Sweet Urge

Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać.

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
+2
Levi O'donnel
Admin
6 posters
Admin

Admin

https://sweet-urge.forumpolish.com/t47-wzor-kp-i-poradnik-do-jej-tworzenia#69
https://youtu.be/f52mI1YHp-k
https://sweet-urge.forumpolish.com/t287-wzor-korespondencji#571
https://sweet-urge.forumpolish.com/t296-wzor-relacji#582
https://sweet-urge.forumpolish.com/t49-zamowienia#71
https://sweet-urge.forumpolish.com/t265-wzor-dziennika-i-dodatki#522

Cmentarz Dartmouth







Dość stary cmentarz, choć wciąż zachowany w bardzo dobrym stanie. Znajduje się najbliżej Kościoła Świętego Jerzego, który jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc boskiego kultu. Nagrobków jest wiele, mnogo przybyło ich po zakończeniu wojny, gdy ludzie zaczęli opłakiwać straconych bliskich. Teren do zagospodarowania cmentarza wciąż pozostaje ogromny, niektóre miejsca nadal mają postać nieoświetlonych dzikich skrawków terenu; to właśnie tam wieczorami można dostrzec jarzące się ślepia Barghestów. Stworzenia przez większość czasu pozostają neutralne, choć nie należy wystawiać tego przejawu cierpliwości na próbę - każde spotkanie z tymi istotami może być śmiertelne w skutku. Warto trzymać się światła latarni, a każdy psi skowyt powinien być znakiem, że czas odwiedzin zmarłych dobiegł końca, jeśli nie chce się do nich dołączyć.
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Praca, dom, łóżko. Praca, dom, łóżko. Choć z początku wydawało mu się, że jedynym dobrym wyjściem będzie powrót do cywila, tak zbyt rutynowe życie powoli budziło w nim frustrację. Stojąc nad grobem własnej matki, ściskał wzajemnie dłonie, splątując ze sobą palce. Nie modlił się. Nie w ten sposób, w jaki go nauczono. Nie prowadził też monologu w głowie, nie dając sobie nadziei na to, iż zmarła mogła jakkolwiek go usłyszeć. Czarne oczy spod obramowania szalokominiarki odbijały blask zapalonych świec. Błysk ten przypominał innym, że Levi nie był trupem. Oczywiście, gdyby tylko ktoś jeszcze się tutaj znajdował.
Ale nikogo nie było. Wiatr delikatnie kołysał niedalekimi drzewami. Był wieczór. Temperatura powyżej zera. Ciemny płaszcz idealnie chronił przed zimną temperaturą. Levi w końcu się przeżegnał na koniec... Czegokolwiek, co dotychczas rodziło się w jego głowie. Myśli miał zdystansowane, nieubrane w słowa. Jakby nawet w głowie bał się je wypowiadać na głos. Wtedy też właśnie sięgnął do kieszeni płaszcza, uprzednio zaciągając dół materiału jego kominiarki na nos. Paczka papierosów znalazła się w jego dłoni, a tytoniowa zwijka wkrótce w jego ustach. Łuna płomienia z zapalniczki rozświetliła linię jego podbródka i dolnej wargi. Zaciągnął się, wypuścił dym.
Stał nad grobem, w luźniejszej pozycji - podginając jedną nogę w kolanie, aby na drugiej oprzeć cały ciężar. Jedna ręka schowana w kieszeń płaszczu. Najwyraźniej nadeszła pora na wieczorne refleksje. Tym razem nie chciał, by zmarła mogła je usłyszeć.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735

By that sin fell the angels
Levi & Raziel || 02.01.1947 || #1


Ostatnie dni były dla niego niczym ciężka, duszna mgła, przez którą nie mógł dostrzec drobnych, nieistotnych elementów swojego ludzkiego życia. Tęsknota za Bogiem, przenikająca jego duszę z nieubłaganą siłą, tłumiła wszelkie przebłyski szczęścia, jakie mógł odnaleźć w samotności. Czuł się jak w pustym, zimnym pomieszczeniu, z którego nie było ucieczki, a ciemność wokół zdawała się pochłaniać jego ostatnie nadzieje. Choć ten stan z czasem tracił na intensywności, pozostawiał w nim głęboki ślad, niczym depresja, której doświadczają śmiertelnicy. Minęło już kilka dni, odkąd ta burza emocji zaczęła się w nim rozgrywać, i choć powoli odzyskiwał równowagę, ciężar melancholii wciąż wisiał nad nim jak ponura chmura. Czuł, że coraz bardziej oddala się od Cyrila, zbliżając się do mrocznych refleksji Raziela.
Mimo że był Niebianinem i znał tajemnice ludzkich dusz, przychodził na cmentarz, aby złączyć się w modlitwie i refleksji. Nie tylko błagał o powrót Boga, ale i modlił się za wszystkich śmiertelników, których spotkał w swoim istnieniu, a którzy już odeszli z tego świata. Wiedział, że nie jest w stanie całkowicie zmienić ich losu, ale próbował wpłynąć na ich przeznaczenie, ilekroć miał ku temu okazję. Śmierć, choć kapryśna, czasem zdawała się słuchać anielskich próśb, choć było to dla niego upokarzające. Znał swoje miejsce w wielkim porządku rzeczy – w Czyśćcu niewiele miał do powiedzenia. Nie zamierzał jednak wstawiać się za tymi, którzy za życia czynili zło lub sprzedali się demonom; oni znaleźli swoje miejsce, a on miał tylko nadzieję, że zniszczeni przez swoje wybory, trafią do Kręgów, gdzie mógłby wymierzyć im sprawiedliwość w Wiecznym Konflikcie.
Zastygł w pozycji klęczącej, pozwalając czasowi odpłynąć. Zamknął oczy, próbując usłyszeć głos Boga wśród szeptów ciszy, lecz odpowiedź nie nadeszła. Nie zauważył nawet, że nie był już sam na cmentarzu. Brak zagrożenia uspokajał go, ale jego myśli były zbyt daleko, by w pełni wrócić do rzeczywistości.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Kłąb dymu. Pierwszy, drugi, trzeci. Stał nad grobem matki, dopóki nie spalił tytoniowej zwijki. Kiedy żar był już prawie przy końcówce, Levi uniósł dłoń tak, aby przyjrzeć się gilzie, delikatnie zgniatając ją w palcach. Potem ułożył ją w złączeniu kciuka i środkowego palca. Pstryknął, a filtr odstrzelił, spadając na trawę. Odwrócił się, wbijając swoje nieobecne, zamglone spojrzenie w ścieżkę. Szedł bardzo powoli, zatrzymując się dopiero na widok klęczącego, młodego mężczyzny.
Widzący dostrzegał takie niuanse. Anielska aura roztaczała się dookoła młodo wyglądającego nie-człowieka. Przez moment spoglądał na niego w ciszy.
- Nikt dzisiaj nie klęczy przy grobach z takim oddaniem. - Odezwał się, robiąc parę kroków. Levi z kolei roztaczał wokół siebie niepokój. Nie tak duży, jak zwykły to robić demony. Niemniej, podziwiał aniołów bardziej niż demony. Tymi drugimi wzgardzał, choć w martwych oczach ciężko było doszukać się intencji.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Jego oddanie sprawie nigdy nie podlegało dyskusji. Co prawda wiedział, że Boga już z nimi nie ma albo przynajmniej nie znajduje się na wyciągnięcie dłoni, to pozostawał wierny swoim przekonaniom. W końcu wciąż był Niebianinem. Nie upadł, nie stał się śmiertelnym człowiekiem. Jego Światło świeciło jak zawsze. Nieco bardziej zagubione pośród mroku, ale nieprzyćmione brakiem wiary. Zresztą, on nigdy nie modlił się do Najjaśniejszego. Składał dłonie i wypowiadał Święte Słowa za kogoś, a nie by wychwalać czyjeś imię.
Choć usłyszał za sobą kroki, nie przerwał swoich gorliwych modłów. Dopiero głos nieznajomego wyrwał go z zawieszenia. Podniósł się niepospiesznie, otrzepał kolana i odwrócił się powoli. Na jego twarzy pojawił się mały uśmiech - serdeczny i prawdziwy. Nie był to demon. Nie musiał zachować przy nim absolutnej czujności.
- Może w takim razie spotykasz na swojej drodze nieoddanych Panu. - zbliżył się do postaci, ale tylko na tyle, by wciąż zachować między nimi rozsądny dystans. - A może jestem tylko reliktem przeszłości. - dodał po chwili. Nie czuł się w żaden sposób zakłopotany swoim oddaniem. Czuł dumę, pozostając tak bliski boskim ideałom.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- To raczej nie tak. - Powiedział, nie odwracając ciemnych oczów od nieznajomego. - Żaden człowiek już nie klęczy przy grobach z takim oddaniem. - Sprecyzował swoją myśl. Jedynie ruch pod materiałem kominiarki świadczył o tym, że to z jego ust wydobywały się słowa. Levi nie miał w zwyczaju zaczepiać obcych. Wyjątkiem stanowili nadnaturalni, bowiem tylko oni byli jakkolwiek interesujący.
- Widuję księży, wiernych i oddanych. Wciąż... Nie jest to takie samo, jak u was. - Dodał jeszcze, lustrując anioła. Nie wydawał się być uprzedzony do Leviego. Niebianie różnie reagowali na jego obecność, chociaż... Z nimi różnie było, jeśli chodziło o styczność ze śmiertelnikiem.
- Za czyją duszę się modliłeś? - Spytał, nie zawierając formy grzecznościowej. O'donnel ufał tylko temu, co widział - a widział młodzieńca, nawet jeśli ten mógł istnieć wiele lat wstecz.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Zachichotał wesoło na to subtelne wskazanie mu jego nieludzkiego bytu. Nie miał tego nieznajomemu za złe. Nie był zwykłym śmiertelnikiem. Widział więcej niż pozostali. Nie musiał ukrywać przed nim swojej natury.
- Och, to w takim razie dobrze, że to tylko moje śmiertelne naczynie. - odparł bez chwili zawahania się. Musiał się jednak zgodzić z mężczyzną, że takiego oddania na próżno szukać wśród ziemskich istot. - Wydaje mi się, że różnica polega na doznaniu prawdy. Ludzie wierzą, że Bóg istnieje i pragną jego obecności w życiu. Dla wielu to latarnia morska na drodze ku wieczności. My, Niebianie, żyje... - tu się na chwilę zatrzymał, bo w końcu nie mógł kłamać - ...żyliśmy z nim. Był Najjaśniejszym spośród nas. Nie potrzebowaliśmy przeświadczenia o jego istnieniu. Widzieliśmy go na własne oczy. - jego głos się tu lekko załamał. Choć był szczęśliwy, że miał okazję poznać Boga w czasie swojego życia, jego zniknięcie ciążyło na nim niemiłosiernie.
- Tak naprawdę modliłem się za wiele z nich. - dotknął dłonią kapliczki, przy której jeszcze chwilę temu dane mu było klęczeć. - Za tych, których poznałem w tym wcieleniu i którzy byli prawi. Jeśli z jakichś nieznanych mi powodów trafili do Czyśćca, mam nadzieję, że pomogę w osądzie ich duszy.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Gdyby tylko Levi, jako śmiertelnik, wiedział, że Bóg zniknął i przyszło Niebianom żyć w tej samej niewiedzy, co większość nieśmiertelników na Ziemi... Zapewne byłby to wspaniały żart do opowiadania. Zamiast tego, Levi przyglądał się, z jakim uczuciem wypowiadał się o Stwórcy. Dawniej, kiedy nie był do końca świadomy swojego daru widzenia, bał się istot. I tych dobrych i tych złych. Podchodził do nich z dystansem, zwłaszcza że - jak się okazało - tylko on je dostrzegał. Tylko on ze swojego otoczenia, rzecz jasna. Dopiero sytuacja w czasie wojny zachęciła go do interakcji z tymi istotami.
- Jaki On jest? - Spytał, nieświadomy tego, że odpowiednim pytaniem byłoby, jaki był. Potem O'donnel westchnął cicho. Nie był pozbawiony empatii - był stworzeniem iście przyziemnym. Kruchym. Wciąż targanym emocjami.
- Wcieleniu... - Powtórzył za aniołem, nie potrafiąc pojąć czegoś tak dla niego nienaturalnego. Levi dla samego siebie był integralną całością. Przed narodzinami witała go pustka. Jeśli miał jakieś poprzednie wcielenie... Cieszył się, że nie musiał go pamiętać. - Mówisz o ciele, jak o naczyniu. Zastanawiam się często, co się dzieje z nami po śmierci. Choć mam nadzieję na życie wieczne, nie potrafiłbym porzucić tych, których tutaj poznałem. - Rzekł spokojnym, niewzruszonym tonem. Ciemne oczy błyszczały zaciekawieniem.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Ciężko było mu teraz mówić o Bogu. Nie miał pojęcia, jakich słów miał użyć, by właściwie przedstawić ich Stwórcę. Nie chciał oczywiście popadać w nepotyzm. Był aniołem i czasem ciężko, było mu się temu oprzeć.
- Możesz o nim myśleć jak o zapracowanym ojcu, który, choć kocha swoje dzieci i chce dla nich wszystkiego, co najlepsze, to nie zawsze poświęca im wystarczająco swojej uwagi. - nie zawsze jednak tak było. Kiedyś dużo częściej pochylał się nad śmiertelnikami. Dużo więcej zwracał uwagi na anioły. - Niestety przychodzi ten czas, w którym samo serce już nie wystarcza. Trzeba pozwolić swoim dzieciom przejąć kontrolę nad własnymi żywotami. Tak też się stało z Najjaśniejszym. Z czasem stał się bardziej wycofany i choć wciąż się bacznie przyglądał z Niebiańskiego Tronu, jego wpływ na świat malał, aż zupełnie przestał podejmować za nas decyzje. - wszystko zaczęło się od Grzechu Pierworodnego, a szalę goryczy przelała I wojna światowa. - Stąd konflikty, których rezultaty odczuwamy po dziś. - te, które złamały jego serce i spowodowały, że odszedł w nieznane.
Rozumiał nieco Widzącego. Dla niego ludzka powłoka była czymś pierwotnym, naturalnym, nieodłącznym elementem jego istnienia. Anioły czy demony jednak nie tak widziały świat. Dla nich to, co niewidoczne dla zwykłych śmiertelników, było tym, co stanowiło filar ich egzystencji. Cyril był tylko zgrabną maskaradą. Sposobem, by stąpać po Ziemi z poszanowaniem jej mieszkańców.
