1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
3 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Londyn wschodni
Wschodnia część Londynu nie cieszy się najlepszą opinią, w większości zresztą słusznie. To tutaj znajdują się największe połacie slumsów, których rysy szpecą miejski krajobraz, a zapachy i brud uprzykrzają życie zarówno mieszkańców, jak i przypadkowych przechodniów. Uniwersytet Londyński znajduje się na zachodnim krańcu dzielnicy i stanowi niejako ostoję oświecenia w nieprzyjaznym świecie. Londyńskie metro ma tu kilka mniej popularnych stacji, Restauracja 'Indigo' serwuje nie najgorsze jedzenie, a Fryzjerstwo u Sheltonów to usługi na całkiem dobrym poziomie za niewygórowane ceny. Jest też oczywiście fundacja Złoty Lew, kolejna perełka wrzucona do błota, jak to lubią mawiać ważni bogacze. Jest Szkoła London Sunrise oraz komisariat policji, gdzie ruch rzadko kiedy ustaje, czasem z różnych, a czasem z podobnych powodów.
Alice Nash
"W naszym życiu wiele jest ciężkich chwil, ale zawsze możemy je znieść, jeśli potrafimy we właściwy sposób poprosić o pomoc."
27
64
178
6
Alice jest kobietą, która jak na swój wiek, stara się ubierać zgodnie z modą. Suknie z żakietami, włosy spięte wysoko — zwłaszcza podczas pracy i pogodny uśmiech na jej twarzy są jej codziennym wizerunkiem. Co może być zadziwiające, nie nosi żadnego pierścionka na dłoniach. Pod żakietem nosi mały srebrny naszyjnik z krzyżem, zaś na dłoni czasem nosi srebrną bransoletkę. Z powojennych ran została jej blizna na brzuchu, która powstała na skutek zdarzenia na morzu — jeden z odłamków bombardowanego okrętu wbił jej się w ciało. Została po tym 4-centymetrowa blizna, tuż pod wątrobą.
150
17/08/2024
Podczas sprzątania stołu czasami odwracała wzrok w stronę pana Harrisa. Miała wrażenie, że był bardzo dobrą istotą, tylko niestety los podrzucił mu nieco komplikacji do jego życia. Dlatego starała się z łagodnością traktować pacjenta, starając się też zachowywać jakąś dyscyplinę w ich relacji.
- Przyszłość? Hmm… dla mnie ważne jest to, aby nie bać się przyszłości i próbować pokonywać wszelkie napotykane trudności. - powiedziała, ale zaraz poczuła wyrzuty sumienia z tych słów. Radzi innym iść do przodu, a sama nie jest w stanie poradzić sobie z żałobą. Zaraz pozbyła się tej myśli i dokończyła sprzątanie stołu.
- Na spokojnie, panie Harris. Proszę tylko nie biegać teraz. - zanim zdążyła dokończyć zdanie, Anthony już zdążył się ubrać i wstać z łóżka. Pielęgniarka nieznacznie pokręciła głową, lecz zaraz cicho westchnęła i zgarnęła torbę lekarską do salonu. Po drodze zauważyła opadnięty gazik na podłodze, więc go zaraz zgarnęła. Odłożyła ją jedynie na wolne krzesło, a swój wzrok skierowała na dziwną herbatę.
- To tylko pójdę wyrzucić gazik, jak już rana nie krwawi. A na herbatę to może następnym razem dam się skusić. Chwilę czasu zabrały nam zastrzyki, a muszę iść do kolejnego pacjenta. - uprzejmie poinformowała pana Harrisa, posyłając mu przepraszające spojrzenie. Oczywiście że kłamała, nie miała żadnego teraz pacjenta, do którego musiałaby teraz szybko iść. Miała jeszcze dobre pół godziny czasu. Kombinowała jedynie, aby uniknąć wypicia tej herbaty z tłuszczem. - Ale mogę pomóc w zaniesieniu do kuchni, jeśli pan chce, Panie Harris. - dodała, oferując swoje wsparcie w sprzątaniu.
- Przyszłość? Hmm… dla mnie ważne jest to, aby nie bać się przyszłości i próbować pokonywać wszelkie napotykane trudności. - powiedziała, ale zaraz poczuła wyrzuty sumienia z tych słów. Radzi innym iść do przodu, a sama nie jest w stanie poradzić sobie z żałobą. Zaraz pozbyła się tej myśli i dokończyła sprzątanie stołu.
- Na spokojnie, panie Harris. Proszę tylko nie biegać teraz. - zanim zdążyła dokończyć zdanie, Anthony już zdążył się ubrać i wstać z łóżka. Pielęgniarka nieznacznie pokręciła głową, lecz zaraz cicho westchnęła i zgarnęła torbę lekarską do salonu. Po drodze zauważyła opadnięty gazik na podłodze, więc go zaraz zgarnęła. Odłożyła ją jedynie na wolne krzesło, a swój wzrok skierowała na dziwną herbatę.
- To tylko pójdę wyrzucić gazik, jak już rana nie krwawi. A na herbatę to może następnym razem dam się skusić. Chwilę czasu zabrały nam zastrzyki, a muszę iść do kolejnego pacjenta. - uprzejmie poinformowała pana Harrisa, posyłając mu przepraszające spojrzenie. Oczywiście że kłamała, nie miała żadnego teraz pacjenta, do którego musiałaby teraz szybko iść. Miała jeszcze dobre pół godziny czasu. Kombinowała jedynie, aby uniknąć wypicia tej herbaty z tłuszczem. - Ale mogę pomóc w zaniesieniu do kuchni, jeśli pan chce, Panie Harris. - dodała, oferując swoje wsparcie w sprzątaniu.
Universal Person
Universal Person
Universal Person
Przewodnik po świecie, ten, który ma wpływ na pomniejsze wydarzenia.
???
???
???
0
46
21/06/2024
- Bardzo przyziemne stwierdzenie, pani Miller. - Obwieścił Harris, choć nie brzmiało to jak dezaprobata. - Praktyczne, z pewnością. Jak na kobietę... Proszę wybaczyć za stwierdzenie, ale zaskoczyła mnie pani. Spodziewałem się... Innej odpowiedzi. - Sprostował, gdy już znalazł się w salonie i usiadł w oczekiwaniu na Alice. Dostawszy upomnienie na temat biegania jedynie skinął głową. Siedział już, a więc nie było obaw, że z nagłą żywiołowością wystartuje z siedzenia i zawstydzi wszystkich zawodników krótkodystansowych.
Jednakże wieść o tym, że młoda pielęgniarka nie była w stanie poświęcić chwili na herbatę wyraźnie wprawiła staruszka w smutek. Szkoda, to był zaledwie wstęp do tego, co miał do powiedzenia na temat książki, o której przed chwilą wspomniał.
- Skoro tak... - Zaczął i westchnął ciężko. - Nie będę pani powstrzymywać. Dziękuję za pani troskę i za te odwiedziny. Wiele dla mnie znaczą... Mam nadzieję, że następnym razem zostanie pani trochę dłużej. Wiem! - Wykrzyczał nagle, podnosząc się ostrożnie z fotela. Na moment zniknął w sypialni, w której niedawno się znajdowali, a potem wrócił z książką. Tą prawidłową, chociaż musiał ją nieco dłużej poszukać. - Proszę, to dla pani. To dobra odskocznia od rzeczywistości. Czasem trzeba pozwolić myślom odejść w krainę fantazji. - Wyjaśnił, przekazując Alice książkę. Przydałaby się, zwłaszcza po usłyszeniu przyziemnej odpowiedzi.
- O herbatę proszę sobie nie zakrzątać głowy. Sam wszystko zaniosę. - Machnął ręką i posłał jej pogodny, choć nieco melancholijny uśmiech.
Jednakże wieść o tym, że młoda pielęgniarka nie była w stanie poświęcić chwili na herbatę wyraźnie wprawiła staruszka w smutek. Szkoda, to był zaledwie wstęp do tego, co miał do powiedzenia na temat książki, o której przed chwilą wspomniał.
- Skoro tak... - Zaczął i westchnął ciężko. - Nie będę pani powstrzymywać. Dziękuję za pani troskę i za te odwiedziny. Wiele dla mnie znaczą... Mam nadzieję, że następnym razem zostanie pani trochę dłużej. Wiem! - Wykrzyczał nagle, podnosząc się ostrożnie z fotela. Na moment zniknął w sypialni, w której niedawno się znajdowali, a potem wrócił z książką. Tą prawidłową, chociaż musiał ją nieco dłużej poszukać. - Proszę, to dla pani. To dobra odskocznia od rzeczywistości. Czasem trzeba pozwolić myślom odejść w krainę fantazji. - Wyjaśnił, przekazując Alice książkę. Przydałaby się, zwłaszcza po usłyszeniu przyziemnej odpowiedzi.
- O herbatę proszę sobie nie zakrzątać głowy. Sam wszystko zaniosę. - Machnął ręką i posłał jej pogodny, choć nieco melancholijny uśmiech.
Alice Nash
"W naszym życiu wiele jest ciężkich chwil, ale zawsze możemy je znieść, jeśli potrafimy we właściwy sposób poprosić o pomoc."
27
64
178
6
Alice jest kobietą, która jak na swój wiek, stara się ubierać zgodnie z modą. Suknie z żakietami, włosy spięte wysoko — zwłaszcza podczas pracy i pogodny uśmiech na jej twarzy są jej codziennym wizerunkiem. Co może być zadziwiające, nie nosi żadnego pierścionka na dłoniach. Pod żakietem nosi mały srebrny naszyjnik z krzyżem, zaś na dłoni czasem nosi srebrną bransoletkę. Z powojennych ran została jej blizna na brzuchu, która powstała na skutek zdarzenia na morzu — jeden z odłamków bombardowanego okrętu wbił jej się w ciało. Została po tym 4-centymetrowa blizna, tuż pod wątrobą.
150
17/08/2024
Alice tylko uśmiechnęła się szerzej, słysząc komplement z ust pana Harrisa. Może i było to przyziemne myślenie, lecz pozwalało jej jako kobiecie mieć nadzieję na utrzymanie posiadanych teraz praw i ich dalszą realizację. Przecież jeszcze niedawno jedyne, co mogła, to siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Teraz to jest szansa na pracę, chociażby w szpitalu. Bez pewności siebie innych kobiet nie wiadomo, czy to mogłoby być obecnie realne.
Widząc, jak pan Harris nagle rzucił się, aby dać jej książkę, Alice uśmiechnęła się łagodnie i postanowiła przyjąć prezent z jego strony. Nie chciała wywoływać w nim jeszcze większego smutku, więc liczyła na to, że ten gest go nieznacznie pocieszy.
- Dobrze, wezmę książkę. Jak znajdzie się wolna chwila, to postaram się ją przeczytać, panie Harris. - mówiąc to, wzięła książkę i na razie trzymała ją w jednej dłoni. Zaraz postanowiła ją schować do medycznej torby, aby jej nie zgubić po drodze. Wróciła zaraz wzrokiem na staruszka, zaś z jej ust nie schodził pogodny uśmiech. Miała wrażenie, że za kilka dni coś znów sobie zrobi i ktoś inny będzie musiał zbadać pana Harrisa. Będzie musiała jedynie pamiętać, aby w tej wolnej chwili uzupełnić raport z dzisiejszej wizyty. Może uda się do kawiarni? To nawet nie byłby zły pomysł.
- No dobrze, to proszę na siebie uważać, panie Harris. - rzuciła i skierowała się do kuchni. Nie pomagała mu w znoszeniu filiżanek, tylko grzecznie wyrzuciła zużyty gazik do śmietnika. Posłała jeszcze panu Harrisowi serdeczny uśmiech, po czym ze swoją torbą medyczną opuściła to mieszkanie.
Wyjście z Lokacji
Alice & pan Harris
Widząc, jak pan Harris nagle rzucił się, aby dać jej książkę, Alice uśmiechnęła się łagodnie i postanowiła przyjąć prezent z jego strony. Nie chciała wywoływać w nim jeszcze większego smutku, więc liczyła na to, że ten gest go nieznacznie pocieszy.
- Dobrze, wezmę książkę. Jak znajdzie się wolna chwila, to postaram się ją przeczytać, panie Harris. - mówiąc to, wzięła książkę i na razie trzymała ją w jednej dłoni. Zaraz postanowiła ją schować do medycznej torby, aby jej nie zgubić po drodze. Wróciła zaraz wzrokiem na staruszka, zaś z jej ust nie schodził pogodny uśmiech. Miała wrażenie, że za kilka dni coś znów sobie zrobi i ktoś inny będzie musiał zbadać pana Harrisa. Będzie musiała jedynie pamiętać, aby w tej wolnej chwili uzupełnić raport z dzisiejszej wizyty. Może uda się do kawiarni? To nawet nie byłby zły pomysł.
- No dobrze, to proszę na siebie uważać, panie Harris. - rzuciła i skierowała się do kuchni. Nie pomagała mu w znoszeniu filiżanek, tylko grzecznie wyrzuciła zużyty gazik do śmietnika. Posłała jeszcze panu Harrisowi serdeczny uśmiech, po czym ze swoją torbą medyczną opuściła to mieszkanie.