1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
4 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
City of London
Choć samo serce obecnego Londynu kształtowane było przez wieki, to właśnie II wojna odcisnęła na nim największe piętno. Podczas nalotu na miasto, niesławnego "blitz", większość ze 100 000 bomb spadła właśnie na centrum stolicy, pochłaniając setki istnień i pozostawiając pożary i zgliszcza. Dziś, ledwie dwa lata po wojnie, gruzy i większość tego, czego nie dało się uratować, zostało uprzątnięte, wciąż jednak nie trudno znaleźć pozostałości po pociskach i zabudowie. Idąc do pracy, szkoły i znajomych ludzie mijają zniszczone budynki, których odrapane mury, puste okna i wyrwy w ścianach tworzą upiorne tło dla codzienności, zatłoczonych ulic i turlających się niespiesznie samochodów.
City of London jest centralną i najstarszą dzielnicą Wielkiego Londynu. Znajdują się tutaj Liverpool Street Station, Katedra św. Pawła (odnośnik), która szczęśliwie przetrwała bombardowanie, Monument to the Great Fire of London ponownie otwarty dla zwiedzających rok temu, Bank of England czy też The British Museum (odnośnik).
City of London jest centralną i najstarszą dzielnicą Wielkiego Londynu. Znajdują się tutaj Liverpool Street Station, Katedra św. Pawła (odnośnik), która szczęśliwie przetrwała bombardowanie, Monument to the Great Fire of London ponownie otwarty dla zwiedzających rok temu, Bank of England czy też The British Museum (odnośnik).
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 1, 10, 8
'k10' : 1, 10, 8
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Kiedy minął szyld Działu Książek, gabloty na ścianach zmieniły się nieco. Znalazły się tam rysunki, schematy, urywki manuskryptów. Było parę mniejszych książek albo przybory do pisania, których strach było dotknąć. Nie to jednak było najważniejsze, bo Levi znalazł kluczową dla siebie wskazówkę: tabliczkę przy drzwiach gabinetu, której najwyraźniej nikt jeszcze nie wymienił, a na której widniało nazwisko dr Laury O'Neil. Zza drzwi nie dochodziły żadne dźwięki.
Tuż obok znajdowało się szerokie wejście do głównej sali księgozbioru, przypominającej przepastną bibliotekę, lecz zamiast suchych numerków można tu było znaleźć barwne i pełne informacji o antykach opisy. Wszystko wydawało się być w porządku, zadbane i na miejscu.
Chwilowo był tutaj sam, jedynie gdzieś dalej pomiędzy półkami kręcił się ktoś, być może z obsługi, bo jeśli przyjrzeć się mu chwilę, to głównie poprawiał ułożenie książek i zmiatał kurze piórkową miotełką. Młody chłopak najwyraźniej nie zauważył jeszcze Levi'a.
@Levi O'donnel
Tuż obok znajdowało się szerokie wejście do głównej sali księgozbioru, przypominającej przepastną bibliotekę, lecz zamiast suchych numerków można tu było znaleźć barwne i pełne informacji o antykach opisy. Wszystko wydawało się być w porządku, zadbane i na miejscu.
Chwilowo był tutaj sam, jedynie gdzieś dalej pomiędzy półkami kręcił się ktoś, być może z obsługi, bo jeśli przyjrzeć się mu chwilę, to głównie poprawiał ułożenie książek i zmiatał kurze piórkową miotełką. Młody chłopak najwyraźniej nie zauważył jeszcze Levi'a.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Drzwi z tabliczką spadły O'donnelowi jak z nieba. Żal było nie skorzystać z okazji. Przystanął i spojrzał na drzwi, kiedy usłyszał krzątanie się dochodzące z większej sali, które znajdowało się obok. W normalnych okolicznościach wybrałby opcję przepytania pracownika na temat Laury, ale podejrzewał, że raczej nie wzbudziłby sympatii z kominiarką na twarzy. Szybko przywarł do ściany, co by nie wychylać się za mocno i nie zostać zauważonym prędzej czy później, a z dwojga opcji wolałby później.
Tak więc złapał za klamkę, ostrożnie nacisnął i równie ostrożnie stawił kroki przez próg.
Tak więc złapał za klamkę, ostrożnie nacisnął i równie ostrożnie stawił kroki przez próg.
Zwinność->skradanieLevi próbuje bezgłośnie przemknąć do pokoju Laury.
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 6, 2
'k10' : 6, 2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Ciche szmery dobiegały z sali bibliotecznej, całkiem dobrze dając znać o położeniu mężczyzny sprzątającego półki. Korytarz pozostawał pusty, wokół było spokojnie, warunki wręcz idealne do włamania, co też Levi postanowił bez zwłoki wykorzystać.
Nacisnął klamkę i poczuł, że skobel przeskoczył nieprzyjemnie głośno na właściwą sobie pozycję, ktoś najwyraźniej źle domknął drzwi i teraz zamek narobił trochę hałasu.
— Halo? — dało się słyszeć z wnętrza sali, a za moment rozległy się w miarę spokojne kroki.
Drzwi były jednak otwarte, Levi mógł swobodnie wejść do gabinetu i zamknąć je za sobą. To oznaczało też jedno - tak czy inaczej miałby mało czasu na rozglądanie się.
Pokój nie był duży, może dwa i pół metra na trzy. Ktoś zostawił zapalone światło, bo brakowało tu okna. Po lewej stały dwie szafy z szufladami, zapewne na dokumenty, na prawo stała półka z przyborami biurowymi i kilkoma książkami zamkniętymi w szklanych szkatułkach, a w kącie biurko z papierami na blacie zawierającymi spisy książek z paru najnowszych dat, jakimś zeszytem i wiecznym piórem. Na półce nad biurkiem stała zmarniała paprotka.
@Levi O'donnel
Nacisnął klamkę i poczuł, że skobel przeskoczył nieprzyjemnie głośno na właściwą sobie pozycję, ktoś najwyraźniej źle domknął drzwi i teraz zamek narobił trochę hałasu.
— Halo? — dało się słyszeć z wnętrza sali, a za moment rozległy się w miarę spokojne kroki.
Drzwi były jednak otwarte, Levi mógł swobodnie wejść do gabinetu i zamknąć je za sobą. To oznaczało też jedno - tak czy inaczej miałby mało czasu na rozglądanie się.
Pokój nie był duży, może dwa i pół metra na trzy. Ktoś zostawił zapalone światło, bo brakowało tu okna. Po lewej stały dwie szafy z szufladami, zapewne na dokumenty, na prawo stała półka z przyborami biurowymi i kilkoma książkami zamkniętymi w szklanych szkatułkach, a w kącie biurko z papierami na blacie zawierającymi spisy książek z paru najnowszych dat, jakimś zeszytem i wiecznym piórem. Na półce nad biurkiem stała zmarniała paprotka.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Kliknięcie skobla rozniosło się, a Levi zastygł na milisekundę, klnąc w duchu na nieszczęśliwy zbieg wydarzeń. Obcy głos go spłoszył i wzbudził do działania, bo stać jak kołek nie mógł. Wiedział, że zwyczajnym zaprzestaniem czynu i udawaniem, że wcale nie chciał się wkraść do pomieszczenia, byłoby trudno się wybronić z takim nietypowym ubiorem.
Wszedł do środka, pospiesznie zamykając za sobą drzwi, choć dalej ostrożnie, aby tym razem nie narobił kolejnego hałasu. Domyślał się, a nawet słyszał, że pracownik muzeum zamierzał sprawdzić źródło dźwięku. Levi z przezorności schował się w szafie, nie gasząc przy tym światła.
Wszedł do środka, pospiesznie zamykając za sobą drzwi, choć dalej ostrożnie, aby tym razem nie narobił kolejnego hałasu. Domyślał się, a nawet słyszał, że pracownik muzeum zamierzał sprawdzić źródło dźwięku. Levi z przezorności schował się w szafie, nie gasząc przy tym światła.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Levi miał sporo szczęścia, gdyż część szafy najwyraźniej służyła za podręczny kantorek. Na dnie leżało parę mniejszych pudełek, w kącie oparta była miotła, a na wieszaku pozostawiono biały fartuch z niedbale wetkniętymi w kieszenie rękawiczkami. Było tam dość miejsca, by mógł stanąć i zamknąć za sobą drzwi, choć i tak musiał się pochylić. I najlepiej wstrzymać oddech.
Kroki mężczyzny zatrzymały się na chwilę na korytarzu.
— Halo?... — powtórzył, ale już ze znacznie mniejszym przekonaniem. Mruknął coś do siebie nieco ciszej, a po chwili otworzył drzwi od pokoju.
Pracownik wszedł do środka i podszedł do szafy, by otworzyć jedną z szuflad, gdzie wrzucił jakieś rzeczy. Potem usiadł przy biurku, szurając krzesłem po podłodze i zaczął przeglądać zalegające na nim papiery.
— Nienawidzę tej roboty... — westchnął do siebie, przerzucając kolejne sprawy, które mogły jeszcze trochę poczekać, aż w pewnym momencie znieruchomiał. — Osz kurwa... — mruknął w przerażeniu, jakie znają tylko ludzie, którzy przegapili termin urzędowy. Facet zerwał się zaraz od biurka i prawie wybiegł z pokoju, a nie przyspieszał pewnie tylko dlatego, że dostałby burę za bieganie po korytarzach.
Levi został sam, przynajmniej na razie.
@Levi O'donnel
Kroki mężczyzny zatrzymały się na chwilę na korytarzu.
— Halo?... — powtórzył, ale już ze znacznie mniejszym przekonaniem. Mruknął coś do siebie nieco ciszej, a po chwili otworzył drzwi od pokoju.
Pracownik wszedł do środka i podszedł do szafy, by otworzyć jedną z szuflad, gdzie wrzucił jakieś rzeczy. Potem usiadł przy biurku, szurając krzesłem po podłodze i zaczął przeglądać zalegające na nim papiery.
— Nienawidzę tej roboty... — westchnął do siebie, przerzucając kolejne sprawy, które mogły jeszcze trochę poczekać, aż w pewnym momencie znieruchomiał. — Osz kurwa... — mruknął w przerażeniu, jakie znają tylko ludzie, którzy przegapili termin urzędowy. Facet zerwał się zaraz od biurka i prawie wybiegł z pokoju, a nie przyspieszał pewnie tylko dlatego, że dostałby burę za bieganie po korytarzach.
Levi został sam, przynajmniej na razie.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Pochylić musiał się na pewno. Upchnął się w prostokątny kształt szafki i choć cudem się zmieścił, jak ten niepasujący kształt w zabawce dla dzieci, to musiał przeczekać. Pochylony, z wygiętą szyją, ugiętymi kolanami i zasłoniętą gębą. Czas w tej pozycji mijał niemiłosiernie wolno, ale całe szczęście wojskowa dyscyplina nie zniknęła wraz z odejściem w cywila. Spiął się, kiedy usłyszał dźwięk otwieranej szuflady z szafy obok, ale uspokoił się, gdy nic nie wskazywało na to, że pracownik zamierzał sprawdzić tę, w której Levi przebywał. Po prostu przeczekał, aż pracownik muzeum opuści pomieszczenie - choćby miało to trwać i godzinami. W głębi duszy właśnie na to się szykował. Niemniej, ku jego zaskoczeniu, nadszedł koniec męki.
Wyszedł dopiero, gdy usłyszał zatrzaśnięcie drzwi za mężczyzną. Nie był pewny, kiedy tamten zamierzał wrócić, i czy w ogóle, ale na wszelki wypadek zachowywał się cicho. Ostrożnie zamknął za sobą drzwi szafki, a następnie skierował się w stronę biurka, skąd - jak się O'donnelowi wydawało - pracownik wystartował do wyjścia, gdy tylko coś zobaczył lub o czymś sobie przypomniał. Zamierzał przejrzeć, co było na wierzchu mebla, jak i również szuflady.
Wyszedł dopiero, gdy usłyszał zatrzaśnięcie drzwi za mężczyzną. Nie był pewny, kiedy tamten zamierzał wrócić, i czy w ogóle, ale na wszelki wypadek zachowywał się cicho. Ostrożnie zamknął za sobą drzwi szafki, a następnie skierował się w stronę biurka, skąd - jak się O'donnelowi wydawało - pracownik wystartował do wyjścia, gdy tylko coś zobaczył lub o czymś sobie przypomniał. Zamierzał przejrzeć, co było na wierzchu mebla, jak i również szuflady.
PercepcjaLevi przeszukuje biurko.
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 3, 4
'k10' : 3, 4
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Biurko zostało trochę rozbebeszone przez swojego nowego właściciela. Różne papiery leżały we względnym nieładzie, tak jakby mężczyzna przekładał je z jednej sterty na drugą, sortował i wyławiał istotne sztuki, i oczywiście przerwał to w połowie. Treść jednak nie wydawała się ważna dla Levi'a, ot dokumentacje księgozbiorów, wprowadzane zmiany, trafiło się nawet jakieś wypożyczenie od uniwersytetu, coś na temat astronomii sprzed wieków.
Przeglądane na szybko szuflady biurka wydawały się pełne szpargałów, jakich można by się tam spodziewać, przybory do pisania, nożyczki, nożyk do kopert, stempel muzeum i tego konkretnego działu, była nawet pieczątka pani O'Neil, schowana do swojego pudełeczka. Dalej ołówki, spinacze biurowe, pinezki, jakiś projekt plakatu, który chyba był już na tyle stary, że posłużył jako miejsce na notatki. W większości nieinteresujące lub nieczytelne.
Nie minęło wiele czasu, jak na korytarzu znowu dały się słyszeć kroki. Dwójka ludzi przystanęła nieopodal, żywo dyskutując.
— Daję słowo, panie Flippers, nie przywidziało mi się to — rzucił w swojej obronie znany już O'donnelowi młody chłopak.
— Nie interesują mnie pana przywidzenia czy widzenia, chcę mieć tutaj porządek. I komplet — odparł nieco grubszy głos, kiedy chyba dość niechętnie podążał za nim do sali z księgozbiorem.
— Będzie... wszystko będzie, panie Flippers — dodał, starając się brzmieć przy tym przekonywująco.
@Levi O'donnel
Przeglądane na szybko szuflady biurka wydawały się pełne szpargałów, jakich można by się tam spodziewać, przybory do pisania, nożyczki, nożyk do kopert, stempel muzeum i tego konkretnego działu, była nawet pieczątka pani O'Neil, schowana do swojego pudełeczka. Dalej ołówki, spinacze biurowe, pinezki, jakiś projekt plakatu, który chyba był już na tyle stary, że posłużył jako miejsce na notatki. W większości nieinteresujące lub nieczytelne.
Nie minęło wiele czasu, jak na korytarzu znowu dały się słyszeć kroki. Dwójka ludzi przystanęła nieopodal, żywo dyskutując.
— Daję słowo, panie Flippers, nie przywidziało mi się to — rzucił w swojej obronie znany już O'donnelowi młody chłopak.
— Nie interesują mnie pana przywidzenia czy widzenia, chcę mieć tutaj porządek. I komplet — odparł nieco grubszy głos, kiedy chyba dość niechętnie podążał za nim do sali z księgozbiorem.
— Będzie... wszystko będzie, panie Flippers — dodał, starając się brzmieć przy tym przekonywująco.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
W miarę przeszukiwania biurka i przeglądania papierów, w O'donnelu wzrastała frustracja. Co innego przeszukiwać swobodnie i legalnie jakieś szpargały, a co innego robić to pod presją czasu i widma konsekwencji, jeśli się zostanie złapanym. Papieros aż chciał sam wyskoczyć z pudełka, odpalić się od świecy i wskoczyć do ust Leviego z całej tej irytacji. Mruknął cicho pod nosem jakieś przekleństwo, a zaraz usłyszał rozmowę za drzwiami.
To go zaalarmowało. Stanął najpierw jak wryty, błądząc wzrokiem po pokoju, a potem po prostu schował się do tej samej szafki. Trudno, będzie stać w niej tak długo, aż nie łupnie go w krzyżu albo do momentu, aż ktoś tej szafy nie otworzy.
To go zaalarmowało. Stanął najpierw jak wryty, błądząc wzrokiem po pokoju, a potem po prostu schował się do tej samej szafki. Trudno, będzie stać w niej tak długo, aż nie łupnie go w krzyżu albo do momentu, aż ktoś tej szafy nie otworzy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Rozmowa nieco się oddaliła, najwyraźniej weszli za sąsiednią ścianę, gdyż Levi słyszał ich zza pleców szafy. I nie byli jakoś bardzo cicho.
— Tak będzie dla pana najlepiej — fuknął przełożony i ruszył szybkim krokiem w stronę korytarza, zatrzymał się jednak szybko, kiedy padły kolejne słowa.
— T-to nie moja wina, że narobiła tu taki bałagan! — rzucił młodzieniec na swoją obronę. — Niczego nie można znaleźć, jeszcze te książki po ko...
— Ale będzie to pana problem, chyba że nie chce pan tu pracować. Na jutro dział ma być gotowy dla zwiedzających — padła surowa odpowiedź i całkowicie ucięła temat. Flippers wyszedł z impetem na korytarz, minął gabinet i podążył gdzieś dalej.
Młody pracownik zaczął znowu krzątać się pomiędzy półkami księgozbioru, co rusz coś przekładając, między innymi stołek albo drabinę. Levi mógł odetchnąć z ulgą, bo nie zanosiło się na to, by ktoś zmierzał w jego kierunku. Prawdopodobnie też nikt nie zauważy drobnego hałasu drzwi.
@Levi O'donnel
— Tak będzie dla pana najlepiej — fuknął przełożony i ruszył szybkim krokiem w stronę korytarza, zatrzymał się jednak szybko, kiedy padły kolejne słowa.
— T-to nie moja wina, że narobiła tu taki bałagan! — rzucił młodzieniec na swoją obronę. — Niczego nie można znaleźć, jeszcze te książki po ko...
— Ale będzie to pana problem, chyba że nie chce pan tu pracować. Na jutro dział ma być gotowy dla zwiedzających — padła surowa odpowiedź i całkowicie ucięła temat. Flippers wyszedł z impetem na korytarz, minął gabinet i podążył gdzieś dalej.
Młody pracownik zaczął znowu krzątać się pomiędzy półkami księgozbioru, co rusz coś przekładając, między innymi stołek albo drabinę. Levi mógł odetchnąć z ulgą, bo nie zanosiło się na to, by ktoś zmierzał w jego kierunku. Prawdopodobnie też nikt nie zauważy drobnego hałasu drzwi.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Przysłuchał się rozmowie dwójki w napięciu. Zbliżające się kroki do drzwi sprawiły, że wstrzymał oddech, ale za chwilę wypuścił powietrze z ulgą, kiedy te znów się oddaliły. Pierwotnie zamierzał przeszukać pomieszczenie raz jeszcze, ale doszedł do wniosku, że zabawił tutaj zdecydowanie zbyt długo. Za duże ryzyko przebywać tutaj dalej.
Wyszedł z szafy i podszedł do drzwi. Nacisnął ostrożnie klamkę i wysunął się zza progu, starając się zrobić przy tym jak najmniej hałasu. Skierował się w stronę hali obok, gdzie krzątał się młodszy pracownik muzeum. Teraz, gdy opuścił dawny gabinety Laury, nie starał się jakoś szczególnie, aby nie było słychać jego kroków. W każdym razie, na pewno nie chciał, żeby wyszło, że się zakradał.
- Dzień dobry. - Zaczął. - Nazywam się Levi O'donnel i... - Urwał, szukając przez ułamek sekundy wyjaśnienia swojego pobytu tutaj, jak i zaczepienia biednego pracownika. Niemniej liczył na to, że skoro miał do czynienia z młodzieńcem, który właśnie dostał reprymendę od swojego przełożonego, będzie bardziej skłonny do działania na niekorzyść muzeum. - ...Przypadkiem usłyszałem pańską rozmowę z pana... Przełożonym, o ile dobrze wnioskuję? Przychodzę tutaj, bo doszły mnie słuchy o tym, że rzekomo dzieją się tutaj dziwne, niecodzienne rzeczy. Widział pan cokolwiek? - I od razu, z grubej rury, a jak będą chcieli go wyprowadzić za wściubianie, to cóż...
Piekielna Scheda +1
Wyszedł z szafy i podszedł do drzwi. Nacisnął ostrożnie klamkę i wysunął się zza progu, starając się zrobić przy tym jak najmniej hałasu. Skierował się w stronę hali obok, gdzie krzątał się młodszy pracownik muzeum. Teraz, gdy opuścił dawny gabinety Laury, nie starał się jakoś szczególnie, aby nie było słychać jego kroków. W każdym razie, na pewno nie chciał, żeby wyszło, że się zakradał.
- Dzień dobry. - Zaczął. - Nazywam się Levi O'donnel i... - Urwał, szukając przez ułamek sekundy wyjaśnienia swojego pobytu tutaj, jak i zaczepienia biednego pracownika. Niemniej liczył na to, że skoro miał do czynienia z młodzieńcem, który właśnie dostał reprymendę od swojego przełożonego, będzie bardziej skłonny do działania na niekorzyść muzeum. - ...Przypadkiem usłyszałem pańską rozmowę z pana... Przełożonym, o ile dobrze wnioskuję? Przychodzę tutaj, bo doszły mnie słuchy o tym, że rzekomo dzieją się tutaj dziwne, niecodzienne rzeczy. Widział pan cokolwiek? - I od razu, z grubej rury, a jak będą chcieli go wyprowadzić za wściubianie, to cóż...
Piekielna Scheda +1
ManipulacjaLevi próbuje wyciągnąć informacje od pracownika i nie zostać przy tym oddelegowanym do wyjścia za podejrzany wygląd
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 2, 5, 7
'k10' : 2, 5, 7
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Raz poznane drzwi teraz już nie sprawiły takiego problemu jak poprzednio. Kiedy Elvi wszedł na salę biblioteczną, przekonał się też, że młody chłopak miał znacznie ważniejsze rzeczy na głowie, niż jakieś podejrzane szmery w okolicy. No, do czasu, aż nie podniósł wzroku na faceta w masce.
Choć O'donnel wcale się nie zakradał, jego widok i tak wystraszył pracownika na tyle, że ten cofnął się gwałtownie i zasłonił trzymaną właśnie sporą księgą. Jej okładka nosiła tytuł "Wielki Atlas Dziejów".
— Nie ma tu nic cennego...! S-słucham?... — Chłopak się zawahał, próbując nadążyć nad tym, co słyszały jego uszy. — Uhm... Niecodzienne rzeczy tu się ciągle... Kim pan jest? — Odważył się na pytanie i nawet posłanie czujnego spojrzenia w stronę Levi'a. W jego oczach mieniły się przeróżne odczucia, których podstawą wciąż były całkiem poważne obawy o bezpieczeństwo swoje lub swojego pracowniczego dobytku. Mimo to, widać było, że z całych sił stara się pokazać od innej strony i nie wymięknąć w razie potrzeby. Niespójność osoby O'donnela zdawała się w tym pomagać.
Choć O'donnel wcale się nie zakradał, jego widok i tak wystraszył pracownika na tyle, że ten cofnął się gwałtownie i zasłonił trzymaną właśnie sporą księgą. Jej okładka nosiła tytuł "Wielki Atlas Dziejów".
— Nie ma tu nic cennego...! S-słucham?... — Chłopak się zawahał, próbując nadążyć nad tym, co słyszały jego uszy. — Uhm... Niecodzienne rzeczy tu się ciągle... Kim pan jest? — Odważył się na pytanie i nawet posłanie czujnego spojrzenia w stronę Levi'a. W jego oczach mieniły się przeróżne odczucia, których podstawą wciąż były całkiem poważne obawy o bezpieczeństwo swoje lub swojego pracowniczego dobytku. Mimo to, widać było, że z całych sił stara się pokazać od innej strony i nie wymięknąć w razie potrzeby. Niespójność osoby O'donnela zdawała się w tym pomagać.
Levi O'donnel
Uczeń
Reakcja młodego mężczyzny odbiła się na Levim niczym odbicie lustrzane - sam wzdrygnął się na jego gwałtowne cofnięcie się do tyłu. Pierwsze słowa, jakie wyleciały z ust pracownika, były bardziej niż wymowne. Levi nosił na co dzień swoją kominiarkę na tyle długo, że w pierwszych kontaktach zapominał o fakcie, że ją na sobie miał i że niekoniecznie przychylnie w niej wyglądał. Ciemnooki uniósł tylko delikatnie dłonie, nieznacznie ukazując blizny po ranach kłutych.
- Nie musi się mnie pan obawiać. Zasłaniam twarz, bo... - Urwał. Zazwyczaj był zbyt dumny, żeby zagrywać kartą ofiary, ale tym razem, w drodze wyjątku i dla dobra sprawy... - ...Skutki służby na wojnie, a konkretniej schwytania w niewolę przez nazistów. Proszę mi zaufać, nie chciałby mnie pan zobaczyć bez niej. - Zapewnił O'donnel, a pociemniałe oczy błysnęły żałością wobec samego siebie. Czy czuł smutek, kiedy to powiedział? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza że dystansował się emocjonalnie od tamtego wydarzenia i od faktu, że był oszpecony.
- Nie jestem z prasy. - Uniknął bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, kim rzekomo miał być. - Jeśli dzieje się tutaj coś dziwnego, bardzo możliwe, że byłbym w stanie pomóc w załatwieniu tego problemu. - Zapewnił i starał się brzmieć na bardzo pewnego swoich słów. Nie kłamał zresztą, gdyż rzeczywiście zależało mu na tym, aby rozwiązać problemu muzeum.
- Nie musi się mnie pan obawiać. Zasłaniam twarz, bo... - Urwał. Zazwyczaj był zbyt dumny, żeby zagrywać kartą ofiary, ale tym razem, w drodze wyjątku i dla dobra sprawy... - ...Skutki służby na wojnie, a konkretniej schwytania w niewolę przez nazistów. Proszę mi zaufać, nie chciałby mnie pan zobaczyć bez niej. - Zapewnił O'donnel, a pociemniałe oczy błysnęły żałością wobec samego siebie. Czy czuł smutek, kiedy to powiedział? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza że dystansował się emocjonalnie od tamtego wydarzenia i od faktu, że był oszpecony.
- Nie jestem z prasy. - Uniknął bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, kim rzekomo miał być. - Jeśli dzieje się tutaj coś dziwnego, bardzo możliwe, że byłbym w stanie pomóc w załatwieniu tego problemu. - Zapewnił i starał się brzmieć na bardzo pewnego swoich słów. Nie kłamał zresztą, gdyż rzeczywiście zależało mu na tym, aby rozwiązać problemu muzeum.
ManipulacjaLevi próbuje bajerować pracownika.
Admin
Admin
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 10, 8
'k10' : 10, 8
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Młode serce biło mocno w piersi, kiedy zamaskowany mężczyzna stał dalej przed nim, jasno udowadniając, że nie jest przywidzeniem. Chłopak cicho przełknął ślinę, co ruch zjeżdżając wzrokiem w dół na ręce nieznajomego. Albo w bok, bo zaraz powędrowały one do góry.
— Uhm... — Jego słowa chyba trochę go zakłopotały. Spojrzał znów szybko na twarz w czarnej masce, jakby analizując ten obrazek. — Jest pan... weteranem? — wymruczał z nutą podziwu w głosie, która choć kryła się jeszcze pod obawami i niepewnością, to była wyczuwalna.
Przestąpił z nogi na nogę, nieco się ogarniając. Książkę dalej trzymał, chyba nawet trochę zapomniał o jej istnieniu.
— Nie? No... nie wygląda pan — stwierdził po trochę tylko do siebie. — Tak? To znaczy... To takie... codzienne problemy w pracy, wie pan... — zaczął i po chwili wahania pozwolił sobie odwrócić się do regału, bokiem do O'donnela. — Rok temu zmienił się szef działu, zaczął wszystko... jak to mówi "porządkować". Jakie to jego porządki, to chyba pan słyszał. — Prychnął cicho, odkładając atlas na właściwe miejsce. — Ludzie mają dość, ale nie mają wyjścia. Z czegoś trzeba żyć, prawda? Byłoby prościej, gdybym, no, mógł się z tym na spokojnie zapoznać. A tu wszystko na wczoraj... I jeszcze te plotki o duchach. Słyszał pan coś tak głupiego? Nie jest pan dziennikarzem, więc pewnie nie... — Zawahał się na moment, zgarniając kilka książek z innej półki. — Nie wiem, jak mógłby pan to załatwić, ciężko byłoby Flippersa wygonić ze stołka — zaśmiał się cicho.
@Levi O'donnel
— Uhm... — Jego słowa chyba trochę go zakłopotały. Spojrzał znów szybko na twarz w czarnej masce, jakby analizując ten obrazek. — Jest pan... weteranem? — wymruczał z nutą podziwu w głosie, która choć kryła się jeszcze pod obawami i niepewnością, to była wyczuwalna.
Przestąpił z nogi na nogę, nieco się ogarniając. Książkę dalej trzymał, chyba nawet trochę zapomniał o jej istnieniu.
— Nie? No... nie wygląda pan — stwierdził po trochę tylko do siebie. — Tak? To znaczy... To takie... codzienne problemy w pracy, wie pan... — zaczął i po chwili wahania pozwolił sobie odwrócić się do regału, bokiem do O'donnela. — Rok temu zmienił się szef działu, zaczął wszystko... jak to mówi "porządkować". Jakie to jego porządki, to chyba pan słyszał. — Prychnął cicho, odkładając atlas na właściwe miejsce. — Ludzie mają dość, ale nie mają wyjścia. Z czegoś trzeba żyć, prawda? Byłoby prościej, gdybym, no, mógł się z tym na spokojnie zapoznać. A tu wszystko na wczoraj... I jeszcze te plotki o duchach. Słyszał pan coś tak głupiego? Nie jest pan dziennikarzem, więc pewnie nie... — Zawahał się na moment, zgarniając kilka książek z innej półki. — Nie wiem, jak mógłby pan to załatwić, ciężko byłoby Flippersa wygonić ze stołka — zaśmiał się cicho.
@Levi O'donnel
Levi O'donnel
Uczeń
Levi skinął głową. To powinno było wystarczyć chłopakowi, bo sam ciemnooki nie zamierzał być bardziej wylewnym w tej kwestii, póki nie został pociągnięty za język. Z pewnością ujawniłby nieco więcej, gdyby młodszy chciał dać upust swojej ciekawości.
Westchnął. Rzeczywiście nie wyglądał na prasę, ale... Cóż, tutaj ponownie wyszło na wierzch przyzwyczajenie się do materiału okrycia na twarzy. Noszenie kominiarki było tak naturalne, że zapominał o istotnych rzeczach - jak na przykład to, że nie wyglądał na redaktora.
Słuchając wypowiedzi młodzieńca, nie mógł się powstrzymać przed uśmiechem, który został ukryty pod materiałem okrycia. Niemniej dolne powieki jasnowłosego mogły wskazać na delikatne rozbawienie. Levi mógł się spodziewać takich przyziemnych problemów w pracy, niemniej każda informacja mogła zostać wykorzystana na jego korzyść, skoro już zdobył zaufanie chłopaka - a przynajmniej tak wnioskował po jego błysku w oczach na wieść o tym, że miałby by być weteranem. No, mógł się spodziewać, ale się nie spodziewał.
- Ciężko, nie ciężko, ale nie całkowicie niemożliwe. Warto byłoby sprawdzić na wstępie, czy nie ma czegoś na sumieniu. - Pocieszył na wstępie. - Czy to z jego powodu zwolniła się wasza pracownica, pani Laura O'Neil?
Westchnął. Rzeczywiście nie wyglądał na prasę, ale... Cóż, tutaj ponownie wyszło na wierzch przyzwyczajenie się do materiału okrycia na twarzy. Noszenie kominiarki było tak naturalne, że zapominał o istotnych rzeczach - jak na przykład to, że nie wyglądał na redaktora.
Słuchając wypowiedzi młodzieńca, nie mógł się powstrzymać przed uśmiechem, który został ukryty pod materiałem okrycia. Niemniej dolne powieki jasnowłosego mogły wskazać na delikatne rozbawienie. Levi mógł się spodziewać takich przyziemnych problemów w pracy, niemniej każda informacja mogła zostać wykorzystana na jego korzyść, skoro już zdobył zaufanie chłopaka - a przynajmniej tak wnioskował po jego błysku w oczach na wieść o tym, że miałby by być weteranem. No, mógł się spodziewać, ale się nie spodziewał.
- Ciężko, nie ciężko, ale nie całkowicie niemożliwe. Warto byłoby sprawdzić na wstępie, czy nie ma czegoś na sumieniu. - Pocieszył na wstępie. - Czy to z jego powodu zwolniła się wasza pracownica, pani Laura O'Neil?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
Chłopak chyba trochę nie kontrolował się w patrzeniu na Levi'a, a konkretniej jego twarz i maskę. Prawdopodobnie rozmawianie z taką osobą było dla niego na tyle niecodzienne, że nieświadomie śledził wzrokiem każdy szczegół, kiedy tylko spojrzał. No i nie uszedł tym samym jego uwadze ten lekki uśmiech, delikatna zmiana położenia powieki i inny wyraz w oczach. To chyba dołożyło cegiełkę do uspokajania sytuacji.
— A może i by miał... — wymruczał z wahaniem, wyraźnie rozważając ten pomysł w głowie. Szybko jednak wrócił do zbierania kolejnych książek. Przerwał na moment, wyciągając jakiś spis z kieszeni, którym machnął energicznie, by rozprostować kartkę. — E, co? — Zerknął znów na O'donnela. — A... No, chyba tak... znaczy, tak mówią... znaczy się tak słyszałem od dziewczyny, co sprząta. Anneliese. — Zastanowił się przez moment. — Nie wiem, czy powinienem o tym mówić... — Powoli ruszył do stolika ze szklaną gablotą, która była wręcz nienaturalnie wypchana po brzegi książkami. — Ale podobno Flippers to... natręt. Anneliese mówiła, że się jej narzucał, ale potem zmienił cel na panią Laurę... To pewnie było parę miesięcy, zwolniła się niedawno. — Zaczął opróżniać gablotę ze zbędnych książek. — To chyba najdziwniejsza historia, jaką słyszałem. Wie pan, zawsze pytam, dlaczego na stanowisku pojawił się wakat, zanim sam je zajmę — zażartował, ale kiedy ponownie napotkał wzrokiem O'donnela, uśmiech mu zniknął. — Myśli pan, że mógł ją skrzywdzić? Wszyscy gadają, że... no dziwnie się zachowywała. Zresztą widać... — westchnął, zerkając na gablotę.
@Levi O'donnel
— A może i by miał... — wymruczał z wahaniem, wyraźnie rozważając ten pomysł w głowie. Szybko jednak wrócił do zbierania kolejnych książek. Przerwał na moment, wyciągając jakiś spis z kieszeni, którym machnął energicznie, by rozprostować kartkę. — E, co? — Zerknął znów na O'donnela. — A... No, chyba tak... znaczy, tak mówią... znaczy się tak słyszałem od dziewczyny, co sprząta. Anneliese. — Zastanowił się przez moment. — Nie wiem, czy powinienem o tym mówić... — Powoli ruszył do stolika ze szklaną gablotą, która była wręcz nienaturalnie wypchana po brzegi książkami. — Ale podobno Flippers to... natręt. Anneliese mówiła, że się jej narzucał, ale potem zmienił cel na panią Laurę... To pewnie było parę miesięcy, zwolniła się niedawno. — Zaczął opróżniać gablotę ze zbędnych książek. — To chyba najdziwniejsza historia, jaką słyszałem. Wie pan, zawsze pytam, dlaczego na stanowisku pojawił się wakat, zanim sam je zajmę — zażartował, ale kiedy ponownie napotkał wzrokiem O'donnela, uśmiech mu zniknął. — Myśli pan, że mógł ją skrzywdzić? Wszyscy gadają, że... no dziwnie się zachowywała. Zresztą widać... — westchnął, zerkając na gablotę.
@Levi O'donnel