Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
City of London

Choć samo serce obecnego Londynu kształtowane było przez wieki, to właśnie II wojna odcisnęła na nim największe piętno. Podczas nalotu na miasto, niesławnego "blitz", większość ze 100 000 bomb spadła właśnie na centrum stolicy, pochłaniając setki istnień i pozostawiając pożary i zgliszcza. Dziś, ledwie dwa lata po wojnie, gruzy i większość tego, czego nie dało się uratować, zostało uprzątnięte, wciąż jednak nie trudno znaleźć pozostałości po pociskach i zabudowie. Idąc do pracy, szkoły i znajomych ludzie mijają zniszczone budynki, których odrapane mury, puste okna i wyrwy w ścianach tworzą upiorne tło dla codzienności, zatłoczonych ulic i turlających się niespiesznie samochodów.
City of London jest centralną i najstarszą dzielnicą Wielkiego Londynu. Znajdują się tutaj Liverpool Street Station, Katedra św. Pawła (odnośnik), która szczęśliwie przetrwała bombardowanie, Monument to the Great Fire of London ponownie otwarty dla zwiedzających rok temu, Bank of England czy też The British Museum (odnośnik).
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773

Levi, Margaret
5 stycznia 1947 roku


Łapiąc w końcu dzień wolny, spotkał się najpierw z Margaret, żeby przekazać jej raporty i wtajemniczyć w sprawę Muzeum. Oboje zdecydowali, że warto zacząć od przesłuchania Laury. O'donnel z góry nakreślił, jaka będzie ich rola w wizycie - "ja pukam, ty mówisz". Bynajmniej nie dlatego, że Levi nie chciał uczestniczyć w tej części zadania. Margaret musiała przyznać, że nikt nie byłby chętny wpuszczać do domu kogoś z tak osobliwym nakryciem głowy, jakie na sobie nosił.
Stojąc na najbardziej ruchliwej drodze, mieli rzut beretem i do mieszkania Laury, jak i również do samego muzeum.
- Tam. - O'donnel wskazał dłonią na klatkę, gdzie znajdował się podany wcześniej numer zamieszkania. Potem przeszedł przez ulicę, nieco kuśtykając, kierując się do wejścia kamienicy. Przy sobie, oczywiście, miał standardowe wyposażenie członka Zakonu, z drobnym dodatkiem o sól w torebce - gdzieś w kieszeni - oraz upakowanej desce ouija - to akurat w podręcznej, skórzanej torbie, którą trzymał w dłoni.
Wchodząc po schodach na górę, taktycznie oparł się o ścianę obok, żeby nie było go widać przez zamieszkałą, jak już otworzy drzwi.
- Czyń honory. - Zachęcił Margaret przyciszonym głosem, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Podwinął jedną nogę w kolanie i oparł stopę o ścianę, zastygając w tej nonszalanckiej pozycji. Ciemne spojrzenie utkwił naprzeciwko siebie - na widoku za oknem.

@Mistrz Gry
@Margaret Cavendish
Margaret Cavendish

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t410-margaret-cavendish
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t416-poczta-margaret-cavendish#789
https://sweet-urge.forumpolish.com/t417-is-revenge-a-science-or-an-art#791
https://sweet-urge.forumpolish.com/t426-ivycrest-hall#851
https://sweet-urge.forumpolish.com/t415-we-all-have-our-reasons#786
Do serca Londynu dociera punktualnie. Wychodząc z taksówki, nie kłopocze się zapinaniem guzików ciemnego, wełnianego płaszcza, nawet jeśli mroźny wiatr targa jego połami, otaczając wpół przesłonięte spódnicą łydki chłodem. Pozwoliła sobie zrezygnować z nadmiaru biżuterii, która mogłaby ich dzisiejszą rozmówczynię onieśmielić, wyraźnie wskazując na różnicę w statusach. Niesie się na bruku stukot obcasów, kiedy zbliża się do łowcy o zasłoniętej twarzy. Już podczas pierwszego spotkania doszła do wniosku, że Levi ściąga na siebie większą uwagę w masce, niżby robił to bez niej, wszak wielu teraz chodzi z poharataną fizys, nosząc ślady po przetrwanej wojnie, jednak nigdy nie zwróciła mu na to uwagi. Uznała, że musi mieć ku temu słuszny powód, nawet jeśli miałby to być wyłącznie wstyd.
Ceni sobie bezpośredniość O’donnela, preferencje do skupiania się na konkretach, zamiast ciągnących się w nieskończoność elaboratach. Zwięźle przedstawione informacje nasuwają kilka pytań, na które muszą znaleźć odpowiedź, jednak zanim dotrą do muzeum, powinni wypytać panią O’Neil o to, co widziała.
Na wskazany budynek kiwa tylko głową i rusza przed siebie za mężczynzą. Zatrzymując się przed wskazanymi drzwiami, przygląda im się najpierw, by sprawdzić, czy nie zostały niczym naznaczone, bądź zabezpieczone. Jeśli kobieta wpadła na coś w dziale ksiąg historycznych, próbując zwrócić na to uwagę osób trzecich, to nie spotkawszy się z dobrym przyjęciem - no bo kto lubi rozmawiać z szaleńcami? - mogła próbować zabezpieczyć się na własną rękę. Dopiero wtedy puka do drzwi, czekając, aż te się przed nią uchylą.
- Dzień dobry, czy pani Laura O'Neil? - pyta łagodnym tonem, przybierając na twarz lekki uśmiech.

@Mistrz Gry  @Levi O'donnel
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Miasto turkotało swoim rytmem. Ludzie krążyli po ulicy tam i z powrotem, załatwiając codzienne sprawunki, samochody toczyły się po ulicach, a szarawy obłok ciężko unosił się nad budynkami, sącząc wszystkie dymy z domów, silników i nieco bardziej odległych fabryk. Kiedy tylko weszli do wskazanej przez O'donnela kamienicy, cały ten szum odcięty został przez ciężkie, stare drzwi.
Ogarnęła ich względna cisza i chłód klatki schodowej. Wygłaskane schody nosiły na sobie piętno czasu, ale było w tym coś podnoszącego na duchu. Przetrwały w przeciwieństwie do wielu innych sobie podobnych.
Stanęli przed drzwiami z mosiężną plakietką z numerem 7. Pukanie z początku zdawało się nie przynosić efektów, ale w końcu z mieszkania doszedł dźwięk kroków stawianych raczej cicho, ale i tak zdradzonych skrzypiącym parkietem. Ktoś odsunął przysłonkę judasza, by potem odblokować i uchylić drzwi. Dwójka łowców całkiem dobrze wybrała porę wizyty, świadomie lub też nie.
Kobieta, która stanęła w progu, miała koło trzydziestki, może nieco ponad. Jej czekoladowe loki lekko opadały po obu stronach twarzy, podkreślając jej owal oraz ładne, niebieskie oczy, które wpatrywały się w Margaret pytająco. Miała na sobie całkiem zwyczajną zieloną sukienkę z kwiecistą podszewką i rąbkami.
— A kto pyta?... — odparła po chwili, a w jej głosie słychać było spore wahanie. — Nie... nie jestem zainteresowana wywiadem — dodała za moment, starając się brzmieć na bardziej zdecydowaną i kategoryczną, choć trzymanie krawędzi drzwi oburącz nie pomagało jej w przybraniu takiego wizerunku.

@Levi O'donnel @Margaret Cavendish
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi był wdzięczny, że Margaret, jako jedna z niewielu istot, nie dręczyła go pytaniami na temat jego potrzeby zasłaniania twarzy. Nigdy nie dawał jawnej odpowiedzi, ale często można było wywnioskować, że owszem, rozchodziło się o wstyd. Kompleks. I zasłaniał twarz pomimo przykuwania większej uwagi, niż jakby przykuwał bez. Pytania byłyby męczące.
Pukanie w drzwi rozległo się po klatce, ale nie od razu przyniosło efekt. Spoglądał kątem oka na Margaret, a na wypadek, gdy naszły ją wątpliwości i chciała zrezygnować, zachęcił ją wymownym skinieniem głowy, by próbowała dalej. W końcu drzwi się otworzyły. O'donnel, gdyby mógł, stałby się jednością ze ścianą niczym kameleon. Pokazanie się teraz byłoby strzałem w kolano. Laura na pewno zamknęłaby drzwi, gdyby spostrzegłaby wysokiego gościa w kominiarce. Co prawda, miejscowe gangusy nie nosiły się w dość eleganckich płaszczach, ale to był jedynie nieistotny szczegół.
Zamiast bezpośredniej ingerencji, sięgnął bezgłośnie za kołnierz, żeby móc pokazać krzyż na wisiorku. Tak jak wcześniej wspominali (nie wspominali, ale liczył, że Cavendish znała go na tyle długo, ze mogła wyczytywać jego intencje z niewerbalnych gestów), lepiej zagrać rolę kogoś niezwykle wierzącego. Może nawet kogoś, kogo wiara podchodziła pod... Sektę. Niemniej, zastanawiał się, czy Margaret wymyśli coś innego, czy pójdzie tym tropem.
Margaret Cavendish

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t410-margaret-cavendish
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t416-poczta-margaret-cavendish#789
https://sweet-urge.forumpolish.com/t417-is-revenge-a-science-or-an-art#791
https://sweet-urge.forumpolish.com/t426-ivycrest-hall#851
https://sweet-urge.forumpolish.com/t415-we-all-have-our-reasons#786
Oczekiwanie na otwarcie drzwi zdaje się trwać w nieskończoność, ale Cavendish ma w sobie na tyle samozaparcia, by czekać na odpowiedź. Puka więc ponownie, wyłapując wymowny gest O’donnela.
Uchylająca drzwi kobieta jest na pierwszy rzut oka od niej młodsza. Kreśląca się na jej twarzy niepewność wyraźnie wskazuje na to, że była już w przeszłości wielokrotnie nagabywana, jej ostrożność jest słuszna.
- Margaret Cavendish, nie reprezentuję prasy - przedstawia się spokojnie. Jasne tęczówki przesuwają się czujnie po twarzy kobiety, chcąc dostrzec potencjalne cienie pod oczami i poszarzałą skórę, co mogłoby zdradzić nękające ją wizje, czy koszmary. - Rozumiem, że może się pani czuć przytłoczona zaistniałym wokół pani szumem, chcę jednak zapewnić, że wymyślanie plotek, jak i powielanie istniejących, leży daleko poza zasięgiem moich zainteresowań. - Jej celem jest uspokojenie rozmówczyni i stopniowe zdobywanie zaufania. Nie chce przecież, by ta zatrzasnęła im drzwi przed nosem. - Zajmuję się badaniem eksponatów historycznych oraz dzieł sztuki - wyjaśnia od razu. Jej głos jest ciepły, ale i zdecydowany. Nie widzi powodu, by sięgać po bezczelne kłamstwo, które zresztą nie idzie w parze z jej moralnością. W sytuacjach, w których nie może mówić wprost o swoim pochodzeniu, czy motywacjach, stara się obchodzić prawdę dookoła i zdradzając wybiórcze fakty. - Wraz z moim współpracownikiem chcielibyśmy pomówić z panią o tym, co widziała i czego doświadczyła w muzeum. Z uwagi na pani bezpieczeństwo oraz dyskrecję proponuję, byśmy pomówili w środku. Nie zajmiemy wiele czasu. - Waha się przez moment, czy nie zostawić Leviego za drzwiami, by nie wywierał na pani O’Neil zbędnej presji, ale niewykluczone, że słysząc fakty z życia Laury, będzie miał on inne, cenne wnioski.

@Mistrz Gry  @Levi O'donnel
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Obecność O'donnela pozostawała niezauważona, choć nie było to dla nich żadnym wyzwaniem. Przynajmniej na razie. Uczepiona swoich drzwi frontowych Laura spoglądała nieufnie na twarz nieznajomej. Z początku widać było w jej oczach niepewność i niechęć, jakiś rodzaj je zdecydowania, które nieśmiało walczyło z postanowieniami.
— Ach tak? — odezwała się, choć nie było to pytanie, raczej fraza podtrzymująca rozmowę. — Więc co leży w kręgu? — dopytała znów, próbując odgadnąć, do czego zmierza nieznajoma.
A potem pojawił się niepokój. Jakaś czerwona lampka zaczęła świecić w głowie kobiety, kiedy tak słuchała kolejnych wyjaśnień.
— Am... — zawahała się i nieznacznie odsunęła od drzwi, jednak klamka pozostawała w jej rękach. — Jaki współpracownik? I... co to ma wspólnego z eksponatami? Nie... nie rozumiem, czego pani chce — wyrzuciła z lekką pretensją i nawet wyprostowała się bardziej, chcąc dodać sobie pewności siebie.
Laura spojrzała na klamkę w swoich dłoniach i zastanowiła się dosłownie przez moment. Zaraz potem lekko pociągnęła drzwi ku sobie, jednak nie zamykała ich.
— I jakie eksponaty? Wie pani ile tego jest? — obruszyła się wręcz, niczym botanik, który słyszy, że czyjaś ulubiona roślina to drzewo.

@Levi O'donnel @Margaret Cavendish

Proszę o rzut na Mentalistę dla obu postaci.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Nie ingerował, pozostawał bierny, dopóki nie usłyszał z ust Margaret, jakim torem będą musieli teraz iść. W momencie, kiedy kobieta ujawniła jego obecność, spojrzał na nią skonsternowany. Laura i tak miała obawy przed samą Cavendish, a co dopiero będzie, kiedy w zasięgu jej wzroku pojawi się Levi. Niemniej, nie mógł bezczynnie stać, kiedy była pracownica muzeum dopytała się o obecność "kolegi".
Stanął obok koleżanki.
- Levi O'donnel. - Przedstawił się, szykując się odgórnie na niepożądaną reakcję na jego widok. - Proszę wybaczyć ten nietypowe okrycie twarzy, ale w walce o Ojczyznę zostałem oszpecony. - Cóż, na nic lepszego nie było go stać niż na niepożądaną przez niego samego wylewność. W tym momencie, na szybko myśląc, tylko to przychodziło mu do głowy.
- Chodzi o eksponaty, które mogły trafić do muzeum niedawno. - Wyjaśnił od razu. Niemniej, nie wiedział, czego chciała dowiedzieć się konkretniej Margaret na temat wspomnianych eksponatów. Domyślał się tylko, że snuła wnioski o spaczonych artefaktach. - Jednak wolelibyśmy pogadać o tym w środku. - Dodał łagodnie, stojąc za koleżanką i nie robiąc żadnego ruchu wskazującego na to, że zamierzali wtargnąć do środka jej mieszkania siłą. W jego przypadku ciężko było rozegrać pozory kogoś o dobrych zamiarach.

Kostki
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Laura była wyraźnie nieufna wobec przybyszów i ciężko było powiedzieć, z czego to wynika. Poza oczywistym faktem, że dwójka zupełnie obcych ludzi puka do jej drzwi i prosi o rozmowy w cztery oczy. No właśnie, dwójka.
Pani O'Neil uważnie śledziła twarz kobiety, której nazwisko niewiele jej mówiło, bardzo możliwe, że nic. A kiedy obok Cavendish zjawił się zamaskowany mężczyzna, drgnęła tak, jakby faktycznie chciała zamknąć im drzwi przed nosem. Być może tylko brak dalszych ruchów z jego strony ją od tego powstrzymał.
Przełknęła ślinę.
— Proszę wybaczyć, ale każdy może tak powiedzieć... — odparła trochę mniej pewnie. Zastanowiła się nad postawionym pytaniem i nachmurzyła lekko. — Chyba nic nie przychodziło niedawno. Jak chcecie spalić jakąś książkę, przyszliście pod zły adres. — Z tymi słowami pani O'Neil zamknęła drzwi i przekręciła zamek.
Za moment ktoś chrząknął cicho na dole schodów. Stał tam chudy mężczyzna ubrany w zniszczone ciuchy, z czapką przekrzywioną na głowie i trochę kiepsko ogonolą twarzą. Oboje Widzących mogło go kojarzyć, był to jeden z nielicznych informatorów Zakonu, którzy czasem kontaktowali się osobiście.
— Urocza pani... — zaznaczył o kogo chodzi lekko zachrypniętym głosem. Kiedy tylko Margaret do niego podeszła, rzucił jej na ucho dwa słowa i wyminął.
Ukłonił się ładnie O'donnelowi, jakby liczył na poratowanie w zamian złotóweczką i ruszył po niższych piętrach, by zapytać o datek.
Margaret pożegnała się z O'donnelem i wyszła pospiesznie z budynku.

Z.t. dla Margaret
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi wypuścił z siebie ciche westchnienie i rzucił spojrzenie w stronę Margaret. Pewnie w powietrzu wisiała reprymenda, ale ktoś powstrzymał nadchodzące pouczanie. O'donnel spojrzał w stronę informatora, a potem na Cavendish. Potem nie pozostało mu nic innego, jak po prostu zaakceptować fakt, że nie dość, że nie udało im się porozmawiać z Laurą, to jeszcze koleżanka z Zakonu musiała opuścić miejsce z nieznanych powodów. To, w jaki sposób pospiesznie wydostała się z budynku, dało jedynie Leviemu do myślenia, że musiała być to naprawdę poważna sprawa.
Skinął głową informatorowi. Nie zamierzał dręczyć Laury swoją osobą. Sam za chwilę skierował się schodami na dół, żeby znaleźć się na ulicy i szybkim krokiem skierować się do muzeum. Na wejściu chciał odnaleźć kogokolwiek z pracowników, żeby mieli świadomość jego obecności. No i żeby wyjaśnić na wstępie, że wcale nie jest bandytą, który chce okraść zabytki.
- Dzień dobry, nazywam się Levi O'donnel. - Przywitał się z tym, kto wyszedł mu naprzeciw. - Ile kosztuje oprowadzenie po muzeum? - Spytał, jak gdyby nigdy nic. Jak typowy klient, który wcale nie miał kominiarki na twarzy.
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Pozostawiwszy panią O'Neil samą, Levi udał się z powrotem na miasto i prawdopodobnie była to dobra decyzja. Informator raczej nie był jeszcze świadom tego, po co tam byli i jak dokładnie wyglądała ich rozmowa z kobietą, ale mógłby niechcący zwrócić niepotrzebną uwagę sąsiadów na dyskusję przy cudzych drzwiach.


Muzeum Brytyjskie
Szczegółowe miejsce akcji.


Ogromny gmach Muzeum Brytyjskiego wznosił się dumnie ponad kamienicami i zatłoczonymi ulicami. Natychmiast po przekroczeniu progu, kiedy solidne i wyniosłe drzwi zamknęły się za jego plecami, Levi'a ogarnęła cisza przerywana jedynie cichymi rozmowami gdzieś w dalszych pomieszczeniach i odgłosem licznych kroków odbijających się od marmurowych ścian i podłóg.
Ciężko było wyłapać kogoś konkretnego, w końcu jednak wzrok Levi'a powędrował w stronę okrągłej wyspy w głównym holu, gdzie elegancko ubrany młody mężczyzna udzielał właśnie podstawowych informacji jakiejś parze. Goście podziękowali, odebrali ulotki i ruszyli w stronę schodów na piętro, zaś recepcjonista, jeśli można go tak nazwać, podniósł wzrok na kolejnego petenta.
I skamieniał na moment.
— Em... Ekhm, dzień dobry... — zawahał się, ale postawione pytanie chyba pozwoliło mu poczuć się pewniej, to był zdecydowanie znany grunt. — To zależy... Czy chce pan zwiedzać sam czy z przewodnikiem? Najbliższa grupa zbierze się zaa... — Zerknął pospiesznie na zegar na kolumnie nad sobą. — Za jakieś piętnaście minut, o tam, w prawej nawie, zwiedzanie ekspozycji starożytnych, a potem... może dam panu rozpiskę? — Podsunął mu kartkę z wykazem grup z przewodnikami, mniej więcej w odstępie godziny, obejmujących różne części muzeum. Dział, w którym pracowała Laura miał być prezentowany wraz z ekspozycją malarską za dwie godziny.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Zapewne było to konfundujące, kiedy facet w masce okazywał się pytać o takie same rzeczy, co zwykli klienci. Levi wykorzystał ten moment i nie dał się zastanowić pracownikowi nad tym, czy powinien zareagować inaczej w jego stosunku, i zwyczajnie złapał za kartkę, żeby się przyjrzeć treści.
- Interesują mnie oba. - Powiedział po krótkiej chwili zastanowienia. Skoro mógł w trakcie pracy obejrzeć przeróżne eksponaty raz jeszcze - bo zapewne nie pierwszy raz w życiu przebywał w muzeum - to żal nie skorzystać z okazji. A nuż okazałoby się, że i w innych częściach Muzeum działy się niestworzone rzeczy. - ...Hm, ale wydawało mi się, że ktoś inny prowadził tę drugą grupę. - Zauważył Levi, oddając kartkę pracownikowi i zawieszając na nim uważne spojrzenie. Nie wypytywał jednak o Laurę, nie bezpośrednio, nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, której i tak miał już za dużo.
- Ile to będzie razem kosztować? - zapytał za chwilę, wyciągając portfel. Tak jakby dalej nie chciał dać okazję biednemu młodemu mężczyźnie, aby się zastanowił, czy dobrze robił traktując O'donnela jak zwykłego klienta.
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Pracownik muzeum chyba sam starał się nie myśleć za wiele. Póki rozmowa trzymała się znanego szablonu, on również kurczowo się go trzymał. Najwyżej potem zgłosi obecność faceta i z czystym sumieniem doda, że ten nie zrobił nic podejrzanego.
Wpatrywał się więc w Levi'a dość bezmyślnie, a kiedy padł werdykt, pokiwał głową.
— Oba, doskonale. — Zaraz jednak przyszło zawahanie, a on zerknął na rozpiskę. — Tę drugą? A... ach. Tak... pani O'Neil niestety... zmieniła pracę, całkiem niedawno, nie dziwne, że pan nie słyszał. Nie chwaliła się zbytnio... no nieważne — wymruczał i odchrząknął cicho. Zerknął na to, co O'donnel wybrał i szybko wystukał na kasie. — To będą cztery funty — oświadczył, co było sporą, ale wciąż akceptowalną sumą dla zwykłego kowalskiego.
Kiedy tylko zapłacił, otrzymał dwa bilety. Jeden, ten tańszy obejmował wstęp całodniowy do wszystkich sekcji niezajętych aktualnie przez przewodników, drugi zaś uprawniał do dołączenia do wybranej przez niego wycieczki. W międzyczasie ktoś czaił się na patio, by móc podejść i jednocześnie wyminąć O'donnela, zaś przy okienku ochrony stał strażnik z kawą i najwyraźniej rozmawiał z kolegą za szybą. Jego wzrok raz po raz lądował na zamaskowanym mężczyźnie i bileterze.

Jeśli idziesz od razu zwiedzać, rzuć na czujność lub mistycyzm.

Recepcjonista muzeum: mentalista [2+1]Na ile wiarygodne są jego tłumaczenia?


@Levi O'donnel
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Mistrz Gry' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 9, 8, 9
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Cóż, wyjaśnienia recepcjonisty były tak wiarygodne, że Levi ich nawet nie zakwestionował. Ot, nie każdy musiał być wmieszany w wewnątrz pracownicze intrygi. Ewentualnie Łowca zaraził się tą samą bezmyślnością, która przebijała się przez tęczówki mężczyzny.
Cztery funty. Gdyby nie zarabiał w miarę dobrze jako patolog w szpitalu, zapewne jego kieszeń mocno by to odczuła. Niemniej, mały Levi wychowany w biedzie dalej w nim tkwił i poczuł delikatny ból, kiedy sięgnął po portfel.
- Oczywiście. - Rzekł, otwierając przegródkę. Za chwilę wyciągnął zażyczoną ilość pieniędzy i przekazał recepcjoniście. - Proszę bardzo. - Rzucił jeszcze w jego stronę, a gdy transakcja została dopięta, Levi skierował się we wcześniej wskazane miejsce, gdzie zbierała się grupa w oczekiwaniu na przewodnika.

Percepcja -> CzujnośćNiuch niuch, czy coś widzi, czy coś czuje, czy coś słyszy. Drugie zdanie.
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 2, 7, 2
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Recepcjonista zapewne odetchnął z cichą ulgą, kiedy wreszcie pozbył się dziwnego klienta. Mógł z czystym sumieniem o nim zapomnieć i dalej robić swoje, a nawet zignorować to, że Levi ewidentnie dokleił się do nie tej grupy, którą wykupił. Ale o tym wiedziało tylko ich dwóch.
Gmach muzeum był ładny, to trzeba było przyznać. Główny hol przestronny i pełen ciekawostek zamkniętych w gablotach, w większości zawieszonych wysoko obrazów i map. Kilka mniejszych eksponatów można było znaleźć na półkach czy przy kolumnach, by mogły zająć czymś ludzi czekających w kolejkach i grupach. Wśród nich znalazły się pamiętniki, stare książki czy kopie dokumentów, choć niekoniecznie były związane z czymś konkretnym. Bardzo możliwe, że stanowiły repliki wystawione do oglądania bez kontekstu.
Jego pojawienie się w grupie do zwiedzania wzbudziło niemałe zainteresowanie. Ludzie oglądali się na Levi'a, paru się odsunęło z jego bezpośredniego sąsiedztwa, a jakiś tęgi, znacznie niższy facet przekrzywił wąsa.
— Nie gorąco panu może? — rzucił tonem, który nie wskazywał na troskę, bardziej na to, że nie podoba mu się jego styl ubierania. Sam jegomość miał na sobie codzienny frak, zegarek w kieszeni i laskę w ręku.

W końcu zjawił się przewodnik, ubrany elegancko w kremowy garnitur ze stoicką miną i nieco sztywnymi ruchami przypominał ożywiony marmurowy posąg. Obrazka tego dopełniały lekko posiwiałe włosy i całkiem białe wąsy.
— Zapraszam serdecznie. Zaczniemy od początku, od samego początku, o jakim większości z państwa podejrzewam nawet się nie śniło... — rozpoczął swój wywód o narodzinach cywilizacji, prowadząc ich do sali związanej z ludami pierwotnymi.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Kiedy się zbliżył do grupy, od razu ludzie zrobili mu więcej przestrzeni. Obejrzał się na boki, dostrzegając zniechęcenie na osobach, niemniej nie skomentował tego ani nie poczuł się do wyjaśnienia powodu swojej obecności. Zresztą, nie musiał. Levi dzierżył w dłoni dwa bilety, które z łatwością można było dostrzec. I cóż, siedziałby cicho i cierpliwie, gdyby nie to, że jakiś jegomość postanowił skomentować jego wygląd. Ciemne oczy zwróciły się na niższego i grubszego mężczyznę. Zerknął krótko w dół, żeby zlustrować sylwetkę i wrócił wzrokiem na twarz nieznajomego.
- A panu nie za gorąco z taką tuszą? - Odbił piłeczkę niezbyt subtelnie, bo i nawet nie przejmował się tym razem z dobieraniem słów. Chamstwo należało zwalczać chamstwem. Może i O'donnel chodził w kominiarce, ale przecież nie robił niczego złego.
Na szczęście długo nie musiał czekać, gdyż przybył przewodnik. Podążył razem z grupą za nim, rozglądając się dookoła, czy i w tej sali nie znajdowało się nic podejrzanego. Jeśli niczego nie dostrzegł, czekał po prostu na okazję, aż będzie mógł odejść od grupy nieprzyuważony, kiedy będą przechodzić obok miejsca, w którym do niedawna pracowała Laura. Niemniej teraz po prostu słuchał mężczyzny ubranego w kremowy garnitur.
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mężczyzna jakby ledwie zauważalnie wyprostował się pod czujnym spojrzeniem Levi'a, ale niewiele mu to dodało respektu. Sam natomiast czuł się jednym z najważniejszych tutaj gości, w końcu zapłacił za to, by tu być, zajmować miejsce i psuć powietrze. Nie to co ów podejrzany typ.
— Ha! — prychnął pogardliwie na jego odpowiedź i chyba przez chwilę zastanawiał się nad czymś więcej, ale przerwał im przewodnik.
Grupka ruszyła korytarzem, którego ściany usłane były płaskimi gablotkami z suszonymi roślinami, rysunkami większych okazów lub drobnymi bryłkami ścian. Pojawiło się też parę schematów przedstawiających domniemane zależności i procesy geologiczne, głównie w wulkanach. Minęli wejście oznaczone jako Dział Historii Naturalnej i znaleźli się w sali usłanej eksponatami z okresu paleolitu i neolitu, jak to wspomniał przewodnik.
— Co trzeba powiedzieć o początkach człowieka, to to, że były trudne. Wyobraźcie sobie państwo stworzenie bez sierści, barw maskujących, kłów i pazurów naprzeciw całej gamy drapieżników — mówił, stojąc po środku sali i gestykulując. — Ale człowiek miał coś, czego nie miały zwierzęta. Umiejętność zmieniania otoczenia dla swoich potrzeb, wykorzystywania tych umyślnych zmian w kluczowych momentach, dla konkretnych celów. To zawiłe stwierdzenie, jednego z moich szanownych kolegów nota bene, opisuje powstanie jednego z najprostszych narzędzi. — Podszedł do gablot, w których znajdowały się różnego rodzaju i kształtu pięściaki, prawdopodobnie służące do różnych celów. — Co jednak jest jeszcze bardziej zadziwiające, to to, co mogą państwo podziwiać tutaj. — Wskazał wnękę wypełnioną prymitywnymi rysunkami zwierząt, głównie koni i turów. — Oto możliwie wierna kopia rysunków z Lascaux. Sztuka stworzona przez pierwszych ludzi. Proszę zwrócić uwagę na detale, na kształty, ci artyści musieli być doskonałymi obserwatorami i to również było niezmiernie ważne dla ludzkiego sukcesu... — I tak też płynnie przeszedł do omówienia prawdopodobnej taktyki oportunistycznych padlinożerców i podstępnych łowców.
Levi miał dobry plan. Porwani opowieściami goście niewiele uwagi zwracali na siebie nawzajem, a w grupie, która tłoczy się do oglądania rzeczy zawsze ktoś zostaje na szarym tyle. To zaszczytne miejsce przypadało O'donnelowi całkiem często, a po kilkunastu minutach chyba większość przestała zwracać na niego uwagę.
Kiedy przeszli do czasów pierwszych osach i rodzajów pisma, w zasięgu wzroku pojawił się również korytarz wiodący do The King’s Library oraz Działu książek, rysunków i map nieco dalej.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Dobrze, że obcy mężczyzna nie podjął się dalszej dyskusji. Muzeum nie było do tego najlepszym miejscem. Wszyscy zaczęli podążać za przewodnikiem, a Levi już na samym początku starał się trzymać na tyłach całej grupy. Oglądał się, ale nie po samych wystawach, tylko szukał czegoś, co wskazałoby na drogę do miejsca, w których pracowała Laura.
Kiedy mężczyzna zaczął opowiadać o prymitywnych rysunkach, O'donnel nawet na moment zwrócił uwagę na wskazane dzieła. Szybko jednak wrócił do badania otoczenia. Wreszcie ruszyli dalej, a gdy w zasięgu wzroku pojawił się korytarz, łowca czmychnął w jego stronę. Jeśli odnoga prowadziła do działu z książkami i rysunkami, uznał, że od tych drugich do działu z ekspozycjami malarskimi musiało być blisko - a przynajmniej na to liczył. Jeśli jednak się mylił, będzie musiał znaleźć mapę muzeum, żeby odnaleźć się w działach i natychmiast skierować się w stronę poszukiwanego. Nie mógł tracić czasu na opowieści o prehistorii.

Percepcja->czujnośćLevi rozgląda się za znalezieniem wskazówki na dział, w którym pracowała Laura. Ewentualnie za czymkolwiek, co wydałoby się nietypowe dla muzeum, a wskazywałoby na obecność ducha.
Sponsored content

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: