Na początku było Słowo...
Era uwielbieniaNiewinność nowej duszy jest zjawiskiem pięknym, choć nietrwałym. Duchowa czystość towarzyszyła jej bardzo długi czas, miłość do Boga i bliźnich przepełniała każdy jej cal i szerzyła wyłącznie dobro. Nie zraziła się nawet, gdy jej pierwszy żywot zakończył się przez ranę tłuczoną tyłu głowy. Jej dobre serce i ciepłe usposobienie znalazło wielu fanów w postaci mężczyzn, jednak niewielu w postaci zazdrosnych kobiet. Jedna z nich celowo postanowiła pozbyć się konkurencji w momencie, gdy ta wkraczała w odpowiedni wiek do zamążpójścia.
Nie czuła żalu. Niebo powitało ją z szeroko otwartymi ramionami - stała się strażnikiem raju dzięki swej bezgranicznej miłości do ludzi. W końcu jedno złe doświadczenie nie może przekreślić wspaniałości pozostałych. Ochrona Edenu pozwalała jej na swobodne przekraczanie bramy, więc odwiedziny na Ziemi były jej rytuałem i radowała ją każda najmniejsza interakcja z człowiekiem. Leczyła ich, pomagała w ramach możliwości, zaprzyjaźniała się z jak największą liczbą osób, choć znów znaleźli się tacy, którym przeszkadzała jej dobroć. Z czasem uczyła się unikać kłopotów, coraz lepiej wyczuwała intencje ludzi i fałszywe zagrania. Nie odwracała się jednak od nikogo, w myśl ideai nadstawiania drugiego polika. Jej działania były doceniane przez Serafinów, Anioła Najwyższego oraz Boga, dlatego pięła się w hierarchii, zyskując rangę Generała Chóru. Na tej pozycji czuła się jeszcze bardziej odpowiedzialna za dawanie przykładu pozostałym aniołom. Starała się szerzyć jeszcze więcej dobra, spędzała na Ziemi jeszcze więcej czasu.
I tym sposobem poznała Jego. Był wojownikiem, choć z pozoru niczym się nie wyróżniał. Pomogła wyleczyć go ze stanu graniczącego ze śmiercią, jako że spędzała większość ziemskiego czasu wokół medyków. Przez długi okres rekonwalescencji zbliżyli się do siebie. Pierwszy raz czuła tak wielkie przyciąganie do człowieka, a jej miłość wykraczała poza znajome już ramy. Po wyzdrowieniu odwiedzał ją niemal codziennie, starał się o jej względy i pomagał przy innych rannych. Pokazał jej świat, jakiego jeszcze nie znała, zaszczepił w niej nowe pokłady ciekawości do człowieczeństwa. Wszystko to, czego nie zaznała przez nagłą śmierć w młodym wieku. Zakochali się w sobie bez pamięci, a ona nie mogła być z nim szczera, nie mogła wyjawić mu swojego sekretu, a czekanie było dla niej torturą. Udała się wtedy do Najwyższego Anioła, błagając go o ratunek, by pozwolił jej wrócić na ziemię w postaci człowieka. Zapragnęła dokończyć to, co zostało jej wcześniej odebrane. Jej determinacja była na tyle duża, że Mael postanowił spełnić jej prośbę i odesłał ją na Ziemię jako ludzką kobietę.
Ślub z ukochanym był uwieńczeniem ich miłości, a ich wspólne życie ciągnęło się do późnej starości. Wspólne potomstwo rozproszyło się po kontynencie, ale oni mieli siebie do końca. Jej dobroć nigdy nie ustała, przeciwnie, zarażała nią swojego męża, ciągnęła go w górę podczas największych trudności, jakie napotkali.
Była zrozpaczona, gdy pierwszy opuścił ziemski padół. Jedynym pocieszeniem było przekonanie, że wkrótce znów się spotkają. Nie spodziewała się jednak tego, że dzięki jej wpływowi, został zauważony i wcielony w szeregi aniołów. W najgorszych koszmarach nie wyobrażała sobie, że po kilku latach, gdy jej ciało umarło, a dusza znów rozpoczęła wędrówkę, okaże się, że ich więź nie przetrwała. Ze względu na czystość jej duszy, znów dostąpiła wzniesienia, tym razem wcielając się w szeregi Potęg, zanim zaczęła zdawać sobie sprawę ze zmian, jakie w niej zaszły. Ewoluowała w postać zdeterminowaną, walczącą. Nie zamierzała oddawać walkowerem miłości. Niestety po latach starań, jej wysiłki okazały się próżne w skutkach. Jej mąż (a właściwie już nie, bo śmierć ich rozłączyła) pokochał innego anioła, pozostawiając ją ze strzaskanym sercem.
Zawód miłosny wpłynął na jej postrzeganie świata, skupiła się na obowiązkach i walce z demonami, próbując zagłuszyć rozrywający ją od środka ból. Spędziła mnóstwo czasu doskonaląc rzemiosło walki. Niestety zaczęła łapać się na tym, że prowadzone przez nią bitwy są motywowane żądzą wyładowania, jakiegoś rodzaju zemsty, zamiast obrony ludzi z czystej miłości. Chciała pokonać jak najwięcej wrogów, skupić się na tym bez reszty, by zagłuszyć wszechogarniający ją ból. Im dłużej się tym zajmowała, tym więcej zła na świecie dostrzegała, a wady ludzi i ich wybory nie spotykały się z takim zrozumieniem, jak dawniej. Zaczęła kwestionować wszystko, w co kiedykolwiek wierzyła. I to doprowadziło do jej upadku.
Walka z demonami przestała już jej wystarczać, żądza zemsty coraz bardziej odciskała swoje piętno. Stała się niezdolna do ignorowania, kiedy Corielth zobaczyła ich paradujących po Złotym Mieście. To było dla niej zbyt wiele. Zaatakowała instynktownie, impulsywnie, pragnęła zadać mu ból choć w części tego, czego sama doświadczyła.
Po piąte: nie zabijaj
Era nienawiści Została ukarana. Zesłana z powrotem na ziemię pod postacią człowieka, co zapoczątkowało okres buntu. W jej ludzkim sercu zagościł mrok, o który nigdy by się nie podejrzewała. Zdecydowała się na desperacki krok - by przerwać wciąż odczuwalną musiała zasłużyć na piekło. Miłość, którą od zawsze czuła, zaczęła zastępować nienawiść. Widziała w ludziach to, co najgorsze i sama zaczęła obracać się w szemranym towarzystwie, przez co coraz więcej grzeszyła. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Całkowicie zaniechała dobrych uczynków, ostatecznie wplątując się w wojny gangów, przez które wiele osób straciło życia - w tym ona. Jej dusza zespuła się na tyle, że po śmierci odbyła Marsz Skazańców do piekła. Skonflikotwana nie potrafiła nawet wygrać walki ze swoim mrocznym odzwierciedleniem, co skutkowało odrodzeniem się jako demon w Kręgu Okrucieństwa. I chociaż była tu jedynie pomiotem, to od początku miała wrażenie, że źle trafiła. Może faktycznie kierowała się w ludzkim życiu nienawiścią, nie odpuszczała nikomu przewin i gniew często przejmował nad nią kontrolę. Może była współodpowiedzialna za paskudny los paru osób. Ale miejsce, w którym się znalazła, tortury, których doświadczała i zadania, z którymi się mierzyła były niemal ponad jej siły. Nagle znalazła się po drugiej stronie barykady i jedynym plusem było całkowite zerwanie więzi z dawną miłością. Palące ukłucie żalu i niesprawiedliwości zastąpił sentyment.
Era nawrócenia