1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
+5
Leraie
Rayne Alarie
Oliver Burrows
Kabraxis
Admin
9 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Opuszczony dom
Nie wiadomo kto był poprzednim właścicielem tego przybytku. Odkąd pamięć sięga, dom zawsze stał samotny i pusty, strasząc już samym swoim wyglądem. Znaleźli się jednak śmiałkowie, głównie wśród brawurowej młodzieży, którzy weszli do środka. Wnętrze jest staromodnie urządzone, choć wyjątkowo puste, jakby ktoś celowo usunął większość mebli. Wędrując po budynku często można usłyszeć kroki, trzaskanie drzwi i okiennic. Półki same się otwierają, obrazy drżą. Z opowieści wiadomo już, że dom nawiedza poltergeist - nie ukazuje swojej obecności za każdym razem, a kiedy to robi ciężko przewidzieć co zrobi. Duch ma wyjątkowo kapryśną naturę, czasami jedynie odstrasza wędrowców, innym razem stanowi bezpośrednie zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Warto mieć się na baczności, a najlepiej w ogóle nie zapuszczać w te okolice. To jego dom, tak jest już od wielu wielu lat.
Dzięki działaniom @Oliver Burrows, @Amirah, @Samadriel oraz @Rayne Alarie dom nie jest już nawiedzony, przynajmniej na razie. Akcja działa się w styczniu, przed eventem I rozdziału fabularnego.
Dzięki działaniom @Oliver Burrows, @Amirah, @Samadriel oraz @Rayne Alarie dom nie jest już nawiedzony, przynajmniej na razie. Akcja działa się w styczniu, przed eventem I rozdziału fabularnego.
Rayne Alarie
Uczeń
To be able to sustain such a traumatic experience and yet find the positive in that grisly act. It's a remarkable feat indeed. Remarkable, if not a little perverse.
18
73 kg
181 cm
0
- Blada cera, jak na zdrowego człowieka
- Szczupła sylwetka, z każdym dniem coraz bardziej zmierzająca w kierunku wysportowanej
- Całkiem spory wzrost, choć nie zanosi się na więcej
- Ciemnobrązowe włosy, długie i przez to często związywane w kucyk lub coś podobnego, zapewniającego choć namiastkę praktyczności
- Zielone oczy
- Blizny: po ranie postrzałowej na brzuchu, cięta na plecach i udzie
- Szczupła sylwetka, z każdym dniem coraz bardziej zmierzająca w kierunku wysportowanej
- Całkiem spory wzrost, choć nie zanosi się na więcej
- Ciemnobrązowe włosy, długie i przez to często związywane w kucyk lub coś podobnego, zapewniającego choć namiastkę praktyczności
- Zielone oczy
- Blizny: po ranie postrzałowej na brzuchu, cięta na plecach i udzie
25
07/07/2024
Dziwić się Łowczyni, że grała z poltergeistem w jego własną gierkę, czyli irytowaniem drugiej strony. Skoro on lubił dokuczać śmiertelnym, ona odpłacała się zmienianiem doznań w przebywania w konkretnych pomieszczeniach na nieznośne. Istna wojenka na przetrzymanie! Pytanie kto pierwszy odpadnie, miotana Rayne czy wyświęcany duszek, który miał coraz mniej poletka do zabawy. Czas pokaże, bo wpierw jednak...
- Tak, wredni ludzie, którzy ciągle muszą użerać się z bytami mającymi własne piaskownice do zabawy - odparła równie sarkastycznie co Niebianka, która jak to zwykle bywało z rezydentami Nieba lub Piekła, pozjadała wszelkie rozumy. Niech lepiej wezmą się za własne podwórka, tudzież wrócą do prowadzenia odwiecznej wojny tam gdzie nie będą obrywać postronni, bez zasłaniania się układami i układzikami którymi ostatecznie można sobie dupsko podetrzeć. - To nie ja igram ze zdrowiem psychicznym przeciętnych obywateli i dokonuję zamachu na mienie prywatne - tylko tyle zdołała rzec paniczowi z Piekła, nim ten nie dał w długą.
- Lecz skoro trafiłam na ekspertkę w dziedzinie bytów niematerialnych, z chęcią usłyszę jak też odprawić ten z danego miejsca, dla dobra edukacji własnej i do przekazania innym amatorom... - zwróciła się raz jeszcze do Anielicy, o dziwo bez sarkazmu w głosie, acz spodziewając się zbycia lub sztuczki przekraczającej możliwości Łowców; z racji przynależności rasowej.
A potem do głosu doszedł wkurwiony duszek i niechaj los rozsądzi, czy unik wleciał albo ona sama miała twarde lądowanie...
@Amirah @Oliver Burrows @Kabraxis
- Tak, wredni ludzie, którzy ciągle muszą użerać się z bytami mającymi własne piaskownice do zabawy - odparła równie sarkastycznie co Niebianka, która jak to zwykle bywało z rezydentami Nieba lub Piekła, pozjadała wszelkie rozumy. Niech lepiej wezmą się za własne podwórka, tudzież wrócą do prowadzenia odwiecznej wojny tam gdzie nie będą obrywać postronni, bez zasłaniania się układami i układzikami którymi ostatecznie można sobie dupsko podetrzeć. - To nie ja igram ze zdrowiem psychicznym przeciętnych obywateli i dokonuję zamachu na mienie prywatne - tylko tyle zdołała rzec paniczowi z Piekła, nim ten nie dał w długą.
- Lecz skoro trafiłam na ekspertkę w dziedzinie bytów niematerialnych, z chęcią usłyszę jak też odprawić ten z danego miejsca, dla dobra edukacji własnej i do przekazania innym amatorom... - zwróciła się raz jeszcze do Anielicy, o dziwo bez sarkazmu w głosie, acz spodziewając się zbycia lub sztuczki przekraczającej możliwości Łowców; z racji przynależności rasowej.
A potem do głosu doszedł wkurwiony duszek i niechaj los rozsądzi, czy unik wleciał albo ona sama miała twarde lądowanie...
@Amirah @Oliver Burrows @Kabraxis
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
- Nie ma, już nikogo nie ma, ale jednak jest. Czuję pokłady negatywnej energii, nie mojej. Sprowadziłeś tą lafiryndę, aby móc się z nią zabawiać w naszym łożu, ale już dawno Ci wybaczyłam. Po co... - Duch na chwilę ucichł, a gdy przemówił ponownie, był nieco bardziej skonfundowany.
- Nie jesteś Jonathanem. Po co mnie tu wezwałeś? - Cicha nadzieja zrodziła się w istocie, która postawionym pytaniem, liczyła na wyjaśnienie niecodziennego wezwania. Czuła, że chodziło o dom, tak jak i wiedziała o obecności negatywnej energii, niemniej nie miała z nią nic wspólnego. Nie należała ona do niej, a jego, tego, o którym mówiła, lecz który również odszedł dawno temu, pechowo pozostawiając po sobie ślad.
Metodyką dedukcji Olivier mógł połączyć niektóre z kropek. Poltergeist najpewniej zrodził się z kilku skupisk negatywnej energii, którą pozostawił po sobie zmarły Pan domu, swoją drogą bardzo niewierny. Teraz już było wiadome, czemu tak chętnie uprzykrzał intruzom życie: najpewniej dla zabicia nudy i zapewne na rzecz ochrony swojego domostwa.
Zagadką pozostawała natomiast obecność jednostek trzecich, czyli tej, która do niedawna myszkowała po piętrze, a którą On i jego towarzyszka byli w stanie usłyszeć, ale nie wejść w bezpośredni kontakt.
Powiedzmy, że Rayne (nie widzę nigdzie podlinkowanego rzutu, o co była prośba w poprzednim poście) wykonała unik. Nadnaturalny stwór denerwował się coraz bardziej i jednocześnie męczył. Woda święcona skutecznie go przepędzała, podobnie jak aura Amirah, która po "doładowaniu" tym mocniej dała się stworzeniu we znaki. Ostatecznie poltergeist postanowił dać za wygraną. Opuścił dom, tym sposobem zdejmując z niego "klątwę" - przynajmniej na razie.
Pozostawało się tylko rozmówić, ewentualnie opuścić miejsce lub odnaleźć Oliviera.
@Rayne Alarie
@Amirah
@Oliver Burrows
Jako, że mamy sesję stricte pod okiem MG, końcówkę, ustalam termin na odpis: 48h od ostatniego posta MG do maksymalnie 72h (wyłącznie na prośbę). Po przekroczeniu czasu, pomijam.
- Nie jesteś Jonathanem. Po co mnie tu wezwałeś? - Cicha nadzieja zrodziła się w istocie, która postawionym pytaniem, liczyła na wyjaśnienie niecodziennego wezwania. Czuła, że chodziło o dom, tak jak i wiedziała o obecności negatywnej energii, niemniej nie miała z nią nic wspólnego. Nie należała ona do niej, a jego, tego, o którym mówiła, lecz który również odszedł dawno temu, pechowo pozostawiając po sobie ślad.
Metodyką dedukcji Olivier mógł połączyć niektóre z kropek. Poltergeist najpewniej zrodził się z kilku skupisk negatywnej energii, którą pozostawił po sobie zmarły Pan domu, swoją drogą bardzo niewierny. Teraz już było wiadome, czemu tak chętnie uprzykrzał intruzom życie: najpewniej dla zabicia nudy i zapewne na rzecz ochrony swojego domostwa.
Zagadką pozostawała natomiast obecność jednostek trzecich, czyli tej, która do niedawna myszkowała po piętrze, a którą On i jego towarzyszka byli w stanie usłyszeć, ale nie wejść w bezpośredni kontakt.
Powiedzmy, że Rayne (nie widzę nigdzie podlinkowanego rzutu, o co była prośba w poprzednim poście) wykonała unik. Nadnaturalny stwór denerwował się coraz bardziej i jednocześnie męczył. Woda święcona skutecznie go przepędzała, podobnie jak aura Amirah, która po "doładowaniu" tym mocniej dała się stworzeniu we znaki. Ostatecznie poltergeist postanowił dać za wygraną. Opuścił dom, tym sposobem zdejmując z niego "klątwę" - przynajmniej na razie.
Pozostawało się tylko rozmówić, ewentualnie opuścić miejsce lub odnaleźć Oliviera.
@Rayne Alarie
@Amirah
@Oliver Burrows
Jako, że mamy sesję stricte pod okiem MG, końcówkę, ustalam termin na odpis: 48h od ostatniego posta MG do maksymalnie 72h (wyłącznie na prośbę). Po przekroczeniu czasu, pomijam.
Oliver Burrows
Uczeń
TO NIE ONA!- Krzyczał jego umysł, oczy przeskakiwały po twarzy widma jakby starał się posklejać resztki rzeczywistości w jedną chybotliwą całość.
Wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby, a dłonie wbiły się mocniej w starej śmierdzącej sukni ślubnej.
Zbiór energii Barrows myśl… - Dopingował siebie samemu w osobliwym wewnętrznym dialogu. Potrzebuje pomocy by ją przegonić.
Chciałbym pozbyć się ów energii z tego miejsca, czy mogłaby mi pani pomóc? Nawet jeśli mu Pani wybaczyła to złe wspomnienia i on nadal tu straszą. Co Pani tu czuje? Kto jest jeszcze w tym miejsce? To wszystko może mi pomóc. Poprosił, starając się przestawić sytuację w sposób jak najbardziej rzeczowy. W ostatecznym rozrachunku mógł zwyczajnie spopielić cały dom. Nie ma miejsca, nie ma skupisk złej energii. Prawda?
Miał nadzieję, że rozmowa wniesie cokolwiek do ich wiedzy i pomoże w rozwiązaniu problemu, lub przynajmniej zamaskowaniu go na jakiś czas. Swoją drogą powoli zdawał sobie sprawę że bez święceń pozostawał mało produktywny jako łowca.
@Rayne Alarie
@Mistrz Gry
Wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby, a dłonie wbiły się mocniej w starej śmierdzącej sukni ślubnej.
Zbiór energii Barrows myśl… - Dopingował siebie samemu w osobliwym wewnętrznym dialogu. Potrzebuje pomocy by ją przegonić.
Chciałbym pozbyć się ów energii z tego miejsca, czy mogłaby mi pani pomóc? Nawet jeśli mu Pani wybaczyła to złe wspomnienia i on nadal tu straszą. Co Pani tu czuje? Kto jest jeszcze w tym miejsce? To wszystko może mi pomóc. Poprosił, starając się przestawić sytuację w sposób jak najbardziej rzeczowy. W ostatecznym rozrachunku mógł zwyczajnie spopielić cały dom. Nie ma miejsca, nie ma skupisk złej energii. Prawda?
Miał nadzieję, że rozmowa wniesie cokolwiek do ich wiedzy i pomoże w rozwiązaniu problemu, lub przynajmniej zamaskowaniu go na jakiś czas. Swoją drogą powoli zdawał sobie sprawę że bez święceń pozostawał mało produktywny jako łowca.
@Rayne Alarie
@Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kreator Losu, opatrzność - ten, który prowadzi.
???
???
???
0
130
21/06/2024
- Energię trzeba rozproszyć, najlepiej przepędzić. Jonathan nigdy nie przepadał za proboszczem, bo ten zawsze prawił mu kazania. Ale teraz już go nie ma i mojego rozpustnika też nie. Wezwaliście księdza? Czuję dziwną aurę, ciepłą i przyjemną, która przepędziła złą energię. I bardzo dobrze, niech ma za swoje. - Początkowo wydawało się, jakby Duch mówił nieskładnie, jednak wystarczyło dobrze się wsłuchać, aby wydedukować, że najprostszym sposobem na pozbycie się poltergeista było uświęcenie domu.
Obecna sytuacja utrudniała sprawę, no chyba że pod ręką był jakiś znajomy ksiądz. Jego brak mógł wydłużyć sprawę - swoją drogą bardzo dziwną skoro nikt do tej pory takowego nie wezwał.
Alternatywą był anioł i to całkiem realny skoro mowa o przedziwnej aurze, która wypędziła nadnaturalne tałatajstwo z domu.
Dom został oczyszczony, przynajmniej na razie, zło przepędzone, zaś duch uradowany zniknięciem energii niewiernego męża, również odszedł w zaświaty z wyjątkowo przyjemnym dla ucha śpiewem.
Olivier był wolny jeżeli chodziło o sprawę poltergeista. Pozostawało odnaleźć swoją towarzyszkę i ewentualnie źródło rzeczonej aury.
@Oliver Burrows
@Rayne Alarie
@Amirah
Obecna sytuacja utrudniała sprawę, no chyba że pod ręką był jakiś znajomy ksiądz. Jego brak mógł wydłużyć sprawę - swoją drogą bardzo dziwną skoro nikt do tej pory takowego nie wezwał.
Alternatywą był anioł i to całkiem realny skoro mowa o przedziwnej aurze, która wypędziła nadnaturalne tałatajstwo z domu.
Dom został oczyszczony, przynajmniej na razie, zło przepędzone, zaś duch uradowany zniknięciem energii niewiernego męża, również odszedł w zaświaty z wyjątkowo przyjemnym dla ucha śpiewem.
Olivier był wolny jeżeli chodziło o sprawę poltergeista. Pozostawało odnaleźć swoją towarzyszkę i ewentualnie źródło rzeczonej aury.
@Oliver Burrows
@Rayne Alarie
@Amirah
Oliver Burrows
Uczeń
Dziękuję, proszę odpoczywać w spokoju. Rzucił kobiecie i skinął głową palcami gasząc jedną ze świec a tym samym przełamując krąg i odprawiając duszę do jej miejsca bytowania.
Cisza jaka po jej zniknięciu zapadła miała w sobie siłę uderzenia gromu.
Ciepła energia…Analizował w głowie. Wyjął z za połowy swojej marynarki notatnik, w którym zaczął w pośpiechu sprawdzać notatki spisane z ksiąg łowców. Ostatnimi czasy najbardziej zajmującym go był krąg spirytualistyczny.
Jednak miał wrażenie, że podobno kiedyś tą samą drogą co duchy dało się przyzywać inne byty, demony czy anioły.
Chwilę wodził wzrokiem po literkach własnego wężykowatego pisma aż wreszcie poddał się i schował notatnik na miejsce.
Kręgi się przecież nie mogły różnić bo nie było o tym najmniejszej wzmianki. Odrzucił suknię ślubną oraz pojemnik z jego zawartością na bok, z dala od kręgu. Odpalił ponownie zagaszoną świeczkę. Poprawił linie i użył świeżej krwi z rozciętej dłoni.
Samadrielu, Samadrielu… słyszysz mnie? Samadrielu przydałaby mi się Twoja pomoc. Szeptał z opuszczoną głową skupiając się na powodzeniu kolejnego rytuału.
@Samadriel
Cisza jaka po jej zniknięciu zapadła miała w sobie siłę uderzenia gromu.
Ciepła energia…Analizował w głowie. Wyjął z za połowy swojej marynarki notatnik, w którym zaczął w pośpiechu sprawdzać notatki spisane z ksiąg łowców. Ostatnimi czasy najbardziej zajmującym go był krąg spirytualistyczny.
Jednak miał wrażenie, że podobno kiedyś tą samą drogą co duchy dało się przyzywać inne byty, demony czy anioły.
Chwilę wodził wzrokiem po literkach własnego wężykowatego pisma aż wreszcie poddał się i schował notatnik na miejsce.
Kręgi się przecież nie mogły różnić bo nie było o tym najmniejszej wzmianki. Odrzucił suknię ślubną oraz pojemnik z jego zawartością na bok, z dala od kręgu. Odpalił ponownie zagaszoną świeczkę. Poprawił linie i użył świeżej krwi z rozciętej dłoni.
Samadrielu, Samadrielu… słyszysz mnie? Samadrielu przydałaby mi się Twoja pomoc. Szeptał z opuszczoną głową skupiając się na powodzeniu kolejnego rytuału.
@Samadriel
Samadriel
Legionista
W ciasnym pomieszczeniu zaplecza unosił się charakterystyczny zapach książek, tych najstarszych i najrzadszych, które miał w swojej kolekcji. Pierwsze, co przychodziło mu na myśl, gdy czuł tę osobliwą woń, to delikatny aromat wilgotnego papieru, przypominający zapach suchego liścia lub starego drewna. W tle czuł subtelne nuty wanilii, wynikające z rozkładu ligniny, a także lekką słodycz przypominającą karmel lub miód. Często pojawiała się też nuta ziemista, czasem lekko stęchła, zwłaszcza jeśli książki były przechowywane wcześniej wilgotnym miejscu. Podniósł wzrok na stary zegar, który stał w rogu pomieszczenia, obserwując jak leniwe wskazówki poruszały się po białej tarczy. Czuł niepokój, uczucie to było przytłaczające, zdawało się oblepiać jego skórę w ten nieprzyjemny sposób, który tylko potęgował nieprzyjemne wrażenia.
Co on tam jeszcze robi? Zostawiłem go tylko na trochę…
Przetarł dłonią twarz w geście zrezygnowania i niejakiego zmęczenia. Jeszcze rano tłumaczył mu, że nie powinien bez niego wychodzić do takich przeklętych miejsc. Zmarszczył lekko brwi, gdy między palcami dostrzegł świetlistą poświatę, czy to był…? Gdy odsunął dłoń od twarzy, od razu skupił spojrzenie na mały krąg, który pojawił się pod jego stopami. Gdzieś, jakby w oddali słyszał znajomy głos, który wzywał go, przyciągając niczym magnes. Wiedział do kogo należał, żadna inna ludzka istota nie znała też jego pełnego miana, więc musiał to być Olivier.
Pojawił się praktycznie tuż przed swoim partnerem, trzymając dłonie skrzyżowane na torsie, jakby całym swoim ciałem, próbował mu powiedzieć “a nie mówiłem?” Mimo tego ukradkiem przesunął spojrzeniem po ciele Oliviera, sprawdzając czy nie był ranny. Skoro go wzywał, na pewno musiało wydarzyć się coś niepokojącego.
- Nie byłoby wygodniej, gdybym był przy Tobie od początku? - Mruknął, chwilę później wodząc spojrzeniem po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowali.
- Musisz popracować nad wyrażeniem swoich potrzeb. Zacznij od teraz…potrzebujesz mnie. Możesz powtórzyć, jeśli masz z tym kłopot. - Pokiwał powoli głową, jakby zachęcał Oliviera do powtórzenia za nim. Ewidentnie czerpał przyjemność z droczenia się z nim, co widać było po zadziornym uśmiechu igrającym na jego wargach.
@Oliver Burrows
Co on tam jeszcze robi? Zostawiłem go tylko na trochę…
Przetarł dłonią twarz w geście zrezygnowania i niejakiego zmęczenia. Jeszcze rano tłumaczył mu, że nie powinien bez niego wychodzić do takich przeklętych miejsc. Zmarszczył lekko brwi, gdy między palcami dostrzegł świetlistą poświatę, czy to był…? Gdy odsunął dłoń od twarzy, od razu skupił spojrzenie na mały krąg, który pojawił się pod jego stopami. Gdzieś, jakby w oddali słyszał znajomy głos, który wzywał go, przyciągając niczym magnes. Wiedział do kogo należał, żadna inna ludzka istota nie znała też jego pełnego miana, więc musiał to być Olivier.
Pojawił się praktycznie tuż przed swoim partnerem, trzymając dłonie skrzyżowane na torsie, jakby całym swoim ciałem, próbował mu powiedzieć “a nie mówiłem?” Mimo tego ukradkiem przesunął spojrzeniem po ciele Oliviera, sprawdzając czy nie był ranny. Skoro go wzywał, na pewno musiało wydarzyć się coś niepokojącego.
- Nie byłoby wygodniej, gdybym był przy Tobie od początku? - Mruknął, chwilę później wodząc spojrzeniem po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowali.
- Musisz popracować nad wyrażeniem swoich potrzeb. Zacznij od teraz…potrzebujesz mnie. Możesz powtórzyć, jeśli masz z tym kłopot. - Pokiwał powoli głową, jakby zachęcał Oliviera do powtórzenia za nim. Ewidentnie czerpał przyjemność z droczenia się z nim, co widać było po zadziornym uśmiechu igrającym na jego wargach.
@Oliver Burrows
Oliver Burrows
Uczeń
Potrzebuje Cię Padło przez zaciśnięte zęby, wycedzone niczym najgorsza oblega. A jednak Oliwer uśmiechnął się parszywie i spojrzał na krąg to znów na anioła. Udało się. Jednak wiedział, że skrzydlaty jest w nim uwieziony.
Na jak długo byłbyś unieruchomiony w tym miejscu? Zapytał nagle, zerkając raz jeszcze na wszystkie elementy rytuału. Najpewniej do czasu wypalenia się świec, które uszczelniały krąg.
Jednak chciał się z nim podrażnić.
Nie do końca wiedział jak to działa dlatego podpytał.
Czy jeśli przerwę krąg zostaniesz? Czy wrócisz w miejsce w którym byłeś? Rozmawiałem przed chwilą z duchem, z tego co zrozumiałem potrzebujmy dobrej energii do uświęcenia tego miejsca by raz na zawsze przepędzić skupisko zła. Czy mógłbyś to zrobić? Poprosił, jego ton głos nie był ani przez chwilę nakazujący. Traktował Sama z pełnym szacunkiem niejako uważając go za byt nie tylko lepszy od siebie ale i starszy, daleko idealniejszy niż on kiedykolwiek będzie.
Jeśli po przerwaniu znikniesz, pamiętaj że jestem w miejscu o którym ci mówiłem - opuszczony dom na północy Londynu. Mówiąc to nachylił się i zgasił kolejno świece, butem przetarł krąg utworzony z kredy tak by zatrzeć jakiekolwiek symbole.
@Samadriel
Na jak długo byłbyś unieruchomiony w tym miejscu? Zapytał nagle, zerkając raz jeszcze na wszystkie elementy rytuału. Najpewniej do czasu wypalenia się świec, które uszczelniały krąg.
Jednak chciał się z nim podrażnić.
Nie do końca wiedział jak to działa dlatego podpytał.
Czy jeśli przerwę krąg zostaniesz? Czy wrócisz w miejsce w którym byłeś? Rozmawiałem przed chwilą z duchem, z tego co zrozumiałem potrzebujmy dobrej energii do uświęcenia tego miejsca by raz na zawsze przepędzić skupisko zła. Czy mógłbyś to zrobić? Poprosił, jego ton głos nie był ani przez chwilę nakazujący. Traktował Sama z pełnym szacunkiem niejako uważając go za byt nie tylko lepszy od siebie ale i starszy, daleko idealniejszy niż on kiedykolwiek będzie.
Jeśli po przerwaniu znikniesz, pamiętaj że jestem w miejscu o którym ci mówiłem - opuszczony dom na północy Londynu. Mówiąc to nachylił się i zgasił kolejno świece, butem przetarł krąg utworzony z kredy tak by zatrzeć jakiekolwiek symbole.
@Samadriel
Samadriel
Legionista
Kącik ust zadrżał w osobliwym grymasie uśmiechu w reakcji na słowa wypowiedziane przez Oliviera. Czuł, że mężczyzna chciał się odegrać za jego wcześniejsze słowa.
- Aż tak chcesz żebym został z Tobą?- Obrócił to, przeciwko niemu, zaraz jednak poważniejąc. Oliver właściwie nie musiał nic więcej mówić, miejsce, w którym się znaleźli emanowało nieprzyjemną energią. Mógłby wręcz przysiąc, że było siedliskiem czegoś, co znacznie wykraczało poza ludzkie pojęcie.
- Nie powinno Cię tu być. -Wyrzekł z lekką naganą w głosie.
- Wrócę tutaj, więc czekaj na mnie.- Odpowiedział na pytanie, a jego duchowa manifestacja stała się mniej widoczna dla Oliviera, obraz zadrgał, gdy ten ścierał stopniowo krąg. Zniknął chwilę później, zostawiając mężczyznę samemu sobie w pomieszczeniu.
Wdech, wydech…
I tak ze dwa razy, by Widzący mógł poczuć, jak powietrze wokół niego zawibrowało od energii, wypełniło się tym charakterystycznym zapachem ozonu, który tak często mu towarzyszył. Samadriel musnął ciepłymi wargami płatek ucha swojego towarzysza, jednocześnie zabierając mu wodę święconą.
- Muszę Cię mieć stale na oku. - Wyszeptał, wychodząc zza niego i stanął na środku pomieszczenia, skupiając się już wyłącznie na tym, by oczyścić swój umysł i wypełnić dom swoją własną energią. Szeptał słowa modlitwy, która miała oczyścić to miejsce i pozwolić zaznać spokoju niespokojnym duszom.
- Benedíctio vestra et pax habundanter influant. Veniat ei salus, Cum venerit ad domum Zachaei, Cum ingressus es eam. (Niech spłynie na Twoje błogosławieństwo i pokój w obfitości. Niech przyjdzie do niego zbawienie, jak przyszło do domu Zacheusza, kiedy Ty do niego wszedłeś.)- Głos Samadriela był spokojny, kojący. Każde wypowiadane przez niego słowo brzmiało czysto, jak melodia dla zbolałych uszu. Kropił jednocześnie wodą święconą, szepcząc kolejne słowa modlitwy o pokój tego domu. Gdy zakończył, wykonał znak krzyża i skierował spojrzenie na Oliviera, wykrzywiając wargi w lekkim uśmiechu.
- Ryba z frytkami. - Wyrzekł niespodziewanie, choć i tak był pewien, że mężczyzna doskonale będzie wiedział o co chodzi.
@Oliver Burrows
- Aż tak chcesz żebym został z Tobą?- Obrócił to, przeciwko niemu, zaraz jednak poważniejąc. Oliver właściwie nie musiał nic więcej mówić, miejsce, w którym się znaleźli emanowało nieprzyjemną energią. Mógłby wręcz przysiąc, że było siedliskiem czegoś, co znacznie wykraczało poza ludzkie pojęcie.
- Nie powinno Cię tu być. -Wyrzekł z lekką naganą w głosie.
- Wrócę tutaj, więc czekaj na mnie.- Odpowiedział na pytanie, a jego duchowa manifestacja stała się mniej widoczna dla Oliviera, obraz zadrgał, gdy ten ścierał stopniowo krąg. Zniknął chwilę później, zostawiając mężczyznę samemu sobie w pomieszczeniu.
Wdech, wydech…
I tak ze dwa razy, by Widzący mógł poczuć, jak powietrze wokół niego zawibrowało od energii, wypełniło się tym charakterystycznym zapachem ozonu, który tak często mu towarzyszył. Samadriel musnął ciepłymi wargami płatek ucha swojego towarzysza, jednocześnie zabierając mu wodę święconą.
- Muszę Cię mieć stale na oku. - Wyszeptał, wychodząc zza niego i stanął na środku pomieszczenia, skupiając się już wyłącznie na tym, by oczyścić swój umysł i wypełnić dom swoją własną energią. Szeptał słowa modlitwy, która miała oczyścić to miejsce i pozwolić zaznać spokoju niespokojnym duszom.
- Benedíctio vestra et pax habundanter influant. Veniat ei salus, Cum venerit ad domum Zachaei, Cum ingressus es eam. (Niech spłynie na Twoje błogosławieństwo i pokój w obfitości. Niech przyjdzie do niego zbawienie, jak przyszło do domu Zacheusza, kiedy Ty do niego wszedłeś.)- Głos Samadriela był spokojny, kojący. Każde wypowiadane przez niego słowo brzmiało czysto, jak melodia dla zbolałych uszu. Kropił jednocześnie wodą święconą, szepcząc kolejne słowa modlitwy o pokój tego domu. Gdy zakończył, wykonał znak krzyża i skierował spojrzenie na Oliviera, wykrzywiając wargi w lekkim uśmiechu.
- Ryba z frytkami. - Wyrzekł niespodziewanie, choć i tak był pewien, że mężczyzna doskonale będzie wiedział o co chodzi.
@Oliver Burrows
Oliver Burrows
Uczeń
Jeśli obiecał, że wrócił to musiało tak być. Oliwer za słowo Samadriela ręczyłby własnym życiem. Choć nie należał do ufnych ludzi a i bywały takie chwile gdzie anioł go wkurzał to jednak czuł z nim nierozerwalną nić porozumienia.
Pokiwał głową i uśmiechnął się pokrzepiająco, gdy ten powoli znikał.
Odklepał się po kieszeniach szukając zapalniczki i papierośnicy, jednak uświadomił sobie, że nie był to czas ani miejsce by palić. Więc wyciągnął buteleczkę z resztkami wody święconej. Musiało wystarczyć. A jeśli niech to niech anioł sam ją pobłogosławi, czyż nie od tego był?
Cieszył się, że jego przyjaciel postanowił mu pomóc. Widział, że skupiska negatywnej energii niejako zagrażają ludzkiemu życiu więc było to dla dobra innych.
Rozwiać je, zapewnić ukojenie dla strapionych i jednocześnie ochronić przyszłych, którzy by się tu znaleźli.
Najpierw go poczuł nim zobaczył, zapach stał się nieodzowną cześcią jego poznania. Nie odsunął się jednak, uśmiechnął delikatnie i przyciągnął głowę do ramienia jakby chciał przegonić nicponia zza swoich pleców.
Dziękuję. Odpowiedział, krótko widząc jak Samadriel błogosławi każde pomieszczenie znajdujące się w domu. W tym samym czasie nie będąc bezczynnym postanowił, porozsypywać soli w najbardziej strategicznych miejscach tego miejsca. Na tyle na ile jego kurczące zasoby mu pozwoliły.
Musiało wystarczyć.
Nie przeżegnał się jednak, co powinien zrobić po błogosławieństwu. Nie umiał się na to zdobyć. Stale w głowie miał szepty księdza, który kazał nocami modlić się na głos, podczas gdy on…
Urwał nagle rozmyślenia i uśmiechnął się znów delikatnie do skrzydlatego.
Dobrze, zatem ryba z frytkami. Potaknął głową i klepnął się po kieszeni by odszukać swój portfel. Na szczęście odebrał swoją tygodniową zapłatę w pracy więc mógł sobie pozwolić na to osobliwe uzależnienie towarzysza.
Wyszli z opuszczonego domu, który może i stał odłogiem ale negatywna energia nie powinna już nikogo więcej straszyć.
@Samadriel
ZT x2
Pokiwał głową i uśmiechnął się pokrzepiająco, gdy ten powoli znikał.
Odklepał się po kieszeniach szukając zapalniczki i papierośnicy, jednak uświadomił sobie, że nie był to czas ani miejsce by palić. Więc wyciągnął buteleczkę z resztkami wody święconej. Musiało wystarczyć. A jeśli niech to niech anioł sam ją pobłogosławi, czyż nie od tego był?
Cieszył się, że jego przyjaciel postanowił mu pomóc. Widział, że skupiska negatywnej energii niejako zagrażają ludzkiemu życiu więc było to dla dobra innych.
Rozwiać je, zapewnić ukojenie dla strapionych i jednocześnie ochronić przyszłych, którzy by się tu znaleźli.
Najpierw go poczuł nim zobaczył, zapach stał się nieodzowną cześcią jego poznania. Nie odsunął się jednak, uśmiechnął delikatnie i przyciągnął głowę do ramienia jakby chciał przegonić nicponia zza swoich pleców.
Dziękuję. Odpowiedział, krótko widząc jak Samadriel błogosławi każde pomieszczenie znajdujące się w domu. W tym samym czasie nie będąc bezczynnym postanowił, porozsypywać soli w najbardziej strategicznych miejscach tego miejsca. Na tyle na ile jego kurczące zasoby mu pozwoliły.
Musiało wystarczyć.
Nie przeżegnał się jednak, co powinien zrobić po błogosławieństwu. Nie umiał się na to zdobyć. Stale w głowie miał szepty księdza, który kazał nocami modlić się na głos, podczas gdy on…
Urwał nagle rozmyślenia i uśmiechnął się znów delikatnie do skrzydlatego.
Dobrze, zatem ryba z frytkami. Potaknął głową i klepnął się po kieszeni by odszukać swój portfel. Na szczęście odebrał swoją tygodniową zapłatę w pracy więc mógł sobie pozwolić na to osobliwe uzależnienie towarzysza.
Wyszli z opuszczonego domu, który może i stał odłogiem ale negatywna energia nie powinna już nikogo więcej straszyć.
@Samadriel
ZT x2