Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Zniszczona biblioteka






Wchodząc do tego miejsca można poczuć... żal? Tyle wspaniałych dzieł, które zostały stłamszone, pogniecione, porozrywane i podpalone. Regały są połamane, a książki smutno leżą na podłodze grzbietami do góry. W czasach świetności miejsce to musiało być skarbnicą wiedzy, jednak teraz jest jedynie cieniem dawnej potęgi. Co spowodowało ten upadek? Mogłoby się wydawać, że naloty podczas wojny doprowadziły do zniszczenia budynku, prawda jest jednak zupełnie inna. Zniszczenia wyglądają jak celowe działanie człowieka, bądź grupy ludzi. Sprawców nie znaleziono, a może po prostu nikt nie próbował ich szukać.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773

Levi + Parmiel
6 stycznia 1947 roku


W noce, jak te, czyli bezsenne i męczące, zwykł chadzać się na spacery. Nie w głowie mu było kierować się do pobliskich barów, które o godzinie około północnej dalej cieszyły się dużą klientelą - zawsze szukał ustronnego miejsca, gdzie nikt by mu nie przeszkadzał. Potrzebował świeżego powietrza, jak i również to świeże powietrze zanieczyścić dookoła siebie odpaloną tytoniową zwijką. Z tego tytułu odciągnął kominiarkę na grzbiet nosa, aby uwolnić usta spod jej materiału.
Zakradł się, a raczej wsunął się przez rozbite okno na parterze, do ciemnego środka opustoszałej i zniszczonej biblioteki. Łuna pobliskich lamp ledwie odkrywała zarys wewnętrznego wystroju. Ciemne oczy mogły odnaleźć połamane regały i leżące książki gdzieś na odległość dwóch metrów maksymalnie. Za każdym razem zastanawiał się, co mogło się tutaj stać... Jak i również zastanawiał się, kto miał cel w niszczeniu tego przybytku i dlaczego nikt nie pokusił się o przejęcie i odrestaurowanie. Lepiej zastanawiać się nad tym, niż wracać wspomnieniami do tego, co działo się w życiu O'donnela jeszcze kilka lat wstecz i to przez długi czas.
Miętosząc papierosa w wargach, nachylił się nad jedną z zakurzonych książek, która leżała do góry grzbietem. Kurz przetarł porządnie dłonią, odchylając głowę odruchowo na bok. Far from the Madding Crowd, aż wypuścił ciche parsknięcie nosem, tą samą drogą wypuszczając dym.

@Parmiel
Parmiel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t406-parmiel-pamela-mosley
https://youtu.be/ZWUA3_3SITg?si=Apa6oZNTuRNcrCAf
https://sweet-urge.forumpolish.com/t424-milosnych-nikt-nie-chce-pisac#832
https://sweet-urge.forumpolish.com/t423-jestem-niezawodna-jak-wieczne-potepienie#831
https://sweet-urge.forumpolish.com/t425-dziennik-cudow-i-niescislosci#833

Szukała, rozglądała się i subtelnie używała swojej mocy, próbując coś poczuć.
Była w swojej drugiej postaci, ale schowała skrzydła i bardziej dopasowała swoją ciemną szatę do aktualnych czasów. Nie chciała wzbudzać podejrzeń. No i ubrała buty.
Dziwnie jej było maskować swoje Elyon, ale nie chciała narobić sobie więcej kłopotów i dać się zobaczyć. Jedynie jej oczy były bardziej błyszczące. To tam chowało się jej prawdziwe jestestwo.
Kiedy nie pracowała jako człowiek, to kręciła się po okolicy i nawet podpytywała.
Stała tak w zbombardowanej bibliotece wpatrując się milcząco przed siebie. Nie miała ochoty zerkać na porozrzucane książki, zdemolowane pomieszczenia i zawalony dach. Przypominało jej to o brutalności wojny, od której miała ciarki.
Najpierw go wyczuła, wiedziała, że się zbliża. Poznałaby go wszędzie, pamiętała dokładnie dzień kiedy bacznie pilnowała tego, aby życiowa energia nie opuściła jego żył:
- Dawno cię nie widziałam – powiedziała, kiedy Levi był już na tyle blisko, by mógł ją usłyszeć.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Na początku nie wyczuwał niczego, poza żalem wypełniającym to miejsce. Po dłuższej chwili poczuł czyjąś obecność - dobrą, choć - w odczuciu Leviego - zagubioną. Odłożył książkę na zniszczony regał. Z niej i tak niewiele by przeczytał, zamiast tego odpalił zapalniczkę, żeby rozświetlić małym płomieniem ciemności, w których zaraz zatopił swoje ciało. Nie obawiał się duchów ani demonów. Nie w ten typowy, ludzki sposób.
Napotkał w końcu znajomą twarz. Zawiesił uwagę na błyszczących oczach Parmiel, którą zwykł nazywać jej ludzkim imieniem.
- Czasem zasiedzę w prosektorium. - Odpowiedział swobodnie, ton jego głosu jak zwykle beznamiętny. Zdarzało im się mijać na szpitalnym korytarzu, jednak było to dość sporadyczne. O'donnel zaciągnął się papierosem, korzystając z krótkiej chwili ciszy, jaka między nimi zapadła.
- Bezsenność? - Spytał w końcu, o ile aniołów mogła męczyć ludzka przypadłość. - Coś cię dręczy. - Bardziej stwierdził niźli spytał.
Parmiel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t406-parmiel-pamela-mosley
https://youtu.be/ZWUA3_3SITg?si=Apa6oZNTuRNcrCAf
https://sweet-urge.forumpolish.com/t424-milosnych-nikt-nie-chce-pisac#832
https://sweet-urge.forumpolish.com/t423-jestem-niezawodna-jak-wieczne-potepienie#831
https://sweet-urge.forumpolish.com/t425-dziennik-cudow-i-niescislosci#833

- Miałam wpaść ostatnio z herbatą — mrugnęła i jej oczy na nowo były ludzkie. Dopiero wtedy przeniosła spojrzenie. Jako jedyny człowiek znał o niej prawdę, a ona ratując go, również wiedziała z kim ma do czynienia. Musiała sprawdzić jego duszę, żeby ułatwić sobie pracę. 
Widzący. Wyjątkowo dobrze rozumiał emocje. Nie wiedziała, czy się za niego modlić ze współczucia, czy mu gratulować. Ona do tej pory nie zawsze wiedziała, co czuje, chociaż... Czuła dużo.
- Ale ta nowa normalność spędza mi sen z powiek - skinęła głową w stronę czegoś, co kiedyś musiało być pięknym ogrodem.
Teraz jednak wszystko pokrywał śnieg, a krzewy sięgały o wiele za wysoko. Nie pamiętała tego miejsca sprzed wojny.
- Miałeś kiedyś wątpliwości co do sensu swojego życia? - Zapytała wsuwając dłonie w kieszenie swojej ciemnej szaty. W tym momencie nie odczuwała zimna.


Ostatnio zmieniony przez Parmiel dnia Wto Sie 20, 2024 2:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Cień uśmiechu pojawił się na spierzchniętych ustach, które miętosiły w swoim uścisku papierosową gilzę. Przeszła go przez chwilę myśl, czy Parmiel kiedykolwiek zadawała sobie sprawę z tego, że swego czasu - tego dla niego feralnego czasu - to ona sprawiła, że nie strzelił sobie z załamania w łeb. Pewnie nie wiedziała. Nie mogła, w końcu nigdy jej tego nie powiedział.
- Nowa normalność? - Powtórzył za nią i westchnął. Cokolwiek miała na myśli, bardzo dobrze ją rozumiał. - Mam to samo. We snach znowu jestem... Tam. Jednocześnie wróciłbym tam jeszcze raz, na jawie. - Wyjaśnił po krótce, z czym sam się zmagał i jakie miał demony. Nie chciał jednak anioła obarczać swoimi problemami. Kobietę, w jego oczach, nawet jeśli był to byt znacznie potężniejszy i wykraczający poza ludzkie wyobrażenia.
Podszedł do niej bliżej, kierując spojrzenie w kierunku, gdzie skinęła głową. Dym oplótł ich obu - przez kapryśny powiew wiatru, który postanowił ponieść go w stronę Pameli. Na zadane pytanie nie odpowiedział od razu. Wyciągnął za to paczkę papierosów i wyciągnął w jej stronę. Jeśli chciała, mogła się poczęstować.
- Prawie zawsze. - Odpowiedział w końcu, niezależnie od tego, czy anielica sięgnęła po tytoniową zwijkę, czy też nie. - Wyjątkiem były momenty, w których trzymałem karabin i strzelałem do ludzi. Miałem jasny cel, żeby bronić swojej ojczyzny. A teraz, gdy się to udało... - Urwał i wzruszył ramionami. Nie było potrzeby dokańczać. Zakończenie znali oboje. Wypuścił powietrze nosem w cichym westchnieniu.
- Straciłaś sens życia, Pamelo? Czy zakończyłaś swoją misję i teraz nie możesz znaleźć kolejnej? - Spytał, zawieszając na niej badawcze spojrzenie. Coś więcej czaiło się w jego spojrzeniu niż bezkres obojętności, który - jak mogłoby się zdawać - był niemożliwy do wypełnienia przez jakiekolwiek emocje.
Parmiel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t406-parmiel-pamela-mosley
https://youtu.be/ZWUA3_3SITg?si=Apa6oZNTuRNcrCAf
https://sweet-urge.forumpolish.com/t424-milosnych-nikt-nie-chce-pisac#832
https://sweet-urge.forumpolish.com/t423-jestem-niezawodna-jak-wieczne-potepienie#831
https://sweet-urge.forumpolish.com/t425-dziennik-cudow-i-niescislosci#833

Nie miała pojęcia, jaki wpływ miała na jego życie. Była… Czymś. Energią dobra, które z własnej woli postanowiło spacerować po tym świecie, który był bolesny i krwawy. Chciała sprawić, żeby był odrobinę lepszy. Kolejna uratowana dusza. Dla niej nic takiego, a dla niego o wiele więcej.
- Kiedy zamykam oczy, ciągle widzę te sceny – powiedziała ciszej, jakby bała się, że jej normalny ton zabierze ich z tej iluzji spokoju w sam środek działań wojennych. – To cierpienie, ten ból… - pokiwała głową. Nie była w stanie wypowiedzieć swoich myśli, brakowało jej słów.
Spojrzała na mężczyznę, na papierosa między jego wargami, a później na oczy, które dobrze znała. Nie drążyła tematu. Chciała mu ulżyć w cierpieniu jak wtedy, ale teraz nie była w stanie pomóc nawet sobie.
Skorzystała z papierosa i sięgnęła po jednego swoimi szczupłymi palcami. Pozwoliła Leviemu odpalić jej papierosa i zaciągnęła się porządnie. Podczas wojny to była jej jedyna ulga, chociaż jako Anioł nie była w stanie się od nich uzależnić.
Straciłaś sens życia. Jego słowa echem odbijały się w jej głowie i uporczywie pulsowały.
Pokiwała głową i znów wsunęła papierosa miedzy wargi. Przedłużyła chwilę milczenia i znów na niego spojrzała. Nie mogła mu powiedzieć o swoich Anielskich obawach, o tym, że Bóg gdzieś zniknął i że właśnie sypał jej się porządek świata, który znała.
- Nie wiem, co powinnam ze sobą zrobić. Boże, jak ja kochałam swoje życie… Dlaczego mi je odebrałeś? – Spojrzała na sklepienie niebieskie, jakby miała dostać odpowiedź.
Chciała krzyczeć, wrzeszczeć i płakać. Dać gdzieś temu wszystkiemu upust, ale emocje w jej przypadku były czymś dziwnym… Niezrozumiałym.
- Wojna zmieniła wszystko, ale bycie tam. Ratowanie każdego istnienia, ulga w cierpieniu. Nawet trzymanie za rękę, kiedy jedyne co mogłam zrobić to sprawić, żeby ktoś nie umierał samotnie. To miało jakiś sens, a teraz… - spojrzała na mężczyznę i tylko bezradnie wzruszyła ramionami. Wiedziała, że nie musi kończyć. Rozumiał ją. Czuła to.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Słuchał jej z pozornym spokojem. Nie zdawał sobie sprawy jeszcze, że anielica była targana aż takimi emocjami. Im dalej w las, tym Levi domyślał się, że coś stało więcej za rozpaczą Pameli. Obserwował ją kątem oka, w ciszy, pozwalając słowom wyjść z jej zaciskającego się gardła. Gdyby była w swojej ludzkiej odsłonie, Łowca nie wahałby się dłużej i w końcu obdarował dotykiem. Wiedział jednak, że anioły bywały wrażliwe.
- Co to znaczy, że zostało ci odebrane życie? - Spytał cicho, ostrożnie. Nie wiedział o zniknięciu Boga, jak i również o tym, że to z jego powodu Anioły spadły na Ziemię.
- Ej, ej... - Zaczął w końcu, widząc, że jej słowa stawały się nieładem przysłonionym emocjami, z którymi nie mogła sobie radzić. Wyrzucił papierosa, którego nie dokończył i położył rękę na jej ramieniu. - Świat dalej jest pogrążony w cierpieniu. Bez znaczenia, czy przyniosła je wojna. Ludzie krzywdzą się nawzajem. Codziennie, zawsze. Skończyliśmy jedną, myśleliśmy, że zapanuje pokój. Przyszła druga i pogrzebała nadzieje. Teraz nie jest inaczej. Nikt nie może mieć pewności, że za kilka- kilkanaście lat powtórzy się to samo piekło. Ludzie cię potrzebują, Parmiel. - Rzekł w końcu, przejeżdżając dłonią na przeciwną stronę jej ramion, jeśli nie zaprotestowała, i przyciągnął delikatnie do siebie, żeby ją przytulić. Otworzył usta, żeby coś jeszcze powiedzieć, ale słowa utknęły mu w gardle. Nie był dobry w pocieszaniu i nie wiedział, co mogło tak bardzo targać aniołem - bytem potężniejszym niż zwykły śmiertelnik. Jedyne, co miał do zaoferowania, to swoje ramię do wypłakania. Bliskość, do której człowiek uciekał się w chwilach słabości.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co ty dla mnie zrobiłaś. - Wyszeptał cicho. - I ile jeszcze możesz zrobić dla innych.
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: