Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
First topic message reminder :

O'donnel nie dostał odpowiedzi od Lokiego. Może o to chodziło w ich nietypowej relacji? O tą całą... Niewiadomą? Łowca jednak postawił na to, że demon zjawi się na zaproszenie, przygotował to, czego namiastkę zdołał zawrzeć w treści listu.
Mieszkanie było czyste, schludne, nie licząc oczywiście niewielkiego nieładu świadczącego o codziennym przebywaniu w lokum. Wojna Światów leżała na stole w salonie, obok niej kubek niedopitej i zimnej kawy. Z radia dobiegały rytmiczne dźwięki paskudnego jazzu. Z dwojga złego, wolał już to niż absolutną ciszę, której nie potrafił znieść. Nawet wolał czytać do jazzu. Gdyby tylko się dało, chciałby zatrzymać rozbrzmiewanie muzyki w radiu na taką, jaka mu się podobała. Niestety, country rzadziej dochrapywało się do audycji.
Levi przez dłuższy czas przygotowywał w kuchni to, co miał w planie. Wkrótce na stole w salonie zawitała mniejsza wersja ruletki, kieliszki, wódka czystej. Te drugie były już napełnione. Ewentualne specyfiki, które miały stanowić niespodziankę wieczoru, zostały w kuchni. Levi co nieco się pobawił z proporcjami, ale miał na uwadze, że przyszło mu pić z pomiotem piekielnym. Zatem, jeśli tylko Loki zjawił się w progu drzwi i doszedł do salonu, mógł wyczuć drażniący zapach wody święconej. Pytanie tylko, czy ufał Łowcy na tyle, że nie uznać tego za zasadzkę.
Ale komu nie zaufać bardziej, jak temu, komu powierzyło się w ręce własne życie?

- John. - Przywitał gościa, wpuszczając go do domu. Progi domu nie były posypane solą, więc mógł bezpiecznie przejść. Jedyną niedogodnością był zapach święconej wody, ale Levi nie zamierzał tego na razie wyjaśniać. Wskazał gestem otwartej dłoni przejście z przedpokoju na salon i poszedł zaraz za mężczyzną, gdy ten pozbył się już swojego płaszcza.
Ruletka leżała na stole, nie różniła się niczym od tych w kasynach, jedynie wielkością - była znacznie mniejsza. Pola na zmianę były czerwone i czarne. Na końcu każdego z pól był zastawiony kieliszek napełniony po sam koniec substancją. Być może alkoholem - a przynajmniej większość na to wskazywała.
- Jak często miałeś przyjemność poznać słabości własnego, ludzkiego ciała? - Spytał, podchodząc do radia. W słowach O'donnela nie warto było doszukiwać niczego, co wskazywało na pewną niestosowność. - Słyszałem, że trudno was zabić, zatem ryzyko śmierci nie wydaje się być aż tak ekscytujące. Wydaje się być za prosta w twoim przypadku. - Dodał i zaczął kręcić przyciskiem radia. - Pierdolony jazz... Dajcie coś innego. - Jęknął niezadowolony, na moment przeganiając obojętność w jego głosie.
Oczywiście, miał na sobie kominiarkę. Jego zapas kominiarek zapewne leżał gdzieś w którejś z komód w sypialni. Każda z nich tak samo czarna. Podbita kontrastem białej koszuli, bez kamizelki nań założonej. Spodnie, równie ciemne, zaciągnięte były szelkami, które zostały skrzyżowane na plecach.

@Loki
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Loki' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 5
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Broniłem się, owszem. - Przytaknął i zamilkł na moment. - Ale byliśmy sami w osobnym pokoju, poza zasięgiem pozostałych. Usłyszeli strzały, a potem zobaczyli postrzelonego człowieka wybiegającego w publikę. Wyglądało to źle, zupełnie nie na moją korzyść. O tyle dobrze, że nikt mnie z bronią nie widział. - Wytłumaczył, przypominając sobie również uspokajającą rozmowę z Alexandrem. W końcu to on przyjął pierwszą falę paniki Leviego, kiedy uciekł z klubu bezpośrednio do niego.
- Jeśli miałbym zawrzeć jakiś pakt, musiałbym znać wszystkie jego zasady. - Stwierdził O'donnel spoglądając na Johna wyczekująco. Nie naciskał jednak, jeśli demon nie chciał wyjawić sekretów tego dziwnego związania. W końcu Łowca wcale nie opowiedział się za tym, że rzeczywiście chciałby takowy zawrzeć. Ot, cały Levi, wykazujący się zawsze zainteresowaniem na tyle, że można by to odebrać jako gotowość do podjęcia się działania lub tematu, żeby móc zaraz bezpiecznie się wycofać, gdyż nigdy za niczym się nie opowiadał. Im dłużej się z nim przebywało, tym bardziej można było rozumieć, że nie miał wcale osobowości wytresowanego psa na usługach, a chodzącego własnymi ścieżkami kota.
Później obaj siedzieli ponownie na kanapie. Zdawać się mogło, że temat twarzy Leviego ucichł, a on przez tą dłuższą chwilę rozmowy nieco trochę otrzeźwiał.
- Więc niech będą czerwone. - Powiedział na głos. Zawiesił wzrok na ruletce na stole, a słysząc propozycję Lokiego, spojrzał na niego kątem oka. Patrzył na niego długo w milczeniu.
- Zdajesz sobie sprawę, jak źle to brzmi, John? - Uśmiechnął się za chwilę, nie mogąc się powstrzymać. Alkohol najwyraźniej skutecznie wyżarł jego bardziej dorosłą stronę i sprawił, że na wierzch wyszedł humor kilkulatka. Zdarzało się nawet najlepszym. - Żebyś tylko nie miał na myśli swojej prawdziwej postaci. Mam pewne... Niekontrolowane odruchy po ostatnim razie w klubie. - Dodał zaraz nieco poważniej i zwrócił spojrzenie na ruletkę. Mruknął pod nosem krótkie "o". Zaraz sięgnął po kieliszek z wódką z dodatkiem.
- Czyli stawianie na ciebie to nie jest dobry pomysł. - Stwierdził na głos, a następnie przechylił zawartość szkła. Przesądny nie był, ale czuł, że to jednak był jakiś znak.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Loki westchnął ciężko i podrapał się w tył głowy. To brzmiało naprawdę na niekorzyść Leviego. Zwłaszcza, że był z postrzeloną osobą sam na sam. Z drugiej strony, może przy odpowiednich warunkach dałoby się to obrócić na jego korzyść.
- Byłeś w tym klubie, którego ulotkę mi pokazywałeś? To tam kogoś postrzeliłeś? Tego demona, o którym mi mówiłeś? - Nie powinien tak zasypywać swojego towarzysza pytaniami, ale odpowiedzi na te parę rzeczy na pewno pomogą mu w ustaleniu szczegółów całego zajścia i być może pomysłu na jakaś wiarygodną obronę.
Uniósł w górę brwi, bo szczerze mówiąc nie spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony Leviego. Nie sądził, że Ksiądz w Kominiarce tak łatwo i tak szybko skusiłby się na pakt. Musiał również pamiętać – miał to gdzieś z tyłu głowy – że ma do czynienia z członkiem Zakonu. Zdradzanie mu zbyt wielu szczegółów mogło bardzo działać na niekorzyść przyszłych paktów. Inna sprawa, że wystarczyło znaleźć kogokolwiek z paktem, by dowiedzieć się jak to dokładnie działa. Rzadko się zdarza, by osoba która zawarła pakt nie mogła rozmawiać o jego warunkach z postronnymi.
- Wiesz, zasady są proste i nawet jeśli zawierasz pakt, to dostajesz je na piśmie – zapewnił z wesołym uśmiechem. Cyrograf był ładnym dokumentem, który wprawdzie demon miał w swoim posiadaniu, ale jak już wcześniej zostało wspominane człowiekowi był on prezentowany, jak każda umowa, którą miał podpisać.
Roześmiał się szczerze.
- Czyli zabrzmiało dokładnie, tak jak miało – zaśmiał się. Spoglądał na swojego rozmówcę. – Prawdziwa by się tu nie zmieściła, miałem na myśli… coś co nazywamy Annaszei, to jest tak jakby… forma pół ludzka? Ludzie jej nie widzą, ale Widzący mogą ją dostrzec. Poza tym inaczej jest, kiedy jesteś ostrzegany o zmianie, a inaczej kiedy ktoś się nagle zmienia – zauważył spokojnie i wzruszył ramionami. Jego zdaniem był to dobry deal, ale jeśli Levi nie chciał, to nie zamierzał naciskać. I bez tego dobrze się bawił.
Roześmiał się wesoło, by potem westchnąć ciężko.
- Nigdy nie twierdziłem inaczej. Zwłaszcza z moim beznadziejnym szczęściem do hazardu – zaśmiał się i również sięgnął po drinka. Niechętnie go wypił, a potem znów kaszlnął, co wcale nie było przyjemne. – Plus taki, że w końcu skosztowałeś arszeniku. I jak ci smakuje?
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Loki, o dziwo, zainteresował się tematem. Chyba nawet ku zaskoczeniu samego Leviego.
- Tak, to ten klub. Liczyłem, że wasza, ekhm, społeczność jest na tyle mała, że mniej więcej kojarzycie się nawzajem. - Odpowiedział na pierwsze, żeby zaraz kiwnąć głową na kolejne pytanie. - Postrzeliłem demona, który uchodzi za właściciela tego klubu. Postrzeliłem go, bo chciał się zabawić moim kosztem. Zaczął grzebać w mojej głowie i ujawnił się w swojej postaci... Która była bardziej niż przerażająca. - Rzekł kolejny raz i odwrócił na moment głowę od Johna. Z jakiegoś powodu przeszła go myśl, by dobrać słowa tak, aby nie urazić i jego. Westchnął, całe szczęście był pijany i nie musiał się za bardzo rozwodzić nad własnymi myślami.
Temat paktu ucichł. Levi nie drążył dalej, choć zanotował, że cyrograf można było uzyskać pisemnie. Informacji nigdy za mało, choć ta wydawała się być wręcz śladowa. On sam nie zamierzał żadnego paktu zawierać. Nie teraz, nie w tych okolicznościach - za duże ryzyko utraty własnej pracy. Zakon i zaufanie Huxleya to wszystko, co miał na chwilę obecną. Jeśli by to utracił z powodu swoich wewnętrznych kompleksów, ładna buźka nie zrekompensowałaby mu takiej straty.
O'donnel uniósł podbródek w zaciekawieniu, kiedy usłyszał, że "prawdziwa" by się nie zmieściła. Jego śmiech spowodowany żartem zgasł, kiedy słuchał wyjaśnień demona o jego formie. Po prostu zdał sobie sprawę z tego, że przez moment nie spostrzegał swojego gościa jako demona, ale on sam mu o tym przypomniał.
- Jeśli jesteś taki chętny, możesz pokazać. Ale nie dostaniesz niczego w zamian. - A to już dużo, bo znaczyłoby to tyle, że Levi zadeklarował, iż nie posłałby mu w zamian kulki w łeb za objawienie się w demonicznej postaci. Domyślał się jednak, że demon nie przystałby na układ, w którym nie dostałby swojej nagrody. Co zresztą śmieszne, że tą nagrodą miałaby być pokiereszowana twarz Leviego. O'donnel nie potrafił spoglądać w swoje własne odbicie, a co dopiero miałby wystawić ją na całkowite odkrycie komuś innemu.
- Na pewno zapamiętam. - Przyznał otwarcie O'donnel, choć miał cichą nadzieję, że stawianie na Lokiego było nienajlepszą opcją jedynie w hazardzie. - Przyjemnie pali, ale to chyba wódka. Bez smaku, jak życie. - Odpowiedział beznamiętnie i spojrzał na Johna, jakby wyczekując, że tym razem dawka będzie dla niego już o wiele trudniejsza do wytrzymania.
- A ty? Jak się trzymasz?
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Nie powinien się tym interesować, podejrzewał który demon mógł się tym zająć, ale na dobrą sprawę nie powinien ingerować w jego sprawy. Na wspomnienie o małej społeczności, niemalże się roześmiał.
- Ludzie grzeszą od zarania dziejów, naprawdę sądzisz, że w Piekle będzie taka mała społeczność? Poza tym, co by ci dał fakt, że kojarzę tego delikwenta? – Zapytał, bo w sumie nie mógł się powstrzymać. Może Levi przedstawi mu skąd w ogóle wzięła się ta teoria. – Uch… zabawianie się kosztem ludzi, to to co zwykle demony robią. Podejrzewał, że nie spodziewał się aż tak… żywiołowej odpowiedzi z twojej strony. – Westchnął ciężko. Skrzywił się lekko na myśl o postrzale. Wprawdzie była to jedna z tych ran, które goiły się stosunkowo szybko, ale z drugiej strony… Levi lubił nosić przy sobie święcone naboje, a to mogło by c problematyczne dla demona.
Dla Lokiego to zainteresowanie było wystarczającym sygnałem, że może da się kiedyś coś ugrać. Na razie jednak domyślał się, że więcej argumentów jest przeciw, niż za. To dało się zmienić, jedynie musiał włożyć w to wszystko trochę więcej pracy, ale do tego był przyzwyczajony.
Uśpienie czujności człowieka z Zakonu na pewno byłoby rzeczą, którą Loki mógłby sobie dodać do długiej listy życiowych osiągnięć.
- Tak, to się nie bawię. Nie pokaże ci moich skrzydeł za free – odpowiedział i wyglądał jak naburmuszony dziewięciolatek. Nawet splótł ręce na piersi, żeby podkreślić śmieszność tej sytuacji. Cóż ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, przynajmniej tak mówią… a on w grzeszeniu był niezły.
- Palenie jest miłe, szczypanie oczu i dziwny koloryt skóry nieszczególnie – westchnął spoglądając na swoje ręce. Potem cicho westchnął i przeciągnął się lekko, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. – Z dobrych wiadomości… alkohol miło szumi, woda święcona lada moment przepali mi gardło, ze złych faktycznie zaczyna mnie boleć brzuch, ale… taki ból to nic w porównaniu do tego, co już czułem – odpowiedział ochryple ze wzruszeniem ramion. Potem z lekką podejrzliwością spojrzał na Leviego. Nawet zmrużył lekko oczy.
- Czy ja robię dla ciebie za jakiegoś królika doświadczalnego? – Zapytał z lekkim uśmiechem.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Nie wiem. - Odparł bez większego namysłu. - Ale warto było spróbować. - Dodał i odwrócił na moment zamglone alkoholem spojrzenie od Johna. Jemu było do śmiechu, a Leviemu, cóż, definitywnie nie. Na oczywiste fakty, jakie padły z ust demona, nie odpowiedział nic poza posłaniem mu z powrotem nieodgadnione zerknięcie. Mogło to znaczyć nic, mogło sugerować znudzenie tematem, ale mogło też cichy zawód przebiegiem tej rozmowy. Z Levim nigdy nie wiadomo, zwłaszcza pod wpływem.
- I słusznie, bo byś je jeszcze stracił. - Obwieścił beznamiętnie. Tak naprawdę wolał nie widzieć Lokiego w jego demonicznej formie. Szczerze mówiąc, O'donnela przerastał fakt istnienia jakiejś "prawdziwej formy, która nie zmieściłaby się w tym mieszkaniu". To zaczynało go niepokoić, uświadamiać, że nie zdawał sobie sprawy, kogo sprowadził do mieszkania. Wyłapywał niuanse, o których nie był świadomy i o których dopytywać nie chciał. Nie wiedział, że istoty, które niegdyś były ludźmi, mogły stać się potępieńcami. Mógł złapać Lokiego za słówka i zacząć swoje małe przesłuchanie, ale tego już było za dużo na jego spitą łepetynę. Poprzedniego dnia igrał z innym demonem, tego dnia z kolejnym. Przecież nie mogło się to skończyć dobrze. Na ten moment, chrzanić zdrowy rozsądek.
Łowca zapadł się jeszcze wygodniej w kanapę i odgiął głowę do tyłu. Wlepił wzrok w sufit, wsłuchując się odpowiedzi Johna.
- Tak. - Odparł bez wahania. - Jesteś zbyt ludzki. Chciałem sprawdzić, czy wyjdzie z ciebie twoja prawdziwa natura. - Obwieścił, przymrużając delikatnie oczy, ale dalej nie spoglądając na demona. Mogłoby się wydawać, że właśnie sam sobie przeczył, ale na szczęście O'donnel całkiem świetnie odnajdował się w swojej zagmatwanej logice. Przecież nie zawsze powinno patrzeć się oczami.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Gdyby Loki się skupił, to zapewne byłby w stanie wymyślić jak pomóc swojemu rozmówcy. Jednak z drugiej strony, nie był aniołem żeby robić coś bezinteresownie i tylko dlatego, że kogoś lubił. Kolejna sprawa, że sam nienawidził, jak mu się obcy mieszali w interesy, a widocznie Levi był częścią interesów tego demona i ingerencja innego, mogłaby być co najmniej nie na miejscu. Z jeszcze innej strony… Levi poniekąd był potencjalnym nabywcą paktu, a wtedy… cóż mógłby tak nie do końca świadomie stać się chronionym przez Lokiego, bo to troszkę wchodziło w zakres obowiązków Herolda. Opiekowanie się, by osobie związanej z paktem nic się nie stało – na razie jednak nie zamierzał o tym wspominać.
- Wbrew pozorom, nie odebrałbyś ich mi tak łatwo – stwierdził z rozbawieniem. Potęga nie była w stanie pozbawić go skrzydeł, więc dlaczego nagle miałby tego dokonać zwykły człowiek. Inna sprawa, że dziwnie źle przyjmował do świadomości prawdę, jaką była demoniczna natura jego gościa. Przecież widział Anioła w pełni chwały, a ten widok… cóż potrafił być tak samo zachwycający, jak i przerażający. Loki podejrzewał, że to wina alkoholu, który z jednej strony ułatwiał pewne rzeczy, a z drugiej strony… wciąż istniał zdrowy rozsądek, którego nawet alkohol nie był w stanie zagłuszyć.
Wybuchł śmiechem, kiedy Levi stwierdził, że jest zbyt ludzki. Dopiero po dłuższej chwili się uspokoił. Sięgnął sobie po kieliszek zwykłej wódki i taki sam podał swojemu rozmówcy. Spojrzał na niego z ciepłym uśmiechem.
- Muszę taki być, żeby osiągać swoje cele. Każdy z nas pełni inną rolę i w innym stopniu udaje człowieka – przyznał. – Gdybym był… nachalny, zbyt otwarty i bezpośredni płoszyłbym tym ludzi, podobnie by było, gdybym zbytnio dawał upust swojej prawdziwej naturze. Najprościej mówiąc, musiałem się dostosować, by stać się drapieżnikiem doskonałym.
Po tym stwierdzeniu po prostu napił się wódki. Skrzywił się lekko, bo teraz palenie zdecydowanie nie było przyjemne, chociaż nieco chłodziło ból związany z wodą święconą.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Nie skomentował słów Johna, bo zdawał sobie sprawę, że zapewne nie był to czyn łatwy. Mrużył powieki, mimowolnie domykając je na moment, żeby zaraz je otworzyć. Z tego stanu prawie-snu wybudził go śmiech demona. Na szczęście Levi nie zdążył odpłynąć nigdzie daleko i nie stracił wątku, o jakim właśnie mówili. Reakcja Lokiego była absolutnie taka, jakiej się spodziewał. I to właśnie było poniekąd rozczarowujące. On się śmiał, a Levi westchnął ciężko.
- Jesteś nachalny, z tego co zdążyłem zauważyć. - Wtrącił się ze swoim spostrzeżeniem, zerkając na swojego gościa kątem oka. Oczywiście nawiązywał do sytuacji z baru. Na wzmiankę o drapieżniku doskonałym O'donnel uśmiechnął się półgębkiem i ledwo zauważalnie. - Dobrze, drapieżniku idealny. - Zwrócił się do niego niższym tonem, niemal czułym, oczywiście w charakterze lekkiego droczenia się z demonem. Naprawdę, nikt o zdrowych zmysłach by tego nie robił - w sensie, nie drażniłby pomiotu piekielnego. Potem pokręcił głową z dezaprobatą.
- Wszystko uprościłeś, a mi nie o to chodziło. Ani o aspekty wizualne ani o zachowania. - Stwierdził na głos O'donnel, a jego spojrzenie zeszło na kieliszek wódki pochwycony przez Johna. - Ja już spasuję. - Dodał tylko. Alkohol już i tak przyjemnie nawoływał go do położenia się do łóżka.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Przyłożył rękę do piersi i westchnął, wręcz teatralnie oburzony stwierdzeniem Leviego.
- Ja? Nachalny?! Gdzież by! – Brzmiał teatralnie i tak się też zachowywał. Trudno było mu powstrzymać swoje rozbawienie, które dowodziło że mieszanka rzeczy, której dziś doświadczył mimo wszystko wprawiła go w dobry humor. Znaczy alkohol na pewno dobrze wchodził, kiedy jego wrodzona odporność była mocno nadszarpnięta przez arszenik i wodę święconą.
Roześmiał się cicho, a potem przesiadł bliżej Leviego. Zaciekawił go mimo wszystko swoimi słowami. W jaki inny sposób mógł być „zbyt ludzki”? Już doszli zgodnie do tego, że musiał taki być, żeby móc polować. Jednak… w jaki inny sposób mógł być bliższy ludziom?
- Skoro nie o to ci chodziło, to o co? Spodziewałeś się, że jako demon będę jaki? Demoniczny? – Zapytał z rozbawieniem. Obserwował człowieka i widział jego zmęczenie, to sprawiło, że uśmiechnął się z czymś na kształt tęsknoty czy… czegoś, co trudno było w tym momencie odgadnąć. Zwłaszcza, że była to spora mieszanina różnych, dziwnych emocji i nie tylko.
Przechylił lekko głowę.
- Jesteś zmęczony, a to znak że powinienem się zbierać – stwierdził spokojnie i powoli się podniósł ze swojego miejsca. Rozejrzał się po niewielkim mieszkaniu, ciekawe czy jeszcze tu zawitam, przebiegło mu przez myśl.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel przewrócił leniwie oczami na teatralną reakcję demona. Potem obserwował, jak się przysiadł bliżej. Z jakiegoś powodu dopiero teraz dotarł do niego subtelny, lecz przyjemny zapach perfumy swojego gościa. Na moment nieco się obudził, co można było dostrzec w chwilowo szerzej otwartych powiekach Łowcy.
- Tak. Bardziej demoniczny albo mniej ludzki. - Przytaknął. Nie podobały mu się wnioski, jakie mu się nasuwały do głowy. Był pewien, że nie powinien się nawet nimi dzielić, ale procenty robiły swoje. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął, a z nosa wypuścił powietrze w cichym westchnieniu. Resztki rozsądku powstrzymały go przed dalszym dialogiem.
Nie powstrzymywał Johna. Levi nie był z tych, którzy z grzeczności kłamią. Rzeczywiście zmęczenie go dopadało coraz bardziej. Niemniej wstał za demonem.
- Poczekaj. - Polecił, kierując się w stronę kuchni, w której znikł za drzwiami. Zaraz wrócił z roztworem rozpuszczonym w szklance. - Wypij to. - Wyciągnął rękę ze szkłem w stronę Johna, spoglądając na niego wyczekująco.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Roześmiał się, bo powiedzmy sobie szczerze… nic się nie wyjaśniło, a przynajmniej tak było w mniemaniu Lokiego. Jak miał być bardziej demoniczny i mniej ludzki? Co to właściwie znaczyło? Musiał żyć między ludźmi, a co za tym idzie, musiał się chociaż trochę dostosować. I można powiedzieć, że to właśnie zrobił.
- To żeś mi wyjaśnił – stwierdził, kiedy już przestał się śmiać.
Zamierzał się zbierać i skończyć to jakże przyjemne posiedzenie. Jednocześnie licząc na to, że jeszcze się spotkają i znów coś szalonego odwalą. Zdziwił się, kiedy Levi prosił go, żeby poczekał. O ile można to „polecenie” traktować jako prośbę. Może dlatego Loki skomentował to jedynie uniesieniem jednej z brwi. Powiódł spojrzeniem za Księdzem w Kominiarce.
- Co to? – Zapytał póki co nie sięgając po dziwny roztwór. Miał dziwne podejrzenie, że eksperyment trwał dalej. Podejrzewał również, że Levi nie będzie chętny do zdradzenia mu, co przygotował w ramach „rozchodniaczka”.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Wzruszył ramionami. Usta pozostały zamknięte w tej kwestii. Trzeźwiał i zdrowy rozsądek powoli wychodził na wierzch spijaczonego łba.
Stanął przed Johnem z wyciągniętą dłonią, która trzymała szkło. Zorientował się, że demon nie zamierzał po nią sięgnąć, o ile nie dostanie wyjaśnień na temat zawartości.
- Magnezja palona. - Odpowiedział krótko, po czym zapadła chwilowa cisza, w której O'donnel zorientował się, że gość mógł chcieć wiedzieć więcej na temat tej substancji. - Nie zabiła cię dzisiejsza zabawa, zatem nie widzę sensu, żebyś męczył się podtruty przez kilka dni. Co prawda nie usunie to całkowicie objawów, ale ma właściwości wiążące arsen. W skrócie... Po prostu arszenik nie dokona dalszych szkód. - Wyjaśnił najkrócej, jak się dało, a potem, jak na zachętę, uniósł szklankę jeszcze wyżej. Szkliste, ciemne oczy spoglądały wyczekująco na demona.
Czy John zawita kiedykolwiek u Leviego? Czas wszystko pokaże. Łowca na pewno nie zamierzał tak po prostu puścić swojego królika doświadczalnego i pozwolić mu odejść. Był zbyt cenny, z jakiegoś powodu.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Przechylił łeb w prawo, bo w tej chwili naprawdę nie wiedział czy Levi go obraża czy może coś innego. Spojrzał na niego z niezrozumieniem, a dopiero kiedy mu wytłumaczył o co chodzi zareagował charakterystycznym „aaaa”.
- Hm… więc po tej… palonej mazgai nie będzie dalszych szkód? – Upewnił się biorąc w końcu do swojego rozmówcy szklankę. Chwilę przyglądał się zawartości, żeby ostatecznie powąchać roztwór. Jednocześnie uważnie obserwował swojego towarzysza, wiedząc, że sam zapewne również jest obserwowany.
Już mogłoby się wydawać, że pociągnie łyka z naczynia, ale zamiast tego oddał je właścicielowi. Przetarł szczypiące oczy, żeby potem wyszczerzyć się jak idiota.
- Nie potrzebuje tego. Prześpię się i pewnie będę jak nowy – odpowiedział z prostotą. Taka była prawda. Nawet jeśli ma się pojawić więcej efektów zatrucia, to jego odporność powinna sobie z tym poradzić. A jak będzie bardzo źle, to najwyżej uda się do Piekła. Nic mu od tego nie będzie. – Niemniej dziękuję za tą… odtrutkę? – Sam nie był do końca pewien, czym miała być magnezja palona. Mimo to poczuł się troszkę dziwnie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Loki uznał te dwa słowa jako coś, co miałoby być obrazą w jego stronę. Patrzyli na siebie przez chwilę w pewnej konsternacji, a potem nadeszło wyjaśnienie ze strony Łowcy. Ciemnooki bynajmniej nie spodziewał się, że usłyszy tak przekręconą nazwę substancji. Uniósł brwi w reakcji, wyraźnie zaskoczony w reakcji na "paloną mazgaję", ale nie powiedział nic. Nawet nie poprawił demona, nie powtarzając poprawnej nazwy. Przekazał szklankę Johnowi i patrzył, jak ten z ciekawości powąchał roztwór. Ten był jednak bezwonny, palona magnezja rozpuszczona w wodzie, jedynie miała nieco zmętniały kolor. Zastanawiał się, czy to badawcze podejście Lokiego było spowodowane brakiem zaufania? Czy zwykła ciekawość?
Loki jednak zrezygnował z wypicia, co zaskoczyło O'donnela. Może rzeczywiście mu nie ufał. Z drugiej strony, nie miał problemu z piciem arszeniku. Levi spoglądał na niego wyraźnie zbity z tropu, jednak klarownie przyjmując to, co właśnie powiedział do niego demon. Zanotował w głowie, że najwyraźniej odporność osobnika była w stanie sobie poradzić z trucizną. Jeśli jednak nie to, pozostawała druga opcja, w której John zwyczajnie mu nie ufał i nie chciał przyjąć roztworu.
- Jak wolisz. - Odparł spokojnie Łowca i przechwycił szklankę z powrotem, po czym sam upił z niej kilka łyków. Nie była to jednak demonstracja tego, aby uzmysłowić mężczyźnie, że roztwór nie zawierał żadnej trucizny. Uznał, że mógł zapobiec działaniu arsenu we własnym organizmie. Zaraz odłożył do połowy pustą szklankę na komodę stojącą w przedpokoju i położył dłoń na ramieniu Johna. - Następnym razem opowiem ci o psie, który aportował niemieckie granaty. - Wyjawił rąbek tajemnicy kolejnego spotkania, bo i przecież Loki miał słuchać jego opowieści i spisywać na papier. O'donnel również był pamiętliwy. Zaraz opuścił ramię wzdłuż ciała, nie powstrzymując Johna, jeśli ten chciał się udać do wyjścia.
Na podziękowania nie powiedział nic, w końcu i tak Loki nie przyjął tej... Odtrutki. Nie mogli inaczej tego nazwać - a przynajmniej nie Levi. Wolał udawać, że za odtrutką nie kryły się motywy ani chęci. Wcale nie był to przejaw nieuzasadnionej troski. Nie mógł być, na pewno nie wobec demona.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Jak człowiek bardzo się postara, to wszystko jest w stanie wziąć za obelgę. Oczywiście tego w intencji demon nie miał, ale nie miał również zielonego pojęcia o czym mówi Levi. Zabawne nieporozumienie, jeszcze zabawniejsze przekręcenie nazwy i zmętniała woda w szklance. Tyle wystarczy, żeby zrobiło się na swój sposób ciekawie, a czasem nawet dziwnie. Bo tak dla Lokiego, który powiedzmy sobie szczerze od Widzących raczej doświadczał nieufności czy nawet wrogości, było to coś dziwnego nagle doświadczyć tak miłego gestu. Właśnie dlatego Loki był niemalże pewien, że coś źle rozumiał, że coś źle odczytywał.
Uśmiechnął się obserwując jak Levi neutralizuje truciznę we własnym organizmie. Był człowiekiem, to było zdecydowanie bezpieczniejsze i logiczniejsze rozwiązanie.
- Myślałem, że najpierw opóźnisz pozostałe kieliszki z arszeniku, a potem się… odtrujesz – przyznał z rozbawieniem. Tak, trochę miał Leviego za samobójcę, ale z drugiej strony… ciekawość rzecz ludzka i w pełni ją rozumiał. Sam był diabelnie ciekawskim stworzeniem, właśnie dlatego na znów przechylił lekko głowę i niewiele brakowało, żeby wybuchł śmiechem za sprawą słów Leviego.
- Co robił? Och… to musi być wspaniała historia – stwierdził i przygryzł delikatnie dolną wargę. Czemu tak bardzo nie chciał wychodzić, chociaż dobrze wiedział że powinien? Levi był zmęczony, to niegrzeczne nadużywać gościnności.
Niechętnie obrócił się na pięcie by skierować do drzwi wyjściowych.
- Do zobaczenia zatem – powiedział ubierając swój płaszcz. Starał się nie patrzeć na Leviego. Za dobrze wiedział, że pewnie próbowałby znaleźć jakąś wymówkę, by zostać i spędzić jeszcze trochę czasu z tym zagadkowym mężczyzną.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
brew Leviego raz jeszcze drgnęła na stwierdzenie Lokiego. On bynajmniej nie uważał siebie za samobójcę. Mylił się i to bardzo, bo miał ciągoty do powolnej autodestrukcji, ale w życiu nie pomyślałby o sobie, jak właśnie o słabym człowieku - bo tym właśnie byli samobójcy, prawda? Słabymi ludźmi. O'donnel był żołnierzem, zatem nie mógł być słaby. Logiki w tym żadnej, ale kto szukałby logiki w człowieku tak skrzywionym, jak ciemnooki?
- Cóż, tak jak mówiłem, nie ma odtrutki na arszenik. Magnezja palona powstrzyma to, co zdążyło wchłonąć się do krwi. Póki arsen znajduje się w żołądku, będzie siał dalej zniszczenie. - Wyjaśnił pomimo rozbawienia ze strony Johna.
- Tragiczna. - Sprostował bez cienia uśmiechu na twarzy. Domyślał się, że właśnie takie historie uwielbiał demon. - Dla psa. - Dodał jeszcze, precyzując okoliczności, choć resztę pozostawiając w domyśle. Najwyraźniej Levi był mistrzem w przekuwaniu czarnych, mrocznych historii w coś zabawnego. Miało to swoją nazwę, chyba. Czarny humor. Choć po jego niewzruszonej minie ciężko było stwierdzić, czy rzeczywiście go to bawiło, czy jednak smuciło, a może było mu to absolutnie obojętne. Najpewniej po prostu był zmęczony i nie potrafił wykrzesać z siebie chociażby delikatnego uśmiechu.
Czy chciał zostawać sam? Nie. Czy zamierzał zaproponować Lokiemu zostanie w lokum? Też nie. Zbyt ryzykowne, zbyt pochopne, a Levi nie był aż takim ryzykantem, żeby proponować obcemu demonowi pozostanie u niego na noc. Już samo to rozważanie było irracjonalne - a rozważał. Był już wystarczająco irracjonalny, że w ogóle zaprosił Johna do siebie, nie mógł być jeszcze bardziej oferując mu zostanie do rana.
Zamglone, ciemne oczy spoglądały na Johna spod lekko opadniętych powiek. Ich spojrzenie przeskakiwało z jednej błękitnej tęczówki na drugą, jakby chciał wyczytać z Johna coś więcej. Niemniej, trwał w milczeniu, puścił jego ramię i obserwował, jak demon się zaczął ubierać do wyjścia.
- Do zobaczenia. - Było to potwierdzenie, że spotkają się na pewno. Gdy John już wyszedł, Levi poszedł przygotować ciepłą wodę. Zamierzał jeszcze wykąpać się przed położeniem do łóżka.

zt.
Sponsored content

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: