1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
2 posters
Lilium
Rezydent
25 lat
kobieta
Lilium
Wilki w owczej skórze.
Charakterystyka
Pełne miano: Lilium
Pseudonim: Charlotte Corday née Greywood
Rasa: Demon
Wiek: 25 lat
Wzrost: 169 cm
Waga: 59 kg
Zawód: Współwłaścicielka teatru "Belette"
Przynależność: I Krąg (Nierząd)
Ranga: Rezydent
Historia wcieleń:
— od 981 r. AUC do 1021 r. AUC — Człowiek
— od 1379 rok n.e. do aktualnie — Demon
Cechy szczególne:
Powłoka ludzka: Jej alabastrowa cera zdaje się niemal przezroczysta, lśniąca w świetle, kontrastując z jasnymi, złocistymi włosami, które spływają falami po ramionach. Duże, błękitne oczy o łagodnym wyrazie skrywają nutę marzycielskiego zamyślenia, a ich chłodny odcień wydobywa z jej twarzy aurę tajemniczości i dziewczęcej niewinności. Smukła sylwetka i subtelne rysy twarzy dopełniają obrazu delikatności i wdzięku, które są niezaprzeczalnym znakiem rozpoznawczym Charlotte. Towarzyszą jej słodkie nuty kwiatowo-owocowe.
Annaszei: Na plecach kobiety pojawia się para białych, pierzastych skrzydeł, a kość ogonowa ulega wydłużeniu, przekształcając się w długi ogon, puchaty i porośnięty długim, miękkim futrem. Między brwiami otwiera się trzecie pionowe oko, a tęczówki wszystkich trzech oczu zyskują bardziej intensywną, błękitną, opalizującą barwę. Ze skroni wyrastają baranie rogi, które układają się równolegle do żuchwy. Paznokcie ulegają wydłużeniu i zaostrzeniu, przypominają złote szpony.
Sodom: “Gdy usłyszałem łagodny głos mówiący słowa “Wejdź, proszę” nie spodziewałem się, że po przejściu przez drzwi ujrzę coś takiego. Troje zamkniętych oczu otworzyło się i ujrzałem ich śnieżną biel oraz błękity tęczówek, rozchodzące się naprzemiennie okręgami. Jej twarz wydawała się łagodna, a delikatnie rozchylone różowe usta wyglądały kusząco. Drobny nos, zakończony czernią, przechodził płynnie w bladą cerę kobiety. Twarz w istocie niepodobna była demonowi i niezdolne były zmyć tego wrażenia nawet baranie rogi wychodzące znad skroni i zawijające się by zakończyć się równolegle do żuchwy, co sprawiało, że postać wydawała się być otulona swymi rogami.
Prawa dłoń podpierała podbródek. Smukłe palce zakończone złotymi paznokciami wyglądały na drobne i niewinne. W przeciwieństwie do szponiastej, lewej dłoni, która wyłoniła się spod koca z piór i przypominała bardziej szpony drapieżnego ptaka, niźli ludzką rękę - po tej pozostał tylko kształt. Nawet nadgarstek kobiety i przedramię przywodziły na myśl coś złowieszczego. Łowcę czyhającego w przestworzach na swoją zwierzynę.
To co wziąłem za nakrycie z białych piór okazało się być w istocie skrzydłami, które uniosły się. Co dziwne, gdy kobieta usiadła, okazało się, że skrzydła skierowane są tylko w prawą stronę jej ciała, Dwa pierwsze były większe, podczas gdy ostatnie było prawie dwukrotnie mniejsze i dość szybko zwinęło się, skrywając łono i zdobiący biodra złoty łańcuszek. Kobieta nie czuła wstydu i nie starała się nawet ukryć swojego nagiego torsu, a nawet prowokowała spojrzenie, gdy jej szponiasta ręka zatrzymała się na sutku, wsuwając jeden ze szponów w głąb swego ciała na centymetr.
Każdy jej krok był aż nazbyt słyszalny, szybko pojąłem, że to za sprawą kopyt, ukrytych pod białą sierścią. Widząc jej nogi przypomniałem sobie rzeźby faunów, które kiedyś widziałem. Postać podeszła do stolika i ułożyła na nim swoją dłoń, a nie wiedzieć skąd natychmiast pojawiła się łasica, która wspięła się po ramieniu i owinęła wokół szyi. Tworząc ozdobę nad wyraz gustowną, lecz niezdolną by ukryć nagość. Zdałem sobie sprawę, że widziałem tę łasicę, gdy szedłem w to miejsce. Czyżby to była ona? Czy ten parszywy demon śledził mnie przez cały czas?
Odwróciła się zapraszając mnie swym szponem do środka kolejnego pomieszczenia. Na chwilę ujrzałem jej pośladki, szybko zasłonięte przez troje puszystych ogonów, figlarnie poruszających się to w prawo, to w lewo, by zasłaniać jej ciało i obiecywać, że w pewnym momencie na powrót te zostanie odsłonięte. Wiedziałem, że próbuje mnie kusić, zwodzić swoimi kłamstwami. Gdy przechodziła przez drzwi zrozumiałem, że mierzy około dwóch metrów, była wyższa ode mnie, czego w pierwszej chwili nie spostrzegłem. Łagodne oblicze baranka to kamuflaż niczym nie różny od pająków zakopujących się w piasku, by czekać na ofiarę.”
Pseudonim: Charlotte Corday née Greywood
Rasa: Demon
Wiek: 25 lat
Wzrost: 169 cm
Waga: 59 kg
Zawód: Współwłaścicielka teatru "Belette"
Przynależność: I Krąg (Nierząd)
Ranga: Rezydent
Historia wcieleń:
— od 981 r. AUC do 1021 r. AUC — Człowiek
— od 1379 rok n.e. do aktualnie — Demon
Cechy szczególne:
Powłoka ludzka: Jej alabastrowa cera zdaje się niemal przezroczysta, lśniąca w świetle, kontrastując z jasnymi, złocistymi włosami, które spływają falami po ramionach. Duże, błękitne oczy o łagodnym wyrazie skrywają nutę marzycielskiego zamyślenia, a ich chłodny odcień wydobywa z jej twarzy aurę tajemniczości i dziewczęcej niewinności. Smukła sylwetka i subtelne rysy twarzy dopełniają obrazu delikatności i wdzięku, które są niezaprzeczalnym znakiem rozpoznawczym Charlotte. Towarzyszą jej słodkie nuty kwiatowo-owocowe.
Annaszei: Na plecach kobiety pojawia się para białych, pierzastych skrzydeł, a kość ogonowa ulega wydłużeniu, przekształcając się w długi ogon, puchaty i porośnięty długim, miękkim futrem. Między brwiami otwiera się trzecie pionowe oko, a tęczówki wszystkich trzech oczu zyskują bardziej intensywną, błękitną, opalizującą barwę. Ze skroni wyrastają baranie rogi, które układają się równolegle do żuchwy. Paznokcie ulegają wydłużeniu i zaostrzeniu, przypominają złote szpony.
Sodom: “Gdy usłyszałem łagodny głos mówiący słowa “Wejdź, proszę” nie spodziewałem się, że po przejściu przez drzwi ujrzę coś takiego. Troje zamkniętych oczu otworzyło się i ujrzałem ich śnieżną biel oraz błękity tęczówek, rozchodzące się naprzemiennie okręgami. Jej twarz wydawała się łagodna, a delikatnie rozchylone różowe usta wyglądały kusząco. Drobny nos, zakończony czernią, przechodził płynnie w bladą cerę kobiety. Twarz w istocie niepodobna była demonowi i niezdolne były zmyć tego wrażenia nawet baranie rogi wychodzące znad skroni i zawijające się by zakończyć się równolegle do żuchwy, co sprawiało, że postać wydawała się być otulona swymi rogami.
Prawa dłoń podpierała podbródek. Smukłe palce zakończone złotymi paznokciami wyglądały na drobne i niewinne. W przeciwieństwie do szponiastej, lewej dłoni, która wyłoniła się spod koca z piór i przypominała bardziej szpony drapieżnego ptaka, niźli ludzką rękę - po tej pozostał tylko kształt. Nawet nadgarstek kobiety i przedramię przywodziły na myśl coś złowieszczego. Łowcę czyhającego w przestworzach na swoją zwierzynę.
To co wziąłem za nakrycie z białych piór okazało się być w istocie skrzydłami, które uniosły się. Co dziwne, gdy kobieta usiadła, okazało się, że skrzydła skierowane są tylko w prawą stronę jej ciała, Dwa pierwsze były większe, podczas gdy ostatnie było prawie dwukrotnie mniejsze i dość szybko zwinęło się, skrywając łono i zdobiący biodra złoty łańcuszek. Kobieta nie czuła wstydu i nie starała się nawet ukryć swojego nagiego torsu, a nawet prowokowała spojrzenie, gdy jej szponiasta ręka zatrzymała się na sutku, wsuwając jeden ze szponów w głąb swego ciała na centymetr.
Każdy jej krok był aż nazbyt słyszalny, szybko pojąłem, że to za sprawą kopyt, ukrytych pod białą sierścią. Widząc jej nogi przypomniałem sobie rzeźby faunów, które kiedyś widziałem. Postać podeszła do stolika i ułożyła na nim swoją dłoń, a nie wiedzieć skąd natychmiast pojawiła się łasica, która wspięła się po ramieniu i owinęła wokół szyi. Tworząc ozdobę nad wyraz gustowną, lecz niezdolną by ukryć nagość. Zdałem sobie sprawę, że widziałem tę łasicę, gdy szedłem w to miejsce. Czyżby to była ona? Czy ten parszywy demon śledził mnie przez cały czas?
Odwróciła się zapraszając mnie swym szponem do środka kolejnego pomieszczenia. Na chwilę ujrzałem jej pośladki, szybko zasłonięte przez troje puszystych ogonów, figlarnie poruszających się to w prawo, to w lewo, by zasłaniać jej ciało i obiecywać, że w pewnym momencie na powrót te zostanie odsłonięte. Wiedziałem, że próbuje mnie kusić, zwodzić swoimi kłamstwami. Gdy przechodziła przez drzwi zrozumiałem, że mierzy około dwóch metrów, była wyższa ode mnie, czego w pierwszej chwili nie spostrzegłem. Łagodne oblicze baranka to kamuflaż niczym nie różny od pająków zakopujących się w piasku, by czekać na ofiarę.”
Przeszłość
Stukot deszczu o barwioną feerią kolorów szybę przypominał tętent końskich kopyt; naprzemiennie nasilał się i słabł, jak gdyby jeździec okrążał leciwą wiktoriańską posiadłość w akcie desperackiej pogoni. Wiatry wył i dął jak trąby jerychońskie, kładąc po sobie czubki strzelistych cyprysów rosnących przy alejce wiodącej do domostwa Corday grożąc, iż z byle kaprysu mógł złamać karki tych niemych strażników. Charlotte przymknęła oczy i wsłuchała się w miarowo narastający skowyt posłańców Akwilonu na poddaszu, w trzask okiennic i świst powietrza uderzającego niczym armie w zmurszałe dachówki. Czy były to duchy przeszłości, potępione upiory nie mogące zaznać spoczynku, które wsiąkły w celtycką ziemię wraz z przelaną krwią ich śmiertelnych powłok? Wrzały i kotłowały się niczym fale morskie, pałając żądzą zemsty wobec tych, którzy zbyt wcześnie przecięli nici ich żywota, będąc jedynie narzędziami w rękach nieubłaganej Morty.
Na jasnej twarzy kobiety skąpanej w szaty misternej pajęczyny białych koronek odmalował się zamyślony uśmiech, a oczy przybrały nieobecny wyraz. Niedługo jej magnum opus miało powiększyć się o jedną duszyczkę. Podbrzusze płonęło jej znajomym ogniem antycypacji; ekscytacji splecionej w ciasnym uścisku z pełnym napięcia wyczekiwaniem. Długa woskowa świeca wyciągała groteskowe cienie mijanych mebli i przekształcała je na podobiznę powykręcanych monstrów, jej nocnych towarzyszek – niemych świadków jej skrytych czynów. Jeszcze tylko trzy kwadranse i znowu będzie wolna.
Jej mąż stawał się coraz bardziej podejrzliwy. Nie pozwalał jej na wyprawy do Londynu, zamykając ją w złotej klatce posiadłości. Chciał kontroli, lecz nie był on pierwszym, a zapewne i nie ostatnim. Męska natura nie zmieniała się mimo upływu eonów.
Drobna rączka uderzyła kilkukrotnie do masywnych dębowych drzwi, zza których wydobył się zduszony kaszel, a następnie zachrypnięty głos rozkazał jej wejść do środka. Zamknęła za sobą szczelnie drzwi; zawiasy skrzypnęły cicho, intymnie. W powodzi poduszek, kołder i koców, na hebanowym łożu przysłoniętym kotarami leżał drobny mężczyzna. Już z tej odległości widziała, iż jego czoło perli się od drobnych kropelek potu. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i zbliżyła; mężczyzna przypominał jej zasuszonego rodzynka skąpanego w winie, co rozczuliło Charlotte na tyle, iż zdobyła się na gest miłosierdzia; usiadła obok na materacu i ujęła swojego męża za rękę.
— Śniłem o tobie moja muzo… — zachrypiał, lecz kobieta szybko mu przerwała.
— Cichutko, mój kochany, nie możesz się przemęczać. — zatoczyła kciukiem kółko po wierzchu dłoni mężczyzny. Dalsze słowa pani Corday przerwał atak kaszlu. Kobieta zmarszczyła mały nosek i podeszła do gabineciku, na którym rozstawione były lekarstwa przepisane przez doktora Hugo. Nalała ciężki, słodki syrop do cynowego kubka.
— Pamiętasz co mówił ci pan doktor. Musisz oszczędzać siły. Twoje suchoty postępują. — naczynie stuknęły o blat — W kwietniu pojedziemy do Brighton, pobyt nad morzem dobrze ci zrobi, a w lipcu będziesz miał już siły na wyjazd do Bolonii. — dźwięk głosu Charlotte przeciął ciszę panującą w sypialni niczym brzęk dzwoneczków wejściowych. Odwróciła się i podeszła z kubkiem do łóżka, siadając na uprzednio zajmowanym przez siebie miejscu u boku męża.
— Wypij kochanie, poczujesz się po tym lepiej. — odrazą napawał ją fakt, iż jej mąż potrzebował pomocy w tak prostych sprawach; przechyliła naczynię, a słodycz ze środka wlała się do ust pana Corday. Ujęła go za rękę.
Leciwy zegar wybił godzinę trzecią, a kukułka zawtórowała narastającemu charczeniu wydobywającemu się z krtani mężczyzny. Nim skończyło się trzecie bicie, pan Corday leżał bez ruchu. Przedstawienie musi trwać. Ciszę nocy przeciął jej własny krzyk. Wiktoriańska posiadłość paradoksalnie ożyła poruszeniem służby wraz ze śmiercią swego pana.
A Charlotte wreszcie będzie mogła połączyć się ze swym drogim bratem.
Na jasnej twarzy kobiety skąpanej w szaty misternej pajęczyny białych koronek odmalował się zamyślony uśmiech, a oczy przybrały nieobecny wyraz. Niedługo jej magnum opus miało powiększyć się o jedną duszyczkę. Podbrzusze płonęło jej znajomym ogniem antycypacji; ekscytacji splecionej w ciasnym uścisku z pełnym napięcia wyczekiwaniem. Długa woskowa świeca wyciągała groteskowe cienie mijanych mebli i przekształcała je na podobiznę powykręcanych monstrów, jej nocnych towarzyszek – niemych świadków jej skrytych czynów. Jeszcze tylko trzy kwadranse i znowu będzie wolna.
Jej mąż stawał się coraz bardziej podejrzliwy. Nie pozwalał jej na wyprawy do Londynu, zamykając ją w złotej klatce posiadłości. Chciał kontroli, lecz nie był on pierwszym, a zapewne i nie ostatnim. Męska natura nie zmieniała się mimo upływu eonów.
Drobna rączka uderzyła kilkukrotnie do masywnych dębowych drzwi, zza których wydobył się zduszony kaszel, a następnie zachrypnięty głos rozkazał jej wejść do środka. Zamknęła za sobą szczelnie drzwi; zawiasy skrzypnęły cicho, intymnie. W powodzi poduszek, kołder i koców, na hebanowym łożu przysłoniętym kotarami leżał drobny mężczyzna. Już z tej odległości widziała, iż jego czoło perli się od drobnych kropelek potu. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i zbliżyła; mężczyzna przypominał jej zasuszonego rodzynka skąpanego w winie, co rozczuliło Charlotte na tyle, iż zdobyła się na gest miłosierdzia; usiadła obok na materacu i ujęła swojego męża za rękę.
— Śniłem o tobie moja muzo… — zachrypiał, lecz kobieta szybko mu przerwała.
— Cichutko, mój kochany, nie możesz się przemęczać. — zatoczyła kciukiem kółko po wierzchu dłoni mężczyzny. Dalsze słowa pani Corday przerwał atak kaszlu. Kobieta zmarszczyła mały nosek i podeszła do gabineciku, na którym rozstawione były lekarstwa przepisane przez doktora Hugo. Nalała ciężki, słodki syrop do cynowego kubka.
— Pamiętasz co mówił ci pan doktor. Musisz oszczędzać siły. Twoje suchoty postępują. — naczynie stuknęły o blat — W kwietniu pojedziemy do Brighton, pobyt nad morzem dobrze ci zrobi, a w lipcu będziesz miał już siły na wyjazd do Bolonii. — dźwięk głosu Charlotte przeciął ciszę panującą w sypialni niczym brzęk dzwoneczków wejściowych. Odwróciła się i podeszła z kubkiem do łóżka, siadając na uprzednio zajmowanym przez siebie miejscu u boku męża.
— Wypij kochanie, poczujesz się po tym lepiej. — odrazą napawał ją fakt, iż jej mąż potrzebował pomocy w tak prostych sprawach; przechyliła naczynię, a słodycz ze środka wlała się do ust pana Corday. Ujęła go za rękę.
Leciwy zegar wybił godzinę trzecią, a kukułka zawtórowała narastającemu charczeniu wydobywającemu się z krtani mężczyzny. Nim skończyło się trzecie bicie, pan Corday leżał bez ruchu. Przedstawienie musi trwać. Ciszę nocy przeciął jej własny krzyk. Wiktoriańska posiadłość paradoksalnie ożyła poruszeniem służby wraz ze śmiercią swego pana.
A Charlotte wreszcie będzie mogła połączyć się ze swym drogim bratem.
Ciekawostki
Dzięki gorącemu uczuciu, jakim darzyła swojego brata, udało im się odnaleźć w Piekle oraz odnowić łączącą ich relację.
Fizyczna skorupa Lilium zaskakująco często zostaje naruszona, przez co jej wizyty w Piekle są niemal regularne. Kobieta wyjątkowo lubi ekstremum doznań, a nadnaturalne ciało umożliwia jej coraz dalsze przesuwanie granic.
Posługuje się biegle łaciną a także językiem francuskim oraz włoskim. Oba języki umożliwiają Charlotte zapoznawanie się z operami w sposób pozbawiony pośredników-tłumaczy, a dzięki temu może obcować z dziełem w jego najczystszej, dziewiczej postaci.
Mąż kobiety zmarł w wyjątkowo smutnych i nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, oficjalnie na skutek nagle postępującej choroby. Strata dla Charlotte była na tyle dotkliwa, iż kobieta spieniężyła jego posiadłość w zaskakująco krótkim czasie, by powrócić do Londynu i zająć się pracą przy "Belette", aby tam z pomocą brata przepracować żałobę.
Nim poznała swojego męża, była aktorką teatralną.
Fizyczna skorupa Lilium zaskakująco często zostaje naruszona, przez co jej wizyty w Piekle są niemal regularne. Kobieta wyjątkowo lubi ekstremum doznań, a nadnaturalne ciało umożliwia jej coraz dalsze przesuwanie granic.
Posługuje się biegle łaciną a także językiem francuskim oraz włoskim. Oba języki umożliwiają Charlotte zapoznawanie się z operami w sposób pozbawiony pośredników-tłumaczy, a dzięki temu może obcować z dziełem w jego najczystszej, dziewiczej postaci.
Mąż kobiety zmarł w wyjątkowo smutnych i nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, oficjalnie na skutek nagle postępującej choroby. Strata dla Charlotte była na tyle dotkliwa, iż kobieta spieniężyła jego posiadłość w zaskakująco krótkim czasie, by powrócić do Londynu i zająć się pracą przy "Belette", aby tam z pomocą brata przepracować żałobę.
Nim poznała swojego męża, była aktorką teatralną.
Info o Graczu
Nick: Aihan/Lilium - jak wolicie
Zaimki: żeńskie
Kontakt: discord (.scavell) lub PW
Wizerunek postaci: Elle Fanning
Moje triggery: raczej brak, ale treści kontrowersyjne wolałabym przedyskutować przed sesją.
Triggery w moich postach: różne, na tej postaci przede wszystkim: wątki kazirodcze, przemoc (w tym seksualna), prostytucja, sceny erotyczne. Jeżeli nie chcesz jakiegoś wątku w sesji, daj znać.
Opętanie: nie.
Uszkodzenia fizyczne: nie.
Uszkodzenia psychiczne: nie.
Zaimki: żeńskie
Kontakt: discord (.scavell) lub PW
Wizerunek postaci: Elle Fanning
Moje triggery: raczej brak, ale treści kontrowersyjne wolałabym przedyskutować przed sesją.
Triggery w moich postach: różne, na tej postaci przede wszystkim: wątki kazirodcze, przemoc (w tym seksualna), prostytucja, sceny erotyczne. Jeżeli nie chcesz jakiegoś wątku w sesji, daj znać.
Opętanie: nie.
Uszkodzenia fizyczne: nie.
Uszkodzenia psychiczne: nie.
Atrybuty
2
3
2
1
2
1
Talenty
0
1
2
0
0
0
Umiejętności
0
1
0
0
0
0
0
0
0
0
0
3
0
0
0
Wiedza
2
0
1
0
0
Zdolności i moce
Łaska Matrony
Odczyt Duszy
Telepatia
Teleportacja
Ból
Przerażająca Aparycja
Rozmowa ze zmarłymi
Punkty doświadczenia
5 pkt
Nagrody jednorazowe
brak
Wyjątkowe przedmioty
Łuk: Stworzony w piekielnych warsztatach łuk refleksyjny o finezyjnej budowie i dużej sile naciągu pozwalającej na wystrzeliwanie strzał na odległość do 600 metrów. Broń mierzy około 1,5 metra długości i pomalowane jest białą oraz złotą farbą. Wykonane z drewna swoimi właściwościami przypominającymi jesion, wzmocniony jednak innym tworzywem, zgodnie z najnowszymi trendami łuczarstwa. Ramiona łuku wygięte w charakterystyczny sposób dla łuków refleksyjnych zwieńczone są krótkimi, około 30 centymetrowymi ostrzami, które skrywają ograniczniki cięciwy; ostrza stanowią integralną część łuku i nie mogą zostać zdjęte. Dodatkowo przy końcach ramion znajdują się także pióra – kobieta lubi mówić, że to jej własne. Majdan łuku, również drewniany, został dodatkowo wzmocniony piekielnymi materiałami. Jego ozdobą jest wyrafinowany relief przedstawiający nagie kobiety, które dotykają się tylko jedną ręką – górna postać prawą, a dolna lewą. Ten kunsztowny, nieco perwersyjny detal nie tylko oddaje charakter Lillium, ale także pełni funkcję praktyczną. Pozostawia przestrzeń na okno łucznicze, co znacząco poprawia celność i stabilizację strzały przy wystrzale, jednocześnie zwiększając funkcjonalność łuku.
Admin
Admin
Twoja Karta została zaakceptowana przez Mistrza Gry!
Zachęcamy do uzupełnienia również innych tematów dla postaci, takich jak relacje czy korespondencja. Dziennik pozwoli Ci uporządkować sesje, a dział poszukiwań - znaleźć chętnych do krótszych i dłuższych rozgrywek.
Życzymy miłej zabawy <3
Administracja Sweet Urge
Admin
Admin
Otrzymałeś 3 punkty doświadczenia w ramach eventu: Halloween: forumowe duszki.
Obecnie posiadasz 3 punkty doświadczenia.
Administracja Sweet Urge
Admin
Admin
Otrzymałeś 2 punkty doświadczenia w ramach sesji: I rozdział fabularny: 2 etap.
Obecnie posiadasz 5 punktów doświadczenia.
Administracja Sweet Urge
@Lilium