- Och, wybacz, jeśli moje rozważania są dla ciebie konfundujące. Dla nas, dla mieszkańców Nieba i Piekła, te wcielenia są tylko zmaterializowaniem tego, co chcemy pokazać śmiertelnikom. W jedyny sposób, który będzie dla nich zrozumiały. - dodał po chwili, podnosząc ręce do ust i próbując je rozgrzać ciepłym oddechem. Z tym wcieleniem przypadały też wszelkie jego wady. - To, kogo reprezentowaliśmy wczoraj, dzisiaj, czy będziemy w przyszłości, nie ma najmniejszego znaczenia. Nasza dusza jest nieśmiertelna. W zależności od tego, jacy jesteśmy przed niechybnym końcem, taki los czeka nas, gdy zamkniemy oczy po raz ostatni przed ponownymi narodzinami. - nie miał pojęcia czy rozjaśnił nieco sytuację nieznajomemu, czy wpędził go w serię kolejnych pytań o własnej egzystencji.
- Jak się nazywasz? - zapytał po chwili ciszy.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Dolne powieki zmrużyły się nieco. Tylko w ten sposób anioł mógł dostrzec, że ten uśmiechnął się pod swoją maską.
- Lepszy taki niż żaden. Mój trzydzieści siedem lat temu wyszedł z domu po mleko. - Westchnął ciężko, abstrahując od tego, że mowa było o Tym, który był Ojcem zarówno rozmówcy, jak i samego Leviego. Zaakceptował, że On istniał. Niemniej dalsza część wypowiedzi sprawiła, że oczy O'donnela znowu przyjęły swój stan wyjściowy w postaci melancholijnej obojętności. Tę kwestię pozostawił milczeniu. Ciemne oczy wciąż spoglądały na świat ludzkim okiem, były niedoskonałe tak samo, jak jego dusza. W głowie Leviego świat był targany konfliktami i brutalnością bardziej tragiczną niż te dzisiejsze.
- A co ty pokazujesz? - Spytał, na pozór z dziecięcą ciekawością. Gdyby tylko jego ton głosu współgrał z żywiołowością kilkulatka - ale tak nie było. Wiedział, że anioły miały słabości, zwłaszcza przyjmując ludzkie ciało. O'donnel na pewno zaspokajał swoją ciekawskość, ale nie tak pierwotną, jakby się mogło wydawać.
- Na górze musi być nudno, skoro tak często schodzicie do nas. To ciągłe umieranie i narodziny... Brzmi, jak tortura. - Nic dziwnego, że padło takie stwierdzenie z ust skrytych materiałem kominiarki. Levi nieświadomy był tego, jak stara była jego dusza i jak wiele pętli zaliczył na Ziemi.
- Levi O'donnel. - Odpowiedział od razu, robiąc te kilka kroków w stronę anioła, wyciągając rękę, jak na mężczyznę przystało. Wyczekujące spojrzenie utkwiło w jasnych oczach nieznajomego.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Odwzajemnił uśmiech, gdy usłyszał kolejną wypowiedź mężczyzny. Jego anegdotka o Ojcu była bardzo celna.
- Rodzice nie zawsze są idealni. Powiedziałbym nawet, że nikt nie jest. Nawet Bóg ma swoje słabości i chyba sam je dostrzegł, jeśli zamilkł, gdy ludzkość zaczęła czynić niewybaczalne rzeczy. - Wieczny Konflikt pomiędzy Niebem a Piekłem był, co prawda czymś podobnym i wątpliwym było go nazywaniem koniecznością, ale nigdy nie była to wojna pośród tej samej rasy. Prawdopodobnie to złamało Najjaśniejszego. W końcu stworzył ludzkość na swoje podobieństwo i dał im wolną wolę, a już w krótkim czasie użyli jej przeciwko niemu. Grzech pierworodny był jednak początkiem tego, jak okrutni potrafili się stać. Nie dość, że zaczęli zabijać z jego imieniem na ustach, to stworzyli podział na lepszych i gorszych. Bywali najgorszym, co reprezentowali sobą Niebianie, ale i Dzieci Piekieł.
- Skromność. - rzucił krótko, mierzwiąc w dłoni kawałek materiału płaszcza, który swoje najlepsze czasy miał już dawno za sobą. - Anioły to nie tylko Złote Miasto, bogactwa, piękne, białe skrzydła, czy życie wieczne. To też dążenie do Światła. Pozostanie najczystszą formą dobra i sprawiedliwości, jaką tylko mogły stworzyć ręce Pana. Choć nie zawsze tak bywa. - tu pomyślał o upadłych, którzy odradzali się ludźmi lub dążyli nawet dalej, tam, gdzie zaczynały się rządy Piekła.
Zachichotał po raz kolejny. Nieznajomy nie mylił się co do tego, że Niebo nie było najbardziej ekscytującym miejscem dla Anioła po takim czasie istnienia. Nie mniej, powód był nieco inny. - Och, to nie do końca tak jak myślisz, ale podoba mi się twoja wizja. Nasza obecność tutaj jest spowodowana przede wszystkim naszymi ograniczeniami. Nie jesteśmy wszechmocni, jak On. Nie widzimy i nie słyszymy wszystkiego. Czasem musimy pobrudzić własne dłonie, by dopełnić naszych obowiązków. - nie był w końcu człowiekiem, choć na niego wyglądał. W każdej chwili mógł przybrać inną formę. Nie ograniczała go śmierć.
- Cyril Septimus Wyatt. Możesz mnie jednak nazywać moim prawdziwym imieniem - Raziel. - przywitał się i ucisnął podaną mu dłoń. - Miło poznać.

@Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
Bóg i słabości. To dopiero ciekawostka. Levi, choć niegdyś dystansował się od istot, które wytaczały aury - w tym te anielskie - tak teraz z zaciekawieniem pytał każdego z osobna. O wszystko i o nic jednocześnie. Poznawał ich zdania, ich perspektywy wobec Boga. O'donnel akceptował jego istnienie. Różnił się pewnie od sporej części członków Zakonu. On wiedział, że Bóg istniał, ale to nie równało się z wiarą w niego.
- Jaka jest różnica między wiarą w Niego, a wiedzą, że istnieje? - Spytał nagle, natchniony ciągiem myślowym, jaki zaszedł w jego zakamuflowanej głowie. Nie potrzebował tej odpowiedzi dla siebie. Dla kolegi.
Słuchał go dalej, w milczeniu i z uwagą. Wiedział, że anioły bywały różne. Zgadzał się z tym, iż nie były one doskonałe. Wystarczył niepodważalny dowód tego, iż sporo z nich upadło i stało się mieszkańcami Piekieł. Targały nimi podobne odczucia, jakimi są targani ludzie. Wielu z nich też jest pysznych i zarozumiałych, takich też miał przyjemność spotkać.
- Sam też musiał pobrudzić swoje ręce. - Wtrącił, przypominając sobie zesłanie własnego syna na Ziemię. Bóg, żeby zrozumieć naturę ludzką, sam musiał jej doświadczyć.
- Cyrilu, wydajesz się być... Nieskazitelnie dobry. Oby życie wśród śmiertelników nie wyprało z ciebie takiej pogody ducha i serdeczności. - Rzekł zaraz, jak tylko zacisnęli dłonie w uścisku. Życzył mu tego szczerze. Upadki aniołów były najbardziej bolesne. - Czym się zajmujesz na co dzień, jako człowiek? - Zapytał zaraz, kiedy opuścił już dłoń. Ta powędrowała do kieszeni jego płaszcza, żeby móc wyciągnąć kolejnego papierosa.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
- Jesteś pełen pytań. - oznajmił, choć nie miał nic przeciwko. Ciekawość ludzka zawsze go fascynowała. Śmiertelnicy lgnęli do odpowiedzi. Poznawali świat, wymyślali nowe technologie. Nie zawsze wiedza ta prowadziła do czegoś dobrego, ale w większości przypadków przyczyniała się do polepszania ich życia. Przy okazji, będąc w ludzkim naczyniu, korzystali na tym i oni.
- Odpowiedź na to pytane jest dosyć prosta. Wiara to przeświadczenie, że coś istnieje, nawet jeśli nigdy nie miałeś okazji zobaczyć tego na własne oczy. Jeśli obcujesz z nami, to jesteś uprzywilejowany i masz już namacalne dowody. - wielu śmiertelników chciałoby się znaleźć na miejscu Widzących. Z drugiej strony, czy ta wiedza by ich zbliżyła do Boga? A może uznaliby, że są zawiedzeni? W końcu mieliby pewność, że Najwyższy zasiada na Niebiańskim Tronie, a w tym czasie pozwala na tak wiele okropnych wydarzeń na Ziemi. - Wciąż jednak możesz potrzebować wiary. - odkąd Najjaśniejszy przestał ingerować w ziemskie sprawy, można byłoby uznać, że niekoniecznie wciąż zależało mu na jego dzieciach. Prawda była jednak nieco bardziej skomplikowana. Choć nawet on nie rozumiał czasem Jego decyzji.
- Zesłał swojego syna, by raz jeszcze wyciągnąć rękę do ludzkości, po tym, jak wolna wola skłoniła ich do popełnienia grzechu pierworodnego. - wbrew pozorom, Pan wielokrotnie wybaczał swoim dzieciom. Niestety ich wdzięczność zawsze była chwilowa. W końcu przestał ingerować i pozwolił im żyć według własnych zasad, przynajmniej do czasu ich śmierci.
Zaśmiał się wesoło. Levi nie poznał jeszcze jego prawdziwej natury, która tak bardzo różniła się od tej ludzkiej. - Nie zawsze taki jestem, ale dziękuję. - Raziel był całkowitym przeciwieństwem Cyrila. Raczej ciężko byłoby im poprowadzić podobnie swobodną dyskusję. - Och, obecnie jestem studentem medycyny. Można by rzec, że nie tylko interesuje mnie co, się dzieje z naszymi duszami po śmierci, lecz także z ciałem. - skrzywił się nieco na widok papierosa, ale na szczęście znajdowali się na świeżym powietrzu. Przełknie to jakoś.

@Levi O'donnel
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Wiatr zerwał się niespodziewanie, gasząc kilka odsłoniętych zniczy na pobliskich nagrobkach. Na cmentarzu nie było ciemno, jego powierzchnię oświetlały światła latarni i zapalonych na pamiątkę ogników, choć zrobiło się jakby duszniej. Gdzieś dalej, tam gdzie wzrok nie odnajdywał już jasności, a jedynie nieprzeniknioną i głęboką czerń, coś jakby mignęło. Kolejny rozbłysk jeszcze dalej, szybko zniknął za osamotnionymi grobami.
Raziel i Levi z pewnością mogli poczuć niepokój wspinający się po kręgosłupie. Włosy na karku zjeżyły się, gdy powietrze rozciął dźwięk żałobnego wycia. Bestia, która czaiła się gdzieś w ciemności, nie była blisko, ale również nie wystarczająco daleko, by zignorować ostrzeżenie. Wyglądało na to, że póki trzymali się oświetlonej części cmentarza byli względnie bezpieczni. Jak wiele czasu jednak upłynie, nim latarnie zgasną, a kolejne znicze uchylą się pod podmuchem wiatru?

@Raziel @Levi O'donnel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
- Nie musisz odpowiadać. Masz wybór. - Oznajmił neutralnym tonem. Uszanowałby fakt, gdyby anioł stracił cierpliwość do jego pytań. Jednak Cyril postanowił odpowiedzieć, a ciemne oczy wpatrywały się w niego wyczekująco - aż tamten skończy. - Wierzysz więc, Razielu? Czy tylko wiesz, że istnieje, bo zdążyłeś z nim obcować od samego początku swoich narodzin? - Spytał, a jakżeby inaczej. Skoro rozmówca jeszcze się nie wycofał. O'donnel nie pytał, jak działał świat i zaświaty, ani jak działał Stwórca i aniołowie. Jego ciekawość miała cel gdzieś indziej.
Levi może i by dociekał dalej czegoś głębszego w jego słowach. Dopytał się, dlaczego nie zawsze taki bywał. Zdecydował jednak tego nie robić, chcąc dla odmiany dać trochę swobody aniołowi. Nie był świadomy jego "problemu". Druga ręka Leviego powędrowała do kominiarki, by móc zaciągnąć ją do góry, na grzbiet nosa. Ujawnił tym samym usta, w ciemności na próżno było szukać blizny przecinającej górną wargę. Wetknął papierosa, kiedy druga dłoń sięgnęła do kieszeni, by wyciągnąć zapalniczkę.
Zamierzał odpalić tytoniową zwijkę i dopiero wtedy się odezwać. Na korzyść Raziela, płomień, który ledwie zaiskrzył, zgasł. O'donnel wydał z siebie stłumione westchnięcie pod wpływem zaskoczenia. Wyprostował się, uznając, że z jakiegoś powodu nie zadziało się to przypadkowo.
- Nie jesteśmy tu sami. - Oznajmił, już nie tak spokojnym tonem, jak wcześniej.
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
- Och, nie zrozum mnie źle! Cieszę się, że pytasz. To ekscytujące, że człowiek tak swobodnie rozmawia z aniołem. Nie spotykam Widzących zbyt często. - jako Cyril uwielbiał kontakt ze śmiertelnikami. Nigdy go nie unikał. Lgnął do ludzi jak ćma do źródła światła. Był jak wierny czworonóg, który zawsze chciał znajdować się w towarzystwie dwunogów. Może nie ze wszystkimi się dogadywał i omijał grzeszników, to wciąż miał Ziemian za fascynujące stworzenia. Nie traktował ich na pewno podobnie do demonów - jak zwierzynę do upolowania - dla niego byli mu równi, gdy znajdował się w ich świecie.
- Wiara nie działa tak samo na nas, na Niebian. Nasze istnienie i nasza misja to wszystko, wokół czego kręci się nasza egzystencja. Dla nas Bóg niekoniecznie jest bytem, który wyznajemy. My pracujemy dla Niego. - był oddany Najjaśniejszemu, tak samo, jak teraz Najwyższemu. Zrobiłby dla nich wszystko, co godne i sprawiedliwe. Oddałby życie dla sprawy. Był fanatycznym obrońcą Światła, ale nie nazwałby tego wiarą. Przynajmniej nie w jednostkę.
Niespokojny wiatr go nie zaniepokoił. Nie inaczej było z gasnącymi światłami oraz skowytem, który przeciął chwilę ciszy między nim a rozmówcą. Spędzili w tym miejscu spoczynku nieco za długo. Bestie stały się niespokojne i gotowe przypomnieć im, że czas wizyty się skończył.
- Och, oczywiście, że nie jesteśmy. Barghesty już wiedzą o naszej obecności. Chcą byśmy odeszli. - ponownie uśmiechnął się do Widzącego. - Możemy ruszyć żwawym krokiem w stronę bramy. Nie chciałbym dzisiejszego wieczoru stracić tej powłoki. Niebo mnie jeszcze nie wzywa. - jak powiedział, tak też zrobił. Odwracając się na pięcie, ruszył ku wyjściu. Starał się trzymać tylko oświetlonej ścieżki.

@Levi O'donnel
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Jasne ślepia błyszczące w ciemności podążały ze mężczyznami. Każdy najmniejszy ruch był dokładnie rejestrowany, jakby drapieżnik oceniał czy zwierzyna jest wystarczająco wystawiona. Znicze powoli gasły, puszczając dym w zasłonięte chmurami nocne niebo. Latarnie wciąż jednak działały, formując ścieżkę uwitą z ochrowego światła. Cienie unikały wystawiania się na ich blask, jakby bały się ukazać swoje prawdziwe oblicze, choć Raziel i Levi mogli się go domyślać – paszcza pełna zębisk i te puste jarzące się oczy, niemal płonące nienaturalnym blaskiem. Starcie z Barghestem zawsze było złym pomysłem, rany zadane przez te istoty wydawały się nigdy nie goić – o ile dla Anioła nie było to istotną przeszkodą, zwykły człowiek mógłby odczuć przykre konsekwencje takiego spotkania.
Raziel ruszył w stronę wyjścia z cmentarza, co wydawało się najrozsądniejszą z opcji. Pozostawało jednak pytanie – jak daleko pójdzie za nimi Barghest? Wyjście poza bramę oznaczało zatopienie się w mrok, obrzeża terenu nie były już tak dobrze oświetlone. Jeśli zaczną biec, upiór na pewno podejmie się pogoni, pozostawało liczyć na to, że tym razem ogar odpuści.
Co zamierzał zrobić Levi?

@Levi O'donnel @Raziel
Levi O'donnel

Uczeń

https://sweet-urge.forumpolish.com/t387-levi-o-donnel#745
https://www.youtube.com/watch?v=DCbjdJngq2c
https://sweet-urge.forumpolish.com/t413-poczta-levi-o-donnel#775
https://sweet-urge.forumpolish.com/t414-wszyscy-kiedys-umrzemy-nie-ma-po-co-sie-przywiazywac#776
https://sweet-urge.forumpolish.com/t412-a-kto-umarl-ten-nie-zyje-levi-o-donnel#773
O'donnel mógłby dalej przeprowadzać swoje dziwne o'donnelowe pytania na Razielu. Pojawienie się Barghesta okazało się być dla niego objawieniem. Nie tylko uniknął smrodu fajek, ale kolejnych pytań, które w krótce doprowadziłyby anioła do zwątpienia w swoją misję. Chyba. Być może by tak było, być może takie pytania padłyby z zakrytych materiałem ust, ale żaden z nich nigdy się tego nie dowie.
Westchnął ciężko. Powinien był czuć zagrożenie, ale uznał, że skoro jeszcze nie dostrzegł migoczących z oddali ślepi, przeznaczone było mu żyć. Myśl, że miał obok anioła dodawała mu otuchy.
- Nie skończyłem zwiedzać grobów... - Powiedział tylko z nutą melancholii w głosie. Niemniej jak najbardziej przystał na propozycję Raziela i również zaczął szybkim krokiem kierować się do wyjścia. Czy było im dane spokojnie opuścić cmentarz?
Raziel

Chorąży

https://sweet-urge.forumpolish.com/t390-raziel-cyril-septimus-wyatt#705
https://www.youtube.com/watch?v=0c-tl2SkCWE
https://sweet-urge.forumpolish.com/t404-power-tends-to-corrupt-and-absolute-power-corrupts-absolutely#737
https://sweet-urge.forumpolish.com/t402-give-light-and-people-will-find-the-way#734
https://sweet-urge.forumpolish.com/f125-nora-cyrila
https://sweet-urge.forumpolish.com/t403-human-nature-is-what-heaven-supplies#735
Wiedział, że czas pytań się zakończył. Zagrożenie, choć jeszcze nie do końca wywołujące stres i niepewność, nie pozwoliło im kontynuować tej rozmowy. Jeśli nie chcą stanąć dzisiaj do boju z piekielnymi bestiami, to muszą opuścić teren cmentarza. Dla niego rany może nie miały większego znaczenia, tak dla Leviego mogły skończyć się paskudnie. No i pozostawić blizny.
- Przy następnej okazji, o ile nie chcesz znaleźć się w jednym z nich. - ciało oczywiście nie miało najmniejszego znaczenia, bo liczyła się tylko dusza. Ludzie jednak przywykli do ich chowania i dlatego stworzyli takie miejsca. Niestety przyciągnęły one też te niespokojne bestie, a czasem nawet demony, które bezcześciły ciała zmarłych i przywdziewały je jak kostiumy. Rozpadające się, bez życia, ale służące jednemu celowi - by siać chaos i zniszczenie.
Cmentarz był ogromny, więc i droga ku bramie zajmowało trochę czasu. Szczęśliwym losem dla nich, był na tyle zadbany, szczególnie po wojnie, że nie było mowy o problemach z oświetleniem.
- Jeśli sytuacja stanie się paskudna, potrafię latać, gdy stanę się bardziej, hm, pierwotny. - wspomniał w tym miejscu o swojej drugiej formie. - Nie chcę jednak z nimi walczyć. To wytrzymałe istoty. - których obawiały się także anioły, choć nie wszystkie. Był z Potęg, więc takie spotkania traktował bardziej jako wyzwanie, niż powód do ucieczki.

@Levi O'donnel
Mistrz Gry

Mistrz Gry

Wydawało się, że Barghest odpuszczał w miarę jak oddalali się w stronę wyjścia z cmentarza. Wydawało się, że będą bezpieczni, w końcu posłuchali ostrzeżenia jakie zawierało się przeciągłym skowycie. Wydawało się, że bieg będzie zupełnie niepotrzebny. Cóż, zapewne tak było, ale latarnie w końcu zgasły.
Ciemność panująca wokół stanowiła zaproszenie dla ogara i przestrogę dla wszystkich innych. Szuranie pazurami po brukowanej ścieżce stało się bardziej słyszalne. Głuchy warkot przeciął powietrze, ale ciężko było określić jego źródło. Płomyki zniczy migotały, ale tym razem nie stanowiły ochrony, a jedynie mamiły wzrok. To wciąż ogień czy jednak oczy bestii?
Do bramy był jeszcze kawałek, ale ciemność przed nią i za nią nie napawała optymizmem. Barghest umilkł, jakby chciał dostroić się do grobowej ciszy panującej wokół. Wyglądało na to, że tylko czekał na najmniejszy ruch, na bieg, na jedno potknięcie. Jednak Raziel miał rację, potyczka z tak wytrzymałym stworzeniem nie była dobrym pomysłem.
Kto biegnie, zginie w biegu, kto stoi padnie tam gdzie stał.

Proszę o rzut na Czujność, dla przypomnienia rzucamy w tym temacie.

@Levi O'donnel  @Raziel
Sponsored content

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
Mapy
Rozdziały
Historia i realia
FAQ
Mechanika
Kostki
Waga Serc
Cnoty
Grzechy
Moce aniołów
Moce demonów
Moce widzących
Enochiańskie rytuały
Ludzkie rytuały
Magiczne artefakty
Bestiariusz
Spis NPC
Rzut kością: