Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Szpital im. św. Józefa








Szpital ten został wybudowany jeszcze przed I Wojną Światową - od tego czasu zdążył przejść wiele renowacji, także na skutek zniszczeń spowodowanych konfliktami zbrojnymi. Obecnie jest największym i najlepiej zaopatrzonym miejscem pomocy medycznej w Londynie. Daje godne warunki nie tylko chorym i cierpiącym, ale jest miejscem pracy dla wielu osób - lekarzy i pielęgniarek, niejednokrotnie również tych, którzy swoje doświadczenie mogli pogłębiać podczas wojny.
Mistrz Gry

Mistrz Gry


I rozdział: prorocze sny - wprowadzenie Widzącej. Kobiece pogaduchy
15.01.1947


Anna, lat 27, drobna blondynka z piegami na buzi, zielonymi oczętami, skromna i przyjacielska, zarówno wobec personelu szpitalnego, jak i pacjentów - w dużej mierze ze wzajemnością. Nie bez powodu nazywana słoneczkiem placówki - gdyby nie historia, zapewne nikt by nie wpadł na to, że była bezdzietną wdową, a teraz jeszcze rzekomo porzuconą przez chłopaka.
Kobieta starała się dobrze ukrywać swoje wewnętrzne zmartwienie. Codziennie przykładała się do zadań i opiekowała pacjentami, a mimo to pewne niuanse i tak wychodziły na jaw. Być może za sprawą ciut przygaszonego spojrzenia, a może z winy słabszego uśmiechu niż zazwyczaj - plotki dość szybko rozniosły się po szpitalnych korytarzach, głównie w obrębie pacjentów, z którymi Anna miała styczność i w większym gronie pielęgniarek, grupki, która w wolnym czasie najchętniej podejmowała się plotkowania o sprawach życia codziennego.
Dzień jak co dzień - pomyślała blondynka w trakcie doglądania pacjentów. Z dźwiękiem wytchnieniach przyjęła wieść o nadchodzącej przerwie za 3, 2 i 1! Chwila odpoczynku miała pomóc zregenerować część sił, a przede wszystkim pozwolić na wypicie kawy po dotarciu do ogólnodostępnego dla personelu pomieszczenia gospodarczego. Anna była bardzo ciekawa, czy zastanie w nim którąś ze swoich koleżanek lub przyjaciółkę, niemal bratnią duszę, z którą dzieliła bardzo wiele podobnych doświadczeń, Alice.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Wzięcie dyżuru następnego dnia po wizycie w zniszczonej części Londynu nie było może najlepszą opcją, ale przynajmniej dawało czas na odpychanie myśli z przeprowadzonej rozmowy. Nie spodziewała się spotkać tam Leviego, który niegdyś był jej pacjentem. Wiedziała, że będzie chciała później sprawdzić, czy on faktycznie pracuje tutaj w szpitalu, tylko w części z trupami. Tam Alice się nie zapuszczała, ale być może będzie trzeba to wkrótce zmienić, jeśli będzie się chciało zweryfikować informacje. Pomimo kłębowiska myśli, przywitała się rano z uśmiechem na ustach zarówno z mijanymi lekarzami, jak i z innymi pielęgniarkami, z którymi pełniła dziś dyżur. Trzeba było odświeżyć bandaże, odmyć pacjenta, ewentualnie przygotować leki dla lekarzy.
Dopiero kiedy nadeszła przerwa, Alice mogła sobie pozwolić na myślenie o czymś innym niż obowiązki. Skinęła głową w stronę pielęgniarek i udała się do pomieszczenia gospodarczego, aby zrobić sobie herbatę. Z mlekiem rzecz jasna, jak na Londyn przystało. Kiedy dolewała mleka do herbaty, zauważyła, jak do środka weszła Anna. Na jej widok Alice rozpromieniła się i szybko dokończyła swój rytuał nalewania mleka, aby po chwili przysiąść do ich standardowego stolika. - Cześć Anna! - powiedziała radosnym tonem, podchodząc do swojej przyjaciółki. Słyszała te różne plotki na jej temat i zdecydowanie Alice wolała stać po stronie swojej przyjaciółki. Sama też widziała, że coś w jej duszy niedobrego zagościło, jednakże nie zamierzała jej zostawiać samej. - No już, uśmiech proszę. Pomyślę, że moda z maskami zaczyna przychodzić od dołu. W ogóle… - mówiąc to, położyła filiżankę z herbatą na stoliku i zajęła wolne miejsce. - Wiesz, że wczoraj spotkałam tego Leviego? Ponoć tutaj pracuje, ale nie widziałam go na naszym piętrze. - Zaczęła nawijać, ale już nieco cichszym tonem, aby mogły swobodnie siebie słyszeć nawzajem, nikt inny. - Nie sądziłam, że od czasu Dunkierki będzie nosił maskę na twarzy. Może miał ją nieco poniszczoną, bo go opatrywałam wtedy, ale nie wydaje mi się, aby obecna twarz miała być aż tak przerażająca. Co o tym myślisz? - Alice postanowiła zacząć pierwsza temat rozmowy, aby rozluźnić Annę. Chwila czasu na plotki dobrze im zrobi, zanim Alice zacznie wypytywać o jej zmartwienia. Wzięła łyk herbaty do ust i kątem oka spoglądała na przyjaciółkę, czekając na jej odpowiedź.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Pacjenci - dociekliwi jak zawsze, lekarze z kolei zapracowani - nic dziwnego. Pielęgniarki? Jak przekupki na bazarku na czele z przyjaciółką. Anna nie mogła nie uśmiechnąć się na widok Alice czy nie zaśmiać, gdy tylko padł tekst o maskach.
- A coś słyszałam. Podobno robi przy nieboszczykach. Nie zazdroszczę. Ledwo co wojna się skończyła, a on i tak wybrał... Pracę tam na dole. Mam wrażenie, że specjalnie się zaszył pod ziemią, aby nikt, no wiesz, nie wypytywał go o... - W naturalnej kolei rzeczy, a więc po przygotowaniu kawy, herbaty i zajęciu miejsca przy jednym ze stolików, zaczęła się rozmowa i to nie w byle jakim tonie. Pech chciał, że na pierwszy ogień poszedł "Lewy Kominiarz".
Anna nie od razu podjęła się kontynuacji. Wpierw ręką, dokładnie palcem, pokazała na swoją twarz, chcąc nawiązać do niesławnej maski, pod którą mężczyzna skrywał...
- Twarz. - Pojedyncze słowo opuściło usta kobiety po dobrych kilkudziesięciu sekundach.
- [b]Strasznie mu współczuję. Może nie jest tak źle, ale wiesz, jak ludzie potrafią gadać. Czasem aż chciałoby się zejść tam na dół, ale nie wiem, jakoś nie potrafię. Nie chcę się narzucać, ani broń boże żeby pomyślał, że to z litości. Nie próbowałaś, no wiesz, Ty do niego pójść? - Ciekawość Anny wzięła górę.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Plotki potrafią złączyć tak wiele osób, w tym na czele pielęgniarki ze szpitala. Jeśli któraś z nich planowałaby wkrótce wyjść za mąż, to nie było opcji, aby dzień minął bez pytania o przygotowania na ślub. Tu po prostu przypadkowo pierwszą ofiarą był Levi, który swoją aparycją wręcz zachęcał do tworzenia plotek o nim. Alice przytaknęła głową, słysząc jej odpowiedź. Ludzie i tak by na niego spoglądali, jeśli faktycznie ma aż tak zniszczoną twarz. Tylko czy obecni bohaterowie nie chcą aż nadto eksponować swoich ran, aby ukazać swoją odwagę? To co, Levi nie chce być bohaterem, czy może chce z kolei uniknąć wyrazów współczucia? Ciekawy aspekt do zbadania.
- Nieee… wczoraj popołudniu widziałam się z nim, więc chcę dać mu chwilę na przestrzeń. Tylko nie przypuszczałam, że natknę się na niego podczas swojego dyżuru w zniszczonej części miasta. - Nie było to żadnym zaskoczeniem, że Alice dalej udziela się w Brytyjskim Czerwonym Krzyżu i czasem dostaje różne dyżury, w tym także te medyczne. Trzeba było pomagać czy to żołnierzom, czy mieszkańcom, kiedy ci próbują wydobyć z ruin jakieś pamiątki i stworzyć przestrzeń do odnowienia miejsca. Skierowała swoje spojrzenie w stronę przyjaciółki z pewną troską. - Chociaż muszę przyznać, że i ty wyglądasz nie najlepiej. On może i zbierał pamiątki dla swojego starego druha, jak dobrze zrozumiałam. Ale mam wrażenie, że coś tutaj u ciebie poważniejszego się zadziało. Mam rację? - Ostrożnie spróbowała przejść z tematu Levego Maskarza na Annę. Była naprawdę gotowa na wiele rzeczy, aby pomóc swojej przyjaciółce, jeśli ta jest w potrzebie. Bo musiała przyznać, że ostatnie plotki były nader niepokojące jak na uśmiechniętą i sympatyczną Annę.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

- I wszystko zanim w porządku? Cóż, sprawił Ci niemałą niespodziankę. Przynajmniej już wiesz, gdzie go szukać, już się nie ukryje! - Smak kawy przyjemnie pieścił kubki smakowe, jej gorąc ocieplał ciało, a kofeina dawała niezłego kopa. Gdyby nie nabite godziny i nocny dyżur z poprzedniego dnia, Anna z pewnością skusiłaby się na dobrą herbatę z cukrem i mlekiem za śladem przyjaciółki. Słyszała o jej wyczynach, smutnej historii związanej z utratą dzieci i godnej podziwu aktywności w Czerwonym Krzyżu. Czasami zazdrościła jej werwy.
- Aż tak widać? W porównaniu do jego historii czy Twojej i Twoich wyczynów to nic takiego, zwykła sprzeczka pary. - Gdyby pokusić się o przejrzenie duszy Anny, to z czystym sumieniem można by uznać ją niemal za nieskalaną. Mimo smutku, zielone oczy z troską wspominały Theodora - były też niezwykle ciepłe przy rozmowie o Levim, pełne współczucia i zarazem podziwu dla Alice.
- A Ty? Jak sobie radzisz? Może wyskoczymy którejś nocy do baru lub na małą potańcówkę? Może nawet wyciągniemy za uszy naszego krecika z piwnicy? Dobrze mu to zrobi. Theodor lubił nocne tańce. - Anna westchnęła po odstawieniu kubka na stół.
- Nie wiem, co zrobiłam nie tak?

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
- No wiesz, cierpi jak każdy z nas, ale daje sobie radę. Tylko wiesz, wiem, gdzie on mieszkał, zanim zostało to zbombardowane. Ale to nie oznacza, że nie można pewnego popołudnia pójść za nim i zobaczyć, gdzie nasz pan Tajemniczy Maskarz mieszka. - Odparła, sięgając po kolejny łyk herbaty. Alice uwielbiała pić herbatę z mlekiem i jak tylko gdzieś miała wyjść, to zawsze próbowała najpierw zamówić herbatę do picia. I tutaj też herbata jej smakowała. Może nie była długo parzona, ale i tak to było lepsze od niczego. Przez chwilę przysłuchiwała się, co przyjaciółka mówiła, jednocześnie próbując przypomnieć sobie, jak często jej problemy w związku kończyły się na plotkach w personelu po jakimś czasie. O dziwo, niezbyt mogła to sobie przypomnieć.
- Na potańcówkę jak najbardziej można udać się wkrótce. Pod koniec miesiąca ma być wieczór jazzowy, więc zawsze można pójść i na chwilę się zabawić. - Zaczęła mówić, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że Anna mówiła o swoim partnerze w czasie przeszłym, a po chwili padło kolejne pytanie, które jasno wskazywało, że coś było z nią nie tak. Zaraz odstawiła filiżankę na spodek i przysunęła się bliżej przyjaciółki.
- Anna, wiesz, że zawsze będę Cię wspierać. Tylko… co masz na myśli, że zrobiłaś coś nie tak? Coś się stało? - Zniżyła ton, nie wiedząc, czy Anna będzie chciała w tym miejscu wszystko wyjaśnić. Zawsze mogły pójść czy to do sali prywatnej, ewentualnie do wolnego gabinetu lekarskiego. Też jest opcja wyjścia ze szpitala i porozmawiania w mieszkaniu którejś z panien, lecz to wszystko zależy od Anny. A ona zdecydowanie widziała wzmożoną troskę na twarzy Alice, która dodatkowo położyła swoją dłoń na jej ramieniu. Czysty przyjacielski gest.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Anna upiła jeszcze kilka łyków kawy. Przywitała się z jednym lekarzem, który wpadł na chwilę i dwiema pielęgniarkami, które również zawitały w pomieszczeniu, aby móc zaspokoić pragnienie. Do momentu opuszczenia pokoju gospodarczego przez osoby trzecie, oczy kobiety były ulokowane w ciemnym naparze.
- Do pewnego momentu wszystko między nami było w porządku. Planowaliśmy nawet coś razem wynająć, a nasze mieszkania oddać pod podobny wynajem innym. I nagle czar prysnął. Tak nagle... Nie rozumiem. Raz czy dwa razy odwołane spotkania to nic wielkiego, ale ciągle odmowy? Nie ma go w domu, koledzy też nic nie wiedzą, albo go kryją. Nie wiem, co powinnam o tym wszystkim myśleć. - Im dłużej Anna mówiła, tym trudniej było jej utrzymać spokój.
- Naprawdę wierzyłam, że nam się uda. Wybacz, nie powinnam się tak rozklejać. - Zawstydzona własną słabością, otarła lekko zaszklone oczy ręką. Nie mogła się złamać, była dojrzałą kobietą z bagażem doświadczeń a nie nastolatką, choć przy nim tak się właśnie czuła.
- Ten dancing nam się totalnie przyda. - Zaśmiała się, chcąc stłumić smutek.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Widząc, że Anna wolała poczekać, aż wszyscy inni opuszczą ten pokój, już wiedziała, że to jest coś poważniejszego, niż błaha poranna kłótnia przy śniadaniu. Jak najbardziej, skinęła głową i posłała uśmiech w stronę lekarza i pielęgniarek, które wpadły na chwilę, lecz, z kontynuacją rozmowy czekała, aż sama zacznie mówić.
Alice słysząc słowa, które padały na temat partnera Anny, czuła, że jej przyjaciółka szuka wsparcia i podpory. Lecz kiedy zaczęły szklić się jej oczy, zaraz postanowiła wziąć serwetkę od swojej herbaty – czystą! – i podać ją Anii. - Na dancing pójdziemy, masz moje słowo.- odparła z nieznacznym uśmiechem, lecz wiedziała, że to jest jedynie drobnostka z tego, co się działo w głowie jej przyjaciółki.
- To nie jest twoja wina. A nie wiem, próbowałaś wejść do jego księgarni i tam go poszukać? I w ogóle… Może chcesz, abym poszła tam z Tobą? Nie wiem, próbowałaś szukać jakichś śladów, dlaczego on ciągle odmawiał? Coś się wydarzyło ostatnio, że tak nagle zmienił zdanie?- Zadała kilka pytań, lecz chciała pomóc przyjaciółce przez tę sytuację. Może zmienił zdanie, a może się coś wydarzyło, na skutek czego musiał uciekać przed kimś? Albo został może porwany? Nie chciała niepotrzebnie siać paniki na żaden scenariusz, który teraz przychodził jej do głowy, dlatego też postanowiła po dłuższej chwili objąć przyjaciółkę, aby ją przytulić na moment.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Kobieta z wdzięcznością przyjęła serwetkę. Oprócz słów podzięki obradowała Alice bardzo ciepłym uśmiechem. Kobieta mogła mieć pewność, że gdyby znalazłaby się w podobnej sytuacji, Anna nigdy by jej nie zostawiła.
- Próbowałam! Za pierwszym podejściem nie zastałam nikogo, a potem... Potem pojawili się jacyś dziwni ludzie. Nigdy wcześniej ich nie widziałam, nie skojarzyłam ani jednej twarzy. Nie wiem, czego mogli chcieć, ale ewidentnie czegoś szukali w sklepie Theodora. Chciałam tam znowu wejść i porozmawiać z byłym właścicielem, wiesz, tym, który sprzedał Theodorowi lokal, ale tamci mi nie pozwolili. Ja... Nie wiem. Wyglądali dziwnie, nawet były właściciel, kiedy już udało nam się spotkać w innym miejscu i porozmawiać, stwierdził, że cała ta sprawa i ich obecność mu się nie podoba. W domu go nie ma, koledzy też nic nie wiedzą, nawet powiedzieli że z nimi też urwał kontakt. Alice... - Anna zagryzła wargę.
- Czy Theodor mógł to wszystko ukartować? Czy on się w coś wpakował? Myślisz, że tamci mogli mu coś zrobić? Że to jakaś nie wiem... Narkotykowa grupa i to przez nich Theodor cierpiał na koszmary? Skarżył się na nie, ale nie zwracałam na to uwagi. Boże... Sama nie wiem co mówię. Może to tylko próba wmawiania sobie różnych wersji sla tak naprawdę on wyjechał z jakąś inną kobietą? - Im dłużej Anna o tym myślała, tym większy mętlik kreował się w jej głowie.
- Martwię się o niego. Nie chciałabym, aby skończył na stole Leviego. - Śmiech, żart i ironia: żaden scenariusz z Levim w roli głównej (z racji zawodu) nie napawał radością.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Im dłużej słuchała tego, co Anna mówiła, tym bardziej coś w tym wszystkim nie podobało się Alice. W pracy nie chcieli jej wpuścić i powiedzieć więcej o Theodorze, dziwne zachowanie i koszmary. Nie, na pewno sam by od tak nie odszedł od Anny.  
- Nie myśl o stole, tak samo on nie mógłby wyjechać do innej kobiety. Przecież kochaliście się wzajemnie, sama mi opowiadałaś o waszej relacji. Może wpadł w jakieś tarapaty i chciał zniknąć, aby ciebie ochronić? Niekoniecznie musi to być coś związanego z narkotykami. Jak tylko potrzebujesz, mogę iść z tobą, zarówno do tej księgarni, jak i ewentualnie do jego mieszkania. Może zostawił tam jakąś wskazówkę dla ciebie? - Alice puściła nieznacznie uścisk, aby skierować swoje spojrzenie na oczy Anny. Przyjaciółka mogła dostrzec, że jest zarówno zmartwiona, jak i zaniepokojona, ale także gotowa do pomocy. - Wystarczy słowo, a pójdę z tobą i spróbujemy rozwiązać tę zagadkę. Może przy okazji i Theodora znajdziemy. Chcesz iść dziś po dyżurze? - Jeśli Anna chciała zbadać tę sprawę, Alice zdecydowanie nie zostawi jej w tym wszystkim samej. Skoro coś się działo w otoczeniu Theodora, to z pewnością będzie trzeba być ostrożnym. A co, jeśli sprawcy będą chcieli teraz obserwować Annę? - A powiedz mi jeszcze, czy od czasu zniknięcia Theodora zauważyłaś, abyś była jakkolwiek obserwowana? - Wolała się dopytać, czy ta sprawa przypadkiem nie będzie się rozciągać na kolejne osoby. Dziwni ludzie w księgarni, koszmary nocne, ucieczka bez słów, to zdecydowanie wygląda na niebezpieczną sprawę.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Blondynka pokręciła głową, aby zebrać myśli i przede wszystkim uspokoić potok słów, którymi, może niepotrzebnie, zaczęła bombardować swoją przyjaciółkę. Nie chciała jej wciągać w swoje problemy, ba, nie zamierzała jej nawet narażać na, kij wie co!
- Jeśli byś chciała, ale może nie dziś. Spróbuję znowu porozmawiać z jego kolegami, albo chociaż ponownie spotkam się z Panem Williamem. Praktycznie nie opuszcza księgarni, może coś znalazł. - Oddech kobiety zaczął się stabilizować i tak samo tętno. Uspokojona gestem przyjaciółki postanowiła ją przytulić, tak o, bez żadnej większej idei - wstała, podeszła i objęła Alice drobnymi ramionami, mówiąc:
- Dziękuję Ci, nawet nie wiesz, jakim jesteś dla mnie wsparciem kochana. Wiesz, że na mnie też zawsze możesz liczyć. - Ciepło bliskości oraz słów zaczęło stopniowo przelewać się na drugie ciało. Anna odsunęła się po kilkunastu sekundach, przy czym zamiast spoczynku, zaczęła chodzić po pomieszczeniu.
- Pewnie to tylko moja paranoja spowodowana zmartwieniem. Sama nie wiem. Od momentu pojawienia się w księgarni mam nieodparte wrażenie, jakby ktoś faktycznie mnie non stop obserwował: kiedy idę do cukierni, gdy przechadzam się po parku... Nawet w drodze do szpitala i w samej placówce czasami czuję dziwne dreszcze, jakby oczy niektórych osób przewiercały mnie na wskroś. Czuję, jakbym od tamtego momentu nie mogła nikomu w pełni zaufać. Jesteś jedyną osobą, wobec której mogę się otworzyć. Miałabym prośbę. - Kobieta przerwała na moment, aby zatrzymać się w miejscu.
- Gdyby ktoś wypytywał o mnie, mogłabyś nic nie mówić?

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Anna może i nie chciała jej wciągać, ale teraz już było nieco za późno. Alice zamierza się zaangażować w pomoc przyjaciółce, nawet jeśli to będzie niebezpieczne. Co może być bardziej niebezpiecznego niż wojna? Pomoc żołnierzom w szpitalach polowych, które bywały czasem niedaleko frontu? Czy też pomoc medyczna marynarzom, będąc jednocześnie narażoną na ostrzał w każdej chwili.
- No dobrze. Tylko unikaj chodzenia samej do tej księgarni, skoro tam jest szemrane towarzystwo. Tam pójdziemy razem, zgoda? - Alice nie chciała, aby Annie stała się jakakolwiek krzywda. Z jej słów wynika, że obecnie ta księgarnia nie stanowi bezpiecznego miejsca, więc byłoby zdecydowanie lepiej, jakby we dwójkę się tam zjawiły.
Alice pozwoliła się przytulić swojej przyjaciółce. Objęła ją i nawet delikatnie pogłaskała z tyłu, aby dodać jej dodatkowego ciepła i otuchy. Trzeba sobie pomagać, a ta sytuacja zdecydowanie wymagała podjęcia jakichś działań. Po chwili wsparcia Alice puściła Annę i obserwowała, jak ta teraz zaczyna chodzić po pomieszczeniu. Nieco zmartwiła się po usłyszeniu informacji, że przyjaciółka może być śledzona. To tylko jeszcze bardziej wskazuje na to, że zarówno Theodor, jak i być może także Anna, mogą być w niebezpieczeństwie.
- Oczywiście, kochana, nic nie będę mówiła. - Alice spojrzała na Annę, wstając z krzesła. - Ale za to… pozwól, że przenocujesz u nas. Albo ja u Ciebie. Na kilka dni, aby zobaczyć, czy faktycznie ktoś Ciebie obserwuje. - Alice i tak do tej pory mieszka z innymi pielęgniarkami, wynajmując jedno z mieszkań tutaj. Nie chciała Annie proponować przeprowadzki, ale też pragnęła dać jej to wsparcie mentalne. A warto pamiętać, że samotne kobiety są bardziej narażone na niebezpieczeństwa, niż gdy chodzą w grupie. Dlatego też Alice mieszka z trzema koleżankami, ale jest gotowa w razie potrzeby na kilka dni przeprowadzić się do Anny, aby towarzyszyć jej oraz w razie potrzeby zapewnić jej wsparcie w szukaniu prawdy.

@Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mistrz Gry

- Może wstrzymajmy się z tym? Zresztą spokojnie kochana, nie zamierzam nigdzie się ruszać sama. Zaproszę Williama może do siebie. - Kwestia wspólnego przeszukania księgarni została już zaaprobowana i zabawy na potańcówce również - oczywiście z obowiązkowym towarzyszem "niedoli": Lewym Kominiarzem.
- No i Twoje współlokatorki nie będą na Ciebie złe za zwalanie im na głowę kolejnej osoby. Chciałabym, żeby szybko się odnalazł i żeby cała ta sprawa była tylko głupim nieporozumieniem. Poszlibyśmy razem potańczyć. Wyciągnęłoby się nawet naszego krecika, jeśli nie po dobroci, to choćby siłą! - Radość na chwilę wróciła na twarz, nie tyle dla odwrócenia uwagi przyjaciółki, co zakopania smutku na moment pod ziemię. W całym dialogu, potoku słów i ulotnych gestach Anna odnalazła wiele wsparcia. To dzięki niemu była na tyle zdeterminowana, aby zebrać się do kupy, nie poddawać i być gotową, aby służyć podobną pomocą Alice.
- Chyba powoli będzie trzeba się zbierać. Czeka nas kolejny spacer po szpitalnych korytarzach. Co Ty na to, aby przy okazji pokusić się o zejście na dół? Można by zostawić krecikowi coś miłego pod drzwiami, może jakiś poczęstunek. - Gdyby nie hard ducha Alice, Anna pewnie długo wahałaby się z wyrzuceniem z siebie balastu.
- Po pracy za to stawiam Ci solidnego drinka. - Blondynka nie przyjmowała odmowy. Chciała i poniekąd zamierzała czynem podziękować za pomoc. Każda odskocznia była dobra.

@Alice Nash
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Skoro dziewczyny były dogadane, to Alice przytakiwała głową na znak, że zgadza się z tym. Zarówno z tym, aby Anna spotkała się z Williamem na mieszkaniu, jak i tym, że zgarnie się Leviego na jazzową potańcówkę. Trzeba mu przekazać, aby lakierki szykował, bo mu się przydadzą.
- Na spokojnie, wyciągniemy i naszego krecika, może ktoś jeszcze z lekarzy będzie chciał nam dodatkowo w tym pomóc. Tylko trzeba dobrze to rozplanować. - zaśmiała się wesoło, widząc, że i Anna na chwilę uśmiechnęła się. I to było teraz ważne. Uśmiech, nieco pewności siebie i odwaga. Taką mogła teraz puścić przyjaciółkę na dyżur. A zmartwienia… nimi zajmą się później.
- To czekaj, zgarnę jakiś talerzyk z ciastkami i zaniosę mu. - Zaraz rozejrzała się za talerzykiem, na którym mogła ułożyć zwykłe kruche ciasteczka z cukrem, które znalazła w szafie. Nie wiedziała, czy on w czasie pracy jest w stanie wychodzić ze swojego gabinetu, więc przynajmniej dostanie coś słodkiego na przekąszenie.
- Nie będę oponować, kochana. - zaśmiała się, słysząc o tym, że dostanie drinka. Alice wiedziała, że nie miałaby tutaj szans na przekonanie Anny do innej decyzji, więc pozwoli jej postawić drinka. Ale pierwszego, żeby też nie zaczęła zatracać swoich pieniędzy na drinkach. Alice szybciutko ogarnęła talerzyk i zerknęła na Annę z uśmiechem na twarzy. Wiedziała, że to był dobry sposób na rozpogodzenie przyjaciółki i pozbycie się plotek na jej temat w ciągu kilku najbliższych godzin. Wyszły z pomieszczenia gospodarczego i rozstały się przy schodach, kierując się w inne strony. Alice obserwowała przez chwilę, jak Anna udawała się na swój teren, a sama zeszła pewnym krokiem w dół, w stronę pomieszczeń, do których ostatnio w ogóle nie zaglądała. Teraz się nie dziwiła, czemu nie kojarzyła wcześniej z widzenia Leviego. Sprawdziła tylko, czy trzyma stabilnie talerzyk i szybciutko zeszła na dół, kierując się w stronę drzwi do gabinetu. Pytanie, czy teraz go zaprosić na potańcówkę, a może później. Hmm…

Anna zt jak coś

@Mistrz Gry @Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Łowca cieszył się, że pracował w takim miejscu, które wystarczająco izolowało go od pozostałej części szpitala. Nie licząc oczywiście drugiego pracownika i ichniego przełożonego, ale akurat tę dwójkę był w stanie znieść. Wolał obecność nieboszczyków z bardzo prostego powodu - nie mówili za dużo, choć... Nie była to reguła. Levi miał kilka przypadków, w których to dusze błądziły wokół własnego ciała i podejmowały prób nawiązania kontaktu. Łowca zwykł wtedy odprawiać modlitwy, żeby pomóc duszom odnaleźć się w zaświatach.
Całe szczęście, nie musiał słyszeć plotek, jakie o nim chodziły. Nie musiał słyszeć współczucia, jakie wdawało się w słowa kobiet, gdy o nim mówiły. Z kominiarką czy bez, byłby tak samo traktowany, co było jedynie nieprzyjemnym wrzodem w miejscu, gdzie plecy kończyły swoją szlachetną nazwę.
Leviego nie było w gabinecie, ale wkrótce chód rozległ się po korytarzu. Wracał właśnie z kostnicy, z oddali dostrzegając kobietę, którą rozpoznał, kiedy tylko podszedł bliżej. Czarna kominiarka kontrastowała wraz z jego białym kitlem. Nie kwestionował tego, że mógł wyglądać komicznie.
- Pani Alice. - Przywitał się z kobietą. Złapał zaraz za klamkę, odepchnął ręką drzwi otwierające się do wewnątrz i przystanął tak, aby puścić kobietę przodem, wskazując dłonią wejście. - Coś się stało? - Spytał, zakładając z góry, że skoro dzień po ich rozmowie fatygowała się odwiedzić jego część szpitala, to musiało coś się stać. I że wcale, a wcale nie chodziło o dancing. Na ciastka spojrzał jedynie przelotem, na razie nie uznając, że mogło być to dla niego, ale dla całego oddziału prosektorium.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice nie musiała długo stać przy drzwiach, aby usłyszeć zbliżające się kroki. Odwróciła się w stronę źródła i ujrzała zbliżający się biały kitel… z czarną maską. Zdecydowanie wyglądał jak jakiś złoczyńca, który próbował nieudolnie kamuflować się wśród lekarzy. Lecz musiała przyznać coś – prosektorium jest dla niej obecnie bardzo rzadkim miejscem, do którego zagląda. Niemalże wcale, bo jednak jej praca wymaga kontaktu z żywymi.
- Panie Levi, dzień dobry. - Powiedziała, robiąc krok do tyłu, aby ten mógł spokojnie odepchnąć drzwi do środka. - A coś musiało się stać? Nie wiedzieliśmy Pana na górze, więc przyniosłam dla Pana ciasteczka. - Mówiąc, wskazała ręką na talerz ciasteczek, które trzymała. Zaraz też zrobiła krok do przodu, aby wejść wgłąb prosektorium. I że też Levi lubi obcować z mrokiem. Zdecydowanie Anna miała rację, aby spróbować go dobrowolnie, bądź siłą, wyciągnąć na dancing. - Gdzie Panu postawić ten talerz? - Spytała się spokojnym tonem. Owszem, Alice miała mętlik w głowie po wczorajszej rozmowie, lecz dalej uznaje, że jest coś, co ingeruje, ale nie wie, co to jest i w jaki sposób oni to robią. Mogłaby wypytywać Leviego, lecz teraz całkiem co innego wskoczyło do jej priorytetów. - Przy okazji tymi ciastkami… wie Pan… podziękuję za wczorajszą rozmowę. To chyba nic złego, prawda? - Spokojnie uśmiechała się w stronę Leviego, grzecznie idąc tam, gdzie on wskaże.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Twarz miał całkowicie zakrytą, więc zaskoczenie, jakie wpłynęło na jego usta, zostało skutecznie zakamuflowane. Raczej żadna z pielęgniarek nie zapuszczała się do tej części szpitala. Nic dziwnego, w końcu ci pacjenci nie potrzebowali już opieki. Zdarzało się czasem, że któraś z kobiet przychodziła do przełożonego, zapewne w zalotach, ale odwiedziny nigdy nie tyczyły Leviego. Tym bardziej nie spodziewał się, żeby przyszedł ktoś, żeby przynieść po prostu ciastka.
- Proszę dać na biurko. - Odpowiedział, zbywając retoryczne w jego odczuciu pytanie. Sam usiadł za biurkiem, a potem zawiesił wzrok na Alice, która jeszcze stąd nie wyszła, co jeszcze bardziej go zdziwiło. Nie to, że chciał ją przegonić... Brew drgnęła ku górze, a ten niuans mogła już dostrzec.
- Proszę usiąść. - Powiedział, wyczuwając że Alice musiała przyjść z jeszcze czymś niż z samym poczęstunkiem.
- Nie... - Zaczął niepewnie, czując zakłopotanie. - Proszę wybaczyć, po prostu rzadko kiedy ktokolwiek tutaj schodzi. Dziękuję bardzo za ciastka i... Nie ma pani absolutnie za co dziękować. To była tylko rozmowa, choć cieszę się, jeśli jakkolwiek panią podniosła na duchu. - Zamilkł na moment, obserwując uważnie rozmówczynię.
- W pierwszym odruchu pomyślałem, że przyszła pani do mnie, bo wczoraj zadeklarowałem się pomóc i znaleźć mnie w razie kłopotów, stąd moje pytanie. - To było najbardziej logiczne założenie niźli to, że po prostu przyniosła mu ciastka z czystej życzliwości.
Alice Nash

https://sweet-urge.forumpolish.com/t444-alice-nash#1065
https://youtu.be/Z6qnRS36EgE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t446-poczta-alice#1095
https://sweet-urge.forumpolish.com/t447-relacje-alice#1096
https://sweet-urge.forumpolish.com/f139-mieszkanie-alice
https://sweet-urge.forumpolish.com/t445-dziennik-alice#1094
Alice grzecznie zaniosła ciasteczka na biurko i obserwowała Leviego, który chyba nie spodziewał się jej tutaj. Jego brew, która się uniosła, wskazywała na to, że nie zakładał jej wizyty tutaj, i to z ciastkami. Ach, czasem naprawdę wystarczy uwierzyć w dobroć ludzką!
Słysząc prośbę o zajęcie miejsca, Alice grzecznie usiadła na krześle, nie zdejmując swojego spojrzenia z mężczyzny. Jeszcze wczoraj mówił jej o istnieniu jakiegoś bytu, a dzisiaj siada naprzeciw niego z uśmiechem na ustach. Zdecydowanie to było nieco dziwne. - Nie ukrywam, że wczorajsza rozmowa nie dała mi spokoju do reszty wieczora, ale też nie napotkałam żadnych dziwactw po drodze od wczorajszego spotkania. - Zaraz jak zaczęła mówić, rozejrzała się po pomieszczeniu. Pomieszczenie było nieco ponure, co pewnie tłumaczy niewielką liczbę gości.
- Jeśli Pan chce, mogę częściej wpadać z ciasteczkami. Albo z babeczkami, w zależności od tego, co się znajdzie w kuchni. - oznajmiła nader oczywistość, którą będzie mogła czasem wykonać w ramach spaceru i integracji z innymi pracownikami. - Ale z drugiej strony przynajmniej tutaj jest spokój od plotek. Tylko brakuje jakiejś muzyki, aby Pan miał swój kącik tak właściwie dla siebie. Jeśli mogę się spytać... - Nie wiedziała, czy to będzie właściwe, ale nie będzie się gryzła w język. - Jakiego rodzaju muzyki Pan słucha, Panie Levi? Jazz? Swing? Może Country?- zagadywała mężczyznę, starając się obserwować jego reakcję. Widziała, że ten ją bacznie obserwował, lecz skoro nie zadawał pytań związanych z wczorajszą rozmową, to Alice nie będzie próbowała na nowo zaczynać tego tematu. Aby to pokazać, wstała z miejsca, przyłożyła lewą dłoń do swojego biodra, a prawą zaś zaczęła pstrykać w rytm czterotaktowy.
Raz, dwa. Minęły dwa pstryknięcia, a Alice czekała zaintrygowana na reakcję Leviego.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi na ogół nie wzbudzał sympatii u innych ludzi. Z wiadomych powodów. Widok entuzjazmu Alice był dość nietypowy w jego opinii. Na pierwsze jej słowa wydał z siebie pomruk, który świadczył tylko tyle, że... Zarejestrował, co powiedziała. Sam nie zamierzał drążyć tematu, skoro i kobieta nie brnęła dalej. Potem wyprostował się nieco, słysząc kolejną wypowiedź. Poczuł... Zmieszanie. Czy chciał? O'donnel miał to do siebie, że ciężko mu było przyjmować ciepłe gesty. Skinął jednak głową, niewerbalnie przystając na tę propozycję. Czuł podskórnie, że mogłoby to urazić kobietę, gdyby odmówił. Nie lubił sprawiać przykrości tym, którzy wydawali się emanować dobrem, zwłaszcza jeśli tyczyło to tej, która w przeszłości się nim zajęła na jednym z okrętów.
Kobiecie mogło nie umknąć uwadze, że mężczyzna wyjątkowo zamilkł. Levi poczuł się niekomfortowo we własnej przestrzeni, na własnym "terytorium". Ludzie zwykli do niego nie przychodzić, a jeśli już, to w konkretnym celu. Tymczasem Alice wypytywała się o jego gust muzyczny. Sama wizja puszczania muzyki w prosektorium była niezwykle absurdalna, pewnie w normalnych okolicznościach słowa rozmówczyni by go rozbawiły, ale teraz siedział i... Się zatkał chłopak.
- Lubię country. - Odpowiedział po dłuższej chwili wahania. - ...Ale wątpię, żeby pacjentom się spodobało. - Dopiero teraz parsknął śmiechem. Nie na długo, bo znowu na jego twarz wpłynęła konsternacja, kiedy kobieta wstała z krzesła i wypstrykała rytm. Zamrugał.
- Zazdroszczę pani entuzjazmu. - Oznajmił w końcu. - A jaką muzykę pani preferuje? - Podtrzymał rozmowę dalej, próbując przywrócić swoje myśli z poczucia konsternacji na właściwy tor. Zapomniał, że na tym najwyraźniej polegały rozmowy między ludźmi. Zaszywanie się w piwnicy i zadawanie się z demonami i bawienie się w rosyjską ruletkę nie należały do powszechnych zainteresowań wśród innych. Musiał więc choć przez chwilę poudawać normalnego.
Sponsored content

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: