1 miesiąc na forum = dwa miesiące realne.
3 posters
Admin
Admin
Źródła młodości
Ulokowane wśród kolumn i łuków antycznej budowli, otoczone krwistą czerwienią kwiatów, do tego skąpane we mgle miejscowego wodospadu. Jedno z wielu ulubionych miejsc perwersyjnych zabaw, a także punkt, w którym zranione lub wycieńczone demony I Kręgu mogą zregenerować siły. Źródła młodości nie bez przyczyny zyskały swój przydomek. Ich wody niosą prawdziwe ukojenie, za które podobnież płacą uwięzione dusze grzeszników. Mówi się, że ilekroć demon lub gość skorzystają z przeklętej mocy źródła, masa męczenników traci pokłady człowieczeństwa na rzecz przyspieszenia wylęgu nowych demonicznych dzieci.
Loki
Herold
Pojawił się w Piekle w swojej drugiej postaci. Jego skrzydła wyglądały faktycznie fatalnie. Zresztą nie tylko one. Był mocno poobijany i jakby tego jeszcze było mało... kurewsko zmęczony. Miał ochotę wpełznąć w jakąś dziurę i przespać w niej półwiecze. Zamiast tego skierował się do I Kręgu, gdzie wiedział, że może się odprężyć. Poza tym były tu Źródła Młodości, o których słyszał sporo dobrego, właśnie dlatego ku nim skierował swoje kroki.
Po drodze witał się z mieszkańcami tego piętra, czasem nawet przystawał by chwilę porozmawiać. Czuł jednak na sobie ich spojrzenia. Wiedział, że zmasakrowane skrzydła nie wyglądały... pociągająco, jemu również było daleko do demona seksu. Ci byli idealni i kuszący, tak że ciężko było oderwać od nich spojrzenia, a samo spędzanie czasu w tym kręgu powodowało hardą erekcję.
Dotarłszy do Źródeł po prostu rozebrał się - nie bez lekkich problemów - i po prostu władował do wody, która cudownie łagodziła ból i pomagała na zmęczenie. Zaczesał długie, złote włosy na jedno z ramion i westchnął z cichą ulgą. Chwilę gładził swoje miękkie, gęste włosy jednocześnie rozglądając się dookoła. I Krąg Piekielny był zdecydowanie pięknym miejscem, cieszącym zarazem oko jak i zmęczoną duszę. Mimo tych zachwytów, miał gdzieś z tyłu głowy, że to miejsce było równie niebezpieczne, jak każde inne w Piekle.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Nie za często bywał w Piekle. Przynajmniej nie odkąd zniknął Bóg, a śmiertelnicy wpadli na pomysł, że zaczną się mordować na ogromną skalę. Nazwali te wydarzenia Wojnami Światowymi. Hah! Co oni mogli o tym wiedzieć? Ludzkie przepychanki nie dorównywały Wiecznemu Konfliktowi. Nie mógł jednak odmówić sobie tej przyjemności. W końcu za śmiercią i marnością szła też rozpacz, potrzeby i jego w tym wszystkim rola. Bardzo szybko odnalazł swoją niszę. Tych spragnionych dotyku drugiej osoby, wylewających łzy za swoimi bliskimi oraz wszystkich, którzy po prostu potrzebowali porządnego chędożenia. Pomimo ran zadanych przez konflikty, śmiertelnicy nie przestali uprawiać seksu. Szukali drogi do łóżka częściej niż kiedykolwiek w historii. Jego bar spisywał się świetnie, ale od czasów drugiej wojny, przeżywał swój renesans. Na nudę nie mógł narzekać. Miał ręce pełne roboty. W obu tego słowa znaczeniu.
Choć ukochał sobie część ludzkich wynalazków, nic nie mogło dorównać łaźniom Pierwszego Kręgu. To tutaj, przy akompaniujących dźwiękach niekończącej się orgii, mógł zrelaksować się jak nigdzie indziej. Wszedł do pięknej, skąpanej we mgle jaskini. Po drodze obdarował kilka demonów namiętnymi pocałunkami i zadziornymi klapsami w nagie pośladki. Dopiero po chwili dostrzegł Lokiego, który skąpany w emanujących jasnym światłem wodach źródła młodości, nie prezentował się najlepiej. Jego ciekawość wspięła się na wyżyny.
Snując się jak zjawa przy kamiennej ścianie, delikatnie rysując ją swoimi pazurami, odziany już tylko w swój ulubiony naszyjnik, stanął zadowolony po drugiej stronie wodnego zbiornika.
- Loki, kochaniutki, co się wydarzyło? Wyglądasz, jakbyś zderzył się z pociągiem. - nie był w żaden sposób zatroskany. To była dla niego idealna okazja, by pobawić się trochę z nieco bardziej honorowanym przedstawicielem Piekieł. - Komu podpadłeś tam na Ziemi? - powątpiewał, że to było dzieło ludzkiej ręki, ale śmiertelnicy stawali się coraz to bardziej kreatywni. Szczególnie Zakon. Głupcy.
Wszedł powoli do wody, wdzięcząc się z każdym krokiem. Jego ciało było idealnie gładkie, przy tym całkiem nieźle wyrzeźbione. Ludzie nie potrafili mu się oprzeć w ludzkiej skorupie, a demony często miały problem z jego Annaszeiem. Przysunął się nieco bliżej. Zaczął bardzo delikatnymi ruchami kreślić kółeczka na ramieniu demona. - Zjawiłeś się w naszym kręgu niezaproszony. Potrzebujesz towarzystwa? Może trzeba ci ulżyć w cierpieniach? - jego druga ręka zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do okolic brzucha Herolda, z jednym tylko zamiarem.
@Loki
Loki
Herold
Nie powinno, a jednak zmęczenie powoli opuszczało jego ciało, to samoistnie się rozluźniało. Przez to wszystko stawał się nieco senny, mimo ogólnodostępnych atrakcji i tego całego jebalnika, który miał miejsce dookoła. Jak się jest długo demonem, to pewne rzeczy po prostu przestają na tobie robić wrażenie. Dlatego siedział z przymkniętymi oczyma, nasłuchując tylko tego, co działo się dookoła. Delikatnym ruchem wciąż przeczesywał swoje włosy, rozdzielał splątane pasma, czyścił je z krwi i innych... cholera wie czego.
Wtem usłyszał głos. Dobrze mu znany głos, jednego z tutejszych rezydentów. Powoli otworzył oczy i spojrzał na młodo wyglądającego demona. Uniósł w pół uśmiechu jeden z kącików ust.
- I tak się czuję - przyznał z rozbawieniem. - A takiemu jednemu aniołowi, chyba z chóru Potęg.
Nie zamierzał się kryć z tym, że anioł spuścił mu wpierdol. Zwłaszcza z takiego chóru. Wszak Loki nie był wojownikiem, walka z Potęgami nie powinna należeć do kręgu jego zainteresowań. A jednak walczył, chwalebnie, odniósł przy tym rany, ale wyszedł z tego cało, co mogło dowodzić o jego sprycie i zaradności. Więc tylko na plus, bo gdyby tak wyglądał po walce ze śmiertelnikiem albo Zakonem, to na pewno by go wyśmiano.
Obserwował swojego rozmówcę, chociaż zamiast się rozluźnić za sprawą jego dotyku nieco się spiął. Lekko, naprawdę ledwo dostrzegalnie. Znów się uśmiechnął na wspomnienie, że był w tym kręgu nieproszonym gościem. Może był, ale z drugiej strony... czy nie działał właśnie na korzyść tych wszystkich Piekielników?
- Nieproszony? Sądziłem, że to dobrze, że przychodzę tu ranny. W końcu dzięki temu cierpią uwięzieni tu grzesznicy - zaczął spokojnie, nie opuszczając spojrzenia. Patrzył prosto w oczy swojego rozmówcy. - Towarzystwo zawsze jest mile widziane. Hm... zależy co rozumiesz przez "ulżyć" w cierpieniach?
Chwycił Diablo za rękę, która zbliżała się do jego brzucha i po prostu przyciągnął do siebie demona. Posadził go na swoich kolanach i uśmiechnął się wesoło. Oparł się lepiej o krawędź Źródła, rozkładając tym samym mocniej skrzydła i chętniej zanurzając je w wodzie. Mimo to Diablo mógł się czuć lekko przytłoczony ich wielkością i faktem, że Loki używał ich troszkę do tego, żeby zapewnić im - nie - miłą intymność.
@Diablo
Wtem usłyszał głos. Dobrze mu znany głos, jednego z tutejszych rezydentów. Powoli otworzył oczy i spojrzał na młodo wyglądającego demona. Uniósł w pół uśmiechu jeden z kącików ust.
- I tak się czuję - przyznał z rozbawieniem. - A takiemu jednemu aniołowi, chyba z chóru Potęg.
Nie zamierzał się kryć z tym, że anioł spuścił mu wpierdol. Zwłaszcza z takiego chóru. Wszak Loki nie był wojownikiem, walka z Potęgami nie powinna należeć do kręgu jego zainteresowań. A jednak walczył, chwalebnie, odniósł przy tym rany, ale wyszedł z tego cało, co mogło dowodzić o jego sprycie i zaradności. Więc tylko na plus, bo gdyby tak wyglądał po walce ze śmiertelnikiem albo Zakonem, to na pewno by go wyśmiano.
Obserwował swojego rozmówcę, chociaż zamiast się rozluźnić za sprawą jego dotyku nieco się spiął. Lekko, naprawdę ledwo dostrzegalnie. Znów się uśmiechnął na wspomnienie, że był w tym kręgu nieproszonym gościem. Może był, ale z drugiej strony... czy nie działał właśnie na korzyść tych wszystkich Piekielników?
- Nieproszony? Sądziłem, że to dobrze, że przychodzę tu ranny. W końcu dzięki temu cierpią uwięzieni tu grzesznicy - zaczął spokojnie, nie opuszczając spojrzenia. Patrzył prosto w oczy swojego rozmówcy. - Towarzystwo zawsze jest mile widziane. Hm... zależy co rozumiesz przez "ulżyć" w cierpieniach?
Chwycił Diablo za rękę, która zbliżała się do jego brzucha i po prostu przyciągnął do siebie demona. Posadził go na swoich kolanach i uśmiechnął się wesoło. Oparł się lepiej o krawędź Źródła, rozkładając tym samym mocniej skrzydła i chętniej zanurzając je w wodzie. Mimo to Diablo mógł się czuć lekko przytłoczony ich wielkością i faktem, że Loki używał ich troszkę do tego, żeby zapewnić im - nie - miłą intymność.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Zachichotał cicho. Nie spodziewał się po Lokim takiej nierozwagi. Walka z fanatycznym wysłannikiem Niebian. Dobrze, że nie wrócił w gorszym stanie. Niby ptaszyny były takie sprawiedliwe i łaskawe, ale gdy chodziło o Potęgi, to nagle bliżej było im do nich, do demonów.
- Rozgniewałeś deus vulta? Nie wiem, czy czyni to cię samobójcą, czy jeszcze bardziej seksownym awanturnikiem. - on nigdy nie pchał się do walki. Wiedział, że z większością wojowników nie miałby żadnych szans. On uwodził, kokietował, zdobywał to, czego pragnął, używając swojego ciała. Działało to na każdą rasę, w mniejszym lub większym stopniu. Co prawda nie uciekał od bólu, ale wolał podduszanie w łóżku od głębokich ran zadanych niebiańskim ostrzem. Był dzieckiem manipulacji. Słowa i gesty był bronią nie mniej potężną niż miecz.
Wyczuł to lekkie spięcie mięśni u Lokiego. Nie miał na niego ochoty? Może się go nieco bał? Seks nie był niebezpieczny, ale ten, kto go uprawiał, mógł stać się prawdziwym potworem. Sam był tego przykładem w swojej formie Sodoma.
- Och, nie bacz na moje słowa. To nie tak, że nie jesteś tu mile widziany. Po prostu twoje zstąpienie było nieoczekiwane. Swoją nieco nadszarpniętą stroną wizualną, wywołałeś niepokój wśród mych braci i sióstr. - piękno było cechą dominującą jego kręgu. Wszystko, co nieidealne wywoływało wśród jego mieszkańców nieprzyjemne dreszcze. On tego tak nie odbierał. Dla niego to była zawsze okazja. Nie mógł jej przepuścić.
Uśmiechnął się lubieżnie, gdy ten go do siebie przyciągnął i usadowił na swoich kolanach. Jednak nie przeszkadzało mu jego obecność. Doskonale.
- Endorfiny przynoszą przyjemność, która potrafi w cudowny sposób zamaskować ból. Ten wkrótce przeminie, ale do tego czasu możemy sprawić, byś nie musiał o nim myśleć. - przesuwał swoimi smukłymi dłońmi po jego torsie. Czasem używał pazurów, ale tylko na tyle, by pozostawić ślad, ale nie zranić skóry. - Jeśli nie masz ochoty, znajdę sobie kogoś innego. - zaczął powoli ruszać biodrami, tak, by pobudzić demona. - Twój wybór, kochasiu. - wyszeptał do niego bez słów.
Nie był podobny do innych demonów ze swojego kręgu. Nie uczestniczył w orgiach i innych zabawach. Raczej trzymał się ludzkiego świata i korzystał z uciech śmiertelników. Inaczej było jednak z przedstawicielami innych grup w Piekle. Tu już nie próżnował.
@Loki
- Rozgniewałeś deus vulta? Nie wiem, czy czyni to cię samobójcą, czy jeszcze bardziej seksownym awanturnikiem. - on nigdy nie pchał się do walki. Wiedział, że z większością wojowników nie miałby żadnych szans. On uwodził, kokietował, zdobywał to, czego pragnął, używając swojego ciała. Działało to na każdą rasę, w mniejszym lub większym stopniu. Co prawda nie uciekał od bólu, ale wolał podduszanie w łóżku od głębokich ran zadanych niebiańskim ostrzem. Był dzieckiem manipulacji. Słowa i gesty był bronią nie mniej potężną niż miecz.
Wyczuł to lekkie spięcie mięśni u Lokiego. Nie miał na niego ochoty? Może się go nieco bał? Seks nie był niebezpieczny, ale ten, kto go uprawiał, mógł stać się prawdziwym potworem. Sam był tego przykładem w swojej formie Sodoma.
- Och, nie bacz na moje słowa. To nie tak, że nie jesteś tu mile widziany. Po prostu twoje zstąpienie było nieoczekiwane. Swoją nieco nadszarpniętą stroną wizualną, wywołałeś niepokój wśród mych braci i sióstr. - piękno było cechą dominującą jego kręgu. Wszystko, co nieidealne wywoływało wśród jego mieszkańców nieprzyjemne dreszcze. On tego tak nie odbierał. Dla niego to była zawsze okazja. Nie mógł jej przepuścić.
Uśmiechnął się lubieżnie, gdy ten go do siebie przyciągnął i usadowił na swoich kolanach. Jednak nie przeszkadzało mu jego obecność. Doskonale.
- Endorfiny przynoszą przyjemność, która potrafi w cudowny sposób zamaskować ból. Ten wkrótce przeminie, ale do tego czasu możemy sprawić, byś nie musiał o nim myśleć. - przesuwał swoimi smukłymi dłońmi po jego torsie. Czasem używał pazurów, ale tylko na tyle, by pozostawić ślad, ale nie zranić skóry. - Jeśli nie masz ochoty, znajdę sobie kogoś innego. - zaczął powoli ruszać biodrami, tak, by pobudzić demona. - Twój wybór, kochasiu. - wyszeptał do niego bez słów.
Nie był podobny do innych demonów ze swojego kręgu. Nie uczestniczył w orgiach i innych zabawach. Raczej trzymał się ludzkiego świata i korzystał z uciech śmiertelników. Inaczej było jednak z przedstawicielami innych grup w Piekle. Tu już nie próżnował.
@Loki
Loki
Herold
Przeżył, przeżył czyli to jeszcze nie był szczyt głupoty. Niemniej faktycznie, musiał w przyszłości uważać, żeby nie nadziać się na miecz Raziela i jak raz nie ma w tym stwierdzeniu żadnej dwuznaczności. Plus z tego wszystkiego taki, że przynajmniej dowiedział się nieco o tym Aniele i co ważniejsze, wiedział - mniej więcej - jak go obsługiwać.
- Oj tam zaraz rozgniewałem, troszkę podirytowałem. Hm... na moje zdecydowanie to drugie - stwierdził z uśmiechem. Zdecydowanie był seksownym awanturnikiem, chociaż z samobójcy też coś miał. Po prostu lubił, kiedy się dookoła niego dużo działo. Inna sprawa, że walka z aniołem to zawsze jakaś forma treningu. Nie można być tylko doskonałym manipulatorem, trzeba mieć również jak się bronić. Chociaż gdyby się zdarzył następny raz, to pewnie byłby na to lepiej przygotowany, bo wiedział czego się spodziewać. A jeśli inne Potęgi były podobne do Raziela, to wbrew pozorom szło na nich opracować dość skuteczną metodę walki.
Loki lubił stosować zasadę ograniczonego zaufania. Nie powinien być nieufny względem innych demonów, w końcu byli jak jedna rodzina, a jednak nieco był. Na szczęście nie tylko w stosunku do demonów, względem aniołów i ludzi również stosował tą zasadę.
Co do jego wyglądu, no tak potężny ni to siniak ni to krwiak na środku pleców i na jednej z łydek faktycznie nie wyglądały dobrze. Tak samo jego wymiętoszone, wyskubane częściowo skrzydła. Musiał zrobić z nimi porządek, bo ogólnie Loki uważał się za bardzo przystojnego przedstawiciela demonicznego gatunku, a skrzydła były dla niego powodem do dumy.
- Nie chciałem nikogo przestraszyć, a za chwilę powinienem też znów wyglądać... apetycznie - stwierdził z rozbawieniem. Teraz zrozumiał w sumie o co chodzi Diablo. Czasem zapominał, że w I kręgu maja jakieś standardy piękna, w przeciwieństwie do pozostałych. Dlatego miło było tu czasem zajrzeć i się tym pięknem, specyficznym, ale mimo wszystko pięknem po napawać.
Oparł ręce na biodrach Diablo i słuchał uważnie, co ten demon ma do powiedzenia. Kreślił małe kółeczka kciukami na jego jedwabistej skórze. Zamruczał.
- Ból też może być przyjemny i akurat ty powinieneś być w tym specjalistą - zauważył i uśmiechnął się psotnie. Wiedział, że gdyby chciał to dostałby tyle przyjemności i bólu, że aż by wył z radości. - Jak mówiłem, nie mam nic przeciwko towarzystwu, a twoje jest wybitnie mile widziane.
Przesunął rękami z bioder demona na jego pośladki, zacisnął na nich lekko palce i przyciągnął Diablo jeszcze bliżej, tak że ich ciała się stykały. Pozwolił sobie przejechać językiem po gorącej skórze na szyi demona i jedną ręką powędrować w górę jego pleców, by pomasować okolice nasady jednego ze skrzydeł. Zwykle takie miejsca były wrażliwsze, bo mocniej unerwione i ukrwione.
@Diablo
- Oj tam zaraz rozgniewałem, troszkę podirytowałem. Hm... na moje zdecydowanie to drugie - stwierdził z uśmiechem. Zdecydowanie był seksownym awanturnikiem, chociaż z samobójcy też coś miał. Po prostu lubił, kiedy się dookoła niego dużo działo. Inna sprawa, że walka z aniołem to zawsze jakaś forma treningu. Nie można być tylko doskonałym manipulatorem, trzeba mieć również jak się bronić. Chociaż gdyby się zdarzył następny raz, to pewnie byłby na to lepiej przygotowany, bo wiedział czego się spodziewać. A jeśli inne Potęgi były podobne do Raziela, to wbrew pozorom szło na nich opracować dość skuteczną metodę walki.
Loki lubił stosować zasadę ograniczonego zaufania. Nie powinien być nieufny względem innych demonów, w końcu byli jak jedna rodzina, a jednak nieco był. Na szczęście nie tylko w stosunku do demonów, względem aniołów i ludzi również stosował tą zasadę.
Co do jego wyglądu, no tak potężny ni to siniak ni to krwiak na środku pleców i na jednej z łydek faktycznie nie wyglądały dobrze. Tak samo jego wymiętoszone, wyskubane częściowo skrzydła. Musiał zrobić z nimi porządek, bo ogólnie Loki uważał się za bardzo przystojnego przedstawiciela demonicznego gatunku, a skrzydła były dla niego powodem do dumy.
- Nie chciałem nikogo przestraszyć, a za chwilę powinienem też znów wyglądać... apetycznie - stwierdził z rozbawieniem. Teraz zrozumiał w sumie o co chodzi Diablo. Czasem zapominał, że w I kręgu maja jakieś standardy piękna, w przeciwieństwie do pozostałych. Dlatego miło było tu czasem zajrzeć i się tym pięknem, specyficznym, ale mimo wszystko pięknem po napawać.
Oparł ręce na biodrach Diablo i słuchał uważnie, co ten demon ma do powiedzenia. Kreślił małe kółeczka kciukami na jego jedwabistej skórze. Zamruczał.
- Ból też może być przyjemny i akurat ty powinieneś być w tym specjalistą - zauważył i uśmiechnął się psotnie. Wiedział, że gdyby chciał to dostałby tyle przyjemności i bólu, że aż by wył z radości. - Jak mówiłem, nie mam nic przeciwko towarzystwu, a twoje jest wybitnie mile widziane.
Przesunął rękami z bioder demona na jego pośladki, zacisnął na nich lekko palce i przyciągnął Diablo jeszcze bliżej, tak że ich ciała się stykały. Pozwolił sobie przejechać językiem po gorącej skórze na szyi demona i jedną ręką powędrować w górę jego pleców, by pomasować okolice nasady jednego ze skrzydeł. Zwykle takie miejsca były wrażliwsze, bo mocniej unerwione i ukrwione.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Sam od dawna nie miał okazji rozgniewać jakiegoś pierzastego. Znaczy, raczej nie celował w Potęgi, bo te do rozmów nie były zbyt skore, ale Cherubiny czy Trony, to już co innego. Po zniknięciu Boga stały się nieco delikatniejsze. Łatwiejsze do nawiązania kontaktu. Potrzebowały często uwagi, z którą Diablo chętnie się dzielił. Jasne, że niebezinteresownie, ale korzystały na tym obie strony. Były to też dużo bardziej łakome kąski niż ludzie czy demony.
- Pewnie byłeś urokliwy jak teraz, a ten po prostu nie zrozumiał twoich intencji. Nie przejmuj się. Oni tak zawsze. Chodzą ciągle nabuzowani, a gdy chce się im pomóc, to unoszą się dumą i rwą do bitki. Zamiast po prostu wyżyć się w łóżku. - smyrał zaczepnie jego sutki. Był w jego domu, to i do jego dyspozycji. Nie zamierzał się ograniczać.
On nie ufał nikomu. Przynajmniej nie w pełni. Czasem nawet i sobie. Jednak w pieprzeniu się nie potrzebował bezużytecznych emocji. Mógł oddawać się przyjemności nawet z najgorszym wrogiem. Jeśli obie strony były spełnione, to nic poza tym nie miało znaczenia. Jasne, że nie zasnąłby słodko obok nikogo, kogo nie sprawdził. Prawdopodobnie nie uczyniłby tego nawet z kimś, kogo znał od wielu lat.
- Oj, nie przejmuj się tym skarbie. Oni boją się własnego cienia. Zły, straszny, zakrwawiony Herold, to dla nich za duże wyzwanie. Ale nie dla mnie. - uśmiechnął się słodko do Lokiego. Każdy nowy dotyk przyjmował z lekkim pomrukiem. Lubił czuć czyjeś dłonie na swojej skórze. Uwielbiał, gdy błądziły po różnych zakątkach jego ciała.
Na kolejne słowa odchylił się niczym kot i klepnął demona w klatkę piersiową. - Och przestań. Jeszcze się zarumienię, ty komplemenciarzu. Jeśli jednak pragniesz zastąpić jeden ból drugim, to jestem do twojej dyspozycji. - tym razem zachichotał wesoło i uszczypnął jego prawy sutek.
Siły witalne Lokiego wróciły na swoje miejsce, jeśli zaczął dobierać się do jego pośladków. Bliższego przysunięcia się nie spodziewał, ale nie miał nic przeciwko. Zresztą, demon mógł wyczuć, że Diablo jest podekscytowany tym spotkaniem.
- Bardzo mnie to cieszy. Myślałem już, że jesteś na mnie zły. Może za słowa, które wypowiedziałem do naszych pobratymców podczas spotkania z Uzurpatorem. Zareagowali na nie bardzo nerwowo. Nie wiem dlaczego. - oczywiście grał w tym miejscu niewiniątko. Jego cała postać, która zupełnie nie przypominała jego ludzkiego wcielania, to była zwykła maska. Nie udawał może żądzy, ale każde jego słowo było jak jedwabny dotyk na czyimś zmyśle słuchu. Mówił tak i to, co każdy chciał usłyszeć. Przynajmniej tak mogło się wydawać.
Ponownie zamruczał, gdy tylko otrzymał mokry pocałunek i masaż od Lokiego. Zacisnął dłonie na jego ramionach, by sam po chwili zacząć przygryzać delikatnie jego wilgotną skórę na szyi.
@Loki
- Pewnie byłeś urokliwy jak teraz, a ten po prostu nie zrozumiał twoich intencji. Nie przejmuj się. Oni tak zawsze. Chodzą ciągle nabuzowani, a gdy chce się im pomóc, to unoszą się dumą i rwą do bitki. Zamiast po prostu wyżyć się w łóżku. - smyrał zaczepnie jego sutki. Był w jego domu, to i do jego dyspozycji. Nie zamierzał się ograniczać.
On nie ufał nikomu. Przynajmniej nie w pełni. Czasem nawet i sobie. Jednak w pieprzeniu się nie potrzebował bezużytecznych emocji. Mógł oddawać się przyjemności nawet z najgorszym wrogiem. Jeśli obie strony były spełnione, to nic poza tym nie miało znaczenia. Jasne, że nie zasnąłby słodko obok nikogo, kogo nie sprawdził. Prawdopodobnie nie uczyniłby tego nawet z kimś, kogo znał od wielu lat.
- Oj, nie przejmuj się tym skarbie. Oni boją się własnego cienia. Zły, straszny, zakrwawiony Herold, to dla nich za duże wyzwanie. Ale nie dla mnie. - uśmiechnął się słodko do Lokiego. Każdy nowy dotyk przyjmował z lekkim pomrukiem. Lubił czuć czyjeś dłonie na swojej skórze. Uwielbiał, gdy błądziły po różnych zakątkach jego ciała.
Na kolejne słowa odchylił się niczym kot i klepnął demona w klatkę piersiową. - Och przestań. Jeszcze się zarumienię, ty komplemenciarzu. Jeśli jednak pragniesz zastąpić jeden ból drugim, to jestem do twojej dyspozycji. - tym razem zachichotał wesoło i uszczypnął jego prawy sutek.
Siły witalne Lokiego wróciły na swoje miejsce, jeśli zaczął dobierać się do jego pośladków. Bliższego przysunięcia się nie spodziewał, ale nie miał nic przeciwko. Zresztą, demon mógł wyczuć, że Diablo jest podekscytowany tym spotkaniem.
- Bardzo mnie to cieszy. Myślałem już, że jesteś na mnie zły. Może za słowa, które wypowiedziałem do naszych pobratymców podczas spotkania z Uzurpatorem. Zareagowali na nie bardzo nerwowo. Nie wiem dlaczego. - oczywiście grał w tym miejscu niewiniątko. Jego cała postać, która zupełnie nie przypominała jego ludzkiego wcielania, to była zwykła maska. Nie udawał może żądzy, ale każde jego słowo było jak jedwabny dotyk na czyimś zmyśle słuchu. Mówił tak i to, co każdy chciał usłyszeć. Przynajmniej tak mogło się wydawać.
Ponownie zamruczał, gdy tylko otrzymał mokry pocałunek i masaż od Lokiego. Zacisnął dłonie na jego ramionach, by sam po chwili zacząć przygryzać delikatnie jego wilgotną skórę na szyi.
@Loki
Loki
Herold
Nie było jego celem rozgniewanie Anioła. Prawda jest taka, że zachowywał się po prostu normalnie, tak jak zwykle ale Razielowi zdawało się to przeszkadzać. Aż zastanawiał się czy po prostu nie miał pecha i faktycznie nie trafił na jednego z tych „świętszych od Boga”. Zdarzały się takie przypadki, a jeszcze często mieli tendencje być służbistami. Wtedy naprawdę można było źle skończyć.
- Oj tak, ten zdecydowanie był nabuzowany. Nie wiem czego się nażarł, ale zdecydowanie powinien po tym trochę się zrelaksować – westchnął. Jednego był pewien, musiał się następnym razem pilnować i najlepiej w ogóle nie odzywać w towarzystwie Raziela, a na pewno nie do niego.
Roześmiał się za sprawą słów Diablo. Chętnie się w niego wpatrywał, ale też nie trzymał rąk przy sobie. Wiedział, że z tym demonem mógł sobie na to pozwolić, a nawet powinien był sobie na to pozwolić. Inaczej zawiódłby swojego gospodarza.
- Nie boisz się? Och a może skrycie cię to pociąga? – Nie byłby sobą, gdyby nie rzucił tego typu komentarzem. Wiedział, że demony z I kręgu potrafiły mieć różne dziwne upodobania. Na tym polegał ich cały urok, na tej otwartości w kwestii fizycznej i zdolnościach, którymi nieraz przerastały każdego innego demona.
- Lubię taka zabawę – wymruczał, a potem nawet cicho westchnął za sprawą „uszczypliwości” Diablo. Cóż zawsze lubił mieszanie bólu z przyjemnością, dobrze wyważone potrafiło to być naprawdę przyjemne i ciekawe doświadczenie. I jeśli komuś miał się oddać w sprawne ręce, to zdecydowanie jakiemuś demonowi z I kręgu. Wiedział, że na nich można polegać i że są specjalistami w swojej dziedzinie.
Również był podekscytowany tym spotkaniem i to jego towarzysz mógł odczuć. Prawdą jest, że lekko był zaskoczony tym powrotem sił witalnych, ale domyślał się, że to zasługa jego miłego towarzystwa albo I kręgu i tego, jak to miejsce działało – lub obu.
Przechylił lekko głowę, odsłaniając tym samym swoją długą szyję.
- Czemu miałbym być na ciebie zły? Mówiłeś do rzeczy, jak niewielu na tym posiedzeniu. – Taka prawda. Nie widział nic złego w zachowaniu Diablo na posiedzeniu, nawet był nieco zaskoczony, bo w końcu ktoś mówił do rzeczy, a nie od rzeczy.
Nadstawił się do tego lekkiego podgryzania, jednocześnie nadal masując nasadę skrzydeł Diablo. Czasem pozwolił sobie nawet na krótka wędrówkę po tych skrzydłach. Dotykał delikatnych piór. Palce drugiej ręki rytmicznie zaciskał i rozluźniał na pośladku demona, choć tu również czasami błądził na jego uda, by lekko je zadrapać.
@Diablo
- Oj tak, ten zdecydowanie był nabuzowany. Nie wiem czego się nażarł, ale zdecydowanie powinien po tym trochę się zrelaksować – westchnął. Jednego był pewien, musiał się następnym razem pilnować i najlepiej w ogóle nie odzywać w towarzystwie Raziela, a na pewno nie do niego.
Roześmiał się za sprawą słów Diablo. Chętnie się w niego wpatrywał, ale też nie trzymał rąk przy sobie. Wiedział, że z tym demonem mógł sobie na to pozwolić, a nawet powinien był sobie na to pozwolić. Inaczej zawiódłby swojego gospodarza.
- Nie boisz się? Och a może skrycie cię to pociąga? – Nie byłby sobą, gdyby nie rzucił tego typu komentarzem. Wiedział, że demony z I kręgu potrafiły mieć różne dziwne upodobania. Na tym polegał ich cały urok, na tej otwartości w kwestii fizycznej i zdolnościach, którymi nieraz przerastały każdego innego demona.
- Lubię taka zabawę – wymruczał, a potem nawet cicho westchnął za sprawą „uszczypliwości” Diablo. Cóż zawsze lubił mieszanie bólu z przyjemnością, dobrze wyważone potrafiło to być naprawdę przyjemne i ciekawe doświadczenie. I jeśli komuś miał się oddać w sprawne ręce, to zdecydowanie jakiemuś demonowi z I kręgu. Wiedział, że na nich można polegać i że są specjalistami w swojej dziedzinie.
Również był podekscytowany tym spotkaniem i to jego towarzysz mógł odczuć. Prawdą jest, że lekko był zaskoczony tym powrotem sił witalnych, ale domyślał się, że to zasługa jego miłego towarzystwa albo I kręgu i tego, jak to miejsce działało – lub obu.
Przechylił lekko głowę, odsłaniając tym samym swoją długą szyję.
- Czemu miałbym być na ciebie zły? Mówiłeś do rzeczy, jak niewielu na tym posiedzeniu. – Taka prawda. Nie widział nic złego w zachowaniu Diablo na posiedzeniu, nawet był nieco zaskoczony, bo w końcu ktoś mówił do rzeczy, a nie od rzeczy.
Nadstawił się do tego lekkiego podgryzania, jednocześnie nadal masując nasadę skrzydeł Diablo. Czasem pozwolił sobie nawet na krótka wędrówkę po tych skrzydłach. Dotykał delikatnych piór. Palce drugiej ręki rytmicznie zaciskał i rozluźniał na pośladku demona, choć tu również czasami błądził na jego uda, by lekko je zadrapać.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
- A mi to ich nawet trochę szkoda. Ciągle tylko to bycie światłym, sprawiedliwym, dobrym, posłusznym i zawsze bogobojnym. Nie mają w tym niebie takich atrakcji jak my tutaj. Seks to zawsze świetne rozwiązanie, by się wyładować. - tutaj zrobił smutną minę, jakby faktycznie rozczulił się na samą myśl. Anioły w tym zakresie były nudne. Dopiero gdy targani niepewnością, bliscy wstąpienia na ścieżkę grzechu, a następnie o krok od upadku, dało się z nimi świetnie bawić. Niestety wtedy stawali się zwykłymi ludźmi. Czar pryskał.
- Czego tu się bać? Tych seksownych mięśni? Tych silnych dłoni? A może... - tu ponownie poruszył biodrami, ale to o czym myślał, było doskonale wyczuwalne. Uwielbiał się droczyć i zachęcać, by później przeciągać zbliżenie, uciekać od dotyku kochanka, rozpalając jego żądze do czerwoności. Niektórzy łaknęli każdego jego spojrzenia i szybko prosili o więcej, a inni? Inni po prostu brali co, jak myśleli, im się należało. W zależności od jego humoru czasem im pozwalał. Jednak na ich nieszczęście, to on częściej lubił dominować, niż być posłusznym. Niejeden się o tym boleśnie przekonał. Czy wracali po więcej? Zawsze.
- Och, to tak jak ja! Lubię, uwielbiam, kocham. Cielesność to najlepsze co nam podarował ten drętwy Bóg. Możemy z niej robić wspaniały użytek. Nie uważasz? - choć Loki dopiero co się zregenerował, Diablo nie pozostawał już dłużny w drapieżnych zabawach. Teraz powoli ciął skórę na ramionach mężczyzny, łapczywie zlizując krew, która sączyła się z ran.
- Och, te demony chciwości różnie mają w zwyczaju reagować. Myślą, że całe Piekło kręci się wokół nich. Strasznie zadufane to jednostki. - on zawsze starał się trzymać w cieniu, wsłuchiwać, analizować, dobierać odpowiedzi w sposób, który przyczyni się do jego sukcesu. Dopiero wtedy miał pewność, że jego głos ma jakikolwiek sens. Paplanie o swojej wspaniałości wolał pozostawić innym. - Nawet w obliczu zadania, które nam powierzono, oni potrafią myśleć tylko o sobie i o świecących przedmiotach. Straszne to uzależnienie. - on też bywał narcystyczny, ale potrafił priorytetyzować potrzeby.
Nie miał nic przeciwko temu, że Loki tak skoncentrował się na jego pośladkach. Nie mniej sam miał ochotę na te od demona. Dzisiejszego dnia budziła się w nim rola kogoś uniwersalnego. Stąpającego po ścieżce dawcy i odbiorcy.
- Czy może towarzystwo, jak do tej pory, sprawiło, że się zrelaksowałeś i zapomniałeś o wszystkich troskach? - tu złożył pocałunek na jego ustach, przy tym delikatnie przygryzając dolną wargę. - Czy masz ochotę na więcej? A może chcesz zająć się czymś innym? Choć wolałbym pozostać bez ubrań. Ukochałem sobie tę wolność. - niemalże wymruczał ostatnie słowa.
@Loki
- Czego tu się bać? Tych seksownych mięśni? Tych silnych dłoni? A może... - tu ponownie poruszył biodrami, ale to o czym myślał, było doskonale wyczuwalne. Uwielbiał się droczyć i zachęcać, by później przeciągać zbliżenie, uciekać od dotyku kochanka, rozpalając jego żądze do czerwoności. Niektórzy łaknęli każdego jego spojrzenia i szybko prosili o więcej, a inni? Inni po prostu brali co, jak myśleli, im się należało. W zależności od jego humoru czasem im pozwalał. Jednak na ich nieszczęście, to on częściej lubił dominować, niż być posłusznym. Niejeden się o tym boleśnie przekonał. Czy wracali po więcej? Zawsze.
- Och, to tak jak ja! Lubię, uwielbiam, kocham. Cielesność to najlepsze co nam podarował ten drętwy Bóg. Możemy z niej robić wspaniały użytek. Nie uważasz? - choć Loki dopiero co się zregenerował, Diablo nie pozostawał już dłużny w drapieżnych zabawach. Teraz powoli ciął skórę na ramionach mężczyzny, łapczywie zlizując krew, która sączyła się z ran.
- Och, te demony chciwości różnie mają w zwyczaju reagować. Myślą, że całe Piekło kręci się wokół nich. Strasznie zadufane to jednostki. - on zawsze starał się trzymać w cieniu, wsłuchiwać, analizować, dobierać odpowiedzi w sposób, który przyczyni się do jego sukcesu. Dopiero wtedy miał pewność, że jego głos ma jakikolwiek sens. Paplanie o swojej wspaniałości wolał pozostawić innym. - Nawet w obliczu zadania, które nam powierzono, oni potrafią myśleć tylko o sobie i o świecących przedmiotach. Straszne to uzależnienie. - on też bywał narcystyczny, ale potrafił priorytetyzować potrzeby.
Nie miał nic przeciwko temu, że Loki tak skoncentrował się na jego pośladkach. Nie mniej sam miał ochotę na te od demona. Dzisiejszego dnia budziła się w nim rola kogoś uniwersalnego. Stąpającego po ścieżce dawcy i odbiorcy.
- Czy może towarzystwo, jak do tej pory, sprawiło, że się zrelaksowałeś i zapomniałeś o wszystkich troskach? - tu złożył pocałunek na jego ustach, przy tym delikatnie przygryzając dolną wargę. - Czy masz ochotę na więcej? A może chcesz zająć się czymś innym? Choć wolałbym pozostać bez ubrań. Ukochałem sobie tę wolność. - niemalże wymruczał ostatnie słowa.
@Loki
Loki
Herold
- Zdecydowanie nie mają, ale sami są sobie winni. Jakby byli mniej święci, to może nie chodziliby wiecznie tacy nabuzowani – przyznał rację swojemu towarzyszowi, chociaż jemu akurat nie było smutno. Go to nieodmiennie bawiło, że anioły mimo całej swej zajebistości nie radziły sobie z pewnymi rzeczami. Niemniej to nie był ich problem, mieli ciekawsze rzeczy na głowie, jak chociażby swoje towarzystwo.
Uśmiechnął się za sprawą słów Diablo. Ten mały demon zdecydowanie wiedział jak poprawić człowiekowi humor. A nawet skutecznie odwrócić uwagę od pewnych nieprzyjemności, których się wcześniej doświadczyło. Westchnął cicho i przeciągnął się tak, by nadal być tak blisko z ciałem Diablo, jak w chwili jego otarcia się. To było bardzo przyjemne. Wiedział, że jest w bardzo zdolnych rękach i może doświadczyć z ich powodu wielu przyjemności, a jednocześnie gdzieś z tyłu głowy miał, że demon ten bardzo lubił się drażnić. Czy jemu to przeszkadzało? Skądże znowu. Uważał, że im dłużej trwa zabawa i im więcej przyjemności z niej płynie, tym lepiej jest.
- Masz rację. Cielesność to najlepsze, co zostało nam podarowane – przyznał bez chwili wahania. Nie wyobrażał sobie istnienia jako masa energii, ciało było cudownym tworem, które pozwalało lepiej doznawać otaczającego świata. Tak jak teraz. Cicho syknął, ale nie skrzywił się, raczej uśmiechnął. Ból był częścią istnienia i faktycznie mógł się stać przyjemny, jak chociażby w tym momencie.
Na wspomnieniu o demonach chciwości, aż westchnął i lekko przechylił głowę w bok.
- Są jak dzieci, które trzeba przekupywać do działania, bo same z siebie nic nie zrobią, poza to, co przynosi im korzyść. I tak, zawsze reagują dziwnie i są okropnie egocentryczne – przyznał, bo z tym ciężko się było kłócić. Gdyby nie fakt, że demony chciwości bywały użyteczne, to w ogóle by się z nimi nie kontaktował ani nie korzystał z ich usług. Miał też nadzieję, że demonica, która zdecydowała się na rozmowę z tą kobietą poradzi sobie z tym zadaniem, chociaż zdecydowanie lepiej by do niego pasował chociażby Diablo. Mieli za mało wyspecjalizowanych w manipulacji jednostek.
Tylko pokiwał głowa, bo zgadzał się z Diablo, że uzależnienie demonów chciwości było straszne i momentami diabelnie kłopotliwe.
Zamknął Diablo w swoich objęciach i otoczył ich skrzydłami, tak że znaleźli się w kojącym półmroku. Jedyne co mogło przeszkadzać, to zapach mokrych piór, chociaż ten wcale nie był taki zły, w końcu nie był ptakiem, żeby śmierdzieć jak morka kura.
- Tak, zrelaksowałem się i zapomniałem o części trosk, bardzo ci za to dziękuję – odpowiedział na ten pocałunek i zamruczał cicho za sprawą tego przygryzienia. Uśmiechnął i znów poczęstował się ustami Diablo. – Schrupałbym cię w całości, a jednocześnie zastanawiam się czy nie byłoby dobrze obmyślić wspólnie planu „B” na wypadek gdyby demony chciwości sprawiały problemy. Spokojnie, nie potrzebujemy do tego ubrań.
@Diablo
Uśmiechnął się za sprawą słów Diablo. Ten mały demon zdecydowanie wiedział jak poprawić człowiekowi humor. A nawet skutecznie odwrócić uwagę od pewnych nieprzyjemności, których się wcześniej doświadczyło. Westchnął cicho i przeciągnął się tak, by nadal być tak blisko z ciałem Diablo, jak w chwili jego otarcia się. To było bardzo przyjemne. Wiedział, że jest w bardzo zdolnych rękach i może doświadczyć z ich powodu wielu przyjemności, a jednocześnie gdzieś z tyłu głowy miał, że demon ten bardzo lubił się drażnić. Czy jemu to przeszkadzało? Skądże znowu. Uważał, że im dłużej trwa zabawa i im więcej przyjemności z niej płynie, tym lepiej jest.
- Masz rację. Cielesność to najlepsze, co zostało nam podarowane – przyznał bez chwili wahania. Nie wyobrażał sobie istnienia jako masa energii, ciało było cudownym tworem, które pozwalało lepiej doznawać otaczającego świata. Tak jak teraz. Cicho syknął, ale nie skrzywił się, raczej uśmiechnął. Ból był częścią istnienia i faktycznie mógł się stać przyjemny, jak chociażby w tym momencie.
Na wspomnieniu o demonach chciwości, aż westchnął i lekko przechylił głowę w bok.
- Są jak dzieci, które trzeba przekupywać do działania, bo same z siebie nic nie zrobią, poza to, co przynosi im korzyść. I tak, zawsze reagują dziwnie i są okropnie egocentryczne – przyznał, bo z tym ciężko się było kłócić. Gdyby nie fakt, że demony chciwości bywały użyteczne, to w ogóle by się z nimi nie kontaktował ani nie korzystał z ich usług. Miał też nadzieję, że demonica, która zdecydowała się na rozmowę z tą kobietą poradzi sobie z tym zadaniem, chociaż zdecydowanie lepiej by do niego pasował chociażby Diablo. Mieli za mało wyspecjalizowanych w manipulacji jednostek.
Tylko pokiwał głowa, bo zgadzał się z Diablo, że uzależnienie demonów chciwości było straszne i momentami diabelnie kłopotliwe.
Zamknął Diablo w swoich objęciach i otoczył ich skrzydłami, tak że znaleźli się w kojącym półmroku. Jedyne co mogło przeszkadzać, to zapach mokrych piór, chociaż ten wcale nie był taki zły, w końcu nie był ptakiem, żeby śmierdzieć jak morka kura.
- Tak, zrelaksowałem się i zapomniałem o części trosk, bardzo ci za to dziękuję – odpowiedział na ten pocałunek i zamruczał cicho za sprawą tego przygryzienia. Uśmiechnął i znów poczęstował się ustami Diablo. – Schrupałbym cię w całości, a jednocześnie zastanawiam się czy nie byłoby dobrze obmyślić wspólnie planu „B” na wypadek gdyby demony chciwości sprawiały problemy. Spokojnie, nie potrzebujemy do tego ubrań.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Choć świat nie był dla niego jednym, wielkim placem zabaw, który polegał tylko na piciu, paleniu i jebaniu się, to nie wyobrażał sobie świadomie zgodzić się na skrajność w drugą stronę. W życiu śmiertelnika, niebianina czy demona musiała panować równowaga. Bez niej powstawały właśnie te wszystkie napięcia, które prowadziły do rodzenia się fanatycznych wojowników, których tylko oręż odnajdywał czasem drogę do pochwy.
- Jeśli Bóg podarował im wolną wolę, a przy okazji też fizyczną formę, to nie rozumiem tych zakazów. Dlaczego tak uporczywie dążą do czystości, gdy miłosierdzie i miłość do bliźniego, to cnoty. Gdzie w tym grzech? - może dlatego, że był demonem z pierwszego kręgu, nie widział w zbliżeniach niczego nieprawego, ale na samą logikę, gdyby Bóg nie chciał, by anioły mogły uprawiać miłość, to by im nie podarował narządów niezbędnych do jej uskuteczniania?
- Może dlatego, że nie jestem demonem chciwości, to dla mnie logicznym wydaje się, że zapłata następuje po wykonaniu zadania. Oni pragnęliby zostać obsypani złotem bez kiwnięcia palcem. To już nie cecha ich kręgu, to zwykła bezczelność. - zachichotał pod nosem, przypominając sobie, jak bardzo zirytował swoim wystąpieniem, demony na spotkaniu z Królem Piekieł. - Bawi mnie też ich dzikość i chęć walki. Obładowani tymi świecidełkami na pewno mają szanse z Potęgami. Dlaczego dla niektórych myślenie jest takie trudne? Zmanipulowani niebianie to dla nas korzystniejsze rozegranie niż wkurwieni i chcący nas powybijać. Przynajmniej na czas tego zadania. - później mogą znowu skakać sobie do gardeł, w ten lub inny przyjemny sposób. - Ja we wszystkim staram się znaleźć coś, co mogę wykorzystać dla własnego dobra. Nawet na tymczasowej współpracy z ptaszynami.
Zamruczał zadowolony, gdy ten zamknął ich w pierzastym objęciu. Niestety jego kolejne słowa nieco go zasmuciły, ale miał rację. Przyjemności można odłożyć na później. Mieli zadanie do wykonania.
- Zaproponowałbym, że możemy połączyć te czynności, ale wydaje mi się, że wtedy skupimy się tylko na jednej. - westchnął i uwolnił się z objęć Lokiego. Kręcąc tyłkiem, pomaszerował na brzeg źródła i usiadł zamyślony na jego krawędzi. - Tak, inne demony, nie bacząc na konsekwencje swoich poczynań, mogą nam sporo namieszać. Potrzebujemy planu na taką ewentualność. - niestety był prawie pewien, że będą zmuszeni go użyć.
@Loki
- Jeśli Bóg podarował im wolną wolę, a przy okazji też fizyczną formę, to nie rozumiem tych zakazów. Dlaczego tak uporczywie dążą do czystości, gdy miłosierdzie i miłość do bliźniego, to cnoty. Gdzie w tym grzech? - może dlatego, że był demonem z pierwszego kręgu, nie widział w zbliżeniach niczego nieprawego, ale na samą logikę, gdyby Bóg nie chciał, by anioły mogły uprawiać miłość, to by im nie podarował narządów niezbędnych do jej uskuteczniania?
- Może dlatego, że nie jestem demonem chciwości, to dla mnie logicznym wydaje się, że zapłata następuje po wykonaniu zadania. Oni pragnęliby zostać obsypani złotem bez kiwnięcia palcem. To już nie cecha ich kręgu, to zwykła bezczelność. - zachichotał pod nosem, przypominając sobie, jak bardzo zirytował swoim wystąpieniem, demony na spotkaniu z Królem Piekieł. - Bawi mnie też ich dzikość i chęć walki. Obładowani tymi świecidełkami na pewno mają szanse z Potęgami. Dlaczego dla niektórych myślenie jest takie trudne? Zmanipulowani niebianie to dla nas korzystniejsze rozegranie niż wkurwieni i chcący nas powybijać. Przynajmniej na czas tego zadania. - później mogą znowu skakać sobie do gardeł, w ten lub inny przyjemny sposób. - Ja we wszystkim staram się znaleźć coś, co mogę wykorzystać dla własnego dobra. Nawet na tymczasowej współpracy z ptaszynami.
Zamruczał zadowolony, gdy ten zamknął ich w pierzastym objęciu. Niestety jego kolejne słowa nieco go zasmuciły, ale miał rację. Przyjemności można odłożyć na później. Mieli zadanie do wykonania.
- Zaproponowałbym, że możemy połączyć te czynności, ale wydaje mi się, że wtedy skupimy się tylko na jednej. - westchnął i uwolnił się z objęć Lokiego. Kręcąc tyłkiem, pomaszerował na brzeg źródła i usiadł zamyślony na jego krawędzi. - Tak, inne demony, nie bacząc na konsekwencje swoich poczynań, mogą nam sporo namieszać. Potrzebujemy planu na taką ewentualność. - niestety był prawie pewien, że będą zmuszeni go użyć.
@Loki
Loki
Herold
Wzruszył ramionami, bo niestety nie znał odpowiedzi na pytanie, które zadał Diablo. Wiele rzeczy ustalonych przez Boga, czasem mijały się z sensem i logiką znaną ludziom. Niektóre prawa były bezsensowne, a inne zupełnie ze sobą sprzeczne, co sprawiało że wszystko to stawało się chaosem rozporządzeń i zakazów, których trzeba było przestrzegać, jeśli chciało się być aniołem czy dobrym człowiekiem.
- Tu masz rację. Zapłata po robocie, ewentualnie część przed a reszta po. Zwłaszcza jeśli uda się wykonać zadanie perfekcyjnie, a na to bym w sumie nie liczył – nie przy tych matołach z kręgu chciwości. Lokiego od samego myślenia, że będzie musiał to barachło ogarniać zaczynała boleć głowa. Naprawdę nie wiedział, co pomyślał sobie Król Piekła robiąc z niego lidera tego całego burdelu. – Zdecydowanie lepiej wyjdziemy na układach, niż otwartej walce. Wiem, jak niebezpieczna jest walka z Potęgą i chyba nikomu bym tego nie polecał, a już na pewno nie na czas tak… delikatnego zadania.
Na pewno przekonają do siebie rzesze Widzących i ludzi, jeśli akurat będą zajęci walką ze sobą nawzajem. Pokiwał ze zrozumieniem głową, bo miał podobną politykę działania. Zawsze lepiej jest na początku starać się coś ugrać, a potem jak się nie da to iść na noże. Mogli przez nieuwagę innych spalić sobie most do dużo lepszej nagrody lub w ogóle do osiągnięcia celu, który został przed nimi postawiony.
Sam nie był wybitnie zadowolony, ale ktoś musiał mieć głowę na karku. Inna sprawa, że doskonale wiedział, że da radę dogadać się z Diablo, który miał podobną politykę działań do niego. Obaj byli manipulatorami i obaj potrafili być bardzo przekonujący, jeśli chodziło o Śmiertelników. Niechętnie wypuścił Diablo ze swoich objęć i rozsiadł się nieco wygodniej, chociaż skrzydła częściowo złożył.
- Od czasu spotkania udało mi się poznać dwóch Widzących, jeden z nich na pewno jest z Zakonu. To powinno nieco ułatwić nam próbę wejścia do mieszkania. Na rozmowę z tą kobietą najchętniej wysłałbym ciebie, bo mam dziwne wrażenie, że uda ci się od niej wyciągnąć więcej, niż Jill – podzielił się informacjami z Diablo.
@Diablo
- Tu masz rację. Zapłata po robocie, ewentualnie część przed a reszta po. Zwłaszcza jeśli uda się wykonać zadanie perfekcyjnie, a na to bym w sumie nie liczył – nie przy tych matołach z kręgu chciwości. Lokiego od samego myślenia, że będzie musiał to barachło ogarniać zaczynała boleć głowa. Naprawdę nie wiedział, co pomyślał sobie Król Piekła robiąc z niego lidera tego całego burdelu. – Zdecydowanie lepiej wyjdziemy na układach, niż otwartej walce. Wiem, jak niebezpieczna jest walka z Potęgą i chyba nikomu bym tego nie polecał, a już na pewno nie na czas tak… delikatnego zadania.
Na pewno przekonają do siebie rzesze Widzących i ludzi, jeśli akurat będą zajęci walką ze sobą nawzajem. Pokiwał ze zrozumieniem głową, bo miał podobną politykę działania. Zawsze lepiej jest na początku starać się coś ugrać, a potem jak się nie da to iść na noże. Mogli przez nieuwagę innych spalić sobie most do dużo lepszej nagrody lub w ogóle do osiągnięcia celu, który został przed nimi postawiony.
Sam nie był wybitnie zadowolony, ale ktoś musiał mieć głowę na karku. Inna sprawa, że doskonale wiedział, że da radę dogadać się z Diablo, który miał podobną politykę działań do niego. Obaj byli manipulatorami i obaj potrafili być bardzo przekonujący, jeśli chodziło o Śmiertelników. Niechętnie wypuścił Diablo ze swoich objęć i rozsiadł się nieco wygodniej, chociaż skrzydła częściowo złożył.
- Od czasu spotkania udało mi się poznać dwóch Widzących, jeden z nich na pewno jest z Zakonu. To powinno nieco ułatwić nam próbę wejścia do mieszkania. Na rozmowę z tą kobietą najchętniej wysłałbym ciebie, bo mam dziwne wrażenie, że uda ci się od niej wyciągnąć więcej, niż Jill – podzielił się informacjami z Diablo.
@Diablo
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Nie zamierzał więcej dywagować na temat pierzastych. Ich los nie był jego zmartwieniem. Wolałby, by łatwiej było się z nimi dogadać, szczególnie teraz, gdy musieli współpracować, ale jeśli nie po dobroci, to zawsze może spróbować zmanipulować któregoś. Metody i sposób podejścia nie miały znaczenia. Nie dla niego. Liczyły się rezultaty.
- Zniknięcie Boga jest problemem także dla nich. To w ich zakichanym interesie doprowadzić tę sprawę do końca, by mogli dalej bawić się na Ziemi i siać spaczenie. Bez ludzi do wyciskania jak cytryny, nie będą mogli kraść czy dalej się wzbogacać. Ja to doskonale rozumiem. Mój cały ziemski biznes opiera się na śmiertelnikach. - był demonem i gdzie się dało, siał zgorszenie, ale miał też swój rozum. Nie po drodze mu była apokalipsa. Brak ludzi, Lucyfer na wolności, chaos, który w końcu zburzyłby równowagę i nie wiadomo co by się z nimi stało. Lubił panoszyć się po tym świecie. Nie zamierzał go tak łatwo opuścić.
Cieszył się, że z Lokim mógł normalnie porozmawiać. Z demonami z kręgu chciwości tylko się waśnił. Nie potrafili przeprowadzić opanowanej, merytorycznej konwersacji. Oni się odpalali, on się odpalał i już nie dało się znaleźć wspólnego języka. Choć w Piekle skakanie sobie do gardeł nie było niczym wyjątkowym, to jego krąg z drugim nie lubili się w jakiś wyjątkowy sposób.
- Jeśli dasz radę z nich wyciągnąć jakieś informacje albo nawet dostać się do mieszkania, to mamy asa w rękawie. Ja też mogę trochę namieszać, bo nie są w stanie dostrzec mojej aury. - w tej misji zamierzał wykorzystać ten atut wielokrotnie. Zaśmiał się jednak, gdy Loki wspomniał o kobiecie i o udziale Jill w tym przedsięwzięciu. - Król Piekieł zadecydował, więc musimy się tego trzymać. Zresztą wydaje mi się, że człowiek będzie i tak łatwiejszy do zmanipulowania niż któryś z Niebian. Szczególnie patrząc po twoich doświadczeniach. - nie krył jednak ekscytacji, że będzie mógł podjąć się tego wyzwania.
@Loki
- Zniknięcie Boga jest problemem także dla nich. To w ich zakichanym interesie doprowadzić tę sprawę do końca, by mogli dalej bawić się na Ziemi i siać spaczenie. Bez ludzi do wyciskania jak cytryny, nie będą mogli kraść czy dalej się wzbogacać. Ja to doskonale rozumiem. Mój cały ziemski biznes opiera się na śmiertelnikach. - był demonem i gdzie się dało, siał zgorszenie, ale miał też swój rozum. Nie po drodze mu była apokalipsa. Brak ludzi, Lucyfer na wolności, chaos, który w końcu zburzyłby równowagę i nie wiadomo co by się z nimi stało. Lubił panoszyć się po tym świecie. Nie zamierzał go tak łatwo opuścić.
Cieszył się, że z Lokim mógł normalnie porozmawiać. Z demonami z kręgu chciwości tylko się waśnił. Nie potrafili przeprowadzić opanowanej, merytorycznej konwersacji. Oni się odpalali, on się odpalał i już nie dało się znaleźć wspólnego języka. Choć w Piekle skakanie sobie do gardeł nie było niczym wyjątkowym, to jego krąg z drugim nie lubili się w jakiś wyjątkowy sposób.
- Jeśli dasz radę z nich wyciągnąć jakieś informacje albo nawet dostać się do mieszkania, to mamy asa w rękawie. Ja też mogę trochę namieszać, bo nie są w stanie dostrzec mojej aury. - w tej misji zamierzał wykorzystać ten atut wielokrotnie. Zaśmiał się jednak, gdy Loki wspomniał o kobiecie i o udziale Jill w tym przedsięwzięciu. - Król Piekieł zadecydował, więc musimy się tego trzymać. Zresztą wydaje mi się, że człowiek będzie i tak łatwiejszy do zmanipulowania niż któryś z Niebian. Szczególnie patrząc po twoich doświadczeniach. - nie krył jednak ekscytacji, że będzie mógł podjąć się tego wyzwania.
@Loki
Loki
Herold
Westchnął ciężko. Nawet jeśli byli demonami, w założeniu niezależnymi bytami i to dużo bardziej niezależnymi od Aniołów, które mimo wszystko próbowały wypełniać jakąś misję, to nadal byli niestety troszeczkę uzależnieni od śmiertelników. To było problemem, ale również coś, co nieznacznie urozmaicało nudną egzystencję.
- Wszyscy potrzebujemy śmiertelników, bez nich na dobrą sprawę nie istniałoby Piekło. Musimy w ten czy inny sposób wodzić ich na pokuszenie, żeby zasilać nasze szeregi. O innych korzyściach nie wspomnę – westchnął cicho i pomasował mostek nosa. Zapominanie o tym, że potrzebowali ludzi było głupotą ze strony demonów chciwości. Z drugiej strony, jeśli nie musiał, to wolał nie mieć z nimi zbyt wiele wspólnego. Ciężko się rozmawiało z kimś jeszcze bardziej materialistycznym od ciebie. Inna sprawa, że te demony miały tendencje do bycia strasznie topornymi i trudnymi w obyciu.
Niesnaski były częścią ich istnienia i jedyną rozrywką dla kogoś kto non stop siedział w Piekle. Musieli się tutaj jakoś zabawiać, a ile można słuchać jęków potępieńców lub pomagać przy ich potępieniu? To się zdecydowanie nudzi z czasem.
- Zobaczymy na ile uda mi się wymusić współpracę z nimi. To się na pewno przyda do odwrócenia uwagi – stwierdził i cicho westchnął. No tak, pozostawały jeszcze bezpośrednie rozkazy Króla Piekieł. Wywrócił oczyma. – Wierzysz, że poradzi sobie z tym zadaniem? Cóż, ja wątpię, no ale zobaczymy co czas przyniesie. Z Parmiel na pewno będzie łatwiej, ale z Razielem cóż… dobrze byłoby mieć pod ręką jakiegoś piekielnego wojownika, żeby zająć czymś Potęgę.
Miał nadzieje, że do tego zadania Najwyższy z Aniołów nie zdecyduje się na więcej ciężkozbrojnych aniołów, bo wtedy będą mieli naprawdę utrudnione zadanie. A musieli rozważyć wszystkie opcje.
- Jeśli do gry wejdzie więcej Potęg, możemy mieć naprawdę ciężko – zsunął się nieco ze swojego siedzenia, tak by zniknąć po brodę w wodzie. Długie, złote włosy unosiły się dookoła, jak przebłyski światła.
- Wszyscy potrzebujemy śmiertelników, bez nich na dobrą sprawę nie istniałoby Piekło. Musimy w ten czy inny sposób wodzić ich na pokuszenie, żeby zasilać nasze szeregi. O innych korzyściach nie wspomnę – westchnął cicho i pomasował mostek nosa. Zapominanie o tym, że potrzebowali ludzi było głupotą ze strony demonów chciwości. Z drugiej strony, jeśli nie musiał, to wolał nie mieć z nimi zbyt wiele wspólnego. Ciężko się rozmawiało z kimś jeszcze bardziej materialistycznym od ciebie. Inna sprawa, że te demony miały tendencje do bycia strasznie topornymi i trudnymi w obyciu.
Niesnaski były częścią ich istnienia i jedyną rozrywką dla kogoś kto non stop siedział w Piekle. Musieli się tutaj jakoś zabawiać, a ile można słuchać jęków potępieńców lub pomagać przy ich potępieniu? To się zdecydowanie nudzi z czasem.
- Zobaczymy na ile uda mi się wymusić współpracę z nimi. To się na pewno przyda do odwrócenia uwagi – stwierdził i cicho westchnął. No tak, pozostawały jeszcze bezpośrednie rozkazy Króla Piekieł. Wywrócił oczyma. – Wierzysz, że poradzi sobie z tym zadaniem? Cóż, ja wątpię, no ale zobaczymy co czas przyniesie. Z Parmiel na pewno będzie łatwiej, ale z Razielem cóż… dobrze byłoby mieć pod ręką jakiegoś piekielnego wojownika, żeby zająć czymś Potęgę.
Miał nadzieje, że do tego zadania Najwyższy z Aniołów nie zdecyduje się na więcej ciężkozbrojnych aniołów, bo wtedy będą mieli naprawdę utrudnione zadanie. A musieli rozważyć wszystkie opcje.
- Jeśli do gry wejdzie więcej Potęg, możemy mieć naprawdę ciężko – zsunął się nieco ze swojego siedzenia, tak by zniknąć po brodę w wodzie. Długie, złote włosy unosiły się dookoła, jak przebłyski światła.
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Trudno było się nie zgodzić z Lokim. Istnieli dzięki temu, że pierwszy człowiek złamał Pakt z Bogiem i postanowił zgrzeszyć. Może to Lucyfer i Lilith byli pierwotnym powodem do utworzenia Piekła, ale to dopiero śmiertelnicy sprawili, że było tu kogo sprowadzać.
- Nie wyobrażam sobie życia bez potraw i alkoholu, które wymyślili. Śmiertelnicy są też zupełnie inni w łóżku. Delikatni, tak łatwi do wypaczenia. Żaden demon nie może ci dać takiej satysfakcji jak oni. Dzikiej, nieokiełznanej, ze świadomością, że trochę mocniej i przesadzisz. Odbierzesz komuś życie podczas pieprzenia się. - przygryzł mocniej dolną wargę, rozmarzając się na moment. Nie widział już świata bez tych istot. To jedno wypaliło Najjaśniejszemu. Przepięknie nieidealne. Niemal jakby stworzone dla demonów.
Jego plan zakładał wykorzystanie swoich umiejętności manipulacji. Głównym celem były anioły, ale jeśli trafiłby po drodze na Widzącego, to nie omieszka spróbować. W końcu kto jak nie nierządnicy z jego kręgu mogą tak łatwo podejść wszystkich, tylko unikając wykrycia swojej aury. W nawiązywaniu nowych znajomości też nie był najgorszy. Przez setki lat brylował jako część śmietanki towarzyskiej Hiszpanii. Zakon nie powinien stanowić większego wyzwania. Przynajmniej wtedy, gdy nie działali w grupie.
- Na szczęście nasi pierzaści przyjaciele też nie mogą działać otwarcie. Zniknięcie Boga nie może się wydać. Ich poczucie sprawiedliwości nie pozwoli im też na nieco brutalniejsze metody. - co demonom zupełnie nie przeszkadzało. Zabawa w dobrego glinę nie była w ich klimacie. Słuchanie krzyków i brutalne wydobywanie informacji posiadało swój niezaprzeczalny urok. - Jeśli to, co mówisz o Potęgach, nie dotyczy tylko tego nadętego Raziela, to można ich podejście wykorzystać na naszą korzyść. Nic tak nie łechta ego wojownika, jak podniosłe wypowiadanie się o jego osiągnięciach. - przerwał na chwilę, zastanawiając się nad czymś intensywnie. - Z drugiej zaś strony - możemy kłamać. Czy to będzie duży problem zniechęcić ich jeszcze bardziej do Zakonu? Nie muszą rozpętać między sobą krwawego konfliktu, ale zajmiemy obie strony, gdy sami będziemy mogli trochę pomyszkować. - położył się wygodnie na kamiennym podłożu. Palcem wskazującym prawej dłoni rysował sobie przypadkowe kształty w powietrzu. W tej wersji wydarzeń obie grupy wciąż im pomogą, jednocześnie stanowiąc dużo mniejsze zagrożenie.
@Loki
- Nie wyobrażam sobie życia bez potraw i alkoholu, które wymyślili. Śmiertelnicy są też zupełnie inni w łóżku. Delikatni, tak łatwi do wypaczenia. Żaden demon nie może ci dać takiej satysfakcji jak oni. Dzikiej, nieokiełznanej, ze świadomością, że trochę mocniej i przesadzisz. Odbierzesz komuś życie podczas pieprzenia się. - przygryzł mocniej dolną wargę, rozmarzając się na moment. Nie widział już świata bez tych istot. To jedno wypaliło Najjaśniejszemu. Przepięknie nieidealne. Niemal jakby stworzone dla demonów.
Jego plan zakładał wykorzystanie swoich umiejętności manipulacji. Głównym celem były anioły, ale jeśli trafiłby po drodze na Widzącego, to nie omieszka spróbować. W końcu kto jak nie nierządnicy z jego kręgu mogą tak łatwo podejść wszystkich, tylko unikając wykrycia swojej aury. W nawiązywaniu nowych znajomości też nie był najgorszy. Przez setki lat brylował jako część śmietanki towarzyskiej Hiszpanii. Zakon nie powinien stanowić większego wyzwania. Przynajmniej wtedy, gdy nie działali w grupie.
- Na szczęście nasi pierzaści przyjaciele też nie mogą działać otwarcie. Zniknięcie Boga nie może się wydać. Ich poczucie sprawiedliwości nie pozwoli im też na nieco brutalniejsze metody. - co demonom zupełnie nie przeszkadzało. Zabawa w dobrego glinę nie była w ich klimacie. Słuchanie krzyków i brutalne wydobywanie informacji posiadało swój niezaprzeczalny urok. - Jeśli to, co mówisz o Potęgach, nie dotyczy tylko tego nadętego Raziela, to można ich podejście wykorzystać na naszą korzyść. Nic tak nie łechta ego wojownika, jak podniosłe wypowiadanie się o jego osiągnięciach. - przerwał na chwilę, zastanawiając się nad czymś intensywnie. - Z drugiej zaś strony - możemy kłamać. Czy to będzie duży problem zniechęcić ich jeszcze bardziej do Zakonu? Nie muszą rozpętać między sobą krwawego konfliktu, ale zajmiemy obie strony, gdy sami będziemy mogli trochę pomyszkować. - położył się wygodnie na kamiennym podłożu. Palcem wskazującym prawej dłoni rysował sobie przypadkowe kształty w powietrzu. W tej wersji wydarzeń obie grupy wciąż im pomogą, jednocześnie stanowiąc dużo mniejsze zagrożenie.
@Loki
Loki
Herold
Z uśmiechem, delikatnym, ale mimo wszystko uśmiechem słuchał opowieści Diablo o tych kruchych istotach. Ciężko było mu się z nim nie zgodzić. Ludzie ze swoją kruchością byli naprawdę… pociągający, a jednocześnie mogli być dla niektórych odrzucający. Cudowne było również to, jak łatwo dało się ich wodzić na pokuszenie i w sumie nie tylko. Ludzie byli tak różni, niektórzy mieli silną wolę, inni zaś byli tak łatwi do manipulacji. Czasem wystarczyło tak niewiele, by zachwiać całą ich pewność siebie i jeszcze mniej by zbudować ją na nowo. To było piękne.
Problemem było działanie w grupie. Bo Loki był niemal pewien, że gdyby był sam to nie wzbudziłby takich podejrzeń, niż kiedy będzie w większej grupie demonów. Jeszcze gdyby szedł z samym Diablo, to pół biedy, bo ten nie miał tej charakterystycznej aury. Niestety demony z kręgu chciwości nie miały żadnego sposobu na ukrycie swojej aury, a i często przez sam swój charakter były diabelnie problematyczne.
- Nie wiem czy to faktycznie jakieś utrudnienie dla nich. W końcu mogą się cieszyć zaufaniem Widzących, co może działać bardzo mocno na ich korzyść. Zwłaszcza, że jakby się ktoś sprytny wśród nich trafi, to będzie w stanie podburzać Łowców przeciwko nam – westchnął cicho. Miał jednak nadzieje, że anioły z tym swoim poczuciem sprawiedliwości i miłosierdziem nie będą się posuwać do tak brudnych zagrywek. Moralność aniołów zawsze zostawała kwestią sporną, a przynajmniej tak to działało w oczach Lokiego.
Słuchał co do powiedzenia ma Diablo i cicho westchnął. Może faktycznie sławienie wojownika mogło by im pomóc. Z drugiej strony…
- Możemy również wykorzystać fakt, że w czasie walki stają się… nieobliczalni. Podejrzewam, że nawet Widzący rzadko mają przyjemność zobaczyć wkurzoną Potęgę, która na pełnym rozpierdolu walczy z kimś – była to jakaś opcja. Wkurzenie Potęgi do tego stopnia, żeby straciła nad sobą panowanie. By stała się zagrożeniem zarówno dla Demonów, ale i Widzących. – Nie wiem czy anioły, wiedzące że możemy kłamać nam uwierzą. Podobnie z Widzącymi. Obie strony będą się po nas spodziewać najgorszego, nawet jeśli faktycznie nie mamy złych intencji. Hm… to poniekąd można wykorzystać, na pewno będą bardzo rozproszeni naszą obecnością.
Zastanawiał się, jakby to mogło zagrać na ich korzyść. Ich obecność mogła być źródłem konfliktu, zwłaszcza gdyby Widzący przez przypadek dowiedzieli się, że w sumie to wszystko było ustawione. Że mają współpracować. Jak ta wiedza w ludzkim odczuciu zadziałałby na Anioły? Zwłaszcza, że te nie mogłyby zaprzeczyć, bo przecież nie mogą kłamać. Może w ten sposób faktycznie udałoby się podkopać morale Zakonu, ale również zabrudzić nieskazitelną renomę pierzastych.
Problemem było działanie w grupie. Bo Loki był niemal pewien, że gdyby był sam to nie wzbudziłby takich podejrzeń, niż kiedy będzie w większej grupie demonów. Jeszcze gdyby szedł z samym Diablo, to pół biedy, bo ten nie miał tej charakterystycznej aury. Niestety demony z kręgu chciwości nie miały żadnego sposobu na ukrycie swojej aury, a i często przez sam swój charakter były diabelnie problematyczne.
- Nie wiem czy to faktycznie jakieś utrudnienie dla nich. W końcu mogą się cieszyć zaufaniem Widzących, co może działać bardzo mocno na ich korzyść. Zwłaszcza, że jakby się ktoś sprytny wśród nich trafi, to będzie w stanie podburzać Łowców przeciwko nam – westchnął cicho. Miał jednak nadzieje, że anioły z tym swoim poczuciem sprawiedliwości i miłosierdziem nie będą się posuwać do tak brudnych zagrywek. Moralność aniołów zawsze zostawała kwestią sporną, a przynajmniej tak to działało w oczach Lokiego.
Słuchał co do powiedzenia ma Diablo i cicho westchnął. Może faktycznie sławienie wojownika mogło by im pomóc. Z drugiej strony…
- Możemy również wykorzystać fakt, że w czasie walki stają się… nieobliczalni. Podejrzewam, że nawet Widzący rzadko mają przyjemność zobaczyć wkurzoną Potęgę, która na pełnym rozpierdolu walczy z kimś – była to jakaś opcja. Wkurzenie Potęgi do tego stopnia, żeby straciła nad sobą panowanie. By stała się zagrożeniem zarówno dla Demonów, ale i Widzących. – Nie wiem czy anioły, wiedzące że możemy kłamać nam uwierzą. Podobnie z Widzącymi. Obie strony będą się po nas spodziewać najgorszego, nawet jeśli faktycznie nie mamy złych intencji. Hm… to poniekąd można wykorzystać, na pewno będą bardzo rozproszeni naszą obecnością.
Zastanawiał się, jakby to mogło zagrać na ich korzyść. Ich obecność mogła być źródłem konfliktu, zwłaszcza gdyby Widzący przez przypadek dowiedzieli się, że w sumie to wszystko było ustawione. Że mają współpracować. Jak ta wiedza w ludzkim odczuciu zadziałałby na Anioły? Zwłaszcza, że te nie mogłyby zaprzeczyć, bo przecież nie mogą kłamać. Może w ten sposób faktycznie udałoby się podkopać morale Zakonu, ale również zabrudzić nieskazitelną renomę pierzastych.
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
On nigdy nie grał do jednej bramki z innymi demonami czy aniołami. Nie uważał tego za możliwe. Niebianie ich nie znosili i prawie zawsze, nawet jeśli nie mieli złych intencji, a takie momenty naprawdę się zdarzały, to pierzaści im nie wierzyli. Z góry zakładali, że sprawa się rypnie, a oni ich prędzej czy później zdradzą. Przecież on był kochankiem i złotoustym, a nie wierutnym kłamcą czy wbijającym komuś sztylet w plecy. Niestety renoma jego pobratymców oddziaływała także na niego. Co zaś tyczyło się samych Piekielnych, to miał podobne zdanie co anioły. Hipokryzja, co nie? Niestety bardzo słuszna. Współpraca, dążenie do wspólnego celu, to nie były mocne strony ich gatunku. Z Lokim się jeszcze dogadywał, ale to była kropla w bezkresnym oceanie. Większość z tych plugawców patrzyła tylko na swój tyłek, a czasem może na swój krąg. Jakby, rozumiał, każdy dbał o sobie i nie było w tym nic złego, ale gdy teraz musieli się zjednoczyć i samowolka była im tylko przeszkodą, nic się nie zmieniło. Narada doskonale to pokazała. Waśnie były dla nich ważniejsze niż cokolwiek innego.
Podniósł się z pozycji leżącej i zerknął na czuprynę demona. W trakcie wysłuchiwania go przysunął się nieco bliżej.
- Z jednej strony masz rację, z drugiej, Widzący też dbają o własne tyłki. O swoją sprawę. Zakon jest dla nich najważniejszy. Jeśli poczują się zagrożeni, to Niebianie też wpadną w kłopoty. Nie potrafią kłamać jak my. Co, jeśli ktoś zacznie ich przepytywać, zadając konkretne, celne pytania? Może i nas nie znoszą i stanowi to dla nas spore utrudnienie, to osobowość ptaszyn rzuca im podobne kłody pod nogi. - pocieszył go. Choć był diabelnym pomiotem, to potrafił myśleć pozytywnie. Szukać dziur w całym, które wykorzystywał do polepszenia własnej sytuacji.
- Wątpię, by wszczynanie konfliktów między grupami przyniosło nam jakieś wymierne korzyści. Nie wierzę też, że Niebianie podniosą rękę na ludzi. Szybciej by się po prostu wycofali, a wtedy cała uwaga Widzących skupi się na nas. Będziemy w kropce. - obserwowani non-stop nie uczynią kroku bez wiedzy Zakonu. Pokiwał jednak głową na uwagę o rozproszeniu swoich oponentów. - Dokładnie. Będą chcieli nas pilnować, bo będą liczyć, że zrobimy coś głupiego albo niebezpiecznego. Znaczy, pewnie tak będzie, ale to pozwoli nam na dywersję. Nie będą mogli poświęcić całej uwagi poszukiwaniom. Kilku naszych bez większych trudności będzie mogło pomyszkować tu i tam.
Uważał, że jeśli już i tak mają złą sławę, to trzeba było ją wykorzystać. Nie ma co oszukiwać niezmiennego losu. Lepiej po prostu dać mu się ponieść.
@Loki
Podniósł się z pozycji leżącej i zerknął na czuprynę demona. W trakcie wysłuchiwania go przysunął się nieco bliżej.
- Z jednej strony masz rację, z drugiej, Widzący też dbają o własne tyłki. O swoją sprawę. Zakon jest dla nich najważniejszy. Jeśli poczują się zagrożeni, to Niebianie też wpadną w kłopoty. Nie potrafią kłamać jak my. Co, jeśli ktoś zacznie ich przepytywać, zadając konkretne, celne pytania? Może i nas nie znoszą i stanowi to dla nas spore utrudnienie, to osobowość ptaszyn rzuca im podobne kłody pod nogi. - pocieszył go. Choć był diabelnym pomiotem, to potrafił myśleć pozytywnie. Szukać dziur w całym, które wykorzystywał do polepszenia własnej sytuacji.
- Wątpię, by wszczynanie konfliktów między grupami przyniosło nam jakieś wymierne korzyści. Nie wierzę też, że Niebianie podniosą rękę na ludzi. Szybciej by się po prostu wycofali, a wtedy cała uwaga Widzących skupi się na nas. Będziemy w kropce. - obserwowani non-stop nie uczynią kroku bez wiedzy Zakonu. Pokiwał jednak głową na uwagę o rozproszeniu swoich oponentów. - Dokładnie. Będą chcieli nas pilnować, bo będą liczyć, że zrobimy coś głupiego albo niebezpiecznego. Znaczy, pewnie tak będzie, ale to pozwoli nam na dywersję. Nie będą mogli poświęcić całej uwagi poszukiwaniom. Kilku naszych bez większych trudności będzie mogło pomyszkować tu i tam.
Uważał, że jeśli już i tak mają złą sławę, to trzeba było ją wykorzystać. Nie ma co oszukiwać niezmiennego losu. Lepiej po prostu dać mu się ponieść.
@Loki
Loki
Herold
Wszyscy musieli nieść brzemię, jakim była nieufność i niezbyt przyjemne epitety. Po paru latach szło się przyzwyczaić do tego, że wszyscy uważają cię za dwulicowego. Miało to swoje plusy, bo nie wierzyli również w prawdę, którą się im mówiło, a w ten sposób było zdecydowanie zabawniej. Zabawnie było kłamać innych przez mówienie im prawdy.
- Prawda jest taka, że im większe zamieszanie powstanie, tym mocniej możemy je wykorzystać. Jeśli wszyscy rzucą się sobie do gardeł, to może uda się wyjść z tego wszystkiego zwycięsko. Gdyby się postarali, to byliby w stanie kłamać, w końcu dawkowanie prawdy, to nie kłamstwo, a nikt nie każe im od razu otwierać tych wyszczekanych dziobów i mówić wszystkiego – zauważył spokojnie. Domyślał się jednak, że Anioły w całej swojej prawości za głupie są, żeby zdać sobie sprawę z tego, że w ten sposób mogłyby w wielu przypadkach same sobie uratować. Jednak by na coś takiego wpaść trzeba próbować i sprawdzać jak bardzo da się nagiąć te wszystkie niepisane zasady.
Westchnął cicho.
- Najpierw Potęgi musiałyby nie być tępymi puszkami do walki ze wszystkim, co ich zdaniem nie jest wystarczająco prawe lub zagraża porządkowi. Niemniej… trzeba by było, to najpierw przetestować, zanim zostanie użyte w terenie – był zdania, że szaleńcze zapędy Aniołów szłoby wykorzystać przeciwko nim. Tylko trzeba by to zrobić ostrożnie i z dużą dozą rozwagi. A co za tym idzie, lepiej tego nie próbować bez wcześniejszych testów.
Usiadł wyżej i zaczesał mokre włosy do tyłu. Przeciągnął się nieco leniwie, napinając przy tym lekko całe ciało. Mokre skrzydła robiły się ciężkie, ale to mu nie przeszkadzało. Lubił czuć, że je ma. Dawały mu dziwne poczucie bezpieczeństwa, którego nie umiał w żaden sposób wyjaśnić.
Może właśnie dlatego wyszedł na krawędź jeziorka, usiadł wygodnie i zaczął układać czarne jak smoła pióra.
- Cóż… wychodzi na to, że za dużo jest zmiennych, żeby faktycznie coś zaplanować. Pójście z nurtem i improwizacja mogą nam w tym wszystkim bardzo pomóc – stwierdził po krótkiej chwili milczenia. Przelotnie spojrzał na Diablo i uśmiechnął się do niego delikatnie.
- Prawda jest taka, że im większe zamieszanie powstanie, tym mocniej możemy je wykorzystać. Jeśli wszyscy rzucą się sobie do gardeł, to może uda się wyjść z tego wszystkiego zwycięsko. Gdyby się postarali, to byliby w stanie kłamać, w końcu dawkowanie prawdy, to nie kłamstwo, a nikt nie każe im od razu otwierać tych wyszczekanych dziobów i mówić wszystkiego – zauważył spokojnie. Domyślał się jednak, że Anioły w całej swojej prawości za głupie są, żeby zdać sobie sprawę z tego, że w ten sposób mogłyby w wielu przypadkach same sobie uratować. Jednak by na coś takiego wpaść trzeba próbować i sprawdzać jak bardzo da się nagiąć te wszystkie niepisane zasady.
Westchnął cicho.
- Najpierw Potęgi musiałyby nie być tępymi puszkami do walki ze wszystkim, co ich zdaniem nie jest wystarczająco prawe lub zagraża porządkowi. Niemniej… trzeba by było, to najpierw przetestować, zanim zostanie użyte w terenie – był zdania, że szaleńcze zapędy Aniołów szłoby wykorzystać przeciwko nim. Tylko trzeba by to zrobić ostrożnie i z dużą dozą rozwagi. A co za tym idzie, lepiej tego nie próbować bez wcześniejszych testów.
Usiadł wyżej i zaczesał mokre włosy do tyłu. Przeciągnął się nieco leniwie, napinając przy tym lekko całe ciało. Mokre skrzydła robiły się ciężkie, ale to mu nie przeszkadzało. Lubił czuć, że je ma. Dawały mu dziwne poczucie bezpieczeństwa, którego nie umiał w żaden sposób wyjaśnić.
Może właśnie dlatego wyszedł na krawędź jeziorka, usiadł wygodnie i zaczął układać czarne jak smoła pióra.
- Cóż… wychodzi na to, że za dużo jest zmiennych, żeby faktycznie coś zaplanować. Pójście z nurtem i improwizacja mogą nam w tym wszystkim bardzo pomóc – stwierdził po krótkiej chwili milczenia. Przelotnie spojrzał na Diablo i uśmiechnął się do niego delikatnie.
Diablo
Rezydent
Dorian Oscar Gray
Lust's passion will be served; it demands, it militates, it tyrannizes.
27
88
192
-5
Powłoka ludzka:
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
Młody mężczyzna, o wyrazistych rysach twarzy, z krótkimi, ciemnymi włosami, które zazwyczaj opadają mu na czoło, nadając mu surowy i tajemniczy wygląd. Jego skóra jest jasna, a twarz często przybiera chłodny i obojętny wyraz, jakby skrywał w sobie wiele niewypowiedzianych sekretów. W kontrast do swojej prawdziwej, demonicznej natury, nosi na szyi prosty łańcuszek z krzyżem, co może sugerować pewną ironię lub głębsze znaczenie. Ubiera się nowocześnie, nie przywiązując wagi do formalnych strojów takich jak garnitury czy smokingi, co podkreśla jego niezależny i nieco buntowniczy charakter.
Annaszei:
W tej formie Diablo przybiera jeszcze bardziej muskularnej formy. Kolor skóry, choć wciąż jasny nabiera subtelnego, nienaturalnego, niemal eterycznego odcienia. Na głowie wyrastają mu długie, zakrzywione rogi. Włosy są wciąż podobne do ludzkiej formy, ale nieco dłuższe i srebrzysto-szare. Opadają mu swobodnie na bok. Jego skórę zdobią różnego rodzaju blizny i pęknięcia, tak jakby demoniczna moc chciała się uwolnić. Z pleców wyrastają mu czarne, niewielkie skrzydła, które jednak pozwalają na bardzo dynamiczne ruchy. Potrafi także latać, choć nie wykorzystuje tej umiejętności za często. Jego odzienie w tej formie jest bardzo minimalistyczne. Skórzane, misternie zdobione spodnie, przedramienniki oraz ponownie łańcuszek, tym razem przedstawiający umęczoną duszę.
Sodom:
W tej formie jego sylwetka staje się gigantyczna i przytłaczająca, emanując czystą, destrukcyjną potęgą. Jego ciało jest teraz osłonięte czarnymi, przypominającymi korzenie lub gałęzie strukturami, które tworzą przerażającą, organiczną zbroję. Z jego głowy wyrastają długie, rozgałęzione rogi, przypominające koronę cierniową, co potęguje wrażenie jego demonicznej potęgi. Twarz pozostaje całkowicie zasłonięta, a jedynym widocznym elementem są jarzące się na niebiesko oczy, przeszywające wszystko, co napotkają. Jego masywne skrzydła rozpościerają się szeroko, a cała postać promieniuje energią, która zniekształca i niszczy wszystko wokół. Jego dłonie, wydłużone i zakończone ostrymi szponami, są gotowe do zadawania niszczycielskich ciosów. Z tułowia wyrasta szereg gałęziowatych odnóży, które mogą chwytać i miażdżyć wszystko na swojej drodze. Mimo swojej potężnej postury ta forma służy głównie do wywoływania paniki i unieruchamiania przeciwników, skutecznie siejąc grozę wśród wrogów.
89
18/08/2024
Diablo przysłuchiwał się uważnie słowom Lokiego, jednocześnie rozciągając się powoli na kamiennym brzegu źródeł. Czuł, że ich rozmowa krąży wokół najważniejszych punktów, ale obawiał się, że zbyt wiele emocji i personalnych uprzedzeń może wpłynąć na ich osąd. Loki miał rację, że zamieszanie i chaos mogły działać na ich korzyść, ale musieli uważać, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.
- Zamieszanie to jedno, ale jeśli wszyscy zaczną skakać sobie do gardeł, możemy mieć większy problem, niż przewidujemy. - odezwał się w końcu, wstając z miejsca i przysuwając się bliżej krawędzi wody. - Kiedy Zakon i Anioły wpadną w wir wzajemnych oskarżeń, ochrona kluczowych miejsc stanie się jeszcze bardziej rygorystyczna. Musimy pamiętać, że przy zbyt wielkim zamieszaniu mogą podjąć środki, które nas skutecznie odetną od celu.
Spojrzał na drugiego demona z lekkim uśmiechem, widząc, jak ten zajmuje się swoimi skrzydłami. Sam wiedział, jak cenne mogą być takie chwile, kiedy można było się na chwilę zatrzymać i poczuć kontrolę nad sytuacją, nawet jeśli była to tylko iluzja.
- Wiem, że masz do Potęg i Widzących swoje podejście, ale nie możemy pozwolić, by osobiste odczucia przesłoniły nam prawdziwe zagrożenie. - Diablo podkreślił swoje słowa, lekko kiwając głową. - Jeśli ich nie docenimy, gdy staną się prawdziwym zagrożeniem, możemy szybko znaleźć się w sytuacji, której nie przewidzieliśmy. Rozwaga jest kluczem, ale improwizacja... to nasza najlepsza broń, kiedy plany zaczynają się sypać.
Demon przeciągnął się jeszcze raz, prostując się i czując, jak jego mięśnie rozluźniają się w cieple źródeł. Wiedział, że powoli nadchodzi czas, by opuścić to miejsce i towarzystwo Lokiego.
- Cóż, wygląda na to, że na dzisiaj wyczerpaliśmy temat. - powiedział z rozbawieniem. - Czas ruszyć dalej, ale coś mi mówi, że jeszcze nie raz będziemy musieli wspólnie wymieniać się poglądami, dla dobra naszej rasy. - rzucił z zadziornym uśmiechem, dając jasno do zrozumienia, że choć ich wzajemne zaufanie pozostawiało wiele do życzenia, to w tej grze obaj byli równie zaangażowani. - Mam nadzieję, że wróciłeś do pełni sił.
@Loki
- Zamieszanie to jedno, ale jeśli wszyscy zaczną skakać sobie do gardeł, możemy mieć większy problem, niż przewidujemy. - odezwał się w końcu, wstając z miejsca i przysuwając się bliżej krawędzi wody. - Kiedy Zakon i Anioły wpadną w wir wzajemnych oskarżeń, ochrona kluczowych miejsc stanie się jeszcze bardziej rygorystyczna. Musimy pamiętać, że przy zbyt wielkim zamieszaniu mogą podjąć środki, które nas skutecznie odetną od celu.
Spojrzał na drugiego demona z lekkim uśmiechem, widząc, jak ten zajmuje się swoimi skrzydłami. Sam wiedział, jak cenne mogą być takie chwile, kiedy można było się na chwilę zatrzymać i poczuć kontrolę nad sytuacją, nawet jeśli była to tylko iluzja.
- Wiem, że masz do Potęg i Widzących swoje podejście, ale nie możemy pozwolić, by osobiste odczucia przesłoniły nam prawdziwe zagrożenie. - Diablo podkreślił swoje słowa, lekko kiwając głową. - Jeśli ich nie docenimy, gdy staną się prawdziwym zagrożeniem, możemy szybko znaleźć się w sytuacji, której nie przewidzieliśmy. Rozwaga jest kluczem, ale improwizacja... to nasza najlepsza broń, kiedy plany zaczynają się sypać.
Demon przeciągnął się jeszcze raz, prostując się i czując, jak jego mięśnie rozluźniają się w cieple źródeł. Wiedział, że powoli nadchodzi czas, by opuścić to miejsce i towarzystwo Lokiego.
- Cóż, wygląda na to, że na dzisiaj wyczerpaliśmy temat. - powiedział z rozbawieniem. - Czas ruszyć dalej, ale coś mi mówi, że jeszcze nie raz będziemy musieli wspólnie wymieniać się poglądami, dla dobra naszej rasy. - rzucił z zadziornym uśmiechem, dając jasno do zrozumienia, że choć ich wzajemne zaufanie pozostawiało wiele do życzenia, to w tej grze obaj byli równie zaangażowani. - Mam nadzieję, że wróciłeś do pełni sił.
@Loki
Loki
Herold
Westchnął ciężko, bo Diablo miał rację. Ludzie w sytuacjach kryzysowych mieli dwa tryby działania: ten bardzo zapobiegawczy, który zdecydowanie im utrudni działanie, a także tryb „niezdarny”, który mógłby im bardzo wszystko ułatwić, ale w Zakonie za dużo było ludzi, a jeszcze Anioły… tak, to zdecydowanie wszystko komplikowało. Gdyby musieli walczyć z jedną ze stron, byłoby znacznie prościej.
- Dlatego walka na dwa fronty zawsze jest trudna, a my do takiej poniekąd jesteśmy zmuszeni – westchnął cicho i można śmiało powiedzieć, że był niezadowolony. Dwóch przeciwników, to zawsze kłopoty. Można by spróbować osłabić ich sojusz, ale to również trzeba robić z rozwagą. Jeden zły ruch i znajdą się na celowniku jednych i drugich, co już w ogóle mogło skomplikować wszystko.
- Wiem. Problem w tym, że rozwagi mamy deficyt, a improwizacja… cóż… – sapnął wymownie. Nie posądzał demonów chciwości o zdolność do improwizacji. Mogło to wynikać z jego braku sympatii do nich, a mogło to być prawdziwe odczucie. Wiedział, jak ciężko się myśli w podbramkowej sytuacji, ale powiedzmy sobie szczerze… jeśli się chciało, to potrafiło się wybrnąć z każdej, nawet najbardziej przekichanej sytuacji.
Obserwował swojego towarzysza i lekko się do niego uśmiechnął. Darzenie zaufaniem demonów, było trudnym zadaniem. W końcu będąc demonem, samemu wiedziało się najlepiej jak niegodnym stworzeniem się jest.
- Tak, wróciłem. Bardzo dziękuję za miłą rozmowę, ale również zacne towarzystwo – powiedział, chociaż do wstawania się nie garnął. Nadal delikatnie układał pióra, poprawiał lotki i ogólnie zajmował się spokojną pielęgnacją. Przelotnie spoglądał na Diablo. – Twoimi też się zająć?
Potrafił bardzo dobrze dbać o skrzydła i w sumie bardzo to lubił.
- Dlatego walka na dwa fronty zawsze jest trudna, a my do takiej poniekąd jesteśmy zmuszeni – westchnął cicho i można śmiało powiedzieć, że był niezadowolony. Dwóch przeciwników, to zawsze kłopoty. Można by spróbować osłabić ich sojusz, ale to również trzeba robić z rozwagą. Jeden zły ruch i znajdą się na celowniku jednych i drugich, co już w ogóle mogło skomplikować wszystko.
- Wiem. Problem w tym, że rozwagi mamy deficyt, a improwizacja… cóż… – sapnął wymownie. Nie posądzał demonów chciwości o zdolność do improwizacji. Mogło to wynikać z jego braku sympatii do nich, a mogło to być prawdziwe odczucie. Wiedział, jak ciężko się myśli w podbramkowej sytuacji, ale powiedzmy sobie szczerze… jeśli się chciało, to potrafiło się wybrnąć z każdej, nawet najbardziej przekichanej sytuacji.
Obserwował swojego towarzysza i lekko się do niego uśmiechnął. Darzenie zaufaniem demonów, było trudnym zadaniem. W końcu będąc demonem, samemu wiedziało się najlepiej jak niegodnym stworzeniem się jest.
- Tak, wróciłem. Bardzo dziękuję za miłą rozmowę, ale również zacne towarzystwo – powiedział, chociaż do wstawania się nie garnął. Nadal delikatnie układał pióra, poprawiał lotki i ogólnie zajmował się spokojną pielęgnacją. Przelotnie spoglądał na Diablo. – Twoimi też się zająć?
Potrafił bardzo dobrze dbać o skrzydła i w sumie bardzo to lubił.