Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
First topic message reminder :

O'donnel nie dostał odpowiedzi od Lokiego. Może o to chodziło w ich nietypowej relacji? O tą całą... Niewiadomą? Łowca jednak postawił na to, że demon zjawi się na zaproszenie, przygotował to, czego namiastkę zdołał zawrzeć w treści listu.
Mieszkanie było czyste, schludne, nie licząc oczywiście niewielkiego nieładu świadczącego o codziennym przebywaniu w lokum. Wojna Światów leżała na stole w salonie, obok niej kubek niedopitej i zimnej kawy. Z radia dobiegały rytmiczne dźwięki paskudnego jazzu. Z dwojga złego, wolał już to niż absolutną ciszę, której nie potrafił znieść. Nawet wolał czytać do jazzu. Gdyby tylko się dało, chciałby zatrzymać rozbrzmiewanie muzyki w radiu na taką, jaka mu się podobała. Niestety, country rzadziej dochrapywało się do audycji.
Levi przez dłuższy czas przygotowywał w kuchni to, co miał w planie. Wkrótce na stole w salonie zawitała mniejsza wersja ruletki, kieliszki, wódka czystej. Te drugie były już napełnione. Ewentualne specyfiki, które miały stanowić niespodziankę wieczoru, zostały w kuchni. Levi co nieco się pobawił z proporcjami, ale miał na uwadze, że przyszło mu pić z pomiotem piekielnym. Zatem, jeśli tylko Loki zjawił się w progu drzwi i doszedł do salonu, mógł wyczuć drażniący zapach wody święconej. Pytanie tylko, czy ufał Łowcy na tyle, że nie uznać tego za zasadzkę.
Ale komu nie zaufać bardziej, jak temu, komu powierzyło się w ręce własne życie?

- John. - Przywitał gościa, wpuszczając go do domu. Progi domu nie były posypane solą, więc mógł bezpiecznie przejść. Jedyną niedogodnością był zapach święconej wody, ale Levi nie zamierzał tego na razie wyjaśniać. Wskazał gestem otwartej dłoni przejście z przedpokoju na salon i poszedł zaraz za mężczyzną, gdy ten pozbył się już swojego płaszcza.
Ruletka leżała na stole, nie różniła się niczym od tych w kasynach, jedynie wielkością - była znacznie mniejsza. Pola na zmianę były czerwone i czarne. Na końcu każdego z pól był zastawiony kieliszek napełniony po sam koniec substancją. Być może alkoholem - a przynajmniej większość na to wskazywała.
- Jak często miałeś przyjemność poznać słabości własnego, ludzkiego ciała? - Spytał, podchodząc do radia. W słowach O'donnela nie warto było doszukiwać niczego, co wskazywało na pewną niestosowność. - Słyszałem, że trudno was zabić, zatem ryzyko śmierci nie wydaje się być aż tak ekscytujące. Wydaje się być za prosta w twoim przypadku. - Dodał i zaczął kręcić przyciskiem radia. - Pierdolony jazz... Dajcie coś innego. - Jęknął niezadowolony, na moment przeganiając obojętność w jego głosie.
Oczywiście, miał na sobie kominiarkę. Jego zapas kominiarek zapewne leżał gdzieś w którejś z komód w sypialni. Każda z nich tak samo czarna. Podbita kontrastem białej koszuli, bez kamizelki nań założonej. Spodnie, równie ciemne, zaciągnięte były szelkami, które zostały skrzyżowane na plecach.

@Loki
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Loki' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 4
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi, w przeciwieństwie do Johna, nie widział praktycznie żadnej radości w tak prymitywnych uciechach. Nie wspominając o tym, że miał problem ze zbliżeniami do kobiet, ale tym nie dzielił się z nikim. Dlatego pokręcił głową na polecenie Johna.
- Nieszczególnie mnie to fascynuje. - Stwierdził beznamiętnie. Od podrywania kobiet bardziej nie lubił już tylko budowanie haremu. Cokolwiek to miałoby znaczyć. Dbanie o większą ilość kobiet? Dbanie o ich satysfakcję? A gdzie w tym wszystkim własna? Oczywiście, żadnych z tych myśli nie wypowiedział na głos.
Parsknął śmiechem, kiedy kula zatrzymała się na czarnym polu. Tym razem jednak roześmiał się głośniej, zapadając się na moment w oparcie kanapy i odchylając głowę do tyłu. Papieros dalej niedbale trzymał się między dwoma palcami lewej ręki. Gdy się uspokoił, spojrzał w końcu na Lokiego, któremu przypadła następna kolejka z arszenikiem.
- No! - Wypuścił powietrze z ust, kiedy się dźwignął, aby pochylić się do przodu. - Twoje zdrowie, John. - Rzucił, podstawiając mu kieliszek z wódką z dodatkiem, a sam sięgnął po czystą. Stuknął się z nim szkłem na zachętę i wychylił zawartość alkoholu. Wódka już krążyła w jego krwi i całkiem dobrze go rozluźniła. O'donnel zamierzał skorzystać z tej sytuacji. Wstał, kierując się do komody, na której stało radio. Nie ono tym razem chodziło - sięgnął do szuflady, skąd wyciągnął gazetę. Otworzył ją na stronie, gdzie widniało nietypowa treść od właściciela Klubu Błękitna Laguna, która głosiła:
Potrzebujesz rozrywki w tych trudnych czasach? Przyjdź do Błękitnej Laguny i doświadcz czegoś, czego nie zapomnisz do końca swojego życia. - głosiła treść.
Podsunął ją Lokiemu, żeby mógł przeczytać. Levi wiedział, że jej właściciel był demonem i nie bez powodu pokazywał to ogłoszenie drugiemu demonowi.
- Właściciel jest demonem. Ostatnio mi bardzo podpadł. Znasz go? - Spytał Levi, z powrotem opadając na kanapę i wtykając papierosa do ust.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Przechylił lekko głowę zaciekawiony stwierdzeniem swojego rozmówcy. Wiedział, że istniały przypadki w których mężczyzna nie odczuwał ciągot do kobiet, byli również tacy, którzy ni uja nie nadawali się do ustatkowania, bo po prostu… nie pasowało do nich takie proste życie. Zastanawiał się, którym z tych dwóch czy raczej trzech typów jest Levi. Nie radził sobie z kobietami, nie chciał sobie z nimi radzić, a może w ogóle nie odczuwał potrzeby spędzania z nimi czasu.
Westchnął ciężko, kiedy kulka znów się zatrzymała nie w tym polu co trzeba. Jak tak dalej pójdzie, to na pewno będzie musiał zacząć oszukiwać, bo faktycznie wywinie tu kopyta. To byłoby mało zabawne, chociaż… może nie byłoby takie złe. Mógłby znów chwilę odpocząć w I kręgu. Miło się tam spędzało czas. Inna sprawa, że mógłby też pogrzebać w archiwach swojego kręgu.
- Taa… dzięki – niechętnie opróżnił kieliszek z wątpliwej jakości drinkiem, po tym jak stuknął się szkłem z Levim. Kaszlnął, a gardło tylko zabolało go od tego wszystkiego bardziej. Przetarł oczy, które zaczęły go piec i westchnął cicho. Powiódł spojrzeniem za Levim, chociaż musiał parę razy mrugnąć, żeby pozbyć się łez i wyostrzyć spojrzenie.
Spojrzał na gazetę, którą podsunął mu Levi. Wziął ją do rąk i przeczytał nietypowe ogłoszenie. Uniósł w górę jedną z brwi i podniósł spojrzenie na Księdza w Kominiarce.
- Hm… nie kojarzę, żeby jakiś demon otworzył przybytek w Londynie, ale to nie jest niemożliwe – stwierdził spokojnie, a potem cicho westchnął. – Stary, w piekle jest z milion jeśli nie więcej demonów… nie znam wszystkich i nie wszystkie zwierzają mi się ze swojej działalności na Ziemi. Poza tym… to byłby pewnie demon z I kręgu, o ile to takie rozrywki o jakich myślę.
Uśmiechnął się wesoło, bo w tej chwili przez myśl przeszło mu parę sukubów i inkubów. Problem w tym, że to mógł być każdy z nich i żaden jednocześnie.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel był wybredny. Miał szczególny gust i nie wystarczył mu sam aspekt fizyczny. Kobiety miały to do siebie, że w tych czasach były wychowywane na drugie dzieci - w mniemaniu Leviego. On nie chciał mieć kogoś, o kogo musiałby dbać, wolałby kogoś, z kim mógłby spędzić czas w takie sposoby, jakie przedstawicielki płci pięknej nieszczególnie lubiły. Marzenie głupiego. Stąd kobiety były na bardziej przegranej pozycji.
Ale Loki nie dopytywał, a temat umarł śmiercią naturalną. Zamiast tego przyjrzał się swojemu gościowi, który poczerwieniał na twarzy.
- Powiedz, jak zacznie boleć cię brzuch. - Levi jak zwykle rzekł to beznamiętnym tonem, kiedy już uspokoił śmiech. Następnie przesłuchał się odpowiedzi Lokiego i cóż, zaskoczył go fakt, iż demonów było dużo więcej. Znacznie więcej niż mógł sobie wyobrazić. Naiwnie założył, że Loki będzie kojarzyć drugiego demona z samego faktu, iż obaj tymi demonami byli.
- Pierwszego kręgu? - Powtórzył za Johnem, ale zaraz zreflektował się, że już stracił swoją szansę na pytanie. Zamilkł i długo spoglądał na demona, który się uśmiechał - a skoro to robił, Levi wychodził z założenia, że z jego stanem jeszcze nie było tak źle.
- W ramach nagrody pocieszenia, teraz ty zadaj mi pytanie. - Zaproponował. - Ciągle wygrywanie jest kuuurewsko nudne. - Jęknął za chwilę, odchylając głowę do tyłu, żeby się swobodnie oprzeć.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Zsunął z ramion marynarkę, tym samym zostając w samej błękitnej koszuli. Od alkoholu, wody świeconej i arszeniku zrobiło mu się trochę gorąco, a przynajmniej tak mu się wydawało. Inna sprawa, że był rozluźniony i mimo wszystko zrelaksowany – co brzmi niesłychanie – a przynajmniej takie odnosił wrażenie. Inna sprawa, że nie czuł się zagrożony obecnością Leviego, nawet jeśli powinien – w końcu ta woda święcona i fakt, ze mężczyzna należał do Zakonu.
- A co? Dasz mi jakieś kropelki na ból brzucha – roześmiał się. Nie wierzył w litość, a już na pewno nie Widzącego względem demona. Inna sprawa, że przynajmniej wiedział czego jeszcze się spodziewać po tym cholernym arszeniku. Właściwie to Levi zdawał się całkiem sporo o nim wiedzieć, co czyniło to wszystko jeszcze ciekawszym.
Nie odpowiedział, jedynie wzruszył ramionami. Jak Levi znów wygra, będzie mógł o wszystko dopytać. A wyglądało na to, że ma dobrą passę.
- Yey, dziękuję – powiedział ze szczerym uśmiechem, a potem zaśmiał się cicho. – Niektórzy byliby zachwyceni, gdyby udało im się wygrać z demonem i to nie jeden raz. Co do pytania… podejrzewam, że jesteś z Zakonu, ciekawi mnie jak do niego dołączyłeś i co tam robisz?
Nie wiedział na ile jego podejrzenia były prawidłowe, ale mógł się w sumie łatwo dowiedzieć. Korzystając oczywiście z tej łaski Leviego, który chyba faktycznie nudził się przy tej grze. Troszkę szkoda, była mimo wszystko ciekawa. Mało kto miałby odwagę na taką zabawę, a już na pewno nie wybrałby na towarzysza demona.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Nie do końca to miałem na myśli. - Przyznał otwarcie, nie dzieląc się swoim planem. Czy po Levim nie można spodziewać się litości? Być może, ale był tylko człowiekiem. Możliwe, że jego akcje były motywowane czymś innym niż współczucie. Mogła to być zwyczajna nuda. Zmienianie zasad w trakcie ich gry stanowiło coś, co podtrzymywało poziom adrenaliny we krwi.
Nie powiedział nic na uwagę Lokiego, że większość byłaby szczęśliwa, gdyby wygrali z demonem. Levi chyba nie do końca sobie zdawał sprawę z tego, że miał do czynienia z pomiotem piekielnym. W końcu obok niego siedział człowiek. Co prawda, miał te dziwne zwidy, gdzie John wydawał się być rogatym paskudztwem, ale mimo wszystko dalej miał wygląd człowieka.
- Jestem? - Spytał Levi, uśmiechając się półgębkiem. Zamilkł, próbując wyczytać cokolwiek z twarzy Johna, ale ten tylko się uśmiechał. - Skoro to podejrzewałeś, dlaczego przyszedłeś do mnie do domu? Równie dobrze to mogła być zasadzka. - Spytał mimowolnie, ale machnął zaraz ręką, chcąc się skupić na dalszej części pytania demona. Milczał przez chwilę, zastanawiając się, jak ubrać w słowa to, co miałby przekazać zgodnie z prawdą, jednocześnie pomijając istotne informacje na temat Zakonu, jak i jego przywódcy.
- Dwa lata po wybuchu wojny, wysłano mnie do obrony Malty, o którą walczyliśmy z Niemcami już od roku. Niestety teren, który broniliśmy, został przejęty przez wroga, a nasz pułk miał być rozstrzelany w lesie. Ci, którym udało się uciec, cofnęli się za linię sforsowaną przez Niemców, a nam odcięto drogę ucieczki. Ktoś się poddał. Poszło jak domino, każdy uległ chwili, więc opuściliśmy bronie. Zwyrodnialcy z Trzeciej Rzeszy jednak nie bawią się w ułaskawienie, zamiast zabić nas na miejscu, założyli nam worki na głowy i wyprowadzili w środek lasu. Czekanie na śmierć, zamiast dostać ją od razu, było najgorszym doświadczeniem. Jeden z kolegów zaczął się modlić. Nie skończył nawet jednego wersu, kiedy dostał kulkę w potylicę. Pozostali zaczęli płakać z przerażenia. - Zaczął opowiadać, spoglądając Johnowi prosto w oczy. - Ten, który strzelał, przeszedł do kolejnego żołnierza. Pamiętam to napięcie, kiedy czekałem na dźwięk oddania strzału, ale wtedy jasność mnie oślepiła. Byłem zbyt zdezorientowany w tamtym momencie, żeby w ogóle zwrócić uwagę na fakt, że światłość oślepiła mnie pomimo zaciągniętego worka na głowę. Potem słyszałem zdziwione krzyki. Ściągnąłem worek z głowy i spojrzałem się za siebie, kiedy ta jasność nie była już tak drażliwa. Zobaczyłem go. Anioła. Swoją mocą pchnął Niemców tak, że stracili równowagę. Wiatr przyszpilił ich do ziemi, a przynajmniej... Tak to widziałem. Mój przyjaciel z pułku złapał mnie za ramię i uciekliśmy. - Zamilkł na moment i dopiero teraz odwrócił spojrzenie, wbijając je w sufit. - To był ten sam kolega, który okazał się być Widzącym, tak samo jak ja. Okazało się, że też go widział. Okazało się też, że należał do Zakonu, choć na tamten czas ważniejszą dla nas rzeczą było przetrwanie wojny. - Wyjaśnił i zaciągnął się papierosem. Potem nachylił się do przodu, żeby ugasić niedopałek o popielniczkę na stole.
- A co tam robię? Wykonuję rozkazy. To mi wystarczy. - Odpowiedział na drugie pytanie, które kłamstwem nawet nie było. Levi należał do Zakonu po to, aby mieć cel. Lubił wykonywać rozkazy, lubił być użyteczny. No i przy okazji odpłacał się Alexowi za to, że wiele razy pomógł mu się odnaleźć w życiu.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Roześmiał się szczerze, bo domyślał się, że nie to Levi miał na myśli. Nie wierzył w ludzką litość, zresztą nie tylko on. Ludzie również w nią nie wierzyli i raczej nie pałali do okazywania jej. Mniejsza jednak o to, nie przyszli tutaj by dywagować lub rozważać nad ludzką moralnością, przyszli tutaj by poczuć adrenalinę pulsującą w żyłach.
Pozory lubiły mylić, a demony podobnie jak anioły specjalnie tworzyły ludzką powłokę, by móc poruszać się między ludźmi niezauważenie. W końcu mieli być tylko podszeptami prowadzącymi ku zbawieniu lub wiecznemu potępieniu. Łatwiej się to robi w postaci człowieka, chociaż… gdyby Levi bardzo chciał, pokazałby mu swój prawdziwy wygląd… a przynajmniej ten łatwiejszy do przyswojenia.
- Mogła być, ale nie musiała – przyznał tajemniczo. Nie podejrzewał zasadzki, a nawet gdyby w nią wpadł… raczej by się tym nie przejął. Od kolejny powód żeby wyciągnąć broń i walczyć o swoje życie lub po prostu wycofać się z gry, zanim zmieni się ona w coś… nieprzyjemnego. Inna sprawa, że bardzo by się zawiódł, gdyby się okazało że to zasadzka, a Levi chciał go po prostu złapać.
Potem zaczęła się opowieść, która sprawiła że Loki przechylił się nieznacznie do przodu. Słuchał uważnie tego, co do powiedzenia miał Levi. Słyszał o wojnie, nie widział jej wprawdzie na własne oczy, niemniej widział jej pokłosie i musiał przyznać, że to był piękny widok. Tyle zniszczenia, tyle strachu, tak dużo zagubionych dusz, które wystarczyło chwycić za rękę i poprowadzić prosto w otchłań piekielną.
Uniósł w górę jedną z brwi, gdy okazało się, że Levi znów uniknął szczęście. Można śmiało powiedzieć, że miał duże szczęście, chociaż po chwili zmarszczył lekko brwi. Anioł tak otwarcie ingerujący? To brzmiało ciekawie.
- Anioły to… nieziemski widok, choć jestem zaskoczony, że działał tak otwarcie. Niemniej, jak zawsze zrobił dużo dobrego – westchnął cicho. Wiedział, że dobrze będzie o tym porozmawiać z kimś mądrzejszym. O ile znajdzie się ktoś mądrzejszy. – Kolega z wojska cię zrekrutował po piekle wojny. Pasjonująca historia, myślałeś nad jej spisaniem? Ten element magiczny w postaci anioła mógłby kupić wielu czytelników. – Mogło brzmieć, jakby się nabijał, ale tego nie robił. Mówił ze szczerym uśmiechem i z lekko przechyloną głową, co zdradzało ciekawość.
Wstał na chwilę i przeciągnął się leniwie, jak kot. Chwilę pochodził, żeby ostatecznie podeprzeć biodra rękami. Spojrzał na Leviego. Wojsko było od niego czuć na kilometr. Nic więc dziwnego, że w chwili kiedy skończyła się wojna potrzebował jakiegoś zastępstwa. Zamiennika, który pozwoli mu zachować stabilność.
- Rozumiem. Gramy dalej? – Zapytał z uśmiechem.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi tylko uśmiechnął się nikle na stwierdzenie Lokiego. Wychodziło na to, że demon uwielbiał hazard i ryzyko, skoro podejrzewał iż śmiertelnik należał do Zakonu.
Po opowiedzeniu krótkiego fragmentu ze swojej służby zamyślił się na moment. Szybko jednak wyrwał się z myśli, kiedy usłyszał słowa Johna. Wrócił do niego spojrzeniem. Pokręcił zaraz przecząco głową.
- Pisanie opowieści to nie moja bajka. Zdecydowanie bardziej wolę czytać. Ewentualnie opowiadać je komuś, kto przelałby je na papier. - Rzekł, uważnie obserwując twarz swojego demonicznego gościa. W oku Leviego pojawił się błysk, po którym pojawił się delikatny uśmiech. - Zresztą, jak widać, to ty jesteś od wyłapywania chwytliwych motywów. - Zauważył, unosząc delikatnie brew. Podążył za mężczyzną spojrzeniem, kiedy ten wstał, żeby najwyraźniej rozruszać kości. Niewykluczone, że od O'donnela czuć było wojsko na kilometr. Uwielbiał schemat, stabilność, jednocześnie chaos i zmiany sytuacji, jakie wymuszało uczestnictwo w walce na froncie. Stąd jednocześnie był spokojny, stonowany - to wszystko dlatego, żeby mógł idealnie odnaleźć się w sytuacji zagrożenia.
- Oczywiście. - Skinął głową i złapał za kulkę. Mruknął pod nosem, zastanawiając się dłużej, co tym razem obstawić. - Niech będą znowu czarne. - Rzekł i spojrzał na Lokiego. Nie rzucał, dopóki nie usłyszał zakładu demona.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Coś musiał w życiu robić. Inna sprawa, że wychodziło na to, że są dość do siebie podobni. Bo Levi również wyglądał na takiego, który lubił ryzyko i hazard. Można powiedzieć, że dobrze się dobrali.
- Nie wiesz, jeśli się nie dowiesz. No chyba, że próbowałeś i nie wyszło, wtedy zwracam honor. Hm… może znajdzie się ktoś chętny podjęcia się tego zadania – stwierdził z delikatnym uśmiechem. Ten znacznie się poszerzył za sprawą słów Leviego. – Ma się ten talent. Szkoda, że nie mam go do hazardu – roześmiał się otwarcie.
Loki był i prawdopodobnie zawsze będzie chaosem w czystej postaci. Lubił zmiany, lubił kiedy działy się szybko i gwałtownie, a także kiedy niosły ze sobą jak najwięcej nowości. Dlatego uwielbiał podburzać ludzi, bawić się emocjami i ogólnie zmieniać co jakiś czas zasady gry. Wszystko, byle tylko się nie nudzić. Czy kiedyś przez to źle skończy? Na pewno. Nie wróżył sobie długiego życia.
- Hm… zawierzę tobie, czarne – powiedział. Ciekawe jak wyjdzie na obstawianiu tego samego co Levi. Uśmiechnie się do niego trochę szczęścia, czy może przeniesie swojego pecha na tego mężczyznę? Samo rozważanie tego było ciekawe, a co dopiero jak machina pójdzie w ruch i wszystko stanie się jasne.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel westchnął, widząc jak John nie chciał dotrzeć, a może celowo udawał, że nie widział aluzji z jego strony. Niemniej, uśmiechał się dalej, choć cały czas dość subtelnie, zupełnie jakby był rozczulony niewiedzą demona.
- Ciekawe kto. - Powiedział na głos, wpatrując się perfidnie i sugestywnie na Johna. Potem parsknął śmiechem. Nie wiedzieć czemu, przez głowę przeszła mu myśl, w której zastanawiał się, jak bardzo demon był łasy na komplementy.
- Nie do wszystkiego da się mieć. - Oznajmił Levi w odpowiedzi. - ...Wiesz, miałbym sporo do opowiedzenia. Równie sporo moglibyśmy przeżyć na bieżąco, żeby później to opisać. O ile do tego czasu nie zacznę wąchać kwiatków od spodu. - Wrócił do poprzedniego tematu, chcąc naprowadzić Johna na odpowiedni tor myślenia. Alkohol działał dobrze - O'donnel zaczynał paplać rzeczy, które nie wyszłyby z taką łatwością na trzeźwo. Co on właśnie robił? Co on właśnie zaproponował?
- Ciekawe, czy będzie to dobry traf, czy zawiodę cię na manowce. - Rzucił nieodgadnione spojrzenie Johnowi. Jego oczy szkliły się nieco od alkoholu. Zakręcił ruletką i rzucił kulką.
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
The member 'Levi O'donnel' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 9
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Rozdział się wygodniej.
- W skrybę jeszcze się nie bawiłem, ale… to może być ciekawe zajęcie. O ile, oczywiście, będziesz miał ochotę spisać te swoje przeżycia – stwierdził po krótkiej chwili. Trochę doświadczenia w pisaniu miał, chociaż biografii jeszcze nie zdarzało mu się pisać. Mogło to być bardzo ciekawe doświadczenie. A wychodził z założenia, że w życiu trzeba było spróbować wszystkiego – tylko wtedy można było z czystym sumieniem powiedzieć, że się czegoś nie lubi.
Przechylił lekko głowę.
- Nie wątpię, to kiedy mam przynieść maszynę do pisania? Och raczej tak szybko nie kopniesz w kalendarz, masz niebywałe szczęście – był rozbawiony. Co ważniejsze dobrze się bawił i nie zamierzał odpuszczać. Inna sprawa, że widział również możliwość poznania bliżej tego człowieka. To część jego pracy, ale i w tym przypadku duża przyjemność. Levi był ciekawym ewenementem, któremu z pewnością poświęci więcej czasu. Na pozór prosty człowiek, ale w rzeczywistości… zagadka, jakich zdecydowanie za mało na tym świecie.
Z ciekawością śledził ruch kuleczki i aż klasnął wesoło, kiedy dostrzegł, że zatrzymuje się na czerni. Roześmiał się i ucieszył jak mały chłopiec, a zdecydowanie miał z czego. W końcu los się odmienił.
- Jak widać, to był bardzo dobry traf – przyznał sięgając po kieliszek. Uniósł go w toaście i chętnie opróżnił razem z Levim. – Przynosisz szczęście nie tylko sobie, jak widać.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- A ja nie bawiłem się jeszcze w opowiadanie anegdot. - Wtrącił i wzruszył ramionami. - Będę. O ile będziesz chciał słuchać. - Nakreślił swoje stanowisko. Brzmiało to jak warunek, a nie zwykłe stwierdzeniem. Najwyraźniej Leviemu było obojętne, czy jego przeżycia miałyby zostać opisane i puszczone w świat. Całkiem możliwe, że motywy miał inne.
Entuzjazm demona naprawdę go rozczulał. O'donnel parsknął cicho.
- Wiesz, w najbliższych dniach będę trochę zajęty. W dodatku jeden z twoich kolegów sprawił, że w najbliższym czasie znowu prawdopodobnie będę musiał odwiedzić komisariat. - Westchnął ciężko. - Powiadomię cię listownie, kiedy się spotkamy. - Dodał po chwili namysłu. Listownie było najlepiej, choć nie mógł przewidzieć kiedy, zważywszy na to, że czekał go temat Theodore'a do zbadania.
Wzdrygnął się lekko, kiedy John klasnął. Całe szczęście był już porządnie otumaniony alkoholem i dźwięk nic niepokojącego w nim nie wzbudził. Ciemne oczy O'donnela na powrót zrobiły się obojętne, kiedy usłyszał słowa Lokiego.
- Tylko w hazardzie. - Podkreślił. - Nie wiem, czy przynoszenie szczęście demonowi ma mi schlebiać, czy wręcz przeciwnie. - Podzielił się myślą i parsknął na tę myśl. Wstał zaraz, czując, że w mieszkaniu zrobiło się duszno. Sięgnął po papierosa z paczki i skierował się do okna. Otworzył je, a sam usiadł na parapecie.
- Zróbmy chwilę przerwy, bo już mam dobrze w głowie. - Zarządził przerwę niewyraźnym tonem, kiedy mówił z papierosem w ustach. Odpalił zwijkę i wypuścił powietrze. Czuł przyjemny chłód na plecach. Nie dbał o to, że się pochoruje - potrzebował lekkiego otrzeźwienia.
- Dlaczego tu przyszedłeś? Jak już wspominałem, mogła to być zasadzka. - Spytał nagle Levi, czując niewyobrażalną potrzebę uzyskania odpowiedzi. Nawet jeśli nie był to czas, w którym powinni byli zadać sobie pytania. W końcu żaden z nich nie przegrał.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Uśmiechnął się wesoło.
- A zdecydowanie powinieneś – powiedział szczerze. – Uwielbiam dobre historie, więc zawsze chętnie ich słucham.
Był łasym stworzeniem na opowieści, na ciekawe anegdoty, legendy czy bajki. Wszystko to go fascynowało. Sama twórczość ludzka go bardzo ciekawiła i sprawiała, że nigdy nie miał jej dość. Wprawdzie nie był wielkim miłośnikiem ludzkich biografii, bo te raczej pisane były przez ludzi sukcesu, którzy musieli się pochwalić, jak ten sukces osiągnęli, ale w przypadku Leviego, Loki był niemal pewien, że to byłoby coś ciekawego. Zwłaszcza, gdyby nie pomijać tego nadnaturalnego aspektu.
- Och, rozumiem… co się stało, że znów wylądujesz na komisariacie? – Mimo woli uśmiechnął się szeroko, a przez głowę przechodziło mu sporo pomysłów. – Dobrze, będę zatem czekał na ten list.
Reakcja była może zbyt gwałtowna, ale co poradzić? Cieszył się, że nie musi znów pić tej mieszanki wybuchowej, od której szczypały go oczy i zaczął zmieniać kolor jak kameleon. W normalnych warunkach miałby większą odporność na truciznę, ale woda święcona skutecznie to psuła.
- Skoro tak mówisz – stwierdził z rozbawieniem. – Och powinno ci schlebiać, bo to znaczy, że jesteś użyteczny i to na więcej, niż jeden sposób.
Obserwował uważnie poczynania Leviego i powoli kiwnął głową, zgadzając się na to, żeby zrobić chwilę przerwy. Kolejnego pytania zdecydowanie się nie spodziewał, no ale Levi wygrał – właściwie to obaj wygrali – więc mógł zadać pytanie.
- Mogła i poniekąd była, bo jest tu woda święcona – zmarszczył lekko nos, jak niezadowolony kot. – Niemniej sprawiasz bardziej wrażenie kogoś, kto chce coś poczuć i wiem, że przy mnie to możliwe, bo… brak mi oporów i hamulców, no i lubię dobrą zabawę. Więc tak, głowa mówiła „stary to zasadzka”, a intuicja mówiła „on chce się tylko zabawić, poczuć coś więcej niż szarą egzystencje”. Zawierzyłem intuicji i nie pomyliłem się... no chyba, że teraz planujesz dać sygnał swoim i zaraz mi tu zrobicie z dupy jesień średniowiecza.
Wzruszył lekko ramionami. Umiał czytać ludzi, a raczej robić to bardziej świadomie niż na to wyglądało. Tak, czasami nie łapał znaków, bo mimo wszystko ciężko rozpoznać, że ktoś czuje do ciebie mięte, kiedy sam zostałeś pozbawiony takich uczuć, ale… inne rzeczy były łatwe do zauważenia.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Levi nie odpowiedział na stwierdzenie o dobrych historiach. Nie wiedział, czy te, które miał do opowiedzenia, rzeczywiście były jakkolwiek dobre, poza tym, że okraszone sporą ilością cierpienia. Wojna wyrwała z niego wszystko, co miał. Tragiczne sceny przykryły poprzednie lata i wspomnienia o dobrych chwilach. Po prawdzie O'donnel nigdy nie miał życia usłanego różami, ale na pewno było lepsze przed wojną. Po jej zakończeniu codziennie czuł się tak, jakby dalej tam był. Jakby dalej ją przeżywał. Nie bez powodu dręczyła go bezsenność. Nie bez powodu często pił. Nie bez powodu śniły mu się koszmary, kiedy już udało mu się zasnąć.
- Nieważne. - Odpowiedział nieco oschle Levi, dochodząc po drodze do wniosku, że nie chciał jednak się dzielić doświadczeniem z demonem. Rozmowa z Huxleyem go uspokoiła i nie chciał ponownie mówić o tej sytuacji, żeby znowu pokazać się komukolwiek z tej słabszej strony. Nawet alkohol nie był w stanie aż tak rozwiązać mu język.
- Użyteczny? - Zainteresował się tym stwierdzeniem, jego głos na powrót brzmiał obojętnie. - Do czego chcesz mnie użyć, John? - Spytał beznamiętnie, przenosząc wzrok z zapalniczki na swojego gościa. Ciemne oczy błyszczały bardziej niż zwykle przez alkohol. Levi, pomimo chłodu, jakie otulało jego plecy, postanowił rozpiąć dwa pierwsze guziki jego koszuli. Następnie wepchnął zwijkę znowu w usta, żeby odpiąć i podwinąć rękawy. Odkrywając przedramiona, odsłonił również pojedyncze szramy, które nabył na wojnie. Żyły wyraźnie odznaczały się na skórze, a po zacisku dłoni w pięść można było stwierdzić, że Levi miał parę w łapach i dość sporą budowę mięśni, która przeważnie kryła się pod warstwą płaszcza. Kiedy już wystawił więcej skóry na mroźny powiew wiatru, złapał papierosa w dłoń i wypuścił dym nosem. Z powrotem spojrzał na gościa i uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie. - Odparł, chcąc pozbyć Lokiego wszelkich wątpliwości na temat tego, czy zamierzał go zdradzić Zakonowi - o ile Loki w ogóle potrafił uwierzyć Łowcy na słowo. - Rzeczywiście za dobrze się z tobą bawię, żeby tak po prostu ciebie oddać Zakonowi. - Przyznał się, rozkładając przy tym ręce. Jednak była to zaledwie jedna rzecz, którą postanowił się podzielić z demonem. Powodów było nieco więcej, a do części przynajmniej nie przyznawał się przed samym sobą.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Każda historia niosąca ze sobą ładunek emocji, a także przedstawiająca punkt widzenia z którym można się było zgodzić lub nie zgodzić, była dobra. Ludzie uważali, że nie wiadomo co było potrzebne, żeby napisać ponadczasową, porywającą i doskonałą historię, a czasami wystarczył prosty, życiowy temat i ubranie tego w odpowiednie słowa. Właśnie to drugie było najtrudniejsze. Dobry warsztat pisarski mógł przyciągnąć wielu czytelników, ale dopiero ciekawa gra czy raczej zabawa słowem mogła ściągnąć miliony.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, kiedy Levi stwierdził że nie chce rozmawiać. Demon mógł się tylko domyślać o co chodzi. Z drugiej strony, jeśli chodziło o tego demona, o którym myślał to mógł po prostu zapytać i wtedy wszystkiego się dowie.
- Owszem – potwierdził wesoło. – Do tego samego, do czego ty planujesz mnie użyć. – Odpowiedział ze wzruszeniem ramion. Będąc chodzącym chaosem nie sposób się nudzić – przynajmniej tak mogło się wydawać, ale w rzeczywistości było to bardzo nudne, jeśli nie miało się tak samo szalonego kompana.
Obserwował swojego rozmówce, który wyglądał jakby było mu bardzo gorąco – co nie było niczym dziwnym w niewielkim mieszkanku i przy dwóch rosłych facetach, gdy alkohol lał się raczej gęsto – i nie tylko alkohol. Niemniej z ciekawością obserwował swojego rozmówcę, bo w sumie rzadko miał ku temu okazję, a jak sam twierdził – ludzie byli na swój sposób piękni z tymi wszystkimi skazami, które znaczyły ich ciała. Poza tym w zachowaniu Leviego, w tym jak wyglądał było coś takiego, że Loki miał ochotę wyciągnąć papier i po prostu zacząć opisywać to co widział. Niby zwykły człowiek, a jednak… za tym wszystkim kryło się znacznie więcej.
- Bardzo mnie to cieszy, bo również się z tobą dobrze bawię. Jeszcze trochę posiedzimy razem, a będziesz takim samym siewcą chaosu, jak ja – mówiąc to podniósł się ze swojego miejsca. Powoli, ostrożnie, niby kot stąpający pierwszy raz w obcym miejscu, podszedł do Leviego. Przechylił lekko głowę w prawo i nieznacznie się przechylił w stronę Księdza w Kominiarce. Przyglądał się bliznom, które wystawały spod kominiarki.
- Jedno małe życzenie i niedoskonałość znów stałaby się doskonałością. – Wymruczał, chociaż nie miał nic złego na myśli. Jemu zawsze podobały się blizny, zarówno te na ciele, jak i na psychice. Były piękne, bo dowodziły nie tylko złożoności jednego i drugiego, ale również zdolności do leczenia się – samoistnie lub z pomocą. – Z drugiej strony… szkoda czegoś tak pięknego. – Szepnął.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel miał nietypowe relacje z chaosem. Nie był jego fanem, ale dzięki niemu żył, bo dopiero tylko on mu mógł uświadomić, jak bardzo potrzebne były reguły. Nie chciał skazywać nikogo na cierpienie związane z jego wewnętrznymi pobudkami, dlatego też właśnie ryzykował własne życie. Wszystkie zabawy, koniec końców, tyczyły się tylko niego i demona - którego przecież nie było żal poświęcić. Zresztą, Levi miał swoje sposoby na sianie chaosu. Zdecydowanie preferował bardziej subtelne i nieoczywiste działania.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej w reakcji na odpowiedź Lokiego.
- Brzmisz tak, jakbyś wiedział, do czego chcę cię wykorzystać. - Stwierdził. - Pochwal się. Co to może być? - Na zachętę skinął głową, wpatrując się dalej w Johna wyczekująco. Był niemal pewien, że demon kłamał. Łowca miał... Kilka motywów. Jednak nie wiadomo czego można było się spodziewać po tak nieszablonowo myślącej głowie, jaką miał O'donnel.
- Zobaczymy, czy posiedzimy razem... Czy nie posiedzę jednak za kratami. Sam. - Parsknął krótkim śmiechem. Tak naprawdę wcale mu do śmiechu nie było. - To wszystko może się skończyć z powodu trzeciego gracza na naszym polu gry. - Dodał zaraz z lekkim rozgoryczeniem, ale nie spuszczając przy tym wzroku z demona.
Wkrótce Loki podniósł się z kanapy. Ciemne oczy dalej bacznie go obserwowały. Kiedy znalazł się bardzo blisko, były wojskowy wyprostował się, choć dalej palił zwijkę w najlepsze. Jedna brew drgnęła ku górze, gdy dostrzegł, jak demon mu się przyglądał. Niepokój i dyskomfort wzrósł jeszcze bardziej, gdy odezwał się w sprawie blizn. Uśmiech zgasł, a na powrót wróciła pustka ciemnych oczach, jakby zastąpiła je otchłań. Nie wiedział, co odpowiedzieć, ale na następne słowa przełknął głośno ślinę. Mogło się zdawać, że cisza ze strony O'donnela była bardzo wymowna i wyrazista - temat ten był dla niego wrażliwy i drażliwy. Niemniej, słysząc komplement od mężczyzny, poczuł się dziwnie. Nieswojo. Miło. Wziął głębszy oddech, kiedy poczuł, że zabrakło mu powietrza w płucach.
- ...I co potem? - Spytał przyciszonym tonem, spoglądając na Johna otępiałym spojrzeniem i pomijając nazwanie jego blizn czymś pięknym. - ...Jak to będzie wyglądać? Co powiem innym, gdy one z dnia na dzień znikną? - Usta Leviego drgnęły jeszcze raz, ale powstrzymał się przed zalaniem Lokiego lawiną pytań.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Loki z kolei bardzo lubił mieć kontrole i tracić kontrolę na rzecz losowych, chaotycznych wydarzeń, których najczęściej sam był prowokatorem. Zamiłowanie do manipulacji nie tylko ludźmi, nie tylko aniołami czy demonami, ale i rzeczywistością, która go otaczała, sprawiało, że łatwo odnajdował się w trudnych czy dziwnych sytuacjach. Czy wychodził z nich zwycięsko? Na tyle często, by nie bać się zaryzykować wszystkiego dla jednej słodkiej chwili chaosu.
- Może wiem, a może po prostu blefuję – odpowiedział ze wzruszeniem ramion i uśmiechem. Chyba powinien zacząć liczyć ile razy udało mu się wywołać uśmiech na twarzy tego niewzruszonego w założeniu niczym mężczyzny. – Hm… brak nudy, przypływ adrenaliny, może trochę ruletki ze śmiercią… ogólnie dużo zabawy i chaosu, na który chętnie się piszę. – Był prostym demonem, więc podawał uproszczone motywy. Nie widział sensu w rozchodzeniu się, jak do tego wszystkiego dojść. Inna sprawa, że i tak wykazał się kreatywnością, bo mógł to wszystko uprościć do jednego stwierdzenia, które padło już powyżej.
Zmarszczył lekko brwi, bo to zdanie zdecydowanie mu się nie spodobało. Zwłaszcza, że okazało się, że jest trzeci pionek na planszy. Loki bardzo nie lubił, kiedy wchodziło mu się w paradę.
- Co zrobiłeś? – To było jedyne, co miał do powiedzenia w tej sprawie. Wprawdzie mógł próbować pociągnąć za sznurki, mógł spróbować robić za mediatora, ale czy powinien? Strasznie nie lubił, kiedy ktoś mu mieszał w interesach. Jeszcze bardziej nie lubił, kiedy ktoś przystawiał się do jego własności.
Był… ostrożny i starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów, bo wiedział, że ma do czynienia z płochliwym stworzeniem. A na pewno takim, które nie przepadało za nieproszoną bliskością. Jak już było wspomniane ludzie byli tacy krusi, tak łatwo było im odebrać pewność siebie, wprawić w dyskomfort, sprawić by czuli się źle sami z sobą. A jednocześnie, tak łatwo było to wszystko odbudować.
- Nic, wszystko zależy od życzenia – odpowiedział spokojnie. – Jestem… trochę jak dżin. Odpowiednio sformułowane życzenie, może sprawić że blizny znikną, ale dla niepoznaki inni mogą je nadal widzieć. Ewentualnie można wykazać się kreatywnością i jeśli zna się na medycynie wymyślić jakąś… wiarygodną wymówkę. Plus… nie sądzę, by grono osób, które widziało twoje… blizny było wybitnie wielkie.
Podniósł spojrzenie do oczu Leviego.
- Mogę? – Mówiąc to, wciąż patrzył swemu rozmówcy w oczy, uniósł jednak rękę do kominiarki. Nic nie zrobił, czekał grzecznie na pozwolenie lub spłoszenie tego uroczego stworzenia, z którym miał do czynienia.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Wysłuchał odpowiedzi Johna. Skinął głową na własny wniosek w głowie, którym zamierzał się za chwilę podzielić.
- Po części masz rację, ale to, co wymieniłeś, to nie wszystko. - To było jasne, że nie wiedział, do czego Levi chciał go wykorzystać. - Ale na odkrywanie zagadek jeszcze przyjdzie czas. - Dodał, bynajmniej nie mając siebie na myśli w kontekście zagadki, a zwyczajnie tego, co go motywowało do tego, by czerpać rozrywki z demonem. Nie chciał się dzielić, nie wszystkim i nie od razu.
- Postrzeliłem go. - Odpowiedział tym razem, choć po krótkiej chwili wahania. - Nikt mnie z bronią nie widział poza nim, ale że to wszystko zaszło w klubie, mam silne wrażenie, że nie odpuści tego, co się stało. - Wyjaśnił, obserwując mimikę Johna. O'donnel, choć niepozorny, uzyskał to, co chciał wywołać. Jednak nie dał po sobie poznać, że satysfakcjonował go ten widok.
- Odpowiednio sformułowane życzenie... Padły takie kiedykolwiek? Czy to nie jest tak, że najchętniej wykorzystałbyś najdrobniejszą lukę, tylko po to, by nie usatysfakcjonować człowieka do końca? - Spytał Levi beznamiętnym tonem. Wątpił w szczerość demonów. Był w stanie założyć, że na pewno wykorzystałyby wszystko, byleby pogrążyć człowieka w rozpaczy. Ile desperacji musiałoby być w człowieku, że musiałby sięgnąć po pomoc demona. A te z pewnością z chęcią wykorzystywały ich sytuacje i jeszcze dobijały spełnianiem życzeń, ale nie w taki sposób, jak śmiertelnik sobie zażyczył.
Na kolejne stwierdzenie o jego otoczeniu tylko zamilkł, powstrzymując się od sarkastycznego komentarza. Wiedział, że członkowie Zakonu byliby pierwsi, którzy by zaczęli się zastanawiać tajemniczym zniknięciem blizn z twarzy O'donnela, zwłaszcza że nie chwalił się wcześniej o ich potencjalnym usunięciu w medyczny sposób... Choć te medyczne możliwości nie istniały i dobrze o tym wiedział.
Loki słusznie założył, że Levi był płochliwym stworzeniem. Ten spiął się na widok dłoni, która zbliżała się do jego twarzy. Odwrócił głowę w wymownym geście, wymijając tym samym rękę Johna. Nie odpowiedział werbalnie, ale ten przekaz był jasny. Po chwili O'donnel wstał i położył dłoń na ramieniu Johna. Poklepał go. "Próbuj dalej", znaczyło to tylko tyle. Zamknął okno i skierował się do kanapy.
- Ostatnia runda, co ty na to? - Spytał Levi, nie spoglądając w stronę swojego gościa. - Tylko tym razem chcę obstawić na twój zakład. Będziesz rzucać.
Loki

Herold

https://sweet-urge.forumpolish.com/t397-loki?nid=1#738
https://www.youtube.com/watch?v=5PuMRNi0j44
https://sweet-urge.forumpolish.com/t419-poczta-johnathana-l-bjornsona#818
https://sweet-urge.forumpolish.com/t418-porzuccie-nadzieje-wy-ktorzy-tu-wchodzicie#817
https://sweet-urge.forumpolish.com/f123-mistletoe-mansion
https://sweet-urge.forumpolish.com/t420-czas-i-przestrzen-to-pojecia-ograniczajace-czlowieka-my-jako-nadnaturalni-im-nie-podlegamy#819
Uniósł w górę jedną z brwi. To brzmiało zdecydowanie ciekawie. Do czego ten człowiek mógł go jeszcze potrzebować? Levi zdecydowanie był pełen zagadek, ale to sprawiało, że Loki tym chętniej się z nim zadawał czy może raczej bawił. Niemniej tak było zdecydowanie ciekawiej, ta niepewność była cudowna, ale i na swój sposób tak wspaniałe drażniąca.
- Hm… z jakiejś konkretnej okazji? Bo z tego co pamiętam komisarz mówił, że możesz się bronić, jeśli ktoś ci zagraża i co ważniejsze, możesz użyć do tego broni – przypomniał mimochodem. Demony są pamiętliwymi i co gorsza mściwymi stworzeniami, więc jest spora szansa, że Levi będzie się musiał znowu stawić w komisariacie. No chyba, że z jakiegoś powodu składanie oskarżeń byłoby niewygodne lub niebezpieczne dla planu danego demona.
Loki delikatnie się uśmiechnął. A gest ten miał w sobie sporo tajemniczości oraz rozbawienia.
- Hm… zdarzały się takie życzenia. Poza tym… nie jestem dżinem by faktycznie zależało mi na… byciu wrednym. Znaczy czasem, jeśli… druga strona jest mało wdzięczna albo bardzo męcząca, ale w wielu przypadkach im umowa korzystniejsza dla drugiej strony, tym lepsze referencje może sprzedać innym – odpowiedział ze wzruszeniem ramion. Nie był dżinem, by faktycznie żerować na ludzkich pragnieniach. Poza tym i tak to robił. Człowiek związany paktem miał krótką drogę do potępienia, a co za tym szło do stania się po śmierci demonem. Było to bardzo na rękę wszystkim z Piekła, a co za tym idzie… można było się postarać przy realizacji tego życzenia. Zwłaszcza, że ludzie mieli paskudną tendencje chwalić się na lewo i prawo tym, że stało im się coś dobrego.
To odróżniało demona od dżina, a na pewno Lokiego od dżina. Nie widział powodu, żeby nie wykonać perfekcyjnie życzenia mu powierzonego – co innego, jeśli osoba życząca sobie sama dokładnie nie wiedziała czego chce. Zwykle to było największym problemem, nie to, jak życzenie jest realizowane.
Widząc, że stworzonko się spłoszyło cicho westchnął. Potrzebowali więcej alkoholu albo jakiejś brudnej sztuczki. Pytanie tylko… czy to nie byłby wtedy koniec przyjaźni? Zaufanie buduje się ciężko, a rozbić je bardzo łatwo. Loki doskonale wiedział, jak czasem potrzebne jest to zaufanie, by osiągnąć własne cele.
- Niech będzie, druhu – powiedział z delikatnym uśmiechem. – Mój zakład? No dobrze, czyli obstawiamy… hm… czerwone. Lubię ten kolor, dobrze się kojarzy.
Mówiąc to wrócił do kanapy i do ruletki. Wziął kulkę i chwilę się nią bawił, rozważając to i owo. Uśmiechnął się do tego małego przedmiotu.
- A gdybym… też ci coś pokazał? W sensie… ty mi twarz, a ja ci coś… niezwykłego? – Wymruczał tę propozycję, a potem rzucił kulkę.

Ruletka!
Kostkowej nienawiści ciąg dalszy.
Sponsored content

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: