1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
4 posters
Admin
Admin
First topic message reminder :
Cmentarzysko
Cmentarz wioski przetrwał względnie nienaruszony w porównaniu do pozostałych terenów. Jest zaniedbany i zarośnięty, a część nagrobków została zburzona bądź splądrowana, ale większość z nich wciąż się trzyma. Na niektórych płytach można zobaczyć palące się znicze - rodziny osób, które zmarły w wiosce i zdążyły zostać pochowane, wciąż pamiętają o swoich bliskich.
Obecność Barghestów na terenie cmentarza mogłaby wydawać się odstraszająca, ale ludziom wydaje się ona nie przeszkadzać. Przeszywające wycie jest co prawda śmiertelną przestrogą, ale wielkie psy wydają się nie atakować przybyłych, szczególnie jeśli przybyli by zapalić pamiątkowy lampion. Zupełnie inaczej sprawa ma się, gdy śmiałkowie zaczynają zapuszczać się głębiej, gdzieś daleko w mrok.
Obecność Barghestów na terenie cmentarza mogłaby wydawać się odstraszająca, ale ludziom wydaje się ona nie przeszkadzać. Przeszywające wycie jest co prawda śmiertelną przestrogą, ale wielkie psy wydają się nie atakować przybyłych, szczególnie jeśli przybyli by zapalić pamiątkowy lampion. Zupełnie inaczej sprawa ma się, gdy śmiałkowie zaczynają zapuszczać się głębiej, gdzieś daleko w mrok.
Levi O'donnel
Uczeń
Nie kwestionował prawdziwości zmartwienia na twarzy Johna. Niemniej, Levi zmarszczył brwi, jakby zniesmaczony na samą myśl, że mężczyzna mógłby coś takiego okazać. Był jednak zbyt zdezorientowany, żeby jakkolwiek przyjąć do wiadomości, że Loki znajdował się blisko niego.
Stojąc i szukając czegoś w rzeźbie, w O'donnelu rosła coraz większa frustracja. Zamilkł, nie odpowiadając początkowo na zadane przez Johna pytanie. Za to zaczął szybciej dopalać pozostałość tytoniowej zwijki. Za chwilę wzruszył ramionami, żeby spojrzeć na rewolwer, a potem na whisky.
- Między pociągnięciem za spust a upadkiem na ziemię. - Podzielił się prostym faktem. - Gdzieś pomiędzy jednym a drugim zdążyłem zgubić radość. - Dodał beznamiętnie, choć z nutą rozczarowania w głosie. Kostucha naprawdę odebrała właśnie ostatnią rzecz, z jakiej mógł czerpać zabawę, a Levi czuł to podświadomie. Nie wiedział, kto był winowajcą i nie wiedział, co dokładniej się stało, ale podskórnie czuł, że coś się jednak stało. Westchnął zaraz ciężko, równie podskórnie czując, jakby zabawa w rosyjską ruletkę straciła sens.
- Znudziło mi się. - Powiedział otwarcie, wyrzucając niedopałek na ziemię. Podszedł do miejsca, gdzie leżała butelka i podniósł, żeby upić łyk. Jeśli miał wrócić, to chociaż w odpowiednim stanie, bo droga powrotna zapowiadała się długa. - Ale wygląda na to, że udało ci się wygrać zakład. Możesz wziąć swoją wygraną. - Rzucił w stronę Lokiego. Czymkolwiek wygrana miała być. Pomoc w czymś nie brzmiało jak coś, co mógłby zrobić w tym momencie. Podejrzewał, że demon będzie chciał go wykorzystać w niedalekiej przyszłości do jakichś niecnych czynów.
Stojąc i szukając czegoś w rzeźbie, w O'donnelu rosła coraz większa frustracja. Zamilkł, nie odpowiadając początkowo na zadane przez Johna pytanie. Za to zaczął szybciej dopalać pozostałość tytoniowej zwijki. Za chwilę wzruszył ramionami, żeby spojrzeć na rewolwer, a potem na whisky.
- Między pociągnięciem za spust a upadkiem na ziemię. - Podzielił się prostym faktem. - Gdzieś pomiędzy jednym a drugim zdążyłem zgubić radość. - Dodał beznamiętnie, choć z nutą rozczarowania w głosie. Kostucha naprawdę odebrała właśnie ostatnią rzecz, z jakiej mógł czerpać zabawę, a Levi czuł to podświadomie. Nie wiedział, kto był winowajcą i nie wiedział, co dokładniej się stało, ale podskórnie czuł, że coś się jednak stało. Westchnął zaraz ciężko, równie podskórnie czując, jakby zabawa w rosyjską ruletkę straciła sens.
- Znudziło mi się. - Powiedział otwarcie, wyrzucając niedopałek na ziemię. Podszedł do miejsca, gdzie leżała butelka i podniósł, żeby upić łyk. Jeśli miał wrócić, to chociaż w odpowiednim stanie, bo droga powrotna zapowiadała się długa. - Ale wygląda na to, że udało ci się wygrać zakład. Możesz wziąć swoją wygraną. - Rzucił w stronę Lokiego. Czymkolwiek wygrana miała być. Pomoc w czymś nie brzmiało jak coś, co mógłby zrobić w tym momencie. Podejrzewał, że demon będzie chciał go wykorzystać w niedalekiej przyszłości do jakichś niecnych czynów.
Loki
Herold
Obserwował uważnie swojego rozmówcę i doskonale wiedział, skąd wynikała ta frustracja i zdezorientowanie. Usuwanie pamięci było fajnym pomysłem, jeśli to nie ty musiałeś się borykać z tym że twoja pamięć została usunięta. Loki również poniekąd się nadstawiał, jak to ciele na rzeź, bo mógłby po prostu sobie pójść i zostawić tego mężczyznę, zagubionego i niezadowolonego. Jednak tego nie zrobił. Nie był całkiem skurwysynem, miał czasem jakieś ludzkie odruchy. Poza tym... wszystko, co robił, każda decyzja mogła pomóc mu zdobyć sprzymierzeńca albo po prostu zadziałać na jego korzyść.
- O stary, sporo się w tym czasie wydarzyło. I to w ułamkach sekund! Jeszcze dobrze nie zdążyłem pociągnąć za ten spust, a ciebie poskładało. W dodatku mało brakowało, a bym się na ciebie wywalił. Kula poszła w eter, a ty leżałeś nieprzytomny - opowiadał. Potem podrapał się po tyle głowy. - Musiało cię wyłączyć i to tak solidnie, skoro zmienił się twój stan emocjonalny.
Po chwili Loki zamarł. Czemu go okłamywał? Aż tak mocno weszło mu to w krew? A może chronił ten cały metafizyczny rozpierdol, który się właśnie dział? Sam nie wiedział. Westchnął ciężko i pokręcił głową. Był zgubiony, jak rzadko. Nie mógł jednak tego pokazać, właśnie dlatego po prostu podniósł na swojego rozmówcę spojrzenie i wzruszył ramionami. Nic nie mógł poradzić na to, że Leviemu się nagle znudziła zabawa.
- Tak, udało mi się. Spokojnie... odbiorę wygraną, gdy nadejdzie na to odpowiedni moment - zapewnił z uśmiechem. Schował rewolwer i wyciągnął z kieszeni spodni wizytówkę, z danymi kontaktowymi do siebie i podał ją Leviemu. - Proszę, jakbyś kiedyś jeszcze chciał postrzelać albo napić się z kimś. Ewentualnie potrzebował towarzystwa do jakiegoś niecnego uczynku.
- O stary, sporo się w tym czasie wydarzyło. I to w ułamkach sekund! Jeszcze dobrze nie zdążyłem pociągnąć za ten spust, a ciebie poskładało. W dodatku mało brakowało, a bym się na ciebie wywalił. Kula poszła w eter, a ty leżałeś nieprzytomny - opowiadał. Potem podrapał się po tyle głowy. - Musiało cię wyłączyć i to tak solidnie, skoro zmienił się twój stan emocjonalny.
Po chwili Loki zamarł. Czemu go okłamywał? Aż tak mocno weszło mu to w krew? A może chronił ten cały metafizyczny rozpierdol, który się właśnie dział? Sam nie wiedział. Westchnął ciężko i pokręcił głową. Był zgubiony, jak rzadko. Nie mógł jednak tego pokazać, właśnie dlatego po prostu podniósł na swojego rozmówcę spojrzenie i wzruszył ramionami. Nic nie mógł poradzić na to, że Leviemu się nagle znudziła zabawa.
- Tak, udało mi się. Spokojnie... odbiorę wygraną, gdy nadejdzie na to odpowiedni moment - zapewnił z uśmiechem. Schował rewolwer i wyciągnął z kieszeni spodni wizytówkę, z danymi kontaktowymi do siebie i podał ją Leviemu. - Proszę, jakbyś kiedyś jeszcze chciał postrzelać albo napić się z kimś. Ewentualnie potrzebował towarzystwa do jakiegoś niecnego uczynku.
Levi O'donnel
Uczeń
Nie kleiło mu się. Miał mocną głowę i skoro go odcięło, był to pierwszy raz w życiu, kiedy mu się to przydarzyło. Skoro jednak nadużył alkoholu, czemu tak szybko wróciła mu świadomość? Przysłuchując się słowom Lokiego, zwrócił w jego stronę zaciekawione spojrzenie.
- Aaa, czyli kula jednak wystrzeliła. - Rzekł trochę ożywiony. Chciałoby się rzec, że głupi miał zawsze szczęście, ale Levi nie należał do głupich. Do ryzykantów i zuchwałych, owszem. - Najwyraźniej. - Przytaknął wersji Lokiego. Nie kwestionował tego, że demon zdawał się zachowywać nieco inaczej w momencie tłumaczenia. Levi i tak był zbyt zdezorientowany, żeby kwestionować rzeczywistość, tym bardziej nie zamierzał dorabiać teorii wypełniającej lukę między staniem z wycelowaną bronią w czoło, a nagłym obudzeniem się na trawie.
Spojrzał na Lokiego, który do niego podszedł i podarował wizytówkę. Chwycił ją w palce, przyglądając się imieniu i nazwisku, które na niej widniało. Numer telefonu i tak dalej...
- Dzięki. - Zdobył się na tylko tyle. - Pora już wracać. - Dodał zasłaniając dolną część twarzy kominiarką. Na razie nie zamierzał palić. Wziął tylko butelkę whisky do ręki i ruszył. Nie mówił jasno Johnemu, żeby za nim podążał, ale nie powiedziałby nic, gdyby chciał mu dotrzymać kroku.
zt.
- Aaa, czyli kula jednak wystrzeliła. - Rzekł trochę ożywiony. Chciałoby się rzec, że głupi miał zawsze szczęście, ale Levi nie należał do głupich. Do ryzykantów i zuchwałych, owszem. - Najwyraźniej. - Przytaknął wersji Lokiego. Nie kwestionował tego, że demon zdawał się zachowywać nieco inaczej w momencie tłumaczenia. Levi i tak był zbyt zdezorientowany, żeby kwestionować rzeczywistość, tym bardziej nie zamierzał dorabiać teorii wypełniającej lukę między staniem z wycelowaną bronią w czoło, a nagłym obudzeniem się na trawie.
Spojrzał na Lokiego, który do niego podszedł i podarował wizytówkę. Chwycił ją w palce, przyglądając się imieniu i nazwisku, które na niej widniało. Numer telefonu i tak dalej...
- Dzięki. - Zdobył się na tylko tyle. - Pora już wracać. - Dodał zasłaniając dolną część twarzy kominiarką. Na razie nie zamierzał palić. Wziął tylko butelkę whisky do ręki i ruszył. Nie mówił jasno Johnemu, żeby za nim podążał, ale nie powiedziałby nic, gdyby chciał mu dotrzymać kroku.
zt.
Loki
Herold
Skinął głową, bo broń faktycznie wystrzeliła, nawet sięgnęła celu, ale tego Loki nie zamierzał w żaden sposób potwierdzać. Trochę korzystał z tego, że był mocno zdezorientowany i na razie nie zapowiadało się na to, by zaczął coś kwestionować. Może to i lepiej, bo różne rzeczy mogłyby się wtedy wydarzyć.
- Zdecydowanie pora już wracać - Nie ma co siedzieć nie wiadomo jak długo na cmentarzu, jeszcze jakieś wredne zwierzę się przypałęta i jak raz nie o Razielu mowa. Mimo tego, co powiedział stał chwilę w miejscu i wrócił spojrzeniem do posągu przedstawiającego Śmierć. Uśmiechnął się szeroko, bo mimo wszystko to czego dziś doświadczył było niesamowite.
W końcu ruszył śladem Leviego w celu opuszczenia tego cmentarza. Nie spodziewał się, że spędzanie czasu z Widzącym może obfitować w takie wrażenia. Chyba musi częściej się z nim spotykać. W sumie Margaret też była ciekawą personą. Ponad to, miał trochę kontaktów, które mogą mu się w tej chwili bardzo przydać. Jak to mówili, nic nie działo się przypadkiem, a dla niego Wszechświat był ostatni czasy bardzo łaskawy.
Wyjście z Lokacji
- Zdecydowanie pora już wracać - Nie ma co siedzieć nie wiadomo jak długo na cmentarzu, jeszcze jakieś wredne zwierzę się przypałęta i jak raz nie o Razielu mowa. Mimo tego, co powiedział stał chwilę w miejscu i wrócił spojrzeniem do posągu przedstawiającego Śmierć. Uśmiechnął się szeroko, bo mimo wszystko to czego dziś doświadczył było niesamowite.
W końcu ruszył śladem Leviego w celu opuszczenia tego cmentarza. Nie spodziewał się, że spędzanie czasu z Widzącym może obfitować w takie wrażenia. Chyba musi częściej się z nim spotykać. W sumie Margaret też była ciekawą personą. Ponad to, miał trochę kontaktów, które mogą mu się w tej chwili bardzo przydać. Jak to mówili, nic nie działo się przypadkiem, a dla niego Wszechświat był ostatni czasy bardzo łaskawy.