Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

3 posters
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Biblioteka








Biblioteka Zakonu jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na tematy wszelakie. Przeznaczono na nią nie tylko główną salę wypełnioną wysokimi regałami, ale też trzy mniejsze przyległe saloniki, z których można korzystać do wygodnego studiowania lektur. Znajdują się tutaj zarówno pozycje przeciętne, traktujące o historii świata i państw, jak i bardziej specyficzne, rozprawy o mitologiach, wierzeniach i przekroje przez wiedzę naukową w najróżniejszych wiekach. I choć daleko jej do słynnej Biblioteki Aleksandryjskiej, to powinna znaleźć się tu odpowiedź na większość najdziwniejszych pytań. Bezpośrednim opiekunem jest zakonny kronikarz oraz jego uczniowie. To oni uzupełniają zbiory o wszystko, co okazuje się potrzebne, a także własne opracowania zarówno historii Zakonu, jak i innych zagadnień. Z tych też materiałów sami łowcy poznają wiedzę tajemną na temat rytuałów, języka enochiańskiego czy nadnaturalnych sfer świata.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703

Białe zaczynają
04.01.2024 - wieczór


Cisza biblioteki była wręcz odprężająca, ten dzwoniący w uszach szum przerywany tylko sporadycznie szelestem kartki, ubrania lub własnym butem odbijającym się niemrawo od drewnianej podłogi. Alexander wędrował pomiędzy regałami, ponownie już tego dnia, odkładając powoli wszystkie zebrane woluminy, by poszukać paru nowych, z którymi wróci do swego ulubionego stolika szachowego. Wprawione w drewniany blat czarne i białe marmurkowe kwadraciki pozwalały zagubić wzrok w zamyśleniu albo też zabić trochę czasu na przestawianiu pionków, kiedy lektura nie leżała na umyśle. Teraz jednak co innego chodziło mu po głowie.
Zabrawszy ze sobą potężnej grubości kronikę Muzeum Brytyjskiego, usiadł w zdobionym fotelu. Czy może krześle, albo czymś pomiędzy, co nie mając obitej ramy wyglądało jednak zbyt wygodnie i elegancko jak na krzesło. Nijaka zielona okładka była obleczona kurzem i strzępiła się na rogach, a wnętrze ukazywało pożółkłe kartki. Nie był to jednak tom historyczny, a dzieło rozwijane dziesięcioleciami. Patrząc z boku nie trudno było zauważyć nierówności w ułożeniu pakietów kartek, a nawet ich nieidentyczną grubość. Każdy fragment książki został dołożony w innym czasie, ręką innego kronikarza, który pieczołowicie zbierał informacje zarówno prozaiczne, jak i te, których zwykły śmiertelnik nawet nie wziąłby pod uwagę.
Ale księga nie była jedynym celem Alexandra. Zerknął na zegar z kukułką, którego wahadła spokojnie kołysały się tam i z powrotem. Wskazówka płynęła po tarczy bezszelestnie. Czekał tu na kogoś.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Pojawił się, minutę po umówionej godzinie. Levi wkroczył do biblioteki cichym krokiem. Nie z samego szacunku do miejsca, ale zwyczajnie z odruchu. Ni mniej, ni więcej. Odziany w czerń i równie czarną kominiarkę, z którą się nie rozstawał. Huxley znał historię i widział go jeszcze przed odniesionymi w niewoli obrażeniami. Był jedną z niewielu osób, która wykazała się niezwykłą cierpliwością i wyrozumiałością dla jego ekscentrycznego zachowania i osobliwego ubioru.
- Pułkowniku. - Przywitał się, zanim usiadł. Spojrzał na spoczywającą w rękach Pegaza księgę. Za chwilę podniósł ciemne tęczówki i przeniósł ich uwagę z powrotem na mężczyznę. Powolnym krokiem usiadł na jednym z krzeseł - tak, aby móc usiąść na przeciwko dowódcy. Domyślał się, że nie bez powodu otrzymał od niego list. Jednak nie mógł powstrzymać myśli, jaka tkwiła mu w głowie od zaledwie paru dni.
- Czy grzechem jest okłamać demona? - Spytał, a powaga w tonie nie wskazywała chęci do żartów. W normalnych okolicznościach byłby to ironiczny dowcip, którymi czasami raczył Huxley'a. Nie tym razem. Nie teraz, kiedy wyczaił obecność demona, który pomieszkiwał sobie beztrosko w kościele.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Wskazówka sunęła spokojnie, jakby nic sobie nie robiąc z uważnego spojrzenia łowcy. Nie żeby patrzył na nią jakoś groźnie, raczej stanowiła kolejny martwy punkt, na którym można było zostawić wzrok i zanurzyć się we własnych myślach. Nie było jeszcze wcale tak późno, choć można było odnieść takie wrażenie. Zimowe słońce już dawno schowało się za horyzontem, zmuszając do zapalania świateł. Lubił tę porę, zdawała się wyjęta z czasu.
Drzwi odwróciły uwagę łowcy, nakierowując na ucznia, który swoim zwyczajem bezszelestnie sunął przez bibliotekę. Zupełnie jak ta wskazówka.
— No nareszcie, ile można czekać — rzucił na powitanie, choć Levi mógł bez problemu wyczuć, że to nie są szczere pretensje. Huxley nie zwykł przywiązywać wielkiej wagi do szczegółów, które nie były w danym momencie istotne. — Dobrze, że jesteś... — zaczął zaraz, odkładając księgę nieco na bok, by nie przeszkadzała. Podniósł ponownie wzrok na O'donnela, a wtedy też padło pytanie.
Pytanie, które Wielki Mistrz przyjął ze spokojem i uwagą. Może niektórzy dopatrywaliby się w takich słowach czegoś niepokojącego, jakiegoś rodzącego się współczucia dla piekielnych bytów, skąd prosta była droga do sympatii. On jednak doceniał dociekania, sam zadał sobie w życiu wiele dziwnych pytań.
— Czy okłamałbyś go, gdybyś wiedział, że jest niegroźny i nie uczyni niczego złego ze zdobytą wiedzą? — Oparł się plecami o tył krzesła i złączył palce dłoni. — Sprawiło ci to przyjemność albo kogoś tym skrzywdziłeś? — Umilkł na moment. — Kłamstwo jest kłamstwem. Być może przyjdzie nam je odpokutować po śmierci... Ale grzech waży najwięcej, gdy jest świadomy i dobrowolny. Jeśli zostałeś do niego zmuszony... przez kogoś lub okoliczności, to nie ty ponosisz największą winę, jeśli w ogóle jakąkolwiek — wyjaśnił, dając mu chwilę na przetrawienie tego. — Skąd takie pytanie? — dodał zaraz i nie brzmiało to jak dociekliwa pretensja, a jedynie zainteresowanie.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Brązowe oczy zerknęły odruchowo w stronę zegara, kiedy starszy mężczyzna się odezwał.
- Ciebie też dobrze widzieć. - W jego na ogół bezbarwnym głosie można było usłyszeć cień uśmiechu. Tylko w taki sposób mógł zareagować na przyjazne pretensje.
O'donnel na szczęście nie czuł żadnych niepokojących ciągot do piekielnych, pomimo że sam miał w sobie demoniczny pierwiastek. Za to czuł do nich wstręt, który mniej lub bardziej potrafił stłumić, w zależności od sytuacji i tego, co mógłby na tym skorzystać.
Dlatego cierpliwie słuchał pytań, jakiś padały z ust dowódcy. Na każde z nich odpowiadał w głowie, za wyjątkiem jednego - przy zapytaniu o przyjemność podniósł dłoń i pokręcił nią w powietrzu. Gest sugerujący, że mogło to się zadziać w jego głowie - ba, mogło być głównym motywatorem. Prawie.
Przemilczał odpowiedź. Spoglądał Huxleyowi w oczy, nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać, kiedy już powie to, co zamierzał.
- Wiedziałeś, że w kościele zagnieździł się demon? - Zamiast odpowiedzi - kolejne pytanie i to sugerujące wyjątkowo niebezpieczną sytuację. - To główny powód mojego pytania. Mówiłeś, że demony unikają święconych miejsc. Ten miał się całkiem dobrze, kiedy wysłuchiwał cudzych grzechów w konfesjonale. - Wyjawił w końcu to, co go niepokoiło, nie odwracając przenikliwego spojrzenia od Pegaza.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
To było dziwne uczucie, wiedzieć i jednocześnie nie wiedzieć, czego się spodziewać. I jeszcze do tego nie chcieć niczego zakładać. Może brzmiało krzywdząco, ale nie miało nic wspólnego z zaufaniem, a tym bezsprzecznie darzył Levi'a cały czas. Po prostu jego myśli czasem nadal pozostawały zagadką, myśli i poglądy, choć w tak wielu sprawach mimo wszystko zdawali się zgadzać.
Na widok wymownego gestu ręką kącik ust Alexa uniósł się lekko. To bez wątpienia była kwestia dyskusyjna, sam wiedział to najlepiej. Wiedział też, że czerpanie przyjemności z górowania nad przegranym nie brzmi dobrze, ale dotąd jeszcze nie znalazł odpowiedniego remedium. Ludzie już tacy byli, lubili wygrywać, nawet w drobiazgach, a już szczególnie z czymś, co było dla nich złe.
Przeszli jednak do innego tematu. Czy może raczej jego rozwinięcia i sedna sprawy. Huxley słuchał w milczeniu i z uwagą, a w jego oczach nie było widać zbyt wielkiego zaskoczenia, raczej niepokój. Bywał w niejednym londyńskim kościele, więc widywał takiego jegomościa, jednak nie w takich okolicznościach.
— Hm... — rzucił tonem, jakby postawił mu zagadkę. — Mówisz więc, że sprofanował jeden ze świętych sakramentów... — wymruczał i umilkł na moment. — Jak on wyglądał? — zapytał zaraz, podnosząc wzrok na Levi'a. — Rozmawiałeś z nim? — Ta kwestia była chyba bardziej niepokojąca. Mógł zakładać, że bardzo potężne demony mogłyby wejść na świętą ziemię, jednak nie miał jak tego sprawdzić. Co jednak mógł spokojnie założyć, to umiejętności Piekielnego Księcia.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Okłamanie demona byłoby sztuką w swojej ironii. Tak właśnie założył Levi. Była to nietypowa forma rozrywki, jednak wolał zostać przy tym, że poszedł do kościoła porozmawiać z diabelstwem w celach rozpoznawczych. Nie dało się ukryć, że tendencje O'donnela do manipulacji i czerpania drobnej, niewinnej rozrywki z konwersacji z demon, wynikały z jego shedy. Na szczęście wiedział, że Huxley miał wobec niego wiele cierpliwości i zrozumienia.
- Bo tak zrobił. - Przytaknął tylko z cichym westchnieniem i dopiero teraz rozluźnił się na krześle, opadając na jego oparcie. Przez moment błądził wzrokiem po bibliotece. Wrócił na twarz Mistrza, gdy usłyszał pytanie. Ponownie się nachylił do przodu.
- Jakby się urwał z Chinatown. - Krótka specyfikacja persony demona, jeśli chodzi o aspekty wizualne. Levi lubił konkrety, Azjaci stanowili mniejszość, więc łatwiej było chwycić się kwestii rasy. - Dodaj do tego buchającą od niego aurę, jak u żadnego pomiotu piekielnego nie widziałem. - Powiedział zupełnie poważnie, utrzymując kontakt wzrokowy z Pegazem. Kolejne pytanie sprawiło, że Levi poczuł się źle z myślą, iż samowolnie doprowadził do rozmowy z demonem w kościele. Zresztą, wzrok Mistrza, jak i również ton jego głosu, wskazywał na pewnego rodzaju zmartwienie. O'donnel milczał przez chwilę, wpatrując się w niego intensywnie. W końcu skinął głową.
- Nie wierzyłem na początku, że demon może zamieszkiwać na poświęconej ziemi. Musiałem zobaczyć na własne oczy. - Słabość Leviego. Był tylko człowiekiem i ufał temu, co widział.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
W zasadzie to było pytanie retoryczne, na swój sposób, bo brak odpowiedzi niczego by tu nie odjął. Poniekąd też cieszył się, że Levi natrafił na tę sytuację. Jego obecność tutaj i cała ta rozmowa były dowodem na to, że dyskusja z potężnym piekielnym, jakakolwiek by nie była, nie zachwiała jego oddaniem. Jeszcze. Nie zakładał, że to niemożliwe, on sam starał się raczej unikać zbyt częstego i swobodnego kontaktu z demonami, zwłaszcza jednym, woląc nie przeceniać swoich sił.
Na krótki, ale za to treściwy opis aparycji Huxley na moment przymknął oczy w niemym westchnięciu. To zdecydowanie potwierdzało jego domysły. Nie trwało to jednak długo, bo on również nie zamierzał uciekać wzrokiem od rozmówcy. Nie komentował na razie, chcąc mieć lepsze wyobrażenie sytuacji, w jakiej znalazł się wtedy O'donnel.
Odpowiedź zdawała się wystarczająca.
— Rozumiem — odparł, nie spuszczając z niego wzroku. — Teoretycznie... masz szczęście, że żyjesz. W praktyce, jeszcze nigdy nie widziałem, aby ten demon bezpośrednio zaatakował człowieka... Raczej jest na to za sprytny. — Umilkł na moment. — Tak, wiedziałem, że bywa w tym kościele. I innych miejscach. Nie sądziłem, że posuwa się do takich rzeczy, to jednak nie zmienia faktu, że niewiele możemy z tym teraz zrobić. — Sięgnął po jedną z książek leżących na półce zaraz obok stolika. Była to Biblia, a konkretniej Nowy Testament. — Ty również niczego byś nie zdziałał, więc nie próbuj... — Przekartkował Księgę bliżej końca i położył zwróconą tekstem do Levi'a. Był tam jeden z listów świętego Jana, a dłoń Huxleya wskazała fragment, gdzie padało słowo "antychryst". — Spotykałem go kilka razy, jeszcze przed drugą wojną. W końcu przedstawił się jako władca piekła, a patrząc na to, co potrafi, jestem w stanie w to uwierzyć... — Umilkł na moment. — Teraz, z tego co wiem, każe się nazywać Lawrence Ashworth i chyba objął sobie za cel zakpienie z otuchy dla ludzi... — A to nie było wszystko, Alex był pewien, że ten osobnik nie zajmuje się jedynie zabawą cudzym losem. Był pewien, że było w tym coś jeszcze. — I być może zbieranie informacji... — dodał zaraz, bo w końcu któż wiedział więcej o mieszkańcach niż spowiednik?

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Teoretycznie... masz szczęście, że żyjesz. Słowa odbiły się silnym echem w jego głowie. Spiął się, a za tym szło wyprostowanie swojej postury. W tamtym momencie wiedział, że igrał z ogniem, ale dopiero słowa Huxleya dobitnie mu uświadomiły jego lekkomyślność. Wrócił szybko na ziemię, przysłuchując się dalej i w trakcie wyjaśnień Mistrza, O'donnel zmarszczył brwi - a rzadko pojawiały się tak czytelne emocje na twarzy Łowcy. Otworzył usta, choć nie było to widoczne spod okrycia. Chciał coś w trącić, ale Alex jakby zawczasu wiedział, że Levi będzie brnąć w temat.
- Alex... - Zaczął, zwracając się w końcu do niego po imieniu. Drugi mężczyzna mógł zasłyszeć nutę desperacji w jego tonie. - Nie będę ignorować demona, który swoją obecnością plugawi święte miejsce. - Wyraził swoje stanowisko w tej sytuacji. Złość w oczach zmalała, kiedy spojrzenie skupił na podsuniętej Biblii. Zawiesił wzrok na słowie "Antychryst".
- Kurwa mać... - Wymamrotał, kiedy usłyszał, jak Mistrz odezwał się ponownie. Nie wiedział, co miał o tym myśleć. Kiedy irytacja malała, rozsądek zaczynał brać górę i coraz bardziej sobie uświadamiał, że rzeczywiście nie mógłby nic z tym zdziałać. Levi milczał przez chwilę, oczami błądząc po otoczeniu. Oddychał głośno, najwyraźniej staczając jakąś bitwę we własnej głowie. W końcu nią potrząsnął z rezygnacją.
- Zbieranie informacji? - Wyłapał O'donnel, podnosząc na powrót spojrzenie na Alexandra.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Na krótki moment zawiesił spojrzenie na twarzy O'donnela. Spojrzenie uważne, ale głównie dlatego, że ten coś mówił, nie zaś z powodu bezpośredniego zwrotu na "ty". Huxley nie wyczuł w tym niczego zdrożnego, zaś znacznie ważniejsze były dalsze słowa towarzysza.
Do nich jednak miał zamiar odnieść się dopiero za chwilę, kiedy już obaj będą mieć jasność co do swojego położenia i jego decyzji.
— Otóż właśnie — przyznał niechętnie na jego niecenzuralne podsumowanie sprawy. Krótkie i treściwe, wyrażające wszystko, co się tego tyczyło. A może i nawet więcej, biorąc pod uwagę historię Piekielnego Księcia.
Kiwnął twierdząco głową, przez sekundę jeszcze zastanawiając się, który temat powinien poruszyć najpierw.
— Jakkolwiek źle to nie zabrzmi... przepytuje ludzi. A oni nawet o tym nie wiedzą. Czy szuka czegoś konkretnego, czy tylko grzeszników, tego nie wiem. — Umilkł na moment, zabierając Biblię z blatu i zamykając niespiesznie. — I ja nie zamierzam go ignorować. Ale nie będę też nikogo z tego powodu posyłać na śmierć, żaden człowiek nie wygrałby starcia z tym demonem... Potrzeba nam planu, wsparcia, dobrego zaplecza. Do tego czasu pozostaje obserwować i nauczyć się o nim jak najwięcej — wyjaśnił, spoglądając po Levi'u. — I mieć się na baczności. Nigdy nie możesz być pewien, czego spróbuje. Jednak... Proboszcz jest człowiekiem. Niezbyt wylewnym, przynajmniej w stosunku do mnie, ale może ty miałbyś więcej szczęścia. Spróbuj go podpytać, może zauważył coś niepokojącego w ostatnim czasie, czy to u swoich parafian czy... służby kościelnej — dodał zaraz, tknięty tą całkiem świeżą, ale za to nie najgorszą myślą.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Przepytywanie ludzi miało sens. Gdzie demonowi nie byłoby najwygodniej, jeśli nie właśnie w kościele w konfesjonale? Otaczać się wśród grzesznych śmiertelników i karmić się ich smutkiem albo i też radością w związku z popełnionymi winami. Uderzać w słabości ludzkie od najgorszej, najbardziej niepozornej strony.
Dalsze wyjaśnienia O'donnel skomentował ciężkim westchnieniem, jednak delikatne skinięcie głową świadczyło o tym, że jak najbardziej zgadzał się z rozsądnym podejściem jego byłego dowódcy. Przez długi czas błądził wzrokiem na nowo, wrócił dopiero gdy zwrócił się do niego z drobną sugestią podpytania proboszcza. Wtedy zerknął na niego kątem oka, gdy głowę miał zwróconą w bok. Światełko w martwych oczach błysnęło. Nachylił się, splatając ze sobą palce obu dłoni. Pozycja mówiła więcej niż "zamieniam się w słuch".
- Jeśli mam być częstszym bywalcem katedry i kościoła, tak czy siak będę musiał przebywać w obecności Antychrysta. - Oznajmił, doszukując w spojrzeniu Huxleya przytaknięcia. Słowami chciał mu przypomnieć, że Levi i tak będzie mieć styczność z tak potężnym złem. Natomiast Pegaz mógł być pewny, iż O'donnel zrobiłby dla niego wszystko, a przynajmniej absolutną większość, jeśli tylko przypisze mu zadanie ze świadomym pojęciem ryzyka - że narażał łowcę na niebezpieczeństwo.
Natomiast ze strony Leviego nie była żadna potrzeba słownej deklaracji. Sama jego postawa mówiła, że już wszedł całym sobą w tę intrygę z drobnym zwiadem kościoła od wewnątrz.
- Ten Probosz Joffrey... Powinienem wiedzieć, dlaczego jest wobec ciebie mniej wylewny? - Spytał, znowu przypatrując się uważnie twarzy Pegaza. Na wspomnienie o służbie kościelnej, przypomniał sobie Ojca Leo, z którym również miał chwilę pogawędzić, zanim przystąpił do spowiedzi z Antychrystem.
- Rozmawiałem przez chwilę z Ojcem Leo, ale nie dopytywałem o żadne szczegóły. Nic też nie rzuciło mi się w oczy. Niemniej, spróbuję się czegoś dowiedzieć.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Lekko skinął głową na jego uwagę. Miał słuszność i było w tym spore ryzyko, ale mimo wszystko mniejsze. O wiele mniejsze niż wtedy, gdyby nieświadomy niczego miał zaczepiać Kabraxisa.
— W istocie. Teraz jednak wiesz. A przy odrobinie szczęścia nie będzie niczego podejrzewał, nie jest wszechwiedzący — odparł spokojnie, jakby te aspekty były wystarczające. Nie do końca, ale na większy luksus nie mogli sobie pozwolić.
Alex zastanowił się przez moment nad postawionym mu pytaniem. W zasadzie nic Joffreyowi nie zrobił, ale no właśnie. Zawsze było jakieś "ale".
— Nie jestem pewien, czy mnie kojarzy z przeszłości, być może to bez znaczenia... Swego czasu w tej parafii działy się ciekawe rzeczy, ludzie wychodzili z kościoła i wizyt domowych o wiele zdrowsi, tak na umyśle, jak i ciele... by nie powiedzieć "uzdrowieni". Wielokrotnie poddawałem to w wątpliwość. — Mimo wszystko, Huxley wolał, żeby ludzie z gruźlicą czy gangreną szli do lekarza, a nie księdza. — Spróbuj. Może nam się poszczęści. — Umilkł na moment. — Chcę też, byś zbadał dla mnie sprawę związaną z muzeum... możesz ze sobą kogoś jeszcze, może Rayne albo Margaret. Powinny być teraz wolne. Jedna pracownic muzeum zaczęła rozpowiadać dziwne historie, brzmi to jak nawiedzony budynek. Tutaj powinny być odpowiedzi na większość pytań — Podał mu kilka kartek raportów z patrolowania miasta.

Raporty w większości nie zawierały niczego szczególnego, na pewno nie każdy z osobna. Były trochę jak puzzle, które należało złożyć w jedną całość, choć brakowało tu wielu elementów. Znalazła się plotka mówiąca o tym, że pracownica Muzeum Brytyjskiego zwolniła się ze swojej ukochanej pracy, co oczywiście poskutkowało przynajmniej kilkoma teoriami na jej temat. Ktoś twierdził, że pokłóciła się z mężem i planuje wyjechać, ktoś był przekonany, że miała romans z nowym kustoszem, ktoś jeszcze inny sugerował, że zwyczajnie zdziwaczała z powodu braku dzieci. Były to osoby w większości przypadkowe. Dwie pierwsze teorie nie znajdywały potwierdzenia.
Nieco bardziej konkretne informacje pochodziły od sąsiadów, którzy niejako potwierdzili ostatni scenariusz. Laura O'Neil od pewnego czasu zaczęła opowiadać o dziwnych zjawiskach w dziale ksiąg historycznych, którym się opiekowała. Miała widzieć tam ludzi lub też konkretnego człowieka, przemieszczające się rzeczy czy słyszeć tajemnicze dźwięki. Nie byli jednak w stanie powiedzieć wiele więcej, gdyż kobieta miała być burkliwa i zamykać się w domu na całe dnie. Część tych historii miała zostać opowiedziana przez jej męża sąsiadom, ale jego samego żaden z informatorów Zakonu nie zdołał przepytać, gdyż ten wymigiwał się z rozmów z obcymi.
W sumie były to trzy konkretniejsze raporty i pięć mniejszych z drobiazgami, rozłożone na jakieś półtorej tygodnia, zaś Laura zwolniła się z pracy jeszcze przed świętami.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel skwitował słowa Alexa niczym więcej, jak potwierdzającym milczeniem. Lubił ryzyko, jak i lubił igrać z ogniem. Oczywiście w pewnych granicach...
Przysłuchując się części o Joffrey'u, Levi nie powstrzymał delikatnego uśmiechu, jaki wpłynął na jego zakrytą twarz. Przypomniał sobie, jak pierwszy raz usłyszał pewne plotki i od razu poddał je wątpliwości. Były żołnierz, pomimo daru Widzącego, miał czasem problem z zaakceptowaniem rzeczy, takie jakimi były. W tamtym czasie zignorował zasłuchaną plotkę o proboszczu, uznając iż ludzie potrzebowali "stworzyć" autorytet, który dałby im nadzieję na lepsze czasy.
- Kiedy to się działo? I czy nadal ma to miejsce? - Spytał, odstawiając na bok wszelkie przemyślenia, jakie rodziły się w głowie. Nie miał powodu, by nie wierzyć, że w każdej plotce znajdowało się ziarnko prawdy. Podobnie, ufał Alexandrowi na tyle, że nie poddawał wątpliwości słuszności jego zmartwienia.
- Spróbuję. - Kiwnął głową. O ile rozsądek podpowiadał, że niewiele mógłby ugrać mężczyzna kryjący demony przeszłości za materiałem maski, tak w przypadku duchownych jego "przypadłość" mogłaby być idealna do zagrania na emocjach. O'donnel mógłby poświęcić swój komfort dla wyższego celu, jeśli miałoby to przynieść jakąś korzyść Zakonowi. Niemniej, wizja ściągnięcia kominiarki i pokazania twarzy publicznie, przyprawiała go o ciarki.
Ciemne oczy w końcu utkwiły swoją uwagę na raportach, które podsunął Alexander. W milczeniu przewertował kartki, czytając zapisane notki. Westchnął i uniósł w końcu podbródek, żeby spojrzeć na Pegaza.
- Margaret pójdzie ze mną. - Obwieścił, zabierając ze sobą raporty. - Przekażę je jej. Jeśli ktokolwiek będzie musiał kogokolwiek przesłuchać, lepiej żeby to była kobieta, a nie miejscowy dziwak w kominiarce. - Podzielił się swoimi przemyśleniami. Tymi na temat samego muzeum nie powiedział nic. Cokolwiek to nie było, szkodziło żywemu człowiekowi, ba, zmusiło pracownicę do rezygnacji z pracy. Pójście na miejsce z pewnością rozwieje sporo wątpliwości. Spojrzał więc jeszcze wyczekująco na Alexa, w razie gdyby ten chciał powiedzieć coś więcej. O'donnel był gotów do opuszczenia miejsca.
Alexander Huxley

Wielki Mistrz Zakonu

https://sweet-urge.forumpolish.com/t346-alexander-huxley#644
https://youtu.be/y4i4_e7T7Ig
https://sweet-urge.forumpolish.com/t389-my-dear-friend#704
https://sweet-urge.forumpolish.com/t391-nie-wszystko-co-nieludzkie-jest-mi-obce#706
https://sweet-urge.forumpolish.com/f137-rezydencja-rodziny-huxley-ow
https://sweet-urge.forumpolish.com/t388-it-s-something-unpredictable-but-in-the-end-it-s-right#703
Musiał się przez moment zastanowić nad postawionymi pytaniami. Generalnie znał odpowiedź, ale nie chciał się przypadkiem pomylić lub w biegu czegoś zapomnieć, co w tej chwili mogłoby mieć całkiem spore znaczenie. Jednak wyglądało na to, że pamięć nie zawodzi starego łowcy.
— Zaczęło się w trakcie drugiej wojny, przynajmniej kilka miesięcy po jej wybuchu. Teraz już się o tym nie słyszy, ale nie jestem pewien, czy to brak popytu na cuda, czy faktycznie ktoś wyszedł z wizyty rozczarowany — odparł, ujmując to na tyle rzeczowo i rzetelnie, na ile się dało. Wiele było plotek na temat proboszcza, niektórzy wręcz chcieli nazywać go świętym. A pewnie znalazłoby się też paru takich, co by go ochrzcili szarlatanem, w końcu zawistnych nigdy nie brakuje i najchętniej obierają sobie za cel miejscowych dobrodziei.
Jakby na to nie spojrzeć, Parton pomógł wielu ludziom.
Jedno słowo zapewnienia mu w zupełności wystarczało, nawet takie. Huxley nie wątpił, że jego towarzysz broni zrobi wszystko co w jego mocy, by wykonać zadanie.
Uśmiechnął się nieznacznie na jego ostatnie słowa.
— Dobrze. Działajcie szybko i z rozwagą... I nie znikajcie na dłużej, niebawem czeka nas kolejna rozmowa, tym razem w szerszym gronie — zapowiedział i zerknął na kronikę muzealną. — Niczego w niej nie znalazłem, ale może jakiś konkretny trop jeszcze zawróci was do biblioteki. Powodzenia — dodał, a pożegnawszy się z Levi'em, wstał, by odłożyć tomiszcze na miejsce.

z.t. x2
Sponsored content

Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: