Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
4 posters
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522
First topic message reminder :


Pub „Holy Grail”








Londyn, w pobliżu Wapping High St. Niewielki pub wciśnięty jakby na siłę pomiędzy budynki. Popularny szczególnie wśród stałych bywalców, którzy najczęściej pracują w dokach ulokowanych niedaleko. Stojąc przed pubem można obserwować Tamizę, siedząc na jednej z kilku dużych beczek ustawionych i specjalnie obciążonych kamieniami przed lokalem. W środku jest dosyć klaustrofobicznie, ale swojsko. Dużo stołków i krzeseł, każde z innej parafii, kilka stołów i przede wszystkim wąskie blaty wzdłuż ścian. Wszystko pamięta lepsze czasy, ale jest zadziwiająco czyste i zadbane. Na ścianach a czasem i suficie wiszą przypadkowe zdjęcia, ryciny, ilustracje, wycinki z gazet oraz różne bibeloty nawiązujące do wypraw krzyżowych, legendarnych artefaktów lub cudów na świecie. Oferta skupia się na kilku rodzajach piwa i cydru, można też zamówić wyżej procentowe alkohole, których nie ma zbyt wiele do wyboru - zazwyczaj whisky, gin, rum i wódka, ale zdarzają się perełki.
Universal Person

Universal Person

Robotnikowi smakowało piwo, więc już wiedział, że zostanie tutaj na chwilę. Także pierwsze rozmowy z nowym dawały mu sugestię, że lokal zdobył niemal złoty nabytek pod jego postacią. I to był też poniekąd powód, dla którego podzielił się z tą dwójką historią, która jest głośna od kilku dni w porcie. To, co oboje mówili, było poniekąd rozsądne, lecz robotnik przez moment przyglądał się jeszcze młodzikowi. Taki młody, życie dopiero poznaje, a próbuje pocieszyć dobrym słowem. Wolną ręką przetarł się po brodzie i dopiero skierował swój wzrok na karczmarkę. Hazard, doskonale wiedział, o czym ona mówiła. Sam był nieco zadłużony poprzez grę w karty, ale na szczęście udawało mu się spłacać raty. Jeszcze zostało mu do spłacenia około 150 funtów. Dzięki Bogu, że można to na raty u chłopaków rozłożyć. Można było zauważyć na chwilę, jak na moment spojrzał na zawartość kufla, a dopiero potem napił się kolejnego łyku złotego płynu. Po usłyszeniu kolejnych słów, jak i poczuciu dotyku karczmarki, uśmiechnął się mimowolnie.
- Tja… może coś jest w Waszych słowach. Ale pamiętaj, aby trzymać tego o tutaj mocno za chabety. Wątpię, aby walczył na wojnie, a takie dzierlatki jak on szybko będą mogły zostać tutaj zniszczone. Bez urazy, Sir - mówiąc ostatnie zdanie, spojrzał na świeżaka, nieznacznie przechylając głowę na bok. Nie jego wina, że ów nowy nabytek wyglądał strasznie młodo, a zachowywał się z ostrożnością i z nutą delikatności.
- Nie trzeba, naprawdę! Cudy swoje zostawiaj tutaj, tak okolica potrzebuje pierdolonego cudu - zawtórował śmiechem, po czym dopił resztę piwa w kuflu. Z lekkim trzaskiem odłożył kufel, przysuwając go w stronę młodzika. Zaraz puścił dłonią i gestem zaczął dawać znać, aby napełnić go ponownie. - Po tych krwawych walkach i tak jest cud, że wszyscy jakoś przetrwaliśmy te cholerne bombardowanie. Jeszcze niedawno Tamiza była gruzowiskiem okrętów w tej okolicy. Dalej jest syf, ale już nieco mniejszy.

@Raziel @Liel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Zajął się myciem szklanek i kufli, ale nie stracił z oczu ani Liel, ani ich rozmówcy. Uważnie śledził rozwój rozmowy, starając się przy tym wyglądać na zaabsorbowanego swoją pracą - w końcu to była część jego nowej roli. Kiedy kobieta zwróciła się do niego, odpowiadając na żart, odpowiedział cicho, niemal odruchowo, mruknięciem zgody, nie chcąc przerywać jej narracji. Wiedział, że anielica ma wyjątkowy dar do prowadzenia takich rozmów i tworzenia atmosfery, w której nawet najtwardsze serca miękły.
Słysząc komentarz mężczyzny o wojnie i młodym wyglądzie, anioł uśmiechnął się w duchu. Mężczyzna nie miał pojęcia, że stojący za barem młodzieniec przeżył więcej bitew, niż śmiertelnik mógłby sobie wyobrazić. Jego ludzkie naczynie w żaden sposób nie odzwierciedlało doświadczeń, jakie zdobył przez tysiąclecia walki z demonami. Nie zraziło go to jednak.
Gdy zauważył pusty kufel, który robotnik podsunął w jego stronę, Raziel odłożył czystą szklankę na suszarkę, wziął naczynie i bez słowa zaczął napełniać go świeżym, złocistym trunkiem. Robił to pewnie i z wprawą, jakby nalewanie piwa było jego codziennym zajęciem od lat. Po chwili postawił pełny kufel przed mężczyzną z lekkim, uprzejmym uśmiechem.
- Miasto wciąż stara się stanąć na nogi. - zaczął, przerywając na chwilę swoją ciszę. - Codziennie widzę to w szpitalach i slumsach. Ludzie zmagają się nie tylko z ranami wojny, ale i z tym, co wojna po sobie zostawiła - biedą, chorobami, brakiem nadziei. - jego głos był ciepły, ale przepełniony powagą, jakby chciał przypomnieć mężczyźnie, że walka o normalność toczy się każdego dnia, nawet jeśli nie słychać już wystrzałów armat. - Ale z takich trudnych czasów rodzą się nowe możliwości, a my wszyscy musimy jakoś przetrwać i pomagać sobie nawzajem. - zakończył z optymizmem, którego często brakowało w jego głosie, ale teraz, w obliczu tej specyficznej mieszanki rozmów i wspomnień, uznał, że odrobina nadziei nikomu nie zaszkodzi.

@Liel
@Universal Person
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
- Spokojna twoja rozczochrana, młody ze mną nie zginie jeśli tylko będzie przyswajał co mu tłukę do tej loczkowanej łepetyny. - zaśmiała się i tym razem powstrzymała się od potargania czupryny Raziela. Kiedyś nie będzie się powstrzymywać, ale wolała nie rozpraszać go pierwszego dnia w nowej pracy, gdzie jednak będzie musiał wsiąknąć w tutejszy klimat. Niech ma trochę świętego spokoju od cielesnego kontaktu, ale gdy tylko zauważy, że złapał wiatr w żagle i połowę czynności zrobi z zamkniętymi oczami to nie będzie zmiłuj.
Przysłuchiwała się ich dywagacjom na temat okropieństw wojny i jej długotrwałych skutków i doszła do wniosku, że ludzie są niesamowicie delikatni. Kruche istoty, które same między sobą są w stanie toczyć wojny, wybijać się na potęgę w imię zupełnych głupot - przynajmniej z perspektywy Anioła. To wszystko, co próbują zyskać po trupach - swoim, cudzych, dwóch, miliona - nie będzie miało kiedyś znaczenia. Gdy umrą zostaną podliczeni jak na egipskiej wadze serc i zaczną od nowa. Dodatkowo czas życia ludzkiego była taki króciutki. Może gdyby był dłuższy to część błędów ludzkości nigdy nie miałaby miejsca, a powiedzenie „historia kołem się toczy” nie byłoby aż tak wymowne. Może, może, może. Z gdybania jej nic nie przyjdzie. Stwórca wykreował człowieka właśnie takiego i najwyraźniej tak musiało być - a to, że demony często mają na niego większy wpływ niż Anioły nie ułatwia. Westchnęła w duchu.
- Coś się kończy, coś się zaczyna. - podchwyciła w końcu. - Będzie ciężko, ale tak jak mówił młody - jeśli będziemy trzymać się razem to nie zginiemy. Pamiętaj, kupy nikt nie ruszy.
Szturchnęła go lekko łokciem posyłając jeden ze swoich uśmiechów lekkoducha.
- A wiesz co tam u naszego Mason’a? Słyszałam, że miał jakiś gorszy czas, bo mu syna na wojnie pokiereszowało mocno, ale chyba żyje. Dawno go nie widziałam, a pamiętam, że często razem stąd wychodziliście, bo wy chyba gdzieś w tym samym kierunku wracaliście do domów.
Universal Person

Universal Person

Po otrzymaniu nowego kufla ze świeżo nalaną porcją ale, zaraz schwycił go i skosztował kilka łyków, po których odłożył kufel na ladzie. Dopiero wtedy skierował spojrzenie na młodzika, kierując jednocześnie na niego także swoją uwagę. Z jednej strony zdawał sobie sprawę z tego, że ich słowa mogą dawać optymistyczne spojrzenie. Z drugiej strony zdołał już nieco poznać rzeczywistość od tej ciemnej strony. Niemniej jednak nieznacznie uśmiechnął się, zwłaszcza kiedy poczuł, jak rudowłosa trąca jego łokieć.
- Może i jesteście młodymi podrostkami, ale coś jest w tych waszych słowach. W końcu też król nie może nas porzucić, prawda? - po tych słowach robotnik napił się kolejnego łyka piwa i skierował swoje spojrzenie na Liel.
- Mason, czekaj… aaaa teeeeen. - musiał na moment zastanowić się, o kogo rudosłowa panienka pyta. Kiedy skojarzył osobę, odłożył grzecznie kufel na blat, a wolną ręką przetarł się pod nosem. - My wtedy, jak już, to wykonywaliśmy obywatelski obowiązek. - podniósł dłoń, aby gestykulacją wskazać, że to jest istotna część w tej wypowiedzi. A tak naprawdę to faktycznie szli w stronę domów, tyle tylko że droga była nieco kręta i głośna, z uwzględnieniem kilku przyśpiewek. - A poza tym… No jego syn, Jack… jak kojarzę, to stracił nogę, więc jedynie to pomaga tam ojcu w domu. Do wojska już go nie wezmą, o lutowaniu też może biedaczysko zapomnieć. O Masonie to już raczej zapomnij, nie zobaczysz go tutaj w najbliższym czasie. - na koniec nawet machnął ręką i ponownie napił się złotego płynu. Dla niego dzieciak Masona już jest na straconej pozycji, więc nawet nie liczył na to, że kiedykolwiek stanie na nogi. - Paskudna sprawa, z czego co mi Mason opowiadał, młody krążył w okolicy kamienicy, która runęła na jego nogę. Nawet nie było czego szukać w tym gównie, które tam powstało w tamtym miejscu. Ale co się dziwić, skoro kurestwo przyleciało i zrzuciło swoje gówna na nasze tereny. I teraz są tego efekty, jak widzicie. - powiedziawszy, dopił ostatnie łyki piwa z kufla i przysunął kufel bliżej świeżaka. - A teraz wybaczcie, ale odlać też się trzeba. Tu trzymajcie parę miedziaków za te piwo. - szybko ręką zaczął grzebać w podniszczonych spodniach, aż wyjął pobrudzone monety. Miał przy sobie kilka szylingów i półpensówek. - Ile się należy? Jeden szyling starczy? - dopytał się grzecznie, jednocześnie palcem grzebiąc wśród znalezionych monet. Wypił tylko dwa piwa, więc nie powinien zapłacić jakichś kroci za to. W głębi ducha liczył na to, że nie będzie musiał zapłacić więcej niż sześć pensów, ale zdawał sobie sprawę z tego, że należy zapłacić za to, co się wypiło.

@Liel @Raziel
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Raziel wsłuchiwał się w opowieść mężczyzny o Masonie i jego synu, Jacku, z pełnym zrozumieniem. Te historie nie były mu obce. Często spotykał podobne przypadki w slumsach i szpitalach, gdzie przebywał jako wolontariusz. Wojna nie zostawiała nikogo bez ran - nie tylko tych fizycznych, ale również psychicznych, które były znacznie trudniejsze do wyleczenia. Wiele dusz, które przeżyły horror wojny, pozostawało zrujnowanych, niezdatnych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.
Kiedy mężczyzna zaczął grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu monet na zapłatę, Raziel uniósł wzrok i rzucił okiem na Liel, pozostawiając kwestię płatności jej.
W myślach jednak nie mógł przestać zastanawiać się nad losem tych, którzy zostali pozostawieni na marginesie po wojnie. Wszyscy ci ludzie, weterani, których życie zostało zniszczone na zawsze, mimo że przeżyli. Zastanawiał się, ile jeszcze takich historii usłyszy, zanim ich misja dobiegła końca. Ile dusz nadal walczyło o przetrwanie, choć teoretycznie walka już się skończyła. Raziel uśmiechnął się lekko do mężczyzny, starając się dodać mu otuchy, mimo że sam czuł się przytłoczony ciężarem ludzkich nieszczęść.
W końcu podjął głębszy oddech, starając się wyrzucić z głowy myśli o niesprawiedliwości tego świata. Każda taka rozmowa była dla niego przypomnieniem, dlaczego wciąż walczył - nie tylko z demonami, ale i o każde pojedyncze ludzkie życie, które warto było uratować.

@Liel
@Universal Person
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Słuchała informacji na temat Masona kiwając głową z poważną miną, nawet ściągnęła brwi w pewnym momencie, w wyrazie współczucia. Jakkolwiek paskudnie by to nie brzmiała cieszyła się, że Raziel miał okazję zetknąć z jedną z tych mniej wesołych części wysłuchiwania klientów. Trafił się idealny klient pod tym kątem, aby młody mógł dosadnie zetknąć się z drugą stroną a przede wszystkim z kalejdoskopem emocji jakiego można doświadczyć w takiej pracy. Czasem śmiechy i grubiańskie żarty, czasem rozmarzone opowieści o minionych dniach czy pięknej sąsiadce, a czasem… rzeczywistość. Brutalna, surowa, dobitnie pokazująca na jakim padole łez przyszło im służyć. Niby Anioł miał już przeszkolenie pomagając ludziom na ulicy, ale tutaj zawiązuje się więzi na lata, a przede wszystkim tutaj pokrzywdzeni sami przychodzili. Przekraczali próg z całym bagażem, który po kilku głębszych wysypywał się z nich jak przewrócony kosz z owocami na targu. Co by się nie działo nie mogli tego przerywać, musieli wytrzymać niczym silne, stare drzewa wytrzymujące napór wiatru.
- To faktycznie nie brzmi najlepiej. Co prawda jeszcze nic straconego, ale życie jest jakie jest. Mogę popytać o jakąś siedzącą robotę, chociaż wiele tego nie ma. - westchnęła, przechodząc za Raziela, by zapisać w zeszycie kolejną transakcję. - Jakbyś natknął się na Masona to możesz mu napomknąć, żeby wpadł chociaż na szybkie piwo. Nawet mu skołuję butelkę na wynos.
Uśmiechnęła się delikatnie i ciepło, tak jak miała w zwyczaju, gdy możliwości polepszenia czyjegoś bytu zdawały się leżeć poza jej możliwościami. Nie była w stanie uzdrawiać, jakby się nie starała. Zresztą, ustępująca choroba to zupełnie coś innego niż odrastająca kończyna. Gdyby nawet posiadała taką cudotwórczą moc to nie mogłaby nią szastać na prawo i lewo- szczególnie, gdy było zbyt wielu świadków zauważalnego braku w ciele poszkodowanego. Czasami trzeba było pogodzić się z nieprzyjemnym losem.
- Daj cztery pensy i jesteśmy kwita na dzisiaj. - powiedziała już raźniej do mężczyzny, wyciągając dłoń po drobniaki. - Masz dzisiaj fart, stary. Zostałeś naszym królikiem doświadczalnym dla młodego to masz upust. Tylko nie przepierdol na głupoty tego, co właśnie zaoszczędziłeś, bo następnym razem dostaniesz drożej. Albo dostaniesz rozwodnione. - wyszczerzyła się w ten złośliwy sposób, który bardziej urzekał niż denerwował.
Universal Person

Universal Person

Historia o Masonie nie była ani miła, ani przyjemna, lecz taka też była rzeczywistość, o czym wiedział dodatkowo robotnik. Na słowa karczmarki nieznacznie przytaknął głową na zgodę. Nie planował w najbliższym czasie odwiedzać swojego kolegi, lecz jeśli nie zapomni, to przekaże mu wiadomość.  
- Z tym na wynos tylko nie przesadzaj. Teraz to pewnie nie pociągnie kilku tur, jak dawniej. - zaśmiał się wesoło, akcentując to machnięciem ręki. Z takim nastrojem mógł opuścić lokal, nawet jeśli po drodze zahaczy o nielegalne kasyno.  
- Tylko nie rozwodnione, królowo złota! - zaraz jak usłyszał, że miałby otrzymać rozwodnione ale, solennie wyliczył z drobniaków 8 półpensów, które równoważyły się jako cztery pensy. - Ja zawsze jestem grzeczny, czasem może jakieś krzesło się połamie, ale to przez siły boskie. - zaraz zaczął się tłumaczyć, robiąc niewinną minę. Fakt, czasem jak zbyt dużo się napił, to potem słyszał, że jakieś krzesła czy stoły poniszczył, lecz zwykle to się działo w większej grupie. Wtedy też się tłumaczyło, że jak nie wiadomo, kto konkretnie zawinił, to najłatwiej zwalało się na wolę boską. W końcu gdyby Bóg nie chciał, to nie pozwoliłby istnieć takiemu trunkowi jak cudowne Ale.  
- Ale za to młody niech ćwiczy śpiewanie. Przyda mu się, hahaha. - dorzucił wesołym tonem w stronę bruneta, nieco podśmiechując się przy okazji. Nie była to żadna złośliwość, tylko taki rozluźniający żart z dodatkową poradą dla młodego, który najwidoczniej zaczynał swoją przygodę w tym pubie.  
Robotnik zaraz wstał z miejsca, poprawił spodnie i skinął się panience na pożegnanie. Do młodzika mrugnął wesoło, a sam zaraz obrócił się w stronę wyjścia i żwawym krokiem opuścił lokal w stronę zielonych terenów, gdzie musiał udać się za potrzebą.

z/t robotnik
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Stojąc za barem, wsłuchiwał się w opowieści mężczyzny z uwagą i wyrazem delikatnego zrozumienia. Choć historia Masona i jego syna nie była dla niego nowością, zawsze poruszały go takie wspomnienia - o weteranach, którzy wrócili z wojny fizycznie okaleczeni, ale także o tych, których rany były znacznie głębsze i niewidoczne.
Wiele razy widział podobne przypadki podczas swojej pracy w slumsach i szpitalach, gdzie jako wolontariusz starał się dać ludziom, chociaż odrobinę nadziei. Wojna nie pozostawiała nikogo bez uszczerbku. Choć weterani przeżyli koszmar bitew, to często ich życie było zrujnowane na zawsze, bez szansy na powrót do normalności. Te wewnętrzne blizny, choć niewidoczne dla oka, potrafiły bardziej niszczyć niż jakiekolwiek obrażenia fizyczne.
Gdy mężczyzna szukał drobniaków w kieszeni, w ustalonej kwocie z anielicą, on sam przez moment pozwolił sobie na refleksję. Te krótkie historie o ludzkich dramatach były dla niego przypomnieniem, jak trudna i bolesna bywa egzystencja tych, którzy przeżyli piekło wojny czy trudów po niej. Zastanawiał się, ile jeszcze takich opowieści usłyszy, zanim jego serce przestanie przyjmować kolejne. Przeszłość pełna cierpienia nigdy tak naprawdę nie odchodziła w zapomnienie; zawsze powracała w słowach, spojrzeniach, cichych westchnieniach tych, którzy mieli nieszczęście ją przeżyć.
Chociaż anioł starał się trzymać pogodną minę, czuł ciężar tych wszystkich ludzkich nieszczęść, które były mu dobrze znane. Zanim sięgnął po kolejny kufel do obmycia, obdarzył mężczyznę łagodnym, pokrzepiającym uśmiechem, próbując przekazać mu, choć odrobinę otuchy. To była jego mała, codzienna walka - nie tylko z demonami, ale również o każde ludzkie życie, które miało dla niego wartość. Dla Raziela każda taka rozmowa była przypomnieniem, dlaczego wciąż tutaj był, dlaczego nieustannie starał się walczyć, niezależnie od tego, jak trudna ta walka się wydawała.
Gdy mężczyzna pożegnał się i skierował w stronę wyjścia, Niebianin odprowadził go wzrokiem, zastanawiając się, jak wielu ludzi codziennie zmaga się z niewidzialnymi demonami przeszłości lub tymi, które szeptały im do ucha nawet dzisiaj. Po chwili zwrócił się ku Liel, z ciekawością w głosie pytając:
- Jak domniemam, był to jeden z przyjemniejszych przypadków? - zapytał, starając się zachować wesoły ton, mimo że myśli wciąż krążyły wokół opowieści, którą właśnie usłyszał. W końcu, choć była to tylko kropla w morzu smutku, Raziel wierzył, że każda taka rozmowa mogła przynieść odrobinę ulgi.

@Liel
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Gdy Liel usłyszała wzmiankę o siłach boskich to uniosła brwi uśmiechając się zaczepnie i już sięgnęła po ścierę, by pogrozić delikwentowi tak bardzo na poważnie, że wcale.
- Ja ci dam siły boskie zaraz. Jak ostatnim razem sprawdzałam to nikt z was, pijaki, nie wyglądał jak Zeus, a i Boga nie podejrzewałabym o demolowanie pubów. - zaśmiała się. Chociaż, może właśnie dlatego Stwórca zniknął. Chodzi po knajpach, demoluje wnętrza, a gdy ktoś go przyłapie na tym nikczemnym procederze to patrzy z powagą i jedyne co rzuca to „i kto ci w to uwierzy?” - po czym znika. O ile ta wizja wydawała się być przezabawna i anielica parsknęła w duchu na samą myśl to jakoś szczerze powątpiewała w jej prawdziwość.
Odprowadziła jeszcze spojrzeniem mężczyznę, machnęła mu niedbale ręką na odchodne i rzuciła raźno „do następnego”. Zgarnęła drobniaki z blatu nawet ich nie licząc, po czym wrzuciła je do kasetki. Starzy bywalcy byli już na tyle sprawdzeni, że nie bała się o oszustwa na groszowe kwoty. Gdy przychodził ktoś nowy to już przeliczała wszystko, dopóki nie zaskarbił sobie zaufania. Brak kilku pensów w miesiącu by jej nie zrujnował, ale wolała wiedzieć z jakim typem człowieka przyszło jej obcować. Zaufanie i uczciwość to ważne elementy dobrego pożycia w jej przybytku, bez tego ani rusz.
- Tak, trafił ci się akurat sympatyczny na start, także gratulację, jesteś urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. - odpowiedziała spokojnie Razielowi, chwilę później przyjmując kolejne drobne od innych klientów i wymieniając krótkie pożegnania. - Jak widzisz, można w ciągu dnia i wieczorów dowiedzieć tutaj wielu rzeczy. Przynajmniej połowa z nich nie należy do wesołych i musisz być gotowy na to, że szybko zostaniesz nimi zasypywany. Mimo, że cię jeszcze nie znają to samo miejsce kojarzyć im się będzie z tym, że mogą to zrobić, to będzie automat.
Spojrzała na anioła z lekkim uśmiechem, opierając się biodrem o jedną z półek z alkoholami.
- Jak oceniasz swoje siły i możliwości? Z czasem też będziesz rozpoznawać kto chce się po prostu wygadać, kto oczekuje pocieszenia, kto przekierowania myśli, kto zapomniał zauważyć potencjalne pozytywy, a kto potrzebuje zarzucić przekleństwem dla rozluźnienia atmosfery. Wbrew pozorom to szybko idzie wyczuć. Zresztą, powinieneś mieć już wprawę.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Liel chyba miała go za nowicjusza w dziedzinie rozmawiania z ludźmi. Jasne, nie był najlepszy w wyrażaniu swoich emocji czy podejściu do towarzyskich interakcji, ale słuchaczem i tym, który doradza, był całkiem niezłym.
- Czyli niczym nie różni się to od mojego wolontariatu. Tam zdarzają się nawet gorsze przypadki, bo ludzie opowiadają mi swoje życiowe historie na łożu śmierci. Często ci, którzy zwierzyli się ze mną z całego swojego życia, nazajutrz nie są już pośród nas. - wyjaśnił, próbując ją też upewnić w tym, że poradzi sobie przynajmniej w tej sprawie.
Z jednej strony miał do czynienia z ludźmi chorymi, często z demencją lub cierpiącymi z bólu, a z drugiej - z tymi pod wpływem alkoholu, którzy łatwo się rozklejali bez powodu lub wpadali we wściekły gniew, trudny do powstrzymania. Widocznie los z niego kpił i zawsze rzucał go w objęcia najbardziej poszkodowanych ludzi, nawet jeśli nie radził sobie z nimi tak dobrze, jak inne anioły.
Skończył czyścić wszystkie naczynia, więc nie pozostało mu już nic innego, jak skupić całą swoją uwagę na Liel.
- Skąd w ogóle pomysł na pub? Nie, żebym uważał tę pracę za gorszą, w końcu sam groszem nie śmierdzę, ale nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie w roli karczmareczki. Jakbyś trafiła do wojska, policji czy służb specjalnych, to by mnie nawet nie zaskoczyło. Skąd jednak ten pomysł? - zapytał z wyraźnym zainteresowaniem. W końcu nie wiedział o anielicy za dużo, ale Potęgi raczej rzadko wybierały zawody, które nie miały powiązania z wymierzaniem sprawiedliwości czy udziałem w jakiejś bójce.

@Liel
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Nie wątpiła w to, że Raziel niejedno już widział czy słyszał, ale zawsze podchodziła z pewnego rodzaju rezonem do tego jak sobie z tym wszystkim radził, przynajmniej w swojej „delikatnej” formie. Wciąż zadziwiało ją jak duża różnica w obyciu była pomiędzy „ludzkim” Razielem a Potęgą. Czasami zastanawiała się czy aby nie manifestacja dwóch stron jednej monety. Dwa wilki - jeden to milusi labrador, a drugi to wytresowany pies policyjny. Ewentualnie był to jeden i ten sam psiak - po prostu, gdy nie był akurat na służbie to zamieniał się w psa kolankowego, który przybierał milusie usposobienie. Liczyła na to, że wspólna praca pozwoli jej dowiedzieć się więcej i zrozumieć mechanizmy działania Anioła - dla samej siebie, ale też pewnie już z przyzwyczajenia. W końcu odkąd miała pub to podchodziła do wszystkich jak do wielkich ksiąg nauki natury ludzkiej.
- W sumie był to dosyć spontaniczny pomysł. - przyznała, gdy Raziel zapytał ją o decyzję życiową zwaną „pijalnią dla ubogich”. - Nie ma co się czarować - kiedy wojna się skończyła i nie łapie się do sił zbrojnych każdego chętnego to będąc kobietą nie mogę oczekiwać zbyt wiele w hierarchii wojskowej czy policyjnej. Nie mam znajomości, które tak wiele zmieniają w ludzkim świecie kariery wszelkiej maści, a jakieś stołeczki administracyjne mnie ani trochę nie interesują.
Przewróciła oczami na samą myśl, że miałaby utknąć za biurkiem i przekopywać się przez sterty papierzysk, na dodatek użerając się z mężczyznami, którzy w dużej mierze uważaliby ją za miły dla oka dodatek bez większych kompetencji. Przykre realia, ale prawdziwe, a Liel doskonale znała swój charakter. Nawet Mael by wiedziała, że nie minąłby miesiąc, a ona już był dała pokaz swojego bezczelnego charakteru lub wdała się w bójkę. Jednym słowem - bez sensu.
- Poszłam więc w zupełnie inną mańkę. Stwierdziłam, że kluczem do naszych poszukiwań może być zrozumienie od podstaw dzieła Stwórcy. - ściszyła lekko głos. - Umówmy się, najbliżej istoty człowieczeństwa nie są wysokie sfery a prości ludzie. Tak dotarłam szlaczkiem skojarzeń do pubu. Uwierz mi, w takim miejscu, gdzie masz głównie nieokrzesanych roboli zmieszanych z alkoholem jest wystarczająco sytuacji, gdzie mogę wykorzystać swoje atuty bojowe.
Uśmiechnęła się do Raziela zaczepnie, po czym nalała sobie kufel lżejszego piwa.
- Też chcesz? - zapytała, po czym nachyliła się bliżej niego. - Chlopaki czują się bardziej swojsko jak kilka razy zobaczą, że też popijasz. Zaufaj mi.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Wsłuchał się w jej słowa z uwagą, gdy zaczęła mówić o tym, dlaczego zdecydowała się na prowadzenie pubu - i to w takiej okolicy, z klientelą, której inni unikaliby szerokim łukiem. Miała sporo racji. Po wojnie bez odpowiednich znajomości trudno było zdobyć cokolwiek więcej niż najzwyklejsze zajęcia, nie tylko kobietom, choć im pewnie najtrudniej. Każdy, kto próbował wspiąć się wyżej, musiał liczyć na szczęście lub koneksje.
Raziel, choć od dawna żyjący na marginesie tego świata, doskonale rozumiał, o czym mówiła. W końcu on sam też szukał swojego miejsca w ludzkiej rzeczywistości, próbując połączyć anielską naturę z tym, co oferowało ziemskie życie.
- Czyli nie pchasz się na szczyt? - zapytał, z lekkością, ale i z wyczuwalną ciekawością w głosie. - Skromnie, ale chyba mam podobnie. Znaczy, no jasne, studiuję teraz i samo to dla wielu jest już elitarne, ale miałem więcej szczęścia niż rozumu, a na pewno więcej niż pieniędzy przy tyłku. - uśmiechnął się do niej lekko, wiedząc, że Liel na pewno rozumie, o co mu chodzi. - Zresztą, najważniejsze, żeby to, co robimy, dawało nam frajdę i poczucie spełnienia. Niekoniecznie musi to być coś imponującego dla wszystkich.
Wiedział, że sama idea sukcesu była mocno subiektywna. Dla niego największym osiągnięciem było pomaganie ludziom, nawet jeśli nie przynosiło to chwały czy zaszczytów. Był aniołem, ale bardziej niż na skrzydłach, polegał na ziemskiej wiedzy. Wybierając ludzką medycynę, miał nadzieję, że może zmieniać świat drobnymi gestami, krok po kroku, bez anielskiego interweniowania w życie śmiertelników.
- To chyba mamy podobnie. - dodał po chwili refleksji. - Ja nie chciałem bawić się w ratowanie świata za pomocą naszych umiejętności. Nie chciałem też zdobywać przywilejów, tylko dlatego, że mógłbym. Dobrze mi z tym, że zaczynam od zera, od ludzkiej medycyny, a nie anielskiego hokus-pokus. - te ostatnie słowa wywołały uśmiech na jego ustach. Lubił podkreślać, że jako anioł również starał się funkcjonować zgodnie z ludzkimi zasadami. Nie chciał przyciągać uwagi swoją niebiańską naturą, bo to nie było jego celem.
Kiedy Liel zaproponowała piwo, Raziel pokiwał głową z wdzięcznością. Złoty trunek był jednym z tych napojów, które polubił, odkąd zaczął spędzać więcej czasu wśród ludzi. Znał jego smak, łagodność, a także umiejętność gaszenia pragnienia. Nie szukał w nim zapomnienia ani ucieczki, ale lubił, jak piwo współgrało z ludzkimi rozmowami - prostymi, codziennymi, ale tak pełnymi życia.
- A poproszę, jeśli szefowa pozwala pić w pracy. - zadrwił delikatnie z uśmieszkiem, wiedząc, że może sobie pozwolić na taki lekki ton w jej towarzystwie. Cenił sobie takie momenty. To był ten czas, kiedy życie śmiertelnika wydawało się nieco prostsze, mniej przytłaczające.

@Liel
Liel

Legionista

https://sweet-urge.forumpolish.com/t153-liel
https://sweet-urge.forumpolish.com/
https://sweet-urge.forumpolish.com/t437-dies-irae-dies-illa-solvet-saeclum-in-favilla#1031
https://sweet-urge.forumpolish.com/t435-i-am-the-righteous-hand-of-god
https://sweet-urge.forumpolish.com/t436-to-the-end-we-will-stand-we-are-fighting-for-deus-in-regnium#1029
Ten osławiony szczyt. W ich hierarchii również był i Liel wiedziała o istnieniu stanowiska Generała - miała je często z tyłu głowy. Czy chciałaby je osiągnąć? Oczywiście, dalekosiężnie można powiedzieć, że to byłby jej cel (bo nie zapowiada się, aby możliwym była anihilacja Piekła). Po prostu dawała sobie czas. Musiała wrócić do formy, którą straciła przez bitwy z pomiotami Otchłani, a to nie działo się w tydzień, miesiąc, pewnie nawet nie w rok. Może jakby bardzo aktywnie do tego dążyła i każdy dzień był wypełniony walką mniejszego lub większego kalibru to jej umiejętności bojowe szybko wróciłyby do starej normy. Mimo to pozostawała jeszcze kwestia osiągnięć jako Anioła, a to nie było takie proste, jeśli miało się pozostać incognito. Będzie co ma być, przecież nigdzie się jej nie spieszyło. W przeciwieństwie do śmiertelników nie musi wykorzystywać do maksimum czasów swojej młodości - przywilej niestarzenia się doceniała ponad miarę.
- Wszystkiego masz więcej niż pieniędzy przy tyłku, to nie jest jakieś specjalnie trudne. - parsknęła śmiechem.
- Słuchaj, dla ludzi czasami umiejętność liczenia kart i wykorzystywania tego w komplecie do zręcznych palców to już magia najwyższych lotów, która nie pozwoli im spać po nocach. Naucz się takich sztuczek a wszystkie dzieciaki w szpitalach i sierocińcach cię pokochają.
Tym razem się nie powstrzymała i ponownie przeczochrała loczki Raziela. Zaczęło schodzić się coraz więcej klientów, więc zagoniła go do roboty, aby mógł obeznać się z godzinami szczytu i szerszym przekrojem bywalców. Tak jak sądziła, dał radę z drobną pomocą w paru momentach. Gdy wychodził pod domu pomachała mu z uśmiechem i zamknęła pub, po czym udała się do swojego mieszkania na piętrze.

Z/T x2
Sponsored content

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: