Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094

Raziel & Alice Nash - 18.01.2024
Po wydarzeniach przy Londyńskim Zoo


Na twarzy Alice można było ujrzeć delikatny uśmiech, dzięki czemu napięcie z niej powoli schodziło po całym minionym zdarzeniu . Nie miała problemu, aby udać się do pobliskiego lokalu, dlatego bez wahania zgodziła się na ten pomysł.
Ruszyła zaraz u boku Cyrila w stronę Five o’clock. Nie śpieszyło jej się do ciasteczek z wróżbą, ale chciała poczuć, że faktycznie odwdzięcza się za pomoc i uratowanie jej życia. W końcu gdyby nie on, nie wiedziałaby, czy dalej stałaby na dwóch nogach. Ci młodzieńcy byli pełni złości i agresji, więc trudno było przewidzieć ich reakcje.
Alice starała się zbyt długo nad tym nie rozważać, lecz przed wejściem do lokalu, zastała niewielką kolejkę. Podeszła bliżej drzwi i spostrzegła, że wszystkie miejsca tam były zajęte. Nie ma opcji, że w taki sposób to zostanie rozwiązane. Zaraz zerknęła w kierunku Cyrila.
- Chyba nie będzie teraz wolnego stolika, ale jeśli Panu nie wadzi, Panie Cyrilu, to mieszkam niedaleko. Zapraszam w takim razie do siebie na herbatę. - powiedziała łagodnym tonem, zaraz też wskazując kierunek dalszego spaceru. To było ile, piętnaście minut z tego miejsca do jej mieszkania? Jakoś tak to wychodziło, jak Alice dobrze pamiętała.
- Może nie będzie tak wykwintnie jak tutaj, ale ostatnio dostałam aromatyczne liście herbaty z bergamotką. Oczywiście też mam zwykłe liście, jeśli Pan nie lubi tego posmaku . Alice , mówiąc te słowa, chciała być miła dla Cyrila i dać mu czas do zastanowienia się, jaką herbatę by ewentualnie chciał wypić. Podczas samego spaceru Alice grzecznie odpowiadała na jakieś niezobowiązujące pytania. Starała się być miła i życzliwa w swoich słowach. Sama też czasem odnosiła wrażenie, że Cyrilowi może zaufać, że jest dobrą osobą.
Po około 15 minutach doszli do jednej z kamienic mieszczących się na tej ulicy. Nie była jakoś mocno bogata w ozdoby, także miała szarawy kolor, który nie wyróżniał się od innych kamienic na tej przecznicy. Alice spokojnie stanęła przy drzwiach do kamienicy i wyjęła z torebki kluczyk, aby otworzyć pierwsze drzwi.
- Mieszkam na pierwszym piętrze, lecz nie wiem, czy nie zastaniemy współlokatorek. Teoretycznie powinny być w pracy.- uprzedziła Cyrila, przechodząc przez główne drzwi kamienicy. Zaraz skierowała ich na wąskie schody i wspięli się na pierwsze piętro. Pielęgniarka stanęła przy klasycznych drzwiach, kolejny klucz wsunęła w dziurkę i przekręciła go sprawnie. Zaraz mieszkanie otworzyła i zaprosiła Cyrila do środka.
Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że mieszkanie nie jest jakoś bogato urządzone. Po przejściu przez drzwi witał ich przedsionek z dwoma stojakami i lustrem oraz szafką na buty. Przedsionek nie był stosunkowo duży ani szeroki, więc od razu można było naliczyć dodatkowe 5 par drzwi, dwie były po lewej stronie, z czego pierwsze były uchylone do pomieszczenia z płytkami. Po drugiej stronie były trzy drzwi, wszystkie zamknięte, lecz żadne z nich nie było zamknięte na klucz.
Alice odłożyła swoją medyczną torbę na półkę przy szafce na buty. Zerknęła na rękawy swojego płaszcza, które będzie musiała wyprać, ale nie chciała się tym teraz przejmować. Zdjęła płaszcz i powiesiła go na jednym z odnóg stojaka. Nie było widać na stojaku innych płaszczy, więc byli sami w mieszkaniu.  
- Śmiało, zapraszam do kuchni, pójdę tylko umyć ręce. Drzwi do kuchni są uchylone, jak dobrze widzę - przekazała z uśmiechem na twarzy informację dla Cyrila, a sama udała się do drugich drzwi po lewej stronie, które otworzyła. Drzwi zostawiła otwarte, sama zaś wzięła w dłoń szare mydło i włączyła wodę, aby przemyć ręce. Po kilku minutach mycia zakręciła kran i wytarła dłonie o ręcznik. Nie chciała przedłużać tego, aby zdołać w miarę sprawnie wstawić imbryk na herbatę i przygotować odpowiednie susze do zaparzenia.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735

Poczuł mieszankę zrezygnowania i lekkiego zakłopotania, gdy zobaczył, że kawiarnia Five o’clock była pełna. Zimowy wieczór przyciągał tłumy, a brak wolnych stolików jedynie potwierdzał popularność miejsca. Westchnął głęboko, nie mając wyboru, jak tylko zgodzić się na słowa Alice. Zerknął na nią przez ramię, kiedy zaproponowała, by przenieśli się do jej mieszkania. Nie chciał się narzucać, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że dopiero co się poznali w dość dramatycznych okolicznościach. Zastanawiał się przez chwilę, czy przyjąć zaproszenie, lecz w końcu nie chciał robić jej przykrości, odrzucając tak miły gest.
- Hmm. Lubię wypić dobrego Earl Greya. - rzucił po chwili namysłu, próbując zachować naturalny ton głosu. Mimo to czuł lekką rezerwę. - Pozwól tylko, że zgarnę coś słodkiego do tej herbaty, i możemy udać się do twojego domostwa.
Nie czekając na odpowiedź, wszedł do środka kawiarni, by kupić kilka smakołyków. Wybrał kilka maślanych ciasteczek, kawałki cytrynowego loafa i parę babeczek. Nic przesadnie wykwintnego, ale idealnie pasującego do herbaty. Wracając, z uśmiechem dołączył do Alice.
Wspólnie spacerowali przez chwilę, zamieniając kilka słów, ale rozmowa nie była intensywna. Czuł, że oboje byli nieco speszeni, a może po prostu wciąż mieli w głowie to, co wydarzyło się wcześniej. Nie chciał naciskać na pogawędkę, czując, że nadmierna gadatliwość mogłaby ich oboje jedynie zmęczyć.
Kiedy dotarli do jej mieszkania, podążył za nią z pełnym szacunkiem do jej przestrzeni osobistej. Po wejściu do mieszkania zdjął swój płaszcz, w którym nadal było widać ślady cięcia noża, i powiesił go starannie na stojaku. Potem poszedł za jej wskazówkami do kuchni, gdzie czekał na nią, odkładając kupione wcześniej słodkości na stolik.
Rozglądał się niespiesznie po pomieszczeniu, podziwiając jego prostotę i ciepło. Mieszkanie było urządzone skromnie, bez zbędnego przepychu, ale z wyraźnym poczuciem przytulności. Raziel czuł się tutaj niemal jak w swoim własnym, równie skromnym lokum.
Pozostając przy stole, nie miał zamiaru wchodzić w inne kompetencje bez wyraźnego zaproszenia. Czekał na Alice z pełnym zrozumieniem, szanując jej dom. Pewnie za pozwoleniem już by gotowała się woda, a na stoliku znalazłyby się talerzyki.
Nie mając nic lepszego do roboty, układał sobie w myślach pytania, które mógłby zadać podczas ich dalszej rozmowy, chcąc lepiej ją poznać i stworzyć wesołą atmosferę, w której oboje mogliby odpocząć po wcześniejszych trudnych chwilach.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice nie chciała zbyt wiele myśleć o tamtym zdarzeniu, lecz nawet kiedy zmywała krew z rąk, w myślach przechodziły jej sekundowe wspomnienia. Widok zranionej klatki piersiowej, kopnięcie w kark, przerażające spojrzenie sprawcy. Kaskada wspomnień przeplatała się z szumem wody, który przypominał jej o tym, że te sceny minęły i jest teraz bezpieczna w swoim mieszkaniu. Kiedy usłyszała pytanie o wstawienie imbryka, nie sprzeciwiała się nadto.
Kiedy wyszła z łazienki, skierowała swoje kroki w stronę kuchni. Nieco tylko podwinęła rękawy, które były zarówno wilgotne, jak i miały plamy krwi. Podwinęła je podwójnie, aby przynajmniej materiał utrzymał się w ryzach.
- Jak Pan chce, to może też przemyć ręce. Łazienka jest otwarta. - oznajmiła na powitanie, kierując do Cyrila nieśmiały uśmiech. Dawno nie zapraszała mężczyzny do mieszkania, a tym bardziej wyglądającego młodszego od siebie, ale też nie chciała ukazać, że czuje się głupio z powodu tego, że nie może odwzajemnić jego wsparcia.
Skierowała swoje spojrzenie na stolik, na którym ujrzała wypieki kupione wcześniej przez Cyrila. W sumie dobrze zrobił, bo sama jedynie co mogłaby zaoferować, to ciasteczka maślane. Podeszła do jednej szafki, skąd wzięła dwie ozdobne filiżanki z podstawkami, białe z niebieskimi ozdobnymi namalowanymi kwiatami. Ułożyła je na stole, rozkładając po jednym komplecie dla Cyrila oraz dla siebie, tuż obok rozłożonych talerzyków.
- Czyli Earl Grey dla pana, dobrze pamiętam? - uniosła wzrok, kierując swoje słowa do Cyrila. Zaraz wróciła do szafki i wyjęła z niej duży słój liściastej herbaty. Alice uwielbiała herbatę i tak jak mieszkanie było skromne i nastawione na minimalizm, tak starała się dobierać dobre liście herbaty, aby napar był rzeczywiście wartościowy. Złapała po drodze łyżkę i podeszła do stołu. Na chwilę łyżkę złapała w drugiej dłoni, aby otworzyć słój, z którego wyszedł aromatyczny zapach liści Earl Grey. Alice wzięła wdech i poczuła charakterystyczny zapach czarnej herbaty, który nie był zbytnio słodki. Łyżką nałożyła nieco liści do filiżanek, po czym zakręciła słój i odłożyła go na miejsce.
W tym samym momencie rozbrzmiał gwizd po całym mieszkaniu, który wydobywał się z imbryka.
- O, woda się zagotowała - zaraz podeszła do palnika, który wyłączyła. Dwoma dłońmi chwyciła za szmatkę, którą zaraz oplotła chwyt i, póki co, przeniosła naczynie na drugi wolny palnik. Nie robiła tego dlatego, że było ciężkie, tylko chciała poczekać, aż woda uspokoi się w naczyniu. Zaraz uchyliła nieco pokrywę, aby pozwolić parze wydostać się z zamknięcia. Kobieta odwróciła się w stronę młodzieńca, stojąc przy palniku.
- To, co chciałby Pan wiedzieć, Panie Cyrilu. Ma Pan jakiś dział, który Pana konkretnie interesuje? - zadała pytanie, myśląc, że będzie chciał porozmawiać nieco o wiedzy medycznej. Posłała w jego stronę uprzejmy uśmiech, będąc gotowa wysłuchać pytania. Na moment wróciła wzrokiem w stronę imbryka, lecz widziała, że para dalej się wydobywała z niego, lecz już w mniejszym stopniu. Wzięła głębszy wdech i dwoma dłońmi chwyciła przez szmatkę za metalowy uchwyt, po czym podniosła imbryk i przeszła z nim do stołu. - Może przykładowo, dlaczego nie należy zalewać naparów wrzątkiem? - zadając to pytanie, ostrożnie przechyliła imbryk, z którego woda ostrożnie zaczęła wlewać się do filiżanki Cyrila. Kiedy była ona wypełniona do ¾ głębokości, Alice wyrównała imbryk i nalała ciepłą wodę do swojej filiżanki. Nie było to łatwe, lecz kobieta nie chciała pozwolić na to, aby gość musiał ją jeszcze obsługiwać w jej własnym domu. Dlatego jeśli próbował jej pomóc, to grzecznie odmawiała, a sama zaś ostrożnie nalała do swojej filiżanki wodę i odstawiła powoli imbryk na palnik. Szmatkę zaraz odłożyła na blat, składając ją w kwadrat, po czym wyciągnęła dwa malutkie talerzyki, które nałożyła na filiżanki. Wiedziała, że to pozwoli na jeszcze lepsze wydobycie smaku z herbaty, lecz z ciekawości obserwowała reakcję gościa na te rzeczy.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Obserwował przestrzeń kuchni z lekkim wyczekiwaniem, delikatnie przyglądając się każdemu detalowi, podczas gdy czekał na powrót Alice. Chociaż nie miał gotowego planu na rozmowę, czuł, że będzie miał okazję zadać kilka interesujących pytań o jej zawód. Po wszystkim, co dzisiaj się wydarzyło, chciał stworzyć rozluźniającą atmosferę, która pozwoliłaby im obojgu na chwilę wytchnienia.
Gdy Alice udała się do toalety, w tle rzucił pytanie o wodę na herbatę, chcąc okazać swoją chęć pomocy. Gdy potwierdziła, bez wahania nastawił imbryk. Choć nowoczesne elektryczne czajniki pojawiały się już coraz częściej w domach, wielu ludzi, podobnie jak kobieta, wciąż pozostawało przy tradycyjnych metodach przygotowania herbaty. Cała ta ceremonia miała w sobie coś niemal sakralnego, czego nie dało się odtworzyć w pośpiechu nowoczesnych urządzeń.
Kiedy Alice wróciła do kuchni, Raziel od razu zgodził się na jej propozycję umycia rąk. - Och, chętnie skorzystam. - rzucił lekko, przypominając sobie brud i krew, których zdążył dotknąć podczas szarpaniny z napastnikami. Choć nie przeszkadzało mu to przy filiżance herbaty, wiedział, że nie chciałby brudzić nimi kupionych wcześniej słodkości.
W łazience dokładnie obmył swoje lekko zmarznięte dłonie, przyglądając się sobie w lustrze. Zadziwiające było dla niego, że choć dusza była tak stara, ciało wciąż wyglądało młodo, niemal niepasujące do lat doświadczeń, które w sobie nosił. Często zastanawiał się nad tym paradoksem - że anioł o tak długiej historii mógł wciąż wyglądać, jak zwykły, młody człowiek. Po chwili wrócił do kuchni, gdzie Alice już szykowała filiżanki i herbatę.
Kiedy padło pytanie o napar, skinął głową z wdzięcznością, potwierdzając, że Earl Grey to jego dzisiejszy wybór. Zajmując swoje miejsce przy stole, nie chciał narzucać się z pomocą przy zaparzaniu herbaty. Skupił się na obserwowaniu tego subtelnego rytuału, czekając na moment, w którym zacznie się rozmowa.
- Wszystko. - zaczął, odpowiadając na pytanie Alice. - Może zacznijmy od czegoś mniej technicznego. Dlaczego, droga Alice, wybrałaś ten zawód? Co skłoniło cię do niesienia pomocy innym? - uśmiechnął się lekko, gdy kobieta wspomniała o wrzątku. - Cóż, przypadki poparzeń przy przygotowaniu kawy lub herbaty nie są wcale tak rzadkie w szpitalach. Miejmy jednak nadzieję, że dzisiaj obejdzie się bez wizyty na ostrym dyżurze. - jego ton był żartobliwy, ale pełen ciepła. Po dzisiejszych przejściach oboje zasługiwali na spokojny wieczór, wolny od nieprzyjemnych niespodzianek.
Kiedy Alice przyniosła więcej talerzyków, Raziel delikatnie rozłożył słodkości na stole, tak aby każdy mógł sięgnąć po coś, gdy już usiądą przy herbacie. Jego ruchy były spokojne, precyzyjne, jakby każdy gest miał swoje miejsce w tym przyjemnym rytuale. Nie chciał, by cokolwiek zakłóciło ten moment relaksu.
- Poza tym, proszę, nie mianuj mnie panem! Nie jestem taki stary. - dodał z uśmiechem, który miał na celu rozładować atmosferę. - Czuję się zbyt poważnie, gdy ktoś się tak do mnie zwraca. Samo imię wystarczy, naprawdę. - jego ton był pełen łagodności. Choć w istocie był starym duchem, w tym wcieleniu czuł się młodo i wolał nie przywiązywać nadmiernej wagi do formalności.
Z każdą chwilą czuł, jak napięcie dnia powoli opuszcza jego ciało. Ciepło mieszkania, zapach herbaty i atmosfera spokoju wypełniały przestrzeń. Był gotów, by wsłuchać się w opowieści Alice, zrozumieć jej motywacje i znaleźć w tej chwili miejsce na wytchnienie, którego oboje tak bardzo potrzebowali.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
W kuchni, jak już dwójka przygotowała sobie stolik, można było odczuć ten minimalizm, ale zarazem też gościnność oraz spokój, który można zaznać w tym miejscu. Można było dostrzec przeróżne niedoskonałości, jak przykładowo pobrudzony róg przy ścianie i suficie, lub zużyte żeliwne płytki przy piecyku, ale żadna z lokatorek nie zamierzała nadto ingerować w wynajmowane mieszkanie. Wszystkim dobrze się tu mieszkało, co zresztą też widać po stanie kuchni, która była zadbana.  
- Poparzenia to jedna kwestia. - powiedziała wesołym tonem, notując w myślach jego pierwsze pytanie. Zamierzała na nie odpowiedzieć, lecz chciała dokończyć drobną ciekawostkę, która wymagała uzupełnienia. - Druga kwestia jest taka, że jeśli zalewa się napary wrzątkiem, to one tracą część swoich właściwości. Napary najlepiej zalewa się ciepłą wodą, tak do około 90 stopni. Wtedy mamy pewność, że herbata będzie miała w sobie pełną moc właściwości. - dodała, jednocześnie robiąc porządek z talerzykami na stole. Cicho się zaśmiała, słysząc prośbę, aby nazywać gościa po imieniu.  
- No dobrze, Cyrilu - powiedziała, jak już wróciła do pogodnego nastroju. Czuła się rozluźniona, dlatego też posłała w jego stronę wesoły uśmiech, jednocześnie zajmując miejsce naprzeciw niego.  
- Herbata za chwilę powinna być gotowa, więc pozwolę sobie odpowiedzieć na twoje techniczne pytania. - zerknęła jeszcze w stronę swojej filiżanki i lekko podniosła talerzyk, aby ocenić, w jakim stopniu zioła są zaparzone. Widziała, że potrzebują chwili, więc z powrotem nałożyła talerzyk i zostawiła go w spokoju. Wzrokiem powędrowała do Cyrila, który mógł dostrzec, że Alice zdecydowanie jest już rozluźniona i spokojniejsza.  
- Dlaczego ten zawód? Hmm… jeśli mam być szczera, to od dziecka matka mnie sprowadzała do lazaretów, czy też innych mniejszych jednostek leczniczych. Początkowo pomagałam rówieśnikom, bawiąc się z nimi, czy też podnosząc ich na duchu. I jakoś tak się potoczyło, że do dziś pomagam, zarówno jako pielęgniarka, jak też i wolontariuszka. - po tych słowach cicho westchnęła. - Podczas wojny kolor skóry nie miał znaczenia, bo każdego, kogo żołnierze przynosili, trzeba było chociażby opatrzyć. A teraz, jak sam widzisz, wystarczy, że ktoś pokaże się na ulicy i już jest wielkie oburzenie z tego tytułu. - mówiła spokojnym tonem, lecz można było wyczuć w nim nieco smutku. - Przynajmniej tego mnie nauczono, że pomoc każdemu się należy, bez względu na jego występki. - dodała już nieco bardziej żywszym tonem.  
- A ty jakie masz podejście? Co ciebie zainteresowało, że udałeś się na studia medyczne? - zadała zaraz pytanie, aby rozmowa wyglądała w miarę naturalnie. Była ciekawa, co skłoniło człowieka, aby pójść na studia. I co tam mają wartościowego, że część osób decyduje się na taki krok.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Minimalizm tego miejsca w ogóle mu nie przeszkadzał. Sam mieszkał podobnie - w prostocie, bez zbędnego przepychu, co zawsze dawało mu pewne poczucie spokoju. Przyzwyczaił się do tego, że nie wszystko działało idealnie: a to jakieś stare urządzenie, tam z kolei rura, która czasem piszczała, a ogrzewanie, choć przytulne, miało swoje humory. Dla Raziela najważniejsze jednak było to, że dach nie przeciekał, miał gdzie spać i mógł przygotować sobie posiłek. W końcu mieszkanie w Londynie nie należało do najtańszych, a gdyby przeniósł się poza miasto, pewnie żyłoby mu się lepiej pod kątem finansowym. Ale czy naprawdę czułby się tam równie dobrze, jak w tym tętniącym życiem miejscu? Trudno powiedzieć.
Kiedy Alice poruszyła temat parzenia herbaty, uśmiechnął się delikatnie. - Och, myślałem, że trzymamy się medycznych tematów, więc nawet nie pomyślałem o rytuale parzenia herbaty! - odpowiedział z lekkim rozbawieniem. - Masz jednak rację. Warto zawsze pozwolić wodzie trochę odpocząć, żeby nie zabić właściwości liści. W przypadku zielonej herbaty czasem schodzę nawet niżej z temperaturą. No i ważne jest, jak długo parzymy. Zbyt krótko - i mamy ledwo zabarwioną wodę. Zbyt długo - i napar staje się gorzkawy. Wtedy nawet cukier nie pomoże. - dodał z uśmiechem, zdradzając swoje umiłowanie do detali w przygotowywaniu napojów.
Cieszył się na bardziej swobodny ton rozmowy, zwłaszcza gdy Alice porzuciła formalności i zwróciła się do niego po imieniu. Cyril brzmiało dla niego znacznie bardziej naturalnie niż pan, choć prawdziwego imienia kobieta jeszcze nie znała.
Kiedy ona zaczęła opowiadać swoją historię, Niebianin słuchał jej w skupieniu, nie przerywając. Było w niej coś, co przypominało mu o aniołach - prostota, bezinteresowność w działaniu i brak osądów wobec ludzi. W Niebie nie przywiązywano większej wagi do rzeczy, takich jak kolor skóry, pochodzenie czy majątek. Tam liczyły się jedynie grzechy i cnoty, które decydowały o losie człowieka. Alice, jak zauważył, była przykładem osoby, która stawiała innych ponad powierzchowne różnice.
Kiedy nadszedł czas, by opowiedzieć o sobie, zaczął z lekkim uśmiechem. - Chyba w moim przypadku wyglądało to podobnie. - zastanowił się przez chwilę, dobierając w głowie odpowiednie słowa. - Od dzieciaka, choć nie było to aż tak dawno temu, pomagałem tam, gdzie mogłem. Nie pamiętam moich rodziców, może dlatego zawsze szukałem jakiegoś miejsca, gdzie mogłem poczuć się potrzebny. Być może to forma odkupienia, nie wiem. Może w ten sposób chcę się odwdzięczyć za to, że ktoś kiedyś mnie uratował, że nie umarłem na jakąś poważną chorobę lub na ulicy. - głos Raziela był spokojny, a w jego słowach można było wyczuć nutę refleksji. - A studia? Chciałem poszerzyć swoją wiedzę. - wzruszył lekko ramionami, jakby to było coś oczywistego. - Jasne, można się nauczyć wielu rzeczy samodzielnie albo po prostu obserwując innych, ale są takie zagadnienia, które wymagają solidnych podstaw. Wykłady i praktyka w szpitalu to zupełnie inna jakość. - dodał z przekonaniem. Przy okazji, to była dla niego szansa, by bardziej zbliżyć się do ludzi, zrozumieć ich codzienne życie i to, jak funkcjonują w dzisiejszych czasach. Szczególnie ci w podobnym wieku do niego.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice zerknęła na Cyrila po jego odpowiedzi, będąc nieco zaskoczona, że student nie złapał nawiązania tych słów do medycyny. Ciekawe, czy tego uczą na studiach.
- A skąd ta myśl, że nie jest to związane z medycyną? Zwłaszcza w podawaniu różnych lekarstw? To wszystko jest ze sobą powiązane. - powiedziała spokojnym tonem, jakby przekazywała kolejną dawkę wiedzy świeżemu adeptowi. Ziołolecznictwo dalej jest w medycynie, bo niektórym na uspokojenie wystarczy podać dobrze zaparzoną melisę, czy też na zaparcia napar z mięty. Leków nie można było marnować na każde błahe przypadki, więc w celach oszczędności dalej można było zalecać stosowanie różnych naparów na poszczególne dolegliwości.
Zaraz jednak złagodniała, zostawiając ten temat na ewentualne późniejsze rozmowy. Dobrze było usłyszeć, że jest osoba, która też ceni sobie pomaganie innym. Był młody, ale już miał jakiś bagaż doświadczeń, chociażby życia bez rodziców. Trochę mu współczuła, bo widziała wiele sierot wojennych i większość z nich miało później jakieś mniejsze czy większe problemy z przetrwaniem. Wysłuchała z ciekawością także zagadnienia związanego ze studiami, aż coś jej przyszło do głowy. Taki młody, chętny do nauki jak i wsparcia, może też chciałby dołączyć do Brytyjskiego Czerwonego Krzyża.
- Los nikomu chyba nie oszczędza. Najważniejsze jest to, że człowiekowi udaje się znaleźć cel w tych trudnych czasach, jak chociażby pomaganie innym. To wiele ułatwia, jak i też wiąże z pewnymi obowiązkami. Nie wiem, na ile teoria na studiach może być przydatna, nie mi to oceniać. Ale jak mówisz, że chcesz pomagać innym, jak i ciągle kształcić się, to może chciałbyś dołączyć do Brytyjskiego Czerwonego Krzyża? - po tym pytaniu zerknęła na niego z ciekawością w oczach. - Działamy charytatywnie, wspierając różne misje, w tym lecznice. Oczywiście – nie będę Ciebie do niczego namawiać. To, co mówisz o studiach, wydaje się być ciekawe, lecz ja na to chyba już nie znajdę czasu. - oznajmiła uprzejmie z uśmiechem na ustach. Jakby miała teraz chodzić na studia, to obawiała się, że musiałaby zrezygnować z pracy, na co nie może sobie pozwolić. Już wolała wypożyczyć jakąś ciekawą książkę lub zapytać lekarza o jakieś ciekawostki, ewentualnie czasem wypytać stażystów. Na studia jednak nie stać jej ani finansowo, ani czasowo. Więc jeśli Cyryl chce się kształcić, ma możliwości, to ona nie będzie próbowała go zwodzić z tej myśli. Tacy ludzie też kiedyś będą potrzebni w szpitalach.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
- Wybacz, droga Alice, ale chyba nie jestem tak płynny w rozumowaniu twoich aluzji. Pewnie potrzebuję czasu, by załapać twój tok myślenia. - przyznał bez żalu, choć czuł się nieco zbity z tropu. Może nawet lekko oceniany, ale nie miał jej tego za złe. W końcu nadal się uczył ludzkiego podejścia do wielu spraw i czasem nie nadążał, mimo że bardzo się starał. - Nie musisz się jednak obawiać. Żaden z moich pacjentów nie ucierpiał na podanej mu dawce. Szybciej faktycznie zepsułbym zaparzanie herbaty niż czyjeś zdrowie. - dodał z uśmiechem, starając się rozładować lekkie napięcie.
Zawsze przykładał się do swojej pracy i studiów. Pilnował, by wszystko było w jak najlepszym porządku. Choć nie był pewien, jak poradziłby sobie w sytuacji nagłej, gdzie sekundy mogą zadecydować o życiu pacjenta, to liczył na to, że jeszcze ma na to czas, by się tego nauczyć.
- Los potrafi być podłym narzędziem świata. - powiedział, unosząc filiżankę z naparem, tuż po tym, jak zdjął z niej talerzyk. - Nic jednak nie możemy na to poradzić. Wolę myśleć, że nawet jeśli zaczynamy w różnych miejscach, czasem dużo gorzej niż inni, to od nas zależy, jak bardzo wyjdziemy na prostą, jeśli damy z siebie wszystko. Nie zawsze jest to łatwa droga, czasem bardzo wyboista, ale jeśli nie my, to kto to za nas uczyni? - uśmiechnął się lekko, łapiąc ciasteczko przełożone słodkim kremem. Jego słowa były pełne spokoju, niemal jakby recytował dobrze znane sobie myśli, których trzymał się od dawna.
- To i tak lepiej niż ten chłopak z dzisiaj. On nie mógł wybrać. Nie mógł ukryć tego, kim był. Choć kolor skóry nie powinien mieć takiego znaczenia, to niestety ludzie potrafią być okrutni i dążyć do brutalności z tak błahych powodów. - przerwał na moment, spoglądając na Alice, po czym odgryzł kawałek ciasteczka.
Propozycja Alice, by dołączyć do Brytyjskiego Czerwonego Krzyża, wywołała w nim mieszankę wdzięczności i refleksji. Doceniał to, że dostrzegła w nim potencjał i chęć pomagania, ale jednocześnie wiedział, jak mało ma czasu na dodatkowe zajęcia.
- Nie wiem, czy będę miał czas na kolejne zobowiązanie, bo z braku finansów musiałem ostatnio podjąć się dodatkowych zajęć. – powiedział szczerze, choć z uśmiechem, by nie brzmiało to, jak wymówka. Wolał być realistą niż rozdrabniać się na zbyt wiele zobowiązań.
Studia, które były dla niego ważnym krokiem w życiu, dawały mu możliwość rozwoju i spojrzenia na ludzkie życie z innej perspektywy. Dla anioła było to niezwykle cenne doświadczenie. Były momenty, gdy żałował, że ludzkie życie jest tak krótkie, a dni tak ograniczone. Chciałby pomóc więcej, dać z siebie więcej, ale czas i zasoby były przeciwko niemu.
- Och, studia są bardzo zajmujące. - dodał, ponownie podnosząc filiżankę do ust. - Przy natłoku zajęć czasem ciężko o życie poza uczelnią. Ale skoro już się ich podjąłem, chcę dobrnąć do końca. Są ciekawe i uczą innej perspektywy, co dla mnie jest szczególnie istotne.
Po chwili zastanowienia postanowił zadać pytanie, które go nurtowało.
- Jaki był najgorszy moment w twojej dotychczasowej pracy z ludźmi? Coś, co zmieniło twoje spojrzenie na świat raz na zawsze? Może nawet przez chwilę zwątpiłaś, że niesiona pomoc ma jakikolwiek sens? - zapytał. Jego głos zabarwiony był ciekawością, ale i szacunkiem. Było to pytanie, które mogło dotknąć trudnych tematów, ale był pewien, że Alice poradzi sobie z nim tak, jak z sytuacją sprzed kilku godzin.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
- Nic się nie stało. Pewnie z czasem zrozumiesz, do czego to nawiązywałam. - oznajmiła spokojnie, uśmiechając się pogodnie w stronę Cyrila. Był młodym człowiekiem, który szukał wiedzy – nie mogła być zła na to, że nie pojmował wielu rzeczy. Może na studiach mu powiedzą, albo też podczas praktyki szpitalnej. Ważne było to, aby nie przestawać się uczyć, bo to było najgorsze zarówno dla lekarza, jak i pielęgniarek. To, jak medycyna się rozwija, jest czasem ciężkie do zrozumienia.
Widząc, jak towarzysz zdejmuje talerzyk ze swojej filiżanki, Alice spojrzała na swoją. Uniosła nieco talerzyk i, czując aromat dobrze zaparzonej herbaty, postanowiła także zdjąć naczynie z filiżanki. Barwa ciemnej herbaty też ją zadowoliła, dlatego postanowiła na razie nałożyć jakieś kruche ciasteczka na swój talerzyk.
- Ciekawa perspektywa, nie zaprzeczę. Ale prawda, losem my kierujemy, tylko rzeczywistość podrzuca różne pułapki po drodze. Tamten chłopak… też nie wiemy, co go skłoniło, że pojawił się w tym miejscu, skoro wie, że niektórzy tutejsi mieszkańcy nie są zbytnio tolerancyjni. - oznajmiła, chwytając dłonią za ucho filiżanki. Było jej szkoda tego chłopaka, lecz poniekąd sam sprowadził na siebie śmierć. Może jakby nie pojawił się przy zoo, nikt by go nie zaatakował. Alice, jako pielęgniarka i jako człowiek, stara się traktować wszystkich na równym poziomie, więc każdy powinien ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Chłopak znał tutejsze realia, powinien wiedzieć, gdzie są dla niego bezpieczne rejony do przebywania.
- Zrozumiałe jak najbardziej. Londyn nie jest tanim miastem do życia. W razie gdybyś chciał, to zawsze możesz spróbować mnie znaleźć w szpitalu, a będę w stanie dalej Ciebie pokierować. - oznajmiła z uśmiechem na twarzy na grzeczną, aczkolwiek racjonalną odmowę ze strony Cyrila. Nie zamierzała zamykać mu tej ścieżki, więc jeśli zmieni decyzję, to Alice chętnie wspomoże go w tym zakresie.
Napiła się łyka herbaty, po czym na razie odstawiła na podstawkę filiżankę. Na pytanie odnośnie jej doświadczenia nieco się zdziwiła, lecz zaraz zaczęła zastanawiać się nad takimi przypadkami.
- Najgorszy moment, hmm? Wojna zbierała swoje żniwa, epidemia gruźlicy zimą '39 roku zabierała ze sobą zarówno dorosłych, jak i dzieci. Osoby z bombardowań, które lądowały u wybrzeży Londynu, czy jak byłam na Norwiku, pokazywały skalę szaleństwa, jaką wywołują konflikty. Widzisz tylko mnóstwo osób rannych w kolejce… - im bardziej zaczynała opowiadać, miała wrażenie, że wspomnienia z Norwiku jakby zaczęły wracać w myślach. Widziała, jak podchodziła do namiotu i podnosiła połat, aby sprawdzić, jak duża była kolejka osób rannych, które czekają na lekarza. Zbyt duża. - Rannych znoszono co chwilę, a jeszcze stali ci, co potrafili dojść o własnych nogach. Część potraciła kończyny, niektórzy nie przetrwali zabiegów. - Zaraz kolejna fala wspomnień ją zalała, jak ledwo 19-latek trafił na stół operacyjny z odłamkiem śmigła po zniszczonym statku powietrznym. Odłamek znajdował się przy żołądku. Zdołano go przynieść na stół i przygotować narzędzia, bo jak tylko lekarz chciał zabezpieczyć odłamek, chłopak zaczął się wykrwawiać. Paskudny widok krwi lejącej się z ciała, który zaczął odpryskiwać przez moment po całym namiocie. - I nie ważne, czy było się świadkiem nieudanego zabiegu, czy trzeba było amputować nogę wroga, który miał trafić na przesłuchanie. Staram się myśleć tym, że jestem związana przysięgą Hipokratesa. Ludzie, czy to przed wojną, w trakcie, czy obecnie, zachowują się czasem irracjonalnie. Nie wiem, chyba okres wojny mnie uświadomił, że jeśli będziemy próbowali dalej dzielić ludzi, to oni sami będą z jeszcze większą natarczywością szukali sposobu na to, aby pozbyć się niezgodności, które są uwidaczniane. - Czuła, jak wspomnienia zaczynają powoli blaknąć, lecz w ich miejsce wchodzi to jedno wspomnienie. Małej dziewczynki, która zmarła na gruźlicę. Niby nic w tym nie było niezwykłego, ale wtedy Alice była młoda i pomagała jedynie duchem innym osobom. Widok dziecka, które umiera, a następnie było spalone wraz z całym dobytkiem, dał jej wtedy informację, że los bywa czasem okrutny. - Los bywa przewrotny, a nawet czasem złośliwy. Bóg i tak robi, co uważa za słuszne, więc jedyne, co możemy, to być świadkami, jak giną dzieci, kobiety, rodziny. - Powiedziała to z lekkim żalem. Zaraz ponownie podniosła filiżankę i wzięła tym razem kilka łyków naparu, próbując schować ewentualne dalsze słowa żalu w herbacie.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Cóż - nie uważał, że niechwytanie aluzji do medycyny przy parzeniu herbaty jakkolwiek umniejsza jego zdolnościom, ale nie zamierzał kontynuować tego tematu. Alice w końcu mogła mieć inne podejście i kim on był, by z tym dyskutować? Zamiast tego postanowił skupić się na dalszej rozmowie, która mogła okazać się znacznie bardziej interesująca i wartościowa.
Wsłuchał się w jej słowa, ale lekko drażniło go, że Alice próbowała przenieść odpowiedzialność na czarnoskórego chłopaka, którego tragiczny los dzisiaj spotkał. Nie mógł pojąć, jak można szukać winy w kimś, kto stał się ofiarą brutalnej przemocy.
- Nie wiem, czy to najbardziej miłosierne, by teraz szukać błędów tego chłopaka po jego śmierci. - powiedział spokojnie, ale jego głos zabarwiony był lekką nutą stanowczości. - Gdyby ludzie bardziej doceniali dar, który dał im Bóg, to nigdy nie doszłoby do tego, by za coś tak błahego, jak kolor skóry pozbawiono życia drugiego człowieka. Powinniśmy potępiać rasizm, a nie szukać sposobów na to, jak go unikać, by przeżyć. To okropne myślenie. Gdyby nie walka o sprawiedliwość, wciąż mielibyśmy dzisiaj niewolnictwo, a kobiety nie mogłyby głosować. - dodał, wciąż z zachowaniem łagodnego tonu, choć w głębi czuł wewnętrzny sprzeciw wobec tego podejścia.
Raziel przypominał sobie jedno ze swoich wcieleń, dawno temu, kiedy walczył z niesprawiedliwością, z systemem, który łamał ludzi i odbierał im prawo do życia w wolności. Dlatego nie potrafił zaakceptować żadnej wymówki dla takich czynów. Jego anielskie serce nie mogło pozwolić na ciche przyzwolenie na takie myślenie.
Odetchnął głęboko, starając się znowu wprowadzić swobodniejszy ton rozmowy, by nie zamieniła się w moralizatorski wykład. - Ciekawe, czy czasem zdarza się nam pracować w tym samym szpitalu, a po prostu się nie zauważamy. - rzucił lekko, starając się skierować temat na neutralniejszy grunt. Była to przecież możliwa sytuacja. Londyn, pełen ludzi, często oferował takie niespodzianki.
Kiedy Alice zaczęła opowiadać o swoich doświadczeniach z wojny, Niebianin wsłuchiwał się w jej słowa z pełną uwagą. Choć słyszał już wiele o tamtych czasach, a także widział wojny na własne oczy, to zawsze z pokorą słuchał opowieści śmiertelników. Ich życie, pełne cierpienia, wyglądało inaczej niż to, co przeżywali aniołowie. Ludzkie istnienia były tak ulotne, ich nadzieje często gasły w chaosie bitew, które dla niego były tylko jednym z wielu epizodów w długiej historii istnienia.
- Najwyższy dał nam wolną wolę, byśmy mogli prowadzić swoje życia w kierunku, który uważamy za słuszny. - zaczął po chwili, jego ton głosu stawał się nieco poważniejszy, choć wciąż ciepły. - Nie pomaga i nie lituje się nad nami, bo chce pozostać sprawiedliwy. Pomyśl, jakby to wyglądało, gdyby ratował jednych, a drugich zostawiał samym sobie? Musiałby pozbawić ludzi wolności, gdyby decydował za nich. To bardziej skomplikowane, niż nam się może wydawać. - wyjaśniał, jakby starając się pokazać, że nawet aniołowie nie mają odpowiedzi na wszystko.
Wiedział, że Alice mogła odbierać rzeczywistość zupełnie inaczej, ale jego zadaniem było pomagać w zrozumieniu. Nawet jeśli Bóg pozostawił świat w rękach ludzi, to oni sami mieli decydować o swoich losach, a aniołowie, tacy jak Raziel, byli jedynie strażnikami i obserwatorami.
Spojrzał na nią jeszcze raz, czując, że nie każde pytanie musi mieć jedną odpowiedź. Czasem trzeba było po prostu akceptować, że życie, z jego cierpieniem i walką, było częścią większego planu, którego nawet on, jako anioł, nie mógł w pełni objąć. Szczególnie teraz, gdy Najjaśniejszy zniknął.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Pielęgniarka, wysłuchując słów Cyrila, nie była w stanie zgodzić się z nim w kwestii uniewinnienia czynów chłopaka. Owszem, nie było jego winą to, że urodził się z inną karnacją. Nie jego winą jest to, że społeczeństwo ma awersję wobec takich ludzi. Lecz jeśli jest świadomy ryzyka, to czemu nie miałby odpowiadać za swoje czyny?
- To powiedz, co według Ciebie dał Bóg? Według mnie, on dał wolność decyzji. Tamta osoba czarnoskóra świadomie, znając ryzyko, zjawiła się w tamtym miejscu z nożem. To on pierwszy wyciągnął ostrze, które zostało mu zabrane i użyte przeciwko niemu. Gdzie w tym wszystkim należy uznawać, że wina jest po jednej stronie? - była ciekawa, dlaczego chłopak uważał, że wina jest czarno-biała. Chciała podjąć się tej dyskusji, o ile rozmówca był na to chętny. Sama nie popierała zbytnio przemocy, lecz jak już do niej dochodziło, to dlaczego należy osądzać tylko jedną ze stron?
Cicho westchnęła i zapamiętała, że jedynie później pociągnie ten wątek, bo on wymaga zdecydowanie dobrego rozmówcy do poznania innego spojrzenia na ten temat. Po chwili spogodniała, zwłaszcza słysząc komentarz odnośnie szpitala.
- Nie wykluczam tego, dużo osób się przewija, więc czasem nie jest sposobem zapamiętać Wasze twarze. Następnym razem, jak mnie zauważysz, to możesz śmiało podejść. - zaproponowała mu, aby przy następnym przypadkowym spotkaniu w szpitalu po prostu podszedł do niej. O ile nie będzie zajęta, chętnie zgarnie go pod swoje skrzydła i poprowadzi do któregoś ciekawszego lekarza, aby mógł zobaczyć i wziąć udział w jakimś zabiegu.
Zaraz jak doszło do opowiadania przeszłości, wspomnienia związane z różnymi zdarzeniami. Smak herbaty nieco pomógł schować nutę żalu, jak przy okazji spróbować znaleźć odpowiedzi na pojawiające się nowe pytania od rozmówcy.
- Skoro mamy wolną wolę, a Bóg uważa, że nie ingerując w nasze sprawy, jest sprawiedliwy, to dlaczego chociażby każe wierzyć, że po śmierci trafimy do nieba bądź piekła ze względu na nasze uczynki? Dlaczego on chce nas osądzać, skoro sami dostaliśmy wolną wolę? Czy to nie nasze decyzje powinny nas kształtować, a nie to, że jesteśmy sobą tylko przez to, że Bóg tak chciał? - zadała kolejne pytania, czując, że udzielone przez niego odpowiedzi wyławiają kolejne pytania.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Przyglądał się jej z uwagą, ale również lekkim rozczarowaniem. Spodziewał się, że Alice, osoba tak oddana pomaganiu innym, będzie miała w sobie więcej współczucia i otwartości. Teraz gdy jej słowa zaczynały przesuwać odpowiedzialność na chłopaka, który zginął z powodu swojego koloru skóry, czuł, że w ich rozmowie pojawia się zgrzyt. Nie mógł pojąć, jak można tak łatwo przejść nad niesprawiedliwością, próbując szukać winy u ofiary.
Czuł teraz, że może w tej chwili za szybko zaufał tej znajomości. Alice wydawała mu się początkowo osobą, z którą można znaleźć wspólny język w kwestiach moralnych. Jednak nie zamierzał się teraz wycofywać. Wiedział, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jak się tego oczekuje, a on nie należał do tych, którzy rezygnują, gdy napotkają pierwszy opór.
- Z tego, co zrozumiałem, ten chłopak został zaatakowany pierwszy. - powiedział, starając się, by jego ton pozostał spokojny. - Jasne, miał przy sobie nóż, ale raczej dla własnej obrony, niż żeby rzucać się z nim na przypadkowych ludzi. Dziwisz mu się? - zapytał, nieco unosząc brwi. - Kiedy wokół jest tyle nienawiści do osób o innym kolorze skóry? Nie każdy jest w stanie uciec, nie każdy potrafi się bić. - zatrzymał się na chwilę, jakby chciał dać jej czas na zastanowienie się nad tym, co mówił. - Sugerowanie, że powinien siedzieć w domu, unikać ludzi, albo dać się pobić, może nawet na śmierć, to niesamowicie nieczułe spojrzenie na ten problem, Alice. - czuł, że jego słowa mogą ją dotknąć, ale nie zamierzał ich łagodzić. Sądził, że ludzie powinni lepiej rozumieć takie kwestie, tym bardziej ci, którzy codziennie pracowali z ofiarami przemocy i cierpienia.
Starał się nie pogrążać w tym wątku zbyt głęboko, żeby nie zrazić się do Alice jeszcze bardziej. W końcu chciał, by ich rozmowa przyniosła coś więcej niż tylko wymianę opinii. Nie był pewien, jak daleko mógł się posunąć w tej dyskusji, zanim całkowicie zatrzasnęłoby to między nimi drzwi porozumienia. Dlatego odbił w innym kierunku:
- Jeśli będzie okazja i nie będę biegał od pokoju do pokoju, to postaram się zagadać. - dodał z lekkim uśmiechem, próbując wrócić na neutralniejszy grunt. Choć w jego sercu wciąż pozostawał ciężar poprzedniej wymiany, nie chciał całkowicie zdominować tej rozmowy jednym, bolesnym tematem.
Wziął kolejny łyk herbaty i przełożył sobie na talerzyk kawałek cytrynowego ciasta. Był przykładem młodego chłopaka, który potrafił zjeść spore ilości, choć nigdy tego po nim nie było widać. Często się nad tym zastanawiał - jak to możliwe, że jego ciało, będące przecież zupełnie normalne, a nie w żaden sposób zaczarowane, było tak niewrażliwe na to, co pochłaniał? Ale teraz, z talerzykiem przed sobą, wiedział, że to jedno z przyjemniejszych uczuć, jakie człowiek może doświadczyć.
- Porównaj trafianie do Nieba czy Piekła z tym, co posiadasz na Ziemi. - zaczął powoli, wracając do tematu. Wiedział, że Alice poruszyła ważną kwestię, choć widział, że wielu śmiertelników źle rozumiało tę ideę. - Na przykład z wolnością słowa. Zasadniczo nikt nie ogranicza cię w tym, co możesz powiedzieć, ale czy nie poniesiesz za to konsekwencji, gdy twoje słowa będą szkodliwe? Wolna wola jest zachowana. Możesz wypowiedzieć te frazy, ale nie musisz. Tak samo działa to z Najjaśniejszym. Pozwala ci czynić dobro i grzeszyć, nie zatrzyma twojej ręki, gdy podniesiesz ją na życie drugiego człowieka. Ale nie oznacza to, że nie zostaniesz za to osądzona. - jego głos stał się teraz bardziej wyważony, jakby rozważał każde słowo z większą starannością.
Zerknął w stronę kuchenki, jakby szukając na moment odpoczynku dla swoich myśli, a potem kontynuował:
- Myśl o Niebie i Piekle jak o domach Boga i Lucyfera. - zrobił krótką pauzę, jakby ważąc, czy chce rozwijać tę myśl. W końcu obaj byli nieobecni, a nas osądem pieczę sprawowała Śmierć. - Zapraszają cię do siebie, ale mają pewne wymagania. Pewne zasady. Tutaj, na Ziemi, też nie wpraszasz się każdemu do domu, prawda? Nawet jeśli wolna wola ci to umożliwia. - uniósł lekko kącik ust w ironicznym uśmiechu, wiedząc, że analogia była prosta, ale skuteczna.
- Ale właśnie tak jest. - dodał po chwili, nieco poważniej. - To twoje decyzje determinują twój los. Nie Bóg, nie Lucyfer, nie sama Śmierć. Nikt nie prowadzi cię za rączkę, nie kieruje twoimi poczynaniami. Nie oznacza to jednak, że trafisz tam, gdzie sobie wymarzysz po śmierci. - jego oczy ponownie spoczęły na Alice. - Na dobrą sprawę, jeśli nie ma żadnych wątpliwości co do twojej duszy, to trafiasz tu lub tu bez żadnych sądów. Czyściec czeka tylko na tych, do których Bóg lub Lucyfer nie są pewni. - zakończył, odkładając do połowy pustą filiżankę na talerzyk.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Miała wrażenie, że młody Cyril tak mówi, bo spogląda na to z jednej strony. Widzi ofiary i jest nastawiony empatycznie wobec wszystkich ofiar. Lecz Alice wie, że życie nie jest czarno-białe. Często ofiarami są sprawcy zdarzenia, bądź nawet ich inicjatorami. Jak najbardziej, przy opiece nad taką osobą, będzie okazywała wsparcie, dodawała otuchy, lecz w myślach i tak będzie starała się przypominać, że nie jest zwykłą bezbronną ofiarą. Pamięta słowa zmarłej matki, która ostrzegała ją przed zbyt mocnym spoufalaniem się z każdym pacjentem, bo to było nieprofesjonalne zachowanie. Sama, na wojnie, gdy dostawała do opieki ofiary ze strony niemieckiej, początkowo nie wiedziała, co z nimi zrobić. Jej dusza mówiła, aby pomóc im w mękach i opatrzyć rany, zaś umysł podpowiadał, że to są ludzie wroga, którzy ich zaatakowali. Chwilę była wtedy w tej rozterce, ale gdy lekarz przywołał ją do porządku, zaczęła pracować i pomagać rannym żołnierzom. Lecz od tego momentu zaczęła sobie tłumaczyć, że tak jak pomaga innym, tak też nie każda ranna osoba jest niewinna. Taką lekcję dała jej wojna i tak dalej to praktykowała.
Dlatego na jego słowa nieznacznie skrzywiła się, pokręciła lekko głową i postanowiła wziąć kawałek ciasta. Może gdyby był nieco starszy, popracował w lazarecie podczas wojny, to mówiłby inaczej. Tak przynajmniej Alice myślała o nim.
- Oczywiście - powiedziała z lekkim uśmiechem, rozumiejąc w pełni, że czasem może nie mieć czasu. Nie będzie zła, jeśli nie podejdzie; też powinien się uczyć od jak największej liczby osób, jeśli ma tylko taką okazję. Wzięła kawałek ciasta na łyżeczkę, która zaraz wylądowała w jej ustach. Zjadła kawałek i podniosła wzrok na gościa, uśmiechając się w jego stronę pogodnie. Miała jedynie nadzieję, że ta dzisiejsza rozmowa go nie rozczaruje. Jest młody i może mieć inne spojrzenie na świat niż ona. Trzeba tylko umieć dyskutować tak, aby nie doszło do niepotrzebnych nieporozumień.
Jak już temat zaczął schodzić na wiarę, Alice przez chwilę zastanawiała się, skąd on ma takie mocne przekonanie o Bogu. Czy on był jego oparciem dla młodzieńca? Tak bardzo ufał, że był mu oddany? I czy on na pewno jest anglikaninem, skoro zwierzchnikiem kościoła jest król? Może był katolikiem? Oni mieli podobne poglądy co do Boga.
-No dobrze, niby mamy wolną wolę, potem jesteśmy sądzeni i w zależności od decyzji, gdzieś tam trafiamy. Tylko czy tym miejscem do osądu i poczekalni nie jest właśnie Czyściec? Tam dusze rzekomo trafiają i czekają na decyzję, a jeśli nie można było osądzić, to one pozostają w tym miejscu. Skąd masz wiedzę, że można trafić do Nieba czy Piekła także bez żadnych osądów? Zgodnie z Biblią, każda dusza ma być osądzona i dopiero trafia do któregoś z tych miejsc. - nieco zdziwiona była tymi informacjami, które dla Alice brzmiały zdecydowanie obco. - Poza tym… dlaczego o Bogu mówisz jako Najjaśniejszym? Bóg jest Bogiem, nikt z nas żyjących nie widział Jego twarzy, ani też nie zostało to opisane w żadnych księgach. Bóg daje swoje boskie błogosławieństwo królom, którzy są następnie zwierzchnikami Kościoła, tak jak jest z naszym Królem Karolem. - spojrzała przez moment na Cyrila, zastanawiając się, czy nie przesadziła ze swoimi słowami. - Nie zrozum mnie źle, to co powiedziałeś odnośnie domów, ma jakiś sens i jest nawet zrozumiałe poniekąd. Ale jak sam przyznałeś, nasze decyzje mówią o tym, gdzie trafimy. Jak spojrzymy na przykład na tamtą osobę, to będzie identyczna sytuacja. Miał wolny wybór, nikt nie kazał nosić ze sobą noża i iść do Zoo. Owszem, tamci chłopacy nie powinni tak się zachowywać i to jest karygodna postawa. Tylko teraz jak miałoby dojść do jego osądu – mamy osobę, która została zamordowana, bo zjawiła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze i próbowała się bronić – niech nawet i ta opcja zostanie. Świadomie udał się do tego miejsca, aby narazić się na utratę życia? Mógł spacerować po innych, bezpieczniejszych dzielnicach, a jednak wybrał Zoo i zaryzykował zjawienie się w miejscu, które jest wypełnione narodowcami. Czy za takie rzeczy dusza nie jest jakoś karana? - próbowała szukać odpowiedzi w tym, co Cyril teraz próbował jej tłumaczyć. Cyril wydawał się mieć sporą wiedzę teologiczną, która była nieco odmienna od tej, co wiedziała Alice, czyli tyle, co było mówione w niedzielnych kazaniach. Ukroiła sobie kolejny kawałek ciasta, który szybko zjadła i popiła sobie herbatą.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Nie planował wypowiadać się już na ten temat. Mogli mieć w końcu inne podejście do kwestii tego, kogo uznawać za ofiarę, a kogo za sprawcę, oraz gdzie leży granica między byciem poszkodowanym a staniem się aktywnym uczestnikiem konfliktu. Ludzie patrzyli na świat przez pryzmat swoich praw i moralności, ale nie widzieli zbyt wiele poza tym. Boskie zasady były im obce, co wcale go nie dziwiło. Ludzkie dogmaty były zmieniane tyle razy na przestrzeni wieków, by dopasować się do aktualnej władzy, że nic dziwnego, że każdy miał nieco inne podejście do tego, jak żyć w zgodzie z Bogiem.
Anioł czuł, że dalsze drążenie tematu mogłoby tylko pogłębić, przepaść między nimi. Ludzie często operowali na uproszczonych pojęciach, zniekształconych przez kulturę i zmienne interpretacje religii. Dla niego wszystko to było tak oczywiste, jak smak herbaty, którą właśnie pił. Wiedział, jak wygląda sprawiedliwość na poziomie boskim, widział i doświadczył tego na własnej skórze - dosłownie. Ale tłumaczenie tego Alice, osobie, która tak mocno tkwiła w ludzkich realiach, mogło być jak wyjaśnianie rybie, czym jest powietrze.
Słuchał jej dalej, próbując jednak skupić się bardziej na znalezieniu wspólnego gruntu. Kiedy podjęła temat Czyśćca, jego myśli na chwilę odpłynęły. Ileż to razy spotkał dusze, które były w stanie zawieszenia, niepewne swojego losu. Był aniołem, który widział sprawiedliwość na poziomie, o jakim śmiertelnicy mogli jedynie śnić. Wiedział, że prawdziwe sądy były o wiele bardziej skomplikowane niż to, co ludzie wyobrażali sobie na podstawie religijnych ksiąg.
- Wydaje mi się, że to zbyt mroczne patrzenie na to, czym tak naprawdę jest Czyściec. - zaczął ostrożnie, chcąc uniknąć zbyt szorstkiego tonu. - Może został zdemonizowany, by jeszcze bardziej odstraszyć ludzi od grzechu. Tego nie wiem. Jednak w mitologii i innych wierzeniach, bardzo często możemy ten osąd porównać do Sądu Ozyrysa. To, jak żyliśmy, symbolizowane przez serce, trafia na wagę. Na przeciwwadze jest piórko. Jeśli uszanowaliśmy dar życia, a nasze serce jest lekkie, czyli żyliśmy godnie, trafiamy do Nieba. Jeśli serce jest cięższe - czeka nas Piekło. A jeśli waga się waha, wtedy decyzja nie może być podjęta tak łatwo. - jego usta uniosły się lekko w pogodnym uśmiechu, mimo że temat wcale nie był wesoły. Wiedział, że nawet, teraz gdy pieczę nad śmiertelnikami sprawowała Śmierć, proces ten mógł być uproszczony do jakiejś mechanicznej decyzji.
- To nie jest wieczny padół łez dla dusz w zawieszeniu. - dodał, spoglądając na nią z namysłem. - W końcu zawsze zapada osąd. To tylko kwestia czasu. - jego ton głosu był teraz spokojny, zabarwiony czymś w rodzaju melancholii. Bo choć Niebianin rozumiał, że ludzie potrzebują prostych odpowiedzi, on wiedział, że rzeczywistość była bardziej skomplikowana.
- Problem ludzi polega na tym, że myślą, iż Bóg daje im błogosławieństwo do sprawowania władzy. Czy to nad narodem, czy nad duszami. Ale to nic innego jak iluzja. Jaki Bóg miałby interes w dawaniu komuś władzy nad innymi? - uniósł brew, jakby pytał retorycznie. - Wymuszanie nienadanego błogosławieństwa? To grzech sam w sobie. - dodał cicho, z cieniem frustracji w głosie. Nie mógł się pogodzić z tym, że tak wielu ludzi usprawiedliwia swoje działania rzekomym boskim przyzwoleniem, gdy w rzeczywistości kierowali się tylko własnym egoizmem.
Zaczerpnął powietrza, zanim podjął kolejny temat, tym razem bardziej związany z kwestią czarnoskórego chłopca. To, jak Alice patrzyła na sytuację, było dla niego niemal niezrozumiałe. Dla anioła ofiara zawsze była ofiarą, a sprawca - niezależnie od motywacji - był winny. Ale wiedział, że ludzkie spojrzenie na świat często różniło się od boskiego. Starał się nie oceniać zbyt surowo.
- Wciąż patrzysz na to zbyt ludzko. - powiedział, marszcząc lekko brwi. - Nie ma kary czy osądu w tym, że naraziliśmy się na niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwa ze strony drugiego człowieka nie powinno po prostu być. - jego głos stwardniał na moment, jakby musiał to wyraźnie podkreślić. - Nie powinniśmy podnosić ręki na drugiego człowieka. Nigdy. A już na pewno nie odbierać życia. Tu zawsze wina leży po stronie tych, którzy dokonują aktu przemocy. - poczuł, że jego słowa mogą wydawać się zbyt idealistyczne, ale Raziel wierzył w ten świat bez przemocy, nawet jeśli sam często musiał wymierzać sprawiedliwość.
- Jedyny moment, w którym ten chłopiec mógłby zostać osądzony, to gdyby targnął się na własne życie celowo. Ale nie zapominajmy też o słowach Jezusa: A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! - anioł zacytował te słowa z delikatnym uśmiechem, jakby chciał przypomnieć Alice, że w każdej ofierze tkwi siła, której nie można odebrać nawet przemocą. - Te słowa prowadzą nas do solidarności z ofiarami poprzez ujawnianie niesprawiedliwości lub konfrontację z ciemiężycielem. Jeśli pozwalamy złu zapanować nad nami, to jesteśmy tak samo winni.
Było to dla niego naturalne - wierzyć, że zło powinno być zdemaskowane, a nie wzmacniane przez kolejne akty przemocy lub zwykłe odwracanie wzroku od problemu.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Im dłużej rozmawiali na ten temat, Alice zauważała, że młody mężczyzna miał całkowicie inne spojrzenie na wiarę, jak i samą religię. Zdawał się być na tyle niewinną i nieświadomą osobą, która uważa, że życie jest sprawiedliwe i łatwe do zrozumienia. Alice sama wiedziała, ile przeszkód miała po drodze, ile strat doświadczyła, że gdyby nie wsparcie innych, nie wiedziałaby, jak przetrwałaby okres wojny. A Cyryl nie wydawał się być osobą, która miała wiele ciężkich przeszkód po drodze. Alice nie życzyła mu źle, ale miała nadzieję, że kiedyś będzie w stanie zrozumieć dzisiejszą ich rozmowę, która nie była łatwa.
Po przejściu na temat Czyśćca, kobieta zmarszczyła brwi podczas wysłuchania, co on sądzi o Czyśćcu. Czy on sugeruje, że osąd nad duszami wygląda na podstawie badania wagi piórka? To nie wygląda tak, że oceniane jest wnętrze duszy i na podstawie jego odczytu jest kierowane do odpowiedniej odnogi?
- Dziwne masz spojrzenie na ten Czyściec. Sam mówisz raz o czekaniu na decyzję, a przecież co chwilę ginie jakiś człowiek. Sugerujesz, że osądy są na tyle szybko sprawowane, że zaraz oni są kierowani? I skoro uważasz, że Czyściec jest miejscem osądu, to gdzie są kierowani ci, wobec których nie można podjąć żadnej decyzji? Nie ma żadnego innego przedsionka oprócz Czyśćca. - próbowała zrozumieć to, co mówi, ale zamiast tego rodziły się kolejne pytania. Z jednej strony ciekawe są rozmowy z innowiercami, lecz z drugiej strony wykazują, że czasem tylko komplikują sobie niektóre kwestie. Tak jak teraz wiara Cyrila jedynie komplikowała fakt Czyśćca, który jako miejsce na czekanie oraz osąd nie powinien być jakoś mocno utrudniony. Bo w innym przypadku należałoby myśleć, że są jeszcze jakieś inne miejsca, przestrzenie, obszary, o których nie ma mowy w Piśmie Świętym. Po co komplikować sobie życie pośmiertne, skoro życie śmiertelne jest już wystarczająco trudne?
Zaraz zgarnęła do ust kolejny kawałek ciasta i zerknęła na Cyrila. - Być może nie byłeś wychowywany w naszej wierze, więc nie mogę winić Cię za te słowa, ale uważaj, aby nie mówić takich słów przy żołnierzach. To może grozić nie tylko herezją, ale też zdradą. - powiedziała pogodnym tonem, dając chłopakowi radę, aby takimi słowami nie posługiwał się przy żołnierzach, czy nawet przy rodzinie królewskiej. - Co innego jest, jak ludzie krzyczą, że w imię wiary prowadzą krucjaty, a co innego, jak ktoś jest namaszczony przez Boga. Dlaczego uważasz, że rodzina królewska, która od pokoleń jest namaszczana i posiada boskie błogosławieństwo, jest w grzechu? Bóg rządzi w niebie, a rodzina królewska jest Jego wysłannikiem na Ziemi, to jest oczywiste, że mają nadane błogosławieństwo. - mówiła spokojnie, uważając, że należy młodemu wytłumaczyć panujące tu realia wiary. Wydawał się być specjalistą w swojej wierze, ale zdecydowanie nie wyglądał na osobę, która ma doświadczenie, jakie miałby chociażby kapłan.
- A czemu miałabym patrzeć na to czarno-biało? Nie wszystkie czyny, które się podejmuje, są łatwe do ocenienia. Nawet jeśli sądzisz, że przemocy nie powinno być, to ona i tak będzie się pojawiać. Jesteśmy ludźmi, którzy mają własne myśli, charaktery i motywacje. Nie wszyscy będą w stanie powstrzymać się od agresji i wściekłości. Cytujesz słowa Jezusa, które zachęcają do bycia ofiarą, a czy to nie jest jednocześnie zgoda na zabicie siebie samego? Jeśli z własnej woli zgodzę się, aby napastnik zranił mnie nożem w serce, nie będzie to uznane za samobójstwo? Jestem człowiekiem, kobietą, która wie, że nie wygra w każdej walce. - wzięła głębszy wdech, jednocześnie zaczynając w stresie masować sobie lewą dłoń. - Nie mam już męża, który mi pomoże, ani dzieci. Ty jesteś młody, całe życie masz przed sobą. Nie wiem, skąd masz taką obszerną wiedzę, ale uważaj, aby w tym wszystkim się nie zagubić. Jesteśmy tylko ludźmi i rzeczywiste prawa boskie, jakiekolwiek by nie były, poznamy dopiero po śmierci.
Dla przyszłego lekarza, który będzie argumentować wszystko wiarą, może to być niebezpieczne podejście. Nie chciała mu odradzać studiów, czy wyrzekać się swojej wiary. Jeśli to mu daje motywację, to niech się tym kieruje, ale niech uważa, aby z czasem nie zabłądzić w tych wszystkich dylematach moralnych.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Z lekkim uśmiechem wysłuchiwał słów Alice. Czasem trudno mu było uwierzyć, jak bardzo ludzie na przestrzeni wieków przeobrazili i wypaczyli swoje spojrzenie na religijne tematy. Może w oczach drugiego człowieka nie raziło to tak bardzo, ale dla Raziela, będącego częścią tego wyobrażenia, brzmiało to, jak zniekształcona melodia, jak rozmyty obraz prawdy, który niegdyś był tak czysty i przejrzysty. Może zaczynał powoli rozumieć zmęczenie Boga i to, dlaczego Najwyższy zniknął. Ludzie postanowili wypaczyć wiarę, która miała być dla nich drogowskazem, i uczynili z niej narzędzie do osiągania własnych celów. W imię Boga mordowali, a w Jego imieniu usprawiedliwiali nawet najgorsze zbrodnie.
Raziel czuł, że kontynuowanie tej dyskusji mogłoby jedynie pogłębić, przepaść między nimi. Wiedział, że Alice, choć życzliwa i pełna dobrych intencji, tkwiła w ludzkich ramach myślenia. Każde kolejne zdanie mogłoby ją jeszcze bardziej zdezorientować, więc starał się delikatnie prowadzić rozmowę w stronę zrozumienia.
- Bóg jest omnipotentny. - zaczął spokojnie, próbując wyjaśnić jej perspektywę, która dla niego była tak oczywista. - On widzi, słyszy i wie o wszystkim. Kiedy trafiamy do Czyśćca, nasz los jest już dawno przesądzony. Nie potrzebuje czasu, by się zastanowić. - dla anioła czas nie był linearną wstęgą, jaką był dla ludzi. Był poza tym, ponad tym, ale wiedział, że śmiertelnicy mieli tendencję do postrzegania osądów w kategoriach trwania. - Pamiętaj, że czas tam nie płynie tak samo, jak tutaj. Z naszej perspektywy możemy myśleć, że osąd trwa wieczność, ale dla Boga to chwila.
Zauważył, że Alice zaczyna się gubić w tej koncepcji, co nie było zaskoczeniem. Ludzie często nie potrafili objąć myślami czegoś tak abstrakcyjnego, jak nielimitowany czas i boska wszechmoc. Dla nich wszystko musiało mieć swoją strukturę, swoje wytłumaczenie oparte na regułach ich świata. Niebianin zrozumiał, że dalsze drążenie tematu mogłoby ją tylko zniechęcić, więc postanowił powoli zmierzać ku końcowi tej dyskusji.
- Nie zrozum mnie źle, ale żyjesz w przeszłości, droga Alice. - zauważył, starając się, by jego ton pozostał ciepły i wyrozumiały. - Nawet rodzina królewska pozwala od 1866 na przysięgi, które nie muszą już obejmować Boga. Żyjemy w kraju, który szanuje różnorodność. - chciał podkreślić, że nawet instytucje, które kiedyś były tak mocno zakorzenione w religijnych dogmatach, zaczynają się zmieniać. Świat szedł naprzód, a anioł nie chciał, by Alice utknęła w przestarzałych schematach myślenia.
Jego spojrzenie spoczęło na niej, gdy wspomniała o królewskiej linii namaszczonej przez Boga. Wiedział, że takie koncepcje były powszechne, ale z jego perspektywy brzmiały absurdalnie. Gdy ludzie twierdzili, że mają boskie prawo do władzy, niemal zawsze było to pretekstem do zdobycia siły nad innymi.
- Czy rodzina królewska kiedykolwiek dostąpiła oświecenia? - zapytał retorycznie. - Czy którykolwiek z aniołów lub sam Bóg dał im prawo do posługiwania się Jego imieniem? - uśmiechnął się delikatnie, choć z nutą ironii. - Często to tylko ludzkie wymysły, by kontrolować innych. Niech przykładem będzie król, który zerwał z Watykanem, bo nie dostał rozwodu - czy to była decyzja Boga? - Raziel wiedział, że to trudne pytania, ale ludzie musieli je sobie zadawać, by nie popaść w ślepe przywiązanie do zniekształconych idei.
Przestał jednak zgłębiać ten temat, wiedząc, że mogliby w nieskończoność się o to spierać. To była natura ludzkich umysłów - niechęć do odrzucenia tego, co zostało wpojone od dziecka, zwłaszcza jeśli dotyczyło to kwestii wiary.
- To nie ja tworzę z wiary narzędzie do prowadzenia życia. - odparł spokojnie, tonując swoje słowa. Choć wiedział, że już zabrzmiały szorstko. - Ale to ty wspominasz o żołnierzach i rodzinie królewskiej, jakby ich władza była nierozerwalnie związana z Bogiem. Wiara to coś głębszego, bardziej osobistego. - wiedział, że to, co mówi, nie zawsze trafiało do ludzi, ale chciał przynajmniej, by Alice zastanowiła się nad tym, jak patrzy na świat. - Nie musisz się o mnie martwić. W swoim prywatnym życiu ani w zawodowym nie tłumaczę i nie podążam ślepo za wiarą. Na praktykach chyba nigdy o niej nie wspominam.
W końcu jednak uśmiechnął się delikatnie, wiedząc, że przyszedł czas, by zmienić temat. Nie zamierzał też poruszać ciągle wypominanego mu wieku, bo przecież nie przyszedł tutaj się tłumaczyć. Wolał, by kobieta myślała o nim jak o prostym, bardzo młodym człowieku.
- Może powinniśmy wrócić do tego, co nas tutaj sprowadziło? - zaproponował łagodnie, nie chcąc już kontynuować tej duchowej batalii. - Porzućmy tematy, które mogą nas poróżnić. Jeśli nie masz ochoty, możemy po prostu zakończyć spotkanie. Może nasza rozmowa przy herbacie w twoim mieszkaniu, to był zbyt odważny krok. - dodał dyplomatycznie, chcąc dać jej wyjście z tej skomplikowanej sytuacji bez poczucia winy.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Rozmowa dla Alice nie była łatwa, ale z pewnością przypomniała jej o tym, że na świecie są młodzi ludzie, którzy może i są wyedukowani w jakiś sposób odnośnie wiary, lecz ich wiedza nie przekłada się na praktykę. Ważne było to, aby nie ganić ich ani nie krytykować, żeby później nie zamknęli się na racjonalne myślenie. Miała tylko nadzieję, że coś takiego nie stanie się w młodym Cyrilu.
- Może tak, a może płynie inaczej. Skąd mamy wiedzieć, jak tam płynie czas, skoro nie byliśmy w tamtym miejscu? - zadała proste pytanie, które było dla niej retoryczne. Nie była w tamtym miejscu za życia, nawet nie wyobrażała sobie, aby mogła w takim miejscu za życia się znaleźć. A co dopiero zgadywać, jak tam mija czas.
Bo czas na Ziemi zdecydowanie jest mierzalny i można samemu się przekonać, że on mija nieubłaganie. Czy to zwykłe obicie w lustrze, zdjęcie, bądź budynki same w sobie kryją wskazówkę, jak przemija tutaj czas. Nawet jeśli zmieniają się treści przysiąg, o których wspomniał, to też pozostają pewne tradycje, które są zachowywane. Cicho westchnęła, aby uniknąć przypadkowej kłótni, do której nawet nie miała ochoty dopuścić. To miało być miłe spotkanie przy herbacie, a nie dysputy o to, czyja wiara jest prawdziwsza.
- Skoro król podczas koronacji jest namaszczany przez Boga, to Watykan powinien uszanować podejmowane decyzje. Jak nie szanuje, to się nie dziwię, czemu zostały zerwane stosunki. - powiedziała, nie będąc w pełni przekonana do tych słów. Nie pamięta dokładnie zajęć w kościele, które dotyczyły rozłamu z Watykanem. Jedyne co pamięta, to główną oś konfliktu na pozycji zwierzchnika kościoła. Przestała na moment masować jedną dłoń, by zaraz zacząć masować drugą.
- Dobrze słyszeć. - skwitowała jego słowa uśmiechem na ustach. Poprzednio wypowiedziane słowa zostawi sobie do rozważenia w wolnej chwili, żeby aż tak nie zwierzać się mężczyźnie. Już i tak miała wrażenie, że sporo powiedziała mu odnośnie swojej wiary.
- W sumie możemy zakończyć ten temat, bo każdy z nas ma inne spojrzenie na to wszystko. - zaraz wzięła głębszy wdech - Pytanie, czy nie masz jeszcze jakichś pytań, które chciałbyś mi zadać. Wszak jak dobrze pamiętam, warunkiem tej herbaty było odpowiedzenie Tobie na pytania, a nie chciałabym łamać danego słowa. - wykorzystała to, że dał możliwość zmiany tematu na inny. Przestała masować sobie drugą dłoń i oplotła obiema swoją filiżankę, która miała niewiele herbaty.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Nie czuł rozgniewania ani żalu, gdy Alice próbowała go pouczać i tłumaczyć coś, jakby był dzieckiem. Zresztą, nie mogła przecież wiedzieć, kim naprawdę był. Widziała tylko młodą skorupę, przypisując mu naiwność i brak zrozumienia wynikający z braku życiowego doświadczenia. To, że tak niewiele wiedziała o jego prawdziwej naturze, nie budziło w nim frustracji. Był bliższy jej wierzeniom, niż mogłaby się tego spodziewać, choć z pewnością nie zrozumiałaby tego od razu.
Jego spojrzenie spoczęło na jej twarzy, kiedy mówiła, starając się tłumaczyć swoje przekonania. Przez jego myśli przewijała się refleksja nad tym, jak bardzo ludzie byli ograniczeni swoimi wąskimi ramami percepcji. Nie była to wina kobiety - śmiertelnicy nie mogli pojąć spraw wykraczających poza ich czasoprzestrzeń. Czas dla nich był czymś absolutnym, mierzalnym, podczas gdy dla niego, anioła - istniał jedynie jako abstrakcja. Czas był rzeczą względną. Wieczność dla niego była rzeczywistością, nie odległym, niezrozumiałym pojęciem.
- Nawet jeśli nie wiemy, jak tam płynie - odparł spokojnie - to pamiętaj, że Bóg, aniołowie, nasze dusze to byty wieczne. Dla nas pięćdziesiąt lat to spory kawałek życia może nawet cała jego długość. Ale tam? Tam to zaledwie ułamek. - jego głos był cichy, ale stanowczy, jakby wypowiadał prawo nie do podważenia. Chciał, żeby zrozumiała, że czas nie miał takiego znaczenia w kontekście wieczności. Nawet jeśli relatywnie czas płynął podobnie, to dla istot nieskończonych, nieśmiertelnych, nie miało to większego znaczenia. Nie chciał jednak przeciągać tego tematu.
Na temat ludzkich rytuałów i nadawania sobie tytułów przez władców miał jednak mniej cierpliwości. Był w końcu Potęgą, jednym z aniołów, którzy byli strażnikami porządku i sprawiedliwości. Śmiertelnicy przypisujący sobie boskie prawa i błogosławieństwa, których nigdy nie otrzymali, zawsze budzili w nim poczucie gniewu - nie wobec nich samych, ale wobec ich ślepoty.
- No dobrze, ale w jaki sposób jest namaszczany przez Boga? - spytał retorycznie, spokojnie, choć w jego słowach można było wyczuć cień irytacji. - Bóg lub któryś z aniołów schodzą na ziemię podczas koronacji i czynią króla swoim wysłannikiem? Czy to tylko słowa jakiegoś kapłana? - uśmiechnął się delikatnie, ale w jego oczach była powaga. - Ludzie sami wymyślili ten zwyczaj. Nie ma to nic wspólnego z wolą Boga. Tak samo, jak niegdyś krucjaty, czy palenie wiedźm.
Hierarchia była dla niego czymś świętym, ale nie w ten sposób, jak wyobrażali to sobie ludzie. W świecie aniołów każda istota miała swoje miejsce, swoją funkcję, swoją misję. Ale w świecie ludzi - ludzie wykorzystywali imię Boga, by zdobywać władzę nad innymi. Raziel nie mógł tego zaakceptować.
- Bóg uczynił nas równymi. - kontynuował spokojnie, jakby wykładał starą prawdę, którą Alice powinna była zrozumieć. - Nie dał nam władzy do panowania jednych nad drugimi. Jeśli to czynimy z Jego imieniem na ustach, jest to nasza decyzja, nie Niebios.
Cieszył się, że udało im się zmienić temat, zanim napięcie między nimi stało się zbyt wyczuwalne. Rozmowy o wierze często prowadziły do konfliktów, nawet między osobami, które były sobie bliskie. Nie chciał, żeby ta dyskusja wprowadziła niezgodę między nimi. W końcu przyszedł tu z dobrymi intencjami, by dowiedzieć się czegoś więcej o tym świecie, w którym obecnie przebywał.
- Niech no się zastanowię. - powiedział z lekkim uśmiechem, starając się rozluźnić atmosferę. Mimo to jego aura, choć nieświadomie, stała się nieco silniejsza. Tematy duchowe zawsze mocno wpływały na jego emocje, a kobieta mogła to podświadomie wyczuć.
- Czy wydarzyło ci się w pracy coś, czego nie potrafisz wyjaśnić? - zapytał, a w jego głosie można było wyczuć nie tylko ciekawość, ale też troskę. - Nietypowy pacjent? Może sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale jednak się wydarzyła?
Jego oczy spoczęły na jej dłoniach, które znów masowała nerwowo, choć próbowała to ukryć. To pytanie mogło na nowo poruszyć delikatne tematy wiary, ale nie miał zamiaru się o nic kłócić. Chciał tylko zrozumieć, co Alice mogła mu powiedzieć - nie po to, by to oceniać. - Może ta wiedza pozwoli mi się lepiej przygotować na przyszłość. - dokończył z uśmiechem.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Dla Alice trudno było zrozumieć, że czas można mierzyć całkowicie inaczej. Nawet ciężko było jej to wyobrazić, więc ciężko było jej przytaknąć na słowa Cyrila.
- Skąd ta pewność, skoro nigdy tam nie byłeś? - zapytała ściszonym tonem, nie potrafiąc przyjąć do świadomości jego słów. One brzmiały nierealnie, irracjonalnie, nielogicznie. - Albo nie odpowiadaj, i tak to nie ma zbytnio sensu. - dorzuciła, nie chcąc dalej toczyć rozmowy na ten temat.
Za to można było próbować szukać logiki w temacie związanym z hierarchią, tylko czy to było warte rozmowy przy herbacie? Czy chciała spekulować, że król może nie mieć prawa boskiego? Sama świadkiem tego nigdy nie była, w końcu kimże była, aby uczestniczyć w kaplicy podczas koronacji króla. Zwykłą poddaną, która żyje w jego krainie. - Musiałabym sobie przypomnieć, jak to jest dokładniej opisywane. Pamiętam jedynie, że podczas koronacji jest rytuał, kiedy namaszczony król spotyka i rozmawia z Bogiem. - powiedziała po chwili zamyślenia. - Nie wiem, czemu ty tak mocno upierasz się na tym, że to nie ma nic wspólnego z Bogiem. Sam wcześniej przyznałeś, że Bóg daje wolną wolę, więc czy to jest złe, że kapłani jako ci poświęceni próbują nadać tej woli boskiego błogosławieństwa? - Zaraz po tych słowach Alice pokręciła przecząco głową. Miała wrażenie, że powstawał z tego wszystkiego mętlik, którego nie była w stanie prosto wyjaśnić. - Może powinieneś o tym rozmawiać z księdzem, a nie ze mną. – Po tych słowach westchnęła ciężko.
Jak udało się zmienić temat rozmowy na inny tor, Alice na chwilę podniosła lekko zaskoczoną brew. Ze wszystkich zestawów pytań tego akurat najmniej się spodziewała. Co zabawne, dzień wcześniej nowy inwestor toczył z nią rozmowę o cudach i też zadał podobne pytanie. A wcześniej jej kolega z pracy. Poczuła dodatkowo, jak z jego strony nieznacznie mocniej zaczęła emanować aura zaufania i bezpieczeństwa.
Jej reakcja złagodniała, jak usłyszała ostatnie zdanie Cyrila. - Ach, z pacjentami bywa różnie. Często mogą sprawiać problemy, jeśli nie są skłonni do współpracy, a wtedy potrafią wyolbrzymić wiele symptomów. I to nie tylko w szpitalu, ale też w terenie bywa różnie. - mówiąc łagodnym tonem, nagle przyszło jej wspomnienie postaci anielskiej sprzed godziny, którą ujrzała przez chwilę. Czy to było nietypowe? Zdecydowanie, w końcu nie brała żadnych narkotyków. Też była trzeźwa. Stres? Nigdy do tej pory w stresie nie wyobrażała sobie postaci anielskiej ze skrzydłami. Odwróciła wzrok w stronę swoich dłoni, czując, jak te się zaczynają pocić. Zaraz postanowiła przetrzeć dłonie o fragment swojej sukienki.
- Nie da się w pełni przygotować do pracy, bo nigdy nie wiemy, z jakim pacjentem mamy do czynienia. - zaraz uniosła wzrok, a otarte nieco dłonie ułożyła na stole. - Najlepiej jest się nie nastawiać na zwykły dyżur w szpitalu. Szczególnie, że być może pojawi się nowy inwestor w szpitalu, który chce wspomóc finansowo nasz szpital. Miły biznesmen, choć pierwsze wrażenie może być mylące. - uznała, że przekieruje rozmowę na temat szpitala, skoro chciał wiedzieć o potencjalnych przypadkach, z którymi może mieć styczność w przyszłości.

@Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Nie zamierzał dłużej zamęczać Alice tymi tematami. Był aniołem, nie mógł kłamać, nawet gdyby chciał. Gdyby musiał odpowiedzieć na jej pytanie, przyznałby, że widział Niebiosa na własne oczy. Na szczęście, oszczędziła mu tej konieczności. Jego obowiązkiem było szanowanie ludzkich granic i, choć jego spojrzenie na rzeczywistość znacznie różniło się od ich, nie zamierzał forsować swoich przekonań.
- Spotyka się i rozmawia z Bogiem? Wątpię, by Bóg o tym wiedział. - rzucił z lekką drwiną, ale nie z samej kobiety, a z tej ludzkiej idei, że ktoś przywdziewający koronę, w jakikolwiek sposób może dostać audiencję u Najwyższego. To nie był sposób, w jaki działał Bóg. Ludzkie struktury władzy, zwłaszcza te, które sami stworzyli bez Jego woli, nie miały dla Niego większego znaczenia. - Jeśli Bóg daje wolną wolę, to dlaczego kapłan lub król odbierają ją Bogu? To przecież zaprzecza samo sobie, nie uważasz? – jego głos, choć spokojny, krył w sobie stanowczość, jakby ujawniał ukrytą prawdę. - Błogosławieństwo to dar. A władza nad innymi ludźmi nie jest czymś, czego Bóg od nas pożąda i nagradza to swoim przewodnictwem.
Zamilkł na chwilę, czując, że dalsza dyskusja byłaby nie na miejscu. Alice była wierna swojej wierze i brytyjskiej koronie - to było oczywiste. Dalsze drążenie tego tematu mogłoby wprowadzić tylko większy dystans, a tego nie chciał. Wiedział, że każdy człowiek ma swoją drogę do prawdy i kiedyś być może otworzy oczy na to, czego nie widzi teraz.
Zauważył subtelną zmianę w jej zachowaniu. Dla niego, dla anioła, tematy tabu nie istniały. Mógł rozmawiać o wszystkim z każdą istotą, nie odczuwając zakłopotania, ale rozumiał, że śmiertelnicy mają swoje granice. Szanując je, postanowił nie naciskać dalej. Przeszedł więc płynnie do następnego wątku.
- Och, to nie tylko symptomy bywają wyolbrzymiane. - odpowiedział, przechodząc na neutralny grunt, który pozwolił im wcześniej złagodzić atmosferę. - Ludzie czasem widzą niewyjaśnione zjawiska, szczególnie gdy są bliscy śmierci. Postacie z aureolą, światło w tunelu, skrzydlate istoty. Ktoś do nich rozmawia, chwyta ich za rękę i gdzieś prowadzi. - zazwyczaj były to halucynacje, ale wiedział dobrze, że w niektórych przypadkach, śmiertelnicy naprawdę spotykali się z aniołami. Częściej jednak to demony pojawiały się, aby sfinalizować mroczne pakty. Ta świadomość budziła w nim smutek.
Kiedy Alice wspomniała o nowym inwestorze, który rzekomo miał wspomóc szpital, jego czujność wzrosła. Inwestycja w coś, co nie przyniesie zysków, w tych niepewnych czasach wydawała mu się podejrzana. Był aniołem sprawiedliwości, a każda niesprawiedliwość lub fałsz rodziły w nim pytania.
- Ktoś w tych trudnych czasach jest w stanie wyłożyć duże pieniądze na instytucję, która raczej się nie zwróci? Nie zrozum mnie źle, ale to wydaje się zbyt piękne. - powiedział z lekką nutą sceptycyzmu. - Kim był ten dobroczyńca? O ile mogę zapytać. - nie miał wątpliwości, że mogła go zbyć lub odmówić odpowiedzi, ale cała ta sytuacja wydawała mu się dziwna i pragnął dowiedzieć się więcej.

@Alice Nash
Sponsored content

Strona 1 z 2 1, 2  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: