym w gardło dymem. Jednak w jego słowach kryła się dziwna dwuznaczność.
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Skinął głową na odpowiedź Olivera, ale sam nie zabrał głosu. Nawet jeśli znał odpowiedź na nurtujące mężczyznę pytania, po prostu zachował ją dla siebie. Być może, ale tylko może, kiedyś będzie mógł zapytać Mrocznego Kosarza w swojej prawdziwej formie ‘dlaczego?’. Wtedy spod głębokiego kaptura wyjrzy cień, który sprawi, że wszystko stanie się jasne. A może będzie to postać ukochanej matki i jej ciepłe dłonie tulące syna do piersi? Oliver kiedyś się dowie, ale póki ludzie żyją prawda zawsze jest zbyt gorzka i nieprecyzyjna, brzmi niemal jak wymówka.
Ludzie często wyczuwali aurę Śmierci, która była zarazem znajoma, jak i zupełnie obca. Déjà vu i jamais vu dziejące się jednocześnie. Bliskość Jonathana, jego ciemnych oczu i uśmiechu, a zarazem kompletne wyalienowanie tego osobnika, oddzielającego się dziwnym chłodem, jakby zawsze pozostawał tylko nieznajomym. Człowiek, który doświadczył bliskości odejścia zawsze widział w nim odrobinę więcej, ale wciąż zbyt mało, by w męskiej twarzy poznać oblicze Śmierci.
— Lekarz może zyskać przez doświadczenie cierpienia. Owszem, lepiej zrozumie rannego, jeśli sam znajdował się na jego miejscu. Mówimy jednak o Śmierci. Gdyby posiadała bliskich i rozumiała jak to jest kochać i troszczyć się o coś, mogłaby nie chcieć dać temu odejść. Złamałaby prawo, które rządzi wszechświatem – wszystko ma swój początek i koniec. Mroczny Kosiarz nie powróci do domu po całym dniu zbierania żniw, bo to przeczyłoby jego sprawiedliwości. Jak spojrzeć w oczy dziecka witającego cię w progu, gdy przed momentem odebrałeś jedno rodzicom? — Nie było w tym głosie emocji. Jonathan nie dał po sobie wyczuć zwątpienia. Nie mógł, bo taki już był. Skała o którą rozbija się fala. Konary drzewa będące silniejsze niż huragan. Czarna dziura limbo, głębsza niż jakakolwiek moc istnienia.
Milczenie stało się muzyką dla Blythe’a. Wyciągnął jednego papierosa z paczki i wsadził go do ust. Płomień błysnął, niemal dało się usłyszeć pracę mechanizmu i charakterystyczny dźwięk zapłonu. Skręt podpalił się, skwiercząc w nieruchomym powietrzu. Oddech uciekł gdzieś, tańcząc białym obłokiem pod sufitem.
— Skoro nie czujesz lęku przed śmiercią, dlaczego przeraża cię myśl o którejkolwiek z tych rzeczy? — spytał, obserwując pacjenta uważnie. — Gdyby cokolwiek z tego było prawdą, a wojna wyskoczyła zza rogu, mógłbyś w najgorszym wypadku umrzeć. Mówiłeś, że oswoiłeś się z jej obecnością. Co więc przeraża cię w wizjach z frontu, które mogą wrócić?
Kolejne słowa Olivera skwitował niewielkim uśmiechem. Strzepał papierosa do popielniczki, a odrobina popiołu ubrudziła blade palce. Jeśli Jonathan wyłapał dwuznaczność obecną w głosie Burrowsa, zupełnie nie przyłozył do niej wagi.
— Oczywiście, że może zostać tutaj. Nigdzie cię nie wyganiam. Bardzo chcę kontynuować naszą terapię, ale nie musisz się do niej ograniczać. Margaret jest cudowną kobietą. Przychodzą do niej strapieni ludzie, a czasami oni również potrzebują towarzystwa innych strapionych ludzi. Lubią wiedzieć, że nie są jedyni.

@Oliver Burrows
Oliver Burrows

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t546-oliver-burrows
https://www.youtube.com/watch?v=3C5zYKIuoxg
https://sweet-urge.forumpolish.com/t563-poczta-olivera-burrows-a#2565
https://sweet-urge.forumpolish.com/f140-mieszkanie-burrowsa
Wsłuchiwał się w żer kornika, który mieszkał najpewniej w jednej z desek w podłodze. Jego gryzienie było monotonne i niezwykle irytujące, wibrujące a tym samym wdzierające się w umysł słyszącego. Przypominało skrzypienie, melodia choć niezbyt głośna, na chwilę skupiła uwagę Oliwera. Co doprowadziło do tego, że zawiesił dłoń w której trzymał papierosa. Wrócił do niego spojrzeniem dopiero w chwili, w której poczuł żar rozlewający się po jego skórze, od płomienia i dymu.
Też nad tym kiedyś myślałem. Odpowiedział krótko, szczerze i jak zawsze bezpardonowo. Kciukiem przesunął skręta dalej miedzy palcami, lepiej układając go w dłoni. Coś w jego głosie stało się bardziej mechaniczne, jakby melodyjność, którą przejawiał powoli ustępowała czemuś innemu.
I wie pan do jakich konkluzji doszedłem? Nie opisuje mnie to co robię, nie jestem też prostą sumą swoich doświadczeń. Dochodzi do tego wszystkiego aspekt: braku ograniczenia siebie. Jeśli śmierć miałaby być przez chwilę zakochana, to nie sprawia jednocześnie, że zaniedba swoje obowiązki. Czy wiem, że złamie prawo na rzecz miłości? Wątpliwe, niektórzy wierzą że po śmierci jest kolejne życie. Dla niej największym wyrazem przywiązania byłoby bezbolesne przeprowadzenie duszy osoby, z którą ma relację na drugą stronę. Strząsnął popiół z papierosa wprost do papierośnicym. W przeciwieństwie do braci broni, on nie patrzył osobie, którą mordował w twarz. Dla niego strącenie myśliwca było atakiem na maszynę wypluwającą stalowe pociski, nie zaś na człowieka, który ją pilotował.
Przekręcił się nieznacznie na swoim miejscu. Zupełnie jakby przestawał czuć się komfortowo, jakby kanapa na której spoczywał, stawała się coraz mniej wygodna. To właśnie to było, szeptem jego ograniczenia mentalnego, które mówiło, że czas powoli kończyć tę sesję.
Wojna to nie tylko śmierć. Są rzeczy po stokroć gorsze. Tortury, kalectwo, odbieranie innym życia, lęk przed zbrukaniem honoru czy źle wykonanym zadaniem, które doprowadziłoby do krzywdy niewinnych, więc chyba dla mnie większym lękiem jest - odpowiedzialność? Zapytał, kierując spojrzenie w czarne oczy współrozmówcy. Jakby to w jego tęczówkach szukał potwierdzenia lub zaprzeczenia takiego stanu rzeczy.
Doktorku ja doskonale wiem, że są inni tacy jak ja. Fuknął, sama myśl że jakaś kobieta miałaby mu mówić jak ciężko było na wojnie jakoś go mierziła. Skąd niby miałaby to wiedzieć, nie była na froncie ani na pierwszej linii.
Zatem postanowione. Stwierdził nagle wychylając się do przodu tak by zagasić papierosa i podniósł się ze swojego miejsca, dając wyraz temu, że zdaje sobie sprawę z końca ich spotkania.
Sięgnął do kieszeni spodni tweedowych, z których wyjął kilka zmiętych funtów.
Był człowiekiem honoru i zawsze spłacał swoje długi.
Proszę podać swoją cenę. Poprosił zerkając to na lekarza to na pieniądze, które trzymał w dłoni.
Śmierć

Śmierć

https://sweet-urge.forumpolish.com/t376-smierc
https://www.youtube.com/watch?v=vmxD7ERjYuI
https://sweet-urge.forumpolish.com/t385-enjoy-the-silence
https://sweet-urge.forumpolish.com/t386-fear-the-reaper
https://sweet-urge.forumpolish.com/t384-death-takes-a-holiday
Jonathan odpuścił sobie spieranie się w sprawie poglądu Olivera na temat postaci Śmierci. Wszystkie słowa wypowiedziane przez nich mogłyby się zdarzyć, ale to jedynie gdybanie. Mroczny Kosiarz nie był stworzony do miłości i zakładania rodziny, to znacznie wykraczało poza jego najśmielsze przypuszczenia. Nie próbował nawet marzyć o takim życiu, bo eony istnienia jasno ustaliły jego miejsce i cel we Wszechświecie. Czy zazdrościł ludziom prawa do odczuwania prymitywnych żądz? Oczywiście. Zazdrościł również złożonych uczuć, możliwości wyboru, zazdrościł budowanych relacji i łamanych przysiąg. Ostatecznie jednak, gdy powracał do Limbo, a samotność wsiąkała w niebyt jakim był, po prostu dał temu wszystkiemu odpłynąć w ponurych wodach pustki. Posiadanie bliskich zawsze stwarzało niebezpieczeństwo złamania równowagi. Oliver mógł sądzić, że Śmierć nie zaniedbałaby swojej pracy przez miłość, ale czy warto było sprawdzać? Oliver mógł pozwolić sobie na błędy, na brak ograniczania siebie, jednak to nie on miał pod swoją opieką miliardy dusz. Błędy nie należały do luskusu na jaki mogła pozwolić sobie Kostucha.
Niekomfortowe wiercenie się mężczyzny na kanapie spotkało się z łagodnym spojrzeniem psychiatry. Wyjście poza strefę komfortu i wpłynięcie na głęboką wodę niewygodnych tematów wydawała się straszyć Burrowsa. Jonathan nie zamierzał zmuszać go do żadnych wyznać więcej, uznając ich spotkanie za wystarczające jak na sam początek. Wrócą do tego wszystkiego – zbyt mocny nacisk mógłby zniechęcić Olivera do kolejnych sesji, a nie o to chodziło, prawda?
— Wojna przeżuła cię i wypluła, nie będzie wymagać od ciebie już żadnych poświęceń i wyborów. Będzie wymagała tego, żebyś się po niej pozbierał. To twoja odpowiedzialność w tym momencie.
Ciemne oczy zmrużyły się nieco. Niezadowolenie weterana spowodowane propozycją wizyty w Złotym Lwie nie była niczym dziwnym, choć Blythe sam miał ochotę westchnąć z frustracji. Takie emocje szybko jednak z niego ulatywały, pozwalając eleganckiemu chłodowi przejąć stery.
— To tylko propozycja. Mógłbyś komuś pomóc, jeśli nie samemu sobie. Jesteś jednak wolny i zrobisz jak uważasz. Chcę jednak żebyś pojawił się u mnie na kolejnej sesji, jeśli tylko poczujesz, że to dobry moment. — W tonie Śmierci pobrzmiewało coś ciepłego, zapraszającego, jakby obiecywała, że wszystko będzie w porządku. Może nie teraz, nie za miesiąc, ale w ostatecznym rozrachunku żadne z nich nie powinno się obawiać. Na Olivera wciąż będzie czekała ta sama kanapa, paczka papierosów i intrygująca postać Jonathana, który słuchał człowieczego żalu niemal z namaszczeniem.
Blada dłoń uniosła się do góry, zatrzymując gestem Burrowsa, który wyciągał banknoty.
— Nie będziesz mi płacił. Rozliczymy się dopiero kiedy w jakikolwiek sposób ci pomogę. Tylko wtedy.
W ciemnych oczach pobłyskiwało coś, co nie znosiło sprzeciwu. Weteran zmuszony był schować swoje oszczędności, płacąc jedynie obietnicą kolejnych wizyt. Czy Blythe wiedział, że takie się odbędą? Oczywiście. Ludzie lgnęli do Śmierci z przedziwną ufnością.


Koniec sesji



@Oliver Burrows
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: