Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

2 posters
Sam O'Hood

Mieszkańcy

https://sweet-urge.forumpolish.com/

31 lat
Mężczyzna
Samuel Junior
War. War never changes




Charakterystyka
Pełne miano: Samuel O'Hood
Pseudonim: Sam
Rasa:  Widzący (półdemon)
Wiek: 30 lat
Wzrost: 186cm
Waga: 82kg

Zawód: Mechanik, technik samochodowy
Przynależność:  NIC
Ranga: Brak
Historia wcieleń: Brak

Cechy szczególne: Oprócz tego, że jest diabelnie, i to dosłownie, przystojny, Sama nie wyróżnia nic co możnaby zauważyć na pierwszy rzut oka. Delikatny, kilkudniowy zarost, zmęczone spojrzenie pasują do jego twarzy jak rękawiczka do dłoni. Od razu można zauważyć, że przeszedł już wiele, mimo że ma na karku zaledwie trzydzieści lat. Jeśli ktoś będzie się uporczywie przyglądać, może zauważyć, że na jego obojczyku widać bliznę, ciągnącą się w poprzek, aż do łopatki. Wygląda jak stara rana była zadana czymś ostrym, gładkie i czyste cięcie. Co zaś tyczy się jego charakteru, to... No ma chłop charakterek. Ostry jak brzytwa, w języku, jak i w działaniu. Lepiej sobie nie robić z niego wroga, bo urazy zapamiętuje na długo, a jego mściwość jest nie z tego świata. Oczywiście oprócz tego ma też wady. Jest niecierpliwy, porywczy, szybko traci nad sobą kontrolę w gniewie. Jednak gdyby komuś udało się z nim zaprzyjaźnić, rozgrzać trochę to stwardniałe serce, owszem, ono ciągle gdzieś tam jest, byłby nieocenionym partnerem, bo nigdy nie rzuca słów na wiatr. Zawsze dotrzymuje swoich obietnic, nawet jeśli miałby dojść po trupach do celu.  Jego poczucie humoru jest raczej sarkastyczne, choć zdarzy mu się powiedzieć czasem jakiś udany żart.


Przeszłość
Był rok tysiąc dziewięćset szesnaty, a dokładniej dwudziestego pierwszego lutego, czyli dzień rozpoczęcia bitwy pod Verdun. Może miał być to zwiastun, albo proroctwo? O ile ktoś wieży w takie rzeczy, to może właśnie tak było. Może miało to oznaczać jak ciężkie będzie życie Samuela? Może. Kto by się jednak przejmował takimi głupotami? Nie Sam. Wracając jednak do narodzin, jako syn jednej z wpływowych postaci socjety w Wielkiej Brytanii, nie mógł powiedzieć, że czegoś mu brakowało. Ojciec miał jakiś majątek, nie był on duży, wystarczył jednak by utrzymać siebie i swojego syna w dobrobycie. Matki nigdy nie poznał, może to nawet lepiej. Z opowieści ojca była bardzo tajemniczą kobietą. Spędziła z nim całe dziewięć miesięcy, urodziła syna i tak szybko jak się pojawiła, tak też zniknęła. Jeśli więc miałaby by taką matką, to rzeczywiści lepiej, że zniknęła zanim Sam podrósł. Jako dziecko był... nieznośny. Ciężko tu owijać w bawełnę. Nie wiadomo czy taki miał po prostu charakterek, czy to jego demoniczna krew tak wszystko podsycała. Zapewne już się tego nie dowiemy, nawet gdybyśmy bardzo chcieli. Chłopiec dawał ojcu często w kość, niesforny urwis, któremu prawie wszystko uchodziło gładko. Oczywiście nie na długo. Czasy wojny to tragiczne czasy, zwłaszcza dla małego chłopca. Gdy zakończyła się pierwsza wielka wojna, Sam miał zaledwie dwa lata. Nastał względny czas spokoju, czas dorastania, uczenia, jeszcze więcej piekła w życiu Pana O'Hooda. Samuel Senior, bo tak nazywał się ojciec Sama, nie miał lekkiego życia. Patrząc z perspektywy Seniora, najpierw zostawiła go kobieta z dzieckiem, dał się wrobić zbyt łatwo. Dzięki niej miał zyskać wszystko, a został z dzieckiem i milionem innych problemów. Dodatkowo były to czasy wojny, więc jego majątek powoli się kurczył, potem szatański syn, który był nie do zniesienia. Coraz to nowe problemy pojawiały się w domu O'Hoodów, dlatego czasu pokoju były tam tak wyczekiwane. Mimo tych wszystkich wydarzeń Samuel Senior nie złamał się. Cierpliwość z jaką podchodził do wychowania syna była nieograniczona, niezmierzona. Może, a raczej na pewno, to dzięki temu Sam nie wyrósł na zbrodniarza i mordercę. Dzięki podejściu ojca chłopak rósł, uspokajając się trochę. Nadal był niesfornym urwisem, w gorącej wodzie kąpanym, potrafił ugryźć się w język, powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego. Jeszcze większą zmianę w jego zachowaniu możemy zauważyć gdy poznał swoją przyszłą... no właściwie to kogo? Bardzo ciężko było określić ich relację. Sam miał wtedy siedemnaście lat, Emily była dwa lata starsza. Idealnie wpisywała się w kanon piękna młodego O'Hooda, więc nic dziwnego że bardzo go do niej ciągnęło. Dziewczyna pochodziła z Londynu, była córką jednego z właścicieli sklepów, nie przelewało się u niej w domu, choć dziewczyna wiedziała jak dostać to czego chce. Może to właśnie od niej Sam nauczył się kilku sztuczek. Tak się też składało, że miała ochotę, aby zabawić się młodym Panem O'Hoodem. Miał to być tylko niewinny flirt z zamożnym, wpływowym chłopcem. Wyciągnięcie od niego tego czego chciała, może jakiejś biżuterii, innych kosztowności, nawet pieniędzy. Nie przewidziała tylko tego, że zostanie z taką łatwością odczytana. Sam jednak postanowił zagrać w jej grę, narzucają jej trochę własnych zasad. To co między nimi było, rywalizacja podsycana namiętnością, dwie gorące głowy, oczywiście wszystko utrzymywane w kompletnej tajemnicy, co też podsycało bardziej ich emocje. W takich sytuacjach są tylko dwa możliwe wyjścia. Pierwszym jest że coś w końcu pęknie, któreś z nich się znudzi, lub po prostu ulegnie i cała ta maskarada pomiędzy nimi upadnie, zostawiając tylko niedosyt, nieprzychylne spojrzenia. I możecie mi wierzyć taki obrót spraw byłby znacznie lepszy. Dwa, trzy miesiące, może rok i oboje o wszystkim by zapomnieli. Jednak to co miało się wydarzyć, to druga opcja. Zupełna odwrotność tej pierwszej. Oboje zakochali się w sobie bez pamięci. Ta rywalizacja po prostu powoli wygasała, podsycając pozostałe uczucia. Nigdy oficjalnie nie byli razem, choć już wtedy nie mogli wyborazić sobie życia bez siebie. Zmiana jaką nastąpiła wtedy w Samie była jak grom z jasnego nieba. Zmienił się kompletnie. Oczywiście zauważył to ojciec, początkowo raczej mało go to obchodziło. Syn był szczęśliwy, a przynajmniej wydawał się być, stał sięvpotulniejszy, grzeczny, ułożony. Taki jak powinien być, aby odziedziczyć rodzinny majątek, dalej go rozwijać. Problem pojawił się wtedy, gdy ta relacja stała się zbyt... poważna. Samuel Senior zaczął naciskać na małżeństwo polityczne, aby poszerzyć wpływy. Wiadomo jak to jest w wyższych sferach, albo raczej tych średnich, gdzie trudno jest utrzymać swój status i nadal trzeba poszerzać swoje wpływy. Sam nie mógł winić ojca, choć wyraźnie zaznaczał swoje niezadowolenie. Sytuacja stała się na tyle krytyczna, że kochankowie mieli zamiar uciec gdzieś w stronę zachodzącego słońca, gdzie mogliby żyć biednie, ale za to szczęśliwie. Macie rację. Brzmi to jak powieść jakiejś bajki dziecięcej, dlatego skończyło się tylko na planowaniu. Sam dzielnie opierał się ojcu, wymyślając to nowe powody, dlaczego nie może pojąć za żonę jedynej córki jednego z londyńskich lordów. Taki mariaż dałby mu władzę, wpływy, fortunę, ale chłopak był tak szaleńczo zakochany, że nie widział świata poza Emily. Sam stawał się coraz starszy, tak Samo jak Samuel Senior. Nic nie trwa przecież wiecznie i Sam zdawał sobie sprawę, że jego ojciec może wkrótce umrzeć. Kochał go, to oczywiste, nie było nikogo kto mógłby powiedzieć inaczej patrząc na ich relację. Różnica w poglądach to tylko malutka rysa na szkle. Jednak gdy Sam miał zaledwie dwadzieścia dwa lata wybuchła druga wojna. On sam został wcielony do wojska, id czego nie mógł go uchronić nawet ojciec. Zresztą nawet gdyby chciał, Sam sam by się zgłosił. Zaczynał już mieć serdecznie dość tego całego nalegania, trudnych rozmów. Znacznie łatwiej było po prostu uciec od problemów, od tego wszystkiego. Martwił się tylko o swoją ukochaną, ale po zapewnieniu że będzie na niego czekała gdy już wróci, był spokojniejszy.
Okazało się jednak że wojna to nie przelewki. Kilka razy był bardzo bliski śmierci. Wiele razy ratowało go głupie szczęście. Brutalność tej wojny była koszmarna. Tragiczna. Nigdy nie wyobrażał sobie takiego okrucieństwa u ludzi. Przygotowania, szkolenia, walki, jedzenie, niewielka ilość snu. I tak w kółko, a towarzyszące temu uczucia: strach, zmieszanie, obrzydzenie, były nie do zniesienia. Ból fizyczny był równy temu psychicznemu. Wszyscy mogą myśleć sobie "w takiej sytuacji byłbym twardy", lub "nigdy mnie nie złamią". I na takim myśleniu byłby koniec. Patrzenie jak twoi znajomi z dywizji umierają, wykrwiają się... Jak młodzi chłopcy, niewiele młodsi od niego samego, leżą z dziurą z boku szyi, z której tryska krew, wołający swoją mamę, żeby zabrała go do domu. Facet w wieku trzydziestu lat, chodzący po plaży z oderwaną ręką, w amoku opowiadający, że widzi białe światło i Zbawiciela świata. Tak wyglądała operacja "Omaha" dwudziestej dziewiątej dywizji piechoty, do której należał Sam, podczas pamiętnego Dnia. Zapytacie dlaczego należał do dywizji sił amerykańskich? On sam nie byłby w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Potrzebowali tam ludzi? Pech? Ktoś na górze bardzo go nie lubił? A może właśnie odwrotnie? Tego raczej się nie dowiemy. Tak się stało. Został przeniesiony i tyle.
6 czerwca 1944 roku, czyli po sześciu latach od kiedy Sam się zaciągnął, lub został zaciągnięty do wojska, odbyła się najgorsza z bitew w których do tej pory brał udział. To że przeżył tak długi było cudem, tak powtarzali mu jego towarzysze. Zawsze, mimo wielu ran, udawało mu się jakoś wydobrzeć, stanąć na nogi. Może to świadomość, że ktoś na niego czekała, gdzieś tam daleko, podnosiła go i stawiała zawsze do pionu. Każdego tygodnia pisał do Emily listy. W każdej wolnej chwili donosił jej o tym jak jest. Co u niego. Byle tylko wiedziała że żyje. Na początku odpisywała, ale po jakimś czasie listy przestały przychodzić. "To nic," mówił sobie, "pewnie jest jej ciężko, albo tutaj nie dochodzą listy." I sam w to wierzył. Wiedział, że jeśli się załamie to już nigdy nie stanie na nogi. Dlatego trzymał się tej lotnej myśli jak silnie tylko zdołał. I tylko dlatego mógł wziąć udział w Dniu D. Gdyby nie myśl, że gdy wróci będzie mógł ożenić się z Emily, nigdy by sobie nie poradził. Tamtego dnia nikt nie zmrużył oka. Wszyscy wiedzieli co ich czeka. Część wymiotowała ze stresu i strachu, inni z powodu choroby morskiej. Jeszcze inni nie odczuwali nic. Jego znajomi, bracia wojny, przyjaciele których tam poznał, stali tam razem z nim, czekając na desant. Wszyscy gotowi, bardziej lub mniej na to co miało się zaraz wydarzyć.  Dla tch którzy nie wiedzą jak wyglądała operacja "Overlord", a raczej początek tej oparcji pod nazwą "Neptun": siły aliantów były podzielone na kilka stref desantowych. Jedną z nich była właśnie Omaha, innymi były Gold, Juno i Sword.  Plaża Omaha była podzielona na kilka podsektorów. Były nimi, patrząc od wschodu: George, Fox (Red, Green), Easy (Red, Green), Dog (Red, White, Green), Charlie, Baker, Able. Desant, poprzedzony atakiem lotniczym, zaczął się o godzinie 5.35. Jeśli zapytacie Sama, raczej nic wam nie opowie, ale pamięta wszystko dokładnie, jekb wydarzyło się to wczoraj.
Stał w barce desantowaje, razem ze stwoimi towarzyszami. Czekał na przybicie do brzegu. Wszyscy czekali. Fale uderzały w metalową puszkę, kołysząc nią jak zabawką. Niczym starzy greccy bogowie, jakby sam Posejdon wyładowywał swoją agresję na tej małej metalowej skrzynce, załadowaną po brzegi ludźmi. Nie zwracając uwagi na te wszystkie dusze zebrane w środku. Morza nie obchodziło wyznanie, wiara, czystość sumienia. Tak samo jak nazistów. Gdy tylko łodzie zbliżyły się do plaży na odległość, która pozwoliła na prucie do nich z artylerii czy też kmów, rozpoczęło się piękło. Sam rozejrzał się wokół jak tylko mógł, starając się kucnąć, aby jakkolwiek ukryć się przed nawałnicą pocisków. Wszyscy odmówili szybkie molditwy do swoich bogów, opiunów, patronów. Sam widział jak jeden z jego towarzyszy wykonuje znak krzyża, po czym jego twarz rozywa pocisk z kmu. Pocisk trafił chłopaka tuż po lewym okiem, zabijając go na miejscu. Przez głowę Sama przeleciała szybka myśl, która napawała go obrzydzeniem: "Chłopak miał szczęście." Śmierć była szybka, praktycznie bezbolesna. Modlitwa, którą zmówił najwidoczniej poskutkowała. Po jakimś czasie dotarli do plaży, gdzie dział już się koszmar. Wydawać się mogło, że ta podróż była szybka, ale dla Sama trwała całą wieczność. Ci którzy przeżyli wysypali się z barki jak mrówki, próbując uciec z matelowej trumny, pełnej krwi, trupów i innych kończyn. Sam, w tamtym momencie był jakby na autopilocie. Pamięta wszystko co robił, wiedział co się dzieje, ale nie był w stanie kontrolować swoich odruchów. Zupełnie jakby ktoś sterował jego ciałem za niego. Szybko przedarł się przez początkowe punkty plaży, docierając w bardziej "bezpieczne" miejsce w tym piekle. Zdążył szybko rozejrzeć się w okół, oceniając sytuację. Ryk karabinów maszynowych, dział, krzyków ludzi mieszał się, powodując silną dezorientację. Tak koszmarnego widoku nie widział w całym swoim życiu. Plaża cała czerwona od krwi. Woda na plaży tak samo. Wszędzie leżały jakieś ludzkie kończyny. Najbardziej zapadło mu w pamięci to jak sanitariusz, jeden z medyków polowych, starał się utrzymać przy życiu swojego kolegę. Działo się to może kilkanaście metrów od niego, więc sam chcąc niechcąc słyszał krzyki tamtego mężczyzny który leżał, umierając pod medykiem, który próbował zatamować krwawienie w klatce piersiowej swojego kolegi. Krwawienie nie było zbyt obfite, ale widać było, że mężczyzna nie przeżyje długo. Medyk starał się robić co w jego mocy.
Spoiler:
Taki dramat dział się praktycznie wszędzie wokól. W tamtej jednak chwili Sam nie mógł sobie pozwolić na słabość. Uczucia po prostu znikły. Zostało tylko racjonalne myślenie. Co zrobić, aby przeżyć? Co zrobić, aby przebić się dalej? Małymi kroczkami. Najpierw to co musieli zrobić to dotrzeć do zasieków z drutu kolczastego.  Gdy tylko Sam przeanalizował sytuację, zebrał żołnierzy nabliżej siebie i razem ruszyli naprzód. Musieli, za pomocą min bangalore, wysadzić zasieki z drutu kolczastego. Jeśli im się to uda... To wtedy już z górki. Odpowiedzialność za tych kilka żyć pozostawała w jego rękach tylko chwilę. Była to grupa pięciu, może sześciu osób, ale w tamtym czasie Sam czuł się jakby dowodził oddziałem tysiąca osób. Odniósł wrażenie, że im mniejszy ma oddział tym bardziej bolesne są straty wśród nich. Na całe szczęście nikt z tych sześciu osób nie umarł tamtego poranka. Po jakimś czasie udało im się dotrzeć na wału, gdzie czekało już kilku innych żołnierzy. Wydawało się, że minęło dopiero pół godziny od kiedy wolądowali na plaży. W rzeczywistości było to kilka godzin. Pozostało już tylko wysadzić umocnienia i przebić się dalej. Tak też się stało. Po dziesięciu godzinach walk udało im się zajął całą plażę i nazistowskie karabiny maszynowe i spalić miotaczami ognia szkopów w bunkrach.
Nic dziwnego, że gdy Sam wrócił do kraju, był trochę innym człowiekiem. Zaraz po wojnie stał się spokojniejszy. Bardziej wyrozumiały. Nadal był cynikiem, którego można było łatwo zirytować. Nabrał jednak trochę ogłady. Był sarkastyczny, choć w trochę bardziej przyajznym znaczeniu. Natomiast jeśli chodzi o to co się działo w jego życiu... Miał zamiar wrócić po swój majątek, poślubić Emily i żyć razem w spokoju do końca swoich dni. To piękne marzenie było dla niego wszystkim, więc zrozumcie cios prosto w serce, gdy dowiedział się, że wszystko jest nie tak jak powinno. Po pierwsze, jego ojciec nie żyje. Zmarł podczas wojny. Podono było to spowodowane tym, że bardzo martwił się o syna, który brał udział w wojnie. Jego serce po prostu nie wytrzymało. Oczywiście cały majątek otrzymał najstarszy i jedyny syn O'Hoodów. Jednak pieniądze nie miały już takiego smaku jak wcześniej. Były to tylko liczby. Pierwszym co zrobił Sam, gdy tylko dowiedział się o śmierci ojca, było pożegnanie go na cmentarzu. Drugim miało być znalezienie Emily. Sprzedał więc wszystko co miał, dom rodzinny, wszystkie kosztowności. Częśc pieniędzy przeznaczył na weteranów wojennych i osoby poszkodowane podczas wojny. Z resztą pieniędzy wyjechał do Londynu w poszukiwaniu ukochanej. I tu też wielkie zaskoczenie. Emily wsiąkła jak kamień w wodę. Nigdzie nie mógł jej znaleźć. Miejsce w którym był wcześniej sklep jej rodziny, teraz był po prostu budynkiem mieszkalnym. Gdy pytał o to londyńczyków, wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś psychopatę i odpowiadali, że ten budynek stał tam od samego początku. Nie było tam żadnego sklepu. Nikt też zdawał się nie znać Emily, ani jej rodziny. Został więc z niczym. Po roku poszukiwań stracił nadzieję. Nie natrafił na żaden ślad. Nie wiedział gdzie może się udać. Wszystkie punkty zaczepienia po prostu zniknęły. Sam jednak nie poddawał się. Nie złamał się. Jest twardszy niż to. Poza tym, gdy tylko dotarł do Londynu zabrał się za robienie czegoś nowego. Okazało się, że mechanika samochodowa to coś co sprawia mu duzo przyjemnośći. Zatrudnił się więc w jakiejś małej fabryce prężnie rozwijającego się Rolls-Royce'a. Jego przełożeni, widząc jego smykałkę do samochodów dali mu awans, po roku pracy. Żeby sprawdzić jego umiejętności rzucili go na głęboką wodę. Pod koniec roku 1945, dostał polecenie, aby zająć się produkcją nowego samochodu. Dostał do pomocy kilku ludzi, samochód zaprojektował wraz z kilkoma innymi, starszymi od siebie stażem kolegami. Udało mu się zarpojektować i wprowadzić takie ulepszenia jak: chromowane otwory cylindrów silnika, czy też poprawki zsynchronizowanej skryni biegów. Oczywiście korzystał przy tym z wiedzy i doświadczenia innych, nie mógłby przypisać sobie wszystkich zasług, ba nawet części. Tak oto rok później na ulice wyjechał Rolls-Rouce Silver Wraith. Za swoją pracę Sam został nagrodzony podwyżką, choć dla niego i tak największą nagrodą jest to, że mógł pomóc przy tworzeniu tak dobrze rozwiniętego pojazdu.  Za każdym razem, gdy na ulicy widzi jeden z tych modeli, uśmiecha się pod nosem.


Ciekawostki
Jest wielkim fanem ciast. Każdego rodzaju, mógłby je jeść bez końca.
Nie ma już żadnej rodziny. Jest wolnym ptakiem, którego nic nie ogranicza, choć miał jedną kochankę, po której ślad zaginął.
Nigdy nie poznał swojej matki. Nie wiem kim jest, ani co robiła. Jeśli jego ojciec wiedział to zabrał te informacje ze sobą do grobu.
Info o Graczu
Nick: Samochód/ Alex
Zaimki: On/jego
Kontakt: PW, Discord
Wizerunek postaci: Jensen Ackles

Moje triggery: Brak
Triggery w moich postach: Brak
Opętanie: Tak
Uszkodzenia fizyczne: Tak
Uszkodzenia psychiczne: Tak

Atrybuty

3
2
1
2
1
2

Talenty

0
0
0
0
1
1

Umiejętności

0
3
0
0
0
0
2
0
0
0
0
0
0
2
0

Wiedza

0
0
0
0
0


Zdolności i moce

Piekielna Scheda — pół-ludzie pół-demony wyróżniają się spośród pobratymców wyjątkowym talentem do okultyzmu i przeprowadzania rytuałów podróżniczych, są zdecydowanie bardziej odporni na stres czy ból, a w rozmowach nierzadko wykazują się umiejętnością perswazji oraz manipulacji.
Działanie: modyfikator [+1] kość do jednego wybranego wyniku rzutu kością przy testach: rytuał z kręgu podróżniczego lub medium, mentalista, wytrzymałość (S): aspekty niezmechanizowane podlegają storytellingowi; tylko dla dzieci demonów.
Czas trwania: bonus do użycia raz na sesję.
Znamię Zaświatów — cząstka natury anielskiej lub demonicznej zabarwia aurę Widzącego w charakterystyczny sposób. Sprawia to, że Widzący mogą być wykryci przy użyciu niektórych zdolności (Odczyt Duszy), a ich osoba jest szczególnie interesująca dla zbłąkanych na ziemi duchów. Z drugiej strony cecha ta wiąże się z możliwością opanowania skomplikowanych rytuałów czy też zrozumienia i nauki języków aniołów i demonów. Wiąże się z tym również inny interesujący drobiazg, który odkryto prawdopodobnie zrządzeniem losu. Kiedy oświetli się widzącego ogniem poświęconym w Wielkanoc lub zapalonym od paschału, jego cień ukazuje dualizm natury mieszańca. Zazwyczaj jest to zarys jednego skrzydła, pierzastego lub skórzastego, a w przypadku półdemonów może być widoczny również zarys ogona lub rogów.
Typ: cechy aury.
Czas trwania: umiejętność pasywna.
Prawdowidzenie — wrodzoną cechą wielu potomków nadprzyrodzonych istot jest umiejętność dostrzegania tego, co ukryte przed ludzkim wzrokiem. Takie osoby nazywa się Widzącymi bądź Oświeconymi. Potrafią dostrzegać drugą formę aniołów i demonów na ziemi, są też bardziej wyczuleni na ich aury niż inni ludzie.
Typ: wykrywanie.
Czas trwania: umiejętność pasywna.

Punkty doświadczenia

3
Nagrody jednorazowe



Wyjątkowe przedmioty




Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

KARTA POSTACI ZAAKCEPTOWANA
Gratulacje!
Twoja Karta została zaakceptowana przez Mistrza Gry!
Zachęcamy do uzupełnienia również innych tematów dla postaci, takich jak relacje czy korespondencja. Dziennik pozwoli Ci uporządkować sesje, a dział poszukiwań - znaleźć chętnych do krótszych i dłuższych rozgrywek.
Życzymy miłej zabawy <3

Administracja Sweet Urge
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: