Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195

Neutral men are the devil's allies
Diablo & Levi || 19.01.1947 || #5


Diablo doskonale wiedział, jak przyciągnąć nowych pracowników i klientów do swojego przybytku, zwłaszcza w trudnych, powojennych czasach, gdy ludzie szukali ucieczki od szarej rzeczywistości. Zamiast typowych metod rekrutacji, postawił na to, co wychodziło mu najlepiej – manipulację i kuszenie obietnicą zakazanej rozrywki. Rozpoczął szeroko zakrojoną kampanię, umieszczając ogłoszenia w lokalnych gazetach, na słupach telefonicznych i wszędzie tam, gdzie mogły wpaść w oko spragnionym wrażeń londyńczykom.

Na ulotkach widniało złowieszcze zaproszenie do jego klubu, obiecujące wieczór pełen nieskrępowanej zabawy.
Potrzebujesz rozrywki w tych trudnych czasach? Przyjdź do Błękitnej Laguny i doświadcz czegoś, czego nie zapomnisz do końca swojego życia. - głosiła treść.

Każdy, kto przyniósł ten niewielki świstek papieru, miał otrzymać darmowego drinka, a wszystkie kolejne napoje były o połowę tańsze. Obiecywał świetną muzykę na żywo, której rytmy miały wprowadzić gości w euforyczny trans, oraz tajemnicze atrakcje, o których szczegóły mógł zdradzić tylko osobiście.
Tekst był starannie dobrany, by trafić do tych, którzy byli bardziej podatni na grzeszne pokusy – młodych, zagubionych, poszukujących mocniejszych wrażeń. Słowa były napisane w sposób sugestywny, niemal hipnotyzujący, przypominający obietnice, które nigdy nie zostaną spełnione, ale które zawsze wydają się na wyciągnięcie ręki. Ogłoszenie było pełne subtelnych nawiązań do grzechu, wolności i rozkoszy, która miała czekać w jego klubie.
Każdy, kto przekroczy próg Błękitnej Laguny tej nocy, miał stać się częścią jego gry, nie zdając sobie nawet sprawy, że znalazł się na drodze, z której nie będzie już powrotu.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Był już wystarczająco wcięty, kiedy podjął decyzję, w której sięgnął jeszcze raz po gazetę. Ogłoszenie przeczytał już kilka dni wcześniej. Wracał do niej podświadomie. Przemówiła do jego podświadomości na tyle mocno, że zasiała ziarno, które powoli kiełkowało z czasem. Wypuściło korzenie i liście dopiero, gdy wystarczająco zagłuszył rozsądek alkoholem.
Już wcześniej słyszał plotki o Błękitnej Lagunie, jakoby był to w rzeczywistości burdel, który krył się pod pozorem zwykłego klubu. Nic dziwnego, większość tego typu przybytków funkcjonowało pod przykrywką. Kasyna również. Levi nie lubował się w tego typu doznaniach fizycznych, nie szukał pocieszenia w zwierzęcym upuszczeniu swoich pierwotnych żądz. Niemniej w Łowcy rosło dziwne, podskórne przekonanie, że warto było się przejść w to miejsce. Szósty zmysł. No i ta obietnica o niezwykłych doznaniach - zastanawiał się, czy właściciel klubu był w stanie wzbudzić w nim cokolwiek bez uciekania się do najtańszych metod, jakim był seks.
Kiedy tylko został sam w domu, a dobry kolega opuścił jego mieszkanie, jeszcze raz spojrzał na ogłoszenie w gazecie, a potem założył na głowę kominiarkę i wyszedł. Do płaszcza wziął tylko najpotrzebniejsze rzeczy, dokumenty, portfel i paczkę papierosów. Dodatkowo miał przy sobie webley'a - towarzysza, który lubił karmić ołowiem głowy piekielnych pomiotów. Z nim akurat nigdy się nie rozstawał, odkąd został członkiem Zakonu. Podobnie było z buteleczką wody święconej.
Szumiało mu w głowie, choć nie miał problemów z chodzeniem, był w miarę trzeźwy, jak na kogoś nietrzeźwego. O ile tak można było nazwać ten stan...
Przekroczył próg klubu, papieros dalej tlił mu się w ustach. Skierował się do baru, chcąc zaczepić pierw barmana i poprosić o szklankę podwójnej whisky. Dobrej whisky, warto było zaznaczyć. Kiedy otrzymał zamówienie, wzrokiem powiódł w stronę parkietu, gdzie ludzie tańczyli do muzyki. Na obecną chwilę nie różniło się to niczym od innych klubów. Jedynie adres ulicy inny, barman młodszy, kolory ścian bardziej krzykliwe, a muzyka... Dzięki Bogu, że nie był to jazz.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Diablo tej nocy wyglądał wyjątkowo elegancko, choć jego styl był zarazem nonszalancki i pełen zmysłowości. Skórzane spodnie, idealnie dopasowane do jego sylwetki, podkreślały każdy ruch, a gustowna, biała koszula, rozpięta do połowy, odsłaniała umięśniony tors ozdobiony drogocenną biżuterią. Złote łańcuchy, pierścienie i sygnety lśniły w przyćmionym świetle klubu, odbijając światło lamp i kryształów, które zdobiły wnętrze. Każdy szczegół jego wyglądu krzyczał o luksusie, a jednocześnie emanował dziką, mroczną energią, która przyciągała uwagę.
Jego spojrzenie, chłodne i przenikliwe, badało każdego gościa, który przekraczał próg Błękitnej Laguny tej nocy. Czuł, jak atmosfera się zagęszcza, a rosnący tłum zaczyna żyć własnym życiem. Rozmowy mieszały się z muzyką, śmiech wypełniał przestrzeń, a powietrze było przesiąknięte zapachem dymu papierosowego i drogiego alkoholu. Przechadzał się po klubie, witając co bardziej interesujących gości, uśmiechając się szelmowsko i zamieniając z nimi kilka słów, aż jego uwagę przykuł ktoś zupełnie inny.
Zauważył mężczyznę w kominiarce, który wyróżniał się wśród pozostałych. Był niczym cień, cicha figura w tłumie, która mimo skromnego wyglądu miała w sobie coś magnetycznego. Jego aura była ciężka, przepełniona doświadczeniem, bólem i ciemnością, które Diablo wyczuł natychmiast.
Bez zastanowienia podszedł do baru, opierając się nonszalancko o blat i nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Zwrócił się do barmana z władczym uśmiechem, który zawsze zdawał się mieć ukryte intencje.
- Ten szanowny Pan - powiedział, wskazując ruchem głowy mężczyznę ze zasłoniętą twarzą - dzisiaj ma wszystkie drinki na mój koszt. Zadbaj, żeby niczego mu nie brakowało.
Słowa Diablo były zdecydowane, a spojrzenie, jakie rzucił mężczyźnie, mówiło więcej niż jakakolwiek rozmowa. To była obietnica czegoś więcej, gry, której zasady znał tylko on. Wiedział, że tej nocy trafił na kogoś wyjątkowego – kogoś, kto, podobnie jak on, mógł mieć swoje mroczne sekrety, które warto było odkryć.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Łowca wyczuł na sobie wzrok. Najwyraźniej alkohol krążący w jego krwi nie tłumił całkowicie czujności. Upił łyk whisky, za którą oczywiście zapłacił barmanowi, na przemian przypalając papierosem. Do baru dobił elegancko ubrany jegomość. Levi obserwował go kątem oka wiedząc, że to on był źródłem pobudzenia jego czujności. Wrócił następnie spojrzeniem na wyposażenie baru, zbywając obecność mężczyzny, od którego wyczuwał podskórnie coś... Niepokojącego. Levi miał intuicję co do nietuzinkowych delikwentów. To, co roztaczało się wokół niego, na pewno nie było niczym dobrym.
O'donnel raz jeszcze zerknął ukradkiem na nieznajomego, kiedy usłyszał, jak tamten zwrócił się do barmana. Ciemne oczy zawiesiły całą swoją uwagę na nim, gdy dotarło do niego, co właśnie powiedział. Wszystkie drinki. Na jego koszt. Drętwe spojrzenie na moment się ożywiło i to nie ze względu na wieść o darmowym alkoholu. Wiedział, że w tym świecie nie było niczego za darmo. Najwyraźniej jakkolwiek przykuł uwagę młodego mężczyzny - choć nie było to trudne, nosząc kominiarkę. Levi wyprostował się.
- Chyba nie znamy się na tyle, żeby stawiać mi drinki. - Zauważył ciemnooki, nie odwracając od niego wzroku. Nie powiedział jeszcze "nie", ale też nie powiedział "tak". Oczekiwał najpierw na jakieś sensowne wytłumaczenie, zanim podejmie decyzję w przyjęciu tego dobrego gestu, który bez wątpienia motywowany był interesowością i niecnymi planami. Widział to w spojrzeniu nieznajomego, jakie właśnie mu rzucał. Kusiło, aby nie rezygnować na samym starcie. W końcu Levi przyszedł tutaj kuszony obietnicą czegoś wyjątkowego. Naprawdę ciężko wykrzesać w byłym żołnierzu jakiekolwiek emocje. Z reguły to on je dostarczał innym. Jak chociażby plany jutrzejszego wieczoru, który miał spędzić z Johnem. Może tym razem będzie inaczej.
Mimo wszystko, ze strony O'donnela pojawił się gest, w którym to wyciągnął paczkę papierosów w stronę nieznajomego. Niema zgoda na to, co właśnie miało się wydarzyć. Pytanie tylko, kto kogo wciągał właśnie w jakąś grę.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Diablo uśmiechnął się szelmowsko, zauważając, jak mężczyzna w kominiarce nie odwraca wzroku, ale też nie ulega łatwo. Ta reakcja jedynie podsyciła jego zainteresowanie. Przesunął się nieco i zasiadł na stołku barowym tuż obok nieznajomego, ignorując granice, które mogłyby zniechęcić mniej pewnych siebie ludzi. Przysunął się bliżej, ale zachował swój elegancki, nieco drapieżny sposób bycia.
- Jestem właścicielem tego miejsca. - zaczął, odchylając się lekko i wskazując na klub, jakby to oczywistość sama w sobie dawała mu pełnię władzy. - To ja decyduję, komu i kiedy rozdaje drinki. Szczególnie jeśli uznam, że mam do czynienia z kimś… interesującym. A ty zdecydowanie pasujesz do tego opisu.
Przyjął papierosa od mężczyzny z tajemniczym uśmiechem, a bogato zdobiona, stara zapalniczka, którą wydobył z kieszeni, zaskoczyła swoim kunsztem. Widać było, że nie jest to zwykły przedmiot – jak wszystko w otoczeniu Diablo, również i ona miała w sobie coś mrocznego i misternego. Odpalił papierosa z niewymuszoną elegancją, zaciągając się głęboko dymem, który na chwilę zasnuł jego pogrążoną w zamyśleniu twarz.
- Czasem warto pozwolić sobie na coś, co może wywrócić nasz świat do góry nogami, choćby na moment. - powiedział spokojnie, odnosząc się do treści ogłoszenia, przy tym wypuszczając kłęby w powietrze. Jego głos był niski, niemal hipnotyzujący, niosący ze sobą obietnicę nieznanego. - Pytanie brzmi: jak bardzo chcesz zobaczyć coś, co zmieni twoje spojrzenie na pewne sprawy?
Diablo wpatrywał się w mężczyznę, a jego spojrzenie było przenikliwe, pełne ukrytych znaczeń. Wiedział, że nie ma potrzeby wyjawiać więcej, bo słowa były jedynie preludium do gry, którą zaczynali. Pozostawił mężczyźnie przestrzeń do zastanowienia, ale sam czuł, że już złożył pierwszą ofertę, która była zbyt intrygująca, by ją odrzucić.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel powiódł wzrokiem za gestem, rozglądając się krótko po lokalu. Chwilowy błysk zainteresowania w oku zniknął. Zakopał się w odmętach pustki, jaka zżerała jego duszę. Levi wydobył z siebie niskie, gardłowe mruknięcie, które było oznaką lekkiej konsternacji. Czy był interesujący jako osoba? Szczerze w to wątpił. Był niezwykle przyziemną istotą, o przyziemnych zainteresowaniach, nie licząc oczywiście ciągot do ryzykownych zagrywek - ale czym to się różniło od tych, którzy regularnie topili pieniądze w hazardowych grach. Tu zawsze chodziło o adrenalinę. I trochę o wygraną.
- Prędzej spodziewałbym się dostać po mordzie niż liczyć na darmowe drinki, ale w porządku. - Machnął ręką niedbale, wracając spojrzeniem na swojego nowego rozmówcę i tym samym właściciela przybytku. Uśmiechnął się półgębkiem, kiedy ten sięgnął po wystawioną paczkę papierosów, a następnie zerknął na zapalniczkę jegomościa. Stylowa. Levi miał lekką obsesję na ich punkcie, niemniej nie pytał jeszcze o żadne szczegóły dotyczących tego przedmiotu.
Potem wziął znowu łyk whisky, przysłuchując się słowom nieznajomego. Zmarszczył nieznacznie brwi, z początku nie umiejąc skojarzyć, do czego zmierzał jego rozmówca. Dopiero po chwili połączył kropki. Widać, alkohol już robił swoje. W końcu przyszedł tu już w stanie wskazującym.
- Widziałem już wiele, szanowny panie. - Zaczął, spoglądając na niego ukradkiem. - Zwłaszcza rzeczy, które zmieniły moje spojrzenie na pewne sprawy. Jeśli miałby pan coś jeszcze w zanadrzu, proszę się nie krępować. Niech mnie pan zaskoczy. - Rzekł stanowczo, jakby wiedział z góry, na co się przyszykować. Pytanie, czy rzeczywiście nie było rzeczy, które wyryłyby kolejne piętno na jego uszkodzonej już psychice.
- Jeszcze tylko proszę mi powiedzieć, czy pan również widział rzeczy, które zmieniły pańskie spojrzenie na pewne sprawy? - Odpłacił się tym samym pytaniem, tym razem jednak odwracając wzrok. Jego głos był równie beznamiętny, co zazwyczaj.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Zaśmiał się cicho, rozbawiony uwagą Leviego o dostaniu po twarzy zamiast drinka. Przyglądał mu się z zaciekawieniem, bawiąc się papierosem między palcami.
- Siła jest dla tych, którzy nie potrafią myśleć dyplomatycznie. - odpowiedział z wyraźnym rozbawieniem, unosząc brew. - A ja zawsze wolę zacząć od rozmowy, zanim zdecyduję, co dalej.
Zaciągnął się dymem i przez chwilę milczał, jakby rozważając, co mógłby pokazać swojemu nowemu rozmówcy. Przez jego umysł przewinęły się wspomnienia różnych okropieństw, których był świadkiem lub których sam się dopuścił. W końcu przyszła mu na myśl jedna z jego ulubionych sztuczek - od czasu do czasu zdarzało mu się ujawniać ludzkim umysłom ich najgorsze lęki, materializując koszmary w sposób tak rzeczywisty, że trudno było odróżnić je od prawdy.
- Widziałem rzeczy, które zmieniły moje spojrzenie na świat, to prawda. - odpowiedział wymijająco, jego głos stał się niższy, niemal szeptem. - I jeśli chcesz, mogę pokazać ci coś, co sięgnie w głąb twojej duszy. Wyobraź sobie, że wszystkie twoje lęki materializują się przed tobą. - coś, co nie jest ani snem, ani rzeczywistością, ale na tyle realne, by zostawić blizny.
Nachylił się bliżej, jego oczy błyszczały jak dwie zimne, stalowe igły, wbijające się prosto w spojrzenie Leviego.
- Ale pamiętaj, to nie jest tylko gra. Nie pokażę ci iluzji, a prawdziwe potwory, które kryją się w tym miejscu. A kiedy już je zobaczysz, nie ma odwrotu. Będą tam, z tobą, gdziekolwiek się nie ruszysz. - słowa Diablo brzmiały jak ciepłe ostrzeżenie, jakby zapraszał Leviego do czegoś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Nie wyjawiał wszystkiego - umiejętnie manipulował niedopowiedzeniami, pozostawiając mężczyznę z pytaniem, czy naprawdę chce wkroczyć na tę ścieżkę. W końcu upił kolejny łyk whisky, nie spuszczając z niego wzroku, gotów na reakcję i kolejny ruch w tej grze, którą właśnie rozpoczęli.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Słuchał mężczyzny, lustrując i oceniając go ukradkiem. Coś mu w nim ewidentnie nie pasowało i już poznał kilka osobistości w życiu, wobec których darzył podobną, odgórną niechęć. Dodatkowo gość wyglądał młodo, a już był właścicielem lokalu. Levi obrócił się całym ciałem w jego stronę, oparł łokieć o blat a odsłonięty podbródek o nadgarstek. Nieznajomy miał teraz jego całą uwagę, gdy opowiadał o rzekomych lękach.
- Zatem musiałbyś wiedzieć, czego się lękam. - Zauważył, obserwując mężczyznę bardzo uważnie, popalając przy tym papierosa. Skoro już i tak nieznajomy ominął formy grzecznościowe, O'donnel również na to przystał. - Jesteś w stanie stwierdzić, czego się lękam? Ile tych lęków jest? - Dopytał, spoglądając wyczekująco. Gdzieś w trakcie sięgnął nawet po szklankę, żeby dokończyć swoją whisky. Wtedy odwrócił się w stronę barmana i poprosił go o następne zamówienie.
- Potworów widziałem sporo i zwykle nosiły ludzką skórę. - Oznajmił beznamiętnym tonem. Najwyraźniej kuszące słowa nieznajomego nie działały na niego aż tak silnie, jak powinny. Nie znaczyło to, że Levi nie był ciekawy, wręcz przeciwnie. Może odrobinę podpuszczał swojego rozmówcę. Chciał pokazać, że jego poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko.
- Nazywam się O'donnel. - Rzekł w końcu, wyciągając dłoń w stronę nieznajomego. - Levi O'donnel. Co się tyczy gier, uczestniczę tylko w takich, w których oboje graczy może coś stracić lub zyskać. Jeśli ci się uda wzbudzić we mnie to, o czym mówisz, przystaniesz wtedy na moją grę.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Uśmiechnął się tajemniczo, zauważając, jak Levi z zaciekawieniem analizuje jego słowa. Nieśpiesznie dopalił papierosa, jakby zastanawiał się, jak najlepiej wprowadzić mężczyznę w swoją mroczną grę.
- Strach jest niczym książka. Wystarczy otworzyć na odpowiedniej stronie, a reszta sama się objawi. - powiedział spokojnie, patrząc w oczy rozmówcy. - Wystawię cię na różne bodźce, a z czasem sam się dowiem, w którą stronę najlepiej pokierować twoje lęki. Jestem pilnym uczniem, nie lekceważ tego. Może pokażę ci ludzkie oblicze strachu, a może coś zupełnie innego.
Diablo skinął głową, przyjmując wyciągniętą dłoń Leviego z pewnym siebie uściskiem. - Dorian Oscar Gray. - przedstawił się, używając swojego ludzkiego alter ego, którego nazwisko zdawało się idealnie wpasowywać w jego tajemniczy wizerunek. - Miło mi, Panie O'donnel. Widzę, że wiesz, jak stawiać warunki. Zgadzam się, obaj możemy coś stracić lub zyskać, ale to czyni tę grę jeszcze bardziej ekscytującą.
Uniósł szklankę do ust, upijając łyk whisky, zanim ponownie zwrócił się do Leviego.
- Może przejdziemy w spokojniejsze miejsce? Chciałbym dać ci przedsmak tego, co możesz tu doświadczyć. Oczywiście niczego nie musisz przyjmować na ślepo. - Diablo wskazał głową na jedno z bocznych, bardziej zacisznych pomieszczeń klubu, gdzie mógłby zaprezentować Leviemu część swoich umiejętności, bez niepotrzebnych świadków.
Jego słowa brzmiały jak kusząca propozycja, obietnica czegoś, co mogło wykraczać poza zwykłe ludzkie doświadczenia. Z niecierpliwością czekał na odpowiedź, gotów na kolejną rundę w tej niebezpiecznej, ale fascynującej grze.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Wyjaśnienia Doriana były na tyle osobliwe, że co najmniej niepokojące. Gdyby rozmawiał z osobą, wobec której nie czułby wewnętrznego ostrzeżenia, zapewne stwierdziłby, że miał do czynienia z kimś, kto lubił przechwałki. Chciał brnąć w tę grę tylko dlatego, by się dowiedzieć, czy nie stało za tym wszystkim coś więcej. Sposób wystawienia go na "różne bodźce" pozostawiał wiele niedopowiedzeń - bo co to miało znaczyć? Nie potrafił wyobrazić sobie niczego podobnego, co zajęłoby jego umysł na wielu płaszczyznach, nie licząc momentów na froncie, kiedy sytuacje nie dawały czasu na myślenie.
Dopalił w końcu papierosa, dalej oglądając mężczyznę uważnie. Przedsmak... O'donnel uniósł nieznacznie brew. Ciężko było nie przystać na propozycję, skoro pan Gray non stop wymawiał obietnice o niezwykłych doznaniach. Przez moment nawet przeszły go bardziej nieprzyzwoite myśli, które Levi zaraz odgonił, zrzucając winę na działanie alkoholu.
- Przejdźmy więc do rzeczy, panie Gray. - Przystanął na propozycję, skoro mowa była jedynie o przedsmaku tej gry. Niemniej, musiał zostać wprowadzony do niej całkowicie, żeby swoimi warunkami zmienić nieco zasady gry. Zsunął się z zydla, wyczekując, aż gospodarz zaprowadzić go w bardziej zaciszne miejsce. Nawet jeśli znalezienie się z obcym gdzieś poza zasięgiem osób trzecich mogło się równać z czymś bardzo na niekorzyść Leviego, wiedział, że zawsze miał przy sobie broń.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Nie mógł ukryć satysfakcji, gdy O'donnel zgodził się na jego propozycję.
- Wspaniale! - klasnął wesoło dłońmi i wstał z miejsca. Jego demoniczna natura niemal kipiała z radości, wiedząc, że kolejna gra właśnie się rozpoczęła.
Zaprowadził Leviego do zacisznego, pięknie urządzonego pokoju, w którym panował mroczny, lecz jednocześnie elegancki klimat. Wystrój wnętrza przypominał coś na pograniczu salonu dawnych arystokratów i tajemniczego gabinetu alchemika, gdzie każdy detal zdawał się mieć swoje ukryte znaczenie.
- Usiądź, proszę. - wskazał na wygodne, acz surowe krzesło w centrum pokoju, ustawione tak, by mężczyzna znalazł się w samym środku sceny, która miała się zaraz rozegrać. - Musisz uzbroić się w cierpliwość. - dodał. Jego głos był spokojny, lecz podszyty niepokojem, jakby przestał skrupulatnie ukrywać swoją piekielną stronę.
Gdy Levi usiadł, demon zamknął za nim drzwi, a dźwięk przekręcanego klucza odbił się echem po pomieszczeniu. W jednej chwili wszystkie światła zgasły, pozostawiając pokój w gęstym, nieprzeniknionym mroku. Tylko jeden, niewielkich rozmiarów żyrandol pozostał zapalony, oświetlając centralny punkt, w którym znajdował się mężczyzna. Mrok wokół zdawał się gęstnieć, tworząc nieprzyjemne, klaustrofobiczne wrażenie, jakby ciemność miała własną świadomość i mogła w każdej chwili pochłonąć obserwatora.
Nagle pomieszczenie stało się wyraźnie chłodniejsze, a powietrze wypełniło się dziwnym, ciężkim zapachem, który przypominał wilgoć starych piwnic. Mężczyzna mógł poczuć, jak jego oddech zamienia się w mgiełkę, jakby temperatura spadła o kilka stopni w ciągu zaledwie sekund. Było to wrażenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, jakby coś nieczystego, nienamacalnego zaczęło przesiąkać jego myśli. Mogła to być chłodnia lub przeciąg z otwartego okna. Może pomieszczenie obok?
- To dopiero początek, Panie O'donnel. - rozległ się głos Diablo, teraz głębszy, niemal szeptany, lecz niesioną mocą, która odbijała się echem w ciasnym, zamkniętym pomieszczeniu. - Twoje lęki są jak otwarta księga. Zobaczymy, co kryje się na jej stronach.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Drinka dopił, zanim ruszył za Dorianem, a potem ruszył za nim. Nie komentował dziwnej ekscytacji swojego nowego, podejrzanego znajomego. Obejrzał się po pomieszczeniu, do którego został wprowadzony. Z tym że nie podziwiał wystroju. Teraz, kiedy znaleźli się obaj w zacisznym miejscu, aura jegomościa stała się bardziej wyrazista, a O'donnel nie pozostawał wobec tego obojętny.
Powolnym krokiem przeszedł się pod środku pomieszczenia, obejrzał się w stronę Doriana, a potem zawiesił wzrok na krześle. Ślamazarnie podążył w stronę mebla, aby w końcu na nie opaść i podążył spojrzeniem za mężczyzną. Jednak kliknięcie zamka sprawiło, że w Levim wszystkie czerwone lampki zmusiły do poderwania się z siedzenia do pozycji stojącej. Nie wiedzieć kiedy w dłoniach trzymał webley'a, a że był nabity poświęconymi pociskami to... Cóż, punkt dla O'donnela, że zawsze takie nosił. Jeśli demon chciał odgadnąć lęki Leviego, miał ich przedsmak. Były żołnierz cierpiał na schorzenie, a dźwięk zamknięcia niemal od razu zmusił go do działania zanim w ogóle pomyślał. Niczym odruch bezwarunkowy.
Celował we właściciela lokalu, dysząc ciężko. Para ulatniała się w powietrze. Dostrzegł tę dziwną, nienaturalną zmianę otoczenia. Nie wiedział jeszcze, czy rzeczywiście miał zrzucać to na coś innego niż działania sił nieczystych, w końcu pozornie nie miał żadnych dowodów na to, by uznawać mężczyznę za kogoś, kto nie był człowiekiem... Ale z drugiej strony teraz wszystko w nim krzyczało, że właśnie tak mogło być - nie miał do czynienia z dobrym człowiekiem. O ile w ogóle człowiekiem.
- Otwórz. - Powiedział, odblokowując spust. Ta nagła zmiana zdania była wywołana albo nagłym uderzeniem rozsądku, który na moment stłumił działanie alkoholu, albo tym, że Diablo zdołał wywołać w Levim to, co chciał, już na samym wstępie. Albo oba na raz. - Myślę, że to nie będzie wymagać zamkniętych drzwi na klucz. Otwórz. - Zażądał chłodno.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Był zachwycony, jak szybko udało mu się wywołać pierwszą reakcję w O'donnelu. Widać było, że Levi, mimo swojej pozornej twardości, miał słabe punkty, które można było wykorzystać. Gdy zobaczył wycelowaną w siebie broń, w jego oczach błysnęła złośliwa satysfakcja. Nie zamierzał jednak spełnić żądania mężczyzny. Zamiast tego, zniknął w cieniu, z dala od światła, stając się niemal niewidocznym, jakby jego postać rozpłynęła się w mroku.
- Łamiesz mi serce. - powiedział cicho. Jego głos rozbrzmiewał jak szept z każdego kąta pokoju, pogłos odbijał się od ścian, utrudniając lokalizację jego pozycji. Dlatego pomieszczenie mogło się wydawać wcześniej jakoś wyjątkowo puste. - Poddajesz się, zanim jeszcze zaczęliśmy? Przecież widziałeś już tyle okropieństw w swoim życiu.
Diablo znikając w mroku, przybrał swoją drugą, demoniczną formę. Mimo zmiany nie pokazał się mężczyźnie – z ukrycia obserwując każdy ruch O'donnela. Głos diabła zmienił się w cichy, melodyjny gwizd, który co chwilę przerywał ciszę, gdy Diablo przemieszczał się z jednego miejsca na drugie.
Zastanawiał się, co uczyni śmiertelnik. Spróbuje wyważyć drzwi? Może zacznie na oślep strzelać, aż w końcu go trafi? Jedną z opcji pozostawało też zejście do piwnicy. Drzwi do niej były lekko uchylone, a spod nich wydobywało się przygaszone światło oliwnych lampek, które rozjaśniały wąskie, kamienne schody wiodące w dół.
W powietrzu unosił się zimny dreszcz, a gwizd demona był niczym przypomnienie, że mężczyzna znajduje się w środku gry, której zasady ustalał ktoś inny.

@Levi O'donnel

Porażka w rzucaniu kośćmi, więc Diablo pozostaje bierny w tej turze i nie dodaje nowej tortury.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Raz. Dwa. Trzy. Levi zaczął liczyć w głowie, oddychając głęboko. Od zwykłego spanikowanego cywila odróżniały go lata uczestniczenia w wojnie. Strach był czymś trudnym do wykorzenienia, ale jeśli się nad tym popracowało, okazało się, że strach można obrócić na własną korzyść. Levi, jako żołnierz, wielokrotnie musiał przekształcić strach w działanie.
Para dalej unosiła się, kiedy ciemne oczy Leviego próbowały odnaleźć źródło głosu demona. Teraz, kiedy rzeczywistość wokół niego była zniekształcona, nie miał wątpliwości, że miał do czynienia z piekielnym pomiotem. Nie musiał go widzieć, wystarczyło, że go słyszał. Czy O'donnel się bał? Oczywiście, że tak. Strach jest rzeczą ludzką, tylko radził sobie z nim na inny sposób niż krzyki i próby ucieczki. Obracał się za każdym razem w stronę głosu, kiedy tylko go usłyszał, jednak nie naciskał spustu. W końcu prychnął.
- Panie Gray, przecież przystał pan na warunki naszej gry. - Zauważył spokojnym tonem Levi. Nie był już obojętny, a bardziej zdeterminowany. Czekał tylko, aż cel pojawi się przed nosem i będzie mógł strzelić. Wyglądało na to, że demony były jednak tylko demonami. Niereformowalnymi małpami udającymi ludzi. - To nie ja chowam się w cieniu. - Dodał jeszcze, obserwując ciemny pokój w miejscach, gdzie wydawało mu się, iż widział przemykające cienie. Tyle w kwestii poddawania się, a przecież to nie Levi był tutaj tchórzem. Zamilkł na chwilę, a potem ponownie otworzył usta.
- W imię Boga Jedynego w Trójcy Przenajświętszej, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, uciekajcie złe duchy z tego miejsca... - Zaczął recytować jedną z modlitw.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Diablo słuchał modlitwy Leviego, uśmiechając się kpiąco w cieniu. Słowa, które kiedyś miały moc, teraz brzmiały jak pusty rytuał, bez siły i wiary, która mogłaby zagrozić piekielnym bytom. Przyglądał się uważnie mężczyźnie, który wyraźnie odzyskał panowanie nad sobą. Nie chciał jednak pozwolić, by jego gra stała się przewidywalna. Czuł ekscytację, widząc, jak człowiek stawia opór, i wiedział, że musi podjąć bardziej bezpośrednie działania, aby podtrzymać napięcie.
- Modlitwy, Panie O'donnel, są jak puste słowa w czasie, gdy Bóg milczy. Nie pomogą ci tutaj. - warknął. Jego głos przesiąknięty był mroczną satysfakcją. Miał jednak rację - gdy demony żerowały na ludziach, Bóg nigdy nie interweniował. Nie osobiście. - Mówiłeś o tym, że obaj znajdziemy się w grze. Oto jestem. Nikt jednak nie ustalał zasad. Moje sztuczki są dozwolone. Mierzenie do mnie z broni, już mniej. Stawiamy czoła swoim lękom, a nie próbujemy zabić ich twórcę.
Wyłonił się z mroku, jego demoniczna postać została teraz w pełni ujawniona. Jednak nie ta, którą można było zobaczyć na co dzień czy po której można było poznać Diablo. Nie - była to jego przerażająca aparycja. Zdeformowana, z licznymi bliznami, niemal odsłoniętą szczęką, spod gnijących kawałków skóry i mięśni. Jego oczy zażyły się złowieszczo czerwonym blaskiem. Z głowy, poza potężnymi rogami, wyrastały mu pojedyncze gałązki, jakby drzewo zaczęło kiełkować z jego czaszki. Skóra blada niczym u trupa. Małe, spetryfikowane skrzydła. Ostre pazury, mogące w bolesny sposób ranić ciało śmiertelnika.
Demon podszedł bliżej, na tyle blisko, by Levi mógł zobaczyć każdy szczegół jego przerażającej aparycji, a jednocześnie zachować bezpieczny dystans od wycelowanej broni. Jego głos rozbrzmiał niskim, basowym tonem, pełnym pogardy i pewności siebie.
Ludzie mają w zwyczaju dużo mówić o tym, jak poznali horrory tego świata. – zaczął, jego głos rozbrzmiewał jak grzmot, niosąc w sobie coś hipnotyzującego i przerażającego zarazem. – Wierzą, że wojna, śmierć i cierpienie to najgorsze potwory, jakie można spotkać. Jednak to tylko czubek góry lodowej. Gdy stają twarzą w twarz z prawdziwą bestią, istotą, której miejsce jest w najciemniejszych zakamarkach piekieł, nagle przestają być tacy pewni swojej siły i odwagi.
Diablo powoli zaczął się wycofywać, czerpiąc przyjemność z wyraźnej presji, jaką jego obecność wywierała na śmiertelniku. Nie zamierzał go jednak skrzywdzić. Przynajmniej nie fizycznie.

@Levi O'donnel

Drugi rzut kostką na udane straszonko.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Modlitwa nie ustawała. Widać, niestraszne były mu słowa demona, które sugerowały brak interwencji boskiej. O'donnel nie modlił się dla siebie. W końcu jednak przerwał inkantację, chcąc sprostować pewną rzecz.
- Nie, panie Gray. Powiedziałem, że uczestniczę w grach, w których obu graczy ma coś do stracenia. Czyżby był pan zawiedziony, że nie jestem tylko pionkiem na szachownicy a graczem?- Rzucił w eter, dalej podążając za głosami i cieniami. Nie opuszczał ramion, cały czas był wcelowany tam, gdzie uznał za słuszne, aby celować. Levi chciał wrócić do modlitw, ale wtedy ujrzał to.
Nie dał demonowi dojść do słowa, bynajmniej nie od razu. Sam zaczerpnął powietrza ze świstem w płucach, będąc u progu krzyku. Cudem go stłumił. Palec ze strachu i napływu adrenaliny sam docisnął spust. Oddał trzy strzały, które wypełniły brzmieniem odseparowane od zabaw pomieszczenie. Nie myślał o tym, że ktoś mógłby go usłyszeć, o ile dźwięk rzeczywiście przebił się przez brzmienie country i śmiechów ludzi. Levi był tylko człowiekiem. W obliczu zagrożenia i wobec tak paskudnej mordy, jaką właśnie ujrzał, nie mógł kontrolować swoich odruchów.
Demon natomiast mógł poczuć nieprzyjemne pieczenie rany. Zdecydowanie nie był to zwykły pocisk. O'donnel sięgnął do swojej szyi, ściągając za chwilę wisiorek z krzyżem. Kontynuował modlitwę szeptem, ściskając biżuterię w dłoni, zacisnął ją z powrotem na pistolecie. Zaczął bardzo ostrożnie podchodzić w stronę, gdzie oddał strzały, nie ustając wypowiadania inkantacji.
Diablo

Rezydent

https://sweet-urge.forumpolish.com/t448-diablo-dorian-oscar-gray#1142
https://www.youtube.com/watch?v=xEGWKXwUb54
https://sweet-urge.forumpolish.com/t453-when-an-actor-has-money-he-doesn-t-send-letters-but-telegrams#1193
https://sweet-urge.forumpolish.com/t454-friends-are-the-siblings-god-never-gave-us#1194
https://sweet-urge.forumpolish.com/f126-posiadlosc-el-diablo
https://sweet-urge.forumpolish.com/t455-i-was-an-angst-y-journal-writing-kid#1195
Z trudem powstrzymywał ból, który przeszywał jego ramię. Rana po uderzeniu poświęconym pociskiem paliła jak sam ogień piekielny, a demoniczna regeneracja była niewystarczająca, by natychmiast ją zaleczyć. Mimo tego zachował zimną krew. Wiedział, że musi przemyśleć każdy następny krok - nie mógł pozwolić, by mężczyzna wyszedł z tej sytuacji zwycięsko.
- Niektórzy naprawdę nie potrafią się bawić, Panie O'donnel. A ci, co łamią prawo, tracą dwa razy. - te słowa telepatycznie przekazał Leviemu, śmiejąc się z niego w ostatnich sekundach, zanim całkowicie zniknął w mroku. Szybko zmienił formę, powracając do swojego ludzkiego naczynia. Z całą umiejętnością aktorstwa, którą posiadł przez stulecia, otworzył drzwi i zapalił światło, jakby dopiero teraz otrzeźwiał z mrocznego koszmaru.
Diablo wybiegł na główną salę klubu, trzymając się za krwawiące ramię, z twarzą pełną przerażenia, którą doskonale udawał. Podkręcając atmosferę i zwracając na siebie uwagę tłumu.
- Ten psychopata w kominiarce próbował mnie zabić! - wykrzyknął, wskazując kierunek, w którym znajdowało się pomieszczenie za nim. Nie było z niego innego wyjścia niż to, którego użył demon. Piwnica wypełniona drogimi alkoholami nie była rozwiązaniem. - Wezwijcie policję! W klubie jest niebezpieczny człowiek!
Muzyka gwałtownie ucichła, a atmosfera w klubie zmieniła się błyskawicznie z radosnej biesiady w chaos. Ludzie zaczęli panikować, rozglądając się z przerażeniem, nie wiedząc, co się dzieje. Kilku gości rzuciło się w kierunku wyjścia, inni starali się znaleźć schronienie pod stołami. Diablo, mimo piekącego bólu, świetnie manipulował sytuacją, wykorzystując tłum jako zasłonę dla swoich intencji. Jego plan zadziałał - zamiast demona, to O'donnel stał się nagle głównym podejrzanym, a świadków jego oskarżeń było aż nadto.
- Pomocy! On ma broń! - krzyknął jeszcze, by podsycić panikę, grając rolę ofiary do końca, jakby właśnie uniknął śmierci z rąk rzekomego napastnika. Klienci klubu byli świadkami niebezpiecznego incydentu, a teraz ich spojrzenia skierowały się na pomieszczenie, sprawiając, że cała uwaga, na chwilę przynajmniej, skupiła się na Levim.
Był oczywiście nieco niepocieszony, że nie dane mu było rozkręcić ich gry. Miał zaplanowanych wiele ciekawych atrakcji. Niestety nerwowa reakcja mężczyzny zmusiła go do realizacji planu awaryjnego.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi potrafił się bawić. Demon jednak obrał inną drogę do sprawienia przyjemności; ta niestety była platoniczna i nie uwzględniała w tym O'donnela. Grzebanie w umyśle Łowcy dało dodatkowy mętlik w głowie.
I nagle wszystko ustało. Chłód, mrok, cienie, głosy. Zamiast tego, mignęła mu sylwetka mężczyzny, który nie wyglądał już więcej jak demon. Widział, jak tamten doskoczył do drzwi, otworzył je i zwyczajnie wybiegł. Levi za chwilę mógł usłyszeć, jak tamten wydzierał się na całą salę pełną gości o tym, że psychopata w kominiarce posiadał broń. Źle. Bardzo źle. Obejrzał się po pokoju, chowając broń do kabury za płaszczem.
Jedyne, co przyszło mu do głowy, to złapanie za krzesło i rozbicie okna. Zwyczajnie opuścił przybytek innymi wyjściem, niż to frontowe - jeszcze zanim ktokolwiek odważył się zajrzeć do pomieszczenia, w którym znajdował się domniemany psychopata i zanim ktokolwiek zdążył zadzwonić po służby.

zt x2
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: