Jest ryzyko jest zabawa - powiedziałaby większość śmiertelników - a szczególnie ta grupa niegrająca o przesadnie wysoką stawkę. W przypadku Rayne sprawy miały się inaczej, ostatnich kilka lat to balansowanie na krawędzi życia i śmierci. Niezadowolony przełożony, wpadka podczas rytuału, nieświadome naciśnięcie na odcisk niewłaściwemu dygnitarzowi - trwały uszczerbek na zdrowiu lub zgon na miejscu. Tym samym jakoś specjalnie Alarie do stawiania własnego życia na szali nie ciągnęło. Z kolei obecna tutaj sytuacja? Nawet nie zasługiwała na miano problemu, co najwyżej upierdliwości rozłożonej w czasie.
Co nie zmieniało faktu, iż ostrożność zachować należało.
- Trudno temu zaprzeczyć, acz te komplementy pasowałyby raczej do warunków scenowych, tudzież hotelowych, a nie tej pół-ruiny - odpowiedziała, gdyż nie ulegało wątpliwości, iż spora rzesza facetów zechciałaby podziwiać nieznajomą taką jaką stworzyła ją natura; czyli bez nadmiaru ubrań i na wyłączność. Do tej fabryki pasowali ludzie wyłącznie z
ogładą alternatywną. - Z tego co mi wiadomo, niektórym z tych starych znajomych duża ilość cukru nie jest wskazana, to może jeszcze poważniej zaszkodzić ich zdrowiu - podobnie jak pięść napotykająca nos lub krtań, na wypadek braku kooperacji. Łącznikowi na pewno Rayne nie odpuści, z kolei drugi panicz - któremu ten nadal nawijał makaron na uszy - to po prostu szczyl do przestraszenia i odesłania stąd tam skąd przybył.
- Okradł, co? Witamy w Paryżu, gdzie elementarne zaufanie tak się kończy. W tym wypadku obie jedziemy na tym samym wózku., gdzie nasz ukochany Raymund - tak przedstawiał się ten łącznik. To oczywiste, iż to tylko fałszywa tożsamość lub zwyczajna ksywka.
- Jest potencjalnie najlepszym źródłem informacji, gdzie też można znaleźć jego szefa i nasze rzeczy - dodała po krótkiej przerwie. Tym samym łączyła ich nie tylko konwersacja, ale i wspólnota interesu.
- I skoro panowie jeszcze rozmawiają, moja propozycja jest taka: w przeciągu minut jestem w stanie zajść go od tyłu, więc po odliczeniu tychże sekund wyjdź mu naprzeciw. Za bardzo sobie chłop nie poucieka i wtedy, no cóż, utniemy sobie z nim miłą pogawędkę - zaproponowała otwarcie, gdyż nikt go próbował się z takimi typami dogadać nie mógł mieć specjalnych oporów moralnych przed dokonaniem paru niemiłych rzeczy. Nie żeby od razu zabić, lecz obicie to malutki grzeszek, odpuszczany od ręki.
- A tej drugiej przybłędzie kij w oko, niech spierdala. na dobre mu to wyjdzie - albo dostanie w ryj, jeśli odwali coś głupiego. Z potencjalnym wabikiem w postaci blondynki to mogło wyjść całkiem nieźle - może nawet bez użycia noża